Rozstanie z facetem - część 11 :(

[elvegirl]

Poprzedni wątek przekroczył 5000 postów - witamy w części kolejnej

Wątek zbiorczy dla potrzebujących wsparcia (albo kubła zimnej wody na rozgrzaną głowę ) po rozstaniu

Jako motto tej części niech posłuży cytat jednej z wizażanek, który podkradam z innego wątku:

Napisane przez B-52

Przywilej ludzi silnych to umiejętność wyboru życia w pojedynkę, jeśli zachodzi taka potrzeba. Silny człowiek potrafi odróżnić dobro od zła, miłość od uzależnienia i na tej podstawie podjąć decyzję.
To słabi ludzie wybaczają, bo przeraża ich wizja samotności, samodzielności. Wolą wybaczyć, bo lepsze jest dla nich zło znane, niż nieznane.
Ale każdy ma swoją teorię...

Zapraszam do pisania

[niunia_ona]

mogę sie przylaczyc.? bardzo mi ciezko


wiec tak juz mowie moje lovestory;/
on jest moim wujkiem... tak mowia przeprowadzilam sie do babci... on tam mieszkal. ale to jest mieszkanie jego brata. chodzilam do szkoly sredniej nie dawalam tam rady to Kamil mnie uczyl. i tak sie zaczelo wspolne wieczory , wspolne ogladanie filmow, picie piwka razem , spacery , wychodzenie za nim jak wracal z pracy. pewnego wieczora przytulalysmy sie do siebie i wg. njpierw bylo slodkie buzi w czolo , potem w usta. i tak przez dwa tygodnie dobre. zanim poszlam spac dawal mi buzi w policzek.. pewnego wieczora lezelismy sobie i sie przytulalysmy az mnie pocalowal. i tak too sie zaczelo.

drugieego dnia nie moglam uwierzyc , myslalam ze to jakis sen.. ale nie TO BYLA prawda. i dziwnie bylo bo wiadomo moj wujek niby.! ja tam sobie do swiadomosci nie przyznaje ze jest to bliska krewnosc. bardzo go kocham. i tak sobie wyjezdzalismy gdzies na domki , nad morze, spacery , wspolne wieczory itd. trwalo to 3lata ponad. az do pewnego razu gdy kamil musial sie wyniesc bo jego brat nas nakryl. dla mnie to ogromna tragedia. juz nie mieszka tutaj 8 miesiecy ... ale ja ciagle goo kocham i chce z nim byc. chociaz byly momenty ze zapomne zapomne. ale nic z tego. nie umiem przestac go kochac. i on mnie tez. w ciagu tego czasu spotkalismy sie moze z 20 razy. ale nie zaluje. ja nie umiem bez niego zyc. myslalam ze to moze przyzwyczajenie czy cos w tym stylu ., ale nie. to uczucie dalej jest i teraz wiem ze nie wygasnie.! ja juz wiele razy probowalam zapomniec i wg ale gdy go widze chociaz nawet nie moge go przytulic bo ktos moze zobaczyc to sie ciesze. kurcze jakie too trudne! a tak bardzo sie kochamy!


napiszcie swoje zdanie na ten temat...

[ashlix]

Napisane przez niunia_ona

mogę sie przylaczyc.? bardzo mi ciezko


wiec tak juz mowie moje lovestory;/
on jest moim wujkiem... tak mowia przeprowadzilam sie do babci... on tam mieszkal. ale to jest mieszkanie jego brata. chodzilam do szkoly sredniej nie dawalam tam rady to Kamil mnie uczyl. i tak sie zaczelo wspolne wieczory , wspolne ogladanie filmow, picie piwka razem , spacery , wychodzenie za nim jak wracal z pracy. pewnego wieczora przytulalysmy sie do siebie i wg. njpierw bylo slodkie buzi w czolo , potem w usta. i tak przez dwa tygodnie dobre. zanim poszlam spac dawal mi buzi w policzek.. pewnego wieczora lezelismy sobie i sie przytulalysmy az mnie pocalowal. i tak too sie zaczelo.

drugieego dnia nie moglam uwierzyc , myslalam ze to jakis sen.. ale nie TO BYLA prawda. i dziwnie bylo bo wiadomo moj wujek niby.! ja tam sobie do swiadomosci nie przyznaje ze jest to bliska krewnosc. bardzo go kocham. i tak sobie wyjezdzalismy gdzies na domki , nad morze, spacery , wspolne wieczory itd. trwalo to 3lata ponad. az do pewnego razu gdy kamil musial sie wyniesc bo jego brat nas nakryl. dla mnie to ogromna tragedia. juz nie mieszka tutaj 8 miesiecy ... ale ja ciagle goo kocham i chce z nim byc. chociaz byly momenty ze zapomne zapomne. ale nic z tego. nie umiem przestac go kochac. i on mnie tez. w ciagu tego czasu spotkalismy sie moze z 20 razy. ale nie zaluje. ja nie umiem bez niego zyc. myslalam ze to moze przyzwyczajenie czy cos w tym stylu ., ale nie. to uczucie dalej jest i teraz wiem ze nie wygasnie.! ja juz wiele razy probowalam zapomniec i wg ale gdy go widze chociaz nawet nie moge go przytulic bo ktos moze zobaczyc to sie ciesze. kurcze jakie too trudne! a tak bardzo sie kochamy!


napiszcie swoje zdanie na ten temat...

Przepraszam jeśli Cię tym urażę, ale gdy to czytałam to ... jedyne co czułam to obrzydzenie. Nie poradzę Ci nic z wyjątkiem tego, żebyś poszukała sobie innego obiektu westchnień.

[elvegirl]

niunia_ona - zabiłaś mnie tym postem, hyhy. Dwa pytania:
1) jak bliskie jest to pokrewieństwo?
2) jaka jest między wami różnica wieku?

[niunia_ona]

Napisane przez elvegirl

niunia_ona - zabiłaś mnie tym postem, hyhy. Dwa pytania:
1) jak bliskie jest to pokrewieństwo?
2) jaka jest między wami różnica wieku?

roznica jest 4 lat

jest to mojej babci siostry syn...

czyli ja corka mojej babci corki
on= babcia z jego mama =siostry

---------- Dopisano o 09:47 ---------- Poprzedni post napisano o 09:46 ----------

Napisane przez ashlix

Przepraszam jeśli Cię tym urażę, ale gdy to czytałam to ... jedyne co czułam to obrzydzenie. Nie poradzę Ci nic z wyjątkiem tego, żebyś poszukała sobie innego obiektu westchnień.

no ok. kazdy ma swoje zdanie. to jest tak jakby moj dalszy kuzyn..

[elvegirl]

Nie "jakby" i nie taki "dalszy"...

A jak reszta rodziny? Wydało się? Rozniosło szerzej? Co oni na to?

Nie mam pojęcia co Ci poradzić, serio. Albo zwalczyć to uczucie za wszelką cenę, albo nie wiem...wyjechać...uciec? Nie wiem, nie mam pojęcia co bym zrobiła w Twoim przypadku. To znaczy wiem, ja bym się w życiu z kuzynem nie związała...szok. Aż się wierzyć nie chce.

[niunia_ona]

Napisane przez elvegirl

Nie "jakby" i nie taki "dalszy"...

A jak reszta rodziny? Wydało się? Rozniosło szerzej? Co oni na to?

Nie mam pojęcia co Ci poradzić, serio. Albo zwalczyć to uczucie za wszelką cenę, albo nie wiem...wyjechać...uciec? Nie wiem, nie mam pojęcia co bym zrobiła w Twoim przypadku. To znaczy wiem, ja bym się w życiu z kuzynem nie związała...szok. Aż się wierzyć nie chce.

teraz bedziecie mnie pewnie potepiac ;( a ja sie zaplacze dzis chyba ;(


Jaa tez sama nie wiem. nie nic sie nie wydalo. ciezko ciezko. ale nic moj problem

latwo sie mowi ze zwalczyc uczucie. jak ja juz z nim walcze 8miesiecy, to nie jest zwykle zauroczenie. ja go naprawde kocham ;(

[elvegirl]

niunia_ona, nie walczysz, skoro się z nim spotykasz...

A jak on podchodzi do tematu? Próbuje coś zrobić, walczy o wasze uczucie?

[niunia_ona]

Napisane przez elvegirl

niunia_ona, nie walczysz, skoro się z nim spotykasz...

A jak on podchodzi do tematu? Próbuje coś zrobić, walczy o wasze uczucie?

tak szuka pracy za granica bysmy mogli wyjechac.. ale ja nie wiem czy chce boo wtedy rodzina i wg

tak zle i tak zle ja juz nawet za innymi sie ogladam i poznaje i wg. bo jestem laska kazdy mi to mowi.. ale zeby to wszystko bylo takie latwe ;(

[elvegirl]

Po mojemu, to to nie jest miłość, a smak zakazanego owocu, no ale zawsze mogę się mylić...

Napisane przez niunia_ona

tak szuka pracy za granica bysmy mogli wyjechac.. ale ja nie wiem czy chce boo wtedy rodzina i wg

tak zle i tak zle ja juz nawet za innymi sie ogladam i poznaje i wg. bo jestem laska kazdy mi to mowi.. ale zeby to wszystko bylo takie latwe ;(

No skoro tak bardzo się kochacie, skoro się zdecydowaliście na związek wbrew normom społecznym, to skąd te obiekcje?

Nie ma to jak szukać kogoś na siłę...bosz...

[ashlix]

Napisane przez niunia_ona

tak szuka pracy za granica bysmy mogli wyjechac.. ale ja nie wiem czy chce boo wtedy rodzina i wg

tak zle i tak zle ja juz nawet za innymi sie ogladam i poznaje i wg. bo jestem laska kazdy mi to mowi.. ale zeby to wszystko bylo takie latwe ;(

wg to skrót od słowa według

[niunia_ona]

Napisane przez elvegirl

Po mojemu, to to nie jest miłość, a smak zakazanego owocu, no ale zawsze mogę się mylić...



No skoro tak bardzo się kochacie, skoro się zdecydowaliście na związek wbrew normom społecznym, to skąd te obiekcje?

Nie ma to jak szukać kogoś na siłę...bosz...

twierdzisz ze to ze z nim tak to ze na sile z kims tak.?

[elvegirl]

Napisane przez niunia_ona

twierdzisz ze to ze z nim tak to ze na sile z kims tak.?

Twierdzę, że szukanie innego kiedy myślisz o kuzynie to na siłę jest.

[niunia_ona]

Napisane przez elvegirl

Twierdzę, że szukanie innego kiedy myślisz o kuzynie to na siłę jest.

no to masz racje ;( ale nie wiem juz sama jak to zrobic. juz sama mowilam mu zeby szukal sobie kogos i wg ale on ze nie ja wiem ze znajde sobie kogos , tylko jak to wszystko co bylo mam skreslic ... to za trudne

[marg0lcia]

Przywilej ludzi silnych to umiejętność wyboru życia w pojedynkę, jeśli zachodzi taka potrzeba. Silny człowiek potrafi odróżnić dobro od zła, miłość od uzależnienia i na tej podstawie podjąć decyzję.
To słabi ludzie wybaczają, bo przeraża ich wizja samotności, samodzielności. Wolą wybaczyć, bo lepsze jest dla nich zło znane, niż nieznane.
Ale każdy ma swoją teorię...

PIĘKNE!

Cześć dziewczyny
Dziś przez 45min ćwiczyłam, później poszłam pobiegać, właśnie wróciłam. Dla palaczki to jak samobójstwo hahaha. Postaram się rzucić fajki

[niunia_ona]

[marg0lcia]

Napisane przez niunia_ona

Mogę zapytać ile masz lat?

[niunia_ona]

Napisane przez marg0lcia

mogę zapytać ile masz lat?

21

[marg0lcia]

Napisane przez niunia_ona

21

To tak jak ja.

Co do tej całej sprawy, powiem tyle, że ja bym NIE MOGŁA spotykać się z kimś z rodziny. Kiedyś tam z bratem ciotecznym żartowaliśmy, że gdybyśmy nie byli rodziną, to bylibyśmy razem bardzo się lubimy, dogadujemy, mimo że nasze rodziny są skłócone. Ale po prostu... Nie chodzę do kościoła, jakaś tam religijna nie jestem, no ale to RODZINA. Masz 21 lat, więc można powiedzieć, że jesteś dorosła, powinnaś to wiedzieć. Zgadzam z Elve, że jest to bardziej smak zakazanego owocu niż miłość. Musisz to skończyć. Wiele razy oglądałam w 'rozmowach w toku' o takich związkach i NIKT, powtarzam NIKT nie powiedział: oo ale fajnie albo gratuluję itd. Dlatego że takie związki są chore!

[mateej]

Na wstepie chcialem Was goraco przeprosic ze pozwolilem sobie napisac swoj watek w tym temacie... wkoncu jestem mezczyzna...
Pol roku temu rozstalem sie z moja Wielka pierwsza miloscia tzn. wszyscy wiedza ze to ja ją zostawilem, ze to ona jest ofiara. Samo rozstanie bylo dla mnie masakryczne.. Ale od poczatku, bylem w niej ogromnie zakochany robilem wszytko na co miala tylko ochote bylem na kazde zawolanie ( nawet nie wiem kiedy olalem kolegow znajomych etc.) Po maturze okazalo sie ze bedziemy studiowac w innych miastach choc ten sam kierunek. Od tego momentu zaczelo brakowac nam czasu dla siebie studia sa ciezkie ( medycyna) ale studiwalismy to samo wiec rozumielismy ze czasem jedno nie ma czasu dla drugiego choc wielokrotnie dziewczyna dawala mi do zrozumienia ze u niej jest ciezej ze ja to mam wakacje a nie studia no coz przymnykalem na to oko i potwierdzalem to. Wielokrotnie zamiast sie ze mna zobaczyc chodzila na basen bo twierdzila ze jestem egoista gdy po 3 tygodniach nie widzenia sie zamiast isc na basen musiala spotkac sie ze mna... Mimo zalu nie umialem jej tego powiedziec w 4 oczy bo gdy ja widzialem odrazu mi przechodzilo wszystko.. Pewnego razu wszystko peklo we mnie powiedzialem przez telefon ze nie wiem czy chce byc z nia dalej na takich zasadach gdzie czulem sie jak zapchaj dziura... potraktowala to jako zerwanie znajomosci nie chciala sie ze mna spotkac choc kilkakrotnie o to zabiegalem rezygnowala tuz przed spotkaniem i wszystkim rozpowiadala ze jestem tchorzem( naszym znajomym) ze nie chce sie spotkac i porozmawiac w 4 oczy... Sam nie bylem idealem ale zawsze byla dla mnie na 1 miejscu zawsze wszystkie przyjemnosci typu sport itd byly duzo dalej. Po pol roku spotkalismy sie wkoncu dalej widac ze nie jestesmy sobie obojetni i moglibysmy do siebie wrocic ale w roku akademickim znow stalbym sie zapchaj dziura ( wiem bo manipulacja jej mamy ktora mnie nie lubi czesto do tego prowadzila) dlatego nie chce jej skrzywdzic drugi raz i musze wytrzymac te samotne wakacje.. Mama do Was pytanie czy z tego punktu widzenia tez naleze do grupy tych palantow ktorzy zostawili dziewczyny takie jak Wy? Z gory przepraszam i dziekuje jesli ktos to przeczyta...Pozdrawiam

[niunia_ona]

Napisane przez marg0lcia

To tak jak ja.

Co do tej całej sprawy, powiem tyle, że ja bym NIE MOGŁA spotykać się z kimś z rodziny. Kiedyś tam z bratem ciotecznym żartowaliśmy, że gdybyśmy nie byli rodziną, to bylibyśmy razem bardzo się lubimy, dogadujemy, mimo że nasze rodziny są skłócone. Ale po prostu... Nie chodzę do kościoła, jakaś tam religijna nie jestem, no ale to RODZINA. Masz 21 lat, więc można powiedzieć, że jesteś dorosła, powinnaś to wiedzieć. Zgadzam z Elve, że jest to bardziej smak zakazanego owocu niż miłość. Musisz to skończyć. Wiele razy oglądałam w 'rozmowach w toku' o takich związkach i NIKT, powtarzam NIKT nie powiedział: oo ale fajnie albo gratuluję itd. Dlatego że takie związki są chore!

wiesz masz racje. na to co przeczytalam mam lzy w oczach ale nic to sama prawda

ale nawet nasz zwiazek jest dopuszczalny w naszej wierze katolickiej.

[marg0lcia]

Napisane przez mateej

Na wstepie chcialem Was goraco przeprosic ze pozwolilem sobie napisac swoj watek w tym temacie... wkoncu jestem mezczyzna...
Pol roku temu rozstalem sie z moja Wielka pierwsza miloscia tzn. wszyscy wiedza ze to ja ją zostawilem, ze to ona jest ofiara. Samo rozstanie bylo dla mnie masakryczne.. Ale od poczatku, bylem w niej ogromnie zakochany robilem wszytko na co miala tylko ochote bylem na kazde zawolanie ( nawet nie wiem kiedy olalem kolegow znajomych etc.) Po maturze okazalo sie ze bedziemy studiowac w innych miastach choc ten sam kierunek. Od tego momentu zaczelo brakowac nam czasu dla siebie studia sa ciezkie ( medycyna) ale studiwalismy to samo wiec rozumielismy ze czasem jedno nie ma czasu dla drugiego choc wielokrotnie dziewczyna dawala mi do zrozumienia ze u niej jest ciezej ze ja to mam wakacje a nie studia no coz przymnykalem na to oko i potwierdzalem to. Wielokrotnie zamiast sie ze mna zobaczyc chodzila na basen bo twierdzila ze jestem egoista gdy po 3 tygodniach nie widzenia sie zamiast isc na basen musiala spotkac sie ze mna... Mimo zalu nie umialem jej tego powiedziec w 4 oczy bo gdy ja widzialem odrazu mi przechodzilo wszystko.. Pewnego razu wszystko peklo we mnie powiedzialem przez telefon ze nie wiem czy chce byc z nia dalej na takich zasadach gdzie czulem sie jak zapchaj dziura... potraktowala to jako zerwanie znajomosci nie chciala sie ze mna spotkac choc kilkakrotnie o to zabiegalem rezygnowala tuz przed spotkaniem i wszystkim rozpowiadala ze jestem tchorzem( naszym znajomym) ze nie chce sie spotkac i porozmawiac w 4 oczy... Sam nie bylem idealem ale zawsze byla dla mnie na 1 miejscu zawsze wszystkie przyjemnosci typu sport itd byly duzo dalej. Po pol roku spotkalismy sie wkoncu dalej widac ze nie jestesmy sobie obojetni i moglibysmy do siebie wrocic ale w roku akademickim znow stalbym sie zapchaj dziura ( wiem bo manipulacja jej mamy ktora mnie nie lubi czesto do tego prowadzila) dlatego nie chce jej skrzywdzic drugi raz i musze wytrzymac te samotne wakacje.. Mama do Was pytanie czy z tego punktu widzenia tez naleze do grupy tych palantow ktorzy zostawili dziewczyny takie jak Wy? Z gory przepraszam i dziekuje jesli ktos to przeczyta...Pozdrawiam

Po części jakbym czytała o sobie. Wiesz, ja jestem 2 tyg po rozstaniu, więc można powiedzieć, że jeszcze żyję w tym całym amoku itd, ale myślę, że u was, jak i u mnie, było to już przyzwyczajenie, bo długo wszystko trwało, codzienne spotkania, a tu nagle rozłąka, ale mimo wszystko szkoda by kończyć i ble ble ble. Chłopie, z tego co zrozumiałam, będziesz teraz na drugim roku, poznaj tam jakąś dziewczynę. Ja gniję w mieście, gdzie wszyscy wiedzieli, że byłam z tym chłopakiem, a on był ze mną, ludzie nas kojarzą, chcę stąd wyjechać i nie mogę. Ty mówisz o wakacjach, że spędzisz je tutaj samotnie itd, wakacje się kończą. Zresztą, bierz znajomych i heyah nad Bałtyk. A jak jesteście sobie pisani, to będziecie razem(ja żyję póki co z tą nadzieją xD)

[elvegirl]

Napisane przez niunia_ona

ale nawet nasz zwiazek jest dopuszczalny w naszej wierze katolickiej.

No to w czym problem? Skoro jest dopuszczalny, to czemu się ukrywacie?

[marg0lcia]

Napisane przez elvegirl

No to w czym problem? Skoro jest dopuszczalny, to czemu się ukrywacie?

No właśnie i czemu przeszkadza to innym, tobie, wam...?

[cherry pie]

Hej Dziewczyny... doradźcie

Otóż... spotykam się z Nim od roku... na początku to była czysta znajomość koleżeńska, rozmawianie całymi dniami, chodzenie na pizze piwo, spacery itd. Po około pół roku coś zaczęło iskrzyć, pierwszy pocałunek, przytulanie, chciał ze mną być ale ja powiedziałam, że nie bo nie chce stracić tego na wypadek gdyby nam nie wyszło no i doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się pakować w związek, bo gdyby nam nie wyszło to stracimy to co jest teraz, ale niedawno znowu się zaczęło i było naprawdę dobrze, niby byliśmy parą tzn. On mówił jego znajomym, że jestem Jego dziewczyną mi nie mówił, że jesteśmy razem itp. nie było tego momentu 'czy będziemy razem' 'będziesz moją dziewczyną' no ale były epitety 'moja' 'mój' itp. rozmawialiśmy wiele razy o zasadach jakie każdy z Nas ma i oczywiście jeden z najważniejszych, że On nie spotyka się z dziewczynami a ja z facetami... ale to chyba logiczne. Wczoraj zaczęły się schody... Jako, że On pracuje teraz całymi dniami <podobno> to spędzamy ze sobą bardzo mało czasu, ze dwa razy w tygodniu <bo tylko tyle ma wolnego a żeby się z Nim spotkać po godzinie 22 czy później to odpada, bo moi rodzice nie są tacy, żeby mi pozwolić wyjść o tej godzinie chociaż mam 19lat no ale On to rozumiał> nie miałam do Niego pretensji, tylko po prostu brakowało mi Niego i wczoraj późnym wieczorem napisałam do niego na gadu ale nie odpisał, to napisałam na tel. to odpisał, że go nie ma przy kompie i pewnie mama siedzi a Onsię kąpie, no to mu napisałam, żeby odpisał jak będzie ale napisał tylko esa 'padam' a ja na to 'norma' i potem nie pisał a opisy na gadu się zmieniały i to na pewno nie była mama a ja pisałam do Niego na gadu na tel. żeby się odezwał i powiedział o co mu chodzi i nagle patrze a on ma opis do jakiejś dziewczyny, że jest jego jedyną... od razu mi się w żołądku zaczęło przewracać i weszłam na lewe konto nk <tak wiem, dziecinne ale tylko w ten sposób mogłam się dowiedzieć o co chodzi> no więc wchodzę do niego, patrzę a tam zdjęcie jak całuje się z jakąś dziewczyną, która siedzi mu na kolanach! napisałam do Niego smsa, żeby mi powiedział o co mu chodzi i że po opisach widać, że ma kogoś no to w końcu odpisał, że widać, że mam pretensje, że On czasu nie ma i że to nie od Niego zależy i że nie ma innej, bo niby kiedy i że ten opis był ustawiony specjalnie. Odpisałam mu, że to nie chodzi o to, że mam pretensje tylko po prostu brakuje mi go i że tęsknie, a on na to, że jemu też mnie brakuje... O tym, że widziałam zdjęcie nie powiedziałam mu, do tej pory, zastanawiam się co zrobić... jak na razie to pisałam z Nim tak jakby nigdy się nic nie stało ale chciałabym się z Nim spotkać i porozmawiać o tym, bo kończyć przez smsa wydaje mi się być złym rozwiązaniem...

A jeszcze pare dni temu jak rozmawialiśmy o moim wyjeździe <wyjeżdżam za 3dni na 2tyg.> to mówił, że będzie czekał i prosił nawet żebym nie jechała, ale nie mogłam zrezygnować, bo wycieczka opłacona a poza tym chcę wyjechać z siostrą na wakacje i pobyć trochę w innym miejscu...

Zależy mi na Nim bardzo ale On mnie zdradził i już sama nie wiem co robić mieliśmy się spotkać we wtorek i jeśli się spotkamy to powiem mu dopiero na spotkaniu o tym co wiem

a Wy jak myślicie? Co zrobić?

[elvegirl]

Mateej, Twój podstawowy błąd - nie rozmawiałeś z nią o tym, co Cię bolało. Masz nauczkę na przyszłość - związek bez prawdziwej komunikacji nie ma szans.

---------- Dopisano o 10:43 ---------- Poprzedni post napisano o 10:40 ----------

cherry pie, po co Ci facet, który zdradza? Nie wolałabyś być dla kogoś jedyną?

[cherry pie]

Napisane przez elvegirl

cherry pie, po co Ci facet, który zdradza? Nie wolałabyś być dla kogoś jedyną?

oczywiście, że bym wolała ale teraz po tym nawet nie chcę mieć faceta, bo każdy w moim życiu okazuje się palantem ale nie wiem czy się z Nim spotkać i dopiero powiedzieć co wiem czy powiedzieć to przez telefon i wtedy dopiero się spotkać...

[monilkaa]

Melduję się już ja w 4 dla mnie części

I oczywiście mam problem. Studencik odpisał, tylko zupełnie nie na temat studiów Napisał, że mnie wczoraj poznał i że jeśli ma być szczery to wyglądam lepiej niż na zdjęciach. Pytam, czy mam to traktować jak komplement, a on napisał, że nie wie Generalnie olał moją długą wypowiedź na temat dziennikarstwa, jakby jej nie było i teraz też chwilowo milczy. Kurczak jak ja nie cierpię niepewności. Co ja mam o tym myśleć?

[elvegirl]

Napisane przez cherry pie

oczywiście, że bym wolała ale teraz po tym nawet nie chcę mieć faceta, bo każdy w moim życiu okazuje się palantem ale nie wiem czy się z Nim spotkać i dopiero powiedzieć co wiem czy powiedzieć to przez telefon i wtedy dopiero się spotkać...

Ja bym chyba pogadała osobiście, chociażby żeby zobaczyć jak się wije w tłumaczeniach

---------- Dopisano o 11:25 ---------- Poprzedni post napisano o 11:24 ----------

Monilkaa - najlepiej NIE myśleć, no ale poradzenie Ci tego mija się z celem

[201704240951]

Facet mnie rzucił jakieś 2 tygodnie temu dla innej.. I wiecie co.. jestem teraz szczęśliwa, ze takiego gbura nie mam u boku ( chociaż jest intelektualnie fajnym facetem... ). Radzę sobie doskonale bez niego, minęła mi faza żalu, złości...
Trzymajcie się Kobietki