Mieszkanie we dwoje. Wasze opinie

[patusiaa23]

Dalej nic nie mówisz, poza jakimiś słodkimi ogólnikami. Informacja ze chodzicie na spacery nijak ma wpływ na tą sytuację. Co go tak w Tobie itytuje? Co to za eytuacje, w których podkresla, że to nie twoj dom? Wracasz do rodziców na weekendy, bo masz tam obowiązki, pan ma cie dosyć, czy jak to wygląda? Wstaje o 10, o 15 juz jest z tobą, w weekendy gra, to co oj w ogóle robi w życiu?

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Misia452]

Napisane przez olcia122255

Bardziej hobby ale jest typowym nerdem który lubi być na komputerze.

Czyli pewnie boi się,że jak zamieszkacie razem to będzie musiał się wziąć do roboty i będzie miał obowiązki. Ciebie nie ma to może sobie siedzieć i grać ile wlezie. Wiej z tego związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[olcia122255]

Napisane przez patusiaa23

Dalej nic nie mówisz, poza jakimiś słodkimi ogólnikami. Informacja ze chodzicie na spacery nijak ma wpływ na tą sytuację. Co go tak w Tobie itytuje? Co to za eytuacje, w których podkresla, że to nie twoj dom? Wracasz do rodziców na weekendy, bo masz tam obowiązki, pan ma cie dosyć, czy jak to wygląda? Wstaje o 10, o 15 juz jest z tobą, w weekendy gra, to co oj w ogóle robi w życiu?

Niektore rzeczy o ktore pytasz sa na tyle prywatne ze ci na nie nie odpowiem.
Ma 27 lat i pracuje jako informatyk.
'pakowanie walizki' wyglada tak ze jest piatek po poludniu i ja sama mowie ze jade, tyle. Bo wiem jak jest. Nie próbowałam nigdy zostac na sile. Jak musialam zostac to mu to mowilam ze musze coś pozałatwiac i musze zostac w mieście i tyle.
Dopoki nie uslysze zostan lub ' zamieszkajmy razem' to nie bede jeszcze bardziej tego drążyc i sie prosic.

---------- Dopisano o 15:11 ---------- Poprzedni post napisano o 15:09 ----------

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89033843]Treść usunięta[/QUOTE]

Być może. Pójdę tą drogą, to chyba najlepsza opcja )))

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89033843]Treść usunięta[/QUOTE]

Mój też jest nerdem, też lubi grać w czasie wolnym i w niczym to nie przeszkadza w mieszkaniu razem czy podejmowaniu wspólnych zobowiązań.

[Hultaj]

Napisane przez patusiaa23

Napiszcie z Leany moją biografię

To była zwykła ironia, sama ją często stosujesz, więc bez spiny może.



Oczywistym jest że nie ma w związku jakiegoś jedynie słusznego modelu postępowania ale tutaj fakty są takie że facet jest pod 30, jej nie ma całymi dniami także w łikendy bo ma zjazdy, ona już nie chce mieszkać z rodzicami bo ją to drażni a na samodzielną kawalerkę jej nie stać i do tego mieszkają w 2 miastach. Niestety jak dla mnie wyglądałoby to tragicznie nawet po paru miesiącach relacji, nie tylko półtora roku bo gadki o niegotowości do zamieszkania są dla mnie dokładnie takim samym nawijaniem makaronu na uszy jak gadki o skrzywdzeniu przez byłą itp. Na dobrą sprawę co następną osobę w związku obchodzi że eks byla jakaś, to nie znaczy, że ktokolwiek musi dostosowywać się do wizji terapii jaśnie partnera.

To na twoim miejscu poczekałabym do kwietnia skoro w weekendy i tak masz studia. Jesli będzie cię wtedy stać na wyprowadzkę a on dalej będzie się wykręcał to bym się wtedy zastanowiła czy ci ten związek pasuje.

Ja myśle, ze gdyby facet był w twoim wieku to nie byłoby dziwne, ze nie jest gotowy na poważny związek i mieszkanie razem. Ale jak on jest ok 30stki to już inaczej trochę wyglada, raczej taki układ jak teraz mu pasuje i nie chce mu się nic zmieniać.
W sumie nie ma w tym nic złego i złośliwe jest nazywanie go piotrusiem panem bo ma inne priorytety związkowo-mieszkaniowe.
Być może zwyczajnie się rozjeżdżacie w oczekiwaniach co do tego związku i życia ogolnie.

Dla mnie kluczowe są detale. Gdyby oboje mieli zbliżoną sytuację, każde miało samodzielne mieszkanie w tym samym mieście ok, po co się spinać. Ale laska musi dojeżdżać do pracy, nie ma jej olbrzymią większość tygodnia bo ma pracę i zjazdy i on ma problem z tym żeby do niego się wprowadziła.

Zgadzam się w całej rozciągłości z Leany, jak się zaczynają argumenty i przekonywania, nie ma naturalnego progresu chociażby podyktowanego warunkami, to relacja śmierdzi, autorka tego nie dostrzega bo jest zakochana i chce widzieć głównie pozytywy tego układu i to, że chłopak jest za nią. Tak jest za nią że nie potrafi z nią zamieszkać.


Nie wiem, prześcieradłem nikt nie jest, trzymam kciuki żeby okazało się że to wszystko przesadzone i zbyt mroczne scenariusze, i niech im się układa, niemniej dla mnie człowiek który wymyśla wymówki żeby nie zamieszkać wspólnie z dziewczyną, jeszcze po to żeby sobie pograć a jej nawet nie ma całymi godzinami czy dniami nie rokuje i prędzej czy później to w koncu w kimś eskaluje i wyjdzie z tego kwas.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hultaj]

Niektore rzeczy o ktore pytasz sa na tyle prywatne ze ci na nie nie odpowiem.
Ma 27 lat i pracuje jako informatyk.
'pakowanie walizki' wyglada tak ze jest piatek po poludniu i ja sama mowie ze jade, tyle. Bo wiem jak jest.

Nie ma w tych pytaniach nic na tyle prywatnego żeby nie dało się odpowiedzieć na ogólnym forum na którym i tak Cię nikt nie zna. Kluczysz bo sama widzisz dobrze że tworzysz taki związek że przychodzi piątek po pracy i sama zbierasz manele przez to że Twój facet - cóż - to wygląda tak, że Cię u siebie w określonych dniach i godzinach nie chce.

---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:16 ----------

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89034126]Treść usunięta[/QUOTE]
dlatego że konieczność tydzien w tydzien pakowania i przewożenia torby rzeczy i wynoszenie się do rodziców z którymi nie chcesz już mieszkać bo jesteś dorosłą kobietą nie jest fajne. Nawet studenci nie mają obowiązku zjeżdżać ze stancji co tydzien do rodzinnego domu i przynajmniej nikt im nie wyrzyguje że nie są u siebie i mogą spokojnie trzymać własne rzeczy w wynajmowanym mieszkaniu.

[patusiaa23]

No dla mnie też brak odpowiedzi na te pytania, to jednak odpowiedź jak ten związek faktycznie wygglada, bo nijak cie nie można po nich rozpoznać, a na pewno nie bardziej niż po tym co sama o sobie napisałaś, a odpowiedzi pokazałyby, że związek jednak nie jest to super jak to tu deklarujesz. Także teraz, wracając nurtujących hultaja pytan na mój trmat odpowiadam, że czekać czekać kwietnia by mi się pewnie nie chciało. Ani w ogole planować z nim jakieś przyszłości

-ten związek nie jest jest zly jak wygląda
-to powiedz jak wygląda naprawde
-Nie powiem

No ok

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

Jak dla mnie faktem jest że autorka jest zakochana zasleopiona i zaangażowana i dla swojego tuli tuli daje mu się pogrywać.

Powiedz szczerze Ty byś sobie pozwoliła pomieszkiwać z facetem roboczy tydzien a w sobotę co rano on ci grzecznie walizeczkę na przedpokój i mała wypad z baru bo nie ma towaru już i tak ci dużo daję? Nazywałabyś to zwionzkiem?
I niby bo co, bo to jest jego łikend fapania do monitora czy o co chodzi? Dziś mu przeszkadza za 3 lata nie będzie ?
To ma być normalne móc u partnera w mieszkaniu czuć się swobodnie ale z terminami ważności ? Co kto lubi dla mnie autorka księcia na loterii raczej nie wygrała raczej rozkosznego egoistę. .

Dla mnie to całkiem dobry układ.

Każdy potrzebuje czasu dla siebie.

Moim zdaniem 5 dni razem, 2 dni osobno to super model związku.

I nie znaczy to, że partnera nie kocham, nie chcę, wypad z baru, czy przez inne dni nie może się u mnie czuć swobodnie. Nie znaczy to też, że to nie jest prawdziwy związek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

że czekać czekać kwietnia by mi się pewnie nie chciało

mnie też nie. Kolejne pół roku. Tym bardziej że kwiecien będzie akurat trudniejszy dla pana samotnika , teraz autorka jest w łikendy niedyspozycyjna, potem będzie uwolniona nie tylko od opłat ale od konieczności siedzenia na uczelni bo zjazdy jej się skonczą. Byłoby dziwne gdyby jej wówczas nie zaserwował kolejnych wymówek. Jedyny progres to taki że będzie mogła sama coś wynająć i zgrywać niezależną, płacąc pełne kwoty za mieszkanie w którym i tak spędzi maksymalnie połowę czasu skoro już teraz 80% czasu siedzi u chłopa.

---------- Dopisano o 18:41 ---------- Poprzedni post napisano o 18:39 ----------

Moim zdaniem 5 dni razem, 2 dni osobno to super model związku.

I nie znaczy to, że partnera nie kocham, nie chcę, wypad z baru, czy przez inne dni nie może się u mnie czuć swobodnie. Nie znaczy to też, że to nie jest prawdziwy związek.

dlatego jak dla mnie rozmijają się w potrzebach związkowych i jak dla mnie autorka siedząc u niego dla własnej wygody sama sobie strzela w stopę bo on nie ma żadnej motywacji by w tym związku dać coś od siebie.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

dlatego jak dla mnie rozmijają się w potrzebach związkowych i jak dla mnie autorka siedząc u niego dla własnej wygody sama sobie strzela w stopę bo on nie ma żadnej motywacji by w tym związku dać coś od siebie.

Ale jaki strzał w stopę?

Ona ma fajną metę na pięć dni w tygodniu i nie musi dojeżdżać do pracy. Ma też faceta do poprzytulania, seks, fajne wypady do kina itd.

Przecież to jest win, a nie żaden strzał w stopę.

A teraz ma się rozstawać, przechodzić przez rozstanie, przeżywać zamiast skupiać się na kończeniu studiów? To dopiero strzał w stopę by był.

I jeszcze zamiast zostać "wysłana" (jak to ujmujesz) na dwa dni do rodziców, których nie lubi, to ma tam siedzieć siedem?

Załóżmy, że musi spakować się do walizki raz w tygodniu. To chyba j tak mniej czasu niż dojazdy dziesięć razy zamiast dwa.

Ten układ jest super i wygodny dla obojga i ja bym do kwietnia nic nie zmieniała, a potem ewentualnie zaczęła się zastanawiać.

---------- Dopisano o 17:48 ---------- Poprzedni post napisano o 17:47 ----------

To nie jest tak, że on ma seks, dziewczynę i fajnie przez 5 dni w tygodniu, a ona to robi za karę.

Sama wypisałaś, jakie to on ma plusy z tego układu przez 5 dni. I ona ma dokładnie te same.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Ja bym się z nim pobujała do kwietnia, ale traktowałabym go nie jako partnera, a jako przyjaciela z benefitami. Jakby się w międzyczasie nawinął inny to bym nie miała rozterek. W kwietniu zwyczajnie wyprowadziłabym się na swoje i podziękowała za znajomość, niezależnie od tego czy by chciał ze mną zamieszkać czy nie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Napisane przez Limonka2738

Ale jaki strzał w stopę?

Ona ma fajną metę na pięć dni w tygodniu i nie musi dojeżdżać do pracy. Ma też faceta do poprzytulania, seks, fajne wypady do kina itd.

Przecież to jest win, a nie żaden strzał w stopę.

A teraz ma się rozstawać, przechodzić przez rozstanie, przeżywać zamiast skupiać się na kończeniu studiów? To dopiero strzał w stopę by był.

I jeszcze zamiast zostać "wysłana" (jak to ujmujesz) na dwa dni do rodziców, których nie lubi, to ma tam siedzieć siedem?

Załóżmy, że musi spakować się do walizki raz w tygodniu. To chyba j tak mniej czasu niż dojazdy dziesięć razy zamiast dwa.

Ten układ jest super i wygodny dla obojga i ja bym do kwietnia nic nie zmieniała, a potem ewentualnie zaczęła się zastanawiać.

---------- Dopisano o 17:48 ---------- Poprzedni post napisano o 17:47 ----------

To nie jest tak, że on ma seks, dziewczynę i fajnie przez 5 dni w tygodniu, a ona to robi za karę.

Sama wypisałaś, jakie to on ma plusy z tego układu przez 5 dni. I ona ma dokładnie te same.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

kiedy decyduje aspekt materialny i nie możesz odejść gdy potrzebujesz na własnych warunkach to nie jest żaden win win tylko forma barteru żeby nie powiedzieć układu sponsorowanego. Jak to brzmi, facet cię zdradza ale mieszkaj z nim pół roku bo taniej i się wyśpisz. Tutaj facet może nie zdradza ale na troskliwego kochającego partnera bynajmniej nie wygląda. Opowiada bajeczki, ma wymówki, a jak bajeczki wystarczająco nie karmią i dziewczyna ma niedosyt w ruch idą chamstewka no bo go to irytuje.


[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89034202]Ja bym się z nim pobujała do kwietnia, ale traktowałabym go nie jako partnera, a jako przyjaciela z benefitami. Jakby się w międzyczasie nawinął inny to bym nie miała rozterek. W kwietniu zwyczajnie wyprowadziłabym się na swoje i podziękowała za znajomość, niezależnie od tego czy by chciał ze mną zamieszkać czy nie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]to już pytanie czy autorka ma tyle woli żeby tak to umieć potraktować. Nie móc przepracować problemu który cię dręczy od razu tylko musieć czekać pół roku aż ci się poprawi sytuacja materialna to raczej udręka, gdyby autorka nie była tak uzależniona od jego mieszkania mogłaby jak każdy człowiek powiedzieć to spadaj człowieku ja chcę kogoś dla którego jestem przyszłą żoną a nie koleżanką do seksu. ''Nie może'' bo już teraz z jego mieszkania wstaje o piątej.

Czy problem jest istotny, nie wnikam, masa wpisów już tu było o frustracji czekania na jakąś deklarację czy progres (nie oświadczył się w BN, w Wielkanoc walentynki i tak 10 lat), nie ma ofiar są ochotnicy. Może autorka robi słusznie dając mu kolejne miesiące a może nawet lata a może potem będą kolejne wymówki i jej dla nich wyrozumiałość. Może równie dobrze okazać się że w 2023 naprawdę już jej puszczą nerwy i się rozstaną przy czym zwiastun tego ma już dzisiaj. I może wtedy będzie myśleć że mogła to skonczyć po półtora roku a nie po 4.

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

kiedy decyduje aspekt materialny i nie możesz odejść gdy potrzebujesz na własnych warunkach to nie jest żaden win win tylko forma barteru żeby nie powiedzieć układu sponsorowanego. Jak to brzmi, facet cię zdradza ale mieszkaj z nim pół roku bo taniej i się wyśpisz. Tutaj facet może nie zdradza ale na troskliwego kochającego partnera bynajmniej nie wygląda.


to już pytanie czy autorka ma tyle woli żeby tak to umieć potraktować. Nie móc przepracować problemu który cię dręczy od razu tylko musieć czekać pół roku aż ci się poprawi sytuacja materialna to raczej udręka, gdyby autorka nie była tak uzależniona od jego mieszkania mogłaby jak każdy człowiek powiedzieć to spadaj człowieku ja chcę kogoś dla którego jestem przyszłą żoną a nie koleżanką do seksu. ''Nie może'' bo już teraz z jego mieszkania wstaje o piątej.

Czy problem jest istotny, nie wnikam, masa wpisów już tu było o frustracji czekania na jakąś deklarację czy progres (nie oświadczył się w BN, w Wielkanoc walentynki i tak 10 lat), nie ma ofiar są ochotnicy.

Ale autorka chce razem zamieszkać. Czyli nie chce odejść, spędzanie wspólnie czasu jej pasuje.

Jest wręcz odwrotnie, bo ona ma z tego korzyści związkowe, a dodatkowo blisko do pracy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Ale autorka chce razem zamieszkać. Czyli nie chce odejść, spędzanie wspólnie czasu jej pasuje.

autorka to akurat znakomicie zamiata problemy pod dywan i w stosunku do siebie jest nieszczera bo gdyby była szczera musiałaby się zmierzyć z wiedzą że jej książe ma w sobie więcej z ropuchy niż szlachetnego mężnego woja. Trudne sprawy, jej dążenie do oszukiwania siebie nie dziwi. Złamane serce to raczej nie jest coś o czym marzyłby ktokolwiek.

Obiektywnie jeśli jedno sygnalizuje że chce razem zamieszkać tak normalnie bo nie chce mieszkać z rodzicami i chce mieć adres wspólny z partnerem a partner nie chce to serio niczym się to nie różni gdy chcesz mieć dzieci, a drugie nie chce, albo gdy chcesz wyłączności a partner otwartego układu.

Im bardziej zgadzasz się na coś wbrew sobie tym bardziej jest to toksyczne, ale faktem jest że nie ma odgórnego zakazu wchodzenia w relacje toksyczne.

[Natalie_Alex]

Napisane przez Limonka2738

Dla mnie to całkiem dobry układ.

Każdy potrzebuje czasu dla siebie.

Moim zdaniem 5 dni razem, 2 dni osobno to super model związku.

I nie znaczy to, że partnera nie kocham, nie chcę, wypad z baru, czy przez inne dni nie może się u mnie czuć swobodnie. Nie znaczy to też, że to nie jest prawdziwy związek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie to też super model związku. Lubię mieć czas tylko dla siebie i potrzebuję dni, które spędzam tylko sama ze sobą. Inaczej bym chyba oszalała. Może chłopak po prostu jest introwertykiem, a introwertycy ładują baterie w samotności.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Natalie_Alex

Dla mnie to też super model związku. Lubię mieć czas tylko dla siebie i potrzebuję dni, które spędzam tylko sama ze sobą. Inaczej bym chyba oszalała. Może chłopak po prostu jest introwertykiem, a introwertycy ładują baterie w samotności.

Mieszkanie z kimś wyklucza posiadanie czasu tylko dla siebie?

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ----------

Jeżeli oni nie mieszkają w pudełku od zapałek to zakładam, że każde z nich się może zamknąć w pokoju i poprosić partnera, żeby mu teraz nie przeszkadzał, bo gra, pracuje, uczy się albo masturbuje do pornolka.

Niemożność mieszkania z innymi osobami, zwłaszcza jak rzekomo są to osoby bliskie, a nie upierdliwy współlokator z przypadku, moim zdanie trudno nazywać już introwertyzmem. Poza tym takie osoby nie mają obowiązku wchodzi w związki, a przynajmniej wypadałoby uprzedzić partnera - słuchaj Mietka, bez urazy, lubię cię, ale mieszkać będziemy osobno, bo żyć z kimś na codzień doprowadziłoby mnie do szaleństwa. Nie chcę, żebyś się wprowadzała i raczej nie zechcę. Ogarnij sobie inne lokum, a jak taki układ ci nie pasuje niestety, to nie pasujemy do siebie i nic z tego nie będzie.

[Ellen_Ripley]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89034388]
(...)
Jeżeli oni nie mieszkają w pudełku od zapałek to zakładam, że każde z nich się może zamknąć w pokoju i poprosić partnera, żeby mu teraz nie przeszkadzał, bo gra, pracuje, uczy się albo masturbuje do pornolka.

Niemożność mieszkania z innymi osobami, zwłaszcza jak rzekomo są to osoby bliskie, a nie upierdliwy współlokator z przypadku, moim zdanie trudno nazywać już introwertyzmem. Poza tym takie osoby nie mają obowiązku wchodzi w związki, a przynajmniej wypadałoby uprzedzić partnera - słuchaj Mietka, bez urazy, lubię cię, ale mieszkać będziemy osobno, bo żyć z kimś na codzień doprowadziłoby mnie do szaleństwa. Nie chcę, żebyś się wprowadzała i raczej nie zechcę. Ogarnij sobie inne lokum, a jak taki układ ci nie pasuje niestety, to nie pasujemy do siebie i nic z tego nie będzie.[/QUOTE]


Amen.

[Nimve]

Napisane przez Hultaj

nie ma żadnej motywacji by w tym związku dać coś od siebie.

Bez przesady, piszesz, jakby wprowadzanie każdej dziewczyny czy chłopaka jakiego się ma do siebie do mieszkania było jakimś zakichanym obowiązkiem. Jak tak czytam, to nawet gdybym sama chciała, to by mi się odechciało, jeśli byłoby to jakieś WYMAGANIE, masz to daj, bo ja tak chcę. Nie jego wina, że dziewczyna poszła na studia i do pracy do innego miasta. Jest dorosła, tak wybrała, tak ma, żaden szok. Ja bym na jej miejscu i tak skakała z radości, że te 5 dni mi się upiekło i spadło z nieba.



Nic nie wiemy na temat ich związku, może rokuje, może nie rokuje, może facet leci w kulki i mąci, a może dziewczyna nawywijała i gość nie jest jej pewny i jeszcze chce zobaczyć jak to się rozwinie, ma prawo.



Ale pisanie, że nic od siebie nie daje jest wg mnie bezczelne. Facet nie chce z autorką jeszcze mieszkać i ja się wcale nie dziwię, bo ona lamentuje o to mieszkanie chyba od roku bycia razem jak nie mniej, dla mnie to byłoby stanowczo za szybko. I mimo to, idzie jej na rękę i nocuje za darmo od pon do pt żeby nie musiała się tłuc do pracy komunikacją i jeszcze źle, jeszcze mało, jeszcze za wolno. No bez jaj i to on jest mieszany z błotem.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Limonka2738

Ale jaki strzał w stopę?

Ona ma fajną metę na pięć dni w tygodniu i nie musi dojeżdżać do pracy. Ma też faceta do poprzytulania, seks, fajne wypady do kina itd.

Przecież to jest win, a nie żaden strzał w stopę.

A teraz ma się rozstawać, przechodzić przez rozstanie, przeżywać zamiast skupiać się na kończeniu studiów? To dopiero strzał w stopę by był.

I jeszcze zamiast zostać "wysłana" (jak to ujmujesz) na dwa dni do rodziców, których nie lubi, to ma tam siedzieć siedem?

Załóżmy, że musi spakować się do walizki raz w tygodniu. To chyba j tak mniej czasu niż dojazdy dziesięć razy zamiast dwa.

Ten układ jest super i wygodny dla obojga i ja bym do kwietnia nic nie zmieniała, a potem ewentualnie zaczęła się zastanawiać.

---------- Dopisano o 17:48 ---------- Poprzedni post napisano o 17:47 ----------

To nie jest tak, że on ma seks, dziewczynę i fajnie przez 5 dni w tygodniu, a ona to robi za karę.

Sama wypisałaś, jakie to on ma plusy z tego układu przez 5 dni. I ona ma dokładnie te same.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

dokladnie
ja tu nie widze zadnego marnowania czasu
facet moze poprostu byc nie gotowy nie ma co naciskac rzucac sie na sile bedac w tak komfortowej sytuacji w jakiej jest autorka

poczekac do kwietnia zaczac normalnie zarabiac i zaproponowac wspolne mieszkanie jak sie nie zgodzi to wowczas podjac decyzje co dalej na ta chwile szkoda sie rzucac robic jakies cyrki o nic
to jeszcze bardzo mlody zwiazek ludzie czasami potrzebuja wiecej czasu aby razem zamieszkac
autorka nic w tej sytuacji nie traci,nie jest w zaden sposob wykorzystywana
relax

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Powody autorki dlaczego powinni zamieszkać razem:
- bo ona ma daleko do pracy;
- bo ją denerwują rodzice;
- bo nie stać jej na samodzielny wynajem.
Nie dziwię się że facet trochę się wykręca. W całym tym "za" autorka w ogóle nie uwzglednia swojego chłopaka. Liczą się tylko jej potrzeby. Dodatkowo jak już wcześniej wspominałam wątek już tutaj był z dobre pół roku temu a więc autorka cisnęła o wspólne mieszkanie już po roku znajomości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89034388]Mieszkanie z kimś wyklucza posiadanie czasu tylko dla siebie?

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ----------

Jeżeli oni nie mieszkają w pudełku od zapałek to zakładam, że każde z nich się może zamknąć w pokoju i poprosić partnera, żeby mu teraz nie przeszkadzał, bo gra, pracuje, uczy się albo masturbuje do pornolka.

Niemożność mieszkania z innymi osobami, zwłaszcza jak rzekomo są to osoby bliskie, a nie upierdliwy współlokator z przypadku, moim zdanie trudno nazywać już introwertyzmem. Poza tym takie osoby nie mają obowiązku wchodzi w związki, a przynajmniej wypadałoby uprzedzić partnera - słuchaj Mietka, bez urazy, lubię cię, ale mieszkać będziemy osobno, bo żyć z kimś na codzień doprowadziłoby mnie do szaleństwa. Nie chcę, żebyś się wprowadzała i raczej nie zechcę. Ogarnij sobie inne lokum, a jak taki układ ci nie pasuje niestety, to nie pasujemy do siebie i nic z tego nie będzie.[/QUOTE]

Mieszkałam już z partnerem, żyję i dałam radę. Nie jest to niemożność, ja po prostu lubię mieć całe mieszkanie tylko dla siebie.

Lubię sobie pograć, pooglądać anime we własnym towarzystwie.

Jak okoliczności zmuszają, to wiadomo, że różne są sytuacje. Ale ja jestem w takim momencie życia, że stać mnie na fanaberie i nie rozumiem, czemu miałabym zmieniać zdanie, bo komuś na forum internetowym się nie podoba mój model związku.

Są takie rzeczy, których przy ludziach nie zrobię, bo to dla mnie emocjonalne chwile. Nie przeszłabym Halo z kimś innym w mieszkaniu. Bo ja tutaj siedzę, przeżywam, no po prostu nie.

Już miałam w swoim życiu sytuacje, że jestem na randce z Garrusem na Cytadeli, a matka mi wparowuje do pokoju pytać, czy chcę herbaty. No żesz k., trochę prywatności, kobieto, chcesz ty te wnuki kiedyś, czy nie?




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Limonka2738

Mieszkałam już z partnerem, żyję i dałam radę. Nie jest to niemożność, ja po prostu lubię mieć całe mieszkanie tylko dla siebie.

Lubię sobie pograć, pooglądać anime we własnym towarzystwie.

Jak okoliczności zmuszają, to wiadomo, że różne są sytuacje. Ale ja jestem w takim momencie życia, że stać mnie na fanaberie i nie rozumiem, czemu miałabym zmieniać zdanie, bo komuś na forum internetowym się nie podoba mój model związku.

Są takie rzeczy, których przy ludziach nie zrobię, bo to dla mnie emocjonalne chwile. Nie przeszłabym Halo z kimś innym w mieszkaniu. Bo ja tutaj siedzę, przeżywam, no po prostu nie.

Już miałam w swoim życiu sytuacje, że jestem na randce z Garrusem na Cytadeli, a matka mi wparowuje do pokoju pytać, czy chcę herbaty. No żesz k., trochę prywatności, kobieto, chcesz ty te wnuki kiedyś, czy nie?




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale widzisz różnicę jak ktoś mówi
- Nie zamieszkamy razem, bo ja lubię mieszkać sam.
a jak ktoś mówi
- Jak zasłużysz i przestaniesz mnie irytować to może [łaskawie] pozwolę ci ze sobą zamieszkać.

Bo ja widzę i to sporą. Jasne, facet ma prawo preferować związki, gdzie każde z partnerów mieszka osobno, ale niech to szczerze komunikuje, bez zwodzenia, że może za miesiąc, a może za rok, a może coś tam. Wtedy autorka by miała jasność, czy się rozmijają w oczekiwaniach wobec modelu związku czy nie i mogłaby podjąć decyzję bez bycia zwodzoną jakąś tam mętną obietnicą, że może kiedyś, a w ogóle ciesz się z tego co masz. Bo ona wcześniej pisała, że model związku, gdzie każdy sobie rzepkę skrobie jej nie odpowiada. Ona chce mieszkać ze swoim facetem. Nie jest to jakaś nienormalna potrzeba i nie zgodzę się z xfrida, że po 1,5 roku związku, gdzie pomieszkuje się już 5/7 dni w tygodniu razem, nie można stwierdzić czy się z kimś chce mieszkać czy nie. Wóz albo przewóz. Ile ona ma czekać aż dorosły (27 letni!) facet się zdecyduje czego chce od życia i relacji z nią?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

co za woz albo przewoz?
jak by mnie ktos tak zaczal szantazowac to definitywnie woooooz z mojego zycia
oczywiscie ze mozna nie chciec z kims zamieszkac po 1.5 roku znajomosci i pomieszkiwaniu 5 dni w tygodniu
pomieszkiwanie a zamieszkiwanie na stale to sa rozne uklady i nie kazdy chce taki krok podejmowac po tak krotkim czasie pod presja w dodatku

on nie powiedzial ze ma zasluzyc tylko ze jeszcze nie teraz
cos mu w niej przeszkadza?potrzebuje wiecej czasu zeby sie zastanowic ?to dobrze,po co podejmowac takie wiazace decyzje zeby za 2 miesiace ja pakowac spowrotem,niech sie lepiej dobrze zastanowi ,nie ma co dzialac w pospiechu
1,5 roku to jest bardzo malo jak dla mnie ,ludzie chca cos robic po 1,5 roku mysla ze to ten na cale zycie a po 3 sa juz znudzeni i mysla jak sie wymixowac z tego ukladu ,nie ma zadnych wytycznych ze jak po 1,5 roku nie wie czy chce spedzic reszte zycia razem albo razem mieszkac to juz zwiazek do dupy i nic z tego nie bedzie,kazdy dochodzi do takich decyzji czy wnioskow we wlasnym tempie a wymusznie i naciski nigdy nic dobrego nie przynosza
27letni facet to wciaz bardzo mlody gosc i wiek 27 lat nic nie zmienia w ciezkosci decyzji czy sie chce z kims mieszkac(miec wspolne wydatki prowadzic gospodarstwo domowe )czy nie
np moja corka zamieszkala ze swoim chlopakiem po 5 latach zwiazku wczesniej pomieszkiwali razy np na weekendy , w czasie pandemi ona pracowala z domu to sie do niego wprowadzila na kilka miesiecy ,pozniej sie wyprowadzila (mieszkali i pracowali w innych mieastach),w koncu dostala prace w tym samym miescie co on i zadecydowali ze zamieszkaja na stale cos wynajma razem jak im sie umowy w tych mieszkaniach co wynajmuja osobno skoncza i tak zrobili,zadnego naciskania zadnych spraw na ostrzu noza a praktycznie zyli razem i przez glowe mi nie przeszlo ze on ja wykorzystuje czy jest nie zdecydowany i traktuje ja jak przejsciowa partnerke do lozka poprostu na wszystko przyjdzie czas we wlasciwym momencie ,pomieszkiwanie prze 5 dni razem jest dobrym sprawdzianem dla zwiazku jak on ma jakies probelmy co do jej charakteru i sie waha to bardzo dobrze ze nie laduje sie wspolne mieszkanie niech sie zastanowi porzadnie zanim sie na to zdecyduje to samo bym doradzila swojemu synowi

[Limonka2738]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89034596]Ale widzisz różnicę jak ktoś mówi
- Nie zamieszkamy razem, bo ja lubię mieszkać sam.
a jak ktoś mówi
- Jak zasłużysz i przestaniesz mnie irytować to może [łaskawie] pozwolę ci ze sobą zamieszkać.

Bo ja widzę i to sporą. Jasne, facet ma prawo preferować związki, gdzie każde z partnerów mieszka osobno, ale niech to szczerze komunikuje, bez zwodzenia, że może za miesiąc, a może za rok, a może coś tam. Wtedy autorka by miała jasność, czy się rozmijają w oczekiwaniach wobec modelu związku czy nie i mogłaby podjąć decyzję bez bycia zwodzoną jakąś tam mętną obietnicą, że może kiedyś, a w ogóle ciesz się z tego co masz. Bo ona wcześniej pisała, że model związku, gdzie każdy sobie rzepkę skrobie jej nie odpowiada. Ona chce mieszkać ze swoim facetem. Nie jest to jakaś nienormalna potrzeba i nie zgodzę się z xfrida, że po 1,5 roku związku, gdzie pomieszkuje się już 5/7 dni w tygodniu razem, nie można stwierdzić czy się z kimś chce mieszkać czy nie. Wóz albo przewóz. Ile ona ma czekać aż dorosły (27 letni!) facet się zdecyduje czego chce od życia i relacji z nią?[/QUOTE]


Ale my nie wiemy, co on preferuje. Ja mu w głowie nie siedzę.



Ja się odnoszę do wypowiedzi, które się tutaj pojawiają, że niemożność zamieszkania z kimś to jakiś problem albo zaburzenie, no nie.


Większość rzeczy, która była "naturalną progresją związku" teraz już nie ma racji bytu jako jedyne, prawdziwe i słuszne rozwiązanie - dzieci, małżeństwo, monogamia. I podobnie jest ze wspólnym mieszkaniem.



Facet może zwyczajnie nie być gotowy, to by trzeba zapytać jego. Tylko jak mówię, ja bym korzystała z układu pasującego obu stronom dopóki trwa. A w kwietniu bym zaczęła zadawać niewygodne pytania.


EDIT. A czekać ma tyle, ile potrzebuje.