Która zamiast uczyć się do sesji czyta forum?:)

[Choomik]

Napisane przez mysza_87

A nas dziś babka od ćwiczeń z MSG olała i nie przyszła na termin zaliczenia rozumiem jak tak zrobi student, ale doktor prowadzący zajęcia?! Przez to rozłożyła mi na łopatki cały plan dotyczący przygotowań do egzaminu w drugim tygodniu sesji tym bardziej że takie kolokwium to tylko formalność, bo zdobyłam w ciągu całego semestru kilka plusów i ocenkę mam podniesioną o 1, ale takto bym już miała z głowy :[

No ale wiesz.. może była chora, albo coś jej wypadło? NIe podali powodu? Wykładowcy są różni, ale taki który stawia plusy żeby ułatwić życie studentom raczej nie oleje ich bez powodu. Ok wiem że jej nie znam, ale mam zajęcia z doktorem który w ogóle się do nas nie odzywa.. dyktuje pytania i koniec Więc doceń to, że ona choć trochę się stara. A tak na marginesie to nie wiem dlaczego dajesz studentom przyzwolenie na niechodzenie na zajęcia Te zajęcia są przecież opłacone, a wykładowcy muszą potem siedzieć po godzinach, żeby student mógł zaliczyć..

[czarnulkax]

Ale ciiiisza... wszystkie się tak ładnie uczą?
Wpadłam tylko na chwile, egzamin wczorajszy zaliczony pierwszy w tej sesji mam już za sobą jutro zaliczenie,a więc idę się edukować

[Ewusia_marchew]

Napisane przez mysza_87

A nas dziś babka od ćwiczeń z MSG olała i nie przyszła na termin zaliczenia rozumiem jak tak zrobi student, ale doktor prowadzący zajęcia?! Przez to rozłożyła mi na łopatki cały plan dotyczący przygotowań do egzaminu w drugim tygodniu sesji tym bardziej że takie kolokwium to tylko formalność, bo zdobyłam w ciągu całego semestru kilka plusów i ocenkę mam podniesioną o 1, ale takto bym już miała z głowy :[

wspóczuję Ci bardzo u mnie sie to notorycznie zdarza, wiec kwestia przyzwyczajenia, ale na początku też bywałam w szoku ale mnie to wkurza za każdym razem

Napisane przez Choomik

A tak na marginesie to nie wiem dlaczego dajesz studentom przyzwolenie na niechodzenie na zajęcia Te zajęcia są przecież opłacone, a wykładowcy muszą potem siedzieć po godzinach, żeby student mógł zaliczyć..

widać ze jesteś na pierwszym roku i jeszcze niewiele widziałaś to by Ci się odechciało bronienia wykładowców którzy zazwyczaj, przynajmniej z mojego doświadczenia, niezależnie od tytułu uważają że im wszystko wolno a studentowi zawsze można powiedzieć ze się nie przyjdzie, albo nie powiedzieć, co tam.... student się nauczy jeszcze raz, bo studentowi ma zależeć

Napisane przez czarnulkax

Ale ciiiisza... wszystkie się tak ładnie uczą?
Wpadłam tylko na chwile, egzamin wczorajszy zaliczony pierwszy w tej sesji mam już za sobą jutro zaliczenie,a więc idę się edukować

gratulacje
i owocnej nauki


u mnie wczoraj była bardzo owocny dzień zdałam tą nieszczęsną stylistykę (tym razem już naprawdę ostatni raz na tych studiach ) oraz zdobyłam wszystkie wpisy z seminariów, ćwiczeń i wykładów tak wiec jestem na czysto i już tylko egzaminy mi na sesję zostały (która notabene zaczyna się dziś dopiero u mnie na uczelni )

Niestety egzaminy mam dopiero 6 i 20 lutego więc już widzę że się nieźle rozleniwię, bo teraz jeszcze nie mam motywacji do nauki na coś co będzie za ponad tydzień (już pomijając że sesja jest do 10 lutego wiec ten egzamin 20 to będzie jeden wielki przekręt ) Oczywiście tym samym z ferii nici bo nawet jeśli zrobię sobie trochę wolnego w międzyczasie to i tak będę miała w głowie ciągle ten nadchodzący egzamin Czyli całe studia bez ani jednych ferii zimowych a już miałam nadzieję że chociaż na 5 roku się uda

No nic, może chociaż magisterki trochę napiszę

[Tataraczka]

Ja też zamiast czytać teksty na jutro i powtórzyć na jedno koło ( mam dwa tego samego dnia :/) i zacząć pisać pracę na piątek siedzę tu i czytam...

[czarnulkax]

Napisane przez Ewusia_marchew

widać ze jesteś na pierwszym roku i jeszcze niewiele widziałaś to by Ci się odechciało bronienia wykładowców którzy zazwyczaj, przynajmniej z mojego doświadczenia, niezależnie od tytułu uważają że im wszystko wolno a studentowi zawsze można powiedzieć ze się nie przyjdzie, albo nie powiedzieć, co tam.... student się nauczy jeszcze raz, bo studentowi ma zależeć

Zgadzam się, choć muszę przyznać, że zdarzają się tacy, co szanują studenta. Niestety można ich policzyć na palcach jednej ręki...

[justyna_dt]

Ja niedawno wstałam
U mnie wykładowcy też robią przekręty, ale w sumie z reguły szanujemy się nawzajem. A nawet jeśli nie szanuje nas jakiś wykładowca, to my się raczej nieoburzamy tylko kręcimy głową z rezygnacją, bo po prostu wykładowca może więcej i tyle. Ale to raczej dlatego, że jakiejś wielkiej niesprawiedliwości nie ma. Chociaż przyznam, że najwięcej takich nieprzyjemnych sytuacji spotkało mnie teraz, na III roku. Faworyzowanie kilku osób poprzez danie im testu imiennego z jednym pytaniem, które było typu "Jakie jest Twoje zdanie...", czekanie ponad miesiąc na zreferowanie zagadnienia i później latanie po godzinie 20 na dyżury (mój przypadek), narzucenie limitu minimum 3 strony pracy, a jak się ludzie porospisywali na 6, 7 stron, to babka powiedziała, że 3 strony to miały być max i ona tego nie oceni i takie tam różne. Ale nie chce się nam już wkurzać.
Ewusia - w sumie to prawda, studentowi ma zależeć. Generalnie uważam za oczywiste, że wykładowca ma więcej praw. Co nie zmienia faktu, że nie ma prawa do takiego traktowania studentów jak w przypadku tu opisanym przez Myszę.
U mnie też sesja się dziś zaczyna. Egzaminy 6 i 20 współczuję tego drugiego, chociaż mi pewnie przydałoby się tyle czasu ja mam pojutrze i w piątek za tydzień. Za tydzień - kobyła. Nie wiem, czy uda mi się zdać w 1 terminie, kiepsko raczej...

[Choomik]

Napisane przez Ewusia_marchew

widać ze jesteś na pierwszym roku i jeszcze niewiele widziałaś to by Ci się odechciało bronienia wykładowców którzy zazwyczaj, przynajmniej z mojego doświadczenia, niezależnie od tytułu uważają że im wszystko wolno a studentowi zawsze można powiedzieć ze się nie przyjdzie, albo nie powiedzieć, co tam.... student się nauczy jeszcze raz, bo studentowi ma zależeć

Oczywiście masz rację, że z tytułu doświadczenia studenckiego mam tu niewiele do powiedzenia, ale po prostu nie lubię oskarżać ludzi tylko z takiego powodu, że niektórzy tak robią. Trzeba też spojrzeć na sytuację z drugiej strony. Też mam zajęcia z ćwiczeniowcem który strasznie olewa studentów, ale z kolei reszta się stara żebyśmy coś umieli i zaliczyli w pierwszym terminie. Dlateog może nie chce ich wrzucać do jednego worka.

A komu powinno zależeć? Ja bym powiedziała, że obu stronom, bo im ostatecznie za to płacą, a nam pozwalaja się uczyć za darmo. Moim zdaniem student może olewać zajęcia, jeśli bez problemu jest w stanie przyswoić materiał, a jak potem przychodzi 3 razy na konsultacje, bo nie rozumie niektóych zagadniem, to troche nie bardzo

[Ewusia_marchew]

Napisane przez justyna_dt

Ja niedawno wstałam
U mnie wykładowcy też robią przekręty, ale w sumie z reguły szanujemy się nawzajem. A nawet jeśli nie szanuje nas jakiś wykładowca, to my się raczej nieoburzamy tylko kręcimy głową z rezygnacją, bo po prostu wykładowca może więcej i tyle. Ale to raczej dlatego, że jakiejś wielkiej niesprawiedliwości nie ma. Chociaż przyznam, że najwięcej takich nieprzyjemnych sytuacji spotkało mnie teraz, na III roku. Faworyzowanie kilku osób poprzez danie im testu imiennego z jednym pytaniem, które było typu "Jakie jest Twoje zdanie...", czekanie ponad miesiąc na zreferowanie zagadnienia i później latanie po godzinie 20 na dyżury (mój przypadek), narzucenie limitu minimum 3 strony pracy, a jak się ludzie porospisywali na 6, 7 stron, to babka powiedziała, że 3 strony to miały być max i ona tego nie oceni i takie tam różne. Ale nie chce się nam już wkurzać.
Ewusia - w sumie to prawda, studentowi ma zależeć. Generalnie uważam za oczywiste, że wykładowca ma więcej praw. Co nie zmienia faktu, że nie ma prawa do takiego traktowania studentów jak w przypadku tu opisanym przez Myszę.
U mnie też sesja się dziś zaczyna. Egzaminy 6 i 20 współczuję tego drugiego, chociaż mi pewnie przydałoby się tyle czasu ja mam pojutrze i w piątek za tydzień. Za tydzień - kobyła. Nie wiem, czy uda mi się zdać w 1 terminie, kiepsko raczej...

No właśnie takich przypadków jest masa niestety
u mnie z ciekawszych rzeczy :
- jeden wykładowca w ogóle nie przychodzi i nie prowadzi zajęć, później wszystkim wystawia 5 (to przynajmniej jest z jego strony w porządku)
- jeden wykładowca nigdy nie przychodzi, nie można się do niego dodzwonić kiedy będzie, 2 razy nie przyszedł na umówiony termin egzaminu, oceny wpisuje z księżyca, jakie mu się wymyślą

Nie wspominając o przypadkach kiedy się coś komuś zdarzyło sporadycznie, aczkolwiek także dotkliwie dla studentów

Napisane przez Choomik

Oczywiście masz rację, że z tytułu doświadczenia studenckiego mam tu niewiele do powiedzenia, ale po prostu nie lubię oskarżać ludzi tylko z takiego powodu, że niektórzy tak robią. Trzeba też spojrzeć na sytuację z drugiej strony. Też mam zajęcia z ćwiczeniowcem który strasznie olewa studentów, ale z kolei reszta się stara żebyśmy coś umieli i zaliczyli w pierwszym terminie. Dlateog może nie chce ich wrzucać do jednego worka.

A komu powinno zależeć? Ja bym powiedziała, że obu stronom, bo im ostatecznie za to płacą, a nam pozwalaja się uczyć za darmo. Moim zdaniem student może olewać zajęcia, jeśli bez problemu jest w stanie przyswoić materiał, a jak potem przychodzi 3 razy na konsultacje, bo nie rozumie niektóych zagadniem, to troche nie bardzo

Oczywiście masz rację z tym nie wrzucaniem do jednego worka, aleee jeśli ktoś jest w porządku to oczywiste ze się zachowujemy w stosunku do niego w porządku, a jeśli nie to już wtedy czasami nerwy puszczają
a co do sytuacji Myszy to w dzisiejszych czasach naprawdę nie jest trudno zadzwonić, powiedzieć ze się nie przyjdzie i przeprosić tego wymaga kultura, której ci ludzie będąc naszymi autorytetami często powinni także nas uczyć ....

a co do chodzenia na konsultacje to fakt, jak ktoś całkiem sobie olewa to masz rację ale często jest i tak ze student naprawdę ma problem a konsultacji doprosić się nie może, niestety

Ja mimo wszystko szanuję moich wykładowców, chociaż są jacy są co niektórzy

[Mallutka]

oj, ja jakoś poszalałam z relaksowaniem się przed egzaminem i właśnie mam stan panikowo-naukowy

zmykam się uczyć.
trzymajcie kciuki dziewczyny, bo mi się szczęście przyda

[Choomik]

Napisane przez Mallutka

oj, ja jakoś poszalałam z relaksowaniem się przed egzaminem i właśnie mam stan panikowo-naukowy

zmykam się uczyć.
trzymajcie kciuki dziewczyny, bo mi się szczęście przyda

Taa coś podobnie jak u mnie, tylko że ja poraz kolejny przed egzaminem czuję dziwny spokój Albo jestem pozornie odporna na stres, albo nie ma się czego bać, bo "pajęczy zmysł" Spidermana który zazwyczaj pojawiał się w takich sytuacjach teraz gdzies zniknął

[cherrry2009]

Wrrr nie zaliczył mi pracy z prawa, nie wiem czemu wszystko napisałam I najlepsze jest to że już w sobote poprawka, nic tylko się strzelić. Mam na sobote i niedziele 4 egzaminy, nie naucze się tego wszystkiego

[Tataraczka]

Napisane przez cherrry2009

Wrrr nie zaliczył mi pracy z prawa, nie wiem czemu wszystko napisałam I najlepsze jest to że już w sobote poprawka, nic tylko się strzelić. Mam na sobote i niedziele 4 egzaminy, nie naucze się tego wszystkiego

cherry

Ja jestem już 3 koła do przodu, jeszcze czekam na wyniki z tego najgorszego, we wtorek i środę mam dwa egzaminy, od jutra zaczynam się na nie uczyć. Jeszcze muszę zdać pracę, ale wątpię żeby mi ją zaliczyła doktorka :/ czuję poprawę.

[czarnulkax]

Uf kolejne za mną, napisane, ale dopiero się okaże jak
A na ostatnim kole z laborek dziś tak pięknie ściągałam
Następny egzamin - poniedziałek, od jutra nauka :/

[cherrry2009]

Ja się dzisiaj muszę wziąźć do tej nauki, tak nie mam ochoty że uuuuu

[czarnulkax]

Napisane przez cherrry2009

Ja się dzisiaj muszę wziąźć do tej nauki, tak nie mam ochoty że uuuuu

Nie tylko Ty, bo ja też się zbieram i zbieram ...

[cherrry2009]

no ja się zabieram już od dwóch tygodni tak się zastanawiam czy uda mi się w sumie na 2 egzaminy przygotować czy nie Troszke mało czasu zostało

[czarnulkax]

Oo u mnie niestety tak się nie da, bo egzaminy i ogólnie zaliczenia są ze zwiększoną częstotliwością tak więc zbieranie się dwa tygodnie nie wchodzi w gre, gdyż przeleciało by mi pare egzaminów Ale mam w poniedziałek egzamin z przedmiotu, o którym szczerze powiedziawszy nie mam zielonego pojęcia, dlatego cięzko to widze jak się zaraz nie zbiore
Na pewno zdasz! W każdym bądź razie powodzenia

[cherrry2009]

Nie dziękuję i nawzajem mogli by te egzaminy jakoś rozstrzelić w czasie a nie wszystko mam prawie tego samego dnia

[Choomik]

Napisane przez czarnulkax

Oo u mnie niestety tak się nie da, bo egzaminy i ogólnie zaliczenia są ze zwiększoną częstotliwością tak więc zbieranie się dwa tygodnie nie wchodzi w gre, gdyż przeleciało by mi pare egzaminów Ale mam w poniedziałek egzamin z przedmiotu, o którym szczerze powiedziawszy nie mam zielonego pojęcia, dlatego cięzko to widze jak się zaraz nie zbiore
Na pewno zdasz! W każdym bądź razie powodzenia

O o to witam w klubie. Co prawda o poniedziałkowym egzaminie i jego przedmiocie mam oględne pojęcie, ale baardzo ogólne i w zasadzie przygotowuję się już na poprawę Nie ma się co martwić. Jak nie teraz to w sesji poprawkowej

[mysza_87]

Kurcze, nie myślałam, że to że studenci się wkurzyli, bo wykładowca nie przyszedł na zaliczenie pisemne ani nawet nie podał żadnemu swojemu koledze pytań, żeby i tak zaliczenie się odbyło, spowoduje tu taką dyskusje. Dla mnie oczywiste jest to, że student ma wtedy prawo się wkurzyć, tym bardziej, że wykładowca miał naszego maila.

Choomik, Ja dojeżdżam codziennie 22km w jedną strone na uczelnie, więc może to nie jest aż taki problem (zresztą do 80 minut w drodze w jedną strone zmarnowanych już się przyzwyczaiłam ) ale mój kolega przyjechał z domu 150km oddalonego od uczelni, więc gdyby Ciebie to dotyczyło to na pewno byś wykładowcy nie usprawiedliwiała!

Okazało się, że babka była chora, ale jak już napisałam, miała naszego maila, mogła nam to przekazać.

Ale to nic ;] teraz wam powiem jeszcze lepszą kwestię. Mieliśmy mieć zaliczenie w czwartek (co tam że 90% roku miało mieć w piątek mega egzamin z ekonomii matemaatycznej), no ale nic. Jeden z moich kolegów napisał do Pani doktor w środę czy może przyjść w innym terminie ze wzgledu na właśnie ten egzamin, ona się zgodziła na następny czwartek, kiedy de facto mamy egzamin z rynku kapitałowego -> chyba najgorszy w tej sesji. No więc większość osób ode mnie z grupy przyjechało na zaliczenie na godzine 16 (ja te moje skromne 22km, mój kolega 150km w jedną strone) i co???? okazało się, że Pani doktor jest nadal chora i że zaliczenie się nie odbędzie ;] Chyba każdego na tym forum by wtedy krew zalała!

Napisaliśmy więc do Pani doktor maila, w którym dobitnie jej napisaliśmy, co sądzimy o zaistniałej sytuacji i ona zgodziła się wstawić oceny za obecność i aktywność, ale i tak uważam, że to bardzo nie wporządku z jej strony, że coś takiego miało miejsce!!!

[mysza_87]

Napisane przez Choomik

A tak na marginesie to nie wiem dlaczego dajesz studentom przyzwolenie na niechodzenie na zajęcia Te zajęcia są przecież opłacone, a wykładowcy muszą potem siedzieć po godzinach, żeby student mógł zaliczyć..

Absolutnie nic takiego z moich ust nie padło!

Jedyne co napisałam, to że rozumiem jak student na zaliczenie nie przyjdzie, ale właśnie ze względu na to, że doktor ma płacone za zajęcia, to musi być, a jak jest sytuacja choroby, to na Uniwerku Łódzkim na pewno znalazłby się ktoś, kto mógłby przeprowadzić z nami pisemne zaliczenie!




A teraz wracam do nauki Rynku kapitałowego

[mysza_87]

A jeszcze mi się przypomniało odnośnie szacunku, tą Panią Doktor od MSG moja grupa szanowała, frekwencja dobra, aktywność na pierwszej ławce bardzo dobra (pozostałe ławki można powiedzieć że aktywnie słuchały ) ani nie zwiewaliśmy z zajęć, ani żadnych sytuacji nieprzyjemnych nie było (nawet jak 2 razy zajęcia się nie odbyły a my i tak musieliśmy czekać na następne zajecia, to rozumieliśmy to). Ale kiedy przychodzi sesja i wszystkie zaliczenia są rozłożone tak, żeby na każde było kilka dni spokojnej nauki, przyjeżdżamy na uczelnie a tu zonk to uwierzcie, że najbardziej spokojne osoby w mojej grupie były jak wulkany.

[justyna_dt]

Napisane przez mysza_87

Kurcze, nie myślałam, że to że studenci się wkurzyli, bo wykładowca nie przyszedł na zaliczenie pisemne ani nawet nie podał żadnemu swojemu koledze pytań, żeby i tak zaliczenie się odbyło, spowoduje tu taką dyskusje. Dla mnie oczywiste jest to, że student ma wtedy prawo się wkurzyć, tym bardziej, że wykładowca miał naszego maila.

Choomik, Ja dojeżdżam codziennie 22km w jedną strone na uczelnie, więc może to nie jest aż taki problem (zresztą do 80 minut w drodze w jedną strone zmarnowanych już się przyzwyczaiłam ) ale mój kolega przyjechał z domu 150km oddalonego od uczelni, więc gdyby Ciebie to dotyczyło to na pewno byś wykładowcy nie usprawiedliwiała!

Okazało się, że babka była chora, ale jak już napisałam, miała naszego maila, mogła nam to przekazać.

Ale to nic ;] teraz wam powiem jeszcze lepszą kwestię. Mieliśmy mieć zaliczenie w czwartek (co tam że 90% roku miało mieć w piątek mega egzamin z ekonomii matemaatycznej), no ale nic. Jeden z moich kolegów napisał do Pani doktor w środę czy może przyjść w innym terminie ze wzgledu na właśnie ten egzamin, ona się zgodziła na następny czwartek, kiedy de facto mamy egzamin z rynku kapitałowego -> chyba najgorszy w tej sesji. No więc większość osób ode mnie z grupy przyjechało na zaliczenie na godzine 16 (ja te moje skromne 22km, mój kolega 150km w jedną strone) i co???? okazało się, że Pani doktor jest nadal chora i że zaliczenie się nie odbędzie ;] Chyba każdego na tym forum by wtedy krew zalała!

Napisaliśmy więc do Pani doktor maila, w którym dobitnie jej napisaliśmy, co sądzimy o zaistniałej sytuacji i ona zgodziła się wstawić oceny za obecność i aktywność, ale i tak uważam, że to bardzo nie wporządku z jej strony, że coś takiego miało miejsce!!!

Napisane przez mysza_87

Absolutnie nic takiego z moich ust nie padło!

Jedyne co napisałam, to że rozumiem jak student na zaliczenie nie przyjdzie, ale właśnie ze względu na to, że doktor ma płacone za zajęcia, to musi być, a jak jest sytuacja choroby, to na Uniwerku Łódzkim na pewno znalazłby się ktoś, kto mógłby przeprowadzić z nami pisemne zaliczenie!




A teraz wracam do nauki Rynku kapitałowego

Napisane przez mysza_87

A jeszcze mi się przypomniało odnośnie szacunku, tą Panią Doktor od MSG moja grupa szanowała, frekwencja dobra, aktywność na pierwszej ławce bardzo dobra (pozostałe ławki można powiedzieć że aktywnie słuchały ) ani nie zwiewaliśmy z zajęć, ani żadnych sytuacji nieprzyjemnych nie było (nawet jak 2 razy zajęcia się nie odbyły a my i tak musieliśmy czekać na następne zajecia, to rozumieliśmy to). Ale kiedy przychodzi sesja i wszystkie zaliczenia są rozłożone tak, żeby na każde było kilka dni spokojnej nauki, przyjeżdżamy na uczelnie a tu zonk to uwierzcie, że najbardziej spokojne osoby w mojej grupie były jak wulkany.

O tak, rozumiem, ale żeby aż w 3 postach pisać zamiast edytować poprzedni?

Babka wyraźnie postąpiła nie fair i chociaż tyle, że zgodziła się na takie wystawianie ocen.
A jak to możliwe, że tracisz 80 min na dojazd 22 km? ja codziennie dojeżdżam 30 km i na uczelni jestem w średnio 25 minut (choć zdarzały się takie skrajności jak 10 minut (prawie jak samobójstwo) i 45 minut (wypadek po drodze ) )

Ja planowałam zacząć teraz się uczyć na kobyłę piątkową. Ale moja mama chora na grypę ma ograniczone myślenie i tak ustawiła wszystko, że zamiast żebym kupiła wczoraj wszystko podczas zakupów, to teraz muszę jechać, nie wiem, dlaczego ona tak dziwnie myśli

[Choomik]

Mysza spokojnie Moje posty miały charakter generalnie abstrakcyjny, po podanych przez Ciebie szczegółach oczywiście w pełni się z Tobą zgadzam, ale nie znałam ich wcześniej i pisałam o ogólnym podejściu nie dotykając bezpośrenio Twojego przypadku. U mnie też za jedyną formę informacji o nieobecności wykładowcy przyjmuje się karteczkę na drzwiach gabinetu często tego samego dnia, dzięki czemu kilkakrotnie były już np 3 koła dziennie, wiec rozumiem o co chodzi.

[mysza_87]

Napisane przez justyna_dt

O tak, rozumiem, ale żeby aż w 3 postach pisać zamiast edytować poprzedni?

Babka wyraźnie postąpiła nie fair i chociaż tyle, że zgodziła się na takie wystawianie ocen.
A jak to możliwe, że tracisz 80 min na dojazd 22 km? ja codziennie dojeżdżam 30 km i na uczelni jestem w średnio 25 minut (choć zdarzały się takie skrajności jak 10 minut (prawie jak samobójstwo) i 45 minut (wypadek po drodze ) )

Najpierw idę na przystanek busa do Łodzi 20 minut (nieraz jak musze biec bo za późno wyszłam to się to skraca do 15 minut )
A jak już jade busem to mniej jak 50 minut od Pabianic do Łodzi nie da rady, teraz remontują w zasadzie jedyną drogę wlotową do Łodzi od strony Pabianic i stoi się w koreczku Standardowo jadę teraz 60 minut. No i jeszcze dojście od busa na uniwerek No a jak jade na zaliczenie, to wyjeżdżam tak, żeby mieć jeszcze dodatkowe pół godziny na nieprzewidziane sytuacje. Mój rekord dotarcia na uczelnie to 2,5 godziny od wyjścia z domu, kiedy to wylewali asfalt przy wjeździe do Łodzi

Napisane przez Choomik

Mysza spokojnie Moje posty miały charakter generalnie abstrakcyjny, po podanych przez Ciebie szczegółach oczywiście w pełni się z Tobą zgadzam, ale nie znałam ich wcześniej i pisałam o ogólnym podejściu nie dotykając bezpośrenio Twojego przypadku. U mnie też za jedyną formę informacji o nieobecności wykładowcy przyjmuje się karteczkę na drzwiach gabinetu często tego samego dnia, dzięki czemu kilkakrotnie były już np 3 koła dziennie, wiec rozumiem o co chodzi.

Ja poczułam się dotknięta szczególnie stwierdzeniem, że daję zezwolenie studentom na nieprzychodzenie na zajęcia. No ale nic to, nie życzę tobie źle, ale pewnie na swojej skórze przekonasz się na wyższych latach, że wykładowcy wcale nie są tacy święci, jak ich się widzi na pierwszym roku


Ja wczoraj przebimbałam cały dzień na oglądaniu Californication 2 i dziś mnie spotka za to kara w postaci nauki rynku kapitałowego. O rany, jak mi się nie chce

[kraven]

Ja też przyznaje się bez bicia zamiast uczyć się na jutrzejszy egzamin od 2 godzin czytam forum I nie moge się oderwać

[Ewusia_marchew]

Napisane przez mysza_87

Ale to nic ;] teraz wam powiem jeszcze lepszą kwestię. Mieliśmy mieć zaliczenie w czwartek (co tam że 90% roku miało mieć w piątek mega egzamin z ekonomii matemaatycznej), no ale nic. Jeden z moich kolegów napisał do Pani doktor w środę czy może przyjść w innym terminie ze wzgledu na właśnie ten egzamin, ona się zgodziła na następny czwartek, kiedy de facto mamy egzamin z rynku kapitałowego -> chyba najgorszy w tej sesji. No więc większość osób ode mnie z grupy przyjechało na zaliczenie na godzine 16 (ja te moje skromne 22km, mój kolega 150km w jedną strone) i co???? okazało się, że Pani doktor jest nadal chora i że zaliczenie się nie odbędzie ;] Chyba każdego na tym forum by wtedy krew zalała!

to sytuacja faktyczni patologiczna wręcz nie ma to jak mieć możliwość kontaktu ale nie umieć z niej korzystać

Napisane przez justyna_dt

A jak to możliwe, że tracisz 80 min na dojazd 22 km? ja codziennie dojeżdżam 30 km i na uczelni jestem w średnio 25 minut (choć zdarzały się takie skrajności jak 10 minut (prawie jak samobójstwo) i 45 minut (wypadek po drodze ) )

Powiem Ci że mnie zdziwiło to że się dziwisz no i to ze Ty tak szybko docierasz na uczelnię ja zanim się przeprowadziłam do Katowic to miałam też ponad 20 km na uczelnię i również spędzałam ok 1,5 godziny w drodze w tym 20 minut na nogach na przystanek+godzinę autobusem (jak nie było korków to minimalnie krócej) i później 15 minut dworca na uczelnię chyba trzeba mieć przystanek pod domem i pod uczelnią oraz jechać przez miasta gdzie nie ma świateł i remontów dróg żeby tak szybko się wyrabiać
W każdym razie zazdroszczę fajnego dojazdu

Napisane przez justyna_dt

Ja planowałam zacząć teraz się uczyć na kobyłę piątkową. Ale moja mama chora na grypę ma ograniczone myślenie i tak ustawiła wszystko, że zamiast żebym kupiła wczoraj wszystko podczas zakupów, to teraz muszę jechać, nie wiem, dlaczego ona tak dziwnie myśli

mamy czasem nie rozumieją jaki studencki czas jet cenny

Napisane przez mysza_87

Ja wczoraj przebimbałam cały dzień na oglądaniu Californication 2 i dziś mnie spotka za to kara w postaci nauki rynku kapitałowego. O rany, jak mi się nie chce

heheeh, ja też wczoraj cały dzień się zbierałam w sobie i w końcu sie nie zebrałam

Napisane przez kraven

Ja też przyznaje się bez bicia zamiast uczyć się na jutrzejszy egzamin od 2 godzin czytam forum I nie moge się oderwać

powodzenia jutro


ja mam egzamin w piatek, czyli termin robi sie całkiem realny, aleee jeszcze nie zaczęlam się uczyć dziś palnuję zacząć ale co z tych planów wyjdzie to nie wiem

[justyna_dt]

No w sumie w tym różnica, że ja jeżdżę samochodem i piratuję póki policja na trasie nie stoi
Wczoraj przelabowałam cały dzień. Dziś już nie mam do oglądania House'a, Przyjaciół też oglądnęłam, no nic, tylko się uczyć

[kraven]

Napisane przez Ewusia_marchew

powodzenia jutro

Nie dziękuje!!!

[Ewusia_marchew]

Napisane przez justyna_dt

No w sumie w tym różnica, że ja jeżdżę samochodem i piratuję póki policja na trasie nie stoi

a no chyba że tak ale w sumie ja ostatnio z Kato do moich rodziców jechałam również 1,5 godziny autem i to autostradą, bo takie korki były wiec i tak masz szczęście
a autka zazdroszczę mam nadzieję że też się dorobię niedługo