Strefy wolne od dzieci?

[madzia1251]

Napisane przez Luba

Reasumując, mamy w Polsce społeczenstwo składające się w większości z debilnych dorosłych posiadających dzieci, z debilnych dorosłych, którzy nie potrafią wykonywać swojej pracy, wrednych dzieciaków i nieliczne wyjątki w postaci normalnych (podkreslić) niedzieciatych wizażanek.

ależ oczywiście, że rodziców nieogarniających swoje dzieci jest mniej niż tych normalnych rodziców. tylko człowiek (najczęściej) zapamiętuje rzeczy złe. idziemy np do kawiarni i siedzi tam 10 rodzin z dzieckiem. 9 jest tak grzecznych, że wręcz ich nie widać, a jedno biega, wrzeszczy, płacze, potrąca kelnerów i ściąga obrusy ze stołów. to chyba oczywiste co zapadnie w pamieć po takim wyjściu

[Hultaj]

hmm, głośny był przykład ekspedientki która wylaciala ze stanowiska niestety dlatego, że zjadła w pracy pieroga.
Nie wyobrażam sobie szczerze mówiąc, żeby prywatny przedsiębiorca zatrudniał pracownika, ktory permanentnie będzie olewał i przykładał się do niszczenia mienia właściciela.

[201607111040]

Napisane przez abiblabla

śmieszne bo ty tak uważasz? przecież to wandalizm w wykonaniu nieletnich i to jeszcze za przyzwoleniem ich opiekunów. uważasz więc, że wandalizm nie powinien być karany prawnie? jeśli ktoś, obojętnie kto, niszczy mienie publiczne czy prywatne powinien za to odpowiedzieć - w tym przypadku rodzice. może gdyby dostali raz czy dwa rachunek za naprawę eksponatów to by zaczęli się interesować tym czy ich dzieci niszczą eksponaty czy z nich korzystają. teraz mi tak przychodzi na myśl, że fajnie by było gdyby rodzice podpisywali przy wejściu jakiś papier o tym że odpowiadają ze dziecko w obiekcie i za wszystko co dziecko robi. nie wiem tylko jak to rozwiązać w przypadku dużych wycieczek np ze szkoły.

i ja się z tobą absolutnie zgadzam z tym że to rodzice są odpowiedzialni za dzieci, a pracownicy nie są od wychowywanie, ale nie może być tak że pracownik olewa to co się dzieje na sali. jego pracą jest pilnowanie porządku w danym miejscu i tłumaczenie też użytkownikom gdy trzeba o co kaman z danym eksponatem.

naprawdę jestem totalnie zadziwiona, że niektórych zdaniem lepiej jest olać problem, popsioczyć pod nosem na rodziców i dać niewychowanym dzieciom robić to co chcą, no bo przecież nie będziemy się z nimi wykłócać mimo że mamy rację

W niektórych szkołach jest tak że jak rodzice podpisują zgodę na wycieczkę to też muszą podpisać papier że zgadzają się na pokrycie szkód wyrządzonych przez dziecko. Akurat to podpisywanie zgód przed wejściem to dobry pomysł. Moim zdaniem dobre byłoby też wydzielone sale np 5+,12+ itp i pod żadnym pozorem nie wpuszczać.

Jest jeszcze kwestia tego że pracownik nie zawsze zauważy jak dziecko niszczy, albo ma inne obowiązki. Bo jak pracownik pracuje obok stanowiska B i jest za nie odpowiedzialny to nie bedzie pilnował stanowiska H, bo się nie rozdwoi.

[Hultaj]

Napisane przez LusiaPlotkara

Zależy na jakim stanowisku są zatrudnieni i jakie są zadania. Bo jeśli pan W pracuje na stanowisku X i ma np pokazywać jak działa ta maszyna to nie będzie pilnował dziecka które 6m dalej niszczy inną maszyne. NAprawdę niektórzy ludzie się nie rozdwoją.

to akurat wydaje się być proste, jak eksponaty nie działają, to nie ma czego pokazywać, a jak nie ma czego pokazywać to nie ma potrzeby zatrudniać załogi do obsługi czegoś, czego nie ma.

[201607111040]

Napisane przez Hultaj

to akurat wydaje się być proste, jak eksponaty nie działają, to nie ma czego pokazywać, a jak nie ma czego pokazywać to nie ma potrzeby zatrudniać załogi do obsługi czegoś, czego nie ma.

Są eksponaty którym nie są potrzebne osoby do jej obsługi

[Hultaj]

tylko pozazdrościć.
w zasadzie można zauważyć tendencję taką (generalizując): osoby przeciw strefom bez dzieci wypowiadający się tutaj nigdy w życiu nie spotkali publicznie niegrzecznego i przeszkadzającego dziecka oraz obojętnych na to opiekunów, a ci za strefami to widują takich non stop

mnie raczej smuci to (o czym czytam w tym temacie), jak bardzo ludzie czasem potrafią być nieużyci i pozbawieni zwykłej ludzkiej życzliwości.
Dzieci są jakie są, jak ja byłam dzieckiem i jakiś osesek zachowywał się mało zachęcająco, ładnie to nazywając, to niejeden staruszek potrafił wyrazić pogląd co myśli na temat takich zachowań i usadzić takiego smarkacza.
Ale to byli (i są ;-)) jeszcze staruszkowie, którzy pamiętali wojnę i czasy powojenne, i no cóż, takie swawolne dzieci i ich mamusie nie były im straszne najwidoczniej.

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Są eksponaty którym nie są potrzebne osoby do jej obsługi

ale jak nie będzie wystawy nawet tych samoobsługowych maszyn to i taka np. pani sprzątaczka będzie zbędna (no trudno, aby dbala o czystość miejsca, którego nie ma po co odwiedzać), zgodzisz się?


swoją drogą logika tego wątku przekracza moje wyobrażenia, to jak pracownicy nie są ani od pilnowania klientów ani od obsługi maszyn to od czego oni właściwie są ? :P

[201710120930]

jasne niczego nie rozumiem ;]
rozumiem tyle że osoby młode i bezdzietne chcą mieć nieograniczony wybór czy wejść do lokalu zadymionego czy w spokoju wypić kawkę czy spotkać się na biznes lunchu. no włąsciwie wszędzie
w łaskości swojej dają przyzwolenie na jeden lokal w województwie gdzie miałyby się kumulować wszystkie dzieciory i ich ograniczeni rodzice

[Hultaj]

a jak np. ktoś pójdzie do kina i będzie miał fantazję wysypać popcorn na głowę osobie siedzącej przed nią, to rozumiem, że obsługa też nie powinna reagować?

A jak ciuchy w sklepie będzie mierzył brudny klient i upacykuje brudnymi paluchami ciuszek albo rozwali zamek w spodniach pchając się w gatki o 2 rozmiary za małe, to oczywiście ekspedientka będzie grzecznie patrzeć i nie odezwie się słowem tylko z szerokim uśmiechem zaprosi ponownie?

[201607111040]

Napisane przez Hultaj

ale jak nie będzie wystawy nawet tych samoobsługowych maszyn to i taka np. pani sprzątaczka będzie zbędna (no trudno, aby dbala o czystość miejsca, którego nie ma po co odwiedzać), zgodzisz się?


swoją drogą logika tego wątku przekracza moje wyobrażenia, to jak pracownicy nie są ani od pilnowania klientów ani od obsługi maszyn to od czego oni właściwie są ? :P

Ale bedzie wystawa tych maszyn do których potrzebna jest obsługa

MOże są od wykonywaniu pracy które należą do ich obowiązku? Pracownik sklepu ma obsługiwać klientów, a nie niańczyć ich dzieci, pracownik CNK ma pokazywać jak dziąła maszyna a nie niańczyć dzieci. Chyba nie myślisz że jedna osoba jest w stanie zrobić wszystko?

[Hultaj]

no włąsciwie wszędzie
w łaskości swojej dają przyzwolenie na jeden lokal w województwie gdzie miałyby się kumulować wszystkie dzieciory i ich ograniczeni rodzice

kasty w społeczeństwach nie są niczym nowym. Także w sumie raczej nie powinno dziwić ;-), że ludzie potrzebują się odseparowywać od innych nawet w najgłupszych kwestiach takich jak np. zjedzenie ciastka w kawiarni.

[201607111040]

Napisane przez ŁAJKA

w łaskości swojej dają przyzwolenie na jeden lokal w województwie gdzie miałyby się kumulować wszystkie dzieciory i ich ograniczeni rodzice

Widze że popadamy w skrajności

---------- Dopisano o 14:35 ---------- Poprzedni post napisano o 14:33 ----------

Napisane przez Hultaj

a jak np. ktoś pójdzie do kina i będzie miał fantazję wysypać popcorn na głowę osobie siedzącej przed nią, to rozumiem, że obsługa też nie powinna reagować?

A jak ciuchy w sklepie będzie mierzył brudny klient i upacykuje brudnymi paluchami ciuszek albo rozwali zamek w spodniach pchając się w gatki o 2 rozmiary za małe, to oczywiście ekspedientka będzie grzecznie patrzeć i nie odezwie się słowem tylko z szerokim uśmiechem zaprosi ponownie?

To są pojedyncze przypadki. Ciężko jest natomiast zapanować nad kilkunastoma dziećmi rozwalonymi po całym budynku

[Hultaj]

Ale bedzie wystawa tych maszyn do których potrzebna jest obsługa

naprawdę mi się nie chce przerzucać na uszczypliwości.
Niszczenie stanowiska pracy przekłada się na to, że aby to stanowisko działało należy je odbudować albo się zamyka. W przypadku zamknięcia zaczyna się bezrobocie i zielona trawka, więc smutne bardzo, jak bardzo ludzie nie dbają o miejsce, które zapewnia im pracę i dochody.

MOże są od wykonywaniu pracy które należą do ich obowiązku? Pracownik sklepu ma obsługiwać klientów, a nie niańczyć ich dzieci, pracownik (...) ma pokazywać jak dziąła maszyna a nie niańczyć dzieci. Chyba nie myślisz że jedna osoba jest w stanie zrobić wszystko?

nie wiem, co ma robić pracownik, i co ma w swojej umowie o pracę.
Być może jest tak, że psucie maszyn przez rozwydrzone dzieci nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu placówki, najwyraźniej. Idąc tym tokiem tzw. przypadkowego społeczeństwa nie powinno obchodzić, że jakieś dziecko niszczy jakiś sprzęt na jakiejś wystawie.
Więc nie rozumiem z 1 strony społecznego rzekomego pseudo dbania o czyjąś tam własność, a jak się podnosi argument, że w ramach społecznego dbania o własnośc należy o nią dbać nie tylko zwiedzającym, ale pracownikom także, to pojawiają się hasła, że pracownicy nie od tego są. No chyba zwiedzający tym bardziej nie.

[201607111040]

Napisane przez Hultaj

naprawdę mi się nie chce przerzucać na uszczypliwości.
Niszczenie stanowiska pracy przekłada się na to, że aby to stanowisko działało należy je odbudować albo się zamyka. W przypadku zamknięcia zaczyna się bezrobocie i zielona trawka, więc smutne bardzo, jak bardzo ludzie nie dbają o miejsce, które zapewnia im pracę i dochody.

nie wiem, co ma robić pracownik, i co ma w swojej umowie o pracę.
Być może jest tak, że psucie maszyn przez rozwydrzone dzieci nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu placówki, najwyraźniej. Idąc tym tokiem tzw. przypadkowego społeczeństwa nie powinno obchodzić, że jakieś dziecko niszczy jakiś sprzęt na jakiejś wystawie.
Więc nie rozumiem z 1 strony społecznego rzekomego pseudo dbania o czyjąś tam własność, a jak się podnosi argument, że w ramach społecznego dbania o własnośc należy o nią dbać nie tylko zwiedzającym, ale pracownikom także, to pojawiają się hasła, że pracownicy nie od tego są. No chyba zwiedzający tym bardziej nie.

Może nie że nie od tego są, ale że nie zawsze są w stanie zająć się wszystkim?

[Hultaj]

Napisane przez LusiaPlotkara

Może nie że nie od tego są, ale że nie zawsze są w stanie zająć się wszystkim?

ale zdaje się ktos tu pisał powyżej, że widział jak pracownik stał i nie reagował; to jesli stał i nie reagował, to czym był zajęty, że nie dał rady zwrócić niegrzecznym dzieciom uwagi?

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

I żeby nie było, sama widziałam, jak ktoś z obsługi przyglądał się niszczeniu przez dzieci przyrządów i nie zrobił nic, uwagę dzieciom musiałam zwrócić ja.

skoro Wika mogła , a też nie przyszła tam pilnować cudzych dzieciaków, to dlaczego pracownik z obsługi ''nie mógł''?

[abiblabla]

Napisane przez LusiaPlotkara

W niektórych szkołach jest tak że jak rodzice podpisują zgodę na wycieczkę to też muszą podpisać papier że zgadzają się na pokrycie szkód wyrządzonych przez dziecko. Akurat to podpisywanie zgód przed wejściem to dobry pomysł. Moim zdaniem dobre byłoby też wydzielone sale np 5+,12+ itp i pod żadnym pozorem nie wpuszczać.

no i super, tak to powinno wyglądać. nie jestem tylko pewna tego bezwzględnego nie wpuszczania do sali niedostosowanej do wieku, bo co jeśli przyjdzie jeden rodzic z dwojgiem dzieci w różnym wieku? niektore dzieci też rozwijają się szybciej - inne wolniej. szkoda by zabraniać tym szybko rozwijającym się, wchodzenia na wystawy które są w stanie ogarnąć. w końcu to centrum nauki. dlatego uważam że bezwzględnie porządek powinien być utrzymany - jeśli nie przez rodziców to przez pracowników.

Napisane przez ŁAJKA

jasne niczego nie rozumiem ;]
rozumiem tyle że osoby młode i bezdzietne chcą mieć nieograniczony wybór czy wejść do lokalu zadymionego czy w spokoju wypić kawkę czy spotkać się na biznes lunchu. no włąsciwie wszędzie
w łaskości swojej dają przyzwolenie na jeden lokal w województwie gdzie miałyby się kumulować wszystkie dzieciory i ich ograniczeni rodzice

fajnie że próbujesz, ale ci nie wyszło.

[wika82]

Napisane przez Hultaj

ale zdaje się ktos tu pisał powyżej, że widział jak pracownik stał i nie reagował; to jesli stał i nie reagował, to czym był zajęty, że nie dał rady zwrócić niegrzecznym dzieciom uwagi?

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

skoro Wika mogła , a też nie przyszła tam pilnować cudzych dzieciaków, to dlaczego pracownik z obsługi ''nie mógł''?

Po "akcji" zwrócenia dzieciom uwagi, że z tego eksponaty korzysta się pojedynczo, o dziwo dzieciaki zlazły i zaczęły wchodzić na niego po kolei. Chciałam zapytać pracownika dlaczego sam nie wpadł na to, żeby powiedzieć dzieciom to samo, tylko przyzwalał na niszczenie urządzenia, ale od razu się ulotnił.
Poszłam tam, żeby skorzystać ze wszystkich możliwości jakie oferuje CNK i byłam wkurzona, że 30% ekponatów była zepsuta.

I dla obalenia waszej teorii o głupich rodzicach, w przeważającej większości CNK odwiedzają szkoły z opiekunami.
A komuś, kto zasugerował, że nie mam styczności z ludźmi w pracy chciałam napisać, że odkąd zaczęłam pracować - pracuję z ludźmi, ale niestety nie każdy ma predyspozycje, vide pracownicy CNK, chociaż oni głównie do styczności z dziećmi.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201710120930]

Napisane przez abiblabla

fajnie że próbujesz, ale ci nie wyszło.

[visionAM]

Jestem ciekawa czy którakolwiek z Was, tych które bronią tutaj zaciekle opinii, że w przykładowym CNK pracownik powinien zwracać uwagę niegrzecznym dzieciom oraz ich rodzicom i ustawiać ich do pionu, kiedykolwiek gdziekolwiek zwróciła uwagę obcej rodzinie w miejscu publicznym, że ich dziecko się niestosownie zachowuje?

Pracowałam swojego czasu w sklepie z obuwiem dla dzieci, pracowałam też w centrum handlowym, gdzie rodzice ciągali swoje dzieciaki na cały dzień nudnych zakupów i zostawiali pociechy samopas. Na prawdę w swoich wcześniejszych pracach najadłam się wielu nerwów przez dzieci, a raczej przez brak zainteresowania nimi ze strony rodziców... i nie raz próbowałam interweniować - było tak jak pisałam wcześniej. Większa część osób prychała na mnie i reagowała bardzo niemiło. W sklepie z obuwiem dla dzieci raz złapałam dziecko, które próbowało mi wleźć na zaplecze, wzięłam je na ręce i wyniosłam stamtąd - dostałam ochrzan od matki, że molestuję jej synka i że mam go natychmiast przestać dotykać, bo ona zaraz zadzwoni na policję. Już nie wspomnę o tym, że wielu rodziców uważało za zabawne jak ich dziecko rzucało we mnie butami

I nikt mi nie wmówi, że pracownik przykładowego CNK zachowuje się źle. Nie jest tam od niańczenia dzieci, a ktoś kto choć raz był w tym miejscu i widział co tam się dzieje, jest w stanie obiektywnie stwierdzić, że nawet z dobrymi chęciami ciężko upilnować setki dzieci, których rodzice zajmują się tylko sobą. Można próbować pokazywać eksponaty itp. ale mało które dziecko skupia się na tym, co mówi do niego obca osoba. Przynajmniej takie są moje obserwacje z tego miejsca. I tak jak pisałam - komuś "na górze" to najwidoczniej nie przeszkadza i wszyscy odpuścili. Czemu się nie dziwię bo i ja nie mam cierpliwości do głupich rodziców i wolę ich olewać niż wdawać się w niepotrzebne "gadki".

[Kalini]

Ale własnie chodzi o to, że pracownicy zwracają uwagę dzieciom, rodzicom i opiekunom, ale nic z tego nie wynika. Nie mają oni prawa na nich krzyczeć, wypraszać itd. Zazwyczaj są to animatorzy, opiekują się poszczególnym sprzętem i pokazują jak co działa, ale nie są od tego, aby uganiać się za każdym dzieckiem. Jeśli dzieci są na tyle małe, że nie potrafią korzystać w odpowiedni sposób z eksponatów, lepiej zabrać je do jakiejś Kulkolandii, wszyscy będą zadowoleni. A do CNK pójdą jak będą miały 10 czy 12 lat.

I jakie magiczne predyspozycje trzeba mieć, aby przekonać każde dziecko do odpowiedniego zachowania, a każdego opiekuna do zajęcia się dziećmi? Bo chyba na opór dziecka, taki pracownik nic nie poradzi. A od opiekuna spotka go reprymenda albo totalne olewka. Tym bardziej, że to zazwyczaj studenci są, więc nie oszukujmy się matka czy nauczycielka po 40 ma ich zdania gdzieś i nie potraktuje go poważnie. Taką chyba mamy mentalność w Polsce.

[visionAM]

Napisane przez Kalini

Ale własnie chodzi o to, że pracownicy zwracają uwagę dzieciom, rodzicom i opiekunom, ale nic z tego nie wynika. Nie mają oni prawa na nich krzyczeć, wypraszać itd. Zazwyczaj są to animatorzy, opiekują się poszczególnym sprzętem i pokazują jak co działa, ale nie są od tego, aby uganiać się za każdym dzieckiem. Jeśli dzieci są na tyle małe, że nie potrafią korzystać w odpowiedni sposób z eksponatów, lepiej zabrać je do jakiejś Kulkolandii, wszyscy będą zadowoleni. A do CNK pójdą jak będą miały 10 czy 12 lat.

I jakie magiczne predyspozycje trzeba mieć, aby przekonać każde dziecko do odpowiedniego zachowania, a każdego opiekuna do zajęcia się dziećmi? Bo chyba na opór dziecka, taki pracownik nic nie poradzi. A od opiekuna spotka go reprymenda albo totalne olewka. Tym bardziej, że to zazwyczaj studenci są, więc nie oszukujmy się matka czy nauczycielka po 40 ma ich zdania gdzieś i nie potraktuje go poważnie. Taką chyba mamy mentalność w Polsce.

Dokładnie

[wika82]

Napisane przez Kalini

Ale własnie chodzi o to, że pracownicy zwracają uwagę dzieciom, rodzicom i opiekunom, ale nic z tego nie wynika. Nie mają oni prawa na nich krzyczeć, wypraszać itd. Zazwyczaj są to animatorzy, opiekują się poszczególnym sprzętem i pokazują jak co działa, ale nie są od tego, aby uganiać się za każdym dzieckiem. Jeśli dzieci są na tyle małe, że nie potrafią korzystać w odpowiedni sposób z eksponatów, lepiej zabrać je do jakiejś Kulkolandii, wszyscy będą zadowoleni. A do CNK pójdą jak będą miały 10 czy 12 lat.

I jakie magiczne predyspozycje trzeba mieć, aby przekonać każde dziecko do odpowiedniego zachowania, a każdego opiekuna do zajęcia się dziećmi? Bo chyba na opór dziecka, taki pracownik nic nie poradzi. A od opiekuna spotka go reprymenda albo totalne olewka. Tym bardziej, że to zazwyczaj studenci są, więc nie oszukujmy się matka czy nauczycielka po 40 ma ich zdania gdzieś i nie potraktuje go poważnie. Taką chyba mamy mentalność w Polsce.

Ale właśnie chodzi o to, że w opisanej sytuacji pracownik patrzył i udawał, że nie widzi. Uwagę zwróciłam ja.
W związku z tym, że mniej więcej średnio 30% eksponatów jest wyłączonych z użytku, wątpię, żeby zachowanie pracownika było jednorazowe.

I co ciekawe, te dzieci zlazły bez protestów, a żadna mama mnie nie ochrzaniła.

---------- Dopisano o 21:29 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

Napisane przez visionAM

Jestem ciekawa czy którakolwiek z Was, tych które bronią tutaj zaciekle opinii, że w przykładowym CNK pracownik powinien zwracać uwagę niegrzecznym dzieciom oraz ich rodzicom i ustawiać ich do pionu, kiedykolwiek gdziekolwiek zwróciła uwagę obcej rodzinie w miejscu publicznym, że ich dziecko się niestosownie zachowuje?

Na przykład ja.

[Kalini]

Napisane przez wika82

Ale właśnie chodzi o to, że w opisanej sytuacji pracownik patrzył i udawał, że nie widzi. Uwagę zwróciłam ja.
W związku z tym, że mniej więcej średnio 30% eksponatów jest wyłączonych z użytku, wątpię, żeby zachowanie pracownika było jednorazowe.

I co ciekawe, te dzieci zlazły bez protestów, a żadna mama mnie nie ochrzaniła.

---------- Dopisano o 21:29 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------



Na przykład ja.

Ale Ty to widziałaś raz i na tej podstawie nie możesz wnioskować, że tak dzieje się zawsze. Ja mam informacje praktycznie z pierwszej ręki, zdesperowanych pracowników, którzy są załamani sytuacją. I zwracają uwagę dzieciom, ale to nic nie pomaga.

[visionAM]

Napisane przez wika82

Na przykład ja.

Ile razy w życiu? 5, 10?

[wika82]

Napisane przez visionAM

Ile razy w życiu? 5, 10?

Mocno mnie nie doceniasz. :P Zdecydowanie częściej, kiedy coś niszczy, albo narusza mój komfort, np. w autobusie brudzi mi butami ubranie.
Moja ciocia za to ostatnio zwróciła uwagę matce bardzo grubego dziecka wybierającego chipsy ze słowami, że ona by mu tego nie kupowała. Aż tak upierdliwa nie jestem.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[DiamondDust]

Zmienmy tytul na ,strefa wolna od debilnych rodzicow I Ich dzieci"

[visionAM]

"Znacznie częściej" mnie nie zadowala. Bo całkiem inne podejście ma ktoś kto poucza takich rodziców kilkadziesiąt razy dziennie, a inne ktoś, kto robi to kilkadziesiąt razy w ciągu całego swojego życia.

[201607111040]

Napisane przez visionAM

"Znacznie częściej" mnie nie zadowala. Bo całkiem inne podejście ma ktoś kto poucza takich rodziców kilkadziesiąt razy dziennie, a inne ktoś, kto robi to kilkadziesiąt razy w ciągu całego swojego życia.

[wika82]

Napisane przez visionAM

"Znacznie częściej" mnie nie zadowala. Bo całkiem inne podejście ma ktoś kto poucza takich rodziców kilkadziesiąt razy dziennie, a inne ktoś, kto robi to kilkadziesiąt razy w ciągu całego swojego życia.

Tylko, że do moich obowiązków zawodowych nie należy dbałość o określone dobro majątkowe.

[Luba]

Napisane przez visionAM

"Znacznie częściej" mnie nie zadowala. Bo całkiem inne podejście ma ktoś kto poucza takich rodziców kilkadziesiąt razy dziennie, a inne ktoś, kto robi to kilkadziesiąt razy w ciągu całego swojego życia.

Tak, biedny nieszczęśnik, powinien dostawać dodatek za pracę w trudnych warunkach
Ja mam radę idealną: nikt nikogo nie zmusza do ciężkiej, niebezpieczniej i wytężonej pracy opiekuna sali. Można zmienić zajęcie.

[Kalini]

Oni są animatorami, a nie opiekunkami dla dzieci. Zwracają uwagę, ale nie będą uganiali się za każdym dzieckiem. Problemem jest to, że dzieci nie rozumieją idei CNK, nie potrafią korzystać z eksponatów, nie rozumieją zjawisk fizycznych itd. więc po co je tam zabierać? Rodzice mogą je zostawić w salce dla dzieci, a wycieczka szkolna powinna wybrać inne miejsce.

Tam obecność dzieci się nie sprawdza- eksponaty są zepsute, więc należałoby coś zmienić.