Mąż...

[Mad_Max]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89118109]No to już wyższy poziom manipulacji. Zaraz się okaże że facet jest kiepskim ojcem przez nieczułą żonę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

To wytłumacz proszę jak kontakt z dzieckiem ma zastąpić potrzeby seksualne realizowane z koleżanką, bo czegoś chyba nie rozumiem. Przyrównałaś jedno do drugiego, co sugerując?

Napisane przez meliandra

A skąd wiesz, że to, że wieje między nimi chłodem to tylko jej wina?

Wywnioskowałem ze słów Autorki. Ona nie ma do niego żalu o oziębłość (emocjonalną), a on tak. Być może ona jej nie potrzebuje? Autorka nie przyszła tu narzekać, że mąż o nią nie zabiega, nie kocha, nie przytula, tylko narzeka, że ciągle pracuje, a obowiązki są na jej głowie.

[this_witch]

Napisane przez Mad_Max

To wytłumacz proszę jak kontakt z dzieckiem ma zastąpić potrzeby seksualne realizowane z koleżanką, bo czegoś chyba nie rozumiem. Przyrównałaś jedno do drugiego, co sugerując?



Wywnioskowałem ze słów Autorki. Ona nie ma do niego żalu o oziębłość (emocjonalną), a on tak. Być może ona jej nie potrzebuje? Autorka nie przyszła tu narzekać, że mąż o nią nie zabiega, nie kocha, nie przytula, tylko narzeka, że ciągle pracuje, a obowiązki są na jej głowie.

To po co mu to dziecko? Po co mu rodzina? Mógł przecież skakać z kwiatka na kwiatek albo realizować potrzeby z koleżanką na stałe. Skoro potrzeby seksualne są najważniejsze.
Było myśleć zanim się robi.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[Mad_Max]

Napisane przez this_witch

To po co mu to dziecko? Po co mu rodzina? Mógł przecież skakać z kwiatka na kwiatek albo realizować potrzeby z koleżanką na stałe. Skoro potrzeby seksualne są najważniejsze.
Było myśleć zanim się robi.

Potrzeby seksualne są najważniejsze (razem z kilkoma innymi) od czasów stworzenia piramidy Masłowa, więc nie udawaj zaskoczonej

Zapewne, jak każdy naiwny dwudziestoparolatek, myślał, że uda się z tą konkretną kobieta stworzyć fajną rodzinę, z wzajemną miłością etc. Ale życie weryfikuje założenia. 42% rozwodów (wśród małżeństw z miast) nie bierze się z faktu, że nikt z nich nie chce rodziny.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Mad_Max

To wytłumacz proszę jak kontakt z dzieckiem ma zastąpić potrzeby seksualne realizowane z koleżanką, bo czegoś chyba nie rozumiem. Przyrównałaś jedno do drugiego, co sugerując?



Wywnioskowałem ze słów Autorki. Ona nie ma do niego żalu o oziębłość (emocjonalną), a on tak. Być może ona jej nie potrzebuje? Autorka nie przyszła tu narzekać, że mąż o nią nie zabiega, nie kocha, nie przytula, tylko narzeka, że ciągle pracuje, a obowiązki są na jej głowie.

Już śpieszę Ci wytłumaczyć. Jeżeli wszystkie obowiązki domowe i opieka nad dzieckiem spoczywały by na mnie to też nie miałabym siły latać za moim partnerem w koronkach i ciągać go do sypialni. Ba! Nie miałabym nawet siły skupić się na jego problemach będąc ciągle przemęczona co autorka jasno zasugerowała pisząc że nie wie w co ręce włożyć.
Co więcej dla mnie partner który zaczął olewać swoje dziecko stałby się po prostu mniej pociągający. Męskość to nie tylko umiejętność doprowadzenia kobiety do orgazmu. To również umiejętność opiekowania się swoją partnerką i potomstwem. Postawa roszczeniowego chłopczyka który w złości że nie jest w centrum uwagi znajdzie sobie kochankę nie jest kompletnie atrakcyjna. I ostatnie: gdyby facet zajmował się więcej dzieckiem natychmiastowo żona zajmowałaby się nim mniej. Ergo przestałaby skupiać się tylko na dziecku ale tutaj trzeba by trochę pomyśleć żeby dojść do takich wniosków a nie jedynie oczekiwać zmian i usprawiedliwiać swoje słabe zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez Mad_Max

Potrzeby seksualne są najważniejsze (razem z kilkoma innymi) od czasów stworzenia piramidy Masłowa, więc nie udawaj zaskoczonej

Zapewne, jak każdy naiwny dwudziestoparolatek, myślał, że uda się z tą konkretną kobieta stworzyć fajną rodzinę, z wzajemną miłością etc. Ale życie weryfikuje założenia. 42% rozwodów (wśród małżeństw z miast) nie bierze się z faktu, że nikt z nich nie chce rodziny.

Czy według Ciebie dbaniem o zdrowy związek czyli podstawę rodziny, jest wymigiwanie się od obowiązków - w tym opieki nad własnym dzieckiem - do tego stopnia, że partnerka nie ma energii i czasu na życie seksualne?

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[tinkerver2]

Napisane przez Mad_Max

Nie wiem, to jego słowa, nie moje. Podejrzewam, że matka całe swoje uczucia skierowała na dziecko, zapominając że wciąż jest w związku małżeńskim, który jednak powinien być priorytetowym. Bez zdrowego związku nie ma zdrowego rodzicielstwa. Od tego się zaczyna wychowywanie.

Nie stary, priorytetowe jest dziecko i jego życie i zdrowie. Pewnie, że nie powinna meza olewać! Ale 2, 4, 6 letnie dziecko jest kompletnie niesamodzielne, i matka sprawuje nad nim opiekę 24/7. Sorka, było sobie dzieciaka nie robić. Wcale mnie nie dziwi, że jak ojciec się dzieckiem nie interesuje i go wiecznie nie ma, to matka stara się dziecku to zrekompensować.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Gravitsappa]

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89118165]Czy według Ciebie dbaniem o zdrowy związek czyli podstawę rodziny, jest wymigiwanie się od obowiązków - w tym opieki nad własnym dzieckiem - do tego stopnia, że partnerka nie ma energii i czasu na życie seksualne?

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk[/QUOTE]

Ależ on się nie wymiguje! On tylko jest nieszczęsliwy i zmaga się z chłodem, bo ta wredna baba zrobiła mu dziecko i teraz się nim więcej zajmuje niż jego penem, więc co innego miał zrobić? Musiał podjąć dojrzałą, męską decyzję o zaspokojeniu najważniejszych swoich potrzeb!!!

[this_witch]

Napisane przez Mad_Max

Potrzeby seksualne są najważniejsze (razem z kilkoma innymi) od czasów stworzenia piramidy Masłowa, więc nie udawaj zaskoczonej

Zapewne, jak każdy naiwny dwudziestoparolatek, myślał, że uda się z tą konkretną kobieta stworzyć fajną rodzinę, z wzajemną miłością etc. Ale życie weryfikuje założenia. 42% rozwodów (wśród małżeństw z miast) nie bierze się z faktu, że nikt z nich nie chce rodziny.

Wiesz, ja nie mam dzieci, bo właśnie przeorganizowanie priorytetów mnie średnio interesuje. Ale jak już się decyduje to dziecko sprowadzić na świat, to dla większości normalnych ludzi jego potrzeby stają się jednak ważniejsze od własnych (co jest naturalnie przejściowe).
Może ona naiwna myślała, że będzie zaangażowanym i odpowiedzialnym ojcem?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[meliandra]

Napisane przez Mad_Max

To wytłumacz proszę jak kontakt z dzieckiem ma zastąpić potrzeby seksualne realizowane z koleżanką, bo czegoś chyba nie rozumiem. Przyrównałaś jedno do drugiego, co sugerując?



Wywnioskowałem ze słów Autorki. Ona nie ma do niego żalu o oziębłość (emocjonalną), a on tak. Być może ona jej nie potrzebuje? Autorka nie przyszła tu narzekać, że mąż o nią nie zabiega, nie kocha, nie przytula, tylko narzeka, że ciągle pracuje, a obowiązki są na jej głowie.

Myślę, że ona potrzebuje, ale zwyczajnie nie ma czasu i ochoty, bo jej mąż w wieku 40 lat postanowił udać się na studia i bzykać koleżanki, a dziecko, dom i obowiązki pozostawił na jej głowie i jeszcze wmawia jej, że próbuje tym zwrócić jej uwagę. Uwierz mi, że choćby facet mega mnie pociągał fizycznie i był cudowny w łóżku, to gdyby był bucem i zachowywał się wobec mnie jak prostak i miał na mnie wywalone to automatycznie by mnie do siebie zniechęcał i nie maiłabym ochoty z nim chodzić do łóżka i okazywać uczucia.

[Mad_Max]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89118163]Już śpieszę Ci wytłumaczyć. Jeżeli wszystkie obowiązki domowe i opieka nad dzieckiem spoczywały by na mnie to też nie miałabym siły latać za moim partnerem w koronkach i ciągać go do sypialni. [/QUOTE]

Sęk w tym, że obowiązki domowe nie są ważniejsze od obowiązków małżeńskich. Ba, jest dokładnie odwrotnie.

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89118163]
Co więcej dla mnie partner który zaczął olewać swoje dziecko stałby się po prostu mniej pociągający. Męskość to nie tylko umiejętność doprowadzenia kobiety do orgazmu. [/QUOTE]

Może wystarczyło to zasygnalizować. A może z racji posiadania dziecka, Autorka w ogóle nie pomyślała o mężu i o jakiejkolwiek sygnalizacji czegokolwiek?

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89118163]I ostatnie: gdyby facet zajmował się więcej dzieckiem natychmiastowo żona zajmowałaby się nim mniej. Ergo przestałaby skupiać się tylko na dziecku ale tutaj trzeba by trochę pomyśleć żeby dojść do takich wniosków a nie jedynie oczekiwać zmian i usprawiedliwiać swoje słabe zachowanie.
[/QUOTE]

Przecież jej nie zależy. W całym jej poście nie ma ani jednej wzmianki o jakichkolwiek uczuciach. Za to są obowiązki, najważniejsze, bo dzięki nim można uczynić z siebie świętą męczennicę - matkę polkę.

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89118165]Czy według Ciebie dbaniem o zdrowy związek czyli podstawę rodziny, jest wymigiwanie się od obowiązków - w tym opieki nad własnym dzieckiem - do tego stopnia, że partnerka nie ma energii i czasu na życie seksualne?[/QUOTE]

Już pisałem kilkukrotnie. Jeśli ktoś się wymiguje od życia seksualnego koniecznością zrobienia czegoś trywialnego (np prania), tzn że priorytety się zdrowo rozjechały.
A jeśli ktoś się miga od wychowywania dziecka, to albo jest emocjonalnym idiotą (ale Autorka chyba świadomie zdecydowała się na dziecko po 5 latach związku, więc zakładam, że facet nie jest idiotą), albo został od dziecka skutecznie odseparowany na etapie budowania więzi.

---------- Dopisano o 14:06 ---------- Poprzedni post napisano o 14:03 ----------

Napisane przez this_witch

Wiesz, ja nie mam dzieci, bo właśnie przeorganizowanie priorytetów mnie średnio interesuje. Ale jak już się decyduje to dziecko sprowadzić na świat, to dla większości normalnych ludzi jego potrzeby stają się jednak ważniejsze od własnych (co jest naturalnie przejściowe).

W teorii psychologii rozwoju potrzeby rodzica są ważniejsze. Bo bez ich zaspokojenia nie będziesz w stanie sprostać potrzebom dziecka, albo zrobisz to bardzo, bardzo źle. I nie chodzi tylko potrzeby fizjologiczne, ale też emocjonalne.

---------- Dopisano o 14:08 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------

Napisane przez meliandra

Uwierz mi, że choćby facet mega mnie pociągał fizycznie i był cudowny w łóżku, to gdyby był bucem i zachowywał się wobec mnie jak prostak i miał na mnie wywalone to automatycznie by mnie do siebie zniechęcał i nie maiłabym ochoty z nim chodzić do łóżka i okazywać uczucia.

A jakiż to problem zakomunikować to facetowi? Jesteś bucem, chcesz pobzykać albo oczekujesz czułości to idź gdzieś indziej. Wtedy sprawa załatwiona i całego tego wątku nie ma.

[tinkerver2]

Ale jak sobie to wyobrażasz? Dziecko ma nie jeść, żeby matka miała czas dla ojca? Ma chodzić w brudnych ubraniach? Dziecko ma chodzić śmierdzące, bo matka nie ma czasu na kąpiel? Podłoga ma się kleić, brudne ubrania mają zalegać w łazience? Kibel ma być obsrany, żeby kobieta miała siłę na seks?

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez tinkerver2

Ale jak sobie to wyobrażasz? Dziecko ma nie jeść, żeby matka miała czas dla ojca? Ma chodzić w brudnych ubraniach? Dziecko ma chodzić śmierdzące, bo matka nie ma czasu na kąpiel? Podłoga ma się kleić, brudne ubrania mają zalegać w łazience? Kibel ma być obsrany, żeby kobieta miała siłę na seks?

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Tak, właśnie tak. Stos garów i prania, dziecko głodne, w domu gnój, bo pan chce seksu.
A może by tak partnerkę odciążyć i zaangażować się pracę domowe i opiekę na dzieckiem I wtedy MAGIA UWAGA! ona będzie mniej zmęczona i będzie miała ochotę na seks i bliskość.
No a jak nie, to enty raz się powtórzę- rozwody są dla ludzi.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[this_witch]

Napisane przez Mad_Max

Już pisałem kilkukrotnie. Jeśli ktoś się wymiguje od życia seksualnego koniecznością zrobienia czegoś trywialnego (np prania), tzn że priorytety się zdrowo rozjechały.


W teorii psychologii rozwoju potrzeby rodzica są ważniejsze. Bo bez ich zaspokojenia nie będziesz w stanie sprostać potrzebom dziecka, albo zrobisz to bardzo, bardzo źle. I nie chodzi tylko potrzeby fizjologiczne, ale też emocjonalne.[COLOR="Silver"]

[

Czyli powiedziałbyś głodnemu, zasmarkanemu czy brudnemu dziecku, że sorry, ale musi poczekać na uwagę, bo teraz mama z tatą mają czas na zaspokajanie potrzeb seksualnych, a to ma priorytet? czy ja dobrze kojarzę, że kiedyś pisałeś że sam masz dziecko?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[Mad_Max]

Napisane przez tinkerver2

Ale jak sobie to wyobrażasz? Dziecko ma nie jeść, żeby matka miała czas dla ojca? Ma chodzić w brudnych ubraniach? Dziecko ma chodzić śmierdzące, bo matka nie ma czasu na kąpiel? Podłoga ma się kleić, brudne ubrania mają zalegać w łazience? Kibel ma być obsrany, żeby kobieta miała siłę na seks?

A wiesz, że normalny, przeciętny człowiek potrafi żyć pomiędzy skrajnościami?

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Mad_Max

Sęk w tym, że obowiązki domowe nie są ważniejsze od obowiązków małżeńskich. Ba, jest dokładnie odwrotnie.



Może wystarczyło to zasygnalizować. A może z racji posiadania dziecka, Autorka w ogóle nie pomyślała o mężu i o jakiejkolwiek sygnalizacji czegokolwiek?



Przecież jej nie zależy. W całym jej poście nie ma ani jednej wzmianki o jakichkolwiek uczuciach. Za to są obowiązki, najważniejsze, bo dzięki nim można uczynić z siebie świętą męczennicę - matkę polkę.



Już pisałem kilkukrotnie. Jeśli ktoś się wymiguje od życia seksualnego koniecznością zrobienia czegoś trywialnego (np prania), tzn że priorytety się zdrowo rozjechały.
A jeśli ktoś się miga od wychowywania dziecka, to albo jest emocjonalnym idiotą (ale Autorka chyba świadomie zdecydowała się na dziecko po 5 latach związku, więc zakładam, że facet nie jest idiotą), albo został od dziecka skutecznie odseparowany na etapie budowania więzi.

---------- Dopisano o 14:06 ---------- Poprzedni post napisano o 14:03 ----------



W teorii psychologii rozwoju potrzeby rodzica są ważniejsze. Bo bez ich zaspokojenia nie będziesz w stanie sprostać potrzebom dziecka, albo zrobisz to bardzo, bardzo źle. I nie chodzi tylko potrzeby fizjologiczne, ale też emocjonalne.

---------- Dopisano o 14:08 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------



A jakiż to problem zakomunikować to facetowi? Jesteś bucem, chcesz pobzykać albo oczekujesz czułości to idź gdzieś indziej. Wtedy sprawa załatwiona i całego tego wątku nie ma.

A dodatkowe nieprzymusowe studia nie są ważniejsze od obowiązków domowych. Problem zapewne by nie istniał gdyby facet odwalał swoją część roboty. Niestety nie robi tego bo cała jego uwaga skupiona jest na nim samym. Chyba masz dzisiaj ciężki dzień bo naprawdę słabo Ci te prowokacje wychodzą. W temacie psychologii delikatnie odradzam wypowiadanie się bo robisz z siebie głupka obnażając totalną nie wiedzę a za mądry facet jesteś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mad_Max]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89118350]A dodatkowe nieprzymusowe studia nie są ważniejsze od obowiązków domowych. [/QUOTE]

A trzepanie dywanów nie jest ważniejsze niż samorozwój.

Zaklinasz rzeczywistość.
Nie słyszałem jeszcze żeby komuś obowiązki domowe przeszkodziły w studiowaniu. Facet nie jest ojcem trojaczków wymagających opieki paliatywnej, ani mężem kobiety ze stwardnieniem.

Ach, te mityczne obowiązki domowe. Zmora każdej sypialnianej bogini.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Mad_Max

A trzepanie dywanów nie jest ważniejsze niż samorozwój.

Zaklinasz rzeczywistość.
Nie słyszałem jeszcze żeby komuś obowiązki domowe przeszkodziły w studiowaniu. Facet nie jest ojcem trojaczków wymagających opieki paliatywnej, ani mężem kobiety ze stwardnieniem.

Ach, te mityczne obowiązki domowe. Zmora każdej sypialnianej bogini.

Jak ktoś nie ma żadnych obowiązków domowych to co ma niby mu przeszkadzać?
Z jednym się z Tobą zgodzę: autorka powinna czerpać przykład z męża, przestać prać jego brudne gacie i zainwestować w swój samorozwój. Może też jakieś studia dodatkowe na których pozna kogoś kto lepiej ją zrozumie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mad_Max]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89118262]Treść usunięta[/QUOTE]

Tak, propozycja podziału obowiązków padła w 2. poście.
- Mąż chyba mnie zdradza..
- To każ mu więcej sprzątać.

To jest tak absurdalna rada, że aż godna print screena.

[Gravitsappa]

Napisane przez Mad_Max

A trzepanie dywanów nie jest ważniejsze niż samorozwój.

Zaklinasz rzeczywistość.
Nie słyszałem jeszcze żeby komuś obowiązki domowe przeszkodziły w studiowaniu. Facet nie jest ojcem trojaczków wymagających opieki paliatywnej, ani mężem kobiety ze stwardnieniem.

Ach, te mityczne obowiązki domowe. Zmora każdej sypialnianej bogini.

Nie jest, ma jedno, zdrowe dziecko, a i tego nie potrafi ogarnąć.
"Mityczne obowiązki domowe" - no są mityczne dla takich bucefałów, którzy palcem nie kiwną, tylko ma być zrobione, wypachnione, a kobieta w pończoszkach z zapałem robi laskę bez proszenia, bo pan wrócił z ciężkich robót i jest bardzo, bardzo zmęczony siedzeniem w biurze, a żona przecież nie robiła nic.

[Nimve]

Napisane przez Mad_Max

Ach, te mityczne obowiązki domowe. Zmora każdej sypialnianej bogini.

Serio tak nie jarzysz czy prowokujesz? Fizyczne zmęczenie i brak czasu to jedno, ale jest niczym w porównaniu do psychicznego braku pociągu. Jeśli mężczyzna zmienia się w chłopca i stawia partnerkę w roli jego matki, to dziwnym by było, gdyby ta mentalna matka miała ochotę go wieczorami brać w sypialni. I tu nie chodzi o to, że jedzenie można zamówić, kupić robota, zmywarkę i zatrudnić pomoc domową. Chodzi o to, że facet się do niczego nie poczuwa, ma wywalone na swój dom, zostawia i on się zmywa, "matka" pogdera ale ogarnie. Jak typowy nastolatek, a nie partner. I ten komunikat już poszedł. Teraz nawet zatrudnienie 10 pomocy domowych jego obrazu w głowie żony nie odczaruje, póki sam z siebie nie złapie za przysłowiową szmatę i się nie zaangażuje, bo to nie o to chodzi, że rzeczy w domu mają być zrobione, ale mają być wspólną sprawą.

Jak masz spółkę z partnerem biznesowym i musisz z nim jeździć doglądać Waszych inwestycji, to jakby Cię wyrolował 50 razy i się nie zjawił, bo i tak sam ogarniesz, a na Twoje obiekcje odparł, że oesu, to zatrudni pełnomocnika, to byś go podziwiał i nadal szanował, czy myślał, że debil i co w co Ty się wplątałeś z lawirantem?

[Mad_Max]

Napisane przez Nimve

Serio tak nie jarzysz czy prowokujesz? Fizyczne zmęczenie i brak czasu to jedno, ale jest niczym w porównaniu do psychicznego braku pociągu. Jeśli mężczyzna zmienia się w chłopca i stawia partnerkę w roli jego matki,

Czyli założyłaś, że przez 6 lat żyło im się fajnie, szczęśliwie, dzielili się obowiązkami, aż tu nagle po narodzinach córki, kolesiowi odwaliło dokumentnie, przestał robić cokolwiek, z nudów zrobił się zazdrosny o dziecko, wymyślił sobie że żona go już nie kocha, męczył się tak 6 lat, po czym nagle doznał olśnienia we śnie i poszedł do kochanki.

Wybacz, ale, choćbyś bardzo chciała, ludzie tak nie działają.

[Gravitsappa]

Napisane przez Mad_Max

Czyli założyłaś, że przez 6 lat żyło im się fajnie, szczęśliwie, dzielili się obowiązkami, aż tu nagle po narodzinach córki, kolesiowi odwaliło dokumentnie, przestał robić cokolwiek, z nudów zrobił się zazdrosny o dziecko, wymyślił sobie że żona go już nie kocha, męczył się tak 6 lat, po czym nagle doznał olśnienia we śnie i poszedł do kochanki.

Wybacz, ale, choćbyś bardzo chciała, ludzie tak nie działają.

Kpisz czy o drogę pytasz? Mało jest dokładnie takich przypadków, że po narodzinach dziecka "coś zaczęło się między nami psuć, nie czułem się kochany, żona zajmowała się dzieckiem, więc wepchnęła mnie w ramiona kochanki"

[Mad_Max]

Napisane przez Gravitsappa

Kpisz czy o drogę pytasz? Mało jest dokładnie takich przypadków, że po narodzinach dziecka "coś zaczęło się między nami psuć, nie czułem się kochany, żona zajmowała się dzieckiem, więc wepchnęła mnie w ramiona kochanki"

Bardzo dużo jest takich przypadków. W końcu spora część kobiet zapada na pieluszkowe zapalenie mózgu.

[this_witch]

Napisane przez Mad_Max

Bardzo dużo jest takich przypadków. W końcu spora część kobiet zapada na pieluszkowe zapalenie mózgu.

A spora część mężczyzn chyba myśli że ich wkład w wychowanie dziecka kończy się na zapłodnieniu

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[Mad_Max]

Napisane przez this_witch

A spora część mężczyzn chyba myśli że ich wkład w wychowanie dziecka kończy się na zapłodnieniu

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Większość ludzi w ogóle myli wychowywanie z opieką.
Ale niestety masz rację. A jeszcze gorzej jest gdy ludzie zaczynają myśleć kolektywnie i małżeństwa wprowadzają w życie pokrętne teorie, że już nie muszą być małżeństwami, gdy mają dzieci.

[Nimve]

Napisane przez Mad_Max

Czyli założyłaś, że przez 6 lat żyło im się fajnie, szczęśliwie, dzielili się obowiązkami, aż tu nagle po narodzinach córki, kolesiowi odwaliło dokumentnie, przestał robić cokolwiek, z nudów zrobił się zazdrosny o dziecko, wymyślił sobie że żona go już nie kocha, męczył się tak 6 lat, po czym nagle doznał olśnienia we śnie i poszedł do kochanki.

Wybacz, ale, choćbyś bardzo chciała, ludzie tak nie działają.

Dokładnie zakładam, że odwaliło po narodzinach dziecka, tylko nie rozumiem czemu uważasz, że to było jakieś nagłe. Takie rzeczy dzieją się stopniowo, a wzajemna spirala równie stopniowo się nakręca. Albo dopiero wtedy są zauważane. We dwoje żyje się raczej prosto i mało obciążająco, nawet jeśli ktoś się nie garnie do robienia czegoś, to jest na tyle mało roboty, że to się rozmywa mniej więcej i tak nie kłuje. Plus ma się większe pokłady cierpliwości i wybaczania. Schody zaczynają się w momencie dużego obciążenia życiowego, często np przy budowie domu albo właśnie dziecku. Nagle nie ma spania po 8 h i robienia co się chce, pojawia się fizyczne i psychiczne wyczerpanie, i jeśli ktoś nadal się miga, to już zaczyna stanowić poważny problem. Bo raz, że dokłada obowiązków do już przeciążonego partnera, co samo w sobie jest maksymalnie słabe, i ta kropla już przelewa czarę, a nie sobie spływa na prawie puste dno, to dwa, wychodzi, że w sytuacjach kryzysowych myśli o swojej własnej dupie, a nie troszczy się o rodzinę i egoistyczna wygoda górą ponad wszystko.

I jak patrzysz na takiego egoistę, i zdajesz sobie sprawę, że ma gdzieś to co robisz i jak prosperujesz, to Ci się raczej nie chce wieczorami z nim miziać i patrzeć z zachwytem w oczy, bo nie masz czym się zachwycać. Tym, że Twoje życie jest na maksa obciążone, a jego w ogóle się nie zmieniło i go to nie obchodzi ile na Ciebie zrzucił i myśli, że się tak należy? Więc prosisz, mówisz, to taki mąż odbiera to jako gderanie i mędzenie, przecież on jest bez skazy, pracuje no nie, więc o co chodzi, Ty się czepiasz i jeszcze seksu nie dajesz. I staje okoniem, więc Ty hodujesz jeszcze większą niechęć i skupiasz się na dziecku, nic już nie chcesz, bo to bez sensu i tak wiecznie tracić nerwy. Druga strona z reguły nie widzi swojej winy i ciągu przyczynowo skutkowego, widzi tylko, że pojawiło się dziecko-żona ma focha. To się nie dzieje wcale tak nagle.

[Mad_Max]

Napisane przez Nimve

Dokładnie zakładam, że odwaliło po narodzinach dziecka, tylko nie rozumiem czemu uważasz, że to było jakieś nagłe. Takie rzeczy dzieją się stopniowo, a wzajemna spirala równie stopniowo się nakręca. Albo dopiero wtedy są zauważane. We dwoje żyje się raczej prosto i mało obciążająco, nawet jeśli ktoś się nie garnie do robienia czegoś, to jest na tyle mało roboty, że to się rozmywa mniej więcej i tak nie kłuje. Plus ma się większe pokłady cierpliwości i wybaczania. Schody zaczynają się w momencie dużego obciążenia życiowego, często np przy budowie domu albo właśnie dziecku. Nagle nie ma spania po 8 h i robienia co się chce, pojawia się fizyczne i psychiczne wyczerpanie, i jeśli ktoś nadal się miga, to już zaczyna stanowić poważny problem. Bo raz, że dokłada obowiązków do już przeciążonego partnera, co samo w sobie jest maksymalnie słabe, i ta kropla już przelewa czarę, a nie sobie spływa na prawie puste dno, to dwa, wychodzi, że w sytuacjach kryzysowych myśli o swojej własnej dupie, a nie troszczy się o rodzinę i egoistyczna wygoda górą ponad wszystko.

W tym wszystkim wciąż brak logicznego uzasadnienia jak to z sumiennego i obowiązkowego męża zmienił się w niesprzątającego po sobie pracoholika. Czego zabrakło w jego życiu, że uciekł w inne doznania/zagłuszył niespełnione potrzeby?

I dlaczego ciągle przemawiacie stereotypem matki polki wiecznie sprzątającej? W każdym normalnym (czyli trwale szczęśliwym) małżeństwie przy dziecku obowiązków domowych ubywa, bo nikt nie pilnuje tego, żeby kibel był nieskazitelnie czysty co dnia, a wszyscy pilnują żeby spędzać ze sobą czas (którego jest relatywnie mniej). Bo wspólnie i mile spędzony czas jest ważniejszy od tego czy na obiad był makaron z sosem ze słoika czy antrykot w owocach jałowca duszony 5 godzin na wolnym ogniu.

Ludzie nie rozwodzą się z braku czystości, lecz braku uczuć.
To chyba oczywiste.

Ale trzeba przyznać, że jako wymówka brzmi nieźle.

[this_witch]

Napisane przez Mad_Max

W tym wszystkim wciąż brak logicznego uzasadnienia jak to z sumiennego i obowiązkowego męża zmienił się w niesprzątającego po sobie pracoholika. Czego zabrakło w jego życiu, że uciekł w inne doznania/zagłuszył niespełnione potrzeby?

I dlaczego ciągle przemawiacie stereotypem matki polki wiecznie sprzątającej? W każdym normalnym (czyli trwale szczęśliwym) małżeństwie przy dziecku obowiązków domowych ubywa, bo nikt nie pilnuje tego, żeby kibel był nieskazitelnie czysty co dnia, a wszyscy pilnują żeby spędzać ze sobą czas (którego jest relatywnie mniej). Bo wspólnie i mile spędzony czas jest ważniejszy od tego czy na obiad był makaron z sosem ze słoika czy antrykot w owocach jałowca duszony 5 godzin na wolnym ogniu.

Ludzie nie rozwodzą się z braku czystości, lecz braku uczuć.
To chyba oczywiste.

Ale trzeba przyznać, że jako wymówka brzmi nieźle.

Sorry, ale masz okropnie idealistyczne i naiwne podejście do związków i tworzenia rodziny. Jakby mi chłop syfił w domu, a do sprzątania się nie garnął, bo "ważniejszy jest czas razem niż czysty kibel", to bym kazała zatrudnić sprzątaczkę albo rozważyła rozstanie. Na żadne czułości i spełnianie potrzeb bym nie miała ochoty, bo to żadna przyjemność dla mnie uprawiać seks w brudnej pościeli, a na widok brudnych garów i brudnego kibla mi się zbiera na wymioty, a nie na amory.
Nie rozumiesz, że to wszystko jest połączone? Jak ktoś Cię wkurza nieróbstwem i miganiem się od opieki nad dzieckiem, to nie ma siły żeby jednocześnie jawił się jako atrakcyjny partner.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Mad_Max

W tym wszystkim wciąż brak logicznego uzasadnienia jak to z sumiennego i obowiązkowego męża zmienił się w niesprzątającego po sobie pracoholika. Czego zabrakło w jego życiu, że uciekł w inne doznania/zagłuszył niespełnione potrzeby?

I dlaczego ciągle przemawiacie stereotypem matki polki wiecznie sprzątającej? W każdym normalnym (czyli trwale szczęśliwym) małżeństwie przy dziecku obowiązków domowych ubywa, bo nikt nie pilnuje tego, żeby kibel był nieskazitelnie czysty co dnia, a wszyscy pilnują żeby spędzać ze sobą czas (którego jest relatywnie mniej). Bo wspólnie i mile spędzony czas jest ważniejszy od tego czy na obiad był makaron z sosem ze słoika czy antrykot w owocach jałowca duszony 5 godzin na wolnym ogniu.

Ludzie nie rozwodzą się z braku czystości, lecz braku uczuć.
To chyba oczywiste.

Ale trzeba przyznać, że jako wymówka brzmi nieźle.

Gdzie w poście autorki znalazłeś informację że wcześniej obowiązki sumiennie były dzielone po połowie?
Zakładając teoretycznie że nawet tak było to zaprzestanie wykonywania swojej części pracy oraz znalezienie sobie kochanki ma być czym? Karą dla autorki? Dziecko mają wspólne i nim zająć się trzeba i możesz zaklinać rzeczywistość ile chcesz ale żaden podkreślam żaden sąd nie zgodzi się ze stwierdzeniem że w pierwszej kolejności mąż musi zaspokoić swoje potrzeby seksualne a opieka nad dzieckiem to kwestia drugorzędna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz