Zagrożenia/złe strony życia zagranicą/emigracji

[Pusheen_]

[1=bceb01c221ea3319abad6ab 25f068feed7228d52_657f8c4 7e3c47;89153577]Czyli sama jesteś przykladem tego polskiego wścibstwa, skoro tak uważnie się przyglądasz oknom sąsiadów, że wiesz ile osób nie ma firanek xD Ja nawet nie wiem czy mój sąsiad ma, a co dopiero wszystkie domy na ulicy...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Nie przyglądam się...Po prostu na długiej ulicy z szerogowo ustawionymi domami jeden dom z "golymi" oknami (a jest ich tam sporo) naprawdę się wyróżnia, zwraca na siebie uwagę...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 16:11 ---------- Poprzedni post napisano o 16:10 ----------

Napisane przez ojejuniu1974

Chyba nie ogarniasz, ze ludzie emigruja, bo nie maja z czego wyzyc w Polsce. Dlatego emigruja do krajow, gdzie mozna bezstresowo wyzyc za pensje minimalna.
Duzo osob jest tez zmeczonych i zawiedzionych zasuwaniem w korpo w Polsce, i woli wyjechac do pracy fizycznej.

To jak to się ma do głosów, że korpo jest jednym z nielicznych lepszych miejsc pracy w PL?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[ojejuniu1974]

Napisane przez Pusheen_

Nie przyglądam się...Po prostu na długiej ulicy z szerogowo ustawionymi domami jeden dom z "golymi" oknami (a jest ich tam sporo) naprawdę się wyróżnia, zwraca na siebie uwagę...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 16:11 ---------- Poprzedni post napisano o 16:10 ----------

To jak to się ma do głosów, że korpo jest jednym z nielicznych lepszych miejsc pracy w PL?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jak? Nijak, praca w korpo może oznaczać sto różnych rzeczy. Dla jednych to faktycznie będzie realizacja marzeń i robienie kariery, dla innych stres, zarób i niespełnienie. Przed wyjazdem pracowałam w Polsce w 2 różnych korpo - jedno było świetne, drugie fatalne. Niektórzy po prostu nie nadają się do pracy za biurkiem, a taka w korpo przeważa.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Dwa dni temu bylam ogladac kawalerke marzen, wszystko bylo super, odnowione, sliczne, meble dobrze rozmieszczone, nawet super widok na miasto, genialna za ten czysz, i co, oczywiscie wlasciciel wybral kogos innego I teraz dalej bede ogladac takie srednie, w ktorych cos mi nie bedzie pasowalo, bo taka okazja zdarza sie raz na milion.

[MiamiGlow]

Napisane przez Didalia

Absolutnie nie. Nawet w CV nie podaje sie kraju pochodzenia, wieku itd. Oczywiscie jak ktos sie uprze to bedzie wybieral bardzo angielsko brzmiace imiona, ale w praktyce osoba z najbardziej szalonym nazwiskiem moze byc nativem po angielsku. Znam ludzi na wysokich stanowiskach, ktorzy czasem robia bledy z gramatyka, mnie sie tez pewnie zdarza. Jezyka sie zawsze mozna douczyc, a osobowosc ma sie jedna. Pracodawcy to widza. Mylisz sie w przeswiadczeniu, ze pracodawca zawsze woli lokalsow. Wlasnie nie, moze akurat Ty bys sie spodobala, mimo akcentu i bledow w past tense.

W realnym zyciu drobiazgowa precyzyjnosc nie ma znaczenia.

Mi zdecydowanie brakuje pewności siebie. Idealizuję innych, siebie nie doceniam. Ostatnio widziałam jak moja znajoma, która ma super karierę i dużo zarabia, popełniła kilka fundamentalnych dla swojej branży błędów. Takich, o których uczy się na podstawach, a ona postrzegana jest jako specjalistka. No i to naprawdę są rzeczy dające po oczach. Duży projekt, nad którym spędziła trochę czasu i się nim chwaliła. Coś się stało? Nic. Dalej jest ekspertką.
To jest strasznie trudne, że tak naprawdę w pracy nie chodzi o kompetencje, ale o to, by się sprzedać. Jeśli ktoś nie ma tej cechy przebojowości i nie prze do przodu mimo wszystko to chyba się nie wybije. Niezależnie od kraju?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Elliott_2020]

Napisane przez MiamiGlow

Mi zdecydowanie brakuje pewności siebie. Idealizuję innych, siebie nie doceniam. Ostatnio widziałam jak moja znajoma, która ma super karierę i dużo zarabia, popełniła kilka fundamentalnych dla swojej branży błędów. Takich, o których uczy się na podstawach, a ona postrzegana jest jako specjalistka. No i to naprawdę są rzeczy dające po oczach. Duży projekt, nad którym spędziła trochę czasu i się nim chwaliła. Coś się stało? Nic. Dalej jest ekspertką.
To jest strasznie trudne, że tak naprawdę w pracy nie chodzi o kompetencje, ale o to, by się sprzedać. Jeśli ktoś nie ma tej cechy przebojowości i nie prze do przodu mimo wszystko to chyba się nie wybije. Niezależnie od kraju?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Obserwuję to samo w swojej korporacji. Niekompetentnych ale przebojowych "specjalistów" awansowanych co chwilę i kompetentne osoby z dużą wiedzą i umiętnościami (ale bez tzw. łokci i nieprzebojowi), które o awans muszą się prosić i czekać na niego o wiele dłużej niż ci pierwsi. Mój szef wprost mi ostatnio powiedział, że bardziej od kompetencji liczy się to czy pracownik jest "zauważalny" w firmie, przebojowy, itp bzdury.
Czyli taka pochwała celebryctwa w sumie, nie ważne że ten celebryta będzie zawalał pracę, ważne że jest głośny, entuzjastyczny i widoczny.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Elliott_2020

Obserwuję to samo w swojej korporacji. Niekompetentnych ale przebojowych "specjalistów" awansowanych co chwilę i kompetentne osoby z dużą wiedzą i umiętnościami (ale bez tzw. łokci i nieprzebojowi), które o awans muszą się prosić i czekać na niego o wiele dłużej niż ci pierwsi. Mój szef wprost mi ostatnio powiedział, że bardziej od kompetencji liczy się to czy pracownik jest "zauważalny" w firmie, przebojowy, itp bzdury.
Czyli taka pochwała celebryctwa w sumie, nie ważne że ten celebryta będzie zawalał pracę, ważne że jest głośny, entuzjastyczny i widoczny.

To ja rzadko się z tym spotykam. Tam gdzie pracowałam, żeby dostać awans trzeba było baaardzo mocno się o niego upomnieć, ale też mieć odpowiednie wyniki. Bez wyników ani rusz. I fakt, że jak ktoś świetnie pracował, ale nie walczył o swoje, to mógł siedzieć na jednym stanowisku (i pensji) przez 5 lat, firma sama z siebie nie docenia, niestety.

[magbeth]

Napisane przez abiblabla

Generalnie zgadzam sie z chimey, choc w moim przypadku nikt nie pytal "gdzie jest Polska?" wszyscy to dobrze wiedza, bo o Polsce mowi sie duzo (i niestety zle, bo tylko w kontekscie aktualnego rzadu), natomiast pytania od obcych na poczatku rozmowy czy jestem Rosjanka sa normalne (tu, przez akcent).

Nigdy nie mialam zadnego poczucia dyskryminacji, moze mam szczescie, a moze trafilam do dobrego miejsca (raczej to drugie).

To co moge dodac to cos z stylu FOMO, jesli chodzi o polska pokulture, wydarzenia, nawet nowosci w drogeriach Mam takie poczucie, ze cos mnie omija, zwlaszcza ze w Polsce dzieje sie duzo fajnych rzeczy, a i asortyment rzeczy ktore mnie interesuja jest lepszy niz tu gdzie mieszkam.

Wyjechalam jako osoba dorosla, wiec moge porownywac. Sa takie mikro zachowania, u ludzi w kraju gdzie mieszkam, ktore czesto mnie denerwowaly, ale mam wrazenie ze sie do nich juz przyzwyczajam, coraz mniej mnie dziwia. Teraz z kolei podnosi mi cisnienie zachowanie ludzi w Polsce - odzwyczailam sie od pewnych zachowan i wydaja mi sie bardzo niegrzeczne. Np. przepychanie sie, brak mowienia "przepraszam" gdy sie kogos omija z bliskiej odleglosci itd. Widze pewne zachowania, ktorych wczesniej nie dostrzegalam.

Poczucie braku domu - troche tak, bo gdy przyjezdzam do Polski czuje ze to moje, ale takie juz nie moje. To dziwne uczucie, nie przeszkadza jakos bardzo, ale istnieje.

Jako imigrant ciezko jest znalezc znajomych. Ja zupelnie nie szukalam polskich obywateli (tylko raz spotkalam sie z 1 osoba z Polski, ale to glownie ze wzglad na jej prace). Nie czuje takiej potrzeby, zeby ich szukac na sile w lokalnej polskiej spolecznosci, choc bardzo chcialabym miec tu polskich znajomych, ze wzgledu na polski humor, ktory tutaj ciezko przeniesc na lokalny grunt. Tego faktycznie mi brakuje.
Moze potem dodam cos jeszcze.

Wyjechałam z Polski na stale jako dorosła osoba 10 lat temu i mam baaardzo podobne wnioski do Ciebie. Szczególnie fragment z domem i tęsknota za rodzimym humorem. Unikam polskiego środowiska w dużych ilościach, bo jest ono specyficzne a jednocześnie brakuje mi ludzi, którym pewnych kodów kulturowych tłumaczyć nie trzeba.

Co do tego bycia Rosjanka, to u mnie częściej są dyskusje odnośnie języka, ze polski i rosyjski to to samo a w ogóle cala wschodnia Europa to jeden wielki kocioł i dlaczego, do diaska, ja nie znam serbskiego albo węgierskiego

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89153409]Nie pisz bzdur, powod jest zupełnie inny i nie dotyczy całych Niderlandów [emoji13
Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]

Ktos mi kiedys opowiadal ze chodziło o to zeby zony marynarzy nie gziły sie z kochankami pod nieobecnosc małżonka. Podobno mieszczka wygladala do sasiadow przez okno a za zaslona stal jej kochanek i osładzal jej niebecność męża 🤭

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89174817]Ktos mi kiedys opowiadal ze chodziło o to zeby zony marynarzy nie gziły sie z kochankami pod nieobecnosc małżonka. Podobno mieszczka wygladala do sasiadow przez okno a za zaslona stal jej kochanek i osładzal jej niebecność męża 🤭[/QUOTE]

dobre

to kalwinizm, ktory "promowal" transparentosc, czyli gospodarz nie ma co ukrywac, weic po co firmanki. Poza tym ilosc okien byla proporcjonalna do zamoznosci, istnial tzw. podatek okienny, dlatego lepiej (taniej) jest miec 1 duze okno niz 2 mniejsze, mmiedzy innymi stad ww NL duze okna

[Ertix]

@Kaktus424u48 Jeśli tu jeszcze zaglądasz, to czy mogłabyś mi napisać co Twojej koleżance się nie spodobało w tamtejszej kulturze, i jak Tobie się tam podoba? Zaciekawił mnie Twój post, choć sam nie mam nic z Niemcami wspólnego.

Trochę dziwi mnie podejście Twej koleżanki, że wybrała filologię której kultura państwa nie odpowiada. Podobnie drażni mnie to gadanie Polaków, że podoba im się dany kraj, ale nie podoba im się np. język lub jakieś zwyczaje.
Przecież zanim się wyjedzie, to się sprawdza takie rzeczy. Dziwić się potem że ludzie mają nad dosyć jak potrafimy tylko narzekać na miejscowych...

[JoEdi]

Ludzie wyjezdzi w 2004 z plecakiem na plecach. Internet byl ale jeszcze social media nie byly takie rozwiniete wiec ciezko bylo gdzies dokopac sie info na temat samego kraju. Teraz ludzie maja latwiej

[chwast]

Napisane przez JoEdi

Ludzie wyjezdzi w 2004 z plecakiem na plecach. Internet byl ale jeszcze social media nie byly takie rozwiniete wiec ciezko bylo gdzies dokopac sie info na temat samego kraju. Teraz ludzie maja latwiej

To prawda, ja jak wyjechałam to smartfony nie były tak popularne przynajmniej w Polsce - miałam zwykły telefon tylko z dotykowym ekranie.
Żeby znaleźć gdzie w nowym mieście jest jakiś urząd, czy cokolwiek, to był koszmar. Teraz ustawiasz punkt i Cie prowadzi.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Rena]

Napisane przez chimay

- postrzeganie przez rodaków, co widać nawet tutaj na forum. Wypowiedzi osoby mieszkającej za granicą będą przez część rodaków odbierane jako wywyższanie się i atak na polskość. Te same wypowiedzi od osoby mieszkającej w PL nie spotkają się z taką reakcją.

Ciezko sie nie zgodzić, dlatego jak jestem w Polsce to nawet nie mowie, ze na codzień mieszkam zagranica. Tzn. stali wieloletni znajomi wiedza i sa przyzwyczajeni, a takich przypadkowym to po co prowokować nagonke. I tak nie zrozumieją, ze oni mogli zostać w PL, bo maja mitycznych bliskich i rodzine w tym kraju. Im sie będzie wydawało, ze każdy tak ma, a jak nie ma to jego wina.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Rena

Ciezko sie nie zgodzić, dlatego jak jestem w Polsce to nawet nie mowie, ze na codzień mieszkam zagranica. Tzn. stali wieloletni znajomi wiedza i sa przyzwyczajeni, a takich przypadkowym to po co prowokować nagonke. I tak nie zrozumieją, ze oni mogli zostać w PL, bo maja mitycznych bliskich i rodzine w tym kraju. Im sie będzie wydawało, ze każdy tak ma, a jak nie ma to jego wina.

[kaledonia]

Usłyszałam raz twarzą w twarz, że jak mieszkam za granicą to nie powinnam głosować, bo ja tego kraju nie kocham, bo co mnie Polska obchodzi, bo przecież wyjechałam.

[chimay]

Napisane przez kaledonia

Usłyszałam raz twarzą w twarz, że jak mieszkam za granicą to nie powinnam głosować, bo ja tego kraju nie kocham, bo co mnie Polska obchodzi, bo przecież wyjechałam.

Z pierwszą częścią tej wypowiedzi się zgadzam. Dziwi mnie, że można głosować w wyborach danego kraju od lat mieszkając gdzie indziej.

[kaledonia]

Napisane przez chimay

Z pierwszą częścią tej wypowiedzi się zgadzam. Dziwi mnie, że można głosować w wyborach danego kraju od lat mieszkając gdzie indziej.

Rozumiem, że nie zamierzasz wracać na emeryturę do Polski, no ja znam mnóstwo osób, które wrócą i one chcę dożyć normalnego kraju.

[Paprotka_]

Napisane przez chimay

Z pierwszą częścią tej wypowiedzi się zgadzam. Dziwi mnie, że można głosować w wyborach danego kraju od lat mieszkając gdzie indziej.

Mnie to dziwi i oburza. Nie bez powodu PiS jeździ agitować do USA.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[milka_70]

Napisane przez Paprotka_

Mnie to dziwi i oburza. Nie bez powodu PiS jeździ agitować do USA.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

Dokladnie. I potem drugie pokolenie juz prawie nie mówiące po polsku głosują nam na pis. Niech głosują tam gdzie płacą podatki.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[chimay]

Napisane przez kaledonia

Rozumiem, że nie zamierzasz wracać na emeryturę do Polski, no ja znam mnóstwo osób, które wrócą i one chcę dożyć normalnego kraju.

Tylko ile Ci zostało do tej emerytury? 20, 30 lat? To jest szmat czasu, przez który jednak nie będziesz ponosić konsekwencji głosowania w Polsce, tylko inni będą - jednocześnie nie mogąc korzystać z dobrodziejstw kraju, w którym mieszkasz obecnie. To jest z mojego punktu widzenia trochę nie fair (ale znam Twoje stanowisko, bo już kiedyś ten temat pojawił się w wątku covidowym).

[skara]

Ale jak ktoś się sytuacją w kraju interesuje, ma tam rodzinę, to głosuje także dla bliskich. Emigracja dziś też nie oznacza tego co kiedyś, można wrócić w każdej chwili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez kaledonia

Rozumiem, że nie zamierzasz wracać na emeryturę do Polski, no ja znam mnóstwo osób, które wrócą i one chcę dożyć normalnego kraju.

ZA 20-30 lat bardzo duzo moze sie zmienic i te plany mozna bedzie sobie o kant d. rozbic, chyba ze ktos sie wybiara w przeciagu kilku najblizszych lat.
Ja nie robie zadnych planow emerytalnych, nie wiem wogole gdzie bede mieszkac, moze NL mi zbrzydnie (pogodowo na pewno ) poza tym licze sie z tym, ze bede potrzebowac pomocy lekarskiej czy hospitalizacji, czyli dobrze rozwiniety i dzialajacy system zdrowotny to (dla mnie) bardzo wazny czynnik decyzyjny.
Od wielu lat nie glosuje w Polsce, nie sledze zycia politcznego, do Polski mam sentymemt, ale moje zycie od wielu lat toczy sie zupelnie gdzie indziej

[magbeth]

Chimay, ja rozumiem doskonale Twój punkt widzenia i zasadniczo myślę podobnie. W dodatku sama mam inna sytuacje jeśli idzie o obywatelstwa, więc dla mnie osobiście to dodatkowy argument odnośnie niegłosowania. Nie planuje póki co wracać do ojczyzny na emeryturze, ale tak po prawdzie to zwyczajnie tak odległej przyszłości nie da się przewidzieć i zaplanować.
Ale ten drugi winkiel tez rozumiem, szczególnie jak ktoś ma tylko polskie obywatelstwo. Było już na ten temat, więc nie będę się rozpisywać.

Nb, spotkałam się raz z taka opinia, ze jak głosujemy przeciwko PIS to możemy nie, żebym nie uznała tego za zwyczajnie głupie, choć ja bym się wpisała w to oczekiwanie. To co, wolno mi już?

Co do innych zagrożeń i złych stron to powiedziałabym, ze dla mnie to poczucie przynależności - nie jestem do końca stad i nigdy nie będę, ale już tez nie jestem do końca z ojczyzny i więcej nie będę. Mam czasami taki mindf*ck przy pobytach w Polsce, ze głowa mała, czuje ze nie pasuje, nie rozumiem pewnych rzeczy i zachowań, nie są one moje. Vide ciągły pośpiech, stres, dużo agresji słownej i mówienie podniesionym głosem. A tutaj te moje korzenie nigdy nie sięgną tego poziomu co tubylców, no zwyczajnie jest to nierealne i tyle. I tez są zachowania, które mnie wpieniaja i przenoszą na polska stronę - ich notoryczne unikanie konfliktów i mówienia wprost, co generuje czasami więcej konfliktów, ospałość, umiłowanie regulaminów i zasad aż do przesady i "nie da się" plus obowiązkowe godzinne spotkania o niczym, ale wszyscy szczęśliwi, bo na liście odhaczone. Brakuje mi czasami polskiej przedsiębiorczości, zaradności i szybkości w działaniu, w ogóle działania a nie ględzenia.
No i ja nie umiem w småprat zupelnie, to mnie tez zdradza jak otwieram usta, bo wyglądem za bardzo nie podpadam. Ale ile można pie***elic uprzejmie o pogodzie czy innych bzdurach?

[Paprotka_]

Napisane przez skara

Ale jak ktoś się sytuacją w kraju interesuje, ma tam rodzinę, to głosuje także dla bliskich. Emigracja dziś też nie oznacza tego co kiedyś, można wrócić w każdej chwili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wiesz, ja porównuje to do mojej ucieczki z rodzinnego pro-koscielnego miasta. Też mam sentyment, też chciałabym kiedy wrócić ale na teraz wiem, że póki co tego nie zrobię. Moje życie toczy się gdzieś indziej. Nie uczestniczę więc w lokalnych referendach i wyborach samorządowych mimo, że mam tam rodzinę i się o nich martwię s to co się tam dzieje otwiera mi nóż w kieszeni. Ale mnie tam nie ma, nie będę żyła z konsekwencjami takiej decyzji. Mnie szlag trafia, jak o władzy w Polsce decydować chcą ludzie żyjący od kilkunastu/ kilkudziesięciu lat (albo ze dwa pokolenia) poza granicami. Też sądzą że się orientują w polityce i w sytuacji kraju, z jakiegoś powodu mają potrzebę decydować o cudzej codzienności, która ich nie dotyczy, a potem my w tym szambie musimy żyć.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[chwast]

Napisane przez chimay

Z pierwszą częścią tej wypowiedzi się zgadzam. Dziwi mnie, że można głosować w wyborach danego kraju od lat mieszkając gdzie indziej.

Również się zgadzam, zwłaszcza jeśli ktoś nie mieszka w Polsce wiele lat.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Trzepotka]

Treść usunięta

[pempek]

Polonia w USA to chyba nawet bardziej skręciła w stronę Konfy, więc może rzeczywiście powinno się im zakazać głosować

[kaledonia]

Napisane przez magbeth

Chimay, ja rozumiem doskonale Twój punkt widzenia i zasadniczo myślę podobnie. W dodatku sama mam inna sytuacje jeśli idzie o obywatelstwa, więc dla mnie osobiście to dodatkowy argument odnośnie niegłosowania. Nie planuje póki co wracać do ojczyzny na emeryturze, ale tak po prawdzie to zwyczajnie tak odległej przyszłości nie da się przewidzieć i zaplanować.
Ale ten drugi winkiel tez rozumiem, szczególnie jak ktoś ma tylko polskie obywatelstwo. Było już na ten temat, więc nie będę się rozpisywać.

Nb, spotkałam się raz z taka opinia, ze jak głosujemy przeciwko PIS to możemy nie, żebym nie uznała tego za zwyczajnie głupie, choć ja bym się wpisała w to oczekiwanie. To co, wolno mi już?

Co do innych zagrożeń i złych stron to powiedziałabym, ze dla mnie to poczucie przynależności - nie jestem do końca stad i nigdy nie będę, ale już tez nie jestem do końca z ojczyzny i więcej nie będę. Mam czasami taki mindf*ck przy pobytach w Polsce, ze głowa mała, czuje ze nie pasuje, nie rozumiem pewnych rzeczy i zachowań, nie są one moje. Vide ciągły pośpiech, stres, dużo agresji słownej i mówienie podniesionym głosem. A tutaj te moje korzenie nigdy nie sięgną tego poziomu co tubylców, no zwyczajnie jest to nierealne i tyle. I tez są zachowania, które mnie wpieniaja i przenoszą na polska stronę - ich notoryczne unikanie konfliktów i mówienia wprost, co generuje czasami więcej konfliktów, ospałość, umiłowanie regulaminów i zasad aż do przesady i "nie da się" plus obowiązkowe godzinne spotkania o niczym, ale wszyscy szczęśliwi, bo na liście odhaczone. Brakuje mi czasami polskiej przedsiębiorczości, zaradności i szybkości w działaniu, w ogóle działania a nie ględzenia.
No i ja nie umiem w småprat zupelnie, to mnie tez zdradza jak otwieram usta, bo wyglądem za bardzo nie podpadam. Ale ile można pie***elic uprzejmie o pogodzie czy innych bzdurach?

Trudno się nie interesować, jak w Norwegii nie ma się np. praw wyborczych ( tylko lokalne można głosować z prawem stałego pobytu ).

Co do pogrubionego to ja nawet jechać do Polski nie muszę, wystarczy sesja na skype z rodzinką. Idą święta, wiadomo kto ma być bankomatem, nie
Nie przegadasz, darcie się wprost, wymaganie szacunku za nic. Ale nie ze mną takie numery, teraz już nie pozwolę na takie zachowanie i zawsze jestem ta najgorsza.

Ja też nie znoszę rozmów o niczym. Nigdy nie rozumiem po co się ktoś pyta co u ciebie, skoro nie oczekuje odpowiedzi
Może dlatego ja tu mam głównie znajome cudzoziemki.

Napisane przez pempek

Polonia w USA to chyba nawet bardziej skręciła w stronę Konfy, więc może rzeczywiście powinno się im zakazać głosować

Polonia z USA to jest w większości starsza emigracja i oni są mocno oderwani od rzeczywistości. W zeszłym roku byliśmy z mężem w knajpie w Łodzi i obok nas siedziała taka parka mocno zaciągająca po amerykańsku, ale to byli właśnie tacy emigranci. No widać, że oglądają jedynie słuszną stację.

[magbeth]

Dlatego napisałam, ze jeśli ma się tylko rodzime obywatelstwo to jest to imho inna sytuacja. A już w ogóle jeśli ktoś wie, ze emigrantem jest tylko czasowo.

Mam podobny rozdźwięk skypowo-chatowy, ale na szczęście z roli bankomatu się wymiksowalam. Współczuję, znam ten klimat.

Pytałam Cię już czy czytałaś Jeg er ikke polakken din? Mam wybitna sklerozę