Wyraźmy nasze zdanie na temat nauk przedmałżeńskich

[oyo]

Napisane przez 21pyza

Są napewno organizowne kursy warsztatowe przedmałżeńskie- często przy ościolach akademickich i na takie warto iść

Ja byłam na takim kursie warsztatowym, prowadzonym przez ludzi związanych z duszpasterstwem akademickim z Łodzi. Jestem bardzo zadowolona. Połowę kursu prowadził ksiądz, opowiadając teoretycznie o różnych sprawach, drugą połowę prowadził pan z poradni i miała ona formę warsztatów. Robiliśmy rożne bardzo ciekawe ćwiczenia, które inspirowały mnie i TŻ do rozmów na tematy wcześniej przez nas nie poruszane.
Generalnie polecam kursy organizowane przy kościołach zakonników, ja szczególnie upodobałam sobie jezuitów I nawet prawdopodobnie w tym roku wybiorę się na jeszcze jeden kurs, organizowany właśnie przez jezuitów i wiem, że się nie zawiodę

[gosica502]

Ja na swoich pierwszych naukach przedmałżeńskich byłam jeszcze za czasów licealnych.. Były organizowane u mnie w parafii a ja miałam masę wolnego czasu więc chodziłam.. Podobały mi się raz bardziej a raz mniej, zależy od tego kto prowadził dane zajęcia Natomiast mój TZ zrobił sobie nauki w wojsku..
Teraz jedziemy na rekolekcje weekendowe dla narzeczeństw po których także się dostaje zaświadczenie o ukończeniu kursu przedmałżeńskiego.. Liczę na to że będzie ciekawiej niż w parafii i czegoś się tam dowiemy i nauczymy

[19agusia91]

Moje nauki przedmałżeńskie mają trwać 3 lata. Przeżyłam już jeden rok. Spotykamy się co tydzień, w roku szkolnym.prowadzi je ksiądz. Najpierw jest msza, potem około 1,5-2 godzinne spotkanie.Kościół jest nieogrzewany, wiec wyobraźcie sobie...
nauki nie podobają mi się w ogóle. Słysze ciągle to samo, coś co praktycznie mało ma małżeństwem wspólnego i co słyszałam przez poprzednie lata na naukach do bierzmowania. pół czasu to rozliczanie , czy ktoś był tydzień temu,czy nie był i wyśmiewanie jego powodu.

Zastanawiam się nad rezygnacją i ukończeniem nauk w późniejszym czasie. Przecież mam dopiero 17 lat, nie zamierzam jeszcze wychodzić za mąż. martwię sie jednak,ze później będę miała problemy..

[-agniesia-]

Napisane przez 19agusia91

Moje nauki przedmałżeńskie mają trwać 3 lata. Przeżyłam już jeden rok. Spotykamy się co tydzień, w roku szkolnym.prowadzi je ksiądz. Najpierw jest msza, potem około 1,5-2 godzinne spotkanie.Kościół jest nieogrzewany, wiec wyobraźcie sobie...
nauki nie podobają mi się w ogóle. Słysze ciągle to samo, coś co praktycznie mało ma małżeństwem wspólnego i co słyszałam przez poprzednie lata na naukach do bierzmowania. pół czasu to rozliczanie , czy ktoś był tydzień temu,czy nie był i wyśmiewanie jego powodu.

Zastanawiam się nad rezygnacją i ukończeniem nauk w późniejszym czasie. Przecież mam dopiero 17 lat, nie zamierzam jeszcze wychodzić za mąż. martwię sie jednak,ze później będę miała problemy..

Jeżeli nie jesteś zadowolona to może faktycznie warto się zastanowić nad rezygnacją. Na pewno przed ślubem uda Ci się znaleźć wartościowe nauki, na które będziesz mogła pójść ze swoim narzeczonym

[L_V]

Napisane przez Zahiraa

Mam pytanie: ile trwają nauki przedmałżeńskie? Zamierzamy je z TŻ odbyć w normalnym trybie (żadnych wyjazdów) w Warszawie.

Jeśli któraś z was może nam polecić: gdzie warto pójść na nauki aby nie mieć poczucia zmarnowanego czasu i nerwów w strzępach?

Podpinam się pod pytanie. prosze o jakieś warszawskie namiary, bom całkowicie zielona w temacie.

[elianka]

Napisane przez 19agusia91

Moje nauki przedmałżeńskie mają trwać 3 lata. Przeżyłam już jeden rok. Spotykamy się co tydzień, w roku szkolnym.prowadzi je ksiądz. Najpierw jest msza, potem około 1,5-2 godzinne spotkanie.Kościół jest nieogrzewany, wiec wyobraźcie sobie...
nauki nie podobają mi się w ogóle. Słysze ciągle to samo, coś co praktycznie mało ma małżeństwem wspólnego i co słyszałam przez poprzednie lata na naukach do bierzmowania. pół czasu to rozliczanie , czy ktoś był tydzień temu,czy nie był i wyśmiewanie jego powodu.

Zastanawiam się nad rezygnacją i ukończeniem nauk w późniejszym czasie. Przecież mam dopiero 17 lat, nie zamierzam jeszcze wychodzić za mąż. martwię sie jednak,ze później będę miała problemy..

ja bym na Twoim miejscy zrezygnowała. Ja miałam nauki w liceum co tydzień przez dwa lata, ale na lekcji religii z fajnym księdzem... btw te nauki można o kant stołu potłuc, bo potem jak przychodzi co do czego i planuje się ślub, to trzeba je odbyć jeszcze raz, z narzeczonym. Czyli cały wysiłek na marne.

[L_V]

Napisane przez elianka

ja bym na Twoim miejscy zrezygnowała. Ja miałam nauki w liceum co tydzień przez dwa lata, ale na lekcji religii z fajnym księdzem... btw te nauki można o kant stołu potłuc, bo potem jak przychodzi co do czego i planuje się ślub, to trzeba je odbyć jeszcze raz, z narzeczonym. Czyli cały wysiłek na marne.

Czego ja jestem zywym dowodem. nauki nie są uznawane przed ślubem i 4 lata mordowania się na religi + pisanie pracy na zaliczenie na marne

[gosica502]

a to na pewno jest ten sam rodzaj nauk? Bo ja na przykład wiem że u mnie w kościele najpierw wymaga się tych nauk które pokończyłyśmy a później się dostaje skierowanie na takie nauki w poradni i one są krótsze chyba..
19agusia19 nie wiem kto u was te nauki wymyślał.. U mnie w kościele jak były tak samo po mszy chodziliśmy na 1-2 godzinki ale trwaly 2 miesiace.. Normalnie szok ze Twoje takie dlugie

[Poemi]

U mnie ksiądz w liceum powiedział, że te nauki w szkole to jakiś dziwny wymysł (to było w czasie gdy je wprowadzali) i że jeśli będziemy mieć kiedyś problemy przez ich brak to mamy jego numer, dzwonimy i on już to załatwi . Chodziłam do liceum katolickiego

[elianka]

Napisane przez gosica502

a to na pewno jest ten sam rodzaj nauk? Bo ja na przykład wiem że u mnie w kościele najpierw wymaga się tych nauk które pokończyłyśmy a później się dostaje skierowanie na takie nauki w poradni i one są krótsze chyba..
19agusia19 nie wiem kto u was te nauki wymyślał.. U mnie w kościele jak były tak samo po mszy chodziliśmy na 1-2 godzinki ale trwaly 2 miesiace.. Normalnie szok ze Twoje takie dlugie

kochanie są dwa rodzaje- nauki w kościele- tam uczymy się o życiu z drugim człowiekiem, prawnych aspektach małżeństwa, katolickim widzeniu małżeństwa jako wspólnoty
i drugie nauki- w poradni- tam jest nauka o fizjologii , o naturalnym planowaniu rodziny i o seksie ogólnie.
Czasem te nauki są razem a czasem oddzielnie, tak czy siak są ich dwa rodzaje.
Ja zrobiłam nauki w systemie weekendowym (od piątku 18 do niedzieli 13) i jestem z nich zadowolona. W poradni mamy ostatnie spotkanie 6 września, ale pani nam dała papierek, że jesteśmy w trakcie i księdzu pasowało. W niektórych parafiach jeszcze uznaje się ten papier co się dostało w liceum, ale w większości wymagają odbycia ich jeszcze raz.

[senira666]

jak dla mnie to te cale nauki sa bez sensu... i tak kazdy bedzie zyl jak chce a nie tak jak mu ksiadz powie.

[L_V]

Napisane przez senira666

jak dla mnie to te cale nauki sa bez sensu... i tak kazdy bedzie zyl jak chce a nie tak jak mu ksiadz powie.

Prawda, ale papier musisz mieć. taki wymóg.

[elianka]

jak nie chcesz to nie bierz ślubu kościelnego. Jeżeli jesteś głęboko wierząca to będziesz żyć tak jak ksiądz Ci powie... a jak bierzesz kościelny bo taki masz kaprys- to trzeba nauk przecierpieć bez marudzenia.

[senira666]

jak ktos jest wierzacy to zyje wedlug bozych slow a nie slow (w wiekszosci wypadkow) ksiedza ktory tylko na ludziach sie wzbogaca a z wiara ma tyle wspolnego co i nic.

[elianka]

yyyy albo jesteś katolikiem albo nie. Żyjąc wg słów Pisma Świętego możesz być świadkiem Jehowy, Prawosławnym, Protestantem czy nawet Żydem. To wszystko te same słowa, tylko inaczej interpretowane. Jeżeli decydujesz sie na ślub kościelny w obrządku katolickim- musisz spełnić wymogi potrzebne do jego zawarcia. Bez marudzenia. Ja jestem ochrzczona ale niewierząca, jednakże mój narzeczony jest wierzący. Dlatego zdeydowałam się wziąść z nim slub w kościele. Zaciskam zęby i nie marusze tylko załatwiam wszystkie formalności- nauki przedmałżeńskie też.

[senira666]

w moim przypadku jest podobnie tylko ze ja i moj tz oboje jesteśmy ochrzczeni ale rowniez oboje jestesmy nie wierzacy a slub koscielny brac i tak bedziemy ze wzgledu na rodzine. i oczywiscie zgadzam sie ze trzeba to wszystko odbebnic i nie marudzic ale wyrazic swoje zdanie chyba moge...

[Elfir]

A nie lepiej zacząć po prostu wspólne życie bez kłamstwa? Rodzina w końcu nie obrzuci was jajkami, jak stwierdzicie - nie jestem katolikiem, biore tylko slub cywilny, to moja sprawa.

Trochę własnych przekonań, a nie takiej dulszczyzny!

[anulaz84]

My też już jesteśmy po. Udało Nam się zapisać na takie nauki, które trwały 5 spotkań. Ja byłam na dwóch a moje Słońce na 3 Zaliczone. Jeszcze tylko poradnia.

[senira666]

fajnie by bylo gdyby tak sie dalo. nieststy od strony mojego tz wszyscy sa wierzacy i praktykujacy a babcie to by nas wyklely a jego wydziedziczyly jakby koscielnego nie bylo.

[21pyza]

Napisane przez senira666

fajnie by bylo gdyby tak sie dalo. nieststy od strony mojego tz wszyscy sa wierzacy i praktykujacy a babcie to by nas wyklely a jego wydziedziczyly jakby koscielnego nie bylo.

A zdajesz sobie sprawę że ślub brany pod presją kogokolwiek jest sakramentem nie ważnym

[L_V]

Napisane przez 21pyza

A zdajesz sobie sprawę że ślub brany pod presją kogokolwiek jest sakramentem nie ważnym

Życie nei jest czarno-białe. Nie każdy wybór jest prsty i nie zawsze da się "postrawić na swoim".
Mysle, ze oni naprawde chcą sie pobrac, nie poboda im sie wizja ceremonii w kościele. Ale zeby nie wywoływac wojny domowej, ida na ustepstwa.
i nie piszcie o własnej godności, honorze i hipokryzji.

Hipokryzją jest mówienie, że pozostaje się w zgodzie ze sobą, podczas gdy od rodziców ciągnie się pieniązki na opłaty weselne.

[21pyza]

Może po prostu porozmawiać z rodzicami przedstawić im swoje za i przeciw przecież nie mają 16 lat, a poza tym rodzice chyba widzą że ich pociechy nie uczestniczą w świętach, niedzielnych mszach świętych itd. wiec nie powinno być to wielkim zaskoczeniem dla nich.
poza tym podczas rozmowy w kancelarii padnie pytanie czy ślub jest brany dobrowolnie i co wtedy- kłamstwo? Podczaas ceremonii padnie pytanie czy chcą wydać na świat potomstwo i wychować je w wierze katolickiej i co kolejne klamstwo Może warto sie zastanowić nad tym?
Ja wcale nie twierdzę że jest to łatwe dla młodych.

[madziadominik]

a co jak rodzice sami z własnej nieprzymuszonej woli dają pieniazki na opłąty weslene?? i jeszcze płaczą że nie mogą dać tak dużo jakby chcieli ?!?!

senira a moze warto pogadać z rodzicami i im uświadomić że jednak nie chcecie ślubu kościelnego. nie wiem jak to u was jest i czy chcecie póżniej wesle. ale może warto zrezygnować z wesela i nie braać pieniedzy od rodziców i zrobić po swojemu. bo to powinien być wasz wspaniały dzień który zapamiętacie do końca życia i który was połaczy na całe życie.
a wydaje mi się że ślub kościelnu będzie dla was koszmarem.

co do nauk. ja nie chodziłam na nauki w licemum. po tekście ksiedza że inkwizycja to bylo coś dobrego przestałam uczęszczać na zajecia religii. chyba ze był inny ksiadz.
w kwietniu zrobiliśmy 4 tygodniowe nauki - raz w tygodniu po 2h. w maju jedno spotkanie na warsztatach komunikacji małżeńskiej - zastępuje spoktania w poradni.
więc jeśli kto jest z krakowa lub okolic to polecam warsztaty i spotkania kościele NMP z Loudres na Lea - super atmostera, ksiadz prowadzący super - i dowcipny i opowiada różne historie z własnego życia.
dużo się tam nauczyłam i dużo zrozumiałam. warsztaty zamiast poradni to też super opcja - uczysz się rozmawiać o sowich uczuciach i o tym jak porozumiewać sie z małżonkiem.

[Scio]

A ja mam pytanie.
Wiecie moze cos na temat rekolekcji weekendowych, najbardziej pasowałyby mi okoice Kielc, badz Krakowa.
Z góry dziękuje

[madziadominik]

Napisane przez Scio

A ja mam pytanie.
Wiecie moze cos na temat rekolekcji weekendowych, najbardziej pasowałyby mi okoice Kielc, badz Krakowa.
Z góry dziękuje

a prosze:
- w krakowie
http://wdr.diecezja.pl/index.php?pag...udniowe_Krakow
- poza krakowem
http://wdr.diecezja.pl/index.php?pag...dwudniowe_poza

[Michiru]

ja nie miałam kursy przemałzeńskiego w liceum. i nie żałuję. ksiądz nam cóśmówil o małżeństwie ale nie dostaliśmy, żadnego zaświadczenia, które zwalniałoby nas z nauk przedślubnych. osobiście uważam, ze kurs w liceum wcale nie jest potrzebny. uważam, że powinno się go 'robić' z osobą, z która już planujemy ślub. nie na zapas, bo MOŻE kiedyś się przyda. tym bardziej, że słyszałam, że wielu księży nie uwzględnia owego kursy 'robionego' w czasach licealnych i tak czy owak kieruje na nauki przedmałżeńskie. więc jaki jest cel tego wszystkiego??

[senira666]

u nas za slub nie beda placic rodzice z prostego powodu ...wszystko by spadlo na rodzicow tz bo ja swoich juz nie mam. pozatym co z tego ze przyszli tesciowie wiedza o tym iz my nie jestesmy wierzacy...babci typu mocherowy beret nikt nie przetlumaczy. pozatym czemu ma byc to dla nas horror,,,jedno z nas bedzie miec bierzmowanie wiec ksiadz nie bedzie wyglaszal tej swojej formulki o zyciu w zgodzie z bogiem itp. a fajnie bedzie zalozyc biala suknie. co do nauk przedmalzenskich to i tak podejrzewam ze czesc osob w nich uczestniczacych nie bierze ich na powaznie.

[madziadominik]

Napisane przez senira666

u nas za slub nie beda placic rodzice z prostego powodu ...wszystko by spadlo na rodzicow tz bo ja swoich juz nie mam. pozatym co z tego ze przyszli tesciowie wiedza o tym iz my nie jestesmy wierzacy...babci typu mocherowy beret nikt nie przetlumaczy. pozatym czemu ma byc to dla nas horror,,,jedno z nas bedzie miec bierzmowanie wiec ksiadz nie bedzie wyglaszal tej swojej formulki o zyciu w zgodzie z bogiem itp. a fajnie bedzie zalozyc biala suknie. co do nauk przedmalzenskich to i tak podejrzewam ze czesc osob w nich uczestniczacych nie bierze ich na powaznie.

tylko że idą do ślubu cywilnego też możesz założyć białą suknie. nie widze przeszkód. bo jak dla mnie oba te śluby są równie ważne.
w sumie to widze ze chcecie małą szkopke dla rodziny zrobić. bo jeśli jestesnie nie wirzący to po jakiego wam ślub kościelny ??! nie kapuje

ja akurat myślałam ze nie wezmę ich na poważnie ale szczerze to nauczyłam się tam dużo. kwestia podjeścia.

[senira666]

nie tyle chcemy zrobic szopke dla rodziny co ja zrobic musimy no a bedzie to slub konkordatowy. ale mniejsza o to tak czy siak w kosciele bede wiec te nauki i tak odbyc bede musiala ale moze okaze sie ze nie beda w cale take zle.

[elianka]

ja tego tez trochę nie kumam, ale nic to senira ja robiłam nauki w Hermanówce koło białegostoku, w systemie rekolekcji weekendowych i każdemu będę polecać- nawet z warszawy czy olsztyna ludzie byli mimo, ze to kawał drogi. jeden weekend i po bólu- miła atmosfera, mało demagogii i dyskusyjnych ideałów, piękan okolica- POLECAM KAŻDEMU

ps. mieliśmy mega szczescie bo tak gdzie chodzilismy na nauki i do poradni seks był nazywany "radosnym byciem ze sobą" i w poradni pani nam powiedziała, żebyśmy nigdy nie zapomnieli, że małżeństwem jesteśmy także dla siebie i nawet jak jesteśmy troche zmęczeni po całym dniu (oboje lub jedno) to zająć się trochę mężem/żoną ....