Godny zarobek w wieku 30 lat? Dyskusja

[kasztanka3]

Napisane przez invisible_01

Nie ma co zwracać, dla mnie to też dziwne Jako pokoje zawsze liczyłam osobne zamykane pomieszczenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No na logike tez bym tak liczyla, mieszkanie dwupokojowe to mieszkanie z dwoma osobnymi pokojami, a salon to przestrzen wspolna. Jakby salon liczyc jako osobny pokoj, to czemu od razu nie dorzucic kuchni i lazienki?

[invisible_01]

Napisane przez kasztanka3

No na logike tez bym tak liczyla, mieszkanie dwupokojowe to mieszkanie z dwoma osobnymi pokojami, a salon to przestrzen wspolna. Jakby salon liczyc jako osobny pokoj, to czemu od razu nie dorzucic kuchni i lazienki?

Dla mnie salon połączony z kuchnią to niejako cześć kuchni Ale u dewelopera 3 pokoje od razu brzmią lepiej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ViLLeMkA]

Napisane przez kasztanka3

No na logike tez bym tak liczyla, mieszkanie dwupokojowe to mieszkanie z dwoma osobnymi pokojami, a salon to przestrzen wspolna. Jakby salon liczyc jako osobny pokoj, to czemu od razu nie dorzucic kuchni i lazienki?

W starym budownictwie na ogół wszystkie pokoje są zamykane a kuchnia jest osobno (i to niekoniecznie duża). Wiec wtedy mogą być 2 osobne pokoje + kuchnia i to wszystko na 40m2.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

Chyba sie nie zrozumialysmy, dla mnie dwa pokoje to dwie sypialnie.
Mamy z mezem mieszkanie dwupokojowe, dwie sypialnie z osobnymi garderobami i lazienkami, kuchnia otwarta na duza salono-jadalnie i ja tej przestrzeni nie biore pod uwage jako osobnego "pokoju". Na razie dziecka nie mamy i nie planujemy, wiec druga sypialnia jest biurem meza, gdzie on pracuje i trzyma swoj sprzet komputerowy i fotograficzny. Jesli kiedys jakies dziecko sie pojawi, to ta druga sypialnia bedzie pokojem dzieciecym.

No więc się nie zrozumiałyśmy, Wy żyjecie na polskich "trzech pokojach" czyli tym, co według mnie jest rozsądną przestrzenią dla trzech osób.
Ja teraz mieszkam w mieszkaniu, które kupiłam jako dwupokojowe i składa się z sypialni i salonu z aneksem kuchennym, nie upchnęłabym tu dziecka na pewno

[kasztanka3]

Napisane przez invisible_01

Dla mnie salon połączony z kuchnią to niejako cześć kuchni Ale u dewelopera 3 pokoje od razu brzmią lepiej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dla mnie tez.

[megamag]

Bo wielu krajach 2 pokoje to akurat dwie sypialnie. Ale nie w Polsce. U nas się przyjęło inną nomenklaturę i jak widzisz w ogłoszeniu dwa pokoje, a jest to nowe budownictwo, to jednym z nich zapewne będzie salon z kuchnią. I już. Nie ma co się zmóżdżać, tylko zaakceptować jak to, że mamy coś takiego jak parter, niektórzy mają ground floor, a dla innych to już first floor. A rzecz zapewne wzięła się z tego, że my tu jednak mamy jeden z najmniejszych wskaźników metra kwadratowego przypadającego na łebka i w salonie to często za PRL-u spali rodzice. I teraz też często śpią.

[invisible_01]

Napisane przez megamag

Bo wielu krajach 2 pokoje to akurat dwie sypialnie. Ale nie w Polsce. U nas się przyjęło inną nomenklaturę i jak widzisz w ogłoszeniu dwa pokoje, a jest to nowe budownictwo, to jednym z nich zapewne będzie salon z kuchnią. I już. Nie ma co się zmóżdżać, tylko zaakceptować jak to, że mamy coś takiego jak parter, niektórzy mają ground floor, a dla innych to już first floor. A rzecz zapewne wzięła się z tego, że my tu jednak mamy jeden z najmniejszych wskaźników metra kwadratowego przypadającego na łebka i w salonie to często za PRL-u spali rodzice. I teraz też często śpią.

Ano właśnie, u nas nie ma kultury posiadania salonu. Ja wyrosłam w nomenklaturze małego i dużego pokoju i nigdy nie mówiłam o żadnym pomieszczeniu per salon lub sypialnia Nigdy za dzieciaka nie widziałam, żeby ktoś (poza domami) miał salon, w którym nikt nie śpi i który jest pokojem dziennym i żeby oprócz niego miał sypialnie. Wszystkie pokoje w mieszkaniu były czyjąś sypialnią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[megamag]

Napisane przez invisible_01

Ano właśnie, u nas nie ma kultury posiadania salonu. Ja wyrosłam w nomenklaturze małego i dużego pokoju i nigdy nie mówiłam o żadnym pomieszczeniu per salon lub sypialnia Nigdy za dzieciaka nie widziałam, żeby ktoś (poza domami) miał salon, w którym nikt nie śpi i który jest pokojem dziennym i żeby oprócz niego miał sypialnie. Wszystkie pokoje w mieszkaniu były czyjąś sypialnią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale pomyśl, że i tak już sporo awansowałaś. Każdy miał swój pokój do spania. Jeszcze pokolenie czy dwa wcześniej wszyscy byście spali w jednej izbie + babka na zapiecku.

[invisible_01]

Napisane przez megamag

Ale pomyśl, że i tak już sporo awansowałaś. Każdy miał swój pokój do spania. Jeszcze pokolenie czy dwa wcześniej wszyscy byście spali w jednej izbie + babka na zapiecku.

No nie wiem, czy tak każdy miał swój pokój do spania, bo była nas piątka

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Myshqa]

Napisane przez invisible_01

Ano właśnie, u nas nie ma kultury posiadania salonu. Ja wyrosłam w nomenklaturze małego i dużego pokoju i nigdy nie mówiłam o żadnym pomieszczeniu per salon lub sypialnia Nigdy za dzieciaka nie widziałam, żeby ktoś (poza domami) miał salon, w którym nikt nie śpi i który jest pokojem dziennym i żeby oprócz niego miał sypialnie. Wszystkie pokoje w mieszkaniu były czyjąś sypialnią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U nas to zależało po prostu od miejsca zamieszkania. Jak moi dziadkowie mieszkali w bloku to też mowili "duzy pokoj". Jak przeprowadzili sie do duzego przedwojennego domu na wsi i mieli prawilny salon w przedwojennym stylu gdańskim to też mowili salon

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

My w zeszłym roku na wszystko i bez odmawiania sobie czegokolwiek wydaliśmy średnio 7,5 tysiąca miesięcznie. W tym są częste wyjścia do restauracji ( ok 1-1,5 k miesięcznie) i wakacje ( ok 12 k rocznie).
Resztę odkładamy.
Nie mieliśmy wtedy auta, więc teraz można by liczyć powiedzmy 8 k.
Plus przy 10 k, 2 k miesięcznie można odłożyć.

Jakbym była singlem to bym nie wydawała tyle na restaurację ( samemu chodzić to żaden fun ), za to więcej na mieszkanie. I myślę, że by wszystko wyszło podobnie. No ale przyznam, że mogę się mylić. Może faktycznie tu brakuje z 500- 1000 zł, ale na pewno nie więcej.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Vivienne]

Hm, a wg mnie w nazewnictwie to zależy od ilości pokojów względem rodziny i funkcji, jaka pomieszczenie pełni. Jeśli salon to również sypialna rodziców, to prędzej będzie to duży pokój, natomiast, gdy wyłącznie funkcję rekreacyjną, relaksującą czy jaka tam jeszcze może pełnić, i nikt tam nie sypia, to raczej to już będzie tylko salon. Tak widzę po sobie i swoim otoczeniu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez stotek

Ja z wiadomości rozumiem, że chodzi o 5k netto. I to nie chodzi mi tylko tutaj teraz o ten wątek, bo często na wizażu pojawia się to mityczne 5k, które tak naprawdę - jak się stąd dowiaduje - zarabiają tylko nieudacznicy
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

chciałabym zarabiać 5 000 netto przy obecnym poziomie inflacji.

Jestem nieudacznicą

[Limonka2738]

Napisane przez amillia

No koszty mieszkaniowe macie zaniżone, kawalerka w centrum w dużym mieście za 2000 zł to nie jest norma

Zresztą dwójka dorosłych ludzi, która się musi cisnąć w kawalerce już jest dla mnie problematyczna. To znaczy na dorobku jasne, normalna sprawa, no ale całego życia tak przecież nie przeżyjecie, a rozmawiamy o godnym zarobku ogólnie. Para czterdziestolatków cisnąca się w kawalerce i wszędzie chodząca na piechotę, no nie wiem czy nazwałabym to wygodnym życiem.

Tak, 5 tysięcy na studiach/tuż po studiach to jest bycie szczęściarzem w Polsce, ale akurat norma w Polsce to dla mnie zerowy wyznacznik godnego życia.

Masz rację.

Dlatego kupujemy 3-pokojowe na obrzeżach.

Ale żyć się da i nie zgodzę się z tą niegodną egzystencja po prostu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 19:12 ---------- Poprzedni post napisano o 19:03 ----------

Napisane przez invisible_01

Ano właśnie, u nas nie ma kultury posiadania salonu. Ja wyrosłam w nomenklaturze małego i dużego pokoju i nigdy nie mówiłam o żadnym pomieszczeniu per salon lub sypialnia Nigdy za dzieciaka nie widziałam, żeby ktoś (poza domami) miał salon, w którym nikt nie śpi i który jest pokojem dziennym i żeby oprócz niego miał sypialnie. Wszystkie pokoje w mieszkaniu były czyjąś sypialnią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja mialam duży pokój, który miał funkcje salonu, tylko na niego mówiliśmy "duży".

Stał tam telewizor, jedliśmy posiłki, no takie tam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86997436]
Jakbym była singlem to bym nie wydawała tyle na restaurację ( samemu chodzić to żaden fun )[/QUOTE]
Ja właśnie wolę sama chodzić, bo nie cierpię mówić i być zagadywana gdy jem.

[Ooshatka]

[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;86998082]Ja właśnie wolę sama chodzić, bo nie cierpię mówić i być zagadywana gdy jem. [/QUOTE]

Ja to bym mogla jesc tylko sama, uwielbiam czytać/ ogladac cos do jedzenia

[martaakow]

Napisane przez invisible_01

Ano właśnie, u nas nie ma kultury posiadania salonu. Ja wyrosłam w nomenklaturze małego i dużego pokoju i nigdy nie mówiłam o żadnym pomieszczeniu per salon lub sypialnia Nigdy za dzieciaka nie widziałam, żeby ktoś (poza domami) miał salon, w którym nikt nie śpi i który jest pokojem dziennym i żeby oprócz niego miał sypialnie. Wszystkie pokoje w mieszkaniu były czyjąś sypialnią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To samo
Był mój pokój, pokoj brata i duży pokój (gdzie spali rodzice, a za dnia był to pokój wspólny). Kuchnia osoba, mała - jak to w blokach z lat 70.

Napisane przez megamag

Ale pomyśl, że i tak już sporo awansowałaś. Każdy miał swój pokój do spania. Jeszcze pokolenie czy dwa wcześniej wszyscy byście spali w jednej izbie + babka na zapiecku.

Ja za dzieciaka mieszkałam z bratem w 1 pokoju. Później babcia się wyprowadziła i brat poszedł do jej pokoju.


Ale tym, że 5 tys. zł to absolutne minimum, żeby przeżyć w miarę godnie w dużym mieście, to jestem zszokowana.

Wspólnie z chłopakiem mamy niecałe 7 tys. zł na msc
Mieszkamy w wielkim mieście. (W sensie pow. 500 tys. mieszkańców)
Wynajmujemy 2-pokojowe mieszkanie 53 m2 z dobrym dojazdem do centrum (15-20 minut komunikacją miejską lub 10-15 minut samochodem) - które za wszystko zamyka się w 2 tys. zł
Mój chlopak opłaca studia zaoczne i ma samochód, którym dojeżdża przez całe miasto i na samo paliwo wydaje ok. 500-600 zł/msc

Za pozostałe pieniądze stać nas, żeby:
- wyjechać na wakację za granicę + kilka 2-4 dniowych wypadów sobie zrobić w ciągu roku
- kupować jedzenie, jakie nam się żywnie podoba (a zdecydowanie nie zadowala mnie pasztet z puszki, raczej się żywię salami i szynką parmeńską 100 zł/kg z wędlin, jem dużo warzyw, owoców, dobrego nabiału)
- wyjść do restauracji 2-3 razy w miesiącu
- wyjść ze znajomymi na miasto kilka razy na miesiąc
- iść do kina/na kręgle/gdziekolwiek mamy ochotę
- mieć na jakieś prezenty, gdy rodzina/przyjaciele mają urodziny czy jest inna okazja
- kupować regularnie ubrania
- ja kupować perfumy, a chłopaka stać na jego niezbyt tanie hobby (może nie w takim wymiarze, jakby chciał, ale na to można by i dziesiątki tysięcy zł wydawać na msc, jakby się uprzeć)

Faktem jest tylko, że ostatnio niewiele dokładam do oszczędności, które uzbierałam przed wyprowadzką od rodziców, ale tu musze raczej przyciąć na swoich zakupach, bo przesadzam z nimi i mam wyrzuty, że kupuję, a ubrania i tak tygodniami czy miesiącami później wiszą z metkami.

Może i bym się z naszymi obecnymi finansami na dziecko nie zdecydowała, ale też do 30tki jeszcze chwilę mamy.
I nie uważam, żebyśmy żyli niegodnie...

[supsassy]

Mieszkam we Wrocławiu, jeżeli wśród znajomych ktoś wynajmuje za mniej niż 2k, to kawalerkę na obrzeżach.Za ponad 50 m2 2 k ze wszystkim, no bajka. A raczej utopia. Jak widać po wpisach każdy ma inne potrzeby i nie ma co sie szokować, że nie są zbieżne.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Nie wiedziałam, że ceny są już tak kosmiczne. :0
Ja w Gdańsku za wynajem plus rachunki place 1200 zł latem i 1400 zima, mieszkanie w samym centrum, dwupokojowe.
Po znajomości oczywiście.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Ruwi]

Myślę, że wnioskiem który można wysunąć z tego wątku jest to, że lepiej skupiać się na sobie. I nie słychać internetów i tego co mają do powiedzenia na temat zarobków, tego co jest godne bądź nie. Wiadomo, że obecnie społeczeństwo jest nastawione na pogoń za pieniądzem. Nie mówię, że to coś złego, ale warto się wcześniej zastanowić czy tego właśnie chcemy. Albo w drugą stronę, czy jednak gdzieś te zarobki uwierają i jedynie strach przed wyjściem ze strefy komfortu nas blokuje.

Dla mnie niektóre rozważania w tym wątku brzmią mocno atrakcyjnie, zarabiam dobrze ale koszty mojego życia i tak są sporo mniejsze od tych zarobków. Do tego w pracy cenię sobie bardziej inne aspekty niż pieniądze. Ogólnie myślę że kluczowe jest to jak gospodaruje się pieniędzmi i posiadane oszczędności. Jak się ma jakieś zabezpieczenie to od razu jest inny komfort.

[supsassy]

Napisane przez Ruwi

Ogólnie myślę że kluczowe jest to jak gospodaruje się pieniędzmi i posiadane oszczędności. Jak się ma jakieś zabezpieczenie to od razu jest inny komfort.

Pelna zgoda. Dla mnie akurat to jest najważniejsze.
[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;87013175]Nie wiedziałam, że ceny są już tak kosmiczne. :0
Ja w Gdańsku za wynajem plus rachunki place 1200 zł latem i 1400 zima, mieszkanie w samym centrum, dwupokojowe.
Po znajomości oczywiście.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

No niestety ;/ chociaż dalej od centrum to można za mniejsza kasę mieć lepszy standard (piszę o Wrocku). Kilka lat temu wynajmowaliśmy pokoj w małym 2 pokojowym i szło 800 stówek. Miejsce w pokoju średnio 500. Ogolnie to kicha z tymi kosztami. No ale trzeba znieść, bo świetnie sie tu mieszka.

[kasztanka3]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;87013175]Nie wiedziałam, że ceny są już tak kosmiczne. :0
Ja w Gdańsku za wynajem plus rachunki place 1200 zł latem i 1400 zima, mieszkanie w samym centrum, dwupokojowe.
Po znajomości oczywiście.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Bardzo BARDZO tanio.

[MsLizard]

Ludzie to mają problemy. Nie stać mnie na mieszkanie, podróże, kursy i inne przyjemności, oczywiście wszystkie naraz, to nie żyję godnie. Czyli większość świata nie żyje godnie.
Narzekajcie nadal.

[WhiteCherry]

dla mnie synonimem godnego życia na pewno nie jest regularne stołowanie się w restauracjach/częste imprezy na mieście itp. Prędzej bym nazwała głupotą wydawanie dużej kasy w klubie np. jednorazowo 20-25zł za drink składający się z kieliszka wódki+soku+masy lodu, więc może w tym jest problem - na takie szastanie kasą to i 5 tysięcy miesięcznie nie wystarczy

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez WhiteCherry

dla mnie synonimem godnego życia na pewno nie jest regularne stołowanie się w restauracjach/częste imprezy na mieście itp. Prędzej bym nazwała głupotą wydawanie dużej kasy w klubie np. jednorazowo 20-25zł za drink składający się z kieliszka wódki+soku+masy lodu, więc może w tym jest problem - na takie szastanie kasą to i 5 tysięcy miesięcznie nie wystarczy

Co kto lubi. Do klubów nie chodzę, ale kocham latem iść do knajpy na leżaki i zamówić sobie mohito, czy aperola. Nie szkoda mi na to 20 zł.
Ogrodu nie mam, więc sobie sama w domu tego nie zorganizuje.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[WhiteCherry]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;87015022]Co kto lubi. Do klubów nie chodzę, ale kocham latem iść do knajpy na leżaki i zamówić sobie mohito, czy aperola. Nie szkoda mi na to 20 zł.
Ogrodu nie mam, więc sobie sama w domu tego nie zorganizuje.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

ale ja nie mówię o wyjściu raz na jakiś czas i januszowaniu na 20zł. Za to znam ludzi, którzy regularnie co weekend chodzą na imprezy, wydają kupę kasy, a potem płaczą, że do wypłaty daleko.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez WhiteCherry

ale ja nie mówię o wyjściu raz na jakiś czas i januszowaniu na 20zł. Za to znam ludzi, którzy regularnie co weekend chodzą na imprezy, wydają kupę kasy, a potem płaczą, że do wypłaty daleko.

Ok. No imprezowanie kosztuje kupę kasy. Jak mnie poniesie raz na rok, to bez problemu wydam stówkę w jeden wieczór. Jak jeszcze z knajpą po drodze, uberem, to że 150.
Jak ktoś stać, to nie widzę problemu. Ale gadania, że brak kasy to już nie rozumiem.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[megamag]

Pewnie, że niektórzy w tym wątku przeginają, twierdząc, że jeśli nie będą zarabiali więcej niż 90% Polaków, to nie będą żyli godnie. Ale WhiteCherry robi przeginkę w drugą stronę. To trochę takie nasze jeszcze dość typowe przyzwyczajenie do dziadostwa. Hurr durrr wydaje na rozrywkę. Ze znajomymi sobie drinki pije w jakimś miłym miejscu, jakby tanie wino na murku albo piwo z Biedry nie wystarczyło. Po restauracjach lata, jakby schobszczaka w domu nie miał. Po co do tego kina lezie, z neta można ściągnąć. Do teatru? Kto w ogóle chodzi do teatru, od tego się łysieje.

Rozrywka naprawdę nie jest niczym złym. Sprawianie, że życie jest bardziej przyjemne też nie. Za to ciułanie i żałowanie na wszystkim całe życie jest jak dla mnie raczej smutne. Ja wiem, że dla większości społeczeństwa zawsze tak było, ale to nie znaczy, że musimy stawiać to za wzór i potępiać rozrywki inne niż oglądanie tv.

[WhiteCherry]

Napisane przez megamag

Pewnie, że niektórzy w tym wątku przeginają, twierdząc, że jeśli nie będą zarabiali więcej niż 90% Polaków, to nie będą żyli godnie. Ale WhiteCherry robi przeginkę w drugą stronę. To trochę takie nasze jeszcze dość typowe przyzwyczajenie do dziadostwa. Hurr durrr wydaje na rozrywkę. Ze znajomymi sobie drinki pije w jakimś miłym miejscu, jakby tanie wino na murku albo piwo z Biedry nie wystarczyło. Po restauracjach lata, jakby schobszczaka w domu nie miał. Po co do tego kina lezie, z neta można ściągnąć. Do teatru? Kto w ogóle chodzi do teatru, od tego się łysieje.

Rozrywka naprawdę nie jest niczym złym. Sprawianie, że życie jest bardziej przyjemne też nie. Za to ciułanie i żałowanie na wszystkim całe życie jest jak dla mnie raczej smutne. Ja wiem, że dla większości społeczeństwa zawsze tak było, ale to nie znaczy, że musimy stawiać to za wzór i potępiać rozrywki inne niż oglądanie tv.

a czy ktoś pisał o ciułaniu i żałowaniu? jeśli kogoś nie stać i nie starcza mu do wypłaty, ale drinki w klubie co weekend muszą być, to ja prędzej zastanowiłabym się nad priorytetami w życiu a nie uważała to za uwłaczające godności człowieka. Średnio bym się cieszyła z życia nie mając prawie nic na koncie, ale co kto lubi.

[MsLizard]

Napisane przez megamag

Pewnie, że niektórzy w tym wątku przeginają, twierdząc, że jeśli nie będą zarabiali więcej niż 90% Polaków, to nie będą żyli godnie. Ale WhiteCherry robi przeginkę w drugą stronę. To trochę takie nasze jeszcze dość typowe przyzwyczajenie do dziadostwa. Hurr durrr wydaje na rozrywkę. Ze znajomymi sobie drinki pije w jakimś miłym miejscu, jakby tanie wino na murku albo piwo z Biedry nie wystarczyło. Po restauracjach lata, jakby schobszczaka w domu nie miał. Po co do tego kina lezie, z neta można ściągnąć. Do teatru? Kto w ogóle chodzi do teatru, od tego się łysieje.

Rozrywka naprawdę nie jest niczym złym. Sprawianie, że życie jest bardziej przyjemne też nie. Za to ciułanie i żałowanie na wszystkim całe życie jest jak dla mnie raczej smutne. Ja wiem, że dla większości społeczeństwa zawsze tak było, ale to nie znaczy, że musimy stawiać to za wzór i potępiać rozrywki inne niż oglądanie tv.

Każdy może wydawać na co chce i ile chce, ale gadanie, że 5 tyś to mało bo kredyt, wysoki czynsz, trzeba opłacić kursy, samochód, imprezy i inne przyjemności, to dla mnie świadczy o byciu bananowym dzieckiem. Człowiek potrzebuje łóżka do spania, łazienki, prądu, gazu, bieżącej wody i jedzenia. A to w jakim standardzie to będzie, to już jego wolny WYBÓR. Tak samo wszelkie szkolenia, kursy, podróże i przyjemności - to też WYBÓR. Jak cię na coś nie stać to nie kupujesz, a nie jojczysz, że świat zły, bo nie możesz sobie pozwolić na ulubioną zabawkę. Poza tym są jeszcze PRIORYTETY, jedni będą przewalać pieniądze na imprezy, inni podróżować a jeszcze inni podwyższać swoje warunki mieszkaniowe kosztem czegoś innego. Taki jest świat, ale niektórzy zawsze będą narzekać, że za mało mają, bo jeszcze przydali by się służący, czerwony dywan i płatki róż pod stopami.