Jak ludzie są w stanie żyć za minimalną krajową?

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Pani_Robot

Moja matka w korpo w okolicy 2000r miała 6-7tys na rękę, a ja ok 400zł alimentów od ojca pracującego w budżetówce. Za 4zł dziennie w szkole (1991-1999) mogliśmy kupić nieduże chipsy i soczek "w worku". Kolejki do sklepiku takie, że często stało się pół przerwy. Nikt kto chciał utrzymać rodzinę nie siedział dupogodzin za minimalną, bo dziś takie osoby też klepią biedę, tylko mają bieda socjal na bombelka, który często defraudują. Pięknie to widać we wzroście sprzedazy alkoholu od magicznej daty wprowadzenia 500+.

Czyli Ty dostałaś od matki 20 zł tygodniowo w 1990. No ja tyle nigdy nie dostałam. 20 zl dostawal moj bratanek od dziadka na urodziny 10 lat temu.

Czemu nie kupilas sobie czegoś po drodze tylko syf w szkole?

[Pani_Robot]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89473215]Czyli Ty dostałaś od matki 20 zł tygodniowo w 1990. No ja tyle nigdy nie dostałam. 20 zl dostawal moj bratanek od dziadka na urodziny 10 lat temu.

Czemu nie kupilas sobie czegoś po drodze tylko syf w szkole?[/QUOTE]

Byłam jednym z biedniejszych dzieci, matka zaczęła dobrze zarabiać 10 lat później, a ojciec oszukiwał nas na kwotę alimentów. Owszem, były te, które nie dostawały nic i nosiły stare ubrania po rodzeństwie, ale tyle samo było tych, które miały codziennie dużo więcej pieniędzy, buty Adidasa, spodnie Lee i zagraniczne wycieczki każdego lata.

Wymagasz od siedmiolatki trzymania diety?

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Pani_Robot

Moja matka w korpo w okolicy 2000r miała 6-7tys na rękę, a ja ok 400zł alimentów od ojca pracującego w budżetówce. Za 4zł dziennie w szkole (1991-1999) mogliśmy kupić nieduże chipsy i soczek "w worku". Kolejki do sklepiku takie, że często stało się pół przerwy. Nikt kto chciał utrzymać rodzinę nie siedział dupogodzin za minimalną, bo dziś takie osoby też klepią biedę, tylko mają bieda socjal na bombelka, który często defraudują. Pięknie to widać we wzroście sprzedazy alkoholu od magicznej daty wprowadzenia 500+.

Znowu - nie chce byc zlosliwa, ale albo zwyczajnie pomieszaly Ci sie czasy sprzed i po denominacji, albo trollujesz, albo chodzilas do podstawowki dla krezusow. W 2000 roku minimalna wynosila 700zl brutto, a srednia krajowa 1923zl brutto. Gdzie pewnie tylu ludzi te srednia krajowa na pasku widzialo, co obecnie widzi te blisko 7k. Jezeli Twoja mama zarabiala 6-7 tys na reke, to wcale biedne nie bylyscie. Ba, dzisiaj taka pensja to dla wielu marzenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89473262]Znowu - nie chce byc zlosliwa, ale albo zwyczajnie pomieszaly Ci sie czasy sprzed i po denominacji, albo trollujesz, albo chodzilas do podstawowki dla krezusow. W 2000 roku minimalna wynosila 700zl brutto, a srednia krajowa 1923zl brutto. Gdzie pewnie tylu ludzi te srednia krajowa na pasku widzialo, co obecnie widzi te blisko 7k. Jezeli Twoja mama zarabiala 6-7 tys na reke, to wcale biedne nie bylyscie. Ba, dzisiaj taka pensja to dla wielu marzenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

No. 7 tys netto 22 lata temu to było bogactwo. ;0 by się 10 osobowa rodzinę za to utrzymalo.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Lumimi]

Ja pamięta że za 2-3 złote około 2004 roku to można było kupić soczek, batonika, rogala i jeszcze na cukierki starczyło

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[skara]

Napisane przez Pani_Robot

Byłam jednym z biedniejszych dzieci, matka zaczęła dobrze zarabiać 10 lat później, a ojciec oszukiwał nas na kwotę alimentów. Owszem, były te, które nie dostawały nic i nosiły stare ubrania po rodzeństwie, ale tyle samo było tych, które miały codziennie dużo więcej pieniędzy, buty Adidasa, spodnie Lee i zagraniczne wycieczki każdego lata.

Wymagasz od siedmiolatki trzymania diety?

Bardzo przepraszam, ale 20 zł w 1990 było warte 0,002 zł. Mylą Ci się chyba lata. Nie wiem też w jakim wieku dostawałaś to kieszonkowe i jak dobrze sytuowana była twoja rodzina, ale 20 zł po denominacji to była całkiem spora kwota. Książka do angielskiego (to były te drogie, zestaw książka plus ćwiczenia) kosztowała około 30 zł, oryginalne kasety magnetofonowe kosztowały po mniej niż 10 zł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Norluka]

Ja pamiętam, jak w hipermarkecie można było napakować cały wózek z górką, że aż idzie się wysypywało i płaciło się 170 zł.
Teraz koszyk potrafi więcej wyjść.

Wysłane z mojego M2004J19C przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Norluka

Ja pamiętam, jak w hipermarkecie można było napakować cały wózek z górką, że aż idzie się wysypywało i płaciło się 170 zł.
Teraz koszyk potrafi więcej wyjść.

Wysłane z mojego M2004J19C przy użyciu Tapatalka

O to też moje wspomnienia za dzieciństwa. wózek wyladowany po brzegi i rachunek 200 zł.

Za złotówkę szło kupić chipsy i oranżadę. 20 zł.. to zdecydowanie były olbrzymie pieniądze dla dziecka.
Pamiętam jak chciałam kupić segregator z karteczkami za 10 zł i mama się nie zgodziła, bo za drogie.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[kasiunia788742]

Napisane przez Pani_Robot

Moja matka w korpo w okolicy 2000r miała 6-7tys na rękę, a ja ok 400zł alimentów od ojca pracującego w budżetówce. Za 4zł dziennie w szkole (1991-1999) mogliśmy kupić nieduże chipsy i soczek "w worku". Kolejki do sklepiku takie, że często stało się pół przerwy. Nikt kto chciał utrzymać rodzinę nie siedział dupogodzin za minimalną, bo dziś takie osoby też klepią biedę, tylko mają bieda socjal na bombelka, który często defraudują. Pięknie to widać we wzroście sprzedazy alkoholu od magicznej daty wprowadzenia 500+.

Czyli w 2000 r. miała taka pensje ze można było uznać za bardzo bogata a mieliście takie warunki łazienkowe i majty obok wanny? Coś tu mi zgrzyta.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 22:40 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89473318]O to też moje wspomnienia za dzieciństwa. wózek wyladowany po brzegi i rachunek 200 zł.

Za złotówkę szło kupić chipsy i oranżadę. 20 zł.. to zdecydowanie były olbrzymie pieniądze dla dziecka.
Pamiętam jak chciałam kupić segregator z karteczkami za 10 zł i mama się nie zgodziła, bo za drogie.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Moje też jak mama z pracy dostawała bony i można było je wykorzystać np w geant (ojeny kiedy to bylo) i kosz na kółkach można było wypchać aż się wysypywało a rachunek (patrząc z dzisiejszej perspektywy) śmiesznie niski.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez chimay

Nie łatwiej przygotować sobie zestaw wcześniej wieczorem i odłożyć w jakimś innym pomieszczeniu? To też dodatkowo oszczędza czas rano. Ja bym nie zdzierżyła, jakby mi facet co rano świecił światło i buszował w szafie w poszukiwaniu ciuchów. Dzwoniący budzik to jednak (w zależności od rodzaju i głośności sygnału) o wiele krótszy czynnik, który może wybudzić drugą osobę.

Zgadzam się. Mnie problem nie dotyczy, bo nie obudziłby mnie orszak orkiestry dętej na fioletowych słoniach przez moją sypialnię. Nienawidzę też przygotowywać ubrań wcześniej, bo to dla mnie bezsens i żadna oszczędność czasu.


Ale gdybym miała tym regularnie budzić partnera, to bym się poświęciła.

---------- Dopisano o 00:25 ---------- Poprzedni post napisano o 00:13 ----------

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89472953]W USA ludzie kredytują domy na jakiś etap życia. Inaczej mieszkają bezdzietni, inaczej dzietni. Kupują jeden dom, później do sprzedają i kupują inny, jak dzieci się wyprowadza to poprzedni sprzedadzą i kupią inny. Przeprowadzajac sie pare razy. Przynajmniej mam takie wrażenie oglądając amerykańskie programy o nieruchomosciach.

A w Polsce? Zakredytuja się pod korek i mieszkają do końca życia w tym samym mieszkaniu. Inna mentalność i styl życia.[/QUOTE]


A szkoda, bo akurat popieram tutaj model amerykański.

---------- Dopisano o 00:29 ---------- Poprzedni post napisano o 00:25 ----------

Napisane przez Pani_Robot

Byłam jednym z biedniejszych dzieci, matka zaczęła dobrze zarabiać 10 lat później, a ojciec oszukiwał nas na kwotę alimentów. Owszem, były te, które nie dostawały nic i nosiły stare ubrania po rodzeństwie, ale tyle samo było tych, które miały codziennie dużo więcej pieniędzy, buty Adidasa, spodnie Lee i zagraniczne wycieczki każdego lata.

Wymagasz od siedmiolatki trzymania diety?

Ale 6/7 tysięcy to rocznie, tak? Bo jak nie, to byliście strasznie nadziani.


Nawet teraz 7 tysięcy miesięcznie to niezła kwota. A w latach 90'/00' to było straszliwie dużo pieniędzy.

[rejczeI]

Niepotrzebne heheszki bo 4m2 to jest przecietna lazienka w prl czyli nie slynacym jak współczesne budownictwo patodeweloperki w planach M3. Wymagane wymiary małej łazienki z natryskiem to 2,5-4m2. Brodzik prysznica w rzucie nie zajmuje nawet metra, a sedes połowy.

[Misia452]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89472667]A u mnie właśnie taka łazienka do której jest dostęp tylko z sypialni nie sprawdziłaby się. Mamy inne godziny snu, nie lubimy światła, więc tylko to by przeszkadzało.

Tak samo jak widzę toaletki w sypialni, garderoby itp, to zawsze zastanawiam się jak ta druga osoba nie jest budzona.[/QUOTE]O właśnie u nas tak samo. Nie wstajemy zawsze o tej samej godzinie, różnie chodzimy do pracy,więc to byłaby tragedia. Teraz np ja już wstałam, a tz śpi. Miałam mieć toaletkę w sypialni, ciekawe jakbym teraz się miała pomalować nie budząc go.

Wysłane z mojego RMX3151 przy użyciu Tapatalka

[lulka19]

Będąc na wakacjach mamy łazienkę obok pokoju, i słyszałam za każdym razem gdy TŻ korzystał, ja oczywiście spałam. Koszmar.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

10x najniższa krajowa brutto na rękę to zawsze było dużo kasy, teraz to jakby ktoś zarabiał 35 tys miesięcznie netto
7 tys. netto zarabia obecnie samodzielna księgowa w korpo z angielskim w Warszawie.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Pani_Robot

Byłam jednym z biedniejszych dzieci, matka zaczęła dobrze zarabiać 10 lat później, a ojciec oszukiwał nas na kwotę alimentów. Owszem, były te, które nie dostawały nic i nosiły stare ubrania po rodzeństwie, ale tyle samo było tych, które miały codziennie dużo więcej pieniędzy, buty Adidasa, spodnie Lee i zagraniczne wycieczki każdego lata.

Wymagasz od siedmiolatki trzymania diety?

Do podstwowki chodzą nie tylko siedmiolatki.

[lulka19]

400 zł alimentów 23 lata temu to chyba bardzo wysoka kwota, wtedy z tego co wiem to najniższa wynosiła mniej więcej tyle

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Moje dzieci, urodzone w 2000 i 2002 roku, zaczęły dostawać kieszonkowe w podstawówce i było to koło 5-10 zł tygodniowo
Potem dostawały 20, jak dobiły do 30 to po rozmowach z koleżankami przyszły bardzo zaskoczone z informacja, ze dostają najwyższe kieszonkowe ze znajomych.
W gimnazjum dostawały pod koniec po 50 zł.
Masa dzieci w ogóle nie dostawała kieszonkowego i to nawet nie chodzi o to ze rodzice nie mieli pieniędzy na to, no tez pewnie byli i tacy, ale są różne systemy obiegu pieniędzy w rodzinach.

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Ale trolling 7k 23 lata temu i bieda, co tu się podziało...I tak wpadasz pani robot z takimi rewelacjami z pupy bez odnoszenia się do czegokolwiek, myślę, że Ci się nudzi i trollujesz albo coś się stało.



Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cava

Moje dzieci, urodzone w 2000 i 2002 roku, zaczęły dostawać kieszonkowe w podstawówce i było to koło 5-10 zł tygodniowo
Potem dostawały 20, jak dobiły do 30 to po rozmowach z koleżankami przyszły bardzo zaskoczone z informacja, ze dostają najwyższe kieszonkowe ze znajomych.
W gimnazjum dostawały pod koniec po 50 zł.
Masa dzieci w ogóle nie dostawała kieszonkowego i to nawet nie chodzi o to ze rodzice nie mieli pieniędzy na to, no tez pewnie byli i tacy, ale są różne systemy obiegu pieniędzy w rodzinach.

Twoje dzieci dostawały 50 zł tygodniowo?

[cava]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89473455]Twoje dzieci dostawały 50 zł tygodniowo?[/QUOTE]

No, w gimnazjum.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cava

No, w gimnazjum.

Ale miały fajnie . 200 zł miesięcznie.

[brandie]

Ja 3 dychy na miesiąc

[squirrelqa]

Cava pisze o prawie współczesnych czasach, a nie tym, co się dostawało "za naszych czasów" czyli jakieś 15-20 lat temu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pusheen_]

A ja nie pamiętam - dostawalam jakieś, może nawet w gimnazjum...Ale kwoty nie pamiętam. Wątpię aby to było 50 zł, pewnie coś w stylu 20 zł. I to były już lata dwutysięczne (w końcu gimnazjum).

Ale nastolatkom zawsze mało. Pamiętam, że zazdroscilam koleżance, która na luzie miała 200 - 300 zł miesięcznie takiego. No takie są nastolatki.

Generalnie "większe" pieniądze dla małolata wydają mi się demoralizujace.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Ja nie miałam kieszonkowego, mama dawała mi jak potrzebowałam. Natomiast te 20 zł tygodniowo w latach 90 zrobiły mi wczorajszy wieczór kiedy byłam nastolatką taką 16-17 lat (rok mniej więcej 2005-2006) to za 10 zł można było kupić paczkę lmów lajtów plus 2 piwa do tego lm y kosztowały jakoś 5 zł mniej więcej.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[magbeth]

Ja tez nie miałam kieszonkowego, zaczęłam pracować w weekendy jako siedemnastka żeby mieć na własne potrzeby, wcześniej po prostu dostałam kasę od dziadków, czasem rodziców, jak czegoś potrzebowałam. Moje rodzeństwo, 1 sztuka z lat 80tych i 1 z 90tych tez nie bardzo mieli regularne kieszonkowe, brat chyba później już tak, w sensie w gimnazjum, ale nie wiem ile.
I u moich rodziców to bardziej chodziło o postawę wobec pieniędzy (ta wspomniana demoralizacja) a nie ze pusta kasa.

Cen z tamtych lat po prostu nie pamietam jako stara sklerotyczka, ale myślę, ze te 6-7 tysięcy to teraz jest fajna wyplata, chyba ze mówimy o rocznym dochodzie

[Laief]

W podstawówce 50zł tygodniowo, a później już było bardziej w stylu, że jak na coś potrzebowałam to się dogadywałam.

[Pusheen_]

Napisane przez magbeth

Ja tez nie miałam kieszonkowego, zaczęłam pracować w weekendy jako siedemnastka żeby mieć na własne potrzeby, wcześniej po prostu dostałam kasę od dziadków, czasem rodziców, jak czegoś potrzebowałam. Moje rodzeństwo, 1 sztuka z lat 80tych i 1 z 90tych tez nie bardzo mieli regularne kieszonkowe, brat chyba później już tak, w sensie w gimnazjum, ale nie wiem ile.
I u moich rodziców to bardziej chodziło o postawę wobec pieniędzy (ta wspomniana demoralizacja) a nie ze pusta kasa.

Cen z tamtych lat po prostu nie pamietam jako stara sklerotyczka, ale myślę, ze te 6-7 tysięcy to teraz jest fajna wyplata, chyba ze mówimy o rocznym dochodzie

Kiedyś chyba po prostu nie było takiego zwyczaju, żeby dziecko miało jeszcze jakieś kieszonkowe. Pewnie dominowalo podejście, że to jakieś "du...rele".

No i wiadomo, że niektórzy nie mieli kasy i to rozwiazywalo tę kwestię już na samym starcie.

Myślę, że nawet w moich czasach to kieszonkowe mieli tylko niektórzy, a nie że połowa klasy (czy grupy rowiesniczej).



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[chimay]

Napisane przez Pusheen_

Kiedyś chyba po prostu nie było takiego zwyczaju, żeby dziecko miało jeszcze jakieś kieszonkowe. Pewnie dominowalo podejście, że to jakieś "du...rele".

No i wiadomo, że niektórzy nie mieli kasy i to rozwiazywalo tę kwestię już na samym starcie.

Myślę, że nawet w moich czasach to kieszonkowe mieli tylko niektórzy, a nie że połowa klasy (czy grupy rowiesniczej).



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Z moich doświadczeń było dokładnie tak jak piszesz.
Wychowywałam się na wsi w latach 90 i nikt u mnie nie miał kieszonkowego. Pieniądze na jakieś drobne wydatki typu wafelek w sklepiku szkolnym dostawało się w zależności od potrzeb i możliwości finansowych rodziców. Większość z nas nie miała nawet możliwości wydawać pieniędzy gdzieś indziej, bo na drodze szkoła-dom nie było po prostu żadnych sklepów.

[Laief]

Ja tak szczerze to nawet nie pamiętam czy ktokolwiek mi mówił czy/ile dostaje kieszonkowego.