Dziwna reakcja partnera - co o tym myśleć?

[rejczeI]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654757]Facet Autorki wie że ona planuje zakup mieszkania ..... Ale czy oni o tym rozmawiali? Czy planowali to wspolnie? Może facet chce się pospotykac, miło spędzić czas, zobaczyc co z tego wyniknie, a nie czuć sie odpowiedzialnym za przeprowadzkę jego dziewczyny z córka, przecież to cakowita zmiana życia dla Autorki.[/QUOTE]Ale co tu jest do planowania wspólnie? Związek się rozwija, etap mieszkania razem jeszcze przed nimi, teraz to są jej decyzje - dla niej i córki. A jeśli powodem zmiany tak naprawdę jest poznanie faceta i chęć bycia jak najbliżej a nie rzeczywiste potrzeby/pragnienia to pogratulować takiego podejścia mając 40+.

[Ellen_Ripley]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654763]Jak dla mnie to facet pasożytuje na Autorce. U rodziców ma zagracony pokoik więc miło spędzać czas w znacznie większym mieszkaniu. Pewnie jest traktowany jak gość a nie jak domownik więc same plusy.[/QUOTE]

Czy ktoś Autorkę do tego zmusza? Przecież im obojgu jest komfortowo spędzać czas u niej i widać tyle dni/nocy w tygodniu chcą. Jeżeli ona w wieku 40 lat nie ma swojego rozumu, to już sorry Batory. Chyba widzi ile i czy na te jego wizyty wydaje i czy facet daje coś od siebie. Tylko, że rewanżem za to nie musi być x miesięcy mieszkania potem u niego.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654731]Ja to rozumiem, natomiast ladnie ta cała sytuacja pokazuje charakter faceta. Miło mu się korzysta z mieszkania Autorki ale sam niechętnie da coś od siebie.[/quote]
co innego jest u kogoś pomieszkiwać nadal mając swój kąt. człowiek się czuje bezpieczniej wtedy.
analogicznie byłoby oczekiwać, że już w nowym mieszkaniu autorka będzie mogła pomieszkiwać u niego.

Tym bardziej że zarzucił jej że specjalnie doprowadziła do tej kłótni.

troche tak było, widziała, że mu ten pomysł nie leży, słyszała że ma zastrzeżenia, a mimo to naciskała.
a przecież nie chodzi o to, że ona dach nad głową straciła, jest w trudnej sytuacji i potrzebuje pomocy.
nie, ona chce mieć wygodniej i to jest spoko, ale jak facet oponuje bo też chce mieć wygodniej to już jest niedojrzały i nie patrzy na ich związek poważnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez rejczeI

A to czy ona chce się przeprowadzić do jego miasta (pisała że jest duże, ma ochotę na tą zmianę) to już jest szczerze mówiąc nie jego broszka. Nie jest gościu właścicielem całego miasta.

Jasne, a ile wątków na wizażu o dziewczynach które się przeprowadziły za chłopakiem gdzieś tam a potem lipa. I płacze.
Ona zna jego rodzinę i przyjaciół więc może mu bruździc po ewentualnym rozstaniu, właśnie opowiadając że dla niego się przeprowadziła a on ja rzucił.

[cava]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654778]Jasne, a ile wątków na wizażu o dziewczynach które się przeprowadziły za chłopakiem gdzieś tam a potem lipa. I płacze.
Ona zna jego rodzinę i przyjaciół więc może mu bruździc po ewentualnym rozstaniu, właśnie opowiadając że dla niego się przeprowadziła a on ja rzucił.[/QUOTE]


Co?

[Ellen_Ripley]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654778]Jasne, a ile wątków na wizażu o dziewczynach które się przeprowadziły za chłopakiem gdzieś tam a potem lipa. I płacze.
Ona zna jego rodzinę i przyjaciół więc może mu bruździc po ewentualnym rozstaniu, właśnie opowiadając że dla niego się przeprowadziła a on ja rzucił.[/QUOTE]

Znowu: czy on jej każe się do tego "jego" miasta przeprowadzać? Czy ona planuje przeprowadzkę do tego miasta tylko z jego powodu? Bez poważnej rozmowy z nim? Jeżeli tak, to cóż - świadczy to o niej, nie nim. Próbujesz włożyć na barki faceta odpowiedzialność, której on nie ponosi.

[Norluka]

Napisane przez rejczeI

A to czy ona chce się przeprowadzić do jego miasta (pisała że jest duże, ma ochotę na tą zmianę) to już jest szczerze mówiąc nie jego broszka. Nie jest gościu właścicielem całego miasta.

Z perspektywy drugiej osoby to wygląda na próby wyniesienia związku na wyższy poziom zaawansowania tylnymi drzwiami, bez rozmowy.
Zwłaszcza, że jakoś niechcący wyszło tak, że autorka z córką chce u niego zamieszkać pod pretekstem zmiany w swoim życiu, która niby nie jest z nim związana.

Poza tym, jak ten remont mieszkania będzie trwał 3 miesiące, to gdzie w tym czasie ta dziewczyna będzie się uczyć, odrabiać zadanie, pisać wypracowania? W salonie z aneksem, między grającym tv, a tłuczonym kotletem?
I czy ta córka w ogóle wie, że miałaby zamieszkać u tego faceta bez własnego kąta?

[rejczeI]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654763]Jak dla mnie to facet pasożytuje na Autorce. U rodziców ma zagracony pokoik więc miło spędzać czas w znacznie większym mieszkaniu. Pewnie jest traktowany jak gość a nie jak domownik więc same plusy.[/QUOTE]
Dla mnie nie pasożytuje skoro robi swoje. Natomiast to już jej wybór że związała się z człowiekiem który teraz mieszka z rodzicami. Ja bym takiego faceta do swojego mieszkania wpuściła bo by mi się nie chciało spotykać w pokoiku z rodzicami za ścianą. Chociaż to też nie problem, bardziej chodzi o to, że jego rodzice przyzwyczajeni są do swojego komfortu. Mówiąc gościna zakładam że masz na myśli rachunki. Wg mnie to nie ten etap by przeżywać że ona trochę dołoży do wody i prądu. Szybko licząc to wychodzi jakieś do 20% całości więc do 200 zł msc (sporo mniej, odruchowo niesłusznie wliczyłam czynsz). Zawsze może powiedzieć by coś jej kupił chociaż wg mnie wytykanie komuś 1,5 tyś po 8 mscach związku trąci dziadowaniem. Także nie wiem ile ona tej pory włożyła w ten związek, kilkase zł maks? A jeśli mowa o wyjadaniu z lodówki to niezależnie gdzie mieszka powinien robić zakupy.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Norluka

I czy ta córka w ogóle wie, że miałaby zamieszkać u tego faceta bez własnego kąta?

nie wie

A on na to gdzie będzie spać moja córka, bo musiałaby w salonie (tam jest salon z aneksem i sypialnia, 47 metrów). Mówię, trudno, przecież jest miejsce (ale gdyby nie zechciała to się wycofam z pomysłu).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654778]Jasne, a ile wątków na wizażu o dziewczynach które się przeprowadziły za chłopakiem gdzieś tam a potem lipa. I płacze.
Ona zna jego rodzinę i przyjaciół więc może mu bruździc po ewentualnym rozstaniu, właśnie opowiadając że dla niego się przeprowadziła a on ja rzucił.[/QUOTE]
Dlatego ja zakładam że po 40 człowiek ma już trochę więcej ogarnięcia i nie rzuca wszystkiego na hurra dla/pod faceta. I tak samo na hurra nie bierze się partnerki a raczej 2 osób do siebie na kwadrat jak z góry się wie, że to człowiekowi nie pasuje.

---------- Dopisano o 08:55 ---------- Poprzedni post napisano o 08:51 ----------

więc może mu bruździc po ewentualnym rozstaniu, właśnie opowiadając że dla niego się przeprowadziła a on ja rzucił.

jak dla mnie takim gadaniem człowiek bruździ głównie sobie bo przeprowadzka do innego miasta z powodu rocznego związku - to zwykłe jest ryzyko jest zabawa. (Mówimy o narzekaniu bo nie widzę nic złego w tym że można się przeprowadzić, nie wyjdzie, wrócić, ale nie marudząc całemu światu na swoje wybory).

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Norluka

Z perspektywy drugiej osoby to wygląda na próby wyniesienia związku na wyższy poziom zaawansowania tylnymi drzwiami, bez rozmowy.
Zwłaszcza, że jakoś niechcący wyszło tak, że autorka z córką chce u niego zamieszkać pod pretekstem zmiany w swoim życiu, która niby nie jest z nim związana.
Poza tym, jak ten remont mieszkania będzie trwał 3 miesiące, to gdzie w tym czasie ta dziewczyna będzie się uczyć, odrabiać zadanie, pisać wypracowania? W salonie z aneksem, między grającym tv, a tłuczonym kotletem?
I czy ta córka w ogóle wie, że miałaby zamieszkać u tego faceta bez własnego kąta?

Też tak tę sytuację postrzegam

Jeżeli córka jest klasie maturalnej, niech zda maturę i jeżeli pójdzie na studia problem "pomieszkiwania" sam się rozwiąże.
Jeżeli jest młodsza, wstrzymałabym się z zakupem nieruchomości do czasu bardziej formalnych zobowiązań że strony faceta.

---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:56 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Znowu: czy on jej każe się do tego "jego" miasta przeprowadzać? Czy ona planuje przeprowadzkę do tego miasta tylko z jego powodu? Bez poważnej rozmowy z nim? Jeżeli tak, to cóż - świadczy to o niej, nie nim. Próbujesz włożyć na barki faceta odpowiedzialność, której on nie ponosi.

Nie trzeba być za coś odpowiedzialnym żeby mieć opinie zepsuta.

Autorka głupio robi chcąc przeprowadzic się z powodu 8 miesięcznego związku. Bez formalnych zobowiązań że strony faceta.

[Ellen_Ripley]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654812]
(...)
Nie trzeba być za coś odpowiedzialnym żeby mieć opinie zepsuta.
(...)
[/QUOTE]

Opinię zepsutą niby czym? Nikt mający chociaż szczyptę zdrowego rozsądku nie posądzałby faceta o to, że związek się rozpadł, a kobiecie zostało jej własne mieszkanie akurat w mieście, w którym mieszka. Gdyby ona zaczęła używać takich argumentów jako zarzutów wobec faceta, to ludzie ją uznaliby za niespełna rozumu. Zresztą, nie rozumiem na co to jest argument. I po co.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Jakbym czytała o mojej teściowej. Ta kierowniczka też zawsze miała (pewnie dalej ma, ale nie wiem, nie utrzymuję z nią już żadnego kontaktu) 'świetne' pomysły żeby sobie (wyłącznie - rzecz jasna) zrobić dobrze, a potem zdziwko, że świat nie skacze z radości na te jej genialne pomysły.

[rejczeI]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89654812]Też tak tę sytuację postrzegam

Jeżeli córka jest klasie maturalnej, niech zda maturę i jeżeli pójdzie na studia problem "pomieszkiwania" sam się rozwiąże.
Jeżeli jest młodsza, wstrzymałabym się z zakupem nieruchomości do czasu bardziej formalnych zobowiązań że strony faceta.

---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:56 ----------


Nie trzeba być za coś odpowiedzialnym żeby mieć opinie zepsuta.

Autorka głupio robi chcąc przeprowadzic się z powodu 8 miesięcznego związku. Bez formalnych zobowiązań że strony faceta.[/QUOTE]
Tylko że on jej o to nie poprosił. Kolejny ''dowód'' na to, że mu nie zależy, powinien być wkręcony i zaborczy jak Edward Cullen wiszący na swojej Belli full time.

[kokolins]

Mam mieszane uczucia, ale chyba najbardziej mnie dziwi, że Twoja córka nie ma nic przeciwko.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

Napisane przez kokolins

Mam mieszane uczucia, ale chyba najbardziej mnie dziwi, że Twoja córka nie ma nic przeciwko.

Ludzie na ogół nie wiedzą na co się piszą w takich sytuacjach. Co dopiero młoda dziewczyna. Pytanie też, czy matka z nią również rozmawia tak, jak z partnerem...

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez kokolins

Mam mieszane uczucia, ale chyba najbardziej mnie dziwi, że Twoja córka nie ma nic przeciwko.

córka jeszcze nic nie wie o tym genialnym pomyśle

[kokolins]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89654865]córka jeszcze nic nie wie o tym genialnym pomyśle[/QUOTE]O kurcze, to w szoku jestem. Chociaż to też może świadczyć o tym, że Autorka się wcale tak pewnie z tym pomysłem nie czuje.

Jakkolwiek, pomijając wszystko, to chyba by musiało wyglądać tak, że młodej oddadzą sypialnię, a sami będą spać w salonie, a nie na odwrót.

Tak sobie myślę. Jakby to była sytuacja, że tracą dach nad głową (Autorka i córka), że jakieś problemy finansowe, to faktycznie można by się zastanawiać co z facetem nie tak. A tu autorka chce wieszać psy na gościu, który myśli logicznie.
Ale alternatyw brak i tu chyba chodzi o brak wspólnych planów w ogóle. Może Autorka podskórnie czuje, że jemu jest wygodnie tak jak jest i nie spieszy mu się z deklaracjami i z jakiegoś powodu nie czuje się w tej relacji wystarczająco ważna.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[skara]

Ja też rozumiem faceta obawy. To tylko 8 miesięcy związku, w tym wieku ludzie są już raczej ostrożni. A on nie kupuje dużej willi tylko ciasne mieszkanko, trudno mówić o komfortowych warunkach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[MaryClark]

Napisane przez rejczeI

Dlatego ja zakładam że po 40 człowiek ma już trochę więcej ogarnięcia i nie rzuca wszystkiego na hurra dla/pod faceta. I tak samo na hurra nie bierze się partnerki a raczej 2 osób do siebie na kwadrat jak z góry się wie, że to człowiekowi nie pasuje.

---------- Dopisano o 08:55 ---------- Poprzedni post napisano o 08:51 ----------

jak dla mnie takim gadaniem człowiek bruździ głównie sobie bo przeprowadzka do innego miasta z powodu rocznego związku - to zwykłe jest ryzyko jest zabawa. (Mówimy o narzekaniu bo nie widzę nic złego w tym że można się przeprowadzić, nie wyjdzie, wrócić, ale nie marudząc całemu światu na swoje wybory).

Ale po co wracać i do czego? Pochodzę z innego województwa, a tu gdzie mieszkam, jestem od 4 lat, pracę mam zdalną, mogę mieszkać gdziekolwiek, bez utraty czegokolwiek. Lubię takie zmiany, to jest rozwijające i nie ma mowy o żalu.

---------- Dopisano o 12:47 ---------- Poprzedni post napisano o 12:31 ----------

Napisane przez kokolins

O kurcze, to w szoku jestem. Chociaż to też może świadczyć o tym, że Autorka się wcale tak pewnie z tym pomysłem nie czuje.

Jakkolwiek, pomijając wszystko, to chyba by musiało wyglądać tak, że młodej oddadzą sypialnię, a sami będą spać w salonie, a nie na odwrót.

Tak sobie myślę. Jakby to była sytuacja, że tracą dach nad głową (Autorka i córka), że jakieś problemy finansowe, to faktycznie można by się zastanawiać co z facetem nie tak. A tu autorka chce wieszać psy na gościu, który myśli logicznie.
Ale alternatyw brak i tu chyba chodzi o brak wspólnych planów w ogóle. Może Autorka podskórnie czuje, że jemu jest wygodnie tak jak jest i nie spieszy mu się z deklaracjami i z jakiegoś powodu nie czuje się w tej relacji wystarczająco ważna.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Córka wie o pomyśle, chociaż nie było takiej rozmowy o tym, czy to komfortowe, czy nie. Nigdy nie zrobię czegoś, czego ona nie zechce. Moje pytanie do partnera to była czysta hipoteza i gdyby on się skłaniał ku mojej wizji, to można by o tym myśleć w szczegółach. Im więcej czytam komentarzy tu, tym bardziej przychylam do opinii, że to nie jest jednak dobry pomysł. I nie będę go już forsować. Co do deklaracji partnera, nie wiem jakby to było. Mieszkał z partnerką poprzednią, zakładam, że nie wyklucza takiej opcji. Decyzje o zakupie mieszkania i formalności z tym związane - wszystko to zadziało się w jego życiu zanim mnie poznał. Ja mam córkę, to jest specyficzna konfiguracja. Chcę mieć swoje mieszkanie niezależnie od wszystkiego, a jak rozwinie się relacja, nie widzę przecież w szklanej kuli. Podejście mam ambiwaletne - lubię swoją niezależność, kiedyś się przejechałam już na wspólnych planach. Zawsze, ale to zawsze trzeba brać pod uwagę scenariusz, w którym cos może nie wypalić. Chcę mieć swoje życie, ale też czuć, że jestem ważna. Żeby to nie było tylko spotykanie, ale też możliwość polegania na sobie. Owszem, mój pomysł był karkołomny, ale w rezultacie poczucie, że ja i on jesteśmy w sytuacjach życiowych na dobre i na złe, i że jesteśmy w nich razem, drastycznie mi spadło. A co jeśli zachoruję, stracę pracę? Argumentem też będzie komfort? W życiu jest różnie... Gdyby się okazało, że to takie tylko spotykanie, żeby było miło, to nie, - mogę mieszkać oddzielnie, ale nie chcę być tylko dodatkiem do czyjegoś życia, - chyba związek to też jakieś poświęcenie albo zobowiązanie? Nie wiem, czy zobaczyłam tu jego chęć do poświęcenia. I nie wiem, jak to, co tu się zadziało i jego reakcja pozycjonuje naszą relację.

[MaryClark]

Napisane przez rejczeI

Dlatego ja zakładam że po 40 człowiek ma już trochę więcej ogarnięcia i nie rzuca wszystkiego na hurra dla/pod faceta. I tak samo na hurra nie bierze się partnerki a raczej 2 osób do siebie na kwadrat jak z góry się wie, że to człowiekowi nie pasuje.

---------- Dopisano o 08:55 ---------- Poprzedni post napisano o 08:51 ----------

jak dla mnie takim gadaniem człowiek bruździ głównie sobie bo przeprowadzka do innego miasta z powodu rocznego związku - to zwykłe jest ryzyko jest zabawa. (Mówimy o narzekaniu bo nie widzę nic złego w tym że można się przeprowadzić, nie wyjdzie, wrócić, ale nie marudząc całemu światu na swoje wybory).

Akurat dla mnie to zabawa, już się raz przeprowadziłam rzucając wszystko, teraz jest mi jeszcze łatwiej takie decyzje podejmować, bo pracuję 100 % zdalnie. Moja rodzina i tak mieszka gdzie indziej, bo nie pochodzę z miasta, w którym teraz jestem. Jest mi doskonale obojętne, gdzie będę, ważne, aby miasto dawało możliwości rozwoju, aby mieszkanie tam miało sens na przyszłość (możliwość łatwej sprzedaży lub wynajmu nieruchomości). Nie wiem, gdzie mnie los pokieruje. Jak córka będzie niezależna, a związek nie wyjdzie, mogę nawet pracować z plaży na Filipinach (i serio zrobiłabym to).

[kennedy]

powiem tak :
- nie przemyslalas tego tylko strzelilas
- najpierw powinnas myslec o corce. nawet jesli powie OK to NIGDY nie skazuj jej na spanie na kanapie u faceta matki. po prostu nie rob tego dziecku bo to straszny pomysl
-mozesz sprzedac mieszkanie ale ustalic ze wyprowadzisz sie po czasie. np moi sasiedzi tak zrobili- sprzedali dom, a jeszcze nie kupili nowego i nadal mieszkaja w starym.
- co do faceta to nie musi oznaczac ze on nie chce sie angazowac.

[Norluka]

Napisane przez MaryClark

Co do deklaracji partnera, nie wiem jakby to było. Mieszkał z partnerką poprzednią, zakładam, że nie wyklucza takiej opcji.

Po 8 miesiącach to ty z nim pogadaj, jak to na przyszłość widzi, a nie coś zakładaj.

Chcę mieć swoje życie, ale też czuć, że jestem ważna. Żeby to nie było tylko spotykanie, ale też możliwość polegania na sobie. Owszem, mój pomysł był karkołomny, ale w rezultacie poczucie, że ja i on jesteśmy w sytuacjach życiowych na dobre i na złe, i że jesteśmy w nich razem, drastycznie mi spadło. A co jeśli zachoruję, stracę pracę? Argumentem też będzie komfort? W życiu jest różnie... Gdyby się okazało, że to takie tylko spotykanie, żeby było miło, to nie, - mogę mieszkać oddzielnie, ale nie chcę być tylko dodatkiem do czyjegoś życia, - chyba związek to też jakieś poświęcenie albo zobowiązanie? Nie wiem, czy zobaczyłam tu jego chęć do poświęcenia. I nie wiem, jak to, co tu się zadziało i jego reakcja pozycjonuje naszą relację.

Czyli chcesz to tylnymi drzwiami przenieść wyżej. Od dupy strony zaczynasz, powinnaś z nim najpierw porozmawiać, czy: 1. on chce takiego tradycyjnego związku 2. czy chce zacieśniać waszą relację 3. czy chce w przyszłości razem mieszkać.
Bo może faktycznie się okazać, że więcej sensu ma to mieszkanie na Filipinach, jak córka wyfrunie na studia.
Bardzo mnie dziwi, że przez rok nie ustaliliście, w jakim celu się spotykacie

Na razie to nie jesteś chora, ani bezrobotna, tylko zastrzeliłaś go propozycją z kosmosu.

---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:58 ----------

Napisane przez kennedy

-mozesz sprzedac mieszkanie ale ustalic ze wyprowadzisz sie po czasie. np moi sasiedzi tak zrobili- sprzedali dom, a jeszcze nie kupili nowego i nadal mieszkaja w starym.

Autorka pisała, że teraz wynajmuje.

[MaryClark]

Napisane przez Norluka

Po 8 miesiącach to ty z nim pogadaj, jak to na przyszłość widzi, a nie coś zakładaj.



Czyli chcesz to tylnymi drzwiami przenieść wyżej. Od dupy strony zaczynasz, powinnaś z nim najpierw porozmawiać, czy: 1. on chce takiego tradycyjnego związku 2. czy chce zacieśniać waszą relację 3. czy chce w przyszłości razem mieszkać.
Bo może faktycznie się okazać, że więcej sensu ma to mieszkanie na Filipinach, jak córka wyfrunie na studia.
Bardzo mnie dziwi, że przez rok nie ustaliliście, w jakim celu się spotykacie

Na razie to nie jesteś chora, ani bezrobotna, tylko zastrzeliłaś go propozycją z kosmosu.

---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:58 ----------



Autorka pisała, że teraz wynajmuje.

Takie pytania, w jakim kierunku to zmierza, to trochę trącają desperacją. Wiele się samo wyklarowało jak dotąd, bez pytań, więc i na to przyjdzie pora. Nie jest to w tej chwili aż tak ważne. A o tym, co może być za X czasu nikt nie wie, równie dobrze wszystko może się wysypać za chwilę (life).

[mmb141190]

Ja go trochę rozumiem, bardzo lubię moja własna przestrzeń. Nie chciałabym dzielić małego mieszkania z dwójką osoba, szczególnie z dzieckiem partnera. Czułabym się bardzo niekomfortowo, i on zapewne czuje się tak samo. Jesteście razem jedynie 8 miesięcy, jak dla mnie to dobrze się zachował, że jest szczery i nie zgadza się na coś na co nie ma ochoty. Pomyśl jakby się to skończyło gdybyś się wprowadziła ze swoim dzieckiem, i po czasie kazałby wam się wyprowadzić? Nie każdy ma ochotę bawić się w rodzinę, i według mnie nie powinnaś od niego oczekiwać że przygarnie i Ciebie i Twoją córkę.

Sent from my Pixel 7 using Tapatalk

[Norluka]

Napisane przez MaryClark

Takie pytania, w jakim kierunku to zmierza, to trochę trącają desperacją. Wiele się samo wyklarowało jak dotąd, bez pytań, więc i na to przyjdzie pora. Nie jest to w tej chwili aż tak ważne. A o tym, co może być za X czasu nikt nie wie, równie dobrze wszystko może się wysypać za chwilę (life).

No mi by było żal ładować kasy w mieszkanie, żeby się potem jednak przenieść na Filipiny, bo czekałam aż się samo wyklaruje, i się wyklarowało dopiero po. No chyba że cię stać, co kto lubi.
Z jego punktu widzenia to chyba bardziej desperacko wyglądała ta próba wprowadzenia się do niego

[MaryClark]

Napisane przez Norluka

No mi by było żal ładować kasy w mieszkanie, żeby się potem jednak przenieść na Filipiny, bo czekałam aż się samo wyklaruje, i się wyklarowało dopiero po. No chyba że cię stać, co kto lubi.
Z jego punktu widzenia to chyba bardziej desperacko wyglądała ta próba wprowadzenia się do niego

Moja koleżanka wynajęła komuś swoje mieszkanie w dużym mieście, rzuciła wszystko i pojechała dookoła świata. Zwiedziła Wenezuelę, Peru, i to z małym dzieckiem. Poza tym mieszkanie może być dla córki, ona może tam mieszkać, albo wynajmować je komuś, jest nieskończenie dużo pomysłów.

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[mmb141190]

Trochę żenująca jest dla mnie ta presja żeby razem mieszkać, od razu planować przyszłość itd. Czy ludzie nie mogą się po prostu normalnie poznać, zobaczyć czy się dogadują, a dopiero później rozmawiać o wspólnym mieszkaniu? Oni są razem dopiero 8 miesięcy! Serio, nie widzę aż takiej presji w UK, ludzie są razem wiele lat i często mieszkają osobno, nikt nie mówi, że nie traktują się na serio bo nie chcą razem mieszkać. Bez przesady. Moi znajomi są po ślubie i mieszkają osobno - on w Londynie, ona w Edynburgu. I żyje im się super.

Sent from my Pixel 7 using Tapatalk