Miłość, rozwód, różnica wieku - wszystkie przeciwności

[karola11]

Jakby facet chciał wziąć rozwód to by go wziął. I nie patrzyłby na dzieci. To klasyczny przykład - boję się rozowdu bo dzieci. Dobrym ojcem można być również wtedy, gdy nie jest się z mnatką dzieci. To nie jest prawdziwa miłość. On się rozwiedzie jak Ty będziesz chciała z nim być a jak nie będziesz chciała to dalej będzie z żoną. A po co ma z nią być skoro jej rzekomo nie kocha? Nie daj sobie mydlić oczu. To co opisałaś to czysty klasyk i zapewne na samym końcu będziesz płakać przez tą znajomość.

[tinkerver2]

Napisane przez _Kropa_

No to jak poznać kiedy uczucie jest prawdziwe według Ciebie? Skoro praktycznie obcy facet stał pod szpitalem, gdy miałam zabieg... I czekal az sie nie odezwe ze sie wszysyko udało. A w pracy dał znać że może go ma drugi dzień nie być w razie gdybym potrzebowała pomocy. Robilby tak żeby tylko poruchac? Dziewczyny naprawdę nie wiem co myśleć....

Trafiłam do szpitala, bo zaslablam na uczelni. Moja kumpela (a nie jakaś ultra super przyjaciółka) pojechała ze mną, i siedziała 3 h na izbie przyjęć, a potem poszła ze mną do mieszkania, i siedziała, aż wróci mój ex. Na drugi dzień też mówiła, że jakbym się źle czuła, to mi pomoże, pilnowała czy wszystko ok.a to była tylko koleżanka z uczelni.

Ty nie rozumiesz jednej kwestii. Gdyby nie kochał żony, a kochał ciebie, to od razu by od niej odszedł. Nie - do ciebie. Ani nie dla ciebie. Po prostu zostawiłby ją, bo to jest po prostu kłamstwo i oszukiwanie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[lubiekielbase]

Napisane przez _Kropa_

No to jak poznać kiedy uczucie jest prawdziwe według Ciebie? Skoro praktycznie obcy facet stał pod szpitalem, gdy miałam zabieg... I czekal az sie nie odezwe ze sie wszysyko udało. A w pracy dał znać że może go ma drugi dzień nie być w razie gdybym potrzebowała pomocy. Robilby tak żeby tylko poruchac? Dziewczyny naprawdę nie wiem co myśleć....

Ale romans to nie tylko seks. I nie zawsze władanie penisa jest celem samym w sobie. To właśnie również odskocznia emocjonalna od tej bezpiecznej przystani, ktora ma w domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_Kropa_]

Napisane przez tinkerver2

Trafiłam do szpitala, bo zaslablam na uczelni. Moja kumpela (a nie jakaś ultra super przyjaciółka) pojechała ze mną, i siedziała 3 h na izbie przyjęć, a potem poszła ze mną do mieszkania, i siedziała, aż wróci mój ex. Na drugi dzień też mówiła, że jakbym się źle czuła, to mi pomoże, pilnowała czy wszystko ok.a to była tylko koleżanka z uczelni.

Ty nie rozumiesz jednej kwestii. Gdyby nie kochał żony, a kochał ciebie, to od razu by od niej odszedł. Nie - do ciebie. Ani nie dla ciebie. Po prostu zostawiłby ją, bo to jest po prostu kłamstwo i oszukiwanie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Rozumiem te kwestię, ale nie uważasz że troszkę generalizujesz? Myślisz że każdy kto nie kocha małżonka odchodzi, bo to oszustwo? Ludzie trwają ze sobą z różnych powodow - majątek, "dobro dzieci" czy nawet strach przed samotnością...

[elvegirl]

Napisane przez _Kropa_

Myślisz że każdy kto nie kocha małżonka odchodzi, bo to oszustwo?

Powinien. A to czy to robi czy nie daje dość jasny obraz tego jakim jest człowiekiem, jakie ma priorytety. Można sobie na spokojnie przemyśleć czy w ogóle się w kimś z takim kręgosłupem moralnym i z takim podejściem do związku i na przykład majątku chce się wchodzić w relację bliższą niż koleżeństwo.

Przy takich znajomościach trzeba mieć bardzo jasny umysł Autorko, lecenie na emocjach uprawia tu on, Ty moim zdaniem powinnaś jednak spróbować trochę odstawić achy, ochy i słodkie słowa na bok.

[tinkerver2]

Napisane przez _Kropa_

Rozumiem te kwestię, ale nie uważasz że troszkę generalizujesz? Myślisz że każdy kto nie kocha małżonka odchodzi, bo to oszustwo? Ludzie trwają ze sobą z różnych powodow - majątek, "dobro dzieci" czy nawet strach przed samotnością...

Tak, uważam, że każdy, kto nie kocha małżonka powinien od niego odejść, a nie robić mu rogi za plecami, czy być "bo ma hajs"

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[_Kropa_]

Jestem Ci ogromnie wdzieczna za te słowa. To nie jest tak ze się uparlam na tego czlowieka ten związek i nie przyjmuje innych argumentow. Po prostu potrzebuje rady, spojrzenia kogoś innego. Nie osądu jak niektóre odpowiedzi tylko takiej trzeźwej opinii.... NO I PRZEDE WSZYSTKIM RADY. Co rrobić dalej? Ograniczyć kontakt i dac mu czas szansę uporządkować wlasne życie i myśli?

---------- Dopisano o 10:20 ---------- Poprzedni post napisano o 10:19 ----------

Napisane przez elvegirl

Powinien. A to czy to robi czy nie daje dość jasny obraz tego jakim jest człowiekiem, jakie ma priorytety. Można sobie na spokojnie przemyśleć czy w ogóle się w kimś z takim kręgosłupem moralnym i z takim podejściem do związku i na przykład majątku chce się wchodzić w relację bliższą niż koleżeństwo.

Przy takich znajomościach trzeba mieć bardzo jasny umysł Autorko, lecenie na emocjach uprawia tu on, Ty moim zdaniem powinnaś jednak spróbować trochę odstawić achy, ochy i słodkie słowa na bok.

Wiele to dla mnie znaczy, bo nie mam nikogo bliskiego kto mógłby mi doradzić co robić...

[Ellen_Ripley]

Rozwód to proces w sensie procedur, terminów, ale przede wszystkim psychicznie. Dzisiaj facet mówi, że z żoną nic nigdy, nie ma szans na 1000%, a za trzy miesiące mogą wspólnie po parku za rączkę spacerować. Wierz mi - widziałam z bliska takie sytuacje, czasami z bardzo bliska.

Facet chce wziąć rozwód? Niech go weźmie, a potem ewentualnie możecie spróbować. Nie bądź jednak częścią tego dopóki pewne sprawy nie są rozwiązane, gdy on jedynie coś deklaruje, a nie podejmuje zdecydowanych działań. Przejedziesz się.

[elvegirl]

Autorko, nikt Ci tutaj nie powie jak masz żyć, co robić. To Ty wiesz jakie zachowanie, jakie postępowanie da Ci względny spokój i przekonanie, że robisz dobrze, zgodnie z wartościami które Ty wyznajesz.



Mogę powiedzieć co ja bym prawdopodobnie zrobiła - odcięłabym się (nie, nie ma "och próbowaliśmy ale się nie dało - da się jak się naprawdę tego chce), dałabym czas sobie i jemu na zastanowienie na spokojnie co dalej. On niech się zastanowi nad tym deklarowanym wielce rozwodem, Ty się zastanów czy udźwigniesz (psychicznie, ale i fizycznie w ewentualnej przyszłości) związek z osobą po rozwodzie i z dziećmi (bo jak rozumiem, pakować się w tą znajomość dalej niż dotychczas póki jest wciąż mężem swojej żony nie zamierzasz). Określiłabym ile dajemy sobie czasu na podjęcie decyzji, po tym czasie spotkanie, omówienie konkretów.



Wielkie słowa wielkimi słowami, ale życie nie tylko na nich polega.

---------- Dopisano o 10:28 ---------- Poprzedni post napisano o 10:27 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Rozwód to proces w sensie procedur, terminów, ale przede wszystkim psychicznie. Dzisiaj facet mówi, że z żoną nic nigdy, nie ma szans na 1000%, a za trzy miesiące mogą wspólnie po parku za rączkę spacerować. Wierz mi - widziałam z bliska takie sytuacje, czasami z bardzo bliska.

Zwłaszcza że do rozwodu potrzeba pół roku rozdziału każdego aspektu wspólnego życia. A przy dzieciach zazwyczaj jeszcze sąd to przedłuża, wysyła na mediacje i tak dalej.

To potrwa. Trzeba mieć tego świadomość.

[_Kropa_]

Napisane przez elvegirl

Autorko, nikt Ci tutaj nie powie jak masz żyć, co robić. To Ty wiesz jakie zachowanie, jakie postępowanie da Ci względny spokój i przekonanie, że robisz dobrze, zgodnie z wartościami które Ty wyznajesz.



Mogę powiedzieć co ja bym prawdopodobnie zrobiła - odcięłabym się (nie, nie ma "och próbowaliśmy ale się nie dało - da się jak się naprawdę tego chce), dałabym czas sobie i jemu na zastanowienie na spokojnie co dalej. On niech się zastanowi nad tym deklarowanym wielce rozwodem, Ty się zastanów czy udźwigniesz (psychicznie, ale i fizycznie w ewentualnej przyszłości) związek z osobą po rozwodzie i z dziećmi (bo jak rozumiem, pakować się w tą znajomość dalej niż dotychczas póki jest wciąż mężem swojej żony nie zamierzasz). Określiłabym ile dajemy sobie czasu na podjęcie decyzji, po tym czasie spotkanie, omówienie konkretów.



Wielkie słowa wielkimi słowami, ale życie nie tylko na nich polega.

---------- Dopisano o 10:28 ---------- Poprzedni post napisano o 10:27 ----------


Zwłaszcza że do rozwodu potrzeba pół roku rozdziału każdego aspektu wspólnego życia. A przy dzieciach zazwyczaj jeszcze sąd to przedłuża, wysyła na mediacje i tak dalej.

To potrwa. Trzeba mieć tego świadomość.

Właśnie to jest kolejna rzecz na której sie nie znam i która troszkę denerwuje mnie w wypowiedziach innych koleżanek.. Niech wezmie rozwod. Co to za problem wziac rozwod. Pozniej droga wolna. Ale nikt nie bierze pod uwage ze przeciez może go nie dostać. Ze są rozprawy, które ciągną sie LATAMI.
Czyli pół roku nie mogą mieszkać ze sobą, sypiac itd by można było mówić o rozwodzie? Wiesz na ten temat coś więcej? Jeśli nawet zona by się zgodziła na rozwód i wspólnie podjęli taka decyzję to nadal moga byc problemy?

[mariamalaria]

Napisane przez _Kropa_

Cześć dziewczyny...
Chce poznać waszą opinię na pewien temat i przy okazji może troszkę się wyżalić? Nie mam z kim na ten temat porozmawiać a jest mi bardzo ciężko. Otóż pół roku temu w mojej firmie zatrudnił się nowy pracownik. Mężczyzna 12 lat starszy, żonaty, dwójka dzieci. Od początku się polubilismy chociaż tak wiele nas dzieli. Były żarty, rozmowy... zwykła koleżeńska relacja. Niby współpracownicy mówili że kolega patrzy na mnie tak jak nie powinien, ale nie brałam tego do siebie. Nie mogę powiedzieć że również mi się nie podobał, ale skutecznie tlumilam w sobie emocje. Do czasu... Na imprezie na której byłam ja i on zaczęly przystawiac się pewne podejrzane typki. Nie będę opowiadać szczegółów lecz gdyby nie kolega roznie mogło by się skończyć. Zaproponował że odwiezie mnie do domu i tak ... przegadalismy cała noc. Nie było seksu. Od 3 miesięcy ani razu. Są tylko rozmowy, emocje, zwierzenia, płacz i... miłość. Wypowiedziana na głos. Ostatnio powiedział że jeśli chciałabym z nim żyć to mógłby wziąć rozwod. Nigdy nie oszukuje, nie przedstawia żony w złym świetle. Płacze bardzo często że się zakochał we mnie chociaż nie planował. I nie umie z tym walczyć. Co robić? Kocham go, ale rodzina... Jest rozpacz bo zdradza żonę emocjonalnie nie fizycznie A to jeszcze gorsze. I tak od 3 miesięcy placzemy nad swoim losem. 10 razy próbowaliśmy zerwać kontakt ograniczyć Ale jest tak ciężko ze I tak szukamy czasu żeby rozmawiać patrzeć na siebie... kierować się głosem serca? Czy rozsądkiem, zerwac kontakt i cierpieć- ja i on?

Czasem trzeba rwać stare i tworzyć nowe. Nie rezygnuj. Walcz o swoje szczęscie. Ojcem może być nadal. To wybór między szczęściem A nieszczęściem.

[patusiaa23]

Napisane przez _Kropa_

Właśnie to jest kolejna rzecz na której sie nie znam i która troszkę denerwuje mnie w wypowiedziach innych koleżanek.. Niech wezmie rozwod. Co to za problem wziac rozwod. Pozniej droga wolna. Ale nikt nie bierze pod uwage ze przeciez może go nie dostać. Ze są rozprawy, które ciągną sie LATAMI.
Czyli pół roku nie mogą mieszkać ze sobą, sypiac itd by można było mówić o rozwodzie? Wiesz na ten temat coś więcej? Jeśli nawet zona by się zgodziła na rozwód i wspólnie podjęli taka decyzję to nadal moga byc problemy?

Rozkład musi być całkowity, w sumie to on musi wykazać, ze żona to dla niego ex wspólokatorka, z która poza dziecmi nic już go nie łączy, nie mieszkają razem, nie mają wspolnych planow, pieniedzy - to wiadomo nieoficjlanie, jesli są wspolonota malzenska, nie sypia z nią, nie ma żadnego związku uczuciowego. Jeśli żona zgadza się na rozwód i nie ma gnoju związanego z kłótniami o dzieci i wspólny majątek, a dzieci na tym nie ucierpią, to można się rozwieść nawet i na 1 rozprawie, już wez przestań tłumaczyć tą sytuację, że się nie rozwiedzie bo siła wyższa

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------

Twoim największym problemem nie jest procedura rozwodowa, tylko to, czy na pewno z żoną nic go nie łączy

[mariamalaria]

Napisane przez _Kropa_

Halszka dziękuję Ci bardzo... Mam wrażenie że jedynie Ty używasz racjonalnych argumentów zamiast po prostu mnie wysmiać... Bardzo mi na tym zależy, bo fakt jestem jeszcze młoda i naprawdę nie wiem co myśleć.

Jestem z facetem, który, gdy mnie poznał, miał żonę i dwoje dzieci.
Pogadaj z nim i zapytaj wprost, co wybiera.

[_Kropa_]

Napisane przez patusiaa23

Rozkład musi być całkowity, w sumie to on musi wykazać, ze żona to dla niego ex wspólokatorka, z która poza dziecmi nic już go nie łączy, nie mieszkają razem, nie mają wspolnych planow, pieniedzy - to wiadomo nieoficjlanie, jesli są wspolonota malzenska, nie sypia z nią, nie ma żadnego związku uczuciowego. Jeśli żona zgadza się na rozwód i nie ma gnoju związanego z kłótniami o dzieci i wspólny majątek, a dzieci na tym nie ucierpią, to można się rozwieść nawet i na 1 rozprawie, już wez przestań tłumaczyć tą sytuację, że się nie rozwiedzie bo siła wyższa

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------

Twoim największym problemem nie jest procedura rozwodowa, tylko to, czy na pewno z żoną nic go nie łączy

Absolutnie nie tłumaczę tylko nie znam sie na tym kompletnie, nigdy nie musiałam sie tym interesować stad moje pytania do osob madrzejszych jak to wygląda... bo ja zakładam każdy scenariusz ze rozwód mozna wziąć szybko jak również taki ze może ciągnąć sie latami.

[patusiaa23]

Napisane przez mariamalaria

Jestem z facetem, który, gdy mnie poznał, miał żonę i dwoje dzieci.
Pogadaj z nim i zapytaj wprost, co wybiera.

tylko, że on zcedował ten wybór na autorkę, to ona ma za niego zdecydować, a on się łaskawie no w sumie mógłby nawet zgodzić

[_Kropa_]

Napisane przez mariamalaria

Jestem z facetem, który, gdy mnie poznał, miał żonę i dwoje dzieci.
Pogadaj z nim i zapytaj wprost, co wybiera.

Właśnie jako jedyna masz inne podejście... Opowiesz mi swoja historię? Jak wam sie układa? I jak to w ogóle bylo?

[patusiaa23]

Napisane przez _Kropa_

Absolutnie nie tłumaczę tylko nie znam sie na tym kompletnie, nigdy nie musiałam sie tym interesować stad moje pytania do osob madrzejszych jak to wygląda... bo ja zakładam każdy scenariusz ze rozwód mozna wziąć szybko jak również taki ze może ciągnąć sie latami.

Laska na boku, jeśli żona z tych zołzowatych, na pewno tego rozwodu nie skróci, bo zacznie się chryja o orzekaniu o winie, alimentach, tym, tamtym, albo zwyczajnie będzie chciała mu dopiec i wyciągnie ich każdy seks i każdy urlop na działce i każdą fakturę za prąd ze wspolnego konta, żeby udowodnić, że rozkładu pożycia nie ma

[_Kropa_]

Napisane przez patusiaa23

tylko, że on zcedował ten wybór na autorkę, to ona ma za niego zdecydować, a on się łaskawie no w sumie mógłby nawet zgodzić

Tak to jest chyba najgorsze... A myślisz ze jakbym postawiła ultimatum? Albo może to złe słowo, ale po prostu zerwala kontakt na czas az sam nie podejmie decyzji? Myslisz że mogło by sie udać?

[Senija]

Autorko daj sobie spokoj. Facet bez zasad i z mega bagazem. Chcesz miec kiedys dzieci, rodzine, poukladane zycie? Zapomnij ze z tym gosciem kiedykolwiek to nastanie. Nawet jesli sie rozwiedzie to na ddzieci bedzie lozyl dlugo, jesli bedziecie miec dzieci to bedzie musial sie dwoic i troic zeby zaspokoic potrzeby (nie tylko materialne) jednych i drugich dzieci, nie mowiac o Twoich. Jak bedziecie spedzac swieta, dzielone, laczone? Bierzesz pod uwage jak bardzo dzieci i jego obecna zona beda Cie nienawidzic (abstrachujac juz od tego ze tak naprawde to wina ich tatusia, ale one raczej nie beda na to patrzec w ten sposob, wierz mi, tak trudne emocje raczej wezma gore)? Jak bedziesz sie czula z poczuciem winy ze jestes chocby czesciowo odpowiedzalna za rozbicie zwiazku, malzenstwa, rodziny? Jak koles ma problemy i nie uklada mu sie z zona to niech sam to rozwiaze, po co Ciebie w to wciga, po co Ci pieprzy ze nie planowal ze sie zakocha? Facet jest zalosny. Nie mowi Ci o problemach z zona ani nie stawia jej w zlym swietle bo pewnie nie ma zadnych powaznych problemow, po prostu znudzilo mu sie nudne, rodzinne zycie.
Ktoras z dziewczyn juz to napisala ale to klasyka gatunku.
I jeszcze jedno. Czy Ty sie nie boisz ze Ciebie tez kiedys zostawi bo sie zakocha choc przeciez jest taki dobry ze tego nie planowal ? (czy sa ludzie ktorzy takie rzeczy planuja takl by the way? xD )
No i zadaj sobie kilka prostych, naprawde prostych pytan:
Myslisz ze jak sie zenil z zona to jej nie kochal? Jak bardzo musial ja kochac skoro sie z nia ozenil i splodzil dzieci?Myslisz ze co jest takiego wyjatkowego w Tobie czego nie ma jego zona co sprawia ze masz gwarantowane ze Ciebie nigdy nie porzuci? Czy jest odpowiedzialny? Czy jak bral slub to sam sobie obiecal ze nigdy tej kobiety nie opusci? Czy to jak teraz postepuje swiadczy o tym ze potrafi wziac odpowiedzalnosc za swoje decyzje? Zapytaj go (ja przynajmniej przemaglowalabym go na dziesiata strone z tego tematu) co takiego zrobil zeby ratowac swoje malzenstwo? Terapia, rozmowa, jaki mieli z zona plan dzialania, czy zona w ogole wie ze on jest w tym malzenstwie nieszczesliwy, dlaczego nie udalo sie malzenstwa uratowac? Walczyl o to, zalezalo mu czy poddal sie bo Ty mu wpadlas w oko i dobrze sie Wam rozmawia? Skoro macie tak bliska wiez emocjonalna to mozecie chyba porozmawiac o takich sprawach otwarcie.
Wg mnie facet to skonczony palant, niezaleznie od tego jak bardzo sie kochacie/przyjaznicie/macie porozumienie intelektualne/emocjonalne. Jesli zostawi zone bez naprawde dobrego powodu i bez walki to po prostu szmaciarz a nie mezczyzna, kijem bym go nie tknela bo mnie obrzydzenie bierze na takich typow. Nie zdziwilabym sie gdyby mu przeszla cala milosc do Ciebie jak postawisz sprawe jasno i powiesz wprost jak ta sytuacja OBIEKTYWNIE wyglada (czego pewnie nie zrobisz bo nie bedziesz chciala mu sprawiac przykrosci )
Dramat, facet to jeden wielki balagan a Ty jeszcze tracisz czas i energie na roztrzasanie czy to ma jakikolwiek sens. Tak jak wiekszosc tutaj pisze: nie ma.
Kiedys gdzies przeczytalam fajny cytat: divorce means that it wasn't a marriage, just dating with paperwork. Przemysl sobie to w kontekscie tego z kim chcesz sie wiazac

[patusiaa23]

Napisane przez _Kropa_

Tak to jest chyba najgorsze... A myślisz ze jakbym postawiła ultimatum? Albo może to złe słowo, ale po prostu zerwala kontakt na czas az sam nie podejmie decyzji? Myslisz że mogło by sie udać?

Ja nie widzę innej opcji, pytanie, czy będziesz umiała wyegzekwować to ultimatum

[elvegirl]

Napisane przez _Kropa_

Właśnie to jest kolejna rzecz na której sie nie znam i która troszkę denerwuje mnie w wypowiedziach innych koleżanek.. Niech wezmie rozwod. Co to za problem wziac rozwod. Pozniej droga wolna. Ale nikt nie bierze pod uwage ze przeciez może go nie dostać. Ze są rozprawy, które ciągną sie LATAMI.

Wszyscy biorą to pod uwagę, natomiast żeby się rozwieść, trzeba COKOLWIEK w tę stronę zrobić, a nie tylko robić maślane oczy do kochanki emocjonalnej. Bo tak, nią właśnie jesteś. Facet jest gotów z dnia na dzień złożyć pozew, no to niech go złoży, a nie tylko o tym gada.
I tak, to się może ciągnąć latami, trzeba mieć tego świadomość wchodząc w jakikolwiek układ z osobą z taką właśnie sytuacją. Udźwigniesz?

Napisane przez _Kropa_

Czyli pół roku nie mogą mieszkać ze sobą, sypiac itd by można było mówić o rozwodzie? Wiesz na ten temat coś więcej? Jeśli nawet zona by się zgodziła na rozwód i wspólnie podjęli taka decyzję to nadal moga byc problemy?

Mieszkać ze sobą mogą (czasem nie ma innego wyjścia, na przykład jak jest wspólny dom do podziału po rozwodzie), ale w sądzie trzeba wykazać, że przez co najmniej pół roku nie łączy małżonków nic poza stanem cywilnym. Dobrą rzeczą jest wystąpienie o oficjalną separację, wtedy jest już jakiś punkt zaczepienia, bo skoro od pół roku czy roku jest separacja i wciąż chcą się rozwieść, to już szanse na zejście są minimalne.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez _Kropa_

Robilby tak żeby tylko poruchac?

No a jak.

Niech najpierw weźmie rozwód i potem płakusia nad głębokością uczuć do Ciebie. W ogóle nie rozumiem po co brniesz w ten teatrzyk ? Jakieś wpólne płacze, rozpacz jakby się świat kończył i ktoś miał zaraz umrzeć. Opamiętajcie się oboje i zacznijcie racjonalnie myśleć. A on - działać, skoro jego miłość taaaka głęboka. Na razie to tylko słowa, gadać można wszystko. Pytanie komu, po co i z jaką intencją.

Osobiście bym ci odradzała związek z dzieciatym i po przejściach. Ale to twoja sprawa.

[elvegirl]

Napisane przez _Kropa_

Tak to jest chyba najgorsze... A myślisz ze jakbym postawiła ultimatum? Albo może to złe słowo, ale po prostu zerwala kontakt na czas az sam nie podejmie decyzji? Myslisz że mogło by sie udać?

Ale co "się udać"? Autorko, facet uzależnia od Twojej decyzji pozostanie w obecnym związku. W dupie ma swoją żonę, jej uczucia, to że ją okłamuje. W dupie ma Twoje uczucia, to że Ty się męczysz tym zrzuceniem na Ciebie odpowiedzialności. Zastanów się na serio czy Ci taki tchórz i egoista jest do czegokolwiek w życiu potrzebny.

[mariamalaria]

Napisane przez _Kropa_

Właśnie jako jedyna masz inne podejście... Opowiesz mi swoja historię? Jak wam sie układa? I jak to w ogóle bylo?

Cóż. Jesteśmy małżeństwem od 4 lat mieszkamy razem od 6. Kochamy się i dobrzee5nam razem.
Dokładnie po prostu zaczęliśmy znajomość, a potem okazało się, że trzeba być razem, bo inaczej się nie da.

[_Kropa_]

Ciężko wam bylo? Z rozwodem? Rodzina? Otoczeniem?

[karola11]

Oj Autorko, coś kręcisz. Twierdzisz, że seksu nie było a na ginekologicznym pytasz o możliwośc zajścia w ciążę i podajesz informację o zażyciu escapelle.....
To jak to wkońcu z tym romansem bez seksu?

[mariamalaria]

Napisane przez _Kropa_

Właśnie to jest kolejna rzecz na której sie nie znam i która troszkę denerwuje mnie w wypowiedziach innych koleżanek.. Niech wezmie rozwod. Co to za problem wziac rozwod. Pozniej droga wolna. Ale nikt nie bierze pod uwage ze przeciez może go nie dostać. Ze są rozprawy, które ciągną sie LATAMI.
Czyli pół roku nie mogą mieszkać ze sobą, sypiac itd by można było mówić o rozwodzie? Wiesz na ten temat coś więcej? Jeśli nawet zona by się zgodziła na rozwód i wspólnie podjęli taka decyzję to nadal moga byc problemy?

Wzięcie winy na siebie, rozwiazuje sprawę. To jedyna sytuacja, w której zgoda małżonki nie jest potrzebna. I sprawa jest rozwiązana na pierwszej rozprawie. Tak zrobił mój mąż.

Powiedział, że żadne negocjacje nie wchodzą w grę, bo on kocha inną kobietę i z nią chce być. Że jest jedynym winnym, i bierze to na siebie. To skutkuje możliwością pozwania go o alimenty, jeśli ona uzna, że tego potrzebuje.

Ale wielkość tych alimentów zależy od sądu i zwykle nie są za duże. Ot, taka opłata za szczęście.

---------- Dopisano o 11:43 ---------- Poprzedni post napisano o 11:34 ----------

Napisane przez _Kropa_

Ciężko wam bylo? Z rozwodem? Rodzina? Otoczeniem?

Wszystko się da, jeśli się chce.
Rozwód był latwizną. Dzieci dorosłe są, ale zanim sie usamodzielnily płacił na nie po 1000 zł. Kontakt mają ale na odległość. On się przeprowadził w moje otoczenie, wsrod moich przyjaciół i rodziny jest całkowicie zaakceptowany.

[Senija]

Napisane przez karola11

Oj Autorko, coś kręcisz. Twierdzisz, że seksu nie było a na ginekologicznym pytasz o możliwośc zajścia w ciążę i podajesz informację o zażyciu escapelle.....
To jak to wkońcu z tym romansem bez seksu?

Jakis troll znowu

[karola11]

Napisane przez Senija

Jakis troll znowu

Na to wychodzi.
Albo dziewczyna bała się powiedzieć, że jednak sypia z żonatym.

[mariamalaria]

Napisane przez karola11

Na to wychodzi.
Albo dziewczyna bała się powiedzieć, że jednak sypia z żonatym.

Bała??? Czego??? Chyba publicznego nie jest dla nikogo tak ważne, żeby się bać opini. Niech sobie sypia.