Czy zamknąć sklepy w niedziele?

[201604181004]

mam nawet hasło

- dzień wolny w środy - człek gładki i zdrowy.

[szprotka_]

i mniej nerwowy

Drabi, kupuje ten slogan. stanę ze sztandarem z tym hasłem przed procesją

[201705250955]

Napisane przez Hultaj

A miliony ludzi na wsiach też są zaharowanymi pracownikami korporacji, ktorzy nie mają na nic czasu? Pytam, bo jest taki fajny serial Ranczo, nie wiem, czy to jeszcze leci, i mnie tam się zawsze bardzo podobał taki obrazek miłej, spokojnej wsi, co to nikt nie pędzi na łeb na szyję, tylko ludzie sobie żyją - tak jakoś ''normalnie''?

Po prostu chcę Ci pokazać, że zakupy w niedzielę to nie tylko dla lansu i nie tylko w centrach handlowych. U mnie sklep osiedlowy najbliżej mnie w niedzielę ma mega obroty. I ludzie kupują wszystko. Ludzie się do tego przyzwyczaili. W imię czego mają się odzwyczajać?
Po drugie, za dużo tv, za mało życia, skoro uważasz, że teraz jest moda na zakupy w niedzielę a nie po prostu wygoda.

Napisane przez Hultaj

Wątek nie jest żadną rewolucją niedzielną tylko raczej czysto teoretyczną pogadanką na temat potencjalnie życiowej niezbędności zakupów w niedzielę. Tak ja to odbieram.

Ale po co wszystko sprowadzać do niezbędności? Po co mamy z czegoś rezygnować, co jest bardzo wygodne, a w dodatku przynosi niezbędne dla funkcjonowania punktów handlowych profity? Człowiek w potrzebie może zawęzić potrzeby do niezbędnego minimum - ale po co?

Ps. czemu kasujesz autora wypowiedzi z cytatu?

[201604181004]

Chwalić Pana można w środę, więc otrzymasz swą nagrodę.

Wiele jest

---------- Dopisano o 23:14 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ----------

A i powiem wam że jeśli chodzi o zamknięcie sklepów w niedziele, to takie kauflandy na pewno na tym zyskują - dzisiaj byłam na zakupach (tak tak, w środę ) i warzywa owoce ... lekko przecenione a ludzie rzucali się jak dzicy to co nie pójdzie dziś, będzie do wyrzucenia.
Podobnie byłoby w soboty

[Hultaj]

czemu kasujesz autora wypowiedzi z cytatu?

nie kasuję tylko korzystam z funkcji szybkiej odpowiedzi.

Bardzo dobre z tą nagrodą; mnie się podoba takie:
wolna środa to nagroda
a w niedzielę? ja pierdzielę.



Z góry przepraszam za frywolność i przaśny rym.

[201604181004]

Chociaż po przemyśleniu sprawy pewnie warzywa i owoce umyliby w płynie do mycia naczyń i z powrotem wystawili w poniedziałek

[szprotka_]

wymyślajta, wymyślajta. jak będziem mieli 21 haseł, to na dykcie wysmaruje w kopiach dwóch: jeden dla zagramanicy i jeden dla miłości nam panujących, i powiem, że to nasze żądania

[Linaewen]

Napisane przez drabineczka

Ja tam dalej postuluję- jeśli chodzi o dobro kasjerek to najlepiej wyjdą sklepy na zamknięciu w poniedziałek. Środa np odpada z tego powodu że wtedy cały towar z krótką datą przydatności by się popsuł, bo największe dostawy są na początku tygodnia. Wilk syty i owca cała, w poniedziałki w sklepach i galeriach nie ma za dużo ludzi, a jeśli są z powodu świeżych warzyw to przyjdą tam tak samo we wtorek. Dzień w tygodniu jak bum cyk cyk zapewniony a biznes będzie się kręcił bo w weekend największa sprzedaż.
Nie wiem gdzie problem :<

W moim sklepie młyn mamy sobota-piątek-poniedziałek. Najmniejszy ruch jest w niedzielę. Bywa, że między 22:30 a 00:00 jest dwóch panów po piwo. Tak, niedziela pracująca dla sklepów jest absolutnie niezbędna.

[pendraiw]

.

eot!

[truskawk_a]

Napisane przez szprotka_

to jak już prowadzimy teoretyczny dyskurs, to czemu akurat niedziela, a nie np. środa? wolna środa dla wszystkich brzmi (przynajmniej dla mnie) lepiej, niż niedziela. do tego jest mniej kontrowersyjna. no same plusy.

Jak ja nie lubię poniedziałka. Wolność dla poniedziałka Środa fajna jest.

[dacn]

Napisane przez Hultaj

szczerze mówiąc to nie wiedziałam, że sklepy ze zdrową żywnością pracują w niedzielę, to znaczy, nie spotkałam się z tym, aż z ciekawości muszę kiedyś się upewnić.

Czy ty zamiast żyć siedzisz w zamknietym pudełku???
Czy jesteś wizażową wersją gazetamipłaci czy innego internetowego bytu?

[natash88]

argument o dostarczeniu rodzinie wolnego czasu, zeby spedzic go inaczej niz w sklepie mnie rozsmiesza w polskich warunkach. kultura rozrywki w Polsce (niska, i ze wzgledu na swiadomosc, i ze wzgledu na pieniadze) jest taka, ze albo siedzimy, jako narod przed TV, albo w sklepach. fajnie, ze w sklepach z rodzina sie w ogole komunikuje, bo przed TV raczej nie. kto prowadzi aktywny i interesujacy tryb zycia, ten go bedzie prowadzil czy to pracuje w niedziele, czy od 6 do 23 w tygodniu, taka prawda.

[Hultaj]

Czy ty zamiast żyć siedzisz w zamknietym pudełku???
Czy jesteś wizażową wersją gazetamipłaci czy innego internetowego bytu?

uspokój się kobieto. Jak dla mnie piszesz w tym wątku miejscami takie bzdury, że zęby bolą, albo naprawdę jesteś wybitnie naiwna. Nie mam najmniejszego zamiaru z Tobą się kłócić.

argument o dostarczeniu rodzinie wolnego czasu, zeby spedzic go inaczej niz w sklepie mnie rozsmiesza w polskich warunkach. kultura rozrywki w Polsce (niska, i ze wzgledu na swiadomosc, i ze wzgledu na pieniadze) jest taka, ze albo siedzimy, jako narod przed TV, albo w sklepach. fajnie, ze w sklepach z rodzina sie w ogole komunikuje, bo przed TV raczej nie. kto prowadzi aktywny i interesujacy tryb zycia, ten go bedzie prowadzil czy to pracuje w niedziele, czy od 6 do 23 w tygodniu, taka prawda.

Możliwe. Ale ludzie jeśli mają do wyboru albo dzień wolny albo iść do pracy, to wolą dzień wolny.

Pytanie jakie mnie się nasuwa, to czy konieczność wykonywania domowych obowiązków w jedyny wolny w tygodniu dzień koniecznie świadczy o interesującym trybie życia. Bez odpowiedzi.

Zresztą chyba nie ma ''ustawowego zakazu'' handlu w dni świąteczne np? Mylę się, czy w ten dzień właściciel sklepu może go otworzyć, tylko sam ma sobie stanąć za ladą?

Porównania do innych grup spolecznych/zawodowych również uważam za nieco dziwne.
Bez obrazy, ale wydaje mi się, że praca pani sklepowej jest cięższa niż praca w kinie. Czy sprzedać bilet, sprawdzić bilet, puścić seans na 2 godziny to to samo co dwoić się i troić na kasie lub taszczyć skrzynie z towarem?
Kelnerzy czy barmani, owszem, na pewno się solidnie napracują, ale to jest specyfika branży - dostarczają rozrywki, a ludzie na rozrywkę przeznaczają, no właśnie, raczej czas wolny. Trudno, aby knajpy miały mieć największą klientelę w środku tygodnia, kiedy wiekszość ludzi pracuje i żyje obowiązkami. Może trzeba mieć pretensje do społeczeństwa, że nie idzie na dyskotekę w przerwie na lunch?
Taksówki zawsze mi się kojarzyły z pewnym luksusem, w każdym razie osobiście uważam, że wożenie się taksówkami dla szarego zjadacza chleba szczególnie powszechne nie jest? Może taksówkarze wcale straszliwie jakoś nie żalują, że zarabiają, gdy inni nie pracują, np. gdy rzadziej kursują busy lub nie ma ich wcale?
Jeśli chodzi o służby mundurowe, to mnie się zawsze wydawalo, że ze względu na trudne warunki pracy te grupy mają pewne przywileje. Np. wcześniejsze emerytury. Czy jestem w błędzie?
A na temat uciśnionych lekarzy to z całym szacunkiem nie zamierzam się wypowiadać. Co do pań salowych czy pracujących w szpitalu; to już też nie jest winą pacjenta, że nie ugotuje sobie obiadu w niedzielę, tylko dochodzi do siebie po zabiegu czy operacji. Choroby nikt nie wybiera, termin zakupów raczej owszem.
Nie spotkałam się też z taką praktyką, żeby np. do sklepów przywozili codziennie świeże jajka. Albo codziennie świeże masła. Są oczywiście codzienne a nawet częsciej dostawy produktów takich jak chleb np. Ale z tego co zauważyłam, to w sklepach raczej terminy dostaw też wypadają w konkretne dni, a nie są bez przerwy. Więc insynuacje z gatunku ''muszę mieć sklep w niedzielę by mieć swieży produkt'' wydają mi się nieco przerysowane.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich dyskutantów i apeluję o nieco więcej poszanowania dla cudzego poglądu. Czy ''ja'' Wam zabraniam cieszyć się zakupami w niedzielę? Też uważam, że to wygodne. Rozważam jedynie, czy rzeczywiście bez tego nie daje się żyć a życie byłoby strasznie nie do zniesienia.
Nikt poza tym nie wspomniał, że im większa grupa ludności tym większa potrzeba takich usług np. w niedziele. Z 2 str PL to wciąż nie Nowy Jork, Warszawa nie ma 50 mln mieszkańców. 2 miliony to oczywiście b. duża liczba, tylko, czy takich dużych miast jest bardzo wiele?
A może warto zapytać anonimowo pracowników sklepów, czy uważają za handel w niedzielę za taki przeszalenie przydatny czy nie. Tak samo jak może należałoby zapytać nie wiem, panie w przychodniach, panie w szkołach, czy chcą przychodzić do pracy w niedzielę.

---------- Dopisano o 09:51 ---------- Poprzedni post napisano o 09:49 ----------

jeśli chodzi o dobro kasjerek to najlepiej wyjdą sklepy na zamknięciu w poniedziałek

bardzo możliwe, że masz rację. Tylko, że wtedy prawdopodobnie najbardziej nieszczęsliwi byliby ci, co nauczyli się robić zakupy zaraz na początku tygodnia. Ot, no chyba nie dogodzisz.

[cranberry juice]

Napisane przez Hultaj

Porównania do innych grup spolecznych/zawodowych również uważam za nieco dziwne.

A ja myślę, że są zupełnie normalne. Każdy ma jakąś pracę i musi jakoś z tym żyć.

I z całym ogromnym szacunkiem dla pań sklepowych, ale było sie uczyć i zostać lekarzami Wtedy by im sie leżej w niedzielę pracowało

---

W ogóle pytanie: jak w Polsce płatna jest praca w sklepie w niedzielę? Ja kiedyś pracowałam, ale zagranicą, i w niedzielę stawka godzinowa była podwójna. Wszyscy regularnie mieli wonty do kierowniczki, bo wszyscy dostawali za mało godzin w niedzielę.

Może to jest jakieś rozwiązanie? Wprowadzić takie zasady wynagrodzenia? Bo sorry, ale zamykanie sklepów, bo kasjerki są bardziej uciśnione od kelnerek, to rozwiązywanie problemu od d*py strony.

[Hultaj]

Podsumowując.
Szpitale to nie tylko praca ale także służba społeczna. No niestety, to są placówki, do której ludzie udają się raczej z konieczności. Ale chyba nie ma też czegoś takiego, żeby pracownik nie wychodził ze szpitala od poniedziałku do soboty bo to wydaje się dosyć chore?
Kina czy restauracje to branża rozrywkowa? Sa lokale gastronomiczne, które ukierunkowane są na serwowanie obiadów w tygodniu np. tym, którzy nie mają czasu lub ochoty gotować, i bywa, że takie lokale dla odmiany w niedziele mają zamknięte. Sama znam taki co najmniej jeden.
Jeśli pani księgowa czy pan mechanik chce pracować w niedzielę, to jest jej, jego wybór. Jeśli prowadzi duże biuro lub duży warsztat, i narzuca pracownikowi, masz przychodzić w niedzielę i nic mnie nie obchodzi, że to jedyny dzień, kiedy cała Twoja rodzina jest w domu; albo zatrudnię kogoś komu pasuje, to taki pracownik już nie ma tego wyboru. I tyle.
Pomijając kwestie ekonomiczne, ktore są najistotniejsze, jeśli pracownicy sklepów uważają za konieczne pracę w niedzielę, to nie wnikam.
Ale pogląd osoby, której jest po prostu wygodnie mieć dostęp do czegoś full time raczej są mocno nieobiektywne.
I tak prawdę powiedziawszy co do tych infolinii, to ja kojarzę, że są takie, które w łikendy nie pracują. Nie wiem jak teraz, ale jak jeszcze parę miesięcy chciałam zalatwić jakąś sprawe to uprzejmy głos w sluchawce informował mnie, że konsultanci pn-pt do 16.30 chyba.
Ciekawym też byłaby odpowiedź, czy jesli infolinia byłaby czynna np. od pn do piątku w godz 6-22 to czy wtedy te łikendy byłyby niezbędne? Pomijam, że wygodne, czy: ''niezbędne''. Osobiście to nie wiem, czy system pracy przez 7 dni w tygodniu byłby tak potrzebny we wszystkich zawodach. Mnie po prostu wydaje się, że może raczej niekoniecznie.


Dacn, zanim mi napiszesz jakąś genialną ripostę, co w pięty idzie, to wspomnę jedynie tyle, że Twoje treści odbieram nie jako argumenty wartościowe pod względem merytorycznym, ale jako zbędną nerwowość i krzyki; pokrzyczę i poobrażam konkretnego użytkownika, jaki jest głupi, ulży mi i będę mieć ''rację''.
Pozdrawiam, eot.

---------- Dopisano o 10:30 ---------- Poprzedni post napisano o 10:19 ----------

I z całym ogromnym szacunkiem dla pań sklepowych, ale było sie uczyć i zostać lekarzami Wtedy by im sie leżej w niedzielę pracowało

Po 1 to wyobraź sobie, że w sklepach pracują także studenci czy osoby z mgr , po 2 no nie wiem, skoro lekarze nie mają czasu na zakupy ''na tygodniu'' to może nie ma im czego zazdrościć.

[cranberry juice]

A może inne podsumowanie?

Kina, bary, restauracje, baseny i sklepy to szeroko rozumiane usługi dla ludności. Ciężko oczekiwać, żeby były otwarte takich samych godzinach, jak biurowce bo ludzie chcąc nie chcąc chodzą tam w czasie wolnym.

Absolutnie trzeba chodzić do sklepu (bo nawet samowystarczalne gospodarstwo rolne cukru i kawy sobie nie wytworzy). Kina, bary, restauracje i baseny można sobie spokojnie odpuścić.

Ponadto kina, bary, restauracje i baseny to dobra luksusowe - nie każdego stać. Do sklepu musi chodzić każdy.

Co przemawia za zamknięciem sklepów, ale nie kin, restauracji, barów i basenów? W jakim sensie praca sprzedawczyni w butiku z drogimi ciuchami jest cięższa od pracy w McDonaldzie?

Dlaczego wszyscy maja się organizować, żeby jedna grupa zawodowa zyskała przywilej odpoczywania akurat w niedzielę (a nie np. w poniedziałek albo wtorek)? W czym ta grupa zawodowa jest lepsza?

I wreszcie, czy polską gospodarkę na to w ogóle stać, żeby ograniczać handel i zwiekszać sobie bezrobocie?

[201705250955]

Napisane przez Hultaj

Po 1 to wyobraź sobie, że w sklepach pracują także studenci czy osoby z mgr , po 2 no nie wiem, skoro lekarze nie mają czasu na zakupy ''na tygodniu'' to może nie ma im czego zazdrościć.

Po medycynie? Bo mieć studia to żaden sukces i od bycia absolwentem medycyny jest to bardzo dalekie. Po drugie, KAŻDY ma wolny wybór. Czy to moja wina, że ktoś musi pracować na kasie, bo nie ma innej /lepszej/ pracy?

[201604181004]

Wczoraj pani kasjerka mowila (przysluchslam sie) ze jest za ustawa, bo jedna niedziele w miesiacu pracuje. Oj biedulka

[cranberry juice]

Napisane przez Hultaj

Po 1 to wyobraź sobie, że w sklepach pracują także studenci czy osoby z mgr , po 2 no nie wiem, skoro lekarze nie mają czasu na zakupy ''na tygodniu'' to może nie ma im czego zazdrościć.

Po 1 to właśnie studenci mają interes w pracy w niedzielę, bo w tygdoniu nie są dyspozycyjni.
Po 2 może w takim razie jednak lepiej być panią sklepową, przeżyć jakoś tę niedzielę i mieć czas w życie w tygodniu?

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:34 ----------

Napisane przez asia_aisa

Po medycynie? Bo mieć studia to żaden sukces i od bycia absolwentem medycyny jest to bardzo dalekie. Po drugie, KAŻDY ma wolny wybór. Czy to moja wina, że ktoś musi pracować na kasie, bo nie ma innej /lepszej/ pracy?

Otóż to. Zjawisko bezrobocia i pracy na kasie po medycynie nie istnieje. Po informatyce na UW też nie. I teraz z całym szacunkiem dla wszytskich absolwntów Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie, ale - jeżeli ktoś skończył tę szacowną uczelnię i ma pretensje do świata, że nie może znaleźc lepszej pracy niż na kasie w markecie - no to cóż, było sie uczyć i iść na medycynę...

[Hultaj]

Co przemawia za zamknięciem sklepów, ale nie kin, restauracji, barów i basenów? W jakim sensie praca sprzedawczyni w butiku z drogimi ciuchami jest cięższa od pracy w McDonaldzie?

Dlaczego wszyscy maja się organizować, żeby jedna grupa zawodowa zyskała przywilej odpoczywania akurat w niedzielę (a nie np. w poniedziałek albo wtorek)? W czym ta grupa zawodowa jest lepsza?

ale ja też nie widzę problemu; dlaczego tylko sklepy tramwaje czy baseny mają pracować. Przecież wszyscy mogą.

Otóż to. Zjawisko bezrobocia i pracy na kasie po medycynie nie istnieje. Po informatyce na UW też nie. I teraz z całym szacunkiem dla wszytskich absolwntów Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie, ale - jeżeli ktoś skończył tę szacowną uczelnię i ma pretensje do świata, że nie może znaleźc lepszej pracy niż na kasie w markecie - no to cóż, było sie uczyć i iść na medycynę...

eee, może sobie darujmy kwestie wszyscy bądźmy informatykami i lekarzami, i jak w 4 zdaniach rozwiązać problem bezrobocia wśród absolwentów.

[winter76]

Napisane przez cranberry juice

A może inne podsumowanie?

Kina, bary, restauracje, baseny i sklepy to szeroko rozumiane usługi dla ludności. Ciężko oczekiwać, żeby były otwarte takich samych godzinach, jak biurowce bo ludzie chcąc nie chcąc chodzą tam w czasie wolnym.

Absolutnie trzeba chodzić do sklepu (bo nawet samowystarczalne gospodarstwo rolne cukru i kawy sobie nie wytworzy). Kina, bary, restauracje i baseny można sobie spokojnie odpuścić.

Ponadto kina, bary, restauracje i baseny to dobra luksusowe - nie każdego stać. Do sklepu musi chodzić każdy.

Co przemawia za zamknięciem sklepów, ale nie kin, restauracji, barów i basenów? W jakim sensie praca sprzedawczyni w butiku z drogimi ciuchami jest cięższa od pracy w McDonaldzie?

Dlaczego wszyscy maja się organizować, żeby jedna grupa zawodowa zyskała przywilej odpoczywania akurat w niedzielę (a nie np. w poniedziałek albo wtorek)? W czym ta grupa zawodowa jest lepsza?

I wreszcie, czy polską gospodarkę na to w ogóle stać, żeby ograniczać handel i zwiekszać sobie bezrobocie?

Nie stać, ale kogo to obchodzi Ważniejsze, żeby sobie czas zorganizować i lodówkę zapełnić w tygodniu

[Hultaj]

A w ogóle Cranberry to co za problem, zamieszkaj w PL, tu sklepy w niedzielę pootwierane.

[cranberry juice]

Napisane przez Hultaj

ale ja też nie widzę problemu; dlaczego tylko sklepy tramwaje czy baseny mają pracować. Przecież wszyscy mogą.

Ale przecież wszyscy mogą. Dyskusja w tym wątku dotyczy pomysłu, żeby jednemu przypadkowo wybranemu sektorowi tego zakazać.

---------- Dopisano o 10:57 ---------- Poprzedni post napisano o 10:55 ----------

Napisane przez Hultaj

A w ogóle Cranberry to co za problem, zamieszkaj w PL, tu sklepy w niedzielę pootwierane.

Już niedługo
Tzn. sklepy już długo nie będą otwarte. Ja tymczasem zostanę na emigracji, bo tutejszy stary kapitalizm przynajmneij stać na takie przestoje

[lokilook]

Napisane przez cranberry juice

Po 1 to właśnie studenci mają interes w pracy w niedzielę, bo w tygdoniu nie są dyspozycyjni.
Po 2 może w takim razie jednak lepiej być panią sklepową, przeżyć jakoś tę niedzielę i mieć czas w życie w tygodniu?

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:34 ----------


Otóż to. Zjawisko bezrobocia i pracy na kasie po medycynie nie istnieje. Po informatyce na UW też nie. I teraz z całym szacunkiem dla wszytskich absolwntów Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie, ale - jeżeli ktoś skończył tę szacowną uczelnię i ma pretensje do świata, że nie może znaleźc lepszej pracy niż na kasie w markecie - no to cóż, było sie uczyć i iść na medycynę...

a kasjerka na to- było trzeba sobie wybrać zawód, w którym nie pracuje się 24h na dobę.
Ja się bardzo cieszę, że w końcu jakas grupa zawodowa walczy o siebie. Może w końcu skończy się dziki zachód. Wspomnianiani lekarze mogą brać przykład skoro pracują po 24h- to jest grupa zawodowa z ogromną siłą nacisku. Poza tym mają też masę możliwosci w postaci pańswtowych i prywatnych przychodni. Nie pracuje się tam po 24h. Skoro kasjerka może zmienić pracę, to tym bardziej lekarz.

[cranberry juice]

Napisane przez lokilook

a kasjerka na to- było trzeba sobie wybrać zawód, w którym nie pracuje się 24h na dobę.
Ja się bardzo cieszę, że w końcu jakas grupa zawodowa walczy o siebie. Może w końcu skończy się dziki zachód. Wspomnianiani lekarze mogą brać przykład skoro pracują po 24h- to jest grupa zawodowa z ogromną siłą nacisku. Poza tym mają też masę możliwosci w postaci pańswtowych i prywatnych przychodni. Nie pracuje się tam po 24h. Skoro kasjerka może zmienić pracę, to tym bardziej lekarz.

I wywalczy sobie zwolnienia
Jakkolwiek całym sercem poparłabym wszytskich pracowników domagających się np. podwójnej stawki za pracę w niedzielę.

[lokilook]

Napisane przez cranberry juice

I wywalczy sobie zwolnienia
Jakkolwiek całym sercem poparłabym wszytskich pracowników domagających się np. podwójnej stawki za pracę w niedzielę.

niekoniecznie. W czasie tygodnia jest mniejsze obłożenie marketów, a tym samym mniej personelu. Siłą rzeczy częsć ludzi zrobi zakupy w tygodniu- konieczne będzie zwiększenie obsady. Po prostu.
Ja się im nie dziwię, że za takie psie pieniądze nie chcą marnować weekendu.

[martus9191]

Napisane przez lokilook

a kasjerka na to- było trzeba sobie wybrać zawód, w którym nie pracuje się 24h na dobę.
Ja się bardzo cieszę, że w końcu jakas grupa zawodowa walczy o siebie. Może w końcu skończy się dziki zachód. Wspomnianiani lekarze mogą brać przykład skoro pracują po 24h- to jest grupa zawodowa z ogromną siłą nacisku. Poza tym mają też masę możliwosci w postaci pańswtowych i prywatnych przychodni. Nie pracuje się tam po 24h. Skoro kasjerka może zmienić pracę, to tym bardziej lekarz.

Zawsze jakiś lekarz będzie musiał pracować 24h/w weekendy/w święta. Tak samo jak pielęgniarka,salowa itd. i mogą sobie krzyczeć ile chcą. Moi rodzice pracują w służbie zdrowia, więc może i dlatego nie jestem przyzwyczajona do "niedzielnych obiadków", zaraz pojadę tacie zawieść obiad żeby mu się milej pracowało
Jako studentka: nie mogę pracować w weekendy to i na studia mnie nie stać i na pewno nie jestem w tym sama. No ale przynajmniej sobie w niedzielę odpocznę I jestem pewna, że duża część kasjerek pracuje w marketach bo bardzo potrzebuje pieniędzy i zabieranie jej tych 100-200 zł na 100%bardzo ją uszczęśliwi, raczej były by zadowolone z podwójnej stawki.

[cranberry juice]

Napisane przez lokilook

niekoniecznie. W czasie tygodnia jest mniejsze obłożenie marketów, a tym samym mniej personelu. Siłą rzeczy częsć ludzi zrobi zakupy w tygodniu- konieczne będzie zwiększenie obsady. Po prostu.
Ja się im nie dziwię, że za takie psie pieniądze nie chcą marnować weekendu.

Nie ma szans. Oczywiście nie to, że zwolnią jedną osobę na 7 (w końcu będzie otwarte o 1/7 mniej), ale zwolnienia będą. Nie nierealne, żeby w sklepie otwartym 6 dni pracowało tyle samo osób, co w sklepie otwartym 7 dni.

Poza tym to nie to, że ludzie kupia tyle samo, tylko w innym dniu tygodnia. Sprzedaż też spadnie.

A marnowanie soboty albo wtorku za psie pieniadze jest lepsze niż marnowanie niedzieli? Bo ja szczerze nie widze różnicy

[lokilook]

Napisane przez martus9191

Zawsze jakiś lekarz będzie musiał pracować 24h/w weekendy/w święta. Tak samo jak pielęgniarka,salowa itd. i mogą sobie krzyczeć ile chcą. Moi rodzice pracują w służbie zdrowia, więc może i dlatego nie jestem przyzwyczajona do "niedzielnych obiadków", zaraz pojadę tacie zawieść obiad żeby mu się milej pracowało
Jako studentka: nie mogę pracować w weekendy to i na studia mnie nie stać i na pewno nie jestem w tym sama. No ale przynajmniej sobie w niedzielę odpocznę I jestem pewna, że duża część kasjerek pracuje w marketach bo bardzo potrzebuje pieniędzy i zabieranie jej tych 100-200 zł na 100%bardzo ją uszczęśliwi, raczej były by zadowolone z podwójnej stawki.

i ile jest warta praca 24h? aż strach dostać się w ręce takiego lekarza. Dla mnie taka organizacja pracy jest chora. Ale skoro tak jest i nikt nie protestuje, to widocznie pasuje.

[martus9191]

Napisane przez lokilook

i ile jest warta praca 24h? aż strach dostać się w ręce takiego lekarza. Dla mnie taka organizacja pracy jest chora. Ale skoro tak jest i nikt nie protestuje, to widocznie pasuje.

24? większość lekarzy ciągnie dyżury 48 albo 72h