Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2008-12-06, 12:25   #1
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486

Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.


Witam, trochę się udzielałam na forum, ale nie dużo.
W każdym razie mam problem. Z Tż (ex Tż?). Potrzebuję, żeby ktoś spojrzał na to obiektywnie, mam nadzieję, że pomożecie.

Więc jestem z nim 4 lata, historia jak wiele innych: na początku mnie zostawił, później wrócił, minęły od tego momentu trzy lata. No i tu pojawia się problem. Myślę, że (chociaż oboje się kochamy) to jest toksyczny związek. I to bardzo.
Jak mnie zostawił moje poczucie własnej wartości zniknęło. Od tamtego czasu raz jest lepiej, raz gorzej, ale i tak czuję się beznadziejna wewnątrz. Że nic mi nie wyjdzie, że on i tak mnie kiedyś zostawi, że do niczego się nie nadaję. I przez to poczucie beznadziejności zrobiłam się straszna: zazdrosna, szpiegująca, histeryczka, często czuję potrzebę wywołania kłótni ot tak, żeby była, bo jest za dobrze (!). Tak można mnie w skrócie opisać.

Dużo się kłócimy, zawsze o głupoty - dla mnie każdy powód jest dobry. I to jest ten główny problem, nie umiemy się kłócić. Głupio brzmi, prawda? Już wyjaśniam: ja krzyczę, nakręcam się, żądam konfrontacji, odpowiedzi, chcę wszystko na już, natychmiast. Tż zupełnie odwrotnie (pisałam już jaki jest w jakimś temacie) - jest zamknięty, ciężko mu mówić o uczuciach, nie umie odeprzeć mojego ataku w trakcie kłótni, nie umie pozbierać myśli. Ja się bardziej nakręcam, coraz bardziej mnie to denerwuje, że on się nie odzywa albo mówi półsłówkami, zaczynam więcej mówić - a im więcej mówię (a właściwie im więcej pretensji mam), tym bardziej on ucieka. W końcu zaczynamy mówić niemiłe rzeczy - ja, żeby go sprowokować, on - żebym dala mu spokój. Ostatnio pokłóciliśmy się smsowo (dwa różne miasta). On w końcu nie wytrzymał, wyłączył telefon. Ja od razu czuję się ignorowana, niekochana, mam wrażenie, że mu nie zależy. A tak nie jest - wiem, że mnie kocha, że mu na mnie zależy, udowodnił mi to wiele razy, często jest dla mnie dużo lepszy niż ja dla niego. Wiem, że się stara, ale ja.. jakby to powiedzieć.. cały czas zaczynam jakieś kłótnie (zawsze ja, on nigdy mi nic nie zarzucił), potem ciągnę to, że się tak brzydko wyrażę - dowalam mu, mimo że wiem, że ciężko mu ogarnąć lawinę moich słów. Jakbym sama chciała sobie udowodnić, że on mnie nie kocha. No i kończy się właśnie moją histerią/fochem/dramatyzmem, a jego milczeniem.

Napisałam mu, żeby poszukał sobie innej dziewczyny, że mam dość. Nie odpisał na to (to zresztą nie pierwszy raz kiedy tak powiedziałam/napisałam..). Wysyłałam mu kolejne smsy z pretensjami, na które nie odpisywał. Wczoraj zapytałam go o przedmiot, który miał mi kupić na allegro. Na to odpisał. Ja oczywiście znowu zaczęłam najeżdżać, że mu nie zależy na naszym związku i takie tam.. Oczywiście zero odzewu - myślę, że on próbuje to ogarnąć, zawsze tak miał, że potrzebował czasu na przemyślenie i wyciągnięcie wniosków. A ja nie umiem czekać, nie wytrzymuję tej presji, ignorowania.

Po pierwsze, przepraszam, że tak dużo i dziwnie napisane, jestem w złym stanie.
Po drugie, błagam, nie oceniajcie mnie i mojego zachowania, mam wrażenie, że to obsesja/choroba, wiem, że robię źle i zachowuję się czasem jak dziecko albo wariatka, ale.. to silniejsze ode mnie. Kiedyś taka nie byłam. Wiem, że to ja jestem tą toksyczną osobą w związku. Czy.. to może być depresja?
I główne pytanie: co można z tym zrobić? Myślicie, że można jakoś ten związek uratować, czy nie ma już dla nas szans? Poza kłótniami jest nam świetnie razem, chciałabym z nim być, ale każda kłótnia sprawia, że zaczynam go nienawidzić (!). Co mam robić? Nie chcę być toksyczna, nie chcę zniszczyć życia sobie i jemu..

Muszę jeszcze zauważyć, że zdarzało nam się po poważnej kłótni siadać i starać się rozmawiać.. Ale tylko jak widzieliśmy się w cztery oczy, smsowa i telefoniczna kłótnia tak się nigdy nie kończy..

Pomóżcie proszę..
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 12:49   #2
was ukochany baczek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 408
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

kochana moja:przytulam: ja rozumiem ze myslisz ciagle o tamtym ze cie zostawil kiedys i sie boisz teraz ze to sie powtorzy.Ale nie mozesz tak robic.Zauwaz ze sama piszesz ze on sie stara,ze udowodnil ze cie kocha.Jak ci zle z tymi myslami ze odejdzie porozmawiaj z nim na spokojnie przytul sie powiedz co cie trapi czego sie boisz.. powiedz ze go kochasz i stad ten strach.. na spokojnie rozmowa szczera duzo da.Krzykiem i klotniami nic nie wskurasz.. jedynie pogarszasz sytuacje...
was ukochany baczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 13:08   #3
Awenturyn
Rozeznanie
 
Avatar Awenturyn
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: 100 m od morza:)))
Wiadomości: 980
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Popieram przedmówczynie - usiądzcie i porozmawiajcie szczerze.Rozmowa wiele może zmienić.Wyjaśnijcie sobie "co was boli".Faceci z reguły nie potrafia swobodnie rozmawiać.Możecie również spisać wszystko na kartce np czego się boje..........., co mi przeszkadza...itp

Jeśli zauważyłas ,że to ty jesteś "toksyczna" to może powinnaś pogadac z jakimś dobrym psychologiem ?
Awenturyn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 13:25   #4
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Nie wiem, myślałam o tym, ale wstyd mi otwierać się przed kimś obcym. Ten post też mnie bardzo dużo kosztował. Ja już nie mam siły. Kiedyś taka nie byłam, zwiazek z nim mnie zmienił. Boli mnie, że po kłótni zawsze ja się pierwsza łamię, pierwsza wyciągam rękę. Zawsze po kłótni czuję się jak wtedy kiedy mnie zostawił - 2 miesiące nie byliśmy razem, a i tak się spotykaliśmy. Za każdym razem jak przyjeżdżał marzyłam tylko, żeby mnie przytulił, pocałował. No tak, w końcu się doczekałam, ale co z tego. Wspominałam, że zostawił mnie dla swojej byłej..? Często piszecie w innych tematach, że facet zostawia dla innej, z drugą mu nie wychodzi, to wraca do pierwszej, bo ma ją już w garści. Tak właśnie się czuję. Chciałabym chociaż raz poczuć się tą silniejszą stroną w związku. Mam wrażenie, że gdybym nie odzywała się do niego pierwsza po kłótni, to on by się już nie odezwał.

Chciałabym poczuć się znowu tak jak kiedyś zanim się poznaliśmy. A tak - ten związek jest jednocześnie najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała, ale i najgorszą. Sama już nie wiem..
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 13:39   #5
suszarka
Buc
 
Avatar suszarka
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 915
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

z ręką na sercu, zależy Ci na nim,chciałabyś abyście byli szczęśliwi? Twierdzące odpowiedzi, marsz do psychologa,to nie ktoś obcy tylko lekarz. Pomoże Ci wytrzymać z samą sobą i zrozumieć,czemu tak się zachowujesz.Zrozumiesz,od tego krótka droga do zmiany zachowania.Powodzenia!
__________________
suszarka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 15:03   #6
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Witam, trochę się udzielałam na forum, ale nie dużo.
W każdym razie mam problem. Z Tż (ex Tż?). Potrzebuję, żeby ktoś spojrzał na to obiektywnie, mam nadzieję, że pomożecie. Więc jestem z nim 4 lata, historia jak wiele innych: na początku mnie zostawił, później wrócił, minęły od tego momentu trzy lata.
A dlaczego Cię wtedy zostawił? Dla innej, czy po prostu miał wątpliwości co do swoich uczuć? Tak, czy inaczej, wrócił - a to chyba oznacza, że zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo Cię kocha.


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
No i tu pojawia się problem. Myślę, że (chociaż oboje się kochamy) to jest toksyczny związek. I to bardzo. Jak mnie zostawił moje poczucie własnej wartości zniknęło. Od tamtego czasu raz jest lepiej, raz gorzej, ale i tak czuję się beznadziejna wewnątrz. Że nic mi nie wyjdzie, że on i tak mnie kiedyś zostawi, że do niczego się nie nadaję. I przez to poczucie beznadziejności zrobiłam się straszna: zazdrosna, szpiegująca, histeryczka, często czuję potrzebę wywołania kłótni ot tak, żeby była, bo jest za dobrze (!). Tak można mnie w skrócie opisać.
Widzę, że sama sobie postawiłaś diagnozę Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, dlaczego zachowujesz się tak, a nie inaczej... Rozumiem, że przez to, że odszedł, spadła Twoja samoocena. Ale skoro do siebie wróciliście, to chyba wszystko sobie wyjaśniliście i przebaczyłaś mu? Jeśli tak, to nie ma co oglądać się wstecz... skup się na przyszłości, a nie na przeszłości...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Dużo się kłócimy, zawsze o głupoty - dla mnie każdy powód jest dobry. I to jest ten główny problem, nie umiemy się kłócić. Głupio brzmi, prawda? Już wyjaśniam: ja krzyczę, nakręcam się, żądam konfrontacji, odpowiedzi, chcę wszystko na już, natychmiast. Tż zupełnie odwrotnie (pisałam już jaki jest w jakimś temacie) - jest zamknięty, ciężko mu mówić o uczuciach, nie umie odeprzeć mojego ataku w trakcie kłótni, nie umie pozbierać myśli.
Może i dobrze, że zachowuje się w taki sposób. Pomyśl sobie, co by było, gdyby on naskakiwał na Ciebie tak samo, jak Ty na niego. Pozabijalibyście się
On milczy, bo po prostu nie ma ochoty się z Tobą kłócić...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Napisałam mu, żeby poszukał sobie innej dziewczyny, że mam dość.
Rób tak dalej, a w końcu Cię posłucha... lepiej uważaj co piszesz...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Po pierwsze, przepraszam, że tak dużo i dziwnie napisane, jestem w złym stanie.Po drugie, błagam, nie oceniajcie mnie i mojego zachowania, mam wrażenie, że to obsesja/choroba, wiem, że robię źle i zachowuję się czasem jak dziecko albo wariatka, ale.. to silniejsze ode mnie. Kiedyś taka nie byłam. Wiem, że to ja jestem tą toksyczną osobą w związku. Czy.. to może być depresja?
Nie jesteś zła... masz po prostu problem ze sobą... jeżeli po przemyśleniu wszystkiego wciąż nie będziesz mogła sobie sama z tym poradzić, to chyba powinnaś wybrać się do psychologa...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
I główne pytanie: co można z tym zrobić? Myślicie, że można jakoś ten związek uratować, czy nie ma już dla nas szans? Poza kłótniami jest nam świetnie razem, chciałabym z nim być, ale każda kłótnia sprawia, że zaczynam go nienawidzić (!). Co mam robić? Nie chcę być toksyczna, nie chcę zniszczyć życia sobie i jemu..
Na pytanie, czy warto ratować ten związek możesz odpowiedzieć sobie tylko Ty... Zauważyłaś, że masz problem i że Wasz związek nie może wyglądać tak jak w tej chwili - to już dużo. Pytanie co z tym zrobisz? To zależy wyłącznie od Ciebie...
Ja doradzałabym przede wszystkim SZCZERĄ ROZMOWĘ w cztery oczy... Powinnaś opowiedzieć swojemu chłopakowi wszystko tak jak nam. Spokojnie, bez naskakiwania i bez pretensji... Jeżeli naprawdę się kochacie i poza momentami, w których się kłócicie, jesteście razem szczęśliwi, to warto ratować ten związek. Przeproś swojego TŻ-ta i obiecaj zmiany. Bo jak dalej będziesz go tak traktować, to w końcu będzie miał dosyć...
Powodzenia!
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 15:09   #7
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Dopiero teraz doczytałam, że zostawił Cię dla byłej... cóż, przykre... Ale z jakiegoś powodu wrócił od tej byłej do Ciebie. Czy nie dlatego, że zdał sobie sprawę z tego, co stracił? Ty go przyjęłaś z powrotem... więc chyba nie powinnaś mu tego ciągle wypominać? Tym bardziej, że minęło już sporo czasu...
A że nie wyciąga pierwszy ręki do zgody.. cóż, może taki charakter... Poza tym niby dlaczego on pierwszy miałby wyciągać rękę, skoro kłótnie prowokujesz Ty...?

Edytowane przez wiewioora83
Czas edycji: 2008-12-06 o 15:21
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2008-12-06, 16:04   #8
Indali
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 299
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Jeśli go kochasz to marsz do psychologa.

Jeśli upierasz sie przy tym zwiazku BO TAK i juz to zwyczajnie odpusc - daj życ jemu i sobie.
Odetchnij i zacznij od nowa.

Bedzie dobrze.
__________________
Czego się nie rozumie, to się podziwia.
Indali jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 16:17   #9
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Tylko, że on też nie jest taki idealny. Podkreślałam, że wcześniej taka nie byłam i w związkach problemów nie miałam. Chodzi o to, że przez niego się taka stałam. On ma na koncie kilka niefajnych rzeczy, które zawsze wybaczałam, a mam wrażenie, że nie powinnam. Np. wrócił do mnie, a po miesiącu poszedł na studniówkę ze swoją byłą (tą, dla której mnie zostawił). Ja się dowiedziałam po pół roku, bo znalazłam gazetę ze zdjęciem ze studniówki. Tłumaczył się, że nie mógł jej odmówić, że już wcześniej go zaprosiła, zapłaciła i ble ble ble. Sorry, do tej pory się zastanawiam, czy tylko ja jestem taka dziwna, że mnie to ruszyło czy może faktycznie takie zachowanie było nie fair. Innym razem okłamał mnie w żywe oczy. I tym podobne przypadki.. Więc też nie jest tak, że to tylko moja wina - ja mam wrażenie, że on też ma problem. Niby chce być ze mną, ale jednak jak się kłócimy ja czuję się jak szmata, ktorą on może wycierać podłogę. Rozmawialiśmy x razy, ile można powtarzać, że także w trudnych chwilach chcę wiedzieć, że jest przy mnie i mnie wspiera, że chcę, żeby mnie słuchał. Ktoś napisał, że może on dobrze robi, że milczy lub wychodzi - a ja uważam, że nie, problemy są po to by je wspólnie rozwiązywać, a nie udawać, że ich nie ma i czekać, aż same znikną.. To też nie znaczy, że on przez całą kłótnię milczy - raczej unika odpowiedzi, a jak się w końcu wścieknie to słyszę niemiłe rzeczy, że "*******ę bez sensu", "że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać na ten temat", że znowu coś wymyślam, a on wcale nic złego nie robi (a to nie zawsze prawda). Ostatnio usłyszałam, że gadam i gadam, ale najważniejszej rzeczy nie powiedziałam. Proszę, żeby mi powiedział, co jest tą ważną rzeczą, to powiem, bo nie chcę się kłócić. On mi na to, że mi już teraz nie powie - jak dziecko. Albo przedrzeźnia mnie lub wyśmiewa - jak sam twierdzi, żeby mi kolokwialnie mówiąc dowalić, żebym w końcu przestała gadać.
Od roku raczej nie mam ochoty na seks, nie czuję się już tą kochaną, jedyną. Nie czuję się w jego ramionach tak bezpiecznie jak kiedyś. On zawsze przeprasza, obiecuje, a później jest tak samo - jest jakiś problem i nie mam z kim go rozwiązać, mogę mówić, ale on mnie nie słyszy, jak do ściany. Jak mam być z kimś, kto jest miły, czuły jak jest dobrze, a jak jest źle to zmienia się w kogoś obcego, nieczułego, kto nie ma ochoty mnie słuchać..?

Edytowane przez v-x-n
Czas edycji: 2008-12-06 o 16:20
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 16:41   #10
Awenturyn
Rozeznanie
 
Avatar Awenturyn
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: 100 m od morza:)))
Wiadomości: 980
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Tylko, że on też nie jest taki idealny. Podkreślałam, że wcześniej taka nie byłam i w związkach problemów nie miałam. Chodzi o to, że przez niego się taka stałam. On ma na koncie kilka niefajnych rzeczy, które zawsze wybaczałam, a mam wrażenie, że nie powinnam. Np. wrócił do mnie, a po miesiącu poszedł na studniówkę ze swoją byłą (tą, dla której mnie zostawił). Ja się dowiedziałam po pół roku, bo znalazłam gazetę ze zdjęciem ze studniówki. Tłumaczył się, że nie mógł jej odmówić, że już wcześniej go zaprosiła, zapłaciła i ble ble ble. Sorry, do tej pory się zastanawiam, czy tylko ja jestem taka dziwna, że mnie to ruszyło czy może faktycznie takie zachowanie było nie fair. Innym razem okłamał mnie w żywe oczy. I tym podobne przypadki.. Więc też nie jest tak, że to tylko moja wina - ja mam wrażenie, że on też ma problem. Niby chce być ze mną, ale jednak jak się kłócimy ja czuję się jak szmata, ktorą on może wycierać podłogę. Rozmawialiśmy x razy, ile można powtarzać, że także w trudnych chwilach chcę wiedzieć, że jest przy mnie i mnie wspiera, że chcę, żeby mnie słuchał. Ktoś napisał, że może on dobrze robi, że milczy lub wychodzi - a ja uważam, że nie, problemy są po to by je wspólnie rozwiązywać, a nie udawać, że ich nie ma i czekać, aż same znikną.. To też nie znaczy, że on przez całą kłótnię milczy - raczej unika odpowiedzi, a jak się w końcu wścieknie to słyszę niemiłe rzeczy, że "*******ę bez sensu", "że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać na ten temat", że znowu coś wymyślam, a on wcale nic złego nie robi (a to nie zawsze prawda). Ostatnio usłyszałam, że gadam i gadam, ale najważniejszej rzeczy nie powiedziałam. Proszę, żeby mi powiedział, co jest tą ważną rzeczą, to powiem, bo nie chcę się kłócić. On mi na to, że mi już teraz nie powie - jak dziecko. Albo przedrzeźnia mnie lub wyśmiewa - jak sam twierdzi, żeby mi kolokwialnie mówiąc dowalić, żebym w końcu przestała gadać.
Od roku raczej nie mam ochoty na seks, nie czuję się już tą kochaną, jedyną. Nie czuję się w jego ramionach tak bezpiecznie jak kiedyś. On zawsze przeprasza, obiecuje, a później jest tak samo - jest jakiś problem i nie mam z kim go rozwiązać, mogę mówić, ale on mnie nie słyszy, jak do ściany. Jak mam być z kimś, kto jest miły, czuły jak jest dobrze, a jak jest źle to zmienia się w kogoś obcego, nieczułego, kto nie ma ochoty mnie słuchać..?
sama sobie odpowiedzialas
jeśłi jest tak faktycznie to nie ma sensu być z nim,związek polega na tym aby właśnie czuc się bezpiecznie, w każdej sytuacji - dobrej czy złej.

a jego tłumaczenie dot sudniówki było żenujące

Edytowane przez Awenturyn
Czas edycji: 2008-12-06 o 16:44
Awenturyn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 16:45   #11
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Tylko, że on też nie jest taki idealny. Podkreślałam, że wcześniej taka nie byłam i w związkach problemów nie miałam. Chodzi o to, że przez niego się taka stałam. On ma na koncie kilka niefajnych rzeczy, które zawsze wybaczałam, a mam wrażenie, że nie powinnam. Np. wrócił do mnie, a po miesiącu poszedł na studniówkę ze swoją byłą (tą, dla której mnie zostawił). Ja się dowiedziałam po pół roku, bo znalazłam gazetę ze zdjęciem ze studniówki. Tłumaczył się, że nie mógł jej odmówić, że już wcześniej go zaprosiła, zapłaciła i ble ble ble. Sorry, do tej pory się zastanawiam, czy tylko ja jestem taka dziwna, że mnie to ruszyło czy może faktycznie takie zachowanie było nie fair. Innym razem okłamał mnie w żywe oczy. I tym podobne przypadki.. Więc też nie jest tak, że to tylko moja wina - ja mam wrażenie, że on też ma problem. Niby chce być ze mną, ale jednak jak się kłócimy ja czuję się jak szmata, ktorą on może wycierać podłogę.
No to teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej... Przedtem owszem, napisałaś, że Cię zostawił, ale przedstawiłaś go raczej w dobrym świetle - "wiem, że mnie kocha, że mu na mnie zależy, udowodnił mi to wiele razy, często jest dla mnie dużo lepszy niż ja dla niego. Wiem, że się stara, ale ja.. jakby to powiedzieć.. cały czas zaczynam jakieś kłótnie (zawsze ja, on nigdy mi nic nie zarzucił), potem ciągnę to, że się tak brzydko wyrażę - dowalam mu, mimo że wiem, że ciężko mu ogarnąć lawinę moich słów."
Skoro tyle razy Cię zawiódł, to może rzeczywiście powinnaś zastanowić się nad tym, czy chcesz być z takim człowiekiem? Bo zaufania to już raczej do niego nie masz... a zaufanie to podstawa w związku...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Ktoś napisał, że może on dobrze robi, że milczy lub wychodzi - a ja uważam, że nie, problemy są po to by je wspólnie rozwiązywać, a nie udawać, że ich nie ma i czekać, aż same znikną...
Oczywiście, zgadzam się z tym... ale co innego rozwiązywać prawdziwe problemy, a co innego rozmawiać o wyimaginowanych. Sama wcześniej pisałaś, że wymyślasz sobie powody do kłótni i że czepiasz się bez powodu. To o czym on ma z Tobą dyskutować? Wdawanie się w takie rozmowy nie ma sensu...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Albo przedrzeźnia mnie lub wyśmiewa - jak sam twierdzi, żeby mi kolokwialnie mówiąc dowalić, żebym w końcu przestała gadać...
Pewnie ma już dosyć i chwyta się każdego sposobu, żebyś tylko przestała się awanturować...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Od roku raczej nie mam ochoty na seks, nie czuję się już tą kochaną, jedyną. Nie czuję się w jego ramionach tak bezpiecznie jak kiedyś. On zawsze przeprasza, obiecuje, a później jest tak samo - jest jakiś problem i nie mam z kim go rozwiązać, mogę mówić, ale on mnie nie słyszy, jak do ściany. Jak mam być z kimś, kto jest miły, czuły jak jest dobrze, a jak jest źle to zmienia się w kogoś obcego, nieczułego, kto nie ma ochoty mnie słuchać..?
Spróbuj jeszcze raz na spokojnie z nim porozmawiać... Jeżeli oboje się nie zmienicie, to ten związek nie będzie miał sensu...
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2008-12-06, 16:54   #12
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Tylko, że tak jest z każdą kłótnią, czy jest problem prawdziwy, czy też nie.

Dziewczyny, dzięki za rady, dzięki, że jesteście, musiałam się komuś wygadać.. Buziaki dla was ;*

Chyba nie mam siły ciągnąć tego dalej. Ani siły, ani ochoty. Nie ma co się oszukiwać, że coś się zmieni, bo tyle razy już słyszałam, że będzie dobrze, a ja się czuję coraz gorzej. Niedoceniona i w ogóle.. A seks to chyba wyraźny znak, co czuję.
I wybiorę się do psychologa, ale dla siebie, a nie dla tego związku.
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 17:05   #13
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Chyba nie mam siły ciągnąć tego dalej. Ani siły, ani ochoty. Nie ma co się oszukiwać, że coś się zmieni, bo tyle razy już słyszałam, że będzie dobrze, a ja się czuję coraz gorzej. Niedoceniona i w ogóle.. A seks to chyba wyraźny znak, co czuję.
I wybiorę się do psychologa, ale dla siebie, a nie dla tego związku.
Wygląda na to, że jesteś już zdecydowana i wiesz, co robić. W takim razie powodzenia Odezwij się za jakiś czas i napisz, jak potoczyły się Twoje sprawy. Trzymam kciuki!
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 17:38   #14
Awenturyn
Rozeznanie
 
Avatar Awenturyn
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: 100 m od morza:)))
Wiadomości: 980
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Tylko, że tak jest z każdą kłótnią, czy jest problem prawdziwy, czy też nie.

Dziewczyny, dzięki za rady, dzięki, że jesteście, musiałam się komuś wygadać.. Buziaki dla was ;*

Chyba nie mam siły ciągnąć tego dalej. Ani siły, ani ochoty. Nie ma co się oszukiwać, że coś się zmieni, bo tyle razy już słyszałam, że będzie dobrze, a ja się czuję coraz gorzej. Niedoceniona i w ogóle.. A seks to chyba wyraźny znak, co czuję.
I wybiorę się do psychologa, ale dla siebie, a nie dla tego związku
również trzymam kciuki
Awenturyn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-06, 23:28   #15
margaretka17
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 22
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

V-X-N Uważam, ze nie czujesz jego miłości, dlatego dążysz do konfrontacji.
Powodujesz kłótnie, bo chcesz usłyszeć "że się mylisz wtym co mówisz, że on Cię kocha"
Kiedy tego nie słyszysz, lub słyszysz ale inne rzeczy wskazują w jego postępowaniu, że tak nie jest , wtedy się nakręcasz jeszcze bardziej.

Odejdź od niego. Bo i tak nie zmienisz się w stosunku do niego a będzie coraz gorzej.
W końcu on Cię zostawi.

Z tego co widać on się nie zmieni ale zaczenie unikać podobnych sytuacji. Będizesz czuła się coraz gorzej.
A nie szkoda Ci kasy na pychologa?
Kiedyś byłam dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty. I wiesz co ...facet miał mnie ..totalnie gdzieś. Tzn iby kochał...ale na jego warunkach...czyli nie kochał.
Kiedy była sytuacja podbramkowa... wybrał co innego.
Potem już go zostawiłam.
Dlatego słuchaj swojego wewnętrznego głosu. Facet Cię prowokuje..odpuść go sobie. I zrób to w najlepszym dla siebie momencie. Zabaw się. Tzn.. udawaj że nie reagujesz na to co Cię boli.. nie kłóć się , chodź będziesz wściekła. Wtedy kiedy nie będzie się spodziewać zostaw go. I obserwuj.
margaretka17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 00:01   #16
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Nie mogę powiedzieć, że nie czuje jego miłości.. Też nie chcę, żeby wygladało, ze on jest dupkiem, bo nie jest.. Wiem, że ja mam duży problem, bo często histeryzuję, ale on też mogłby mnie jakoś wesprzeć w czasie kłótni, a nie dołować. Nie zauważyłam ani razu, żeby mnie prowokował. Ja - owszem, prowokowałam go do kłótni bardzo często. I to akurat mój błąd - kłótnie i w ogole większość negatywnych rzeczy ja wywołuję. Ale on często nie umie słuchać. Jest uparty. Tak jak teraz - dalej się nie odzywa. Ale mimo wszystko myślę, że on się mną nie bawi. Też na pewno zabolaly go rzeczy, które mu napisałam, ktore napisałam, a tak naprawdę wcale tak nie myślę. I nie wiem, czy on się po prostu nie obraził. Zaczynam myśleć, że obraziłam go, a teraz czekam jak księżniczka na przeprosiny - a tak naprawdę on nie ma mnie za co przeprosić, poza tym swoim milczeniem. Ale spokojnie, nie napiszę, chcę sprawdzić, czy się sam odezwie.
Co do przeszłości - co było, to było, ja też zrobiłam kilka głupich rzeczy, za ktore mógł mnie rzucić. A i tak dalej byliśmy razem. Ja naprawdę myślę, że go kocham. Trochę ochłonęłam, pogadałam z kumplem i patrzę na to trochę inaczej. Myślę, że brak zainteresowania seksem też jest wynikiem kłotni i ogólnie stresu. Brałam tabsy anty, obniżyły mi libido, zrobilam się tam sucha - wiecie jak to jest. Za każdym razem myślalam, czy dam radę. I się stresowałam, mimo że lubię chodzić z nim do łóżka.. A on? Nigdy nie powiedział mi nic niemilego, nawet jak nie kochaliśmy się przez miesiąc. Przytulał i mowil, zebym się nie martwiła. Ja jestem ogolnie wrażliwą osobą i nawet byle kolokwium jest w stanie mnie tak zestresować, że nie zasnę, a co dopiero mowić o seksie. Lubię przy nim zasypiać, wtedy się czuję bezpiecznie, wiec też nie jest tak, że mu nie ufam. Gdybym nagle straciła wzrok i musiała przejść nad przepaścią, zaufałabym mu i moim rodzicom jeszcze (takie głupie porównanie ). Nie lubię siebie za wywoływanie kłótni, dowalanie mu, histeryzowanie i upartość. Nie umiem przyznać się do błędu, on też nie. Ale wiem, że mimo wszystko jest wyjatkowy i to, co jest (było?) między nami to też coś wyjątkowego. Od poczatku się różniliśmy, ale walczyliśmy o nas, może ten psycholog jednak by pomógł..? Myślę, że gdybym trochę utemperowała swoj charakter, to zyskałby na tym nie tylko nasz związek, ale i ja sama.. Bo jest we mnie mnóstwo strachu, żalu i niepewnosci..

Przepraszam dziewczyny, że tak zmieniam zdanie, ale.. cóż. Pomyślalam na spokojnie. W każdym razie pierwsza się nie odezwę. Jeżeli on coś zrobi, to pomyślę nad dalszym ciągiem. Chyba wolę spróbować i żałować, niż żałować, że nie spróbowałam.

EDIT: taka uwaga jeszcze - margaretko, piszesz, że mam się nie złościć i nie kłócić, nawet jak będę wściekła - jakbym się nie kłócila to bym miala związek idealny, bo to zawsze ja prowokuję. On ani razu nawet głosu na mnie nie podniósł.
Moze to coś wniesie do rozważań.. Ciężko mi o tym pisać, ale moja mama ma jakby syndrom męczennicy? Urodziła mnie wcześnie, ma tylko maturę, zawsze jej się wydawało, że jest gorsza, że wszyscy ją uważają za beznadziejną. Też histeryzuje. Drobna rzecz, a ona już dorabia sobie, że ktoś jest jej wrogiem, albo powiedział jej że jest głupia. Ja od niej kiedyś usłyszałam, że chodzę po znajomych i opowiadam, że mam strasznych rodziców, że wszyscy moi znajomi mają lepszych (a to nieprawda, zawsze szanowałam rodziców i uważałam, że są super ). bardzo mnie to zabolało. I mam wrażenie, że powtarzam schematy mojej mamy.. Próbuję zrobić z siebie ofiarę za wszelką cenę.. Co myślicie?

Edytowane przez v-x-n
Czas edycji: 2008-12-07 o 00:08
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 00:40   #17
eternal_a
Zadomowienie
 
Avatar eternal_a
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Kraków.
Wiadomości: 1 011
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość

EDIT: taka uwaga jeszcze - margaretko, piszesz, że mam się nie złościć i nie kłócić, nawet jak będę wściekła - jakbym się nie kłócila to bym miala związek idealny, bo to zawsze ja prowokuję. On ani razu nawet głosu na mnie nie podniósł.
Moze to coś wniesie do rozważań.. Ciężko mi o tym pisać, ale moja mama ma jakby syndrom męczennicy? Urodziła mnie wcześnie, ma tylko maturę, zawsze jej się wydawało, że jest gorsza, że wszyscy ją uważają za beznadziejną. Też histeryzuje. Drobna rzecz, a ona już dorabia sobie, że ktoś jest jej wrogiem, albo powiedział jej że jest głupia. Ja od niej kiedyś usłyszałam, że chodzę po znajomych i opowiadam, że mam strasznych rodziców, że wszyscy moi znajomi mają lepszych (a to nieprawda, zawsze szanowałam rodziców i uważałam, że są super ). bardzo mnie to zabolało. I mam wrażenie, że powtarzam schematy mojej mamy.. Próbuję zrobić z siebie ofiarę za wszelką cenę.. Co myślicie?

Całkiem możliwe. W mojej rodzinie był kiedyś nawet podobny przypadek, kobieta wiecznie użalała się nad sobą, uważała za gorszą i tak samo postępowała potem jej córka. Może to bierze się stąd, że od dziecka patrzysz na takie zachowanie mamy i po prostu przeszło to na ciebie.
A co do twojego związku to ja radziłabym żebyście oboje wybrali się do psychologa i otwarcie porozmawiali. Rozmowa zawsze była podstawą relacji międzyludzkich. Jeżeli go kochasz i jeżeli czujesz, ze on kocha ciebie to walcz z całych sił o to uczucie i nie poddawaj się tak łatwo.
Trzymam kciuki żeby wszystko się udało
__________________
". . tylko podaruj mi coś czego nie zdobędę sama ( . . .)"
eternal_a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 12:45   #18
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Nie wiem, myślałam o tym, ale wstyd mi otwierać się przed kimś obcym. Ten post też mnie bardzo dużo kosztował. Ja już nie mam siły. Kiedyś taka nie byłam, zwiazek z nim mnie zmienił. Boli mnie, że po kłótni zawsze ja się pierwsza łamię, pierwsza wyciągam rękę. Zawsze po kłótni czuję się jak wtedy kiedy mnie zostawił - 2 miesiące nie byliśmy razem, a i tak się spotykaliśmy. Za każdym razem jak przyjeżdżał marzyłam tylko, żeby mnie przytulił, pocałował. No tak, w końcu się doczekałam, ale co z tego. Wspominałam, że zostawił mnie dla swojej byłej..? Często piszecie w innych tematach, że facet zostawia dla innej, z drugą mu nie wychodzi, to wraca do pierwszej, bo ma ją już w garści. Tak właśnie się czuję. Chciałabym chociaż raz poczuć się tą silniejszą stroną w związku. Mam wrażenie, że gdybym nie odzywała się do niego pierwsza po kłótni, to on by się już nie odezwał.

Chciałabym poczuć się znowu tak jak kiedyś zanim się poznaliśmy. A tak - ten związek jest jednocześnie najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała, ale i najgorszą. Sama już nie wiem..
Napisałam ci na priva..
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 13:13   #19
Myszunia19
Zakorzenienie
 
Avatar Myszunia19
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 4 241
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Nie mogę powiedzieć, że nie czuje jego miłości.. Też nie chcę, żeby wygladało, ze on jest dupkiem, bo nie jest.. Wiem, że ja mam duży problem, bo często histeryzuję, ale on też mogłby mnie jakoś wesprzeć w czasie kłótni, a nie dołować. Nie zauważyłam ani razu, żeby mnie prowokował. Ja - owszem, prowokowałam go do kłótni bardzo często. I to akurat mój błąd - kłótnie i w ogole większość negatywnych rzeczy ja wywołuję. Ale on często nie umie słuchać. Jest uparty. Tak jak teraz - dalej się nie odzywa. Ale mimo wszystko myślę, że on się mną nie bawi. Też na pewno zabolaly go rzeczy, które mu napisałam, ktore napisałam, a tak naprawdę wcale tak nie myślę. I nie wiem, czy on się po prostu nie obraził. Zaczynam myśleć, że obraziłam go, a teraz czekam jak księżniczka na przeprosiny - a tak naprawdę on nie ma mnie za co przeprosić, poza tym swoim milczeniem. Ale spokojnie, nie napiszę, chcę sprawdzić, czy się sam odezwie.
Co do przeszłości - co było, to było, ja też zrobiłam kilka głupich rzeczy, za ktore mógł mnie rzucić. A i tak dalej byliśmy razem. Ja naprawdę myślę, że go kocham. Trochę ochłonęłam, pogadałam z kumplem i patrzę na to trochę inaczej. Myślę, że brak zainteresowania seksem też jest wynikiem kłotni i ogólnie stresu. Brałam tabsy anty, obniżyły mi libido, zrobilam się tam sucha - wiecie jak to jest. Za każdym razem myślalam, czy dam radę. I się stresowałam, mimo że lubię chodzić z nim do łóżka.. A on? Nigdy nie powiedział mi nic niemilego, nawet jak nie kochaliśmy się przez miesiąc. Przytulał i mowil, zebym się nie martwiła. Ja jestem ogolnie wrażliwą osobą i nawet byle kolokwium jest w stanie mnie tak zestresować, że nie zasnę, a co dopiero mowić o seksie. Lubię przy nim zasypiać, wtedy się czuję bezpiecznie, wiec też nie jest tak, że mu nie ufam. Gdybym nagle straciła wzrok i musiała przejść nad przepaścią, zaufałabym mu i moim rodzicom jeszcze (takie głupie porównanie ). Nie lubię siebie za wywoływanie kłótni, dowalanie mu, histeryzowanie i upartość. Nie umiem przyznać się do błędu, on też nie. Ale wiem, że mimo wszystko jest wyjatkowy i to, co jest (było?) między nami to też coś wyjątkowego. Od poczatku się różniliśmy, ale walczyliśmy o nas, może ten psycholog jednak by pomógł..? Myślę, że gdybym trochę utemperowała swoj charakter, to zyskałby na tym nie tylko nasz związek, ale i ja sama.. Bo jest we mnie mnóstwo strachu, żalu i niepewnosci..

Przepraszam dziewczyny, że tak zmieniam zdanie, ale.. cóż. Pomyślalam na spokojnie. W każdym razie pierwsza się nie odezwę. Jeżeli on coś zrobi, to pomyślę nad dalszym ciągiem. Chyba wolę spróbować i żałować, niż żałować, że nie spróbowałam.

EDIT: taka uwaga jeszcze - margaretko, piszesz, że mam się nie złościć i nie kłócić, nawet jak będę wściekła - jakbym się nie kłócila to bym miala związek idealny, bo to zawsze ja prowokuję. On ani razu nawet głosu na mnie nie podniósł.
Moze to coś wniesie do rozważań.. Ciężko mi o tym pisać, ale moja mama ma jakby syndrom męczennicy? Urodziła mnie wcześnie, ma tylko maturę, zawsze jej się wydawało, że jest gorsza, że wszyscy ją uważają za beznadziejną. Też histeryzuje. Drobna rzecz, a ona już dorabia sobie, że ktoś jest jej wrogiem, albo powiedział jej że jest głupia. Ja od niej kiedyś usłyszałam, że chodzę po znajomych i opowiadam, że mam strasznych rodziców, że wszyscy moi znajomi mają lepszych (a to nieprawda, zawsze szanowałam rodziców i uważałam, że są super ). bardzo mnie to zabolało. I mam wrażenie, że powtarzam schematy mojej mamy.. Próbuję zrobić z siebie ofiarę za wszelką cenę.. Co myślicie?


usprawiedliwiasz go na sile. ja robilam dokladnie tak samo. ty chcesz sie z tego wyplatac ale nie wiesz jak bo ciagle masz nadzieje ze sie zmieni.otoz nie zmieni sie. WIEM TO PO SOBIE. ALE POWODZENIA
Myszunia19 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2008-12-07, 13:42   #20
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Deedee, dziękuję bardzo za Twoją wiadomość, bardzo mi pomogła.

Dziewczyny, co do usprawiedliwiania.. ciężko jest zawrzeć obiektywny obraz naszej znajomości. Ciężko jest opisać kogoś tak, żeby przedstawić realnie jego charakter i zachowanie.. Mi też się zdarza być całkiem normalną osobą, która potrafi spokojnie rozwiązać kłótnię (albo wręcz się powstrzymać od kłótni, uwierzycie? ), ale często sytuacja wygląda w taki sposób, jaki tu podałam.. Nie bierzcie mi za złe, że go "usprawiedliwiam" - czasem nie do końca umiem przekazać to, o co mi chodziło, tak jak z tym zaufaniem i seksem, a on też jest tylko człowiekiem, ma wady i zalety, gorsze i lepsze dni. Zobaczymy.

W każdym razie dziękuję Wam wszystkim (za długo, by wymieniać nicki ), bardzo mi pomagacie zrozumieć całą sytuację. Może wygląda na to, że nie docierają do mnie Wasze odpowiedzi, ale uspokoję Was - docierają i dają mi do myślenia

Decyzja w każdym razie podjęta: czekam na ruch Tż i się zobaczy dalej.
Cokolwiek się nie zdarzy, wyjdzie mi to na dobre.

Buziaki dla Was, jesteście naprawdę cudowne
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 14:10   #21
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Nie mogę powiedzieć, że nie czuje jego miłości.. Też nie chcę, żeby wygladało, ze on jest dupkiem, bo nie jest.. Wiem, że ja mam duży problem, bo często histeryzuję, ale on też mogłby mnie jakoś wesprzeć w czasie kłótni, a nie dołować. Nie zauważyłam ani razu, żeby mnie prowokował. Ja - owszem, prowokowałam go do kłótni bardzo często. I to akurat mój błąd - kłótnie i w ogole większość negatywnych rzeczy ja wywołuję. Ale on często nie umie słuchać. Jest uparty. Tak jak teraz - dalej się nie odzywa. Ale mimo wszystko myślę, że on się mną nie bawi. Też na pewno zabolaly go rzeczy, które mu napisałam, ktore napisałam, a tak naprawdę wcale tak nie myślę. I nie wiem, czy on się po prostu nie obraził. Zaczynam myśleć, że obraziłam go, a teraz czekam jak księżniczka na przeprosiny - a tak naprawdę on nie ma mnie za co przeprosić, poza tym swoim milczeniem. Ale spokojnie, nie napiszę, chcę sprawdzić, czy się sam odezwie. Co do przeszłości - co było, to było, ja też zrobiłam kilka głupich rzeczy, za ktore mógł mnie rzucić. A i tak dalej byliśmy razem. Ja naprawdę myślę, że go kocham.
No widzisz... wina leży po obu stronach... on ma coś na sumieniu i Ty też...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Trochę ochłonęłam, pogadałam z kumplem i patrzę na to trochę inaczej. Myślę, że brak zainteresowania seksem też jest wynikiem kłotni i ogólnie stresu. Brałam tabsy anty, obniżyły mi libido, zrobilam się tam sucha - wiecie jak to jest. Za każdym razem myślalam, czy dam radę. I się stresowałam, mimo że lubię chodzić z nim do łóżka.. A on? Nigdy nie powiedział mi nic niemilego, nawet jak nie kochaliśmy się przez miesiąc. Przytulał i mowil, zebym się nie martwiła. Ja jestem ogolnie wrażliwą osobą i nawet byle kolokwium jest w stanie mnie tak zestresować, że nie zasnę, a co dopiero mowić o seksie. Lubię przy nim zasypiać, wtedy się czuję bezpiecznie, wiec też nie jest tak, że mu nie ufam. Gdybym nagle straciła wzrok i musiała przejść nad przepaścią, zaufałabym mu i moim rodzicom jeszcze (takie głupie porównanie ). Nie lubię siebie za wywoływanie kłótni, dowalanie mu, histeryzowanie i upartość. Nie umiem przyznać się do błędu, on też nie. Ale wiem, że mimo wszystko jest wyjatkowy i to, co jest (było?) między nami to też coś wyjątkowego. Od poczatku się różniliśmy, ale walczyliśmy o nas, może ten psycholog jednak by pomógł..? Myślę, że gdybym trochę utemperowała swoj charakter, to zyskałby na tym nie tylko nasz związek, ale i ja sama.. Bo jest we mnie mnóstwo strachu, żalu i niepewnosci...
Czyli wcale nie jest taki zły ten Twój TŻ A że ma swoje wady... to normalne... kto ich nie ma?


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Przepraszam dziewczyny, że tak zmieniam zdanie, ale.. cóż. Pomyślalam na spokojnie. W każdym razie pierwsza się nie odezwę. Jeżeli on coś zrobi, to pomyślę nad dalszym ciągiem. Chyba wolę spróbować i żałować, niż żałować, że nie spróbowałam.
Ty nas nie przepraszaj To Twoje życie i zrobisz, co zechcesz. My jedynie możemy Ci doradzać Według mnie ważnych decyzji nie należy podejmować pod wpływem emocji. Trzeba wszystko na spokojnie przemyśleć. Przecież przeżyłaś z tym człowiekiem 4 lata, wiele was łączy... piszesz, że go kochasz... Szkoda by było tak po prostu sobie odpuścić... No i moim zdaniem pierwsza powinnaś odezwać się Ty... skoro Ty zawiniłaś - sprowokowałaś kłótnię i obraziłaś go, to dlaczego on pierwszy ma wyciągać rękę? Nie zachowuj się jak księżniczka, tylko go przeproś... Porozmawiajcie poważnie o Waszym związku i wspólnie coś zadecydujcie...


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
taka uwaga jeszcze - margaretko, piszesz, że mam się nie złościć i nie kłócić, nawet jak będę wściekła - jakbym się nie kłócila to bym miala związek idealny, bo to zawsze ja prowokuję. On ani razu nawet głosu na mnie nie podniósł.
Skoro Twój związek byłby idealny, gdyby nie kłótnie, to może powinnaś je sobie po prostu odpuścić? Nie prowokuj, nie czepiaj się... a jak jest problem, to nie rób od razu awantury, tylko próbuj rozmawiać?


Cytat:
Napisane przez v-x-n Pokaż wiadomość
Próbuję zrobić z siebie ofiarę za wszelką cenę.. Co myślicie?
Trudno powiedzieć... ale może faktycznie wszystko wyolbrzymiasz?
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 16:17   #22
Gisia_00
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: z kompa ;)
Wiadomości: 410
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

jak go nie kochasz to w czym problem...
Gisia_00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-07, 16:51   #23
wiewioora83
Wtajemniczenie
 
Avatar wiewioora83
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
Dot.: Potrzebuję obiektywnego spojrzenia - pomóżcie.

Cytat:
Napisane przez Gisia_00 Pokaż wiadomość
jak go nie kochasz to w czym problem...
Przeczytałaś wszystkie wypowiedzi autorki wątku? Ona pisała, że go kocha.
wiewioora83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:39.