Mój partner nie chce ślubu

[aussie93]

Takaona86, chyba masz racje z tym lękiem. Pozostaje mi rozmowa z partnerem

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Nimve

Szczerze mówiąc, w moim rozumowaniu nawet źle by to o nim świadczyło. Coś ustaliliśmy, podaliśmy argumenty, a on nagle ma je gdzieś, i stawia mnie w niekomfortowej sytuacji wyskakując z wymuszeniem deklaracji której dobrze wie, że nie chciałam. (Bo przecież tak myśli, że nie chcesz). Albo był myślała, że ma mnie za idiotkę, której zdanie się nie liczy, bo on wie lepiej, albo, że ma mnie za idiotkę, która jedno mówi, a drugie myśli, więc trzeba myśleć za nią, i jak mówi nie to znaczy tak. To wcale nie jest fajne i romantyczne, ani nie jest dowodem miłości. Dowodem miłości jest poważne traktowanie przekonań własnego partnera i rozmowa jak z człowiekiem, aby dokonać wspólnych ustaleń. A nie robienie z własnej partnerki pół kretynki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W samo sedno.

Jak dla mnie autorko ulegasz presji spolecznej, "bo wszyscy cos robia". Zastanow sie, czego sama chcesz.

---------- Dopisano o 11:20 ---------- Poprzedni post napisano o 11:17 ----------

Napisane przez dominika152

nie można wiecznie "uciekać" od prawdziwego celu życia

Moze dla ciebie rozmnozenie sie to prawdziwy cel zycia. Dla autorki i dla wielu innych ludzi nie. Ale po co czytac watek

[this_witch]

I znowu ta nieszczęsna 30stka jako magiczna granica prawdziwego życia serio, 21 wiek i że też niektórzy nadal mają takie poglądy...

Nie podoba mi się ta presja na mężczyzn, że to oni muszą się deklarować, to oni muszą zaklepywać, to oni muszą kupować pierścionek i się oświadczać. A jak wychodzą poza ten schemat to od razu są skreślani jako niedojrzali albo niekochający wystarczająco. Szkoda, że kobiety widzą seksizm tylko tam gdzie to im szkodzi. Przecież jeżeli z jakichś powodów jednak Ci się odmieniło i tego ślubu chcesz, to możesz o tym porozmawiać z partnerem, skąd on ma wiedzieć, że Ty tak to przeżywasz, bo koledzy coś powiedzieli.
Ja wzięłam ślub po 7 latach związku, bez tradycyjnych zaręczyn i też się wszyscy dziwili, bo myśleli, że nigdy się nie zdecydujemy I absolutnie nic to w naszym życiu nie zmieniło.

Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

[Lumimi]

Pod pojęciem "nie chce ślubu" mogą się tak naprawdę kryć dwie sytuacje.

Pierwsza ze nie chce, bo w sumie kocha, zależy mu, papierka jakoś do szczęścia nie potrzebuje. Jednak jakby jego ukochana chciała to spoczko mozna iść do urzedu i go wziąć.



Druga to sytuacja gdzie facet wie że to "nie ta" i po prostu tkwi w związku z wygody, a jednocześnie broni się rękami i nogami przed ślubem, bo wie ze potem musiałby być rozwód i problemy.



Jak dla mnie Autorko powinnaś po prostu powiedzieć mu ze chcesz ślubu. Ze nie oczekujesz całej tej otoczki ślubnej, ale że chcesz sformalizować wasz związek. Jak zobaczysz jego reakcje to bedziesz wiedzieć coś więcej.





Co do tego ze związek jest udany. To są słowa Autorki, co czuje facet tego nie wiemy. Mało jest rozstań gdzie jedna strona była w szoku "bo było tak cudownie"?

[Overcooked]

Napisane przez Lumimi

Pod pojęciem "nie chce ślubu" mogą się tak naprawdę kryć dwie sytuacje.

Pierwsza ze nie chce, bo w sumie kocha, zależy mu, papierka jakoś do szczęścia nie potrzebuje. Jednak jakby jego ukochana chciała to spoczko mozna iść do urzedu i go wziąć.



Druga to sytuacja gdzie facet wie że to "nie ta" i po prostu tkwi w związku z wygody, a jednocześnie broni się rękami i nogami przed ślubem, bo wie ze potem musiałby być rozwód i problemy.



Jak dla mnie Autorko powinnaś po prostu powiedzieć mu ze chcesz ślubu. Ze nie oczekujesz całej tej otoczki ślubnej, ale że chcesz sformalizować wasz związek. Jak zobaczysz jego reakcje to bedziesz wiedzieć coś więcej.





Co do tego ze związek jest udany. To są słowa Autorki, co czuje facet tego nie wiemy. Mało jest rozstań gdzie jedna strona była w szoku "bo było tak cudownie"?

Totalnie nie. To akt prawny niosący konsekwencje których po prostu można nie chcieć wcale nawet w zakochaniu i poważnym związku i nie ma to związku z perspektywą rozwodu. Ponownie jak z dzieckiem - jak facetowi do szczęścia niepotrzebne więc ktoś z góry by założył że powinien spoczko zgodzić się na zrobienie jak drugiej zależy bo inaczej albo boi się pozwania o alimenty przy rozstaniu albo tak na prawdę to "nie ta" i nie widzi długiego związku


Autorka zmieniła swoje poglądy i spoko. Ale ujowe jest wmawianie że jej obecne poglądy są jedyne słuszne i przedstawiają uniwersalną prawdę o świecie, a ktoś kto ma inne to tak na prawdę jest egoistą i jakimś wykorzystywaczem.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Lumimi

Pod pojęciem "nie chce ślubu" mogą się tak naprawdę kryć dwie sytuacje.

Pierwsza ze nie chce, bo w sumie kocha, zależy mu, papierka jakoś do szczęścia nie potrzebuje. Jednak jakby jego ukochana chciała to spoczko mozna iść do urzedu i go wziąć.


Druga to sytuacja gdzie facet wie że to "nie ta" i po prostu tkwi w związku z wygody, a jednocześnie broni się rękami i nogami przed ślubem, bo wie ze potem musiałby być rozwód i problemy.

Nie dwie, a trzy:

3. Nie odpowiada mu forma i konsekwencje prawne ślubu, więc nie będzie go chciał nigdy z nikim.

[Lumimi]

Napisane przez Overcooked

Totalnie nie. To akt prawny niosący konsekwencje których po prostu można nie chcieć wcale nawet w zakochaniu i poważnym związku i nie ma to związku z perspektywą rozwodu. Ponownie jak z dzieckiem - jak facetowi do szczęścia niepotrzebne więc ktoś z góry by założył że powinien spoczko zgodzić się na zrobienie jak drugiej zależy bo inaczej albo boi się pozwania o alimenty przy rozstaniu albo tak na prawdę to "nie ta" i nie widzi długiego związku


Autorka zmieniła swoje poglądy i spoko. Ale ujowe jest wmawianie że jej obecne poglądy są jedyne słuszne i przedstawiają uniwersalną prawdę o świecie, a ktoś kto ma inne to tak na prawdę jest egoistą i jakimś wykorzystywaczem.

Nie porównywałabym ślubu do dziecka.



Właśnie są konsekwencje prawne, których się nie chce mieć z osobą o której sie wie ze to nie "ta jedyna".



Zresztą można spisać takie umowy ze te konsekwencje az takie nie będą. Tylko ze wtedy i tak dalej zostaje rozwód. To nie tak jak w przypadku niesformalizowanego, nie posiadającego dzieci albo wspólnego majątku związku gdzie powiesz "papa" i sie wyprowadzisz.



Sorry, ale za dużo widziałam długich związkow gdzie przez lata jedna ze stron nie chciała wziąć slubu mimo ze druga chciała. A potem po rozstaniu ta nie chcąca slubu osoba poznawała kogoś innego i "od razu" były zaręczyny czy nawet już slub.

[Overcooked]

Napisane przez Lumimi

Nie porównywałabym ślubu do dziecka.



Właśnie są konsekwencje prawne, których się nie chce mieć z osobą o której sie wie ze to nie "ta jedyna".



Zresztą można spisać takie umowy ze te konsekwencje az takie nie będą. Tylko ze wtedy i tak dalej zostaje rozwód. To nie tak jak w przypadku niesformalizowanego, nie posiadającego dzieci albo wspólnego majątku związku gdzie powiesz "papa" i sie wyprowadzisz.



Sorry, ale za dużo widziałam długich związkow gdzie przez lata jedna ze stron nie chciała wziąć slubu mimo ze druga chciała. A potem po rozstaniu ta nie chcąca slubu osoba poznawała kogoś innego i "od razu" były zaręczyny czy nawet już slub.

Ślub nie oznacza z automatu wspólnego majątku. I dokładnie można tak zrobić - pa pa oto papiery rozwodowe i kontakt formalny poprzez mediatora. To że bierze się ślub z konkretną osobą nie oznacza z automatu że jak nie chcesz to nie jest dla ciebie konkretna. A tu jakieś dowody pseudomiłości bo "co si szkodzi - jak kochasz i jesteś pewien więc z automatu seks, ślub ze wspólnym budżetem, dziecko, przeprowadzka tam gdzie ktoś woli, odwiedziny rodziców i buk wie co jeszcze bo inaczej to masz ukryte motywy. Bo jak komuś się zmieni zdanie i jakieś potrzeby się pojawią to arbitralny dowód że wcześniej się oszukiwało

[Lumimi]

Napisane przez Overcooked

Ślub nie oznacza z automatu wspólnego majątku. I dokładnie można tak zrobić - pa pa oto papiery rozwodowe i kontakt formalny poprzez mediatora. To że bierze się ślub z konkretną osobą nie oznacza z automatu że jak nie chcesz to nie jest dla ciebie konkretna. A tu jakieś dowody pseudomiłości bo "co si szkodzi - jak kochasz i jesteś pewien więc z automatu seks, ślub ze wspólnym budżetem, dziecko, przeprowadzka tam gdzie ktoś woli, odwiedziny rodziców i buk wie co jeszcze bo inaczej to masz ukryte motywy. Bo jak komuś się zmieni zdanie i jakieś potrzeby się pojawią to arbitralny dowód że wcześniej się oszukiwało

Można spisać intercyzę i wiele rzeczy w niej ustalić.

Jednak nie ma tak łatwo z wymiksowaniem sie z rozwodu.

Nie da się powiedzieć "rozwodzę się z tobą" i w tym momencie byc po rozwodzie. Trzeba choćby poczekać jakiś czas na tą rozprawę rozwodową.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Lumimi

Właśnie są konsekwencje prawne, których się nie chce mieć z osobą o której sie wie ze to nie "ta jedyna".

Co to znaczy "się nie chce"? Nie siedzisz w głowie innych ludzi, żeby wiedzieć jakie mają powody dokładnie.
Można nie chcieć mieć tych konsekwencji z nikim, a nie dlatego, że to nie ta/ten jedyny (zakładając, że się w ogóle uznaje pojęcie tej jedynej osoby, co i tak nie ma ze ślubem nic wspólnego obiektywnie)

Zresztą można spisać takie umowy ze te konsekwencje az takie nie będą. Tylko ze wtedy i tak dalej zostaje rozwód. To nie tak jak w przypadku niesformalizowanego, nie posiadającego dzieci albo wspólnego majątku związku gdzie powiesz "papa" i sie wyprowadzisz.

Aż takie nie będą czyli jakie? Nie wszystkie rzeczy związane ze ślubem da się rozwiązać umowami.

Sorry, ale za dużo widziałam długich związkow gdzie przez lata jedna ze stron nie chciała wziąć slubu mimo ze druga chciała. A potem po rozstaniu ta nie chcąca slubu osoba poznawała kogoś innego i "od razu" były zaręczyny czy nawet już slub.

Twoje prywatne doświadczenia i obserwacje nijak sie mają do motywacji innych ludzi.

[Overcooked]

Napisane przez Lumimi

Można spisać intercyzę i wiele rzeczy w niej ustalić.

Jednak nie ma tak łatwo z wymiksowaniem sie z rozwodu.

Nie da się powiedzieć "rozwodzę się z tobą" i w tym momencie byc po rozwodzie. Trzeba choćby poczekać jakiś czas na tą rozprawę rozwodową.

Po złożeniu papierów można randkować i wchodzić w nowy związek bez czekania, pokazując dowód złożenia papierów. Obecnie jest pełno rozwodów. Nikt nikogo nie wytyka palcem. Argument z tyłka o tym że to tak ciężko odejść i tylko to jest powodem niechęci.

Wszystko można, dojeżdżać 2h do pracy w jedną stronę, chodzić i podpisywać intercyzy, testamenty smęty. Ale ludzie mają prawo nie chcieć tak żyć mimo że drugiej zależy. I to nie ma nic wspólnego z tym że nie kochają bo inaczej co im szkodzi mają się poświęcić. To nie z automatu że każdy ma to robić bo inaczej jest niedojrzały i niekochający. Tyle gadania że np. można ubierać się jak się chce i to nie jest motywowane wzbudzaniem zazdrości i rozglądaniem się na boki i niechęcią pokazania że jest się zaklepanym, a zakazy są toksyczne. A tu nagle na odwał masz podpisywać niepotrzebne dokumenty i pogodzić się z szkopką bo to oczywisty dowód miłości wdrukowany w ciebie i co ci szkodzi, inaczej manipulujesz i wykorzystujesz kogoś dla własnych celów

[Luxanna]

Rodzice mojego TŻ są razem bez ślubu od jakichś 30 lat. Czy powinnam im powiedzieć, że tak naprawdę się nie kochają?

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez aussie93

Slub w naszym przypadku to zmiana nazwiska i tyle.

Ja nie zmieniłam nazwiska po ślubie. Nie jest to konieczne.

---------- Dopisano o 16:31 ---------- Poprzedni post napisano o 16:30 ----------

Napisane przez dominika152

Faceci generalnie też chcą dziecka i ślubu tylko się okłamują. Szukają wymówek i chcą przedłużać łatwe i sielankowe życie w nieskończność, bo wydaje im się, że mają więcej czasu. To takie duże dzieci. Często przeraża ich wizja odpowiedzialności, bo niestety żyjemy w polsce i głównie to facet jest żywicielem rodziny (są wyjątki). Dziecko bardzo często wiążę się z zakończeniem swoich pasji - sprzedanie motocykla, konsoli do gier, ograniczenie wyjść z kumplami na piwo. Konieczność ograniczenia pasji zajęc które nie przynoszą dochodu, skupienia się na karierze, lepszych zarobkach, zadbaniu o rodzinę. Niektórzy po prostu chcieliby, aby studencka sielanka trwała wiecznie, mimo iż mają ponad 30 lat na karku.

Faceci praktycznie nigdy nie są gotowi i myślą że mogą zwlekać w nieskończoność, prokrastynacja. Ale często jest tak, że gdy przychodzi konieczność wzięcia odpowiedzialności to po prostu stają na wysokości zadania i po czasie stwierdzają, że ... pomimo trudności i słabych wyobrażeniach rodzicielstwa podoba im się ta nowa sytuacja. Są bardziej zadowoleni z życia i cieszą się z roli ojca. Mają większą motywację do działania, rozwoju, zarabiania gdy stają się ojcami, sami to przyznają. Potem stwierdzają, że bardzo żałują iż tak długo odwlekali decyzję o podjęciu odpowiedzialności.

Czasami jak facet się miga trzeba mu po prostu dać znać, że nie można wiecznie "uciekać" od prawdziwego celu życia i prokrastynować, żyć studenckim życiem. Trzeba zasadzić facetowi mentalnego kopa w "tyłek" i uświadomić, że nie ma na co czekać, nigdy nie będzie idealnej okazji i nigdy nie będzie takiego poczucia, że jesteście w 100% gotowi. Zawsze jest jakieś "ale" i wymówka bo życie nie jest idealne. Musisz mu uświadomić iż pomimo niepewności twój facet jest w stanie stanąć na wysokości zadania - a im później tym łatwiej nie będzie.

Jeżeli obydwoje jestescie w okolicach 30, macie stabilną sytuację finansową, jakieś oszczędności, mieszkanie, jesteście zdrowi - to nie ma sensu zwlekać i dobrze o tym wiesz. Im starsi jesteście tym mniej macie siły, a pierwsze lata wychowania dziecka to istna katorga i nieprzespace noce. Łatwiej wam będzie o to mając 30 na karku niż 35 czy 40 lat... Dodatkowo im więcej lat macie, tym większe ryzyka choroby. Co prawda koło 30 nie musicie się jeszcze o to martwić, ale 35 to już taka poważna granica i w zasadzie ostatni dzwonek.

Ochłoń, bo cię ponosi fantazja.

[Hultaj]

Najprościej byłoby powiedzieć facetowi że masz taką rozkminę że przez to że się nie oświadcza zastanawiasz się czy jesteś tą jedyną czy coś. I zobaczyć jak to się rozwinie.

Ja nie znajduję zależności, wg mnie gadka kolegi dotyczy jakiejś części populacji.
1. Statystycznie połowa małżeństw konczy się rozwodami, potem ludzie się kolejny raz hajtają, tak że widać jak to jest z tym wybraństwem. Zdrady zdarzają się tak małżeństwom jak konkubinatom.
2. naprawdę facet jest może takim typem człowieka że nie chce nie potrzebuje i nie życzy sobie aby jakikolwiek urzędnik sankcjonował jego osobiste wybory.

[this_witch]

Napisane przez Hultaj

Ja nie znajduję zależności, wg mnie gadka kolegi dotyczy jakiejś części populacji.
1. Statystycznie połowa małżeństw konczy się rozwodami, potem ludzie się kolejny raz hajtają, tak że widać jak to jest z tym wybraństwem. Zdrady zdarzają się tak małżeństwom jak konkubinatom.

Te też racja i warto to mieć na uwadze, rozwody istnieją i to nie koniec świata.
Podziwiam optymizm ludzi wierzących w "to ta jedyna" i "razem aż do śmierci", ale ideały jedno, życie drugie.
Mnie tam nigdy nie przerażało życie bez ślubu, ani ślub, ani potencjalny rozwód. Dużo ludzi przesadnie romantyzuje ślub i małżeństwo zapominając, że to tak naprawdę przede wszystkim umowa, którą można zerwać.


Sent from my ONEPLUS A6013 using Tapatalk

[aussie93]

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi. Większość naprawdę do mnie trafiła. Chcę poruszyć temat z tż. Oczywiście wiem, że ślub nie jest gwarancja wszystkiego, w życiu nic nie jest pewne. Ludzie się zmieniają, idą do przodu, rozwijają się lub nie - trwają w miejscu i czasem się drogi rozjeżdżają. Tutaj ktos wcześniej pytał z jakiej rodziny pochodzi mój mężczyzna. Odpisałam i nie wiem, czy ktoś widzi jakąś zależnośc? Dzisiaj przy kawie przypimnialo mi się jak dopiero się poznawaliśmy ale już coś tam randkowalismy i pytałam go o marzenia, to wyznał ze czasem widzi siebie jak wraca do domu gdzie czeka ŻONA ale do tego mu bardzo daleko i kto wie czy w ogóle. Jednak nie wiem czy użył tego słowa tak o, po prostu bez zastanowienia i równie dobrze mógłby powiedzieć "dziewczyna ", czy jednak nie.. on zawsze mi mówił że się bał być z kimkolwiek bo się nie nadawał. Jego koledzy mówili że zmieniłam go z nastawionego wrogo do świata i ludzi samotnika w ogarniętego ciepłego faceta który dojrzał. Cóż. Widocznie z fusów nie ma co wróżyć. Aż jestem naprawdę na siebie zła o całe zamieszanie jakie powstało mi w głowie. Nie chciałam aby tu się kłócono o to czy warto brać ślub i czemu nie lub tak.. przepraszam. Chciałam tylko poznać opinię czy ktoś też uważa tak ze jak facet naprawdę kocha to prędzej czy później chce jednak tę kobietę na żonę.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hultaj]

Masz 28 lat ?
Kolo 30 to raczej sporo osób dorasta do jakiegoś sformalizowania relacji, jeśli wcześniej tego nie było, choć oczywiście niekoniecznie.

To że Twoi koledzy hajtają się chociaż wcześniej rzekomo nie chcieli wynika przede wszystkim z tego z kim są w związku. W pewnym momencie to też staje się kartą przetargową. Jak chcą zatrzymać jakąś kobietę przy sobie to albo się oświadczą albo pani odejdzie. Przykładowo związujesz się z kimś po 20, nie myślicie o ślubie bo za wcześnie. Relacja trwa pare lat i łatwiej komuś z kim jesteś blisko stawiać własne warunki. I się nie hajtać. No bo po co, tyle czasu już minęło. Potem masz więcej i nowa partnerka chce ślub i w miarę wcześnie. No i albo w to wchodzisz albo nara.

---------- Dopisano o 21:52 ---------- Poprzedni post napisano o 21:46 ----------

Odpowiedź zawsze była ta sama: podświadomie czułem że to nie ta kobieta. Taka ciekawostka.

bardzo wyświechtana formułka. Co można odpowiedzieć na takie pytanie.
''No wiesz laska była ze mną 5-1o lat i nie wyobrażała sobie już życia beze mnie i miałem ją w garści a ja miałem w pompie by się wiązać formalnie. Szkoda kasy na śluby/wesela, jak coś nie wyjdzie to łatwiej spakować walizkę i nara. Poza tym wiesz hajtając się wchodzisz w też w rodzinkę, no sredniawka. Jakby bardziej cisnęła we wcześniejszym czasie to bym zmiękł i się ohajtał. No albo bym z nią nie był X lat bo by mnie puściła kantem dużo wcześniej, bo skoro nie''.
Dlatego wg mnie takie gadki o przeszłości z partnerem to jest nic innego jak zaproszenie do ściemy i lansowania się.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hultaj

Masz 28 lat ?
Kolo 30 to raczej sporo osób dorasta do jakiegoś sformalizowania relacji, jeśli wcześniej tego nie było, choć oczywiście niekoniecznie.

To że Twoi koledzy hajtają się chociaż wcześniej rzekomo nie chcieli wynika przede wszystkim z tego z kim są w związku. W pewnym momencie to też staje się kartą przetargową. Jak chcą zatrzymać jakąś kobietę przy sobie to albo się oświadczą albo pani odejdzie. Przykładowo związujesz się z kimś po 20, nie myślicie o ślubie bo za wcześnie. Relacja trwa pare lat i łatwiej komuś z kim jesteś blisko stawiać własne warunki. I się nie hajtać. No bo po co, tyle czasu już minęło. Potem masz więcej i nowa partnerka chce ślub i w miarę wcześnie. No i albo w to wchodzisz albo nara.

Stąd to słynne "chodzili ze sobą 7 lat i nic. Rozstali się, on kogoś poznał i ślub w rok". Ja również dojrzewałam do decyzji o ślubie. Od razu nie chciałam. I uważam, że dobra decyzja. Można sobie dużo gadać, ale jednak w polskich realiach ślub dużo ułatwia i zabezpiecza pewne interesy. Tak, tak, można się pobujać po prawnikach, notariuszach i poczynić zapisy i bez ślubu, ale ja nie widziałam sensu w takich rozwiązaniach.

[Hultaj]

Jeden były w związku przede mną był 6 lat, drugi 9, obecny 13. Za każdym razem pytałam dlaczego się nigdy nie oświadczyli. Odpowiedź zawsze była ta sama: podświadomie czułem że to nie ta kobieta.

W sumie takie trochę chamskie z ich strony podsumowanie, jeśli któraś z tamtych chciała mieć ślub, sugeruje, że facet zlewał jej potrzeby.

---------- Dopisano o 22:15 ---------- Poprzedni post napisano o 22:12 ----------

Stąd to słynne "chodzili ze sobą 7 lat i nic. Rozstali się, on kogoś poznał i ślub w rok". Ja również dojrzewałam do decyzji o ślubie. Od razu nie chciałam. I uważam, że dobra decyzja. Można sobie dużo gadać, ale jednak w polskich realiach ślub dużo ułatwia i zabezpiecza pewne interesy. Tak, tak, można się pobujać po prawnikach, notariuszach i poczynić zapisy i bez ślubu, ale ja nie widziałam sensu w takich rozwiązaniach.

albo się hajtają po latach związku bo partnerce nagle jakby zaczyna doskwierać ten brak ślubu coś jak autorce i albo się oświadczą albo jw. kobita się wnerwi i poszuka sobie nowego.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Overcooked]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88635006]Treść usunięta[/QUOTE]Clue. Przecież te historie to nie są 10letnie związki od 30roku życia do 40 i nagle bam 42 urodziny ślub. Tylko dłuższe związki 20-20, letnie ale nie raniące żeby koniecznie się ekspresowo ewakuować, otoczenie nie truje że powinien i zegar biologiczny nie tyka, jeszcze wdrukowana wizja że jak już ludzie robią to powinien być pierścionek i wesele z pompą na które trzeba specjalnie oszczędzać. A tu wizja że motywem było "podświadome poczucie że to nie ta jedyna" a gdyby spotkali świetną laskę to na pewno by się ochajtali po 2 latach w wieku 22lat na studiach goli i wesoli

[trzyplusy]

Odnoszac sie do postu startowego: twoj przyjaciel powiedzial co wiedzial. I teraz tak, skoro zna twoja sytuacje zwiazkowa to zastanowilabym sie po co ci to powiedzial. Bo moze chcial ci dac cos do zrozumienia w dobrej wierze. A moze wcale nie jest to przyjaciel.

Bardzo dziwny komunikat ze strony kolegi a co dopiero przyjaciela.

[Hultaj]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88635006]Treść usunięta[/QUOTE]
Przechodzony letni związek to akurat się nie różni od tak samo przechodzonego letniego małżeństwa itp. Gdyby głównie kobiety wcześniej stawiały nazywając po imieniu ultimatum te związki nie szlyby w długie lata albo byłoby więcej ślubów i np rozwodów

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Ellen_Ripley]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88635006]Treść usunięta[/QUOTE]

Oczywiście, że często tak jest. Przecież te rozstania po latach nie dzieją się bez powodu.

[januszpolak]

Też nie chciałam długo ślubu, od początku związku i TŻ tak samo (trochę chyba przez dopasowanie - nie zależało mu na tym), nikt nie cierpiał, nie przywiązywaliśmy wagi. Nagle teraz chcę, nie pamiętam od jakiego czasu - ale już byliśmy dobre kilka lat w związku, zanim chciałam. Poczułabym się potraktowana lekceważąco gdyby chłop mimo wspólnych ustaleń oświadczył się... bo tak. Ale nie było mi głupio powiedzieć nagle tak chcę ślubu, bo chcę a to najbliższa osoba, przed nim ma być mi głupio? Zna o wiele większe słabości po mojej stronie z powodu których faktycznie jest mi czasem głupio, chcieć ślub i kochać i się oświadczyć to żaden wstyd to piękne, tak też oświadczyłam się słowami i teraz oboje chcemy, bo mu był wcześniej obojętny ale skoro ja chcę to i on bo to nasze wspólne szczęście. Gdybym tego mu nie oświadczyła to nie sądzę, że by się martwił, po prostu trzymalibyśmy się ustaleń, ale związek to nie jest umowa cywilnoprawna tylko piękna codzienna bajka i sami sobie snujemy swoje historie. Teraz tylko kwestia zebrać się do oświadczyn, co oboje odwlekamy Nazwiska nie będę zmieniać.
Podsumowując skoro czujesz że chcesz to oświadcz się mu.

---------- Dopisano o 23:30 ---------- Poprzedni post napisano o 23:27 ----------

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88635006]Treść usunięta[/QUOTE]

Bo chcieli już wejść w ten etap, dojrzeli do niego w poprzedniej relacji i na fali zakochania zostaje podjęta decyzja o ślubie ASAP.
Mogą mieć letnie małżeństwo za kilka lat.
Nie ma cudów, jeśli ktoś ileś lat przezimował w byle związku, że go czy ją tak nagle olśniło i będą żyli długo i intensywnie.
Za 5 lat będzie powtórka plus ewentualnie kredyt i dzieci.

[dominika152]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88633987]
Moze dla ciebie rozmnozenie sie to prawdziwy cel zycia. Dla autorki i dla wielu innych ludzi nie. Ale po co czytac watek [/QUOTE]

Biologiczny cel życia każdego człowieka to przekazanie genów. Milion lat temu nie było możliwości studiowania, robienie kariera, realizowania się w pasjach, ale od zawsze istniało rodzenie dzieci i ich wychowanie. Decydowanie o braku potomstwa to stosunkowo młody trend bo po prostu nasze czasy to umożliwiają. Niektórzy mają w sobie siłę aby zabić instynkty, inni nie. Ja nie zamierzam nikomu mówić co ma w życiu robić (jeżeli tak dla was zabrzmiał mój post) - niech każdy robi co chce i będzie szczęśliwy

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez januszpolak

Podsumowując skoro czujesz że chcesz to oświadcz się mu.

Nie no, super rada. Oświadczać się facetowi, który już oznajmił, że nie chce brać ślubu

Napisane przez dominika152

Biologiczny cel życia każdego człowieka to przekazanie genów. Milion lat temu nie było możliwości studiowania, robienie kariera, realizowania się w pasjach, ale od zawsze istniało rodzenie dzieci i ich wychowanie. Decydowanie o braku potomstwa to stosunkowo młody trend bo po prostu nasze czasy to umożliwiają. Niektórzy mają w sobie siłę aby zabić instynkty, inni nie. Ja nie zamierzam nikomu mówić co ma w życiu robić (jeżeli tak dla was zabrzmiał mój post) - niech każdy robi co chce i będzie szczęśliwy

Jaki to ma w ogóle związek z tym wątkiem? Nie wszyscy muszą "zabijać" takie instynkty, bo nie wszyscy w ogóle je mają.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez dominika152

Biologiczny cel życia każdego człowieka to przekazanie genów. Milion lat temu nie było możliwości studiowania, robienie kariera, realizowania się w pasjach, ale od zawsze istniało rodzenie dzieci i ich wychowanie. Decydowanie o braku potomstwa to stosunkowo młody trend bo po prostu nasze czasy to umożliwiają. Niektórzy mają w sobie siłę aby zabić instynkty, inni nie. Ja nie zamierzam nikomu mówić co ma w życiu robić (jeżeli tak dla was zabrzmiał mój post) - niech każdy robi co chce i będzie szczęśliwy

Troszkę to co piszesz nie ma sensu. Obecnie poza fizjologicznymi potrzebami człowiek nie funkcjonuje w oparciu o instynkty. Kiedyś człowiek pierwotny jak chciał się rozmnażać to zaciągał samice do jaskini i z nią kopulował. No nie powiesz chyba ze obecnie mężczyzni powstrzymują się od gwałtów?
Gdzieś kiedyś dorwałam ciekawe badania na temat chęci posiadania dzieci i na 5000 kobiet deklarujących niechęć do ich posiadania tylko 10% po jakimś czasie się wyłamało. Pytanie też czy w tych 10% były same świadome decyzje o macierzyństwie czy też niektóre zaliczyły wpadki. Nie róbmy z kobiet osób sterowanych instynktami bo same sobie w ten sposób ubliżamy. Jak kobieta nie chce to znaczy ze nie chce. Jakby miała wątpliwości to by powiedziała ze może by chciała ale nie teraz. Większość kobiet naprawdę wie co mówi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz