Rozstanie z facetem - część 11 :(

[OtTakaJa]

Napisane przez Malla

OtTakaJa - nie smutkuj, przecież P. jest Tobą żywo zainteresowany

Kurczę, P. to jedyny facet, odkąd rozstałam się z eksem, na widok którego dostaję gęsiej skórki. A i tak szanse zmalały prawie do zera, bo teraz jak go tu nie będzie to sprawa się rozejdzie po kościach i tyle Smutno mi

[Paulinkus]

Napisane przez mrytka

Mnie tak samo jakaś jesienna depresja dopadła. Taka brzydka pogoda, jeszcze do tej szkoły trzeba już pojutrze iść
W tamtym roku zima tak szybko przyszła i strasznie zimna była i jak sobie pomyślę, że już coraz bliżej do zimy, to jeszcze gorzej mi się robi nienawidzę zimyyy

Nienawidzę zimy. Jestem strasznym zmarźluchem, ciągle mi jest zimno. Nawet u lekarza z tym byłam, a on mi na to, że taka już moja uroda więc jak chodzę do pracy w garsonce to pod kurtkę dodatkowo zakładam sweter. Jesień jest spoko bo najpierw siostra a potem ja mamy urodziny, więc jakoś tak przyjemnie mi się kojarzy, ale to fakt na samą myśl tej chlapy i ciągłego deszczu słabo mi się robi. A najgorsza w tym wszystkim jest ta wszechogarniająca mnie ciemność wstaję do pracy ciemno, wracam z pracy ciemno czuję się normalnie jakbym była jakimś wampirem. Brrr

[Manja25]

Też mam dzisiaj dupny nastrój...pogoda dobija, faceci dobijają..... i w takich chwilach jak ta - do głowy przychodzi eks , który też dobija ...
I jak tu poprawić sobie humor

[Ilona321]

cześć dziewczyny, rozstałam się z facetem, między innymi dlatego też, że on wyjeżdża do pracy za granice, chce to robić każdego roku, ma pracę tu na miejscu, ale tam to bardziej zabawa a nie praca, imprezy, kumple itd, ja się temu sprzeciwiam, bo nie podobają mi się te wyjścia z kumplami, to że on jest wiecznie zajęty i nie ma czasu pogadać ze mną przez telefon, bo jest z kumplami. Powiedziałam, ze nie popieram tej pracy i że jesli jeszcze raz pojedzie to się rozstajemy. Co prawda pojedzie dopiero za rok, ale już oświadczył że chce tam jechać. Czy nie powinnam mu stawiać takiego ultimatum ? Sama już nie wiem czy Dobrze zrobiłam czy źle...

[martusiax]

Napisane przez Manja25

Też mam dzisiaj dupny nastrój...pogoda dobija, faceci dobijają..... i w takich chwilach jak ta - do głowy przychodzi eks , który też dobija ...
I jak tu poprawić sobie humor

Hahah...Ja tam mam na to jeden sposób...Myślę o facecie zazwyczaj całkowicie niedostępnym. Nie wiem, jakiś aktor czy ktoś. Wiesz...Takie małe wyobrażenie "co by było gdyby". Zazwyczaj wtedy moja wyobraźnia rusza pełną parą i od razu mam lepszy humor

[OtTakaJa]

Wiecie co, ja to jestem głupia, za dużo sobie wyobrażałam. Co ja durna myślałam, że z P. coś wyjdzie? On może mieć każdą, ze mnie żadna piękność, raczej przeciwnie. Kur... Psychiczna jestem, sama się nakręciłam, a teraz będę się męczyć. Beznadziejna jestem do granic możliwości!

[mrytka]

Napisane przez Paulinkus

Nienawidzę zimy. Jestem strasznym zmarźluchem, ciągle mi jest zimno. Nawet u lekarza z tym byłam, a on mi na to, że taka już moja uroda więc jak chodzę do pracy w garsonce to pod kurtkę dodatkowo zakładam sweter. Jesień jest spoko bo najpierw siostra a potem ja mamy urodziny, więc jakoś tak przyjemnie mi się kojarzy, ale to fakt na samą myśl tej chlapy i ciągłego deszczu słabo mi się robi. A najgorsza w tym wszystkim jest ta wszechogarniająca mnie ciemność wstaję do pracy ciemno, wracam z pracy ciemno czuję się normalnie jakbym była jakimś wampirem. Brrr

Mam tak samo. Z tą różnicą, że ja pewnie do szkoły wstaję później niż ty do pracy i wcześniej wracam, więc jest jeszcze w miarę jasno Ale denerwuje mnie to jak tak szybko jest ciemno, bo nawet do sklepu obok domu nie chce mi się ruszyć i zaraz mi waga leci w górę... A do szkoły mam jakieś 10 min drogi skrótami, ale i tak to jest dla mnie męczarnia jak mam w mróz iść, nienawidzę tego wychodzenia rankiem z ciepłego domu i do tego po drodze jest taka uliczka na której się robi wieeeelka kałuża jak tylko popada, a w zimę jest tam wielkie lodowisko i zawsze jak idę, to takimi małymi kroczkami i tylko czekam, aż się wywalę

Napisane przez OtTakaJa

Wiecie co, ja to jestem głupia, za dużo sobie wyobrażałam. Co ja durna myślałam, że z P. coś wyjdzie? On może mieć każdą, ze mnie żadna piękność, raczej przeciwnie. Kur... Psychiczna jestem, sama się nakręciłam, a teraz będę się męczyć. Beznadziejna jestem do granic możliwości!

Co Ty za głupoty gadasz Przecież chciał zaprosić Cię na ognisko. Może właśnie dlatego sam nie zagadał, bo wiedział, że nie będzie okazji,bo zmienia pracę.

[goraca_czekolada]

wrr.. czuję się źle. mam wyrzuty sumienia. ex ostentacyjnie usunął mnie z grona, nk i innych pierdół. pomyślałam, że się wściekł.. aż tu nagle o 1,30 w nocy sms..

pisze, że nie ma w nim złości. że żałuje, że nie doszliśmy do momentu pełnej otwartości. widzi, że mogła nas uratować szczera rozmowa albo rozstanie na jakiś czas. kazał mi porzucić nadzieje bo po tym jak go zostawiłam on nie mógłby mi na nowo zaufać.
nie będzie chował urazy, mogę na niego liczyć, zawsze pogadać ale już nie o nas. nigdy się ode mnie nie odwróci. i żałuje, że nam nie wyszło ale nie widzi już szansy bo zawiodłam jego zaufanie odejściem.
i twierdzi, że nie jest chyba gotów na poważny związek (ma 30. lat)



kur... ;(
najpierw się uspokoiłam. pomyślałam. ok. kiedyś się spotkamy. pogadamy. bo nie chcę go stracić jako człowieka choć mnie skrzywdził.
ale mam wyrzuty, że to ja coś schrzaniłam.

z drugiej strony wiem, że żadne rozmowy, rozłąki nic by nie dały.
poranek miałam cudowny. tyle energii.. a teraz.. znowu te myśli. ta nadzieja, że jak się kiedyś spotkamy żeby pogadać to będę na coś liczyć.. a jak on mówi nie to znaczy nie ;(

[OtTakaJa]

Napisane przez mrytka

Co Ty za głupoty gadasz Przecież chciał zaprosić Cię na ognisko. Może właśnie dlatego sam nie zagadał, bo wiedział, że nie będzie okazji,bo zmienia pracę.

On mieszka tylko 14km ode mnie. Gdyby chciał zagadałby, ale nie chciał, to proste i nie ma co dopisywać tu żadnych teorii.

Jest mi tak strasznie smutno i źle. Nie płaczę już za eksem jako za chłopakiem. Ale siedzę i wspominam te wszystkie dobre chwile, i po prostu jest mi tak żal. Brakuje mi tak mocno bliskości, przytulenia...potrzebuję tego

[Ofelia 20]

Gorąca_czekolada - tak odbiegne od tematu, ale nie moge patrzeć na Twój avatar Od razu mam ochote na taki kubeczek gorącej czekolady z bitą śmietaną (i jeszcze posypka) wczoraj po Twoim poście miałam takie samo uczucie mniam

[juniorka89]

Ofelia 20 jestem za
Ciepła czekolada na poprawe humoru

OtTakaJa kiepska pogoda chyba kiepsko na Ciebie wpływa moja droga;/
Mnie też brakuje tego,żeby sie przytulić ale co zrobić;/
Life is brutal

[Manja25]

Z tą gorącą czekoladą bardzo dobry pomysł
A dzień niech się już skończy bo jest do bani , pod każdym względem.
Przynajmniej u mnie;]
A o przytulańsku to sobie mogę pomarzyć przez najbliższy pewnie DŁUŻSZY czas .
ehhhhhhh

[monilkaa]

Napisane przez OtTakaJa

Jest mi tak strasznie smutno i źle. Nie płaczę już za eksem jako za chłopakiem. Ale siedzę i wspominam te wszystkie dobre chwile, i po prostu jest mi tak żal. Brakuje mi tak mocno bliskości, przytulenia...potrzebuję tego

Widzę, że nie tylko ja mam taki humor. Co to za zimno w ogóle za oknem?

Śniło mi się dzisiaj, że uciekam z przed ołtarza. Sprawdziłam w senniku co to znaczy i UWAGA, czeka mnie wiele rozczarowań w miłości i zdrada ze strony mężczyzn. No cudownie. Coś jeszcze?

Chcę się przytulić.

---------- Dopisano o 19:35 ---------- Poprzedni post napisano o 19:34 ----------

Napisane przez Manja25

Z tą gorącą czekoladą bardzo dobry pomysł
A dzień niech się już skończy bo jest do bani , pod każdym względem.
Przynajmniej u mnie;]
A o przytulańsku to sobie mogę pomarzyć przez najbliższy pewnie DŁUŻSZY czas .
ehhhhhhh

Jedyne przytulańsko jakie mogę Ci zafundować Manja

---------- Dopisano o 19:39 ---------- Poprzedni post napisano o 19:35 ----------

Napisane przez juniorka89

Mnie też brakuje tego,żeby sie przytulić ale co zrobić;/
Life is brutal

[juniorka89]

Napisane przez Manja25

Z tą gorącą czekoladą bardzo dobry pomysł
A dzień niech się już skończy bo jest do bani , pod każdym względem.
Przynajmniej u mnie;]
A o przytulańsku to sobie mogę pomarzyć przez najbliższy pewnie DŁUŻSZY czas .
ehhhhhhh

To drugie ode mnie

[OtTakaJa]

moja przyjaciółka siedzi sobie teraz ze swoim chłopakiem, mój kumpel z dziewczyną, a ja sama

[Manja25]

Monilkaa

Juniorka

OtTakaJa

Heh Dobre i takie

---------- Dopisano o 19:49 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------

Napisane przez OtTakaJa

moja przyjaciółka siedzi sobie teraz ze swoim chłopakiem, mój kumpel z dziewczyną, a ja sama

Ja też sama siedzę i jeszcze na gg nikt nie zagada, zresztą patrząc na opisy ludzi to całkowita załamka - zakochani czy co ??????
Chłopak co od kilku miesięcy ostro 'zarywał' do mnie okazuje się, ze tez zakochany -----ale nie we mnie

[juniorka89]

Lepsze to niz nic

[OtTakaJa]

Napisane przez Manja25

Ja też sama siedzę i jeszcze na gg nikt nie zagada, zresztą patrząc na opisy ludzi to całkowita załamka - zakochani czy co ??????
Chłopak co od kilku miesięcy ostro 'zarywał' do mnie okazuje się, ze tez zakochany -----ale nie we mnie

U mnie każdy znajomy kogoś ma. I tak, przyznam z całą szczerością ZAZDROSZCZĘ im jak chole*a! Nie chcę już być sama

juniorka89 - ładny kolor

[juniorka89]

Napisane przez OtTakaJa

U mnie każdy znajomy kogoś ma. I tak, przyznam z całą szczerością ZAZDROSZCZĘ im jak chole*a! Nie chcę już być sama

juniorka89 - ładny kolor

Jeżeli o kolor włosów Ci chodzi to thanx
Zdjecie sprzed 2 lat ale wracam do ciemnych włosów za pare dni

[omg69]

To dziwne, że przez znaczną częśc życia jesteśmy sami i nie doskwiera nam ta samotność. Do dajmy na to 15 roku życia wystarczą koleżanki z bloku, guma do skakania i brawo. A gdy już będziesz z kimś z wiązku odczuwasz te radość i niezwykłą lekkośc bytu, która kończy sie z rozstaniem i nie jesteś już w stanie czerpać radości z tego co wcześniej. Nie chodzi mi to oczywiscie o brawo ale nawet o czerpanie radości z pasjii. Ja kilka lat grałam na bebenku, sporo czasu poświęciłam by nauczyć byłego grac, bym nie musiała sie za niego wstydzić jak komuś powie, że ja go uczłam a teraz... po rozstaniu bebenek już nie daje mi radosci jaką dawał kiedyś, już nie jest "moją" pasją, podzieliłam się nią i już jej nie chce. Czas sie ogarnąc.

[monilkaa]

Napisane przez omg69

To dziwne, że przez znaczną częśc życia jesteśmy sami i nie doskwiera nam ta samotność. Do dajmy na to 15 roku życia wystarczą koleżanki z bloku, guma do skakania i brawo. A gdy już będziesz z kimś z wiązku odczuwasz te radość i niezwykłą lekkośc bytu, która kończy sie z rozstaniem i nie jesteś już w stanie czerpać radości z tego co wcześniej. Nie chodzi mi to oczywiscie o brawo ale nawet o czerpanie radości z pasjii. Ja kilka lat grałam na bebenku, sporo czasu poświęciłam by nauczyć byłego grac, bym nie musiała sie za niego wstydzić jak komuś powie, że ja go uczłam a teraz... po rozstaniu bebenek już nie daje mi radosci jaką dawał kiedyś, już nie jest "moją" pasją, podzieliłam się nią i już jej nie chce. Czas sie ogarnąc.

Ładnie napisane.

Ja dopóki nie zakochałam się w eks, nie musiałam nikogo mieć. Byłam zagorzałą przeciwniczką związków na miesiąc (moi znajomi takie praktykowali), czy pakowania się w coś "bo wszyscy kogoś mają". Byłam sama, ale szczęśliwa. Miałam przyjaciółki, własną pasję, którą porzuciłam przez eks, plany, marzenia i wiele innych pierdół, które mnie uszczęśliwiały. A teraz jakoś mi tak czegoś brak. Nawet jak mi coś wybitnie wyjdzie w życiu, osiągnę coś ważnego, to bez eksa, nie ma to już dla mnie takiej siły rażenia. Nie cieszę się tak. Nikt mi się nie drze w słuchawkę, że jestem cudowna, że jak chcę to potrafię. Nikt mnie nie zabiera na randki "nagrody", nie kupuje badyli, bo wygrałam turniej. Boże, jak mi jest smutno.

[OtTakaJa]

Napisane przez omg69

To dziwne, że przez znaczną częśc życia jesteśmy sami i nie doskwiera nam ta samotność. Do dajmy na to 15 roku życia wystarczą koleżanki z bloku, guma do skakania i brawo. A gdy już będziesz z kimś z wiązku odczuwasz te radość i niezwykłą lekkośc bytu, która kończy sie z rozstaniem i nie jesteś już w stanie czerpać radości z tego co wcześniej. Nie chodzi mi to oczywiscie o brawo ale nawet o czerpanie radości z pasjii. Ja kilka lat grałam na bebenku, sporo czasu poświęciłam by nauczyć byłego grac, bym nie musiała sie za niego wstydzić jak komuś powie, że ja go uczłam a teraz... po rozstaniu bebenek już nie daje mi radosci jaką dawał kiedyś, już nie jest "moją" pasją, podzieliłam się nią i już jej nie chce. Czas sie ogarnąc.

Dużo w tym prawdy. Dopóki nie poznałam eksa nie miałam nikogo na poważnie, bawiła się życiem, byłam naprawdę szczęśliwa. Jednak kiedy byliśmy razem też byłam szczęśliwa, ale to było inne szczęście - takie szczęście, że robię coś dla niego, nie dla siebie. A teraz po rozstaniu okazało się, że owszem da się pozbierać, że umiem żyć bez niego, ale nie umiem żyć sama

[juniorka89]

Napisane przez omg69

To dziwne, że przez znaczną częśc życia jesteśmy sami i nie doskwiera nam ta samotność. Do dajmy na to 15 roku życia wystarczą koleżanki z bloku, guma do skakania i brawo. A gdy już będziesz z kimś z wiązku odczuwasz te radość i niezwykłą lekkośc bytu, która kończy sie z rozstaniem i nie jesteś już w stanie czerpać radości z tego co wcześniej. Nie chodzi mi to oczywiscie o brawo ale nawet o czerpanie radości z pasjii. Ja kilka lat grałam na bebenku, sporo czasu poświęciłam by nauczyć byłego grac, bym nie musiała sie za niego wstydzić jak komuś powie, że ja go uczłam a teraz... po rozstaniu bebenek już nie daje mi radosci jaką dawał kiedyś, już nie jest "moją" pasją, podzieliłam się nią i już jej nie chce. Czas sie ogarnąc.

Z tego sie chyba z czasem wyrasta;/
Ja uwielbiałam kiedys tańczyć
Teraz już nie sprawia mi to aż takiej radochy jak dawniej...
Z wiekiem dopada nas szarość codziennego życia...Praca,dom,obowiąz ki...
Ile ja bym dała,zeby znowu mieć 14 lat i nie wiedzieć co tak na prawdę znaczy dorosłe życie

[Lenka87]

a ja poprawiłam sobie trochę humor zakupem seksownych botków

jak je zobaczy, na pewno mu się spodobają ale będzie się musiał postarać, żeby je zobaczyć z bliska

[mrytka]

Ja co prawda dopiero zaczynam wkraczać w życie dorosłe, ale już mi się tęskni za dzieciństwem. Wszystko było takie proste i wcale nie potrzeba mi było faceta, żeby czuć się docenioną, wartościową itp. Wtedy wystarczył dom, znajomi i wszystko było świetnie. Nie siedziałam tak jak teraz w domu i się nie nudziłam wiecznie. Może z tą nuda to trochę moja wina, bo ja dla znajomych za czasów eksa miałam mało czasu, bo przecież "musiałam" spotkać się z nim. Teraz tego żałuję, bo naprawdę mam mniej znajomych takich, z którymi mogę gdzieś wyjść i dobrze się bawić i nie będzie mi jakoś tak z nimi nieswojo i dziwnie.

[omg69]

Napisane przez OtTakaJa

A teraz po rozstaniu okazało się, że owszem da się pozbierać, że umiem żyć bez niego, ale nie umiem żyć sama

I tego chce sie właśnie nauczyć- żyć sama. Czerpać radość z rodziny ( szału nie ma ), z przyjaciół ( tu już lepiej), z tego że robie coś dla siebie ( aerobik, siłownia, basen), z nauki ( ) ,z tego że wstaje nowy dzień i moge go przeżyć jak chce bo prócz lenistwa nic tak naprawde mnie nie ogranicza. Nie chce by mój nastrój był uzalezniony od innej osoby, od tego że gdy jest jest ok a że gdy jej braknie nastaje dla mnie koniec świata Pół roku z nim nie jestem ale nie ma tygodnia w którym bym nie pomyślała np. co u niego, ciekawe co teraz robi. Ale wierze, że to minie. Będąc z nim stał sie całym moim światem, czas wrócić do swojego i znów nauczyć sie nim cieszyć. Mars nie jest fajny

[juniorka89]

Napisane przez monilkaa

Ładnie napisane.

Ja dopóki nie zakochałam się w eks, nie musiałam nikogo mieć. Byłam zagorzałą przeciwniczką związków na miesiąc (moi znajomi takie praktykowali), czy pakowania się w coś "bo wszyscy kogoś mają". Byłam sama, ale szczęśliwa. Miałam przyjaciółki, własną pasję, którą porzuciłam przez eks, plany, marzenia i wiele innych pierdół, które mnie uszczęśliwiały. A teraz jakoś mi tak czegoś brak. Nawet jak mi coś wybitnie wyjdzie w życiu, osiągnę coś ważnego, to bez eksa, nie ma to już dla mnie takiej siły rażenia. Nie cieszę się tak. Nikt mi się nie drze w słuchawkę, że jestem cudowna, że jak chcę to potrafię. Nikt mnie nie zabiera na randki "nagrody", nie kupuje badyli, bo wygrałam turniej. Boże, jak mi jest smutno.

Ojć...Mnie też brakuje tego słodziutkiego głosu mowiącego "Mądra dziewczynka";/
Pamiętam,ze co sem.w liceum miałam zagrożenie z geo(no comments) i za każdym razem z uśmiechem na ustach dzwoniłam do exa i mówiłam ze zdałam i zawsze chwalił,kiedy trzeba było to ganiał do nauki...
Ale będąc w policealnej po każdym świetnie zdanym egzaminie pozostawała mamusia zawsze czekająca na wyniki
Przytulająca i mówiąca jakie ma mądre dziecko
I tak jest do tej pory
Nawet z drobnych sukcesów sie cieszę bo wiem,że są tylko i wyłącznie moje,ze sama na nie zapracowałam
Poza tym to moje życie,moje ambicje,moje plany
I to ja zawsze bede się najbardziej cieszyć z wygranych i motywować po porażkach

[mrytka]

Napisane przez OtTakaJa

On mieszka tylko 14km ode mnie. Gdyby chciał zagadałby, ale nie chciał, to proste i nie ma co dopisywać tu żadnych teorii.

Jest mi tak strasznie smutno i źle. Nie płaczę już za eksem jako za chłopakiem. Ale siedzę i wspominam te wszystkie dobre chwile, i po prostu jest mi tak żal. Brakuje mi tak mocno bliskości, przytulenia...potrzebuję tego

Ja bym dopisała tu jeszcze wiele teorii Np. mój eks był na początku bardzo nieśmiały wobec mnie i to w zasadzie tylko wobec mnie, bo tak ogólnie nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem znajomości. Dlatego też te jego podchody były takie trochę dla mnie niezrozumiałe podchodził do mnie jak do jeża Później się rozkręcił, może P. też jest podobny?
No, ale dobrze, nie chcesz teorii, to już nie tworzę i nie zamęczam

[OtTakaJa]

Napisane przez mrytka

Ja bym dopisała tu jeszcze wiele teorii Np. mój eks był na początku bardzo nieśmiały wobec mnie i to w zasadzie tylko wobec mnie, bo tak ogólnie nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem znajomości. Dlatego też te jego podchody były takie trochę dla mnie niezrozumiałe podchodził do mnie jak do jeża Później się rozkręcił, może P. też jest podobny?
No, ale dobrze, nie chcesz teorii, to już nie tworzę i nie zamęczam

Mój eks zawsze tak mówił, ale mi się przypomniało
A co do P. - myśląc logicznie i realistycznie, nie ma go już tu, nie widuje go, ani on mnie. Zapomnimy o sobie i szlus. Ale jak ja sobie pomyślę, że właśnie przepuszczam taką okazję i spokojnie siedzę na dupce zamiast coś zrobić to płakać mi się chce. Ale z drugiej strony co ja mogę?

[juniorka89]

Napisane przez OtTakaJa

Mój eks zawsze tak mówił, ale mi się przypomniało
A co do P. - myśląc logicznie i realistycznie, nie ma go już tu, nie widuje go, ani on mnie. Zapomnimy o sobie i szlus. Ale jak ja sobie pomyślę, że właśnie przepuszczam taką okazję i spokojnie siedzę na dupce zamiast coś zrobić to płakać mi się chce. Ale z drugiej strony co ja mogę?

Pisałaś chyba,że Twój brat go zna(o ile dobrze pamietam)
To zagadaj z bratem i po sprawie
Moze nr.uda mu sie skołować