|
|
#4051 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Lucaaa mi to brzmi jakby była jednak ta druga. Identycznie zachowywał się mój eks. Wszystko było ok, cieszył się, pojechał na dwa tygodnie na szkolenie i nagle się odkochal.
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry. |
|
|
|
#4052 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Hawarden
Wiadomości: 2 459
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
a dajcie spokoj. ja mam tak namotane w glowie ze nie wiem w co wierzyc
probowalam go podejsc na wszystkie sposoby ale nogami sie zapiera ze ma nikogo innego. co by mu szkodzilo sie przyznac? nie wie czy uwierze teraz w cokolwiek. kolejna dluga noc przede mna. zapuszcze telewizor i mam nadzieje ze w miare szybko zasne
__________________
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż nie pociągnie pusty łeb ciężkiej dupy wzwyż |
|
|
|
#4053 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 74
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
![]() Cytat:
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że z taką łatwością (jak pstryknięcie palcami) przyszło mu zakończenie naszego związku. 2.5 roku w ☠☠☠☠u. Jak brałam swoje rzeczy z jego mieszkania, to zamieniłam słowo z jego współlokatorem i wtedy powiedział mi, że mój ex mega zlewkowo to traktuje (rozstanie). Że no "przestało się podobać". NO JAK TAK MOŻNA?! Zastanawiam się, czy on mnie w ogóle kiedykolwiek szczerze KOCHAŁ, czy może tylko mu się wydawało, że to miłość, a tak naprawdę nie zna tego uczucia wcale... Powoli dociera do mnie jaki niedojrzały gad z niego... |
||
|
|
|
#4054 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 277
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
W nocy śnił mi się eks. Budziłam się się przez to kilka razy w nocy i ostatecznie wstałam rano z bólem głowy. Myślicie, że to możliwe, żeby nie kochać, ale mimo wszystko cierpieć i przeżywać rozstanie? |
|
|
|
#4055 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 155
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
u mnie już nie ma miłości, wypaliła się, przeszła nie wiem jak to nazwać.Bardziej wydaję mi się że jestem od niego uzależniona, ten człowiek stał sie moim narkotykiem z którym walcze. Co raz częściej pojawia się nienawiść w stosunku do niego, już misiaczek nie jest taki idealny jak wydawał mi się miesiąc temu
__________________
Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić. |
|
|
|
#4056 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Hawarden
Wiadomości: 2 459
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
a mnie sie wydaje ze ta zmiennosc jest normalna. ja raz sie czuje ze jeszcze trzeba zawalczyc a innym razem ze trzeba dac mu odejsc skoro tak bardzo chce.
najgorsze w tym wszystkim ze on nadal ze mna mieszka. atmosfera jest nie do zniesienia. ja wybywam z domu na weekendy zeby tylko nie moc patrzec na niego. powiedzialam mu ze to jest bardzo bolesne kiedy on sie tak kreci w domu to dostalam odpowiedz 'skoro tak boli to po co ze mna rozmawiasz' 5 letni chlopiec co uwaza ze małżeństwo konczy sie jedna rozmowa przy sniadaniu.
__________________
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż nie pociągnie pusty łeb ciężkiej dupy wzwyż |
|
|
|
#4057 | ||||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
To jest reakcja która powtarza się w 90 % przypadków jak nie więcej. Cytat:
To co czuję teraz to żal, może i do samej siebie, bo czułam że kogoś mam, że jest ktoś kto przyjedzie, gdzieś tam w głowie były jakieś plany, to poczucie że ja nie muszę już nikogo szukać..... Cytat:
Cytat:
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
||||
|
|
|
#4058 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 192
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
|
|
|
|
|
#4059 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 277
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
|
|
|
|
|
#4060 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
ale ja wiem, skąd to się bierze. Nauczyłam się że najpierw trzeba być szczęsliwym samym ze sobą i nie uzależniać swojego szczęścia od faceta. od tego czy z kimś jesteśmy czy nie. Jeżeli mamy swój świat, jesteśmy w zgodzie same ze sobą to wtedy dopiero jesteśmy w stanie stworzyć szczęśliwe związki. Ja byłam nieszczesliwa mając spędzić jedną sobotę bez exa. Dziś wiem że czas spędzony z samym soba może być równie fajny. Ja popełniałam ten błąd, że widziałam sens życia, tylko wtedy kiedy był przy mnie ex. A paradoksalnie kiedy on był też nie byłam do końca szcześliwa.
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
|
|
|
|
#4061 | ||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Hawarden
Wiadomości: 2 459
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Cytat:
Chociaz czasem mialam ochote pogonic wszystkich w cholere to doceniam ich wsparcie i ciesze sie za mi pomagaja nawet w blachych sprawach. Kazdy weekend mam teraz zaplanowany az do wyprowadzki meza. Czas na placze w samotnosci napewno nadejdzie ale nie chce zeby maz to widzial. I o dziwo moje zycie towarzyskie sie polepszylo jezeli wiecie o co mi chodzi. Nie odmawiam niczego ze wzgledu na meza czy cos. Wrecz przeciwnie, ja tu jestem najwazniejsza. Musze w koncu byc samolubna bo jak sie czlowiek poswiecal dla drugiej osoby to wlasnie taka nagrode dostal
__________________
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż nie pociągnie pusty łeb ciężkiej dupy wzwyż |
||
|
|
|
#4062 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 617
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
lucaa_rules naprawdę Cię podziwiam, że dajesz radę w tej sytuacji.
__________________
Dziewczyna, która opanowała mechaniczną skrzynię biegów, poradzi sobie w życiu. : -)))) |
|
|
|
|
#4063 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Hawarden
Wiadomości: 2 459
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
W sumie ja tez siebie podziwiam. Ale przyjaciele daja mi tyle sily ze to jest niewyobrazalne. Dodatkowo jestem zagranica wiec mylslama ze moze byc trudniej ale moi przyjaciele Polacy staneli na wysokosci zadania i Brytyjczycy rowniez a moja szefowa to chyba wygralam na loterii!!! Poza tym przezylam duzo gorsze rzeczy od tego (smierc rodzicow, alkoholizm w rodzinie itd) ze sama bym sie wkurzyla jakbym od tak sie lamala. Ale wiem ze przyjda momenty slabosci, momenty paniki itd. Ale przetrwam!
__________________
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż nie pociągnie pusty łeb ciężkiej dupy wzwyż |
|
|
|
#4064 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Pabianice
Wiadomości: 108
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Słuchajcie dziewczyny, jestem w tragicznej sytuacji. Pisałam już wcześniej, że od miesiąca nie układa mi się za dobrze z moim chłopakiem. To, że się nie układa wynika z mojej strony, ale już przedstawiam wam dlaczego tak jest. Jestem z nim od roku, dzieli nas spora odległość i stosunkowo rzadko się spotykaliśmy i wtedy było wszystko dobrze. W wakacje mieliśmy więcej czasu dla siebie, poznałam go bardziej i stwierdziłam, że nie jest ta osobą w której się zakochałam. Mimo iż mam na niego duży wpływ i zmieniłam go na "lepsze" w pewnym stopniu, to nie jestem w stanie już zmienić jego charakteru i zachowań w pewnych sytuacjach, które bardzo mi się nie podobają. Teoretycznie cały czas mówię mu jak ma się zachować, jak się nie zachowywać co robić itp. Nie jest to typ osoby z którą chciałabym być. Wie o tym, ale jak już pisałam nie jestem w stanie zmienić wszystkiego, a też przez całe życie nie chcę prowadzić go za rączkę. I właśnie przez ostatni miesiąc, widział, że coś się we mnie zmieniło, że nie zachowuję się już jak dawniej i chciał wiedzieć, co jest tego przyczyną, ale ja nie chciałam się zwierzać, gdyż mam jeszcze teraz bardzo duże problemy rodzinne, a sama nie należę do zbyt otwartych osób i dużo rzeczy trzymam w sobie i nikomu o nich nie mówię. Wolałam zostać sama z moimi problemami. Przez ok. miesiąc trzymałam go w niepewności, czego w mojej obecnej sytuacji nie powinnam robić. Przez cały ten czas myślałam wielokrotnie nad zakończeniem tego związku, jednak nigdy tego nie zrobiłam, bo chciałam dać jeszcze trochę czasu i powalczyć o ten związek i spróbować go naprawić. Teraz wiem, że raczej taki moment już nie nadejdzie, że nasz związek będzie taki jak dawniej.
Wczoraj chłopak zrobił ognisko, wypiłam sporo alkoholu i on też. Ale zdobyłam się na odwagę i powiedziałam mu wszystko co mi leży na sercu. Ze łzami w oczach spytał się mnie "Czy chcę to zakończyć" i miałam powiedzieć już tak, ale wstrzymałam się. Nie chciałam tego zrobić podczas imprezy, bo był później w naprawdę fatalnym stanie. Cały czas powtarza, że nie wyobraża sobie życia beze mnie i nie dopuszcza do siebie myśli, że nasz związek mógłby się zakończyć. Jest mi go naprawdę, żal momentami, że trafił akurat na mnie, bo on mógłby zrobić dla mnie wszystko, a ja w tym momencie już nic nie czuję do niego. Wyznał, że planuje przyszłość u mojego boku, ale ja nie mogę tego zrobić. Jeszcze na wczorajszym ognisku było kilka nieprzyjemnych incydentów po których też się zawiodłam na nim. Przeprasza mnie i prosi o drugą szansę, ale to wszystko dla mnie trwa już za długo. Nie mogę go tak dłużej okłamywać i jego i samej siebie. Chcę się jutro z nim spotkać, porozmawiać i zakończyć nasz związek... Jest mi bardzo źle |
|
|
|
#4065 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
|
|
|
|
#4066 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 244
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Hej. Też rozstałam się z facetem i jest mi bardzo ciężko. Byłam z nim 4 lata. Było raz dobrze, raz źle. Cały wrzesień było okropnie. Wymienię jego zachowania:
- w ostatniej chwili przekładał spotkania na późniejszą godzinę, ponieważ chciał być dłużej z kolegami. Raz było tak, że spotkanie przełożył z godziny 19 na 20, o godzinie 20 przełożył na 21, a na koniec stwierdził, że jednak nie chce się spotkać - gdy byłam z koleżanką i chciałam pół godziny się spóźnić i go o tym poinformowałam, to napisał, że nie chce już tego spotkania - przed spotkaniem rodzice poprosili mnie, abym zrobiła im małe zakupy. Napisałam mu, że spóźnię się 10 min, to napisał, że już nie chce ze mną się widzieć. Poprosiłam go, aby poczekał, to odliczał mi te 10 min. (a ja stałam zestresowana w kolejce, żeby tylko zdążyć...) - jakieś 2-3 razy odwołał spotkanie bez powodu, bo po prostu nie chciał się spotkać - często nie mogłam zadać mu kilku pytań pod rząd. Przykład: robił z kolegą ognisko. Zapytałam o 3 rzeczy i zostałam opieprzona, że jestem w gorącej wodzie kąpana itd. (zapytałam o godzinę ogniska, kto będzie i co kupić) - był nieczuły, nie chciał ze mną rozmawiać - wolał oglądać filmy, niż iść na spacer albo trochę pogadać - Chcieliśmy zapalić papierosa na dworze, więc on usiadł na schodkach. Było to tuż przy budce z kebabami, która i tak była zamknięta. Chciałam usiąść tam na krzesło, on powiedział, że nie, usiadłam, to się obraził i poszedł do domu. Było dużo takich sytuacji, pokazywał mi ciągle, że ma mnie gdzieś i że wszystko jest ważne, oprócz mnie. Okazało się, że jedzie za granicę. 2 dni przed wyjazdem byliśmy umówieni na spotkanie, ale on się rozmyślił. Miałam tego dość, więc zerwałam. Po jakiejś godzinie zaczął wydzwaniać, przepraszać itd., ale nie zwracałam na to uwagi. Ugięłam się dopiero następnego dnia. Spotkaliśmy się, było cudownie, żadnych filmów i poczułam, że mu zależy na mnie. Było naprawdę fajnie. Pojechał za granicę z 2 kolegami i zaczęło mi odbijać. Czepiałam się o wszystko, robiłam mu wielkie wojny, bo nie zadzwonił wieczorem, bo woli kolegów, bo w weekend był na mieście z kolegami. Naprawdę z tym przesadzałam i jestem tego świadoma, ale jestem przewrażliwiona i mam zoraną psychikę przez te jego akcje. Wczoraj z nim zerwałam, bo już mnie to przerosło. Nie chcę dawać się tak traktować i nigdy nie zapomnę, jak mnie wystawiał, jak wybierał kolegów, jak bardzo miał mnie w dupie i o mnie nie dbał. Dlatego do Was dołączam ![]() Podziwiam tych, którzy przeczytali do końca.
Edytowane przez Loluuusia Czas edycji: 2015-09-27 o 17:56 |
|
|
|
#4067 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Zakochał się w dziewczynie, która go nie kocha, nie lubi, zmienia na siłę, terroryzuje tymi zmianami, nie jest z tych zmian zadowolona, non stop mówi mu co ma robić i jak ma to robić, która z nim nie rozmawia, która zamiast zakończyć to jak człowiek i dać mu spokój torturuje go BARDZIEJ i chce to "naprawiać"... jak? Zmieniając go w kogoś kim nie jest i dopasowując do własnych oczekiwań? Ty dziewczyno serca nie masz czy sumienia, żeby mu to robić? Nie czytałaś tego tematu, nie widziałaś jak cierpią dziewczyny, którym faceci robili dokładnie to, co Ty jemu? Żadnej litości nie masz? "Zdobyłaś się na odwagę" żeby mu jeszcze bardziej dowalić? Zrobił dla Ciebie tyle, zmienił się, widziałaś że mu zależy i że Cię kocha i czułaś, że Ty go nie, ale mimo to dalej? Dalej dokręcać śrubę? Karasz go za swoje problemy o których mu nie mówisz? Przecież on nie jest temu winny, on nawet o nich nie wie, on tylko cierpi. Co Ty wyprawiasz? Żal Ci go? Mnie też go żal jak to czytam. Ty się na nim zawiodłaś? A czego oczekiwałaś po psychice człowieka, z którego się próbuje na siłę zrobić kogoś, kim on nie jest? To nie laleczka do zabawy, którą sobie ubierzesz jak chcesz i wymyślisz mu osobowość. Po co to robiłaś? Lubisz ranić? Karać? Nigdy tu tego wcześniej nie napisałam, bo nie było okazji - przepraszam - ale Ty powinnaś czuć się z tym źle, to w pełni zasłużone. Daj spokój temu biednemu człowiekowi, niech się z Ciebie wyleczy, a jak Ci się przyjdzie do głowy kiedyś wiązać z kimś, to po pierwsze - traktuj go jak człowieka, a po drugie - znajdź kogoś, kto będzie tym, kogo chcesz, a nie plastelinką do ulepienia księcia i wysłuchiwania pretensji, że nie jest prawdziwy. |
|
|
|
|
#4068 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Każdy jest jakis, ja nie mówie że zaakceptujemy wszystko i każdy z nas zmienia w sobie coś, np. walcze z tym żeby nie bałaganić, nie rozrzucać skarpetek, nie przeklinać, itp. Ale charakteru nie zmienisz !
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
|
|
|
|
#4069 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Pabianice
Wiadomości: 108
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Edytowane przez gloryandgoore Czas edycji: 2015-09-27 o 18:37 |
|
|
|
|
#4070 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Kolejny zmienia kontekst, bardzo, ale związku to i tak z tego nigdy nie będzie. I nadal - zmienianie ludzi - nawet na lepsze, nawet jeśli to jest obiektywnie dla ich dobra i w najlepszym interesie otoczenia to nie jest coś, co mogłoby być podstawą udanego związku. Przynajmniej ja nigdy nie widziałam, a spotkałam się z takimi postawami u obojga płci. Znajdowali sobie jakieś zagubione i uzależnione stworzenie płci przeciwnej i przystępowali do akcji ratowniczej. Nie wiem, czy w tym jest jakakolwiek miłość, czy tylko błędnie interpretowana potrzeba pomocy, ale to się zawsze rozpadało. Zawsze. Albo ta "uratowana" strona po wyjściu na prostą już nie potrzebowała opiekuna, albo "opiekun" był tak zmęczony, że to już nie miało sensu. Bo to nie jest związek, skoro jedna osoba jest uzalezniona od drugiej, słucha jej, dostosowuje się, a druga męczy się, żeby ją upilnować, uspokajać, wspierać. O wiele tego więcej niż w tzw. normalnym związku, kiedy obie strony dają i biorą mniej więcej po równo (tzn. tak powinno być). Do tego dochodzi jeszcze zmęczenie "ratowanego" ciągłym traktowaniem go jak dziecko i siłą rzeczy pojawiające się u drugiej strony oczekiwanie wdzięczności. Tak że za to się nie wiń - że nie wyszło. Nie mogło wyjść. Z jego strony to też pewnie nie jest miłość tylko mnóstwo innych uczuć nad którymi króluje ta wdzięczność - ale w pomieszaniu z frustracją i świadomością własnej słabości, pretensji - trochę do Ciebie, trochę do siebie, że sam dla siebie nie potrafił tego zrobić. Tak czy inaczej układy typu nauczyciel-uczeń są dobre jako fantazja, nie jako sposób na życie. A czy to nadal straszne w kontekście tego drugiego posta? Tak, nadal. Tyle że z innych powodów. Siebie krzywdziłaś, mając grom własnych problemów biorąc na siebie ogromną odpowiedzialność. No to uratowałaś człowieka. Ale związku nie masz. I w takim układzie to nadal zupełnie logiczne, że czujesz się z tym bardzo źle. Zakończ to, zacznij się czuć ze sobą dobrze i nie pakuj się drugi raz w coś takiego, bo skończy się tak samo. |
|
|
|
|
#4071 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Pabianice
Wiadomości: 108
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
|
|
|
|
|
#4072 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
|
|
|
|
#4073 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 192
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
A to ciekawe bo gdy gloryandgoore napisała tu posta jakieś 10 dni temu, byłam jedyną osobą, która współczuła jej chłopakowi a nie jej.
Zostałam wręcz "zlinczowana", że nie rozumiem jak to jest czuć, że coś się wypala. Ech, jak jeden post adeedry może zmienić wszystko |
|
|
|
#4074 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 277
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Znów samotny wieczór i znów dołek.
Tęsknię, ale nie za eksem, tylko za obecnością kogoś bliskiego.
|
|
|
|
#4075 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Hawarden
Wiadomości: 2 459
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
flawius glowa do gory! zadnych dolow. ja poszlam na kawę z kumplem bo bym oszalala chyba w domu!
__________________
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż nie pociągnie pusty łeb ciężkiej dupy wzwyż |
|
|
|
#4076 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 277
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Staram się, ale te wieczory mnie dobijają. Że też to rozstanie musiało nastąpić teraz, a nie np. wiosną, jak świeci słońce, dni są długie i człowiek ma o wiele więcej energii do działania.
|
|
|
|
#4077 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 155
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Flavius
też się nad tym zastanawiam.Nie lubię tej pory roku, smutno i buro. U mnie dzisiaj kiepsko, czuję się dziwnie. Ani to radość ani to smutek. Tęsknie ... bardzo tęsknie. Jutro minie miesiąc od ostatniego kontaktu, jestem z siebie dumna że tyle wytrzymałam. Oby tak dalej
__________________
Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić. |
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#4078 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
I o ile owszem - obiektywnie patrząc ona zrobiła dla niego bardzo dużo, starała się, troszczyła, nawet chciała z nim być. W pewnym sensie, przynajmniej tak mówiła. Mnie poprosiła, żebym się nie wtrącała - no to się nie wtrącałam, ale oczu sobie nie zakleiłam. I co gorsza z nim też się zaprzyjaźniłam (tzn. "gorsze" to było o tyle, że miałam pełen przekrój). On też się starał, bardzo, robił wszystko żeby ona była zadowolona, ale ona nigdy nie była zadowolona. I to nie była jego wina. Bo w momencie kiedy on np. pomyślał, że będzie jej miło i kupił jej misia - nie na przeprosiny, tak po prostu. Przyjęła, niby się uśmiechnęła, ale zaraz potem zaczęła mu robić uwagi, że to zrobił źle, tamto źle. A jak dwa lata później facet, w którym naprawdę była zakochana przyniósł jej misia to przeżywała dwa dni, jaki romantyczny facet, jaki cudowny prezent, jaki śliczny miś. On ją idealizował, ona na każdym kroku go deprymowała - nie wiem nawet czy świadomie. Właściwie to jestem prawie pewna, że nie. Była zmęczona tymi staraniami żeby go "wyprowadzić na ludzi" i zamiast partnerką bywała treserem z batem. Ani to nie była zła dziewczyna, ani on nie był złym chłopakiem, ale oni po prostu nie powinni być ze sobą. Przez te lata spędzone w patologii czasem nie dostrzegał oczywistych rzeczy, nie wiedział, trzeba mu było tłumaczyć jak dziecku, że np. jak wpakuje czerwoną koszulę do prania z białymi koszulkami to będzie miał wszystko różowe. Ona wiedziała, że on nie wie i każdą oczywistą pier*ółkę trzeba mu najpierw wytłumaczyć, ale ileż można mieć cierpliwości do czegoś takiego? Ok, jak się niańczy dziecko czy nawet przyjaciela - ale partnera? Nie wytrzymywała i robiła mu awantury o rzeczy, które nie były jego winą. Miała wszelkie powody by czuć, że dużo dla niego zrobiła, poświęciła itp. - ale przecież nie da się żyć z kimś non stop okazując wdzięczność, a przy każdej próbie postawienia się na równi być brutalnie ściąganym w dół jakimś niby to niewinnym dowcipem o tym, że w wieku 25 lat można nie wiedzieć, że białe trzeba oddzielać od kolorowych (trzymając się tego przykładu). No i co? To co mówiła było prawdą. Miała prawo odreagować, bo nerwów jej żarł niemożliwie dużo. Ale to było dla niego upokarzanie na każdym kroku i ona tego nie widziała, do tej pory nie zauważyła i nie rozumie o czym mówię, natychmiast wraca do długiej listy tych rzeczy, które "on jej zrobił". No i on jej zrobił. Faktycznie. Z czasem zaczął się zachowywać koszmarnie - nie zawsze, ale jak już dowalił jakąś uwagą, to konkretnie. I to było coś, czego ona go nauczyła. Trudno mówić o jej winie, bo ona po prostu nie umiała sobie z tym radzić inaczej, też pewnych rzeczy nie widziała, a przede wszystkim nie miała wsparcia. No bo jak to? W facecie, który na co dzień non stop go potrzebuje (nie tak znowu non stop, ale często) miałaby znaleźć pomoc w rozwiązywaniu jej, "prawdziwych", "dorosłych" problemów? Od tego miała mnie. Że potem ja byłam pod ręką, to i on potem od tego miał mnie - żeby nie denerwować jej bardziej. W głuchy telefon się z nimi nie bawiłam, tzn. on powiedział, że... a ona powiedziała, że... Podle coś takiego powiedzieć i w ogóle, i w kontekście tego, że to jednak była i nadal jest moja przyjaciółka, ale on kochał ją bardziej - o ile ona w ogóle go kochała. Po rozstaniu on tęsknił, ona odetchnęła i nie zauważyła, że on w tym wszystkim tęsknił za NIĄ, a nie za niańką, którą dla niego była - ona we wspomnieniach miała tylko bycie niańką. Zresztą jeszcze w czasie trwania tego związku raz się spiła i zaczęła mi opowiadać rzeczy, z których jasno wynikało, że jest rozczarowana tym, że nie udało jej się "wychować" faceta, którego chciała (tyle tylko, że on nigdy NIE BYŁ tym facetem, nawet bez tych wszystkich problemów które miał był zupełnie inny niż jej oczekiwania). A "wzięła" go ot tak, bo był, wydawał się fajny, bo potrzebował pomocy, bo zaczęła mu pomagać, bo czuła się odpowiedzialna jak już zaczęła. I tak brnęli w to, brnęli, brnęli, coraz bardziej się krzywdząc i wzajemnie unieszczęśliwiając, bo ona z jednej strony oczekiwała że będzie jej partnerem, a z drugiej nie pozwalała mu nim być, bo nie była w stanie patrzeć na niego w ten sposób. I stąd takie moje spojrzenie. Cytat:
Nie warto z nikim być dlatego, że "on/ona kocha", bo tak się nie da. To prędzej czy później weźmie w łeb i tylko będzie bardziej bolało tego/tę osobę, która kochała i frustrować tego/tę, która się poświęcała. A on da sobie radę. Przecież sama napisałaś, że spotykaliście się rzadko, a dopiero przy częstszych kontaktach zaczęło się psuć. Więc bardzo możliwe, że on wiele z tych rzeczy chciał zrobić sam, a Ty go motywowałaś, ale nie byłaś jedynym powodem tych zmian. Czemu niby miałby się stoczyć, skoro ma porównanie i widzi, gdzie to doprowadziło jego byłych kolegów? Zresztą nawet gdyby dokonał takiego wyboru, to jego życie, jego sprawa, jest dorosły, sam decyduje o sobie i ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia, jeśli tego właśnie chce. Żadnej Twojej winy w tym nie będzie o ile nadal będziesz z nim szczera i nie będziesz się pakować w coś, czego sama nie chcesz. ---------- Dopisano o 23:33 ---------- Poprzedni post napisano o 22:23 ---------- Cytat:
Poza tym dziwne, bo wątek czytam regularnie, a cały tamten fragment dyskusji mi uciekł - posty wcześniejsze pamiętam, czytałam, późniejsze też, a tamte właśnie zobaczyłam po raz pierwszy. Trochę to... ehm. Czy gdyby pojawiła się tu dziewczyna i opisała swoją historię w ten sposób: Cześć dziewczyny. Jestem z chłopakiem od roku. Wczoraj wypadała nasza rocznica, ale od miesiąca mam wrażenie, że nie czuje już do mnie tego co kiedyś. Bardzo go kocham, nie chcę go stracić, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale wydaje mi się, że on już tego nie czuje. I ja to widzę, wiem, że coś się zmieniło. Boję się, że on chce zakończyć ten związek. Wczoraj chciałam z nim pogadać, ale nie miał ochoty na rozmowę w naszą "rocznicę". Dał mi prezent, ale zrobił to jakby od niechcenia, miałam ochotę go oddać. Tak bardzo się staram, robię dla niego wszystko, a on zaczyna mieć na to wywalone. Czuję się okropnie, wiem, że on nie chce mnie ranićm, ale to robi. Nie wiem, co robić. Mam wrażenie, że on jest ze mną tylko z litości. Poprzedni chłopak zostawił mnie w taki sam sposób. Też bardzo go kochałam, ten związek trwa tylko rok. Równie dobrze mógłby mnie zostawić po miesiącu, pół roku, trzech latach i pewnie też byłoby mu mnie żal. A może bardziej byłoby mu żal tego, że nie trafił na dziewczynę, którą mógłby kochać? Z drugiej strony przecież nie można przewidzieć, równie dobrze moglibyśmy się wcale nie rozstać i być razem do końca życia. Jednak sprawy tak się potoczyły, że jego uczucie wygasło. Dzieliła nas duża odległość i rzadko się spotykaliśmy, ale w wakacje mieliśmy więcej czasu dla siebie i poznał mnie lepiej, z tej innej strony, która niekoniecznie mu się podoba. Widzi moje wady i wiem, że nie może ich zaakceptować. Ja wiem, że mam wady, wiem, że on też ma wady, ale po prostu ich nie dostrzegam, idealizuję go, nie potrafię do siebie dopuścić myśli o rozstaniu. Już pół roku temu zastanawiał się, czy ze mną nie zerwać, ale jednak został. A teraz znowu... Od miesiąca nie układa nam się dobrze i to głównie z jego winy. Kiedy poznał mnie lepiej zrozumiał, że nie jestem osobą, w której się zakochał. Ma na mnie duży wpływ i zmienił mnie na "lepsze" w pewnym stopniu, ale nie był w stanie zmienić mojego charakteru i zachowań w pewnych sytuacjach, które bardzo mu się nie podobają, ale ja nie daję rady zmieniać wszystkiego tak szybko. Teoretycznie nie przez cały czas mówi mi jak mam się zachowywać, jak się nie zachowywać co robić itp. Wiem, że nie jestem typem osoby z którą chciałby być. Wiem o tym, ale nie jestem w stanie zmienić wszystkiego, a też wiem, że on nie chce przez całe życie nie prowadzić mnie za rączkę. I właśnie przez ostatni miesiąc, widziałam, że coś się w nim zmieniło, że nie zachowuję się już jak dawniej i chciałam wiedzieć, co jest tego przyczyną, ale on nic mi nie mówił. Podejrzewam, że ma jakieś problemy, ale nie należy do zbyt otwartych osób i dużo rzeczy trzyma w sobie i nikomu o nich nie mówi. Woli zostać sam ze swoimi problemami. Przez ok. miesiąc trzymał mnie w niepewności. Wiem, że przez cały ten czas myślał o zakończeniu związku, ale zastanawiał się, czy nie spróbować go naprawić. Teraz wiem, że raczej taki moment już nie nadejdzie, że nasz związek będzie taki jak dawniej. Wczoraj zrobił ognisko, wypił sporo alkoholu i ja też. Zdobył się na odwagę i powiedział mi wszystko co mu leży na sercu. Ze łzami w oczach spytałam go "Czy chce to zakończyć?" i czułam, że jest bliski powiedzenia "tak", ale powstrzymał się. Nie chciał mi tego zrobić w czasie imprezy, potem byłam w naprawdę fatalnym stanie. Cały czas powtarzałam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego i nie dopuszam do siebie myśli, że nasz związek mógłby się zakończyć. Czuję, że jemu mnie żal, żal, że trafił akurat na mnie, bo ja mogłabym zrobić dla niego wszystko, a on już nic do mnie nie czuje. Powiedziałam mu, że marzyłam już o naszej wspólnej przyszłości, ale widzę, że on tego nie chce. Jeszcze na wczorajszym ognisku było kilka nieprzyjemnych incydentów, których bardzo żałuję, ale wiem, że po raz kolejny się na mnie zawiódł. Przepraszałam go i prosiłam o drugą szansę, ale dla niego to wszystko już trwa za długo. Czuję, że on okłamuje samego siebie. Chce się jutro ze mną spotkać, porozmawiać, pewnie chce zakończyć nasz związek... Jest mi bardzo źle. Nie zrozumcie mnie źle, on nie jest święty, nie czuje się z tym komfortowo, ale nie chce sprawiać mi bólu. Nie zmieniał mnie na siłę. Z dziewczyny, która w klasie maturalnej rzuciła szkołę zmieniłam się w dziewczynę, która zgodziła się skończyć liceum zaoczne i zdać maturę. Miałam kilku nieciekawych znajomych od których mnie odciągnął. Teraz onu ćpają, a dzięki niemu poznałam nowych ludzi i już nie utrzymuję kontaktu z tamtymi. I naprawdę jestem mu za to wdzięczna, moi rodzice tak się cieszyli, że dzięki niemu wzięłam się za siebie. To nie jest tak, że mówi mi non stop co mam robić, bo sama mam taki charakter, że robię w życiu to co chcę. Czułam się niezręcznie w kontaktach z jego rodzicami, ale on nie wyobrażał sobie, że przychodzę do niego w gości i nie zamieniam z nimi ani słowa, więc przełamałam się i zaczęłam z nimi rozmawiać. Chyba jest ze mnie zadowolony, ostatecznie wszystkie te zmiany były na plus. Nie dostosowywał mnie do swoich potrzeb, bo wiem, że ich nie spełniam - pewnie dlatego myśli o zakończeniu związku. Pewnie gdyby wiedział, że taka jestem, to po prostu by się ze mną nie związał, ale teraz, kiedy poznał mnie lepiej wie, że jestem inną osobą niż ta, której on pragnie. Powiedział mi to wszystko mówiąc, że nawet najgorsza prawda jest gorsza niż kłamstwo. Strasznie bolało, ale powiedziałam mu, że jestem mu za to wdzięczna. Mimo wszystko chciałabym być z nim, tak bardzo go kocham, tak bardzo się starałam, ale mimo to wiem, że nie spełniam jego oczekiwań. Co mam zrobić? Po przeczytaniu tego tekstu broniłybyście faceta, który miał prawo do tego, że uczucia mu się wypaliły, co jest zupełnie normalną rzeczą? I nie chodzi mi już w tym momencie o dowalanie czy piętnowanie gloryandgoore, bo do niej napisałam poprzednie posty, teraz mam pytanie: Serce nie sługa? To miłe, że facet się tak o nią martwi? To dobrze, że starał się jednak coś do niej poczuć? Trzeba go zrozumieć, bo przecież nie mógł przewidzieć, że uczucie do niej się wypali? No niby tak. To wszystko prawda. Serce nie sługa. Miło, że się o nią martwi. Dobrze, że się starał. Trzeba go zrozumieć, bo przecież nie mógł przewidzieć, że uczucie do niej się wypali. Gloryandgoore nie jest winna temu, że wyszło jak wyszło - nie wiedziała i nie mogła wiedzieć, że tak wyjdzie. Ale gdyby dziewczyna pisała to ze swojego punktu widzenia, o facecie, to jak byście zareagowały? Tak samo? Wczuwając się też w jego rozterki, niepewność i wahania? Edytowane przez 201607040950 Czas edycji: 2015-09-27 o 23:53 |
|||
|
|
|
#4079 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cytat:
Ubierz glany. Spotkaj się z nim. Poproś żeby się odwrócił. I kopnij go centralnie w... Nie "zaczęło Ci odbijać" tylko rozsądek powrócił, a instynkt samozachowawczy przejął kontrolę, bo wreszcie dostałaś szansę na to, żeby spojrzeć na to z perspektywy. |
|
|
|
|
#4080 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 492
|
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII
Cześć dziewczyny i może chłopaki jeśli tacy tutaj są
![]() Zwracam się dzisiaj do was o poradę, jeżeli komukolwiek będzie chciało się przeczytać moje długie wywody to będę bardzo wdzięczna. Jak niektóre z Was kojarzą, jestem już jakiś czas po rozstaniu (1,5 miesiąca) więc piszę to bardzo spokojnie i chyba oceniam tak bardzo na trzeźwo. Cały czas analizuję swój były związek i zastanawiam się czy ja serio popełniłam gdzieś jakieś błędy ? Czy ja coś zrobiłam źle ??Z moim byłym związałam się jakieś 5 miesięcy po rozstaniu z jeszcze poprzednim facetem. On wiedział, że wyszłam z tamtego związku bardzo poraniona, było mi ciężko, cały czas mi powtarzał, że zasługuję na wyjątkowe traktowanie. On też jak mi się wydawało wtedy miał bardzo złe doświadczenia po swoim byłym związku. Wydawało mi się że wreszcie doceniliśmy to że znaleźliśmy siebie, kogoś uczciwego, kto ma te same priorytety i cele. I tak to wszystko trwało 3,5 roku. Od początku wiedziałam że mój były ma trochę szczególną sytuację, on 30 paroletni facet, mieszkał sam z mamą babcią i młodszym o 8 lat bratem (obecnie 27 lat). Jego ojciec zmarł gdy ex miał 16 lat. Od tego momentu wszystkie obowiązku w domu (takie facetowskie) przejął mój były. Był za wszystko odpowiedzialny, wszystko chciał zrobić, sam naprawiać. Na początku imponowało mi to, że jest taki samodzielny i zaradny. Z czasem zaczęłam dostrzegać ciemne tego strony. Nie byliśmy normalnym związkiem, zawsze musiałam akceptować to że u niego przede wszystkim liczy się Rona z matką na czele, że najpierw oni potem ja. No ok., starałam się to rozumieć, nawet motywowałam exa do tego że musi więcej pomagać w domu, bo jego matka sama sobie nie poradzi. Z czasem zaczęło mnie wkurzać to że młodszy brat na wszystko ma czas a wszystkie obowiązki i remonty oraz roboty drogowe spadają na barki exa, że to tylko on jest za wszystko odpowiedzialny, nawet za głupie pomalowanie kaloryferów czy drzwi.Nie mieliśmy na nic czasu. Zaczęło mnie denerwować że inne pary w naszym wieku, nie mając rodzin i dzieci potrafią fajnie spędzać czas, wyjechać gdzieś razem na weekendy, spędzać więcej dni w tygodniu razem po pracy. My się widywaliśmy po 3-4 godziny w tygodniu a weekendy gdzieś od ok. 17, 18. Tego naszego czasu było bardzo niewiele.W dodatku w rodzinie exa bardzo celebrowane są urodziny. I nie, ja nie byłam zapraszana, matka chodziła z dorosłymi synami (35 i 27 lat) sama na te urodziny a ja siedziałam w domu ! Dla mnie to było paranoją.W tym roku doszło do tego że w każdy weekend była u nich jakaś rodzinna impreza. Zaczęłam jemu tłumaczyć że mamy za dużo lat na takie dziwne spędzanie czasu ze sobą że jesteśmy na etapie nastolatków.Do niego nie docierało co mówię. Albo nie chciał tego sobie dać powiedzieć. Ja rozumiem że rodzina jest ważna i jestem w stanie przeżyć ten weekend czy dwa bez niego, nie chcę żeby ktoś mnie odebrał jako zaborczą osobę bo nie jest tak, ja starałam samej sobie tłumaczyć że muszę być bardziej cierpliwa i ustępliwa ze względu na jego âszczególnąâ sytuację.Ale z czasem zaczęło do mnie docierać że w takiej sytuacji jest mnóstwo rodzin i jakoś oni żyją normalnie. Że synowie potrafią założyć swoje rodziny, nadal pomagając mamie. Mój ex przez ponad 3 lata naszego związku nigdy nie porozmawiał ze mną o naszej przyszłości mój wielki błąd, że również z tym zwlekałam). W sierpniu przycisnęłam go do muru, powiedziałam, że dłużej sobie tego nie wyobrażam, że powinniśmy iść do przodu a nie cofać się wstecz. Że jeżeli tak to ma wyglądać to chcę się z nim rozstać. Błagał o szansę, obiecywał, że wszystko się zmieni.Za kilka dni przyjechała do niego z zagranicy rodzina na huczną imprezę rodzinna i zostali na tydzień. Podczas tego pobytu przestałam dla niego istnieć, on sobie z nimi wyjechał do innego miasta na parę dni, później organizował inne atrakcje, ja się nie liczyłam.W końcu ostatecznie w przeddzień ich wyjazdu zadzwoniłam do niego i stwierdziłam, że mam tego dosyć, po prostu coś we mnie pękło i mam dość bycia singielką w związku. Powiedziałam mu, że jeżeli mu zależy to czekam na niego w domu niech przyjedzie ze mną porozmawiać. Stwierdził, że nie bo idzie na miasto ze swoją rodziną.I na tym zakończył się ten związek, po czym w poniedziałek dowiedziałam się że jego rodzina jest na mnie cała wściekła że jak ja mogłam się tak zachować i nie pożegnać się z jego przyjezdną rodziną !! Nie ogarniam tego. Powiedzcie mi czy to ze mną jest coś nie tak, czy ja zbyt wiele wymagałam ? Naprawdę dręczy mnie to bardzo. Bardzo się zawiodłam na człowieku który twierdził, że kochał mnie nad życie. Acha jeszcze jedna rzecz â jak pisałam wcześniej, nigdy ex ze mną o naszej wspólnej przyszłości nie rozmawiał a od obcych dla mnie ludzi (jego dalszej rodziny) dowiedziałam się że tam jest u niego w domu jest wszystko już dawno ustalone gdzie my byśmy mieli mieszkać (u niego, z mamą, babcią i jego bratem w jednym domu !!!).
__________________
07.07.2017 Nasz Wielki Dzień ♥ ♥ ♥
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:57.




probowalam go podejsc na wszystkie sposoby ale nogami sie zapiera ze ma nikogo innego. co by mu szkodzilo sie przyznac? nie wie czy uwierze teraz w cokolwiek. 






Chociaz czasem mialam ochote pogonic wszystkich w cholere to doceniam ich wsparcie i ciesze sie za mi pomagaja nawet w blachych sprawach. Kazdy weekend mam teraz zaplanowany az do wyprowadzki meza. Czas na placze w samotnosci napewno nadejdzie ale nie chce zeby maz to widzial. I o dziwo moje zycie towarzyskie sie polepszylo jezeli wiecie o co mi chodzi. Nie odmawiam niczego ze wzgledu na meza czy cos. Wrecz przeciwnie, ja tu jestem najwazniejsza. Musze w koncu byc samolubna bo jak sie czlowiek poswiecal dla drugiej osoby to wlasnie taka nagrode dostal 

Dziewczyna, która opanowała mechaniczną skrzynię biegów, poradzi sobie w życiu. : -))))

