Zazdrość o przyjaciółkę chłopaka.

[Limonka2738]

Napisane przez amillia

To jest sarkazm, przecież się z Tobą zgadzam Mogą się podobać i mogą też nadrabiać charakterem, dlatego urojenia janusza, że facet zdradzić może tylko z super laską, a przy brzydszej znajomej jest bezpieczny są śmieszne.

Aaaa, przepraszam.

Poczułam się personalnie dotknięta i nie zajarzyłam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Z jednej strony „porozumienie dusz” i „facet nie może się z nikim przyjaźnić”, wcale też nie chodzi przecież o seksy, ale sam fakt tej mitycznej więzi, a z drugiej jak kobieta jest brzydka, to już wszystko jest spoko . Dużo w tym logiki.

[Amarai]

Napisane przez sublips

Z jednej strony „porozumienie dusz” i „facet nie może się z nikim przyjaźnić”, wcale też nie chodzi przecież o seksy, ale sam fakt tej mitycznej więzi, a z drugiej jak kobieta jest brzydka, to już wszystko jest spoko . Dużo w tym logiki.

to chyba zalezy od osoby, tutaj niektore osoby maja motywy wizualne, a inne emocjonalne. jak je laczysz w jedno, to nic dziwnego, ze brakuje logiki

[Dwight_Schrute]

Napisane przez amillia

To jest sarkazm, przecież się z Tobą zgadzam Mogą się podobać i mogą też nadrabiać charakterem, dlatego urojenia janusza, że facet zdradzić może tylko z super laską, a przy brzydszej znajomej jest bezpieczny są śmieszne.

Już ignorując chamski tekst, którym zarzucasz innej użytkowniczce urojenia... To na logikę, naprawdę uważasz, że szanse zauroczenia się i zdrady z piękną kobietą są porównywalne do szans na to z taką "brzydką"?

[amillia]

Napisane przez Dwight_Schrute

Już ignorując chamski tekst, którym zarzucasz innej użytkowniczce urojenia... To na logikę, naprawdę uważasz, że szanse zauroczenia się i zdrady z piękną kobietą są porównywalne do szans na to z taką "brzydką"?

A to trzeba było tak od razu, że są jakieś konkretne wytyczne prawdopodobieństwa akceptowalnego i nieakceptowalnego. Po czym decydujemy? Wielkości miseczki, symetryczności twarzy? Co z przeciętnymi koleżankami o fajnym charakterze? A co jak stara brzydka przyjaciółka się wylaszczy i schudnie? Tyle pytań bez odpowiedzi.
Szansę zdrady mojego męża oceniam na bliskie zeru niezależnie od tego jak bardzo symetryczną twarz i jędrne tyłki mają jego kumple czy kumpele, ale jak ktoś lubi to może sobie nawet tabelki w excelu układać i obliczać prawdopodobieństwo.

[januszpolak]

Napisane przez amillia

A to trzeba było tak od razu, że są jakieś konkretne wytyczne prawdopodobieństwa akceptowalnego i nieakceptowalnego. Po czym decydujemy? Wielkości miseczki, symetryczności twarzy? Co z przeciętnymi koleżankami o fajnym charakterze? A co jak stara brzydka przyjaciółka się wylaszczy i schudnie? Tyle pytań bez odpowiedzi.
Szansę zdrady mojego męża oceniam na bliskie zeru niezależnie od tego jak bardzo symetryczną twarz i jędrne tyłki mają jego kumple czy kumpele, ale jak ktoś lubi to może sobie nawet tabelki w excelu układać i obliczać prawdopodobieństwo.

No dlatego to jest bardzo hipotetyczna sytuacja bo w życiu nie widziałam na oczy na tyle brzydkiej dziewczyny żeby zaakceptować taką przyjaźń.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Jak człowiek się zauroczy/zakocha (z powodu dlugo trwajacej wiezi emocjonalnej, porozumienia itd) to czasami z automatu ta osoba może nam się zacząć bardziej podobać, mimo że wcześniej jej za atrakcyjna nie uwazalismy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez Amarai

to chyba zalezy od osoby, tutaj niektore osoby maja motywy wizualne, a inne emocjonalne. jak je laczysz w jedno, to nic dziwnego, ze brakuje logiki

No wcale nie, nie we wszystkich postach tak się składa bo w niektórych pojawiło się całkiem sprawne przejście ze strefy sacrum do profanum.



Zresztą mnie nawet nie chodzi o to, że relacje damsko-męskie trzeba akceptować w związku. Każdy ma swój cyrk i swoje małpy. Tylko żeby nie robić do tego jakiejś duchowej otoczki "ja muszę być najważniejsza dla swojego partnera i nikt więcej, mamy takie niesamowite połączenie dusz i tym podobne". Skoro jest takie porozumienie dusz, to dlaczego jakaś spódniczka ma zagrozić Waszej relacji . Dlaczego nie napisać wprost, że jesteście zazdrosne i wcale może nie ufacie tak bardzo?

A pisanie o tym, że mężczyzna nie może mieć przyjaciół, żadnych bliskich relacji, no już dla mnie zdrowe to nie jest w żadnym stopniu i dodatkowo uzasadnienie to, jak wyżej, duchową otoczką. To po prostu brak pewności siebie, skoro ma się tak silną potrzebę bycia zapewnianą na każdym kroku, że facet jest tylko Wasz, i nawet bliski przyjaciel płci męskiej miałby zepsuć tę utopię.

[Amarai]

Napisane przez sublips

A pisanie o tym, że mężczyzna nie może mieć przyjaciół, żadnych bliskich relacji, no już dla mnie zdrowe to nie jest w żadnym stopniu i dodatkowo uzasadnienie to, jak wyżej, duchową otoczką. To po prostu brak pewności siebie, skoro ma się tak silną potrzebę bycia zapewnianą na każdym kroku, że facet jest tylko Wasz, i nawet bliski przyjaciel płci męskiej miałby zepsuć tę utopię.

sa single, ktorzy nie maja bliskich znajomych, to tez jest chore? czy robi sie chore dopiero jak w ich zyciu pojawia sie partner?

[jackie03]

Ja sama nie wiem czy chodzi akurat o jej urodę. To tez nie jest tak, ze chce mu od razu zabronić kontaktu z nią i najlepiej to żeby zniknęła z jego życia. Sama uważam, ze jest sympatyczna dziewczyna i niby nigdy nie zrobiła nic, żeby odczuwać do niej jakieś negatywne emocje ale ciagle jest blisko. Ale ja ogolnie jestem trochę typem zazdrośnicy. Teraz już odbiegnę od tematu przyjaciółki, ale ogólnie jak słyszę, ze na przykład podoba się jakiejś dziewczynie z grupy, albo jakaś do niego pisze, to sobie od razu myśle „co ona niby chciała? co ja to obchodzi? po co pisze? Niech spada, szuka z nim kontaktu”. Oczywiście tego już mu nie mówię, bo bym wyszła na świra. A nie mam kompleksów, sama siebie tez uważam a atrakcyjna i wiem, ze podobam się facetom.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez Amarai

sa single, ktorzy nie maja bliskich znajomych, to tez jest chore? czy robi sie chore dopiero jak w ich zyciu pojawia sie partner?

A widzisz różnicę między tym że osoba X mówi że osoba Y NIE MOŻE mieć bliskich znajomości, a tym że osoba Y po prostu takich znajomości nie ma? Bo wiesz, jak się komuś odpowiada to wypadałoby najpierw przeczytać, co napisał.

[amillia]

Napisane przez Amarai

sa single, ktorzy nie maja bliskich znajomych, to tez jest chore? czy robi sie chore dopiero jak w ich zyciu pojawia sie partner?

A widzisz różnicę w szukaniu tylko i wyłącznie osób, które nie mają bliskich znajomych, bo każda inna opcja zagraża Twojemu związkowi?

Zresztą, przecież to jest tylko mydleniem oczu sobie i innym jakiego to ktoś nie ma połączenia dusz z partnerem, żeby nie przyznać, że to połączenie jest na tyle słabe, że zagraża mu absolutnie wszystko.

"Mój mąż nie ma znajomych oprócz mnie, bo tylko ja mu jestem potrzebna do szczęścia Ale gdyby miał to bym zerwała, bo nie będę ryzykować przecież!!1".

Nawet w kontekście szukania do związku tylko osób, które nie mają znajomych, żeby nie mieć potem dylematów czy zerwać czy nie zerwać... Zawiewa to takimi strasznymi kompleksami i niepewnością siebie, że to aż przykre. Na drugiej randce pytacie, czy ma przyjaciół, żeby w miarę szybko skreślić osoby, których nie uda wam się emocjonalnie uwiązać na jedynej słusznej smyczy? Masakra.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez jackie03

Ja sama nie wiem czy chodzi akurat o jej urodę. To tez nie jest tak, ze chce mu od razu zabronić kontaktu z nią i najlepiej to żeby zniknęła z jego życia. Sama uważam, ze jest sympatyczna dziewczyna i niby nigdy nie zrobiła nic, żeby odczuwać do niej jakieś negatywne emocje ale ciagle jest blisko. Ale ja ogolnie jestem trochę typem zazdrośnicy. Teraz już odbiegnę od tematu przyjaciółki, ale ogólnie jak słyszę, ze na przykład podoba się jakiejś dziewczynie z grupy, albo jakaś do niego pisze, to sobie od razu myśle „co ona niby chciała? co ja to obchodzi? po co pisze? Niech spada, szuka z nim kontaktu”. Oczywiście tego już mu nie mówię, bo bym wyszła na świra. A nie mam kompleksów, sama siebie tez uważam a atrakcyjna i wiem, ze podobam się facetom.

Powiem Ci jako ktoś, kto ma przyjaźnie damsko-męskie, które kompletnie nie zagrażają mojemu mężowi. Mam w sumie 3 kumpli i 2 przyjaciół. Z dwoma kumplami chodziłam nie raz na piwo i mam z nimi konwersację na fejsie, tego trzeciego poznałam dosyć niedawno w internecie i od tamtego czasu piszemy ze sobą caly czas. Z tamtymi dwoma też mam kontakt codziennie. Dlaczego? Bo czają różne tematy, tamci dwoje pracują w tej samej branży, co ja, więc możemy sobie ponarzekać na absurdy, pójść na piwo i pogadać o czasach gdy pracowaliśmy razem, pośmiać się z hermetycznego humoru. Ten trzeci ogarnia znowu kulturę internetu, w którą ja jestem zaangażowana a mój mąż nie, i niezbyt wie o co w tym chodzi. Byłoby mi strasznie smutno gdybym musiała zrezygnować z tych ludzi, bo ich po prostu lubię. Nie są dla mnie seksualni, nic od nich nie chcę, ani oni ode mnie, ale po prostu pisanie z nimi i spotykanie się sprawia mi przyjemność. Nie zaniedbuję dla nich męża, trzymam odpowiednie proporcje jeśli chodzi o poświęcanie uwagi, nie są dla mnie nawet w ułamku tak ważni, ale czuję się dobrze mogąc sobie z nimi porozmawiać.

Warto dodać, ze te relacje nawiązałam już będąc w związku z moim mężem.

Mam też przyjaciół z czasow studiów - te znajomości przekształciły się teraz w okazje do spotykania się parami, bo obaj przyjaciele mają żony i założone rodziny. Dogadujemy się świetnie, mój mąż załapał z nimi kontakt i podobne żarty.

Naprawdę duzo bym straciła gdybym musiała wyrzucić z życia moich męskich przyjaciół, ale to nic nie zmienia w tym, że mojego męża kocham na zabój i spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, jesteśmy najlepszymi kumplami, idealnie się rozumiemy, jesteśmy jak papużki-nierozłączki. Ale oprócz tego mam jeszcze inne znajomości z ludźmi, to w ogóle w niczym nie przeszkadza.

[Dwight_Schrute]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87124436]Powiem Ci jako ktoś, kto ma przyjaźnie damsko-męskie, które kompletnie nie zagrażają mojemu mężowi. Mam w sumie 3 kumpli i 2 przyjaciół. Z dwoma kumplami chodziłam nie raz na piwo i mam z nimi konwersację na fejsie, tego trzeciego poznałam dosyć niedawno w internecie i od tamtego czasu piszemy ze sobą caly czas. Z tamtymi dwoma też mam kontakt codziennie. Dlaczego? Bo czają różne tematy, tamci dwoje pracują w tej samej branży, co ja, więc możemy sobie ponarzekać na absurdy, pójść na piwo i pogadać o czasach gdy pracowaliśmy razem, pośmiać się z hermetycznego humoru. Ten trzeci ogarnia znowu kulturę internetu, w którą ja jestem zaangażowana a mój mąż nie, i niezbyt wie o co w tym chodzi. Byłoby mi strasznie smutno gdybym musiała zrezygnować z tych ludzi, bo ich po prostu lubię. Nie są dla mnie seksualni, nic od nich nie chcę, ani oni ode mnie, ale po prostu pisanie z nimi i spotykanie się sprawia mi przyjemność. Nie zaniedbuję dla nich męża, trzymam odpowiednie proporcje jeśli chodzi o poświęcanie uwagi, nie są dla mnie nawet w ułamku tak ważni, ale czuję się dobrze mogąc sobie z nimi porozmawiać.

Warto dodać, ze te relacje nawiązałam już będąc w związku z moim mężem.

Mam też przyjaciół z czasow studiów - te znajomości przekształciły się teraz w okazje do spotykania się parami, bo obaj przyjaciele mają żony i założone rodziny. Dogadujemy się świetnie, mój mąż załapał z nimi kontakt i podobne żarty.

Naprawdę duzo bym straciła gdybym musiała wyrzucić z życia moich męskich przyjaciół, ale to nic nie zmienia w tym, że mojego męża kocham na zabój i spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, jesteśmy najlepszymi kumplami, idealnie się rozumiemy, jesteśmy jak papużki-nierozłączki. Ale oprócz tego mam jeszcze inne znajomości z ludźmi, to w ogóle w niczym nie przeszkadza.[/QUOTE]
Super, fajnie... Teraz odpowiedz ilu z tych przyjaciół i kolegów jest bardziej atrakcyjnych od twojego męża? Bo domyślam się, że ŻADEN.

[Amarai]

Napisane przez amillia

A widzisz różnicę w szukaniu tylko i wyłącznie osób, które nie mają bliskich znajomych, bo każda inna opcja zagraża Twojemu związkowi?

nic nie pisalam o zagrazaniu; to nie poczucie zagrozenia by mi towarzyszylo w takiej sytuacji, nie balabym sie, ze facet mnie zdradzi i/lub zostawi dla innej.

jak ktos sam nie czuje potrzeby budowania bliskich relacji z ludzmi, ktorzy nie sa ich partnerami, to czy to jest chore? czy zaczyna byc dopiero wtedy jesli w partnerze szukaja tego samego?
czemu akurat to jest chore, a szukanie partnera np. bez dzieci juz jest spoko?

Zresztą, przecież to jest tylko mydleniem oczu sobie i innym jakiego to ktoś nie ma połączenia dusz z partnerem, żeby nie przyznać, że to połączenie jest na tyle słabe, że zagraża mu absolutnie wszystko.

no ale kiedy my tak lubimy, ja i moj partner, mamy intymnosc na wylacznosc, nie ze strachu, tylko z braku potrzeby tworzenia takiej bliskosci z innymi ludzmi, nie mielismy takich bliskosci pozazwiazkowych jako single, nie mamy teraz jako para, czemu mi wmawiasz, ze jest inaczej niz my uwazamy, ze jest?

"Mój mąż nie ma znajomych oprócz mnie, bo tylko ja mu jestem potrzebna do szczęścia Ale gdyby miał to bym zerwała, bo nie będę ryzykować przecież!!1".

znajomych mamy oboje, wspolnych, oddzielnych, pisalam przeciez.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez Dwight_Schrute

Super, fajnie... Teraz odpowiedz ilu z tych przyjaciół i kolegów jest bardziej atrakcyjnych od twojego męża? Bo domyślam się, że ŻADEN.

Otóż odpowiem ci, że z jakiegoś powodu nie umiem patrzeć na osoby, z którymi nie jestem w relacji romantycznej, pod kątem seksualnym, więc nawet jakby byli greckimi bogami to odrzucałaby mnie myśl o zrobieniu z nimi czegokolwiek. Trzech z nich to są atrakcyjni goście, jeden jest wręcz idealną "partią", bo ma dobrą pracę, 2 mieszkania i łeb na karku. Spotykaliśmy się jak oboje byliśmy singlami, nawet kiedyś oglądaliśmy film i on lezał mi na kolanach. I co? I nic, to było platoniczne.

---------- Dopisano o 10:54 ---------- Poprzedni post napisano o 10:52 ----------

Jeszcze dodam, że tych 2 przyjaciół z czasow studiow znałam w okresie gdy byłam z byłym, a ten znowu był obiektywnie rzecz biorąc średnio urodziwy, więc oboje SPOKOJNIE przebijali go wyglądem. I wciąż nic, do żadnego mi nic nie "dygnęło", a potrafilismy sypać między sobą sprośne żarty, dosyć często spędzaliśmy razem czas i tak dalej. Poziom atrakcyjności mojego faceta nie ma kompletnie żadnego wpływu na moje relacje z ludźmi i w sumie nie wiem, czemu miałby mieć na to wpływ. Jak byłam z tym średnio urodziwym to miałam tak samo, jak teraz z mężem którego uważam za super przystojnego.

[Dwight_Schrute]

Tak, tak... Nawet jakby sam Christian Grey był twoim kolegą itd.
Jak jest dobrze w związku, to nie zagrozi nawet wspomniany Grecki Bóg. Tylko, że nie zawsze jest idealnie. Przychodzą ciężkie momenty, a czasami nie da się porozmawiać z partnerem bo on jest częścią bolesnych przeżyć, mimo iż nie jest im winny. Wtedy Apollo już nie jest taki niewidzialny jak był wcześniej. Przyjacielskie pocieszenie może bardzo łatwo w takim momencie przerodzić się w coś więcej.
Nie urodziłem się wczoraj żebym wierzył w "nigdy" albo "zawsze".

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez Dwight_Schrute

Tak, tak... Nawet jakby sam Christian Grey był twoim kolegą itd.
Jak jest dobrze w związku, to nie zagrozi nawet wspomniany Grecki Bóg. Tylko, że nie zawsze jest idealnie. Przychodzą ciężkie momenty, a czasami nie da się porozmawiać z partnerem bo on jest częścią bolesnych przeżyć, mimo iż nie jest im winny. Wtedy Apollo już nie jest taki niewidzialny jak był wcześniej. Przyjacielskie pocieszenie może bardzo łatwo w takim momencie przerodzić się w coś więcej.
Nie urodziłem się wczoraj żebym wierzył w "nigdy" albo "zawsze".

Tak, urodziłeś się by wmawiać dorosłym ludziom, że nie znają siebie sami tak dobrze jak ty xD

Sorry, mój związek z byłym był tak [złe_słowo], że więcej czasu spędzałam płacząc na podłodze niż mając normalny nastrój. I wciąż - żaden z moich atrakcyjnych przyjaciół nie był przeze mnie brany pod uwagę do CZEGOKOLWIEK co wykraczało poza granice ustalone dla mojego związku. Także sorry, nic co mówisz, nie ma pokrycia w rzeczywistości.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87124570]Tak, urodziłeś się by wmawiać dorosłym ludziom, że nie znają siebie sami tak dobrze jak ty xD[/QUOTE]

Siebie może tak, ale partnera i ogólnie facetów... Noooo nie

Mam wrażenie, że zakładacie, że skoro Wy potraficie się przyjaźnić, to wszyscy inni też. Zapewniam że tak nie jest, pewnie większość facetów nie potrafi się TYLKO przyjaźnić, nie wiem, zgaduję. Bo dla mnie prawdziwa przyjaźń jest wtedy, gdy do drugiej osoby nie czujesz absolutnie żadnego pociągu seksualnego, jest nieatrakcyjna, obojętna. W innym razie to oszukiwanie siebie i tej przyjaciółki.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Ja uważam, że zwierzenia z intymnych sytuacji czy problemów w zwiazku jest troche dziwne i nie na miejscu.

A to dlatego, że nadając coś złego o partnerze stawiamy go w złym świetle. Ktoś sobie wyrabia opinie, przestaje lubić, ma spaczone zdanie o nim.

Nie lubiłam nigdy spowiadań się ze zwiazków, relacji innych ludzi.
Teraz dam przykład. Wpada koleżanka do mnie i mówi, ze jej facet ją zdradził/mozliwe, że zdradza, uderzył pod wpływem alkoholu/wyzywa od debilek/ze sie nie kapie codziennie/ze jak sika to po scianach leci/wylizuje talerz po zjedzeniu zupy/ze ma problemy z erekcja/ze zle dupe wyciera/ze zjada kozy z nosa/ze nie pomaga jej przy sprzątaniu.
No co mogę o nim sobie pomyśleć? Potem już inaczej na tego człowieka patrzę.

Mogę radzić jej żeby odeszła/pogadala. Co zrobi jej sprawa ale niesmak pozostanie...

[amillia]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;87124596]Ja uważam, że zwierzenia z intymnych sytuacji czy problemów w zwiazku jest troche dziwne i nie na miejscu.

A to dlatego, że nadając coś złego o partnerze stawiamy go w złym świetle. Ktoś sobie wyrabia opinie, przestaje lubić, ma spaczone zdanie o nim.

Nie lubiłam nigdy spowiadań się ze zwiazków, relacji innych ludzi.
Teraz dam przykład. Wpada koleżanka do mnie i mówi, ze jej facet ją zdradził/mozliwe, że zdradza, uderzył pod wpływem alkoholu/wyzywa od debilek/ze sie nie kapie codziennie/ze jak sika to po scianach leci/wylizuje talerz po zjedzeniu zupy/ze ma problemy z erekcja/ze zle dupe wyciera/ze zjada kozy z nosa/ze nie pomaga jej przy sprzątaniu.
No co mogę o nim sobie pomyśleć? Potem już inaczej na tego człowieka patrzę.

Mogę radzić jej żeby odeszła/pogadala. Co zrobi jej sprawa ale niesmak pozostanie...[/QUOTE]

To lepiej utrzymywać przed przyjaciółmi jakąś iluzję dobrego związku, fasadę, która nie ma nic wspólnego z prawdą? Co to za przyjaźń? Moja przyjaciółka wie, że kłóciłam się z partnerem o pierdoły i nadal go lubi, bo czemu miałaby nie, to tylko pierdoły. Gdyby mnie zdradził i by go przestała lubić, to... słusznie, nie ma obowiązku, żeby lubiła każdą osobę w swoim życiu. Osobiście poczułabym się dziwnie, gdyby przyjaciółka powiedziała mi, że bierze rozwód, bo mąż ją od 5 lat zdradza i wiedziała o wszystkim od początku. Jesteśmy dla siebie jak siostry i nie mamy potrzeby ukrywania przed sobą każdej złej rzeczy w naszym życiu, żeby zachować pozory idealnego związku przed drugą osobą.

Napisane przez Amarai

Jak ktos sam nie czuje potrzeby budowania bliskich relacji z ludzmi, ktorzy nie sa ich partnerami, to czy to jest chore? czy zaczyna byc dopiero wtedy jesli w partnerze szukaja tego samego?

Zależy co rozumiesz przez chore, brak bliskich relacji z innymi osobami przez kilka dekad dopóki nie znajdzie się partnera wydaje mi się co najmniej przykry, no ale nie moje życie. Tym niemniej, co kto lubi, natomiast szukanie sobie do związków wyłącznie partnerów, których nie łączą bliskie relacji z innymi ludźmi jest w moim odczuciu bluszczowate i z daleka krzyczy "mam kompleksy i boję się, że nie będę na pierwszym miejscu kiedy ma wybór, więc wolę go od wyborów odciąć".

[nie_powiem]

Napisane przez Dwight_Schrute

Mnie zastanawia ta wizażowa pewność siebie brana z powietrza. TAK! Uzależniamy swoją pewność siebie również od czynników zewnętrznych, a nie tylko od tego co jest w nas. Tłumaczenie sobie "jestem pewna siebie - BO TAK" to jakiś sztuczny twór. Pewność siebie się rodzi, coś ją daje. Może to być wygląd, kasa, inteligencja, poczucie humoru itp. itd. Porównywanie się z innymi też jest rzeczą normalną. Robimy to od najmłodszych lat. Spytaj dzieci w przedszkolu kto jest najszybszy, kto najlepiej rysuje, albo kto jest najbardziej lubiany. One już to wiedzą, a ty sugerujesz żeby wypierać takie oczywiste zachowania.

No jasne, że jest tak jak mówisz. Człowiek w jakiś sposób automatycznie widzi, że ktoś jest ładny/brzydki czy gruby/chudy, ale no nie wierzę, że poza sekundowym odruchem przeskanowania tego ciągle to analizuje i wpada w zauroczenie albo obrzydzenie daną osobą. Naprawdę, da się patrzeć na drugiego człowieka jak na drugiego człowieka, i nic więcej. Co więcej, uważam, że to przynosi najwięcej pożytku dla nas. Sama to stosuję i żyje mi się lepiej - ale oczywiście nie wszystkim musi

Różnicą jest widzieć a analizować. Różnicą jest być świadomym swoich zalet i wad i widzieć je u kogoś a skupiać się na ciągłym wartościowaniu siebie w obliczu innych ludzi. Zawsze ktoś będzie ładniejszy/brzydszy.

A tak apropos posiadania przyjaciół płci przeciwnej to załapać tę mityczną nić porozumienia można i nawet z kimś w pracy, gdzie się siedzi z kimś np. biurko w biurko i rozmawia podczas roboty, je razem śniadania, chodzi na fajkę itd itd. I ten ktoś może być piekielnie piękny. Nie trzeba się widywać po pracy, skoro się siedzi obok siebie przez 5 dni w tygodni od 8 do 16. I co wtedy? Człowiek ma zrezygnować z pracy czy jak? Bo już padły tu wypowiedzi, że "chłopak nie ma nawet żadnych koleżanek".

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez amillia

To lepiej utrzymywać przed przyjaciółmi jakąś iluzję dobrego związku, fasadę, która nie ma nic wspólnego z prawdą? Co to za przyjaźń? Moja przyjaciółka wie, że kłóciłam się z partnerem o pierdoły i nadal go lubi, bo czemu miałaby nie, to tylko pierdoły. Gdyby mnie zdradził i by go przestała lubić, to... słusznie, nie ma obowiązku, żeby lubiła każdą osobę w swoim życiu. Osobiście poczułabym się dziwnie, gdyby przyjaciółka powiedziała mi, że bierze rozwód, bo mąż ją od 5 lat zdradza i wiedziała o wszystkim od początku. Jesteśmy dla siebie jak siostry i nie mamy potrzeby ukrywania przed sobą każdej złej rzeczy w naszym życiu, żeby zachować pozory idealnego związku przed drugą osobą.



Zależy co rozumiesz przez chore, brak bliskich relacji z innymi osobami przez kilka dekad dopóki nie znajdzie się partnera wydaje mi się co najmniej przykry, no ale nie moje życie. Tym niemniej, co kto lubi, natomiast szukanie sobie do związków wyłącznie partnerów, których nie łączą bliskie relacji z innymi ludźmi jest w moim odczuciu bluszczowate i z daleka krzyczy "mam kompleksy i boję się, że nie będę na pierwszym miejscu kiedy ma wybór, więc wolę go od wyborów odciąć".

Dlaczego iluzje. Mozna powiedzieć tylko, ze sie nie układa tak jak byśmy chcieli.
Mozna powiedzieć, ze sie człowiek pokłócić ale nie trzeba mowić konkretnie o co...

Bo widocznie nie jest tak zle skoro nadal jestesmy w związku

[amillia]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;87124662]Dlaczego iluzje. Mozna powiedzieć tylko, ze sie nie układa tak jak byśmy chcieli.
Mozna powiedzieć, ze sie człowiek pokłócić ale nie trzeba mowić konkretnie o co...

Bo widocznie nie jest tak zle skoro nadal jestesmy w związku[/QUOTE]

No można, ale dla mnie to nie brzmi w ogóle jak przyjaźń. Bardziej jak rzucenie czegoś na odczepnego nachalnej ciotce. Przyjaciele znają mnie na wskroś, ja znam ich, byliśmy przy sobie w naszych najgorszych i najlepszych momentach, nie mam potrzeby cenzurowania życia przed nimi.

[a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b]

Napisane przez amillia

Nie uprawiają seksu z każdym, ale chcą/chciałyby/jakby była okazja to by mogły chcieć. Ja nie wiem, wy naprawdę lecicie na każdego faceta, który chodzi po ziemi? Dla mnie 99% jest aseksualna i jak najbardziej mogę się z nimi przyjaźnić. Sam fakt, że biologicznie kręci mnie bardziej wizja uprawiania seksu z facetem niż z babką nie znaczy, że jestem jakimś niekontrolowanym zwierzęciem, które poleci na każdego, z kim znajdzie wspólny język. Tyle lat człowiek miał kumpli i przyjaciół i się dowiaduje, że ktoś w to nie wierzy i na pewno o nich śnię potajemnie po nocach, jezusie

To jest kwestia pewnych życiowych doświadczeń. Będąc nastolatką miałam więcej kolegów, niż koleżanek, bo rzeczywiście lepiej mi się z nimi dogadywało. I jest tak nadal. Ale ZAWSZE prędzej czy później próbowali czegoś więcej. Więc tak, mam w głowie utarte, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje i bliskie kontakty mogą prowadzić do czegoś więcej.

---------- Dopisano o 10:53 ---------- Poprzedni post napisano o 10:52 ----------

Napisane przez Dwight_Schrute

Tak, tak... Nawet jakby sam Christian Grey był twoim kolegą itd.
Jak jest dobrze w związku, to nie zagrozi nawet wspomniany Grecki Bóg. Tylko, że nie zawsze jest idealnie. Przychodzą ciężkie momenty, a czasami nie da się porozmawiać z partnerem bo on jest częścią bolesnych przeżyć, mimo iż nie jest im winny. Wtedy Apollo już nie jest taki niewidzialny jak był wcześniej. Przyjacielskie pocieszenie może bardzo łatwo w takim momencie przerodzić się w coś więcej.
Nie urodziłem się wczoraj żebym wierzył w "nigdy" albo "zawsze".

Ooo to to. To druga strona medalu. Ale to znaczy, że jego/jej kręgosłup moralny jest z celofanu

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez amillia

A widzisz różnicę w szukaniu tylko i wyłącznie osób, które nie mają bliskich znajomych, bo każda inna opcja zagraża Twojemu związkowi?

Zresztą, przecież to jest tylko mydleniem oczu sobie i innym jakiego to ktoś nie ma połączenia dusz z partnerem, żeby nie przyznać, że to połączenie jest na tyle słabe, że zagraża mu absolutnie wszystko.

"Mój mąż nie ma znajomych oprócz mnie, bo tylko ja mu jestem potrzebna do szczęścia Ale gdyby miał to bym zerwała, bo nie będę ryzykować przecież!!1".

Nawet w kontekście szukania do związku tylko osób, które nie mają znajomych, żeby nie mieć potem dylematów czy zerwać czy nie zerwać... Zawiewa to takimi strasznymi kompleksami i niepewnością siebie, że to aż przykre. Na drugiej randce pytacie, czy ma przyjaciół, żeby w miarę szybko skreślić osoby, których nie uda wam się emocjonalnie uwiązać na jedynej słusznej smyczy? Masakra.

A Ty widzisz różnice między posiadaniem znajomych, a posiadaniem bliskiej przyjaciółki, które facet się zwierza? Bo ja widzę.

I skoro zarówno ja jak i moi faceci, których wybierałam, nie mieli potrzeby aby mieć bliskie przyjaciółki a ja facetów-przyjaciół, to co w tym złego?



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:05 ---------- Poprzedni post napisano o 10:04 ----------

Napisane przez Amarai

nic nie pisalam o zagrazaniu; to nie poczucie zagrozenia by mi towarzyszylo w takiej sytuacji, nie balabym sie, ze facet mnie zdradzi i/lub zostawi dla innej.

jak ktos sam nie czuje potrzeby budowania bliskich relacji z ludzmi, ktorzy nie sa ich partnerami, to czy to jest chore? czy zaczyna byc dopiero wtedy jesli w partnerze szukaja tego samego?
czemu akurat to jest chore, a szukanie partnera np. bez dzieci juz jest spoko?


no ale kiedy my tak lubimy, ja i moj partner, mamy intymnosc na wylacznosc, nie ze strachu, tylko z braku potrzeby tworzenia takiej bliskosci z innymi ludzmi, nie mielismy takich bliskosci pozazwiazkowych jako single, nie mamy teraz jako para, czemu mi wmawiasz, ze jest inaczej niz my uwazamy, ze jest?


znajomych mamy oboje, wspolnych, oddzielnych, pisalam przeciez.

:yes:

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87124721]A Ty widzisz różnice między posiadaniem znajomych, a posiadaniem bliskiej przyjaciółki, które facet się zwierza? Bo ja widzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Nie, nie widzę, wyjaśnij mi co jest takie oburzającego w posiadaniu przyjaciół.

Napisane przez alexis

To jest kwestia pewnych życiowych doświadczeń. Będąc nastolatką miałam więcej kolegów, niż koleżanek, bo rzeczywiście lepiej mi się z nimi dogadywało. I jest tak nadal. Ale ZAWSZE prędzej czy później próbowali czegoś więcej. Więc tak, mam w głowie utarte, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje i bliskie kontakty mogą prowadzić do czegoś więcej.

No cóż, przykro mi, że masz takie doświadczenia, ale jak widać sporo kobiet ich nie podziela. Moi przyjaciele są w związkach aktualnie, tak samo jak ja, nikt do nikogo nie smali cholewek ani nigdy nie próbował.

Oczywiście można też popłynąć z prądem i uwierzyć w deklaracje naszych forumowych rodzynków o tym, że mężczyźni w każdej relacji z kobietą szukają tylko i wyłącznie okazji do zaruchania, bo są niezdolni do stworzenia bliskiej relacji z kimś na bazie wspólnych doświadczeń czy podobnego poczucia humoru, ale ja cenię mężczyzn trochę wyżej i nie zaobserwowałam takiej prawidłowości.

[sublips]

Napisane przez Amarai

sa single, ktorzy nie maja bliskich znajomych, to tez jest chore? czy robi sie chore dopiero jak w ich zyciu pojawia sie partner?

W zasadzie ten wątek został już wyjaśniony, ale podkreślę, że miałam na myśli, że możesz mieć, a nie musisz, bliskie osoby. Dodatkowo jakie jest uzasadnienie tego, żeby nie mieć takich osób w swoim otoczeniu, bo jeśli takie, że chcesz być najważniejsza i nikt inny nie może być ważny, to owszem, jest to bardzo posesywne podejście do związku. Bo wiesz, ja tam kocham swojego kota i lubię go bardzo drapać za uszkiem, uważam, że mamy niepowtarzalną więź, ale mam nadzieję, że mój partner w związku z tym nie poczuje się zagrożony. Dodatkowo przyjaźnię się ze swoją matką i znam ją całkiem długo, na szczęście żaden facet nie powiedział mi "ja albo ona" .

Napisane przez Amarai

nic nie pisalam o zagrazaniu; to nie poczucie zagrozenia by mi towarzyszylo w takiej sytuacji, nie balabym sie, ze facet mnie zdradzi i/lub zostawi dla innej.

To jaka jest tego przyczyna? Czy facet chce ze mną być mniej, bo ja np. mam zajęty wieczór, a on się spotkał z koleżanką na kawę, pogadali dwie godziny i on poszedł do domu?

Napisane przez Amarai

no ale kiedy my tak lubimy, ja i moj partner, mamy intymnosc na wylacznosc, nie ze strachu, tylko z braku potrzeby tworzenia takiej bliskosci z innymi ludzmi, nie mielismy takich bliskosci pozazwiazkowych jako single, nie mamy teraz jako para, czemu mi wmawiasz, ze jest inaczej niz my uwazamy, ze jest?

Przez całe życie? Nigdy w szkole, w pracy nie złapaliście z nikim bliższej więzi? Ani w rodzinie? Absolutnie z nikim?

Napisane przez Amarai

znajomych mamy oboje, wspolnych, oddzielnych, pisalam przeciez.

Może po prostu to, co my rozumiemy jako "przyjaciół", Ty rozumiesz jako "znajomych".

Napisane przez galakty098

Mam wrażenie, że zakładacie, że skoro Wy potraficie się przyjaźnić, to wszyscy inni też. Zapewniam że tak nie jest, pewnie większość facetów nie potrafi się TYLKO przyjaźnić, nie wiem, zgaduję. Bo dla mnie prawdziwa przyjaźń jest wtedy, gdy do drugiej osoby nie czujesz absolutnie żadnego pociągu seksualnego, jest nieatrakcyjna, obojętna. W innym razie to oszukiwanie siebie i tej przyjaciółki.

Czyli uważasz, że wszyscy Twoi koledzy są paskudni i dopiero wtedy możesz się z nimi zadawać? Bo obecnie nie jest nawet mowa o przyjaźni damsko-męskich, ale o wszystkich relacjach międzyludzkich, które są bliskie.

Napisane przez Dwight_Schrute

Tak, tak... Nawet jakby sam Christian Grey był twoim kolegą itd.
Jak jest dobrze w związku, to nie zagrozi nawet wspomniany Grecki Bóg. Tylko, że nie zawsze jest idealnie. Przychodzą ciężkie momenty, a czasami nie da się porozmawiać z partnerem bo on jest częścią bolesnych przeżyć, mimo iż nie jest im winny. Wtedy Apollo już nie jest taki niewidzialny jak był wcześniej. Przyjacielskie pocieszenie może bardzo łatwo w takim momencie przerodzić się w coś więcej.
Nie urodziłem się wczoraj żebym wierzył w "nigdy" albo "zawsze".

W zasadzie trudno tutaj odpowiedzieć sensownie, skoro powołujesz się na fikcyjne postacie z książeczki klasy Z, ale po pierwsze to ludzie w długoletnich związkach czy w małżeństwie nie kończą relacji po jakiejś sprzeczce od razu, a po drugie to strasznie męczysz tą atrakcyjność fizyczną. Niektórzy ludzie są atrakcyjni i nie muszą trząść portkami przed tym, że inne osoby też mogą być atrakcyjne.

Napisane przez jackie03

Ja sama nie wiem czy chodzi akurat o jej urodę. To tez nie jest tak, ze chce mu od razu zabronić kontaktu z nią i najlepiej to żeby zniknęła z jego życia. Sama uważam, ze jest sympatyczna dziewczyna i niby nigdy nie zrobiła nic, żeby odczuwać do niej jakieś negatywne emocje ale ciagle jest blisko. Ale ja ogolnie jestem trochę typem zazdrośnicy. Teraz już odbiegnę od tematu przyjaciółki, ale ogólnie jak słyszę, ze na przykład podoba się jakiejś dziewczynie z grupy, albo jakaś do niego pisze, to sobie od razu myśle „co ona niby chciała? co ja to obchodzi? po co pisze? Niech spada, szuka z nim kontaktu”. Oczywiście tego już mu nie mówię, bo bym wyszła na świra. A nie mam kompleksów, sama siebie tez uważam a atrakcyjna i wiem, ze podobam się facetom.

Powiedz po prostu, że się czujesz niekomfortowo z tą relacją, niech Ci powie co i jak. Nie stawiaj ultimatum, nie krzycz, nie duś w sobie tego. Po prostu powiedz, jakie masz emocje z tym związane.
Lekka zazdrość jest - bądź co bądź - w związku monogamicznym czymś całkiem naturalnym w moim odczuciu. O ile nie przeradza się w jakieś dzikie histerie i sceny rodem z Apokalipsy.

Napisane przez raising_hope

A Ty widzisz różnice między posiadaniem znajomych, a posiadaniem bliskiej przyjaciółki, które facet się zwierza? Bo ja widzę.

I skoro zarówno ja jak i moi faceci, których wybierałam, nie mieli potrzeby aby mieć bliskie przyjaciółki a ja facetów-przyjaciół, to co w tym złego?

No ale spoko, Ty akurat piszesz, że wolisz facetów bez przyjaciółek, jesteś zazdrosna, w porządku, ale sporo dziewczyn pisze, że jest zazdrosnych o KAŻDĄ bliską relację. Każdą. A czym innym to jest niż chęcią posiadania faceta na własność? I jeszcze te użytkowniczki tłumaczą, że chodzi o duchową więź i porozumienie dusz, a nie czystą zazdrość.

[Dwight_Schrute]

Napisane przez sublips

Niektórzy ludzie są atrakcyjni i nie muszą trząść portkami przed tym, że inne osoby też mogą być atrakcyjne.

Tak jakby atrakcyjność jednej osoby eliminowała atrakcyjność drugiej.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez amillia

Nie, nie widzę, wyjaśnij mi co jest takie oburzającego w posiadaniu przyjaciół.



No cóż, przykro mi, że masz takie doświadczenia, ale jak widać sporo kobiet ich nie podziela. Moi przyjaciele są w związkach aktualnie, tak samo jak ja, nikt do nikogo nie smali cholewek ani nigdy nie próbował.

Oczywiście można też popłynąć z prądem i uwierzyć w deklaracje naszych forumowych rodzynków o tym, że mężczyźni w każdej relacji z kobietą szukają tylko i wyłącznie okazji do zaruchania, bo są niezdolni do stworzenia bliskiej relacji z kimś na bazie wspólnych doświadczeń czy podobnego poczucia humoru, ale ja cenię mężczyzn trochę wyżej i nie zaobserwowałam takiej prawidłowości.

Nie oburzajacego. Ale jeśli facet ma przyjaciółkę której się zwierza (Nie przyjaciela) to owszem, jego partnerka może być o to zazdrosna. Może chcieć by jej partner miał taka bliska wiez tylko z nią

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz