|
|
#1 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-07
Wiadomości: 2 046
|
pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Chciałam się zapytać mamusie jak to jest, jak pojawia się ta nasza wyczekiwana przez 9 miesięcy pociecha ?
Jakie to uczucie widzieć swoje maleństwo po raz pierwszy po porodzie? I jak wyglądają pierwsze tygodnie z takim maluszkiem w domu? Bo czym bliżej porodu tym wiecej się zastanawiam jak ja sobie z takim maluszkiem i z tym wszystkim poradze na początku.
__________________
------------------------------------------------------------------- 11.09.2008 - spotkanie z Katesią |
|
|
|
|
#2 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 957
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
po porodzie nie bylo zadnych uczuc, nawet zastanawialam sie po co mi on, ja wlasciwie go nie potrzebuje itp. Pisalam o tym w innym watku, a jak bylo w domu, to tez lekka panika, jak to bedzie, czy nadal takie problemy jak w szpitalu czy dam sobie rade. Poloznej sobie nie wzielam i balam sie czy jednak nie bedzie mi potrzebna. Skonczylo sie tym, ze maly odrazu sie zaaklimatyzowal i nie robil takich chopek jak w szpitalu. Z drugiej stroxn starsznie sie cieszylam jadac do domu, tylko ten strach jak maly zareaguej na nowe miejsce.
|
|
|
|
|
#3 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-11
Wiadomości: 4 014
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
Ja wlasnie najbardziej sie tych początkow obawiam... boje sie ze bede miała depreche, ze nic nie bede czuła do dzidziora, a ze wrecz mnie bedzie denerwował . Boje sie ze nie bede umiała sie nim zająć, ze bedzie ciagle płakał, nie bedzie chciał ssac... boje sie jak ja dam sobie rade w szpitalu po porodzie, gdzie pewnie wszyscy patrzą jeden na drugiego i porównują, a ja o opiece nad noworodkiem nie mam zielonego pojęcia... o matko, jak sobie pomysle to mi sie słabo robi. Nigdy wczesniej nie mialam do czynienia z noworodkami ani nawet niemowlakami, unikałam jak ognia dzieci znajomych bo mnie wkurzały ich wrzaski .. nie wiem czy w ogole mam w sobie cos takiego jak instynkt macierzynski
|
|
|
|
|
|
#4 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 2 149
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Ja mam z kolei zdanie na temat rzeczonego instynktu macierzyńskiego dość radykalne- według mnie to nie jest coś, co dziewczynka ma wewnątrz, to jest coś, co wybiera- nie widzę jakichkolwiek podstaw do tego, by instynkt macierzyński wiązać ze sferą pozawolicjonalną
Według mnie to nic negatywnego, mieć wątpliwości wkrótce po porodzie / a przed to już abstrakcja totalna/. Owszem, depresja pojawia sie dość często, ale nie zawsze, spadek nastroju po części to efekt obniżania się poziomu hormonów i na to nie ma wpływu- warto to sobie uzmysłowić. Z doświadczenia- dla mnie koszmarem był pobyt po porodzie w szpitalu, dziecko miało leukocytozę, hiperglikemię, okazało się , ze jednak urodził się przedwcześnie, miał żółtaczkę dosyć silną, nie umiał ssać, ja nie miałam pokarmu, wkurzałam się że nie mam i koło się zamykało. Marzyłam o powrocie do domu- rzeczywiście, kiedy już znalazłam się na własnych śmieciach, po swojemu zaczęłam zajmowac się dzieckiem i sama już o nim decydowałam. Znalazłam swój własny rytm. Pierwsze dni nie są łatwe,szczególnie jeśli dziecko nie sypia dużo lub choruje. Warto mieć kogoś obok siebie- partnera, przyjaciółke, matkę, siostre itp. Przed porodem najlepiej przygotować sporą ilosć ciuszków / wyprać, wyprasować/, by natłok pracy nas jeszcze nie dobijał.Nie wstydzić się prosic o pomoc w gotowaniu, praniu, zostaniu z dzieckiem na kwadrans itd. Ja myslę, że nawet zaglądanie tu, na wizaż, na forum będzie też zbawienne, bo można się z kimś wymienić opiniami, poradzić kogoś, wyżalić, prosić o wsparcie...Nie trzeba się nastawiać na niepowodzenie, karmienia piersią wiele kobiet musi się uczyć i musi je wypracować / jeśli chce/. Nie mam zamiaru być wazeliną, ale wydaje mi się, że wszystkie ciężarówki, jakie tu zaglądają to rozsądne i świadome przyszłe mamy, będzie wspaniale i już, nie ma innego wyjścia
__________________
C'est la vie - cały twój Paryż dwie drogi na krzyż
Knajpa, kościół, widok z mostu |
|
|
|
|
#5 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 8 500
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
w nawiazaniu do tytulu postu - CIEZKO!!!! bylam tak zmeczona i fizycznie i psychicznie, ze naprawde nie mialam ochoty ani checi zajmowac sie malym synkiem. ten placz o wszystko, nie wiadmo bylo czego chcial, to nocne wstawanie (tak bylo na poczatku). jednak potem bylo lepiej. poznawalismy coraz bardziej swoje dziecko, wiedzielismy co mu potrzeba, a czego nie, co mu jest (ale nie na 100% oczywiscie
). najgorsze jest to, ze taki maluch nie moze ci powiedziec, ze go cos boli albo ze to mu nie pasuje albo tamto. teraz moj synek ma niecale 3 latka i jest o niebo lepiej - powie mi, ze np. boli go nozka czy tez chce mu sie pic, itp. dla mnie to rewelacja kiedy juz mozna dogadac sie ze swoim dzieckiem i wiesz, czego takie dziecko potrzebuje.
|
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
oj, poradzisz sobie, poradzisz, jestem tego pewna.
ja na poczatku nic nie czulam, owszem, przytulilam corcie, pocalowalam, ale jak mi ja zabrali (bylo podejrzenie wady serca, musiala byc na obserwacji 2 dni, teraz juz jest wszystko w porzadku), to nawet tak bardzo nie tesknilam. bylam wyczerpana i jakos ciezko mi bylo sie przyzwyczaic do mysli, ze jest "nowy" czlowiek w moim zyciu. w czasie ciazy wydawalo mi sie, ze juz jestem na to przygotowana, ale to sie tylko tak wydaje... jak sie rodzi czlowieczek, to bardzo ciezko uwiezyc, ze to nasze dziecko (ja tak przynajmniej mialam i pare mich kolezanek tez) po powrocie ze szpitala bywalo roznie, czasami malutka spala non stop, budzila sie tylko na jedzenie a czasami plakala caly dzien i noc. ale najgorzej przezyc pierwszy miesiac, pozniej juz leci tak szybko ze az smutno. ja najgorzej wspominam noce, kiedy bylo tak cicho i ciemno, maz sobie smacznie spal a ja nie moglam zmrozyc oka, bo caly czas sprawdzalam, czy marysia oddycha, tak sie o nia balam, byla taka malenka... oj, tych przezyc, uczuc, bojazni bylo tak wiele, ze dlugo by opisywac i trwaloby to tyle , w jakim wieku jest dziecko, bo kazdy dzien jest inny i kazdy dzien uczy nas czegos nowego. co dzien tez bardziej "uczysz" sie swojego dziecka a wszystko, co sie bedzie dzialo bez wzgledu na to czy bedzie to cos przyjemnego czy nie bedziesz wspominac kiedys z sentymentem. ja mam co prawda dopiero niespelna 4 miesieczna corcie, ale juz wspominam czule te nasze pierwsze dni i nieprzespane noce... |
|
|
|
|
#7 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 191
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Jak pokazali mi pierwszy raz dzidziusia to czulam sie tak jakby mi pokazali obce dziecko. NIe wiedzialam jak sie zachowac wiec poglaskalam mala po glowce zeby nie bylo
. Potem jak ja przywiezli na drugi dzien to mialam podobne uczucia - obce dziecko, nie wiem po co mi ono co ja mam z nim teraz zrobic?? Przystawiali dziecko do piersi - strasznie bolało jak ssalo wiec nawet czulam niechec do karmienia. Jak stanelam pierwszy raz nad kupka (a to byla szpitalna pielucha tetrowa) to nie wiedzialam co mam robic. NIe umialam nawet trzymac dziecka na rekach wiec mama musiala mi pokazywac! Na trzeci dzien w szpitalu jak przyszla moja mama to zaczelam ryczec ze mam depresje ze nie dam rady, nic nie umiem przy tym dziecku zrobic.... jak placze to nie wiem co ono chce, na oddziale cisza tylko moje ryczy w nieboglosy i nie umiem uspokoic... wydawalo mi sie ze nie nadaje sie na matke. po paru dniach jednak bylo lepiej - wszystkeigo sie nauczylam, zmienic pieluche, nakarmic, wykapac, teraz po 3 tyg. nadal mam jakies problemy, czasami nie umiem malej złapac i wygodnie trzymac na rekach:d ale czlowiek szybko sie uczy. instynkt macierzynski nie wiem czy sie u mnie rozwinął.. lubie maluszka ale czasami jak krzyczy chcialabym jej wlac lub zamknac sie w drugim pokoju!
|
|
|
|
|
#8 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 957
|
[QUOTE=Gorylek]Jak pokazali mi pierwszy raz dzidziusia to czulam sie tak jakby mi pokazali obce dziecko. NIe wiedzialam jak sie zachowac wiec poglaskalam mala po glowce zeby nie bylo
. Potem jak ja przywiezli na drugi dzien to mialam podobne uczucia - obce dziecko, nie wiem po co mi ono co ja mam z nim teraz zrobic?? Przystawiali dziecko do piersi - strasznie bolało jak ssalo wiec nawet czulam niechec do karmienia. Jak stanelam pierwszy raz nad kupka (a to byla szpitalna pielucha tetrowa) to nie wiedzialam co mam robic. NIe umialam nawet trzymac dziecka na rekach wiec mama musiala mi pokazywac! Na trzeci dzien w szpitalu jak przyszla moja mama to zaczelam ryczec ze mam depresje ze nie dam rady, nic nie umiem przy tym dziecku zrobic.... jak placze to nie wiem co ono chce, na oddziale cisza tylko moje ryczy w nieboglosy i nie umiem uspokoic... wydawalo mi sie ze nie nadaje sie na matke. po paru dniach jednak bylo lepiej - wszystkeigo sie nauczylam, Wlasnie u mnie bylo tak samo. Pieluche mialam jednorazowa, ale ta piersza kupka, taka lepka , ciezko jak usunac. Mamy tez tylko ryczal, bo byl glodny , a ja jeszcze mleka nie mialam, potem bylo, ale tak mnie wywalilo, ze cycki napuchniete i myly nie umial sobie naciagnac ile potrzebuje. Nie umial nawet ssac, musialam zawsze wolac pielegniarke, tez sie chlopu poplakalam, ze ja nie dam rady, ze ja nie wiem dlaczego placze, a przyxciez kazdy mowi, ze wiadomo bo inny placz, dla mnie jego ryki byly takie same, nawet po paru miesiacach nie wiedzialam. wyrobilam sobie taka technike. Jka maly sie budzil i zaczynal plakac, to szalam z nim na komode i przewijalam, zreszta nawet bylo co przewijac, zazwyczaj maly nie przestawal plakac, to przykladalam go do piersi(musialam karmic co 2 godz.) i tak na okraglo. Ja nie rozumiam jak dziecko moze plakac inaczej, teraz tak teraz jest duzy, ale na poczatku? Jego placz dla mnie zawsze brzmial tak samo. To nie byl nawet placz, to byl wrzask. Pielegniarki sie smialy, ze nawiekszy krzykacz sie urodzil. ja bym nie wiedziala, ze on jest juz, ze juz nie musze przec, gdyby nie to ze uslyszalam wrzask, ale to taki wrzask, wydobywal sie z pomiedzy moich nog, strasznie w uszach swidrowalo i moje dziecko dlugo tak plakalo, nawet mys sie nie lubial i dobre 3 m-ce tak wrzeszczal jak go pomoczylam hihihi. No, ale nareszcie czytam normalne przezycia. Wczesniej na wiazazu byly tylko zachwyty, ochy i achy, jak to rodzace odrazu braly dziecko w ramiona, i calowaly i palaly miloscia. ja mialam wrecz odwrotnie, co mnie przerazilo, ale przypomnialam sobie ze gdzies ocs czytalam, ze to normalne ze te uczucia sie pojawia i czekalam jak sie pojawia i sie pojawily, po trzech dniach juz go oddac nie chcialam. teraz... teraz to jest to moje najwieksze kochanie, czasami to bym go tak mocno przytlulila, ale boje sie ze go zadusze, a on sam lubi sie tulic sliniac mnie przy tym. teraz to ja sobie zycia bez niego nie wyobrazam, zastanwialam sie czasami, ze ja nawet juz bym nie potrafila zyc tak jak kiedys. To jest moj najwiekszy skarb i wszystkie kosztownosci swiata niech sie schowaja. |
|
|
|
|
#9 |
|
Zadomowienie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
W sumie mama to ja nie jestem ale czytajac Wasze posty przypomina mi sie moja kochana sister.. Ona rowniez, plakala, nie umiala i nie bardzo chciala karmic, wrzeszczace dziecko doprowadzalo ja do szalu... Do tego nieznaczne powiklania zdrowotne po ciazy i oto moja sister byla "gotowa".... deprecha przeszla jej po ok. miesiacu, w jakis cudowny sposob nauczyla sie godzic wszystkie obowiazki a takze doskonale opiekowac corka... Co do porodu, rowniez powiedziala mi, ze to nie jest tak -"moje wyczekane, najukochansze dziecko".. z poczatku raczej nawet obrzydzenie ja ogarnialo (tuz po porodzie) i do tego multum watpliwosci... Podobno czlowiek uczy sie milosci do wlasnego dziecka
|
|
|
|
|
#10 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 191
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
>ja bym nie wiedziala, ze on jest juz, ze juz nie musze przec, gdyby nie to ze >uslyszalam wrzask, ale to taki wrzask, wydobywal sie z pomiedzy moich nog, >strasznie w uszach swidrowalo
Ale wam zazdroszcze ze slyszalyscie ten pierwszy krzyk. To musi byc fajne uslyszec jak cos krzyczy miedzy nogami szkoda ze nie moglam rodzic normalnie dołem . Nie wiem czy moj dzidzius krzyczal nawet, nie widzialam pępowiny, w ogole niewiele pamiętam :/. Bez sensu.
|
|
|
|
|
#11 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-03
Lokalizacja: totutotam
Wiadomości: 633
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
no a ja tak sobie czytam z ciekawości, i ciesze sie że ktos podziela moje obawy...
no bo na przykład ja sie nie palę do karmienia piersia - ani do chodzenia do szkoły rodzenia - jak słysze babsztyle co twierdzą że kobieta ma płakać (z bólu) i karmić i w ogóle, że jej posłannictwem jest znosić trudy porodu beż żadnych znieczuleń i wynalazków to mnie krew zalewa... ok, każdy ma prawo do swego zdania ale ja przedcież też... oj nie powinnam sie denerwowaćale czasem to trudne... jeśli kogos uraziłam to przepraszam ale wkurza mnie robienie w państowowych szpitalach z kobiet za przeproszeniem "macior",moja koleżanka odmówiła zgody na golenie, bo ma takie prawo, a jej powiedzieli, że inaczej porodu nie przyjmą, a że etap był zaawansowany to co miała robić...już jej było wszystko jedno... poza tym na pewno macie racje że trzeba sie uczyc tej miłości...nie każda z nas ma okazje widzieć noworodka bezpośrednio po urodzeniu, a takie maleństwo zdecydowanie różni sie od tego co widzimy na amerykańskich filmach (kilkumiesięczne bobasy w rolach noworodków- żeby ładniej wyglądało)... |
|
|
|
|
#12 | |
|
Raczkowanie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
A widok pepowiny i łozyska-nic nie stracilas łozysko wygladem przypomina watrobe ktora znajduje sie w takim "worku" wiec mozesz ja sobie wyobrazic. Glowa do góry- przeciez to ze nie rodzilas naturalnie nie czyni Cie inna. Jesli chodzi o pierwszy raz kiedy zobaczyłam swoje dziecko to musze przyznac,ze kiedy mi ja dali nie palalam od razu ogromna miloscia. na poczatku Nadia była mi zupelnie obca a miłość dopiero miała przyjsc i przyszla ale dopiero w domu kiedy ja poznałam i zaczelam z nia obcowac na codzien i dopiero w domu dotarło do mnie ze mam dziecko i teraz moje zycie ulegnie zmianie. Na poczatku zadawalam sobie wiele pytan-jak to bedzei,czy sobie poradze- ale kiedy stajesz juz przed faktem dokonanym to stwierdzasz,ze wcale to wszystko nie jest takie trudne i wcale zycie nie przewraca sie do gory nogami jak straszyli. jedyne czego trzeba sie nauczyc albo co trzeba miec to wytrwałosc,spokoj i cierpliwosc-i tego Wam zycze. |
|
|
|
|
|
#13 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 230
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Ale wam zazdroszcze ze slyszalyscie ten pierwszy krzyk. To musi byc fajne uslyszec jak cos krzyczy miedzy nogami szkoda ze nie moglam rodzic normalnie dołem . Nie wiem czy moj dzidzius krzyczal nawet, nie widzialam pępowiny, w ogole niewiele pamiętam :/. Bez sensu.[/QUOTE]Wiem Gorylku,co czujesz Jak leżałam na porodówce,to w sali obok był poród rodzinny i słyszałam pierwszy krzyk dziecka,wtedy pomyślałam ,że jeszcze kilka godzin i ja sama usłysze swoje maleństwo..ale niestety i mi nie było pisane słyszeć ten pierwszy krzyk pzdr
__________________
powrót do zdrowia..marzenia zaczekają LIVE,LOVE,LIFT. |
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 44
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
A ja sie zakochałam od pierwszego wejrzenia !!!!!!!!I w pierwszym (teraz 8 lat) i w drugim ( 7 mies). Po porodzie nie mogłam spac (oba łatwe -jeden nawet bez naciecia
)cały czas na niego patrzyłam i co jakis czas sprawdzałam czy oddycha ( naczytałam sie głupot niepotrzebnie )Kazdy miał żóltaczke poporodowa i przy kazdym bardzo płakałam gdy mi go zabierali. Siedzialam potem przy nich całymi nocami . Po prostu ogrom uczuc który towarzyszy narodzinom dziecka jest trudny do opisania a miłośc do moich synów przecudowana
|
|
|
|
|
#15 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: wawa
Wiadomości: 328
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
nie będę dobrym doradcą, bo do ok 8-go m-ca miałam maskotkę...jadła, spała, nie miała kolek (poza 1 razem kiedy "mądra mamusia" nawtrusiała się młodej kapustki), ale nie zrażajcie się jak dzidzia będzie miała problemy ze ssaniem w szpitalu...moja tuż po porodzie opiła się jak smok, a wcześniej w czasie porodu opiła się wód płodowych więc jak zaczęła wymiotować to trwało ze 4 godziny, potem miała straszny problem ze złapaniem brodawki (tego się obawiałam od początku ciąży, bo mam malutkie i na dodatek schowane), ale jak tylko przyjechałyśmy do domku nie było żadnego problemu, a i jeszcze jedno wam powiem: zanim urodziłam, bałam się wziąć na ręce dzieciaczka poniżej 3-go miesiąca...jak urodziłam- jeszcze w szpitalu trzymałam małą na jednym ręku a drugo rozkładałam pieluchę, albo myłam pupcie pod kranem , fakt było co na rękę wziąć 3600, 57 cm. deprechy poporodowej jako takiej nie miałam, ale ryczawki zdarzały mi się dość często
__________________
jestem jaka jestem i taką mnie trzeba kochać ![]() Zdobyć przyjaźń kota nie jest rzeczą łatwą. Nie lokuje on swych uczuć nierozważnie: może zostać waszym przyjacielem, jeśli jesteście tego godni, ale nigdy waszym niewolnikiem Théophile Gauthie |
|
|
|
|
#16 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 377
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Kiedy na świat przyszła moja córka było mi "dziwnie" po prostu. Całowicie inaczej niż kiedy pojawił się nasz adoptowany synek, na którego bardzo długo czekałam, denerwowałam się, obawiałam cz to dojdzie do skutku i kiedy wreszcie jako kilkumiesięczny szkrab zajął miejsce w naszym życiu doświadczałam ciągłego stanu euforii, chciałam non stop się nim zajmować, uczyć się opieki nad nim etc... Tymczasem z Niną było całkowicie inaczej, o ile na początku ciąży, tzn kiedy się o niej dowiedziałam miałam kupę obaw i lęków czy to aby była właściwa decyzja. A potem jakbym zapomniała, że jestem w ciąży i przypomniałam sobie dopiero w momencie porodu, co dziwne zareagowałam irytacją, że to akurat teraz kiedy mam takie kocioł na uczelni i w pracy. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją córkę pomyślałam sobie coś w stylu "dobrze, że już jesteś, tyle osób na ciebie czekało...nawet ja bylebyś za bardzo w kość nie dawała". Zdziwiła mnie moja własna reakcja całkowicie inna od męza, który szalał ze szczęścia tak samo jak przy adopcji Konrada. Tymczasem Nina dosyć "bezszelestnie" wtopiła się w nasze życie rodzinne. Jest dzieckiem nader spokojnym, więc nie wariowałamz powodu płaczu i budzenia nocnego, bo wcale się nie budzi. Siedzę na macierzyśńkim (odpoczywam od pracy, bo na studia chodze) więc mam więcej czasu dla siebie o obojga dzieci. Nigdy natomiast nie poczułam czegoś takiego, że oto nadeszła moja największa radość, szczęscie i spełnienie MOJE WŁASNE DZIECKO dla którego zrobię wszystko. Karmienie mnie bolało, więc powiedziałam "sorry winnetou, ale nie tym razem" i karmić przestałam. Wiele kolezanek pojmuje moje zachowanie jako jakiś brak tego osławionego instynktu i oziębłość, ale ja ciesze się, że nie dałam się zwariować
Czego i wszytskim Mamusiom życzę.
|
|
|
|
|
#17 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Warszawa/Radom
Wiadomości: 385
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Czytam Wasze wypowiedzi i aż ciepło się robi na serduszku
Ja mam synka 3 latka i córcię 3 miesiące, doskonale pamiętam, jak to było Przy synku poród był lekki i bezbolesny prawie dzięki znieczuleniu, córkę rodziłam szybko jak błyskawica ( w szpitalu byłam o 7.30 a ona się urodziła o 8.15 ) ale za to bardzo bolało Jednak pamiętam tą chwile, kiedy tylko się urodziła, płakałam ze zmęczenia, wysiłku i szczęścia Jak mi ją położyli na brzuszku to nie mogłam się napatrzeć, a jak dali nożyczki do przecięcia pepowinki to ręce mi się tak trzęsły, że bałam się że nie trafię w to miejsce co powinnam Ale już wtedy ją kochałam :d Niestety mnie również dopadały ryczawki, szczególnie podczas tych 3 dni w szpitalu, dręczyło mnie że jak ja dam sobie radę z dwójką małych dzieci, że każdy ma tysiąc spraw a ja muszę być sama z maleństwem Ciągnęło się to przez tydzień, potem nauczyłam się godzić obowiązki, jak nie miałam ochoty to nie prasowałam, w końcu też zasługiwałam na odrobinę odpoczynku. choć nie ukrywam, że do dziś nie mam zbyt dużych problemów z córcią, ładnie sypia w nocy, ssać ssie jak pijawka, kolek nie ma, jedynie w dzień marudka z niej straszna, ale da się wytrzymać Czasami na nią patrzę, myślę sobie.." Boże takie maleństwo tak zależne od nas dorosłych.." Dlatego warto kochać te małe istotki, bo ona są tak kruche i bezbronne. Ja wiem, że potrafią czasami doprowadzić do rozpaczy , do łez bezsilności ale wtedy nie warto się załamywać, poddawać... Ja czasami jak mała płakała, nie chciała jeść, miała sucho, na rączkach też nie chciąła być, a ja czułam że lada chwila eksploduję z bezsilnoci i zmęczenia to odkładałam ją do łóżeczka wychodziłam do drugiego pokoju napić się napoju, zajrzeć do synka i za jakieś 3-4 minuty wracałam do niej już uspokojona, o dziwo dziecko to bardzo wyczuwa.. Im bardziej my się denerwujemy, że ono płacze, tym bardziej ono będzie płakało Błędne koło I nie martwcie się, po porodzie macie prawo być zmęczone, rozbite nową sytuacją, to wszystko minie, potem nadejdą dni już o wiele spokojniejsze, pełne uśmiechów i miłości ![]() Pozdrawiam cieplutko wszystkie mamusie i przyszłe też
|
|
|
|
|
#18 |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Jak ja się cieszę że nie tylko ja mam takie odczucia. Wszyscy w moim środowisku wywierają ogromną presję - super-mamy. Żadna nie mówi o zmęczeniu, wszystkie z poświęceniem oddają sie rodzicielstwie, karmią przez 2 lata piersią... W szkole rodzenia niby żadna nie obawia się tych pierwszych chwil z maleństwem bo są pewne że ogarnie je odrazu wielka miłość.
A ja mam mnóstwo wątpliwości. Ciesze się z tego że będe mieć dziecko ale cały obraz nie przedstawia mi się tak sielankowo. Mieszkamy z mężem z moimi rodzicami więc boję się konfliktów. Obawiam się że nie będe mogła pogodzić szkoły z wychowaniem maleństwa, że pojawią się kłopoty finansowe. Do tego wszyscy oczekują ode mnie że zostane w domu. A ja nie jestem pewna czy tego chce. Na początku, przez 6 miesięcy do roku napewno ale później nie wiem. Nie chce obarczać wychowaniem wnuka ani mamy ani teściowej więc pewnie zdecydowałabym się na żłobek tylko już widze jaki wywołałoby to skandal! Podobnie z karmieniem piersią. Chce spróbować ale wcale się nie pale do tego pomysłu. Uważam że dziecku można okazywać miłość inaczej. Niestety tutaj także presja jest ogromna. Potrafie się sprzeciwić, iść pod prąd ale wiem ile to mnie kosztuje. Wiem że moge liczyć w tych kwestiach na męża ale gorzej jest z resztą otoczenia. Czy warto ustępować? Może najlepiej wyprowadzić się, prowadzić skromniejsze życie ale organizować je po swojemu? |
|
|
|
|
#19 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: wieksze miasto :))
Wiadomości: 107
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Ja pamiętam, że po porodzie byłam tak znieczulona na wszystko co się działo dookoła,że chciałam tylko spać. Popłakałam się na sali operacyjnej jak usłyszałam płacz mojego synka jeszcze go nie widząc ale jak mi go pokazali tez nie wiedziałam jak się zachować, nie umiałam zareagować, jakoś było mi wszystko obojętne, chciałam spać. Na sali noworodkowej było podobnie, przywieźli mnie wieczorem, zamieszanie, mój mąż, teściowa :/, siostra męża i moje dziecko którym się zachwycali, nosili a ja chciałam żeby już poszli wszyscy i żebym spała. O 3 w nocy obudził mnie płacz dziecka. Chociaz dzieci obok w salce było sześcioro to jakoś wiedziałam, że to płacze mój synek. I nie mogąc się ruszyć (dren w plecach, cięcie na brzuchu) czułam, że natychmiast muszę go przytulić. I chyba wtedy pojawiła się miłość do mojego dziecka tak potężna, że nie potrafiłabym sobie wcześniej jej wyobrazić. Po poworocie do domu było ciężko bo postanowiłam, że nie będę korzystać z niczyjej pomocy, że zostanę z dzieckiem sama z mężem. Daliśmy sobie radę, było ciężko bo jest ciężko. Najdziwniejsze i najtrudniejsze dla mnie w tym wszystkim było to, że przestałam się liczyć ja, moje zmęczenie, moje sprawy, że wszystko podporządkowane jest dziecku. Ja nie planowałam ciąży i pewnie gdyby nie wpadka nie miałabym dziecka do dzisiaj. Teraz wiem, że tak naprawdę w życiu, tak bezwarunkowo kocham moje dziecko, i, że cokolwiek by się stało czy działo, mam mojego synka. Joasiu, ja bałam się przed porodem bardzo, czy sobie poradzę, czy będę umiała. Nie jestem super mamą i nie mam aspiracji taką być. Chcę być mamą kochającą. Nie karmiłam piersią, nie urodziłam naturalnie, nie postępuję według schematów tłoczonych mi przez otoczenie do głowy. Każda z nas ma prawo do wyborów zgodnych ze swoim sumieniem, nie mamy obowiązku zadowalać wszystkich dookoła padając przy tym na przysłowiowy pysk...
__________________
Marysia |
|
|
|
|
#20 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: wieksze miasto :))
Wiadomości: 107
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
Jak leżałam na porodówce,to w sali obok był poród rodzinny i słyszałam pierwszy krzyk dziecka,wtedy pomyślałam ,że jeszcze kilka godzin i ja sama usłysze swoje maleństwo..ale niestety i mi nie było pisane słyszeć ten pierwszy krzyk pzdrKapko, ja też miałam podobne odczucia jak Ty, też mi żal, że nie widziałam małego tak zaraz po porodzie, co prawda widziałam wiele w lampie operacyjnej bo się odbijało jak w lustrze bez mała, ale to mało przyjemne widoki były.
__________________
Marysia |
|
|
|
|
|
#21 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 71
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
W domu tez nie odstępowałam go prawie wcale, w nocy spałam (czuwałam) przy zapalonej lampce, wiem ze to przesada, ale tak jak napisała koleżanka,ogrom uczuć/miłosci-poczucia odpoiwdzialności za ta malutką istotkę jest niedopisania . |
|
|
|
|
|
#22 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 4 062
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Pamiętam tą chwilę kiedy położyli mi malucha na brzuchu, pamiętam szczęśliwą minę mojego TŻ. Ja też byłam szczęśliwa, w końcu moje ciekawość została zaspokojona, widziałam twarzyczkę MOJEGO DZIECKA.
Przez pierwszy tydzień życia mojego dziecka leżeliśmy w szpitalu, to były ciężkie dni i najchętniej wymazałabym je z pamięci. Jakoś dawałam sobie radę od początku z przewijaniem i karmieniem Młodego, może dlatego , że już miałam dświadczenie z moimi sistrzeńcami. Nie dopadła mnie depresja pociążowa, ale za to długo nie mogłam się przyzwyczaić , czy też nadziwić temu , że mam własne, "prywatne" dziecko. Partzryłam na nie i sama siebie pytałam, czy to na pewno moje dziecko? Teraz rozważa decyzję ponownego zajścia w ciążę, mam mieszane uczucia , oże w końcu się zdecyduję, tym bardziej , ze TŻ bardzo pragnie drugiego dziecka. Tylko czy dam radę z dwójką? |
|
|
|
|
#23 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#24 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 191
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
ja na to nie wpadłam ale fajnie byloby zobaczyc wszystko w lampie operacyjnej, moze przy nastepnym porodzie
|
|
|
|
|
|
#25 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 191
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#26 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
Nie wiem może jak urodzi się dziecko to sytuacja się rozwiąże? |
|
|
|
|
|
#27 | |
|
Raczkowanie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
natomiast pierwsze dni w domu nie były szczególnie łatwe ...ciągle sie bałam że robie coś nie tak,że źle karmie,że za zimno małemu że za mocno pieluszke zapinam...mały źle ssał,ja miałam mało pokarmu i nastepny kac moralny -karmienie butelka -przecież nie tak planowałam,miało byc naturalnie...do tego jeszcze była taka sroga zima,nigdzie nie wychodziłam i 24 g/dobe z dzieckiem dostawałam kręćka...jak pierwszy raz poszłam sama do sklepu to myslałam że sie zgubie na własnym osiedlu i wydawało mi sie ze wszyscy sie na mnie patrza ...całe szczeście mąż bardzo mnie wspierał i szybko wyszlismy na prostą. całe szczęście ten okres szybko sie skonczył ,zrozumiałam w końcu to nie moja wina że pokarm mi zanikał,że dzieci karmione sztucznie też sa zdrowe i szczesliwe...mały nalezy do dzieci spokojnych,mając miesiąc juz przesypiał całe noce,płakał tylko jak był głodny,nawet kolki znosił spokojnie -tylko grymasząc sobie cichutko pod noskiem...teraz ma 2 latka i jest coooooooool. tak jak napisała któras z moich przedmówczyń -instynkt -to jest to co pomaga nam przetrwac te trudne chwile.początki sa może nienajlepsze ale później juz "z górki" a jak pojawiają sie pierwsze świadome usmieszki i pierwszy raz usłyszysz"mama" to oszalejesz ze szczęścia po raz enty!!! pozdrawiam monika p
|
|
|
|
|
|
#28 |
|
Zadomowienie
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Wiesz Joasiu, czytajac Twojego posta o ładnym domu z ogórdkiem, spokojnym życiem bez myśli o kłopotach finansowych i wspaniałych rodzicach mam wrażenie jakbym widziała.....swoja własna rodzine i swoj własny dom rodzinny. Z tym, ze ja z tego zrezygnowałam. Zostawiłam moich rodziców, mój ukochany pokój, psa,kota, brata, piękny ogród i brak zmartwień i poszłam z mężem budować "swój własny dom". Kupiliśmy mieszkanie w bloku (niestety, przez co czuję się jak ptak w klatce, ale juz wiem, że nie można od razu mieć wszystkiego), mamy kredyt na 30 lat (który mam nadzieję spłacic wcześniej) i mieszkam od moich rodziców 10 minut na noghach. I wiesz, my na początku chcielismy mieszkać z nimi, nie wyobrażaliśmy sobie, że mamy sobie dać rade sami, z tymi wszytkimi opłatami, kosztami utrzymania no i wo góle. Ale to mi rodzice właściwie "wrzucili nas na głęboką wodę". Oni też przeżyli mieszkanie z teściami, które bardzo źle sie skonczyło (co nawet ja pamietma, bo miałam wtedy 10 lat) i wyszli z załozenia, że młodzi muszą byc na swoim. myślałam, że sobie nie poradzimy, że ja sobie nie poradzę. Na początku nie mogłam znieść tesknoty za nimi, mimo, że mam ich dosłownie pod ręką. Potem nie mogłam sie przyzwyczaić do tego ,ze nie mam od razu tego wszystkiego co chce, tak jak to było u rodziców.Nagle okazało się,ze zeby cos kupić musimy odłożyć pieniadze, albo, że ich po prostu nie mamy. Ale przez ten cały czas, nie było sutuacji, zeby moi rodzice nam nie pomogli. Do dziś to robią. może to śmieszne, ale kiedy moja mama kupuję całą sztange kiełbasy Żywieckiej, zawsze połowa jest dla nas, kiedy razem jedziemy sobie do miasta na babskie zakupy, zawsze zakupy żywieniowe robim x2, z tym,ze ja za to płacic nie muszę. Nie, nie utrzynują nas, ale tzw, "wałówa" zawsze jest. Wszystkie remonty, bądź rzeczy, kóre chcemy do mieszkania, kupujemy sobie sami, czy chociążby ubrania, po dłuzszym lub krótszym "ciułaniu", ale jak to potem cieszy! Wiadomo, jak to z własnymi rodzicami,często zrobią nam jakąs fajna niespodzinkę pt. wyjście do kina, na kabaret, czy koncert. I zaszwe to nam fundują, bo wiedza, ze sami bysmy nie poszli, bo akurat zbieramy na nową kuchnie albo właśnie ja sppłacamy. I powiem Ci Joasiu,że teraz nie żąłuję, że się wyproadziłam. Bo rodzice ZAWSZE CI POMOGĄ!!! Tak albo inaczej, ale zawsze. Owszem początek to mała trauma, zwłaszcza jak się jest ptzyzwyczajonym do życia na dosć wysokim poziomie (a potem nagle okazuje się, że żeby mieć taki sam poziom, musiz na niego pracować), ale potem masz swiadomosć, że to Twoimi, waszymi rękami wszystko. A rodzice, tak jak mówię, dobrze wiedzą, kiedy pomóc i zawsze to chętnie zrobią.
__________________
Kategorycznie odmawiam dalszego rozmnażania ![]() FILIPEK http://tickers.baby-gaga.com/t/squsq...pek+ma+już.png MADZIA http://tickers.baby-gaga.com/t/bunbu...+Madzia+ma.png |
|
|
|
|
#29 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 2 983
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Podpisuję sie pod moją przedmówczynią.
Jest inaczej, czasami trudniej, ale nie ma jak na swoim. Dla mnie założenie rodziny = bycie na "swoim", wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie, swoją rodzinę, dom. Jasne, że ciągle moge liczyć na rodziców, a oni na mnie, ale mam teraz Swój dom - drugi. Z punktu widzenia młodej mamy mogę jednak powiedzieć, że bardzo pomocne jest, gdy Rodzice są jednak blisko, brzydko mówiąc "pod reką". |
|
|
|
|
#30 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 2 983
|
Dot.: pierwsze dni i tyg. z noworodkiem w domu?
Cytat:
|
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Być rodzicem
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:33.






. Boje sie ze nie bede umiała sie nim zająć, ze bedzie ciagle płakał, nie bedzie chciał ssac... boje sie jak ja dam sobie rade w szpitalu po porodzie, gdzie pewnie wszyscy patrzą jeden na drugiego i porównują, a ja o opiece nad noworodkiem nie mam zielonego pojęcia... o matko, jak sobie pomysle to mi sie słabo robi. Nigdy wczesniej nie mialam do czynienia z noworodkami ani nawet niemowlakami, unikałam jak ognia dzieci znajomych bo mnie wkurzały ich wrzaski .. nie wiem czy w ogole mam w sobie cos takiego jak instynkt macierzynski


). najgorsze jest to, ze taki maluch nie moze ci powiedziec, ze go cos boli albo ze to mu nie pasuje albo tamto. teraz moj synek ma niecale 3 latka i jest o niebo lepiej - powie mi, ze np. boli go nozka czy tez chce mu sie pic, itp. dla mnie to rewelacja kiedy juz mozna dogadac sie ze swoim dzieckiem i wiesz, czego takie dziecko potrzebuje.











