miłość na odległość- jak wytrzymać?

[giraffe]

Napisane przez et-ka

Giraffe, jestem pewna, że się uda, jesli się kochacie

a tak cały czas nurtuje mnie ten temat przysłowiowej dead line, gdyż ja po roku związku na odległość miałam już dosyć tego, że widujemy się co dwa tygodnie. nie potrafiłam sobie z tym poradzić, był tylko ciągły płacz, smutek i żal. ale oczywiście wytrzymałabym.. choć nie wiem jak to wpłynęloby na moją psychikę.
jednak wtedy TŻ zapinal już na ostatni guzik swoją przeprowadzkę do Warszawy, miał odłożone pieniądze na start, zaczynał szukać tu pracy.. więc dużo dłużej wytrzymywać nie musiałam. tylko 1,5 miesiąca

No widzisz... jak są perspektywy to jest się czego "uczepić"

Ja z ustęsknieniem czekam na ten dzień, kiedy wreszcie będziemy blisko siebie. Jestem gotowa wyjechać do Jego miasta bez zmrużenia oka... Ale niestety, na razie nie mamy ŻADNYCH perspektyw (ciężka sprawa na osobną dyskusję).

I powiem Ci, że czasami mam dni... kiedy wydaje mi się, że tego czasu, oczekiwania po prostu nie wytrzymam (że zwariuje). Że zostawię to wszystko w cholerę ... ale nie potrafię tak zrobić. Wczoraj miałam bardzo ciężki dzień. Ryczałam ponad godzinę w mikrofon swojemu Partnerowi (rozmawialiśmy na skypie). Wylałam wszystkie żale, smutki, zle emocje nagromadzone przez dłuższy czas... i ULŻYŁO MI. Dzisiaj jestem już duzo silniejsza i pełna optymizmu

Nie wyobrażam sobie w zasadzie kończyć udanego związku z tak... błahego (??) powodu jak odległość. W końcu DA SIĘ JĄ POKONAĆ - tylko potrzeba czasu. Pozatym tyle już razem przeszliśmy... że ja najnormalniej nie chcę zamieniać tego co mam na coś nowego z kimś, kto nie będzie taki jak ON

[Luba]

Napisane przez Candy Killer

bo to wszystko zalezy jakie podstawy ma ten zwiazek,jezeli od samego poczatku wiecie ze mieszkacie od siebie daleko to tak..nie ma czasu na zbvudowanie tej wiezi itd..natomiast jesli po dluzszym czasie bycia razem..blisko siebie mieszkajac i nagle ktores wyjezdza to ten zwiazek jest( a bynajmniej powinien) byc mocniejszy i wtedy sie wytrzyma bo ma sie ten fundament
w zwiazki typu mieszkamy od siebie od samego poczatku daleko..to nie wierze ale w takie typu nagle wyjezdza jedno to wierze jesli sie kocha ma sie te podstawy to sie wytrwa

No wiecie państwo....

Muszę Ci powiedziec, że sa rzeczy na tym swiecie o którym nie sniło się nawet filozofom.
5 lat związku na odległość, kiedy to od początku dzieliło nas 800 kilometrów. Brak komputerów, telefony działaly niezbyt dobrze (takie to były czasy) a o komórkach nikomu jeszcze się nie śniło. Pisało się listy. Które też szły dosyc dłuuugo.
Przetrwaliśmy. I to bez podstaw


Uwierz w ducha

[hanny007]

kurcze a mi w erze internetu i komórek jest tak cięzko
wiec moze to nie to

[giraffe]

Napisane przez hanny007

kurcze a mi w erze internetu i komórek jest tak cięzko
wiec moze to nie to

To normalne, że jest ciezko... bo ukochaną osobę chciałoby się mieć na wyciągnięcie ręki. Przynajmniej raz w tygodniu. Żeby się przytulić, opowiedzieć o minionym dniu (dniach)... Dzielić się radościami, smutkami. Być na bierząco w Jej sprawach...

Ehhhh a tu niestety pozostaje jedynie słyszeć Jej głos... Czasami bywa to przykre.

[AliceTigra]

jeszcze tylko 4.......
jeszcze tylko 4.........
jeszcze tylko 4 dzioonki......

[loris]

ja własnie rozpoczelam taki zwiazek od 26 sierpnia. bylismy razem w usa przez wakacje ale ja musialam wyjechac teraz zeby skonczyc szkole... i zobaczymy sie dopiero w styczniu. a tam bylismy razem co noc, ciągle... ja nie wiem jak ja to przezyje.narazie mi trudno.zawsze z nim wszedzie chodzilam.. teraz nie chodze, boje sie wracac sama do domu. glupio mi gdy widze moja przyjaciolke z facetem, jak sie caluja, przytulaja.... a mi tak bardzo brakuje jego dotyku a nawet tydzien jeszcze nie mina. jeszcze wrzesien pazdziernik listopad grudzien no i moze jak sie uda to na sylwestra zawitam u niego ehhh...

[motylek1007]

dasz rade, na poczatu jest cieżko...wiem... macie neta? moze przez skype bedzie gadac, to nie to samo ale zawsze cos.
Masz szanse sprawdzic swoje uczucie.
Życzę powodzenia

[Madzialenka12344321]

oj tak net bardzo pomaga. Mój TZ jest od 2 miesięcy w Holandii (niestety nie ma tam netu)

[motylek1007]

Napisane przez Madzialenka12344321

oj tak net bardzo pomaga.

Wydaje mi sie że też właśnie net pomaga stworzyc takie związki na odległosc bo zazwyczaj ludzie w nim sie poznają...

[Madzialenka12344321]

Napisane przez motylek1007

Wydaje mi sie że też właśnie net pomaga stworzyc takie związki na odległosc bo zazwyczaj ludzie w nim sie poznają...

zgadzam sie ja przez net 4 lata temu poznałam pewnego chłopaka (do tej pory sie jeszcze na zywo nie widzielismy) tylko zdjęcia. jest on naprawde bardzo fajnym przyjacielem, często mi doradza, pomaga rozwiązać problemy, mimo ze od 6 lat mam chłopaka.

[motylek1007]

Napisane przez Madzialenka12344321

zgadzam sie ja przez net 4 lata temu poznałam pewnego chłopaka (do tej pory sie jeszcze na zywo nie widzielismy) tylko zdjęcia. jest on naprawde bardzo fajnym przyjacielem, często mi doradza, pomaga rozwiązać problemy, mimo ze od 6 lat mam chłopaka.

W necie są naparwde rózni ludzie (wiem co mówie) niestety w większości świry ale czasami zdarzają sie takie "perełki" wiec dobrze że trafilas wlasnie na taką
Ja tez mialam i mam różne znajomosci z neta.

[Caroline05]

dziewczyny....

Ja... spotkalam w tamtym roku Andrzeja zakochalismy się w sobie... On mieszka koło Gdańska ja w Rzeszowie... Bylismy ze soba kilka miesiecy a potem kontakt sie urwal bo chcielismy zapomniec... Jednak sie nie da.. nie mielismy nikogo od tamtego czasu.. ja naprawde nikogo. On mial jakies kolezanki ale nic poza tym... W tym roku sie nie widzielismy nie damy rady.. nie mamy jak... rodzice... ale jesli przetrwamy ten rok to moze rodzice puszcza mnie do gdanska do ciotki a on bedzie do gdanska przyjezdzał... Jetsesmy jak dwie polowki... doslownie! razem chcemy studiowac medycyne i mamy zamiar przylozyc sie teraz do nauki.. Dziewczyny ja w zyciu nie czulam nic takiego... Ja po prostu KOCHAM... Kocham tylko jednego faceta.. teraz po roku czasu wiem ze jestesmy dla siebie stworzeni... Jest mi bardzo ciezko ale jesli pomysle o przyszlosci to chce mi sie plakac smiac i wszytsko naraz. Dziewczyny... pomozcie mi wytrwać ;(

[wenedka]

A dlaczego rodzice są problemem?
Nie pozwalają Ci się z nim spotykać, czy nie zgadzają się na jego ewentualną wizytę?

[Caroline05]

Wiesz mysla ze to moja taka milostka i mi przejdzie... a ja... wiem ze to milosc i mam nadzieje ze jak przetrwamy jeszcze ten rok to tam pojade.. to moje jedyne marzenie byc razem studiowac... Boze.. ja bym za to zycie oddala ;((((((((((