Facet po przejsciach

[JaneczkaToJa]

Hej,

Poznałam faceta, ktory w poprzednim związku był bity przez kobietę. Dziewczyna chorowała na schizofrenię i niestety przejawiało się to poprzez napady agresji. Związek trwał długo, facet wyzedł z niego kompletnie rozbity.
Zależy mi na nim, ale pomimo jego zapewnień o zaangażowaniu jest między nami dystans. Chwilami wycofuje się fizycznie i emocjonalnie. Nie ma rozmów, nie ma seksu, nie ma przytulania.
Potem wraca do normy, ale za jakis czas - znów to samo.
Próbowałam go namówić na terapię, ale bez rezultatu.
Ostatnio zaczął znikać z domu i chodzi nie wiadomo gdzie. Boję się.

Czy ktos z Was ma za sobą podobny związek? Jak radzić sobie w relacji z takim człowiekiem?
Nie bywa wobec mnie agresywny, ale czasami pzreraża mnie ten jego pusty wzrok... Nie wiem co ię za tym kryje

[Aelora]

Z tego co opisujesz facet zdecydowanie powinien pójść na terapię, być może za szybko wszedł w relację z Tobą. Skoro był wiele lat w takiej niezdrowej relacji, możliwe że jest uzależniony od byłej i wróci do niej. Porozmawiaj z nim o tym, ale jeśli odmówi i uzna że nie ma problemu będzie Wam bardzo ciężko, szanse na powodzenie tego związku nie rysują się optymistycznie.

[ColourTheSmallOne]

Z nim chyba też nie wszystko do końca w porządku. W imię czego się męczysz? Nie ma innych facetów wokół? Skoro nie chce iść na terapię, to mu nie pomożesz. Naprawdę chcesz ciągnąć pseudozwiazek z kims, kto z tobą nie rozmawia, nie przytula i ma terapię w tyłku?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[JaneczkaToJa]

To nie tak, że przez cały czas jest "lipa". Bywa i tak, że jest między nami super (kwiaty, dobry sex, wyznania i plany), a potem nagle on przypomina sobie o przeszłosci i zaczyna się zamykać Ja wiem, że tam było grubo: dziewczyna się na niego z nożem potrafiła rzucić albo dzwonić na policję, że on ją bije i gwałci... Tak więc na bank do niej nie wróci, bo musiałby chyba na głowę upasć.
Nie wiem, skąd u niego taka obawa przed terapią...
Kocham go. Nie chcę się poddawać, ale chwilami czuję się masakrycznie zmęczona.

[Aelora]

Napisane przez JaneczkaToJa

To nie tak, że przez cały czas jest "lipa". Bywa i tak, że jest między nami super (kwiaty, dobry sex, wyznania i plany), a potem nagle on przypomina sobie o przeszłosci i zaczyna się zamykać Ja wiem, że tam było grubo: dziewczyna się na niego z nożem potrafiła rzucić albo dzwonić na policję, że on ją bije i gwałci... Tak więc na bank do niej nie wróci, bo musiałby chyba na głowę upasć.
Nie wiem, skąd u niego taka obawa przed terapią...
Kocham go. Nie chcę się poddawać, ale chwilami czuję się masakrycznie zmęczona.

Różnie bywa, skoro tak długo trwał w tym związku mimo jej agresji i przemocy. Nie chcę Cię nakręcać, ale nigdy nie mów nigdy, zwłaszcza gdy piszesz, że facet nagle gdzieś wychodzi i nic o tym nie mówi. Może wystarczyć, że ona powie o podjęciu leczenia oraz potrzebie wsparcia z jego strony, są tu takie historie że mimo rozmaitych wyrządzonych krzywd wystarczyło jedno słowo i skrzywdzony/a wracał do oprawcy, tak działają osoby w toksycznych relacjach.

Może on boi się otworzyć u terapeuty, często mężczyznom jest bardzo trudno przyznać się że doznali przemocy fizycznej zwłaszcza od partnerki. Trochę mamy takie wzorce męskości, że boją się przyznać w obawie przed reakcją otoczenia, że biła ich kobieta. Albo jest tam jeszcze wiele innych mrocznych rzeczy, o których nie masz pojęcia i on nie chce do tego wracać.

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Aelora

Różnie bywa, skoro tak długo trwał w tym związku mimo jej agresji i przemocy. Nie chcę Cię nakręcać, ale nigdy nie mów nigdy, zwłaszcza gdy piszesz, że facet nagle gdzieś wychodzi i nic o tym nie mówi. Może wystarczyć, że ona powie o podjęciu leczenia oraz potrzebie wsparcia z jego strony, są tu takie historie że mimo rozmaitych wyrządzonych krzywd wystarczyło jedno słowo i skrzywdzony/a wracał do oprawcy, tak działają osoby w toksycznych relacjach.

Może on boi się otworzyć u terapeuty, często mężczyznom jest bardzo trudno przyznać się że doznali przemocy fizycznej zwłaszcza od partnerki. Trochę mamy takie wzorce męskości, że boją się przyznać w obawie przed reakcją otoczenia, że biła ich kobieta. Albo jest tam jeszcze wiele innych mrocznych rzeczy, o których nie masz pojęcia i on nie chce do tego wracać.

On mówił, że ta dziewczyna chciała już kiedys do niego wrócić, ale odrzucił taką opcję. Nie mają kontaktu od kilku lat; zablokował ją na portalach i zastrzegł numer. Nie sądzę, aby chciał do niej wrócić. Kiedy jet normalnie, to czuję, że mnie kocha i docenia. Aczkolwiek masz rację: niczego nie można być pewnym.

Na pewno są rzeczy, o których mi nie powiedział. Obawy pewnie ma, bo to kawał chłopa i pewnie trudno mu przyznać, że kobieta podnoiła na niego rękę. Mówił, że nigdy jej nie oddał. I w to mu nawet wierzę.

[Aelora]

Napisane przez JaneczkaToJa

On mówił, że ta dziewczyna chciała już kiedys do niego wrócić, ale odrzucił taką opcję. Nie mają kontaktu od kilku lat; zablokował ją na portalach i zastrzegł numer. Nie sądzę, aby chciał do niej wrócić. Kiedy jet normalnie, to czuję, że mnie kocha i docenia. Aczkolwiek masz rację: niczego nie można być pewnym.

Na pewno są rzeczy, o których mi nie powiedział. Obawy pewnie ma, bo to kawał chłopa i pewnie trudno mu przyznać, że kobieta podnoiła na niego rękę. Mówił, że nigdy jej nie oddał. I w to mu nawet wierzę.

Ok, skoro nie są już razem kilka lat to może przesadzam, przepraszam, myślałam że to świeższa sprawa. Natomiast to, co się u nich działo, prawdopodobnie dalej w nim siedzi. Przyznam, że skoro tyle to trwa to prawdopodobnie nie obejdzie się bez pomocy specjalisty, mimo Twoich najlepszych chęci on dalej jest złamany emocjonalnie i wyraźnie coś go dręczy. Może rozmawiaj z nim, staraj się przekonać, że to dla jego własnego dobra oraz dobra Waszej relacji, że martwisz się o niego i chcesz dla niego jak najlepiej.

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Aelora

Ok, skoro nie są już razem kilka lat to może przesadzam, przepraszam, myślałam że to świeższa sprawa. Natomiast to, co się u nich działo, prawdopodobnie dalej w nim siedzi. Przyznam, że skoro tyle to trwa to prawdopodobnie nie obejdzie się bez pomocy specjalisty, mimo Twoich najlepszych chęci on dalej jest złamany emocjonalnie i wyraźnie coś go dręczy. Może rozmawiaj z nim, staraj się przekonać, że to dla jego własnego dobra oraz dobra Waszej relacji, że martwisz się o niego i chcesz dla niego jak najlepiej.

Nic się nie stało... Nie doprecyzowałam, że on z nią był kilka lat temu. Wiem, że go to gryzie, bo miewa chwile, gdy mówi, że ten związek go totalnie zmienił i trudno mu zrozumieć, dlaczego go to spotkało... Ja też cierpię słuchając tego, co mówi...

[Pati_Hr]

Jeżeli facet nie chce iśc na terapie i nie widac żeby coś zmieniało się na lepsze to osobiście bym mimo wszystko odpuściła taki związek.

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Pati_Hr

Jeżeli facet nie chce iśc na terapie i nie widac żeby coś zmieniało się na lepsze to osobiście bym mimo wszystko odpuściła taki związek.

Też mam takie mysli. Dam mu pewnie jeszcze trochę czasu, ale nie będę czekać w nieskonczonosc. Bardzo bym nie chciała "przegrać" z jego przeszłoscią.

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez JaneczkaToJa

Też mam takie mysli. Dam mu pewnie jeszcze trochę czasu, ale nie będę czekać w nieskonczonosc. Bardzo bym nie chciała "przegrać" z jego przeszłoscią.

Napiszę brutalnie, ale to będzie jego wina i to on "przegra" i cię straci. To jego odpowiedzialność iść na terapię i przepracowac poprzedni związek. Ja już się kiedyś bawiłam w terapeutke, spotykając się z facetem z problemami, który nie chciał oczywiście iść na terapię. Nigdy więcej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[JaneczkaToJa]

Napisane przez ColourTheSmallOne

Napiszę brutalnie, ale to będzie jego wina i to on "przegra" i cię straci. To jego odpowiedzialność iść na terapię i przepracowac poprzedni związek. Ja już się kiedyś bawiłam w terapeutke, spotykając się z facetem z problemami, który nie chciał oczywiście iść na terapię. Nigdy więcej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Czyli znasz temat... Ja nie będę walczyć do upadłego, bo to on musi mieć w sobie siłę i upór. Zresztą, raz już mu powiedziałam, że jak się nie otworzy na "nowe", to go "stare" wykończy.
Tylko, że trudno mi twardo stawiać sprawę, kiedy jestem zakochana

[xfrida]

Napisane przez JaneczkaToJa

Czyli znasz temat... Ja nie będę walczyć do upadłego, bo to on musi mieć w sobie siłę i upór. Zresztą, raz już mu powiedziałam, że jak się nie otworzy na "nowe", to go "stare" wykończy.
Tylko, że trudno mi twardo stawiać sprawę, kiedy jestem zakochana

ja bym brala poprawke na to co on mowi.
macie jakis wspolnych znajomych kogokolwiek kto moglby jeszcze potwierdzic jego opowiesci?
jak dla mnie jego zachowanie jest bardzo niepokojace,szczegolnie wychodzenie z domu i znikanie nie wiadomo gdzie.
co ci powiedzial? gdzie chodzi? mieszkacie razem? ile jestescie razem?jak dla mnie to wszystko grubymi nicmi szyte szczegolnie ze piszesz ze nie ma z nia kontaktu juz od kilku lat...
cos mi tu smierdzi w tym wszystkim ,rozumiem ze jestes zakochana ale czasami lepeij zdjac klapki z oczu i ratowac siebie przedewszystkim

[JaneczkaToJa]

Napisane przez xfrida

ja bym brala poprawke na to co on mowi.
macie jakis wspolnych znajomych kogokolwiek kto moglby jeszcze potwierdzic jego opowiesci?

Opowiadała mi o tym jego mama, a potem siostra (kiedy pierwszy raz ta dziewczyna rzuciła się na niego z nożem wiozły go na pogotowie, bo mu skaleczyła rękę i trzeba było szyć - ma nawet bliznę). Jego siostra mówiła, że w tym związku wciąż funkcjonowały wyzwiska i przemoc. Oprócz tego żona jego kumpla mówiła kiedys, że on się bardzo zmienił po tej historii i trudno z nim było nawiazać kontakt po zamknięciu tego rozdziału. Podobno to był kiedys bardzo otwarty, pełen pozytywnej energii facet.

Jestemy razem od roku. Nie mieszkamy jeszcze razem w pełnym wymiarze, ale nocuję u niego kilka razy w tygodniu. Na pytanie gdzie ię podziewał, odpowiada, że był na długim spacerze. To nie tak, że chodzi gdzies codziennie, a tylko w chwilach, gdy go marazm dopada

[Sion50]

Terapia nic tu nie zmieni. Albo ktoś jest zaradny albo jest nieudacznikiem. Płacenie jakiejś babce która wlasciwie nie wiadomo kim jest bo na pewno nie lekarzem jak psychiatra bo żeby być być psychoterapeutą można być po polonistyce czy teologii.

[Alegory]

Wygląda, że facet ma poważne problemy i nie chce z nimi nic zrobić. To trochę brutalne, ale trzeba sobie postawić pytanie: czy chcesz być partnerką w satysfakcjonującym związku, czy ratowniczką i żyć w ciągłym niepokoju? Jesteście rok czasu razem, tu się już niewiele zmieni, jeśli on nie zmieni swojego zachowania (a nie wygląda na zainteresowanego tym).

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Alegory

Wygląda, że facet ma poważne problemy i nie chce z nimi nic zrobić. To trochę brutalne, ale trzeba sobie postawić pytanie: czy chcesz być partnerką w satysfakcjonującym związku, czy ratowniczką i żyć w ciągłym niepokoju? Jesteście rok czasu razem, tu się już niewiele zmieni, jeśli on nie zmieni swojego zachowania (a nie wygląda na zainteresowanego tym).

Próbuję namówić jego mamę na wspólny front. Może we dwie go przekonamy? Jego kumpel mówi, że i tak jest lepiej, odkąd się ze mną spotyka... Dwa lata temu iedział godzinami przed tv i miał daleko wychodzenie gdziekolwiek.
Wiem, że brzmię żałosnie, ale tak bardzo nie chcę, żeby ta relacja sę rozpadła

[Alegory]

Napisane przez JaneczkaToJa

Próbuję namówić jego mamę na wspólny front. Może we dwie go przekonamy? Jego kumpel mówi, że i tak jest lepiej, odkąd się ze mną spotyka... Dwa lata temu iedział godzinami przed tv i miał daleko wychodzenie gdziekolwiek.
Wiem, że brzmię żałosnie, ale tak bardzo nie chcę, żeby ta relacja sę rozpadła

Nawet jeśli go namówicie na terapię to terapeuta nic nie zdziała bez jego chęci. Być może facet jest w depresji, może emocjonalnie nadal w tym poprzednim związku. Jeśli namówicie go na wizytę u psychiatry, antydepresanty pomogą pewnie na krótką metę - po odstawieniu nie rozwiązane problemy wrócą.

Rozumiem, że Ci na nim zależy, ale ta relacja nie rokuje dobrze. Możesz stracić dużo czasu i siły, a nic nie zyskać. To Twoje ryzyko. Może warto sobie określić czas przez jaki będziesz podejmować te "próby".

[Aelora]

Napisane przez JaneczkaToJa

Próbuję namówić jego mamę na wspólny front. Może we dwie go przekonamy? Jego kumpel mówi, że i tak jest lepiej, odkąd się ze mną spotyka... Dwa lata temu iedział godzinami przed tv i miał daleko wychodzenie gdziekolwiek.
Wiem, że brzmię żałosnie, ale tak bardzo nie chcę, żeby ta relacja sę rozpadła

Może jest światełko w tunelu, skoro powoli wraca do życia, ale dalej potrzebuje terapii i przepracowania tego co go spotkało, to pomogłoby mu stanąć szybciej na nogi i wrócić przynajmniej częściowo do dawnego, bardziej optymistycznego usposobienia.
Może zabrzmię trochę cynicznie, ale teraz jesteście na początku związku, to dopiero rok, jesteś zakochana i chcesz o niego walczyć. Ale pisałaś, że już teraz czasami czujesz masakryczne zmęczenie oraz martwisz się, więc z czasem gdy emocje i uczucie przejdą w fazę stabilizacji jego zachowania mogą zacząć Ci coraz bardziej przeszkadzać i stwierdzisz, że to jednak ponad Twoje siły. Jego zniszczył związek z eks, nie pozwól żeby ta spirala toksyczności trwała dalej i związek z nim wpłynął negatywnie na Ciebie.

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Alegory

Rozumiem, że Ci na nim zależy, ale ta relacja nie rokuje dobrze. Możesz stracić dużo czasu i siły, a nic nie zyskać. To Twoje ryzyko. Może warto sobie określić czas przez jaki będziesz podejmować te "próby".

Myslę, że dam mu jeszcze 2 miechy na podjęcie decyzji o terapii. Jesli nie uzyskam konkretnej deklaracji, odejdę. A potem umrę z rozpaczy.

---------- Dopisano o 20:35 ---------- Poprzedni post napisano o 20:31 ----------

Napisane przez Aelora

Może zabrzmię trochę cynicznie, ale teraz jesteście na początku związku, to dopiero rok, jesteś zakochana i chcesz o niego walczyć. Ale pisałaś, że już teraz czasami czujesz masakryczne zmęczenie oraz martwisz się, więc z czasem gdy emocje i uczucie przejdą w fazę stabilizacji jego zachowania mogą zacząć Ci coraz bardziej przeszkadzać i stwierdzisz, że to jednak ponad Twoje siły. Jego zniszczył związek z eks, nie pozwól żeby ta spirala toksyczności trwała dalej i związek z nim wpłynął negatywnie na Ciebie.

To nie brzmi cynicznie, a logicznie. Nie mogę się łudzić całe życie - to nic nie da. Poczekam jeszcze trochę, ale jak nic ię nie zmieni, odejdę.[COLOR="Silver"]

[Aelora]

Napisane przez JaneczkaToJa

To nie brzmi cynicznie, a logicznie. Nie mogę się łudzić całe życie - to nic nie da. Poczekam jeszcze trochę, ale jak nic ię nie zmieni, odejdę.

Dobry pomysł, żeby dać mu trochę czasu na przemyślenie i podjęcie terapii. Trzymam za Was kciuki żeby jednak ułożyło się i pozdrawiam ciepło

[xfrida]

Napisane przez JaneczkaToJa

Myslę, że dam mu jeszcze 2 miechy na podjęcie decyzji o terapii. Jesli nie uzyskam konkretnej deklaracji, odejdę. A potem umrę z rozpaczy.

---------- Dopisano o 20:35 ---------- Poprzedni post napisano o 20:31 ----------



To nie brzmi cynicznie, a logicznie. Nie mogę się łudzić całe życie - to nic nie da. Poczekam jeszcze trochę, ale jak nic ię nie zmieni, odejdę.[COLOR="Silver"]

wiesz to nie jest normalne ze gosciu po paru latach od rozstania i roku w nowym zwiazku ciagle sie zawiesza i przezywa to co sie stalo w poprzednim zwiazku
samo namawianie nawet jakbys zaangazowala w to pol miasta nic nie da ani terapia nic nie da jak ten czlowiek nie chce nic zmienic
wedlug mnie bylo cos z nim nie tak juz przed tym zwiazkiem z ta kobieta skoro dal sie tak stlamsic i tkwil w takiej toksynie przez lata ,on moze miec jakies glebsze problemy nie koniecznie tylko zwiazane z poprzednia relacja
poza tym taka terapia nie wyprostuje go w 3 sesje to sa lata ciezkiej pracy nad soba ,zrobisz jak uwazasz ale wedlug mnie zwiazek z kims takim to orka na ugorze ,cale zycie chcesz go ciagnac,wspierac podtrzymywac,jak mozna z kims takim zbudowac mocna zdrowa relacje ?co z toba w tym zwiazku na kim ty sie bedziesz mogla oprzec jak on taki slaby?
ps ,no to nie znikal tylko szedl sie przejsc to chyba normalne sama tez chodze na spacery i nie traktuje tego jako znikanie

[JaneczkaToJa]

Napisane przez xfrida

wiesz to nie jest normalne ze gosciu po paru latach od rozstania i roku w nowym zwiazku ciagle sie zawiesza i przezywa to co sie stalo w poprzednim zwiazku
samo namawianie nawet jakbys zaangazowala w to pol miasta nic nie da ani terapia nic nie da jak ten czlowiek nie chce nic zmienic
wedlug mnie bylo cos z nim nie tak juz przed tym zwiazkiem z ta kobieta skoro dal sie tak stlamsic i tkwil w takiej toksynie przez lata ,on moze miec jakies glebsze problemy nie koniecznie tylko zwiazane z poprzednia relacja
poza tym taka terapia nie wyprostuje go w 3 sesje to sa lata ciezkiej pracy nad soba ,zrobisz jak uwazasz ale wedlug mnie zwiazek z kims takim to orka na ugorze ,cale zycie chcesz go wyciagnac,wspierac podtrzymywac,jak mozna z kims takim zbudowac mocna zdrowa relacje co z toba w tym zwiazku na kim ty sie bedziesz mogla oprzec jak on taki slaby?
ps ,no to nie znikal tylko szedl sie przejsc to chyba normalne sama tez chodze na spacery i nie traktuje tego jako znikanie

Nie wiem wszytkiego z całą pewnoscią. Możliwe, że cos oprócz tego decyduje o jego zachowaniu.
Wiem, że terapia to lata pracy. Póki co, musi się na nią zdecydować. Potem (ewentualnie) zobaczymy.
Nie jestem facetem i nie wiem jak mogło na niego wpłynąć bicie i wyzwiska, ale pewnie łatwiej by to ogarnął, gdyby obrywał od innego mężczyzy, a nie od kobiety...

Taa, jego spacer trwał kiedys 6 godzin. Telefon wyłączył i bajlando. I tak za każdym razem - poza zasięgiem i hej macarena

[xfrida]

Napisane przez JaneczkaToJa

Nie wiem wszytkiego z całą pewnoscią. Możliwe, że cos oprócz tego decyduje o jego zachowaniu.
Wiem, że terapia to lata pracy. Póki co, musi się na nią zdecydować. Potem (ewentualnie) zobaczymy.
Nie jestem facetem i nie wiem jak mogło na niego wpłynąć bicie i wyzwiska, ale pewnie łatwiej by to ogarnął, gdyby obrywał od innego mężczyzy, a nie od kobiety...

Taa, jego spacer trwał kiedys 6 godzin. Telefon wyłączył i bajlando. I tak za każdym razem - poza zasięgiem i hej macarena

nie wiem jak mozna swiadomie ladowac sie w bagno a ty wlasnie to robisz
nie moglabym zaufac takiemu czlowiekowi
rozumiem ze byl w toksycznym zwiazku ale sorry jak nie przepracowal swoich problemow to nie powinnien wchodzic w nowe relacje
znikanie na 6h wylaczanie telefonu jest niepowazne ,jak sobie wyobrazasz zakladanie rodziny z kims takim jak na nim mozna polegac?
ps,on pracuje ?poza zwiazkiem w zyciu radzi sobie ok ?
wedlug mnie to jest powaznie zaburzony zdrowy czlowiek po byciu zaatakowanym nozem ulotnilby sie z tego zwiazku odrazu,ty tez masz jakies zapedy na ratownika...zastanow sie dlaczego jestes tak zdesperowana

[Pati_Hr]

Napisane przez JaneczkaToJa

Próbuję namówić jego mamę na wspólny front. Może we dwie go przekonamy? Jego kumpel mówi, że i tak jest lepiej, odkąd się ze mną spotyka... Dwa lata temu iedział godzinami przed tv i miał daleko wychodzenie gdziekolwiek.
Wiem, że brzmię żałosnie, ale tak bardzo nie chcę, żeby ta relacja sę rozpadła

Z ciekawości, ile masz lat? W jakim wieku jest twój partner?

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Pati_Hr

Z ciekawości, ile masz lat? W jakim wieku jest twój partner?

Ja mam 25, on 27. Tak, wiem, w tym wieku człowiek powinien już być ogarnięty.

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------

Napisane przez xfrida

nie wiem jak mozna swiadomie ladowac sie w bagno a ty wlasnie to robisz
nie moglabym zaufac takiemu czlowiekowi
rozumiem ze byl w toksycznym zwiazku ale sorry jak nie przepracowal swoich problemow to nie powinnien wchodzic w nowe relacje
znikanie na 6h wylaczanie telefonu jest niepowazne ,jak sobie wyobrazasz zakladanie rodziny z kims takim jak na nim mozna polegac?
ps,on pracuje ?poza zwiazkiem w zyciu radzi sobie ok ?
wedlug mnie to jest powaznie zaburzony zdrowy czlowiek po byciu zaatakowanym nozem ulotnilby sie z tego zwiazku odrazu,ty tez masz jakies zapedy na ratownika...zastanow sie dlaczego jestes tak zdesperowana

Nie jestem zdesperowana. Nie szukam dla niego na siłę wymówek i mimo uczuć, które żywię potrafię sobie wyobrazić życie bez niego (choć pewnie byłoby ono na swój sposób smutne, przynajmniej na początku). W tej chwili nie myslę o zakłądaniu z nim rodziny, bo zwyczajnie nie widzę, aby takie plany miały szanse powodzenia.
Przez pierwsze miesiące widywalimy się głównie na miescie, więc trudno było zauważyć, że cos jest nie tak. Dopiero, kiedy zaczęłam u niego bywać częsciej i nocować, trochę do mnie dotarło. Wtedy też zaczęłam mu wspominać o terapii.

Zawodowo oboje radzimy sobie dobrze. On ma też swoje mieszkanie; nie na kredyt, tylko kupione w 100% za gotówkę.

[xfrida]

Napisane przez JaneczkaToJa

Ja mam 25, on 27. Tak, wiem, w tym wieku człowiek powinien już być ogarnięty.

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------



Nie jestem zdesperowana. Nie szukam dla niego na siłę wymówek i mimo uczuć, które żywię potrafię sobie wyobrazić życie bez niego (choć pewnie byłoby ono na swój sposób smutne, przynajmniej na początku). W tej chwili nie myslę o zakłądaniu z nim rodziny, bo zwyczajnie nie widzę, aby takie plany miały szanse powodzenia.
Przez pierwsze miesiące widywalimy się głównie na miescie, więc trudno było zauważyć, że cos jest nie tak. Dopiero, kiedy zaczęłam u niego bywać częsciej i nocować, trochę do mnie dotarło. Wtedy też zaczęłam mu wspominać o terapii.

Zawodowo oboje radzimy sobie dobrze. On ma też swoje mieszkanie; nie na kredyt, tylko kupione w 100% za gotówkę.

z nim jest cos grubo nie w porzadku skoro przez kilka lat po rozstaniu ciagle ma takie odchyly i tak jak mowie musialo byc cos z nim nie tak jeszcze przed wejsciem w zwiazek z ta poprzednia kobieta bo zaden zdrowy mlody chlopak nie dalby sie okladac wyzywac dzgac nozem i wracac do takiej dziewczyny

jestes jeszcze bardzo mloda poszukaj kogos bez problemow ,czy rozmawialas ze swoimi rodzicami (przyjaciolka ,siostra) na ten temat,co oni o tym mysla
ja bym byla bardzo zaniepokojona jakby moja corka czy siostra chciala sie zwiazac z kims takim ,to jest branie sobie na glowe niepotrzebnych problemow

[JaneczkaToJa]

Napisane przez xfrida

z nim jest cos grubo nie w porzadku skoro przez kilka lat po rozstaniu ciagle ma takie odchyly i tak jak mowie musialo byc cos z nim nie tak jeszcze przed wejsciem w zwiazek z ta poprzednia kobieta bo zaden zdrowy mlody chlopak nie dalby sie okladac wyzywac dzgac nozem i wracac do takiej dziewczyny

jestes jeszcze bardzo mloda poszukaj kogos bez problemow ,czy rozmawialas ze swoimi rodzicami (przyjaciolka ,siostra) na ten temat,co oni o tym mysla
ja bym byla bardzo zaniepokojona jakby moja corka czy siostra chciala sie zwiazac z kims takim ,to jest branie sobie na glowe niepotrzebnych problemow

Czuję się jak ktos, kto układa puzzle, ale że nie ma kompletu, to obraz widzi tylko w połowie. Chciałabym poznać tę historię od "a do z", ale bez terapii, to niemożliwe. Znam okrojoną wersję.

Mój Tata nie żyje, więc z nim nie pogadam. Mama wierzy w mój rozsądek; wie, że ja nie będę tego ciągnąć latami. Zresztą, jeli on w ciągu 2 miesięcy nie zdecyduje się na terapię, to odejdę.
Jestem całkiem fajną dziewczyną, więc może nie skończę jako dożywotnia singielka

[Alegory]

Napisane przez JaneczkaToJa

Myslę, że dam mu jeszcze 2 miechy na podjęcie decyzji o terapii. Jesli nie uzyskam konkretnej deklaracji, odejdę. A potem umrę z rozpaczy.

Weź pod uwagę, że terapia może potrwać co najmniej kilka miesięcy, a w cięższych przypadkach nawet kilka lat. To też jest czas, w którym nie będziesz miała stabilnego związku.

[JaneczkaToJa]

Napisane przez Alegory

Weź pod uwagę, że terapia może potrwać co najmniej kilka miesięcy, a w cięższych przypadkach nawet kilka lat. To też jest czas, w którym nie będziesz miała stabilnego związku.

Daję mu 2 m-ce na podjęcie decyzji o terapii. Jesli się nie zdecyduje, odchodzę. Jesli pójdzie do terapeuty, to poczekam na efekty terapii. W razie widocznych postępów będę z nim...