|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2024-04-13, 13:10 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
|
Życie po toksycznym związku. Wasze doświadczenia.
Cześć, czy jest tu ktoś, kto ma za sobą trudny, toksyczny związek, z przemocą emocjonalną albo nawet fizyczną, z którego wyszedł i się 'pozbierał'?
Jak wyglądał wasz proces 'leczenia', dochodzenia do siebie, szukania własnej siły, głosu, poczucia własnej wartości? Po jakim czasie ten ból minął, pozbierałyście się, być może stworzyłyście jakąś nową relację – już na innych zasadach. Czy było to ciężkie, jak wyglądało zaufanie 'normalnemu' facetowi? W mojej głowie kłębi się dużo pytań. Bo nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka. Byłam w toksycznym związku, do tej dynamiki przyczyniłam się również ja (to nigdy niestety nie jest jednostronne), ale związek mnie zniszczył, a nic tego nie zapowiadało. Wprost przeciwnie, było pięknie, cudownie, miłość, motyle, chemia, deklaracje, obietnice... To wszystko poprzedziło kłótnie, ciche dni, chaos emocjonalny, obwinianie, karanie ciszą, nastroje typu ciepło-zimno. I moje wieczne poczucie winy, że to przeze mnie, że nie postarałam się dostatecznie, że za dużo chciałam, że w nieodpowiednim momencie, że ja czegoś nie umiem, że to ze mną jest coś nie tak, że jestem chora psychicznie, zaburzona, że ja tylko wszystko psuję... Ciężar emocjonalny tej relacji był koszmarny. Gdy mnie zostawił, po chwilowym odcięciu emocjonalnym zaczął się dramat – wróciły wszystkie wyparte emocje, wszystkie odczucia z ciała, w postaci lęków, ataków paniki, natłoku myśli, depresji. Psychicznie totalnie sięgnęłam dna. Oczywiście podjęłam psychoterapię. Opiszcie swoje historie.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
|
2024-04-17, 13:52 | #2 |
demoralizator
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 319
|
Dot.: Życie po toksycznym związku. Wasze doświadczenia.
Na początku klasik love bombing, a potem już z górki - toksyczność, szantażowanie emocjonalne, przemoc ekonomiczna, wykańczające kilkudniowe awantury o pierdoły, które sobie jaśnie pan ubzdurał. Szczególnie nie mógł zrozumieć moich normalnych, zdrowych relacji z moim ex. Znakomita część tych awantur była o rzeczy w stylu - ex zapytał w smsie o przepis na ciasto. Gość był zaburzony i to mocno. Karanie milczeniem lub kompletne zlewanie też były w pakiecie. W wyniku tego związku mocno uzależniłam się od benzodiazepin.
Skończyło się po niecałym roku, kiedy pięść pana wylądowała na mojej twarzy. Wtedy mnie olśniło by ewakuować się z tego związku i zmienić zamki. Byłam już i tak wtedy od trzech miesięcy na terapii z myślami samobójczymi. Byłam wtedy kompletnie wydrenowana - psychicznie i fizycznie. Łykałam garściami tabletki na uspokojenie. Nigdy więcej nie spotkałam tego psychola, choć przez następny kwartał zamęczał mnie mailami z coraz nowszych adresów, w których przeplatały się mazgaje o wielkiej miłości i prośby bym przyjęła z powrotem jego żałosną dupę z wyzwiskami. Potrafił wypisywać bzdury do mojej rodziny i znajomych. Całe szczęście że spełzło to na niczym, a po trzech miesiącach znudziło mu się to. Po paru miesiącach, zupełnie niespodziewanie poznałam obecnego partnera. Miał w sobie na tyle ciepła i łagodności, że na drugim czy trzecim spotkaniu mnie przytulił i pozwolił się wypłakać, co trwało wiele godzin. Zaopiekował się mną, mimo to - moje leczenie trwało ponad pół roku, które najczęściej spędzałam zakopując się pod kołdrą. Znęcanie się psychiczne skutkuje objawami fizycznymi, o czym niewiele osób wie. Jednak mój partner po upływie prawie 5 lat, jest ze mną do dziś i mam poczucie ogromnego długu wobec niego, bo niewiele jest osób które otoczyłyby taki wrak opieką. |
2024-04-17, 14:05 | #3 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 862
|
Dot.: Życie po toksycznym związku. Wasze doświadczenia.
U mnie to było tylko kilka intensywnych spotkań z toksykiem, w ramach "relacji" na odległość trwającej kilka miesięcy, a i tak po zakończeniu tego wylądowałam z epizodem depresji, prawie nic nie jedząc i wychodząc z łóżka tylko do pracy. Uratował mnie psychiatra i leki. Rzeczywiście miałam przez pewien czas problem, żeby komuś zaufać, bo ten facet wydawał się taki szczery i godny zaufania, a jednak to była tylko maska, więc każdy może grać.
Współczuję każdemu, kto był wplątany w związek z tego typu osobą, chyba tylko pomoc psychiatryczna albo /i psychoterapeutyczna może zadziałać. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
When you have built a satisfying relationship with yourself, then you have something of great worth to share with others. - Dossie Easton Zdarza mi się zmieniać niektóre drobne fakty w moich postach, żeby nie zostać rozpoznaną. Edytowane przez ColourTheSmallOne Czas edycji: 2024-04-17 o 14:07 |
2024-04-19, 12:43 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
|
Dot.: Życie po toksycznym związku. Wasze doświadczenia.
Tak, ja się zgadzam, że przemoc (w moim przypadku psychiczna) zostawia "ślady" fizyczne w ciele. Ja poza atakami paniki, przeogromnym lękiem, poczuciem bycia właśnie wrakiem człowieka, zerowym poczuciem własnej wartości, zaczęłam też mieć nerwicę natręctw, obgryzanie paznokci, skubanie skórek, rozdrapywanie (blizny, eh) i inne takie.
Po takich doświadczeniach człowiek wychodzi jakby na "światło dzienne", do ludzi i uczy się żyć na nowo. Dosłownie. Swoich emocji, które były przedmiotem ataków, wyśmiewania. Swoich reakcji, które tłumił z powodu toksycznego związku. Zaufania do siebie, świata. Jest poraniony, poturbowany, czuje się źle ze sobą, nie wie, nie umie, nie rozumie. Trochę jakby się dopiero narodził, ale przed narodzinami był w mroku i ciemności. Koszmarne uczucie. I jak spotyka miłych, normalnych, dobrych ludzi, to się DZIWI, że ktoś go dobrze traktuje, nie oskarża, nie karze ciszą, jak obiecuje coś to spełnia. Człowiek po takiej przemocy jest ekstremalnie niepewny siebie i swoich uczuć, boi się mówić głośno o swoich granicach i potrzebach, oczekuje podświadomie, że każdy będzie dla niego zły, nietolerancyjny, że każe mu się "stąd zabierać", że nie zostanie zaakceptowany. Boi się "zajmować sobą przestrzeń" i ma tendencje do "przepraszania, że żyje". Tak, terapia, a w kryzysie leki są ratunkiem. Terapia to proces powolny i trudny, nie każdy jest w stanie przetrzymać to całe otwieranie emocjonalnego bagna bez leków właśnie. Pytanie do dziewczyn, które mi odpisały. Wiem już, że jedna z Was jest w udanej relacji od 5 lat i czuje się dobrze, ale pytanie brzmi bardziej: czy skutki tego, co przeżyłyście ciągną się jakoś za Wami, czy czujecie, że stałyście się silniejsze, że więcej byście się nie dały tak potraktować?
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
Edytowane przez niepogodna Czas edycji: 2024-04-19 o 12:47 |
2024-04-19, 14:44 | #5 | |
demoralizator
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 319
|
Dot.: Życie po toksycznym związku. Wasze doświadczenia.
Cytat:
Nie stałam się silniejsza, po prostu znieczuliło mnie to bardzo na wszelkie objawy "dobrego traktowania" przez ludzi - stałam się cynikiem; faktem pozostaje że czuję się bardzo wyobcowana wśród rówieśników (mam ponad 30 lat) - i nie powinno to nikogo dziwić, mam za sobą wiele bardzo nieprzyjemnych doświadczeń. Przestałam traktować zaufanie jak świętość - normą stało się dla mnie że nieufność się bardzo opłaca, bo znakomita większość ludzi prędzej czy później zalicza spektakularne wtopy jeśli o to chodzi W tym momencie nie dałabym się zmanipulować żadnemu toksykowi, podobnie jak mam radar na ćpunów (poznaję z daleka), to mam również toksyk-radar. Łatwo rozpoznaję ludzi zaburzonych, mających wyraźny problem ze sobą i unikam takowych. |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:55.