Spotkanie rodzinne u TŻ

[Misia452]

Z góry przepraszam za dział w którym umieściłam wątek, ale nie miałam pomysłu gdzie go mogę wstawić.
Otóż mam pewien dylemat. W niedzielę u TŻ będzie takie spotkanie (obiad, dość oficjalnie), bo jego siostra wychodzi za mąż w przyszłym roku i przyjeżdżają przyszli teściowie tej właśnie siostry do mamy TŻ, będzie też oczywiście on i jego druga siostra z mężem. TŻ dzisiaj mi powiedział, że przyjedzie po mnie w tą niedzielę i zabierze na ten obiad do niego. Ja się nie zgodziłam, bo sądzę, że to by było już przesada, gdyż nie należę jeszcze oficjalnie do rodziny TŻ i głupio bym się czuła na tym obiedzie, gdzie zapewne będą omawiane sprawy związane ze ślubem i weselem siostry, a tak szczerze to ja nic do tego nie mam i o czym miałabym tam rozmawiać? Powiedziałam TŻtowi, że ma się nie wygłupiać i zostać w domu na tym obiedzie, bo ja nie chcę przyjeżdżac. Oficjalnego zaproszenia od jego mamy też nie dostałam, więc już w ogóle czułabym się tam nieswojo, jak piątek koło u wozu i teraz potrzebuje waszego spojrzenia na sprawę czy dobrze myślę? Po prostu uważam, że moja obecność tam byłaby nieuzasadniona i może ktoś by się nawet poczuł z tym źle (chociaż pewnie nie dali by tego odczuć, bo to przemili ludzie). Co innego gdybym była z TŻ po ślubie itd, ale my nawet zaręczeni nie jesteśmy co sądzicie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Misia452

Z góry przepraszam za dział w którym umieściłam wątek, ale nie miałam pomysłu gdzie go mogę wstawić.
Otóż mam pewien dylemat. W niedzielę u TŻ będzie takie spotkanie (obiad, dość oficjalnie), bo jego siostra wychodzi za mąż w przyszłym roku i przyjeżdżają przyszli teściowie tej właśnie siostry do mamy TŻ, będzie też oczywiście on i jego druga siostra z mężem. TŻ dzisiaj mi powiedział, że przyjedzie po mnie w tą niedzielę i zabierze na ten obiad do niego. Ja się nie zgodziłam, bo sądzę, że to by było już przesada, gdyż nie należę jeszcze oficjalnie do rodziny TŻ i głupio bym się czuła na tym obiedzie, gdzie zapewne będą omawiane sprawy związane ze ślubem i weselem siostry, a tak szczerze to ja nic do tego nie mam i o czym miałabym tam rozmawiać? Powiedziałam TŻtowi, że ma się nie wygłupiać i zostać w domu na tym obiedzie, bo ja nie chcę przyjeżdżac. Oficjalnego zaproszenia od jego mamy też nie dostałam, więc już w ogóle czułabym się tam nieswojo, jak piątek koło u wozu i teraz potrzebuje waszego spojrzenia na sprawę czy dobrze myślę? Po prostu uważam, że moja obecność tam byłaby nieuzasadniona i może ktoś by się nawet poczuł z tym źle (chociaż pewnie nie dali by tego odczuć, bo to przemili ludzie). Co innego gdybym była z TŻ po ślubie itd, ale my nawet zaręczeni nie jesteśmy co sądzicie?

Zrobiłaś problem z niczego jak dla mnie. Facet chciał Cię zabrać na obiad do domu i tyle. Serio myślisz, że wszyscy by tak przeżywali Twoje przyjście?

[Misia452]

Napisane przez Ellen_Ripley

Zrobiłaś problem z niczego jak dla mnie. Facet chciał Cię zabrać na obiad do domu i tyle. Serio myślisz, że wszyscy by tak przeżywali Twoje przyjście?

Nie zrobiłam problemu, bo powiedziałam tylko, że nie przyjadę gdyby to był zwykły obiad to z miłą chęcią bym pojechała i się nawet nie zastanawiała. Jednak to jest już coś innego, obiad i obgadanie kwestii, które mnie nie dotyczą w dużym stopniu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:22 ---------- Poprzedni post napisano o 22:21 ----------

Stąd moje wątpliwości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Misia452

Z góry przepraszam za dział w którym umieściłam wątek, ale nie miałam pomysłu gdzie go mogę wstawić.
Otóż mam pewien dylemat. W niedzielę u TŻ będzie takie spotkanie (obiad, dość oficjalnie), bo jego siostra wychodzi za mąż w przyszłym roku i przyjeżdżają przyszli teściowie tej właśnie siostry do mamy TŻ, będzie też oczywiście on i jego druga siostra z mężem. TŻ dzisiaj mi powiedział, że przyjedzie po mnie w tą niedzielę i zabierze na ten obiad do niego. Ja się nie zgodziłam, bo sądzę, że to by było już przesada, gdyż nie należę jeszcze oficjalnie do rodziny TŻ i głupio bym się czuła na tym obiedzie, gdzie zapewne będą omawiane sprawy związane ze ślubem i weselem siostry, a tak szczerze to ja nic do tego nie mam i o czym miałabym tam rozmawiać? Powiedziałam TŻtowi, że ma się nie wygłupiać i zostać w domu na tym obiedzie, bo ja nie chcę przyjeżdżac. Oficjalnego zaproszenia od jego mamy też nie dostałam, więc już w ogóle czułabym się tam nieswojo, jak piątek koło u wozu i teraz potrzebuje waszego spojrzenia na sprawę czy dobrze myślę? Po prostu uważam, że moja obecność tam byłaby nieuzasadniona i może ktoś by się nawet poczuł z tym źle (chociaż pewnie nie dali by tego odczuć, bo to przemili ludzie). Co innego gdybym była z TŻ po ślubie itd, ale my nawet zaręczeni nie jesteśmy co sądzicie?

Nie rozumiem twojego toku myślenia - nie chcesz iść, bo nie masz o czym z nimi rozmawiać, ok, ale co ma do tego fakt czy oficjalnie należysz do tej rodziny czy nie? Gdybyście się chociażby z facetem zaręczyli, to nagle temat do rozmów się znajdzie? A co gdybyście w ogóle nie zamierzali brać ślubu? Przecież to w ogóle nie zmienia faktycznej wartości waszego związku.

Żeby nie było - ja sama też bym w życiu na coś takiego poszła, bo nie interesują mnie rodzinne posiadówy nawet z własną rodziną, a omawianie czyjegoś ślubu tym bardziej.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Misia452

Nie zrobiłam problemu, bo powiedziałam tylko, że nie przyjadę gdyby to był zwykły obiad to z miłą chęcią bym pojechała i się nawet nie zastanawiała. Jednak to jest już coś innego, obiad i obgadanie kwestii, które mnie nie dotyczą w dużym stopniu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:22 ---------- Poprzedni post napisano o 22:21 ----------

Stąd moje wątpliwości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jak dla mnie zrobiłaś, bo piszesz m.in. że nie dostałaś oficjalnego zaproszenia od jego mamy. Jakbyś stwierdziła, że nie, nie mam ochoty, nie lubię takich spotkań, może innym razem, to spoko. Natomiast Ty do tego dorabiasz całą ideologię, że nie ma zaproszenia, zaręczyn i nie jesteś rodziną. I że może ktoś by się źle czuł. Przecież to chodzi po prostu o niedzielny obiad, dżizusss.

[Misia452]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86669685]Nie rozumiem twojego toku myślenia - nie chcesz iść, bo nie masz o czym z nimi rozmawiać, ok, ale co ma do tego fakt czy oficjalnie należysz do tej rodziny czy nie? Gdybyście się chociażby z facetem zaręczyli, to nagle temat do rozmów się znajdzie? A co gdybyście w ogóle nie zamierzali brać ślubu? Przecież to w ogóle nie zmienia faktycznej wartości waszego związku.

Żeby nie było - ja sama też bym w życiu na coś takiego poszła, bo nie interesują mnie rodzinne posiadówy nawet z własną rodziną, a omawianie czyjegoś ślubu tym bardziej.[/QUOTE]Nie chodzi o to, że nie mam o czym z jego rodzina rozmawiać, bo dogadujemy się dobrze, często tam bywam. Ale sytuacja jest inna teraz i pomyslałam sobie, że nie za bardzo jest sens brać udział w tym spotkaniu kiedy będą się toczyć rozmowy o tym co mnie bezpośrednio nie dotyczy, o to chodzi. Jednak dla mnie sytuacja byłaby inna gdybym np tam mieszkała to wiadomo, że bym pewnie chciała iść na ten obiad a tak to jestem jakby to nie patrzeć trochę obca osoba.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:30 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Jak dla mnie zrobiłaś, bo piszesz m.in. że nie dostałaś oficjalnego zaproszenia od jego mamy. Jakbyś stwierdziła, że nie, nie mam ochoty, nie lubię takich spotkań, może innym razem, to spoko. Natomiast Ty do tego dorabiasz całą ideologię, że nie ma zaproszenia, zaręczyn i nie jesteś rodziną. I że może ktoś by się źle czuł. Przecież to chodzi po prostu o niedzielny obiad, dżizusss.

Ale to nie jest dla mnie zwykły obiad jednak a nawet nie wiem czy TŻ powiedział, że też będę i co nagle się tam pojawie nieproszona. To dla mnie by było dość niestosowne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:30 ---------- Poprzedni post napisano o 22:30 ----------

A i TŻ powiedziałam jedynie, że nie przyjadę. Przecież nie bede mu wyskakiwać z tym, że jego mama mnie nie zaprosiła

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

To o czym jest ten wątek? Inni mają Ci przyklasnąć? No jak widzisz nie każdy widzi to tak, jak Ty. Jak dla mnie dorobiłaś ideologię do zaproszenia na zwykły obiad. I tyle.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Misia452

Nie chodzi o to, że nie mam o czym z jego rodzina rozmawiać, bo dogadujemy się dobrze, często tam bywam. Ale sytuacja jest inna teraz i pomyslałam sobie, że nie za bardzo jest sens brać udział w tym spotkaniu kiedy będą się toczyć rozmowy o tym co mnie bezpośrednio nie dotyczy, o to chodzi. Jednak dla mnie sytuacja byłaby inna gdybym np tam mieszkała to wiadomo, że bym pewnie chciała iść na ten obiad a tak to jestem jakby to nie patrzeć trochę obca osoba.

Gdybyś tam mieszkała i była jego żoną, to sprawa też by cię bezpośrednio nie dotyczyła. Nie wiem jakie dokładnie macie relacje, ale może ty przesadzasz i za bardzo zdajesz się na własne wyobrażenia?
Bywasz tam często, a oni może w ogóle nie uważają tego za nie wiadomo jak uroczystą okazję.

Ale to nie jest dla mnie zwykły obiad jednak a nawet nie wiem czy TŻ powiedział, że też będę i co nagle się tam pojawie nieproszona. To dla mnie by było dość niestosowne.

To go zapytaj czy powiedział.

A i TŻ powiedziałam jedynie, że nie przyjadę. Przecież nie bede mu wyskakiwać z tym, że jego mama mnie nie zaprosiła

Ale dlaczego nie w sumie? Skoro to jest jedna z twoich najważniejszych obiekcji, a twój facet to teoretycznie najbliższa osoba w życiu, to dlaczego miałabyś się tym nie podzielić?

[ginewrona]

Robisz z igły widły.. na miejscu Twojego tż byłoby mi przykro. Moim zdaniem nie chcesz tam iść, bo to nie Ty będziesz w centrum zainteresowania.

[Misia452]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86669746]Gdybyś tam mieszkała i była jego żoną, to sprawa też by cię bezpośrednio nie dotyczyła. Nie wiem jakie dokładnie macie relacje, ale może ty przesadzasz i za bardzo zdajesz się na własne wyobrażenia?
Bywasz tam często, a oni może w ogóle nie uważają tego za nie wiadomo jak uroczystą okazję.
To go zapytaj czy powiedział.
Ale dlaczego nie w sumie? Skoro to jest jedna z twoich najważniejszych obiekcji, a twój facet to teoretycznie najbliższa osoba w życiu, to dlaczego miałabyś się tym nie podzielić?[/QUOTE]Gdybyśmy byli po ślubie to byłabym rodzina (takie jest moje zdanie) i wtedy jednak byłby sens tego żebym była na tym obiedzie.
Nie wiem za co to uważają. Muszę spytać TŻta. Dla mnie to i tak jest dość oficjalne spotkanie.
Bo byłoby mu pewnie przykro, głupio? Nie muszę o wszystkich swoich myślach i przemyśleniach mówić TŻtowi
A chodzi mi o to, że nawet gdyby to był zwykły obiad to będą tam poruszane kwestie, które dotyczą spraw rodzinnych, a ja w tej rodzinie nie jestem, więc tak mi się to nasunęło.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:47 ----------

Napisane przez ginewrona

Robisz z igły widły.. na miejscu Twojego tż byłoby mi przykro. Moim zdaniem nie chcesz tam iść, bo to nie Ty będziesz w centrum zainteresowania.

Jestem ostatnia osoba, która chciałaby być w centrum zainteresowania a powody, dla których nie chce tam iść już opisałam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:49 ---------- Poprzedni post napisano o 22:47 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

To o czym jest ten wątek? Inni mają Ci przyklasnąć? No jak widzisz nie każdy widzi to tsk, jak Ty. Jak dla mnie dorobiłaś ideologię o do zaproszenia na zwykły obiad. I tyle.

Chciałam tylko poznać punkt widzenia innych czy gdzieś krytykuje Wasze poglądy?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:50 ---------- Poprzedni post napisano o 22:49 ----------

To raczej ma być taki luźny wątek, co o tym sądzicie. Na 98% tam nie pójdę, chce tylko zobaczyć inny punkt widzenia i sprawdzić czy nie jestem wariatka

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Misia452

Gdybyśmy byli po ślubie to byłabym rodzina (takie jest moje zdanie) i wtedy jednak byłby sens tego żebym była na tym obiedzie.

Jaki to byłby sens? Serio nie rozumiem.
Pytam o obiektywne przesłanki, a nie twoje odczucia. Jedyną różnicę jaką ja widzę, to taka, że czujesz się nie na miejscu, a gdybyś była tam wżeniona, to byś się nie czuła. Obok racjonalnych przesłanek nawet to nie stało.

Nie wiem za co to uważają. Muszę spytać TŻta. Dla mnie to i tak jest dość oficjalne spotkanie.

Ale to nie ty ustalasz czy to jest oficjalne spotkanie, bo nie ty je organizujesz. Może jest nawet odwrotnie niż ci się wydaje i to brak twojej obecności byłby dziwny, skoro często tam bywasz i macie dobre kontakty.

Bo byłoby mu pewnie przykro, głupio? Nie muszę o wszystkich swoich myślach i przemyśleniach mówić TŻtowi

Dlaczego miałoby mu być przykro albo głupio? Powiedz: "nie chcę za bardzo iść na ten obiad, bo to mi wygląda na zbyt oficjalną uroczystość, a nie dostałam żadnego zaproszenia. Powiedz jak to ma dokładnie wyglądać, bo nie chcę się czuć jak piąte koło u wozu."
O coś takiego raczej trudno się obrazić

A chodzi mi o to, że nawet gdyby to był zwykły obiad to będą tam poruszane kwestie, które dotyczą spraw rodzinnych, a ja w tej rodzinie nie jestem, więc tak mi się to nasunęło.

Ok, ale to nadal żadnej różnicy nie robi poza różnicy w twoich czysto subiektywnych odczuciach, co których nawet nie wiesz, czy masz jakiekolwiek podstawy. Nie istnieje taki mechanizm, że w momencie ślubu nagle twoja obecność/opinia/cokolwiek stają się bardziej wartościowe.

[Misia452]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86669801]Jaki to byłby sens? Serio nie rozumiem.
Pytam o obiektywne przesłanki, a nie twoje odczucia. Jedyną różnicę jaką ja widzę, to taka, że czujesz się nie na miejscu, a gdybyś była tam wżeniona, to byś się nie czuła. Obok racjonalnych przesłanek nawet to nie stało.
Ale to nie ty ustalasz czy to jest oficjalne spotkanie, bo nie ty je organizujesz. Może jest nawet odwrotnie niż ci się wydaje i to brak twojej obecności byłby dziwny, skoro często tam bywasz i macie dobre kontakty.

Dlaczego miałoby mu być przykro albo głupio? Powiedz: "nie chcę za bardzo iść na ten obiad, bo to mi wygląda na zbyt oficjalną uroczystość, a nie dostałam żadnego zaproszenia. Powiedz jak to ma dokładnie wyglądać, bo nie chcę się czuć jak piąte koło u wozu."
O coś takiego raczej trudno się obrazić
Ok, ale to nadal żadnej różnicy nie robi poza różnicy w twoich czysto subiektywnych odczuciach, co których nawet nie wiesz, czy masz jakiekolwiek podstawy. Nie istnieje taki mechanizm, że w momencie ślubu nagle twoja obecność/opinia/cokolwiek stają się bardziej wartościowe.[/QUOTE]No właśnie- czułabym się nie na miejscu. Bo jestem "tylko" dziewczyna. Może to strasznie dziwne myślenie, ale tak już mam sprawa jeszcze nie ma ostatecznego zakończenia, więc pogadam jutro z TŻ i zobaczę co powie.
Jednak lepiej bym się czuła gdyby np mama TŻ powiedziała"przyjedź w niedzielę na obiad, będzie rodzina, porozmawiamy". A takiego czegoś nie było i z tym też bym się źle czuła gdybym tam pojechała

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Kelecka]

Moim zdaniem zrobilas zle i na pewno sprawilas przykrosc swojemu chlopakowi.
On Cie tam zaprosil, bo widzi Cie jako czesc rodziny, chce zebys spedzila czas z nim i jego rodzina, a Ty zachowalas sie na poziomie 'spadaj, nie jade'.

[Epikea]

Byłoby mi przykro na miejscu Twojego TŻ. Rozumiem sytuację, kiedy masz na ten dzień inne plany albo nie przepadasz za jego rodziną. W tym momencie dorobiłaś sobie jakieś badziewne powody po to, żeby nie iść. Przecież na pewno nie będą oni wszyscy rozmawiać cały czas o ślubie, ale też o innych rzeczach. To tylko obiad.

[ruda_beksa]

Napisane przez Kelecka

Moim zdaniem zrobilas zle i na pewno sprawilas przykrosc swojemu chlopakowi.
On Cie tam zaprosil, bo widzi Cie jako czesc rodziny, chce zebys spedzila czas z nim i jego rodzina, a Ty zachowalas sie na poziomie 'spadaj, nie jade'.

Zgadzam się, tyle w temacie. Na miejscu faceta byłoby mi głupio i przykro. Trochę brzmi to jak sposób wymuszenia zaręczyn - chcesz ~*Mojej Obecności*~ na formalnych obiadkach, to dawaj pierdzionek

I jeszcze chamsko, "ma się nie wygłupiać"... ślicznie się do niego odnosisz, nie ma co.

[Epikea]

Napisane przez ruda_beksa

Zgadzam się, tyle w temacie. Na miejscu faceta byłoby mi głupio i przykro. Trochę brzmi to jak sposób wymuszenia zaręczyn - chcesz ~*Mojej Obecności*~ na formalnych obiadkach, to dawaj pierdzionek

I jeszcze chamsko, "ma się nie wygłupiać"... ślicznie się do niego odnosisz, nie ma co.

Wygląda na to, że dziewczyna mojego wujka mimo tego, że są parą od wielu lat i mają trójkę dzieci nie należy do rodziny, bo nie dostała pierdzionka.

[Misia452]

Nie czul się obrazony, bardziej myśli, że pewnie pójdę z nim na ten obiad i tak tylko mówię a co do wymuszania zaręczyn- nawet tego nie skomentuje. Na obiadki chodzę i nie mam z tym problemu, ale w tym przypadku, który opisałam nie jestem przekonana czy powinnam tam być

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez Epikea

Wygląda na to, że dziewczyna mojego wujka mimo tego, że są parą od wielu lat i mają trójkę dzieci nie należy do rodziny, bo nie dostała pierdzionka.

Konkubina nie rodzina

[Misia452]

Napisane przez Epikea

Wygląda na to, że dziewczyna mojego wujka mimo tego, że są parą od wielu lat i mają trójkę dzieci nie należy do rodziny, bo nie dostała pierdzionka.

No sorki. Rodzina nie jestem. Będę- po ślubie a gdy są dzieci to zupełnie inna sytuacja, więc nie ma co porównywać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 23:58 ---------- Poprzedni post napisano o 23:57 ----------

Napisane przez ruda_beksa

Konkubina nie rodzina

No dla mnie nie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Epikea]

Napisane przez Misia452

Nie czul się obrazony, bardziej myśli, że pewnie pójdę z nim na ten obiad i tak tylko mówię a co do wymuszania zaręczyn- nawet tego nie skomentuje. Na obiadki chodzę i nie mam z tym problemu, ale w tym przypadku, który opisałam nie jestem przekonana czy powinnam tam być

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Rozumiem, że na wesele tej siostry z TŻ też nie pójdziesz, bo to nie Twój interes?

[ruda_beksa]

I dlatego nie komentujesz mojej wstawki o pierdzionku, bo w głębi duszy wiesz że mam rację

[Misia452]

Napisane przez Epikea

Rozumiem, że na wesele tej siostry z TŻ też nie pójdziesz, bo to nie Twój interes?

Pójdę. Wesele to zupełnie co innego. Poza tym rozmawiam z rodziną TŻ o tym (ale to są luźne rozmowy). A to o co mi chodzi to ma być spotkanie, na którym osoby bezpośrednio w to zaangażowane będą pewnie ustalać pewne szczegóły. Wesele to impreza, więc nie rozumiem co to ma wspólnego ze spotkaniem, na którym poruszane będą prywatne kwestie (jak np podział obowiązków, koszty itd)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Misia452]

Napisane przez ruda_beksa

I dlatego nie komentujesz mojej wstawki o pierdzionku, bo w głębi duszy wiesz że mam rację

Taak, jasne- wszystko dlatego, bo chce wymusić zaręczyny no aż taka desperatka nie jestem 🤣

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Ale nawet jakbyś była jego żoną 20 lat i miała z nim pięcioro dzieci, to i tak omawiane sprawy nie dotyczyłyby ciebie, bo dotyczą pieniędzy rodziców TŻ i przyszłych teściów jego siostry. Nie twoich. Tak czy inaczej nie byłabyś w tą sytuację bezpośrednio zaangażowana, więc trochę logika tutaj kuleje.

[Misia452]

Napisane przez ruda_beksa

Ale nawet jakbyś była jego żoną 20 lat i miała z nim pięcioro dzieci, to i tak omawiane sprawy nie dotyczyłyby ciebie, bo dotyczą pieniędzy rodziców TŻ i przyszłych teściów jego siostry. Nie twoich. Tak czy inaczej nie byłabyś w tą sytuację bezpośrednio zaangażowana, więc trochę logika tutaj kuleje.

Ale byłabym rodzina, więc nic dziwnego, że byłabym na tym spotkaniu, to naturalne dla mnie. Małżeństwo to już nie "chodzenie ze sobą". Ja widzę różnicę. A teraz jestem jego dziewczyna, ja to traktuje bardzo poważnie, ale jego rodzina niekoniecznie i może nie widzi potrzeby żebym na tym spotkaniu była i słuchała o sprawach rodzinnych? Tylko o to mi chodzi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 00:15 ---------- Poprzedni post napisano o 00:13 ----------

Ja np nie wpadłabym na pomysł żeby zapraszac dziewczynę swojego syna na takie spotkanie, choćby nawet była fantastyczna dziewczyna i lubiana w gronie rodzinnym

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[julienn]

Przykro się czyta niektóre odpowiedzi. Naprawdę jakby był przymus iść, bo chłopak tak chce i już. Bo jemu będzie przykro (ojej biedactwo). Zdanie autorki, jej obawy bądź też zwykłe „chce mi się albo nie” już się nie liczą? Ma robić coś wbrew sobie? Może rodziny chcą się bliżej zapoznać i wcale jej w planach nie uwzględniają? Jak dla mnie chłopak powinien zapytać się swojej rodziny, czy może zabrać dziewczynę. Skąd autorka ma wiedzieć, że jest mile widziana akurat tego dnia? I te teksty o „☠☠☠☠zionkach”... Litosci...



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Misia452

No sorki. Rodzina nie jestem. Będę- po ślubie a gdy są dzieci to zupełnie inna sytuacja, więc nie ma co porównywać.
(...)

Acha, czyli ktoś, kto nie ma ślubu, ale przeżył z kimś całe życie, zestarzał się, to nie rodzina? Paradne. Bycie czyjąś rodziną to nie papier, a stan umysłu i po prostu uczucie.

Autorko, tak serio, na spokojnie, przemyśl sobie, czy nie za dużo tu "ja ja ja", czyli nadmiernego skupienia na sobie. Bo 1 post, a Ty ma problem z:
- brak oficjalnego zaproszenia na obiad,
- pewnie inni będą mieć do Ciebie jakieś pretensje, że przyszłaś (wtf? sama mówisz, że to mili ludzie, pewnie normalni, więc po prostu w tym momencie "wymyślasz", dobrze, że jego bliscy nie wiedzą jakie masz o nich dziwne przemyślenia),
- będą omawiane sprawy rodzinne, Ty nic do tego nie masz - jak rozumiem na to wesele również się nie wybierasz?

Piszę bez złośliwości. Po prostu się nieco zastanów co robisz.

---------- Dopisano o 23:58 ---------- Poprzedni post napisano o 23:53 ----------

Napisane przez julienn

Przykro się czyta niektóre odpowiedzi. Naprawdę jakby był przymus iść, bo chłopak tak chce i już. Bo jemu będzie przykro (ojej biedactwo).
(...)

Nikt nie napisał, że jest przymus i że ona coś musi. Natomiast przemyślenia i "tysiąc" argumentów Autorki na "nie" - po co? Bo jak nie idę, to nie idę, nie mam ochoty i tyle. A tu jest całe spektrum od "nie mam oficjalnego zaproszenia" (od wczoraj są ze sobą, że musi takowe mieć, skoro rodzina faceta to "przemili ludzie"?) do "nie jesteśmy rodziną, nie było zaręczyn". Innymi słowy dziewczyna rozbija g... na atomy, a to się często dzieje w przypadku, gdy jednak wcale nie jesteśmy pewni, czy postąpiliśmy słusznie.


Ja mam poradę: nie iść na obiad, ale i na wesele też nie. W końcu to w sumie taki obiad plus tańce. Jeszcze kogoś obrazi obecność i co wtedy?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez ruda_beksa

I dlatego nie komentujesz mojej wstawki o pierdzionku, bo w głębi duszy wiesz że mam rację

Bingo.

[ruda_beksa]

Napisane przez julienn

Przykro się czyta niektóre odpowiedzi. Naprawdę jakby był przymus iść, bo chłopak tak chce i już. Bo jemu będzie przykro (ojej biedactwo). Zdanie autorki, jej obawy bądź też zwykłe „chce mi się albo nie” już się nie liczą? Ma robić coś wbrew sobie? Może rodziny chcą się bliżej zapoznać i wcale jej w planach nie uwzględniają? Jak dla mnie chłopak powinien zapytać się swojej rodziny, czy może zabrać dziewczynę. Skąd autorka ma wiedzieć, że jest mile widziana akurat tego dnia? I te teksty o „â˜☠â˜☠â˜☠â˜☠zionkach†... Litosci...

No już się tak nie wzburzaj .

Skąd ma wiedzieć że jest mile widziana? Bo członek rodziny ją zaprosił. Powinna wątpić w każde jego słowo które nie jest podparte formalnym błogosławieństwem mamusi? Za to mówienie partnerowi "masz się nie wygłupiać" jest fajne? Przedziwny model związku propagujesz.

Nikt nic nie pisze o przymusie obecności na obiedzie, tylko wytykamy brak logiki autorki. Jeśli jej się nie chce, super - niech powie że jej się nie chce. I tyle. Natomiast pokrętne racjonalizacje na temat przynależności do rodziny są po prostu śmieszne. A jeśli ktoś baaaardzo nie chce usłyszeć odmiennych zdań, to niech nie zakłada wątku na Wizażu. Bardzo proste.

[klocki_LEGO]

Napisane przez Kelecka

Moim zdaniem zrobilas zle i na pewno sprawilas przykrosc swojemu chlopakowi.
On Cie tam zaprosil, bo widzi Cie jako czesc rodziny, chce zebys spedzila czas z nim i jego rodzina, a Ty zachowalas sie na poziomie 'spadaj, nie jade'.

Tez sie zgadzam.

Swoja droga co to za argument 'nie mam o czym z nimi rozmawiac'? W zyciu jest wiele takich sytuacji, gdzie znajdziemy sie w otoczeniu osob, z ktorymi nie mamy nic wspolnego ani ochoty rozmawiac. Dojrzala, taktowna osoba potrafi w sposob mily i kulturalny prowadzic takie rozmowy 'o niczym'. Czas dorosnac autorko