Ile oszczędzacie / wydajecie pieniędzy na miesiąc?

[beatiska]

Hej dziewczyny. Ja jak zwykle z finansowymi problemami.

Chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć o funduszach private equity. Tzn OGÓŁY znalazłam w necie, zalezy mi na Waszych opiniach, co o nich myślicie, jakie haczyki itp. Będę z tego odpytywana, o ile zarys znam, to chciałabym poznać jednak włąsnie te "haczyki" lub jakieś interesujące odkrycia, na których pytający będzie próbować mnie złamać
Vill Liczę na Ciebie zwłaszcza

[neuilly.]

Napisane przez linaya

już spieszę z przepisami :
przystawki:
- kawałki melona owinietego w szynkę parmeńską .

O to, to - to jest pycha tylko szynka musi być dobra.

[ViLLeMkA]

beatiska, nie umiem Ci odpowiedzieć na to pytanie, bo private equity to zbyt rozległy temat :P
naucz się największych funduszy private na świecie, kilka z PL. Do tego możesz poczytać też coś o venture [rodzaj private e.], fazy wejścia i wyjścia z inwestycji, ryzyko.
Powiem szczerze, że o tym nawet chyba porządnych książek w Polsce nie ma, ale na pewno wiem, że jedna z nielicznych, podobno fajna to książka Sieradzana.

[pumas]

Napisane przez linaya

już spieszę z przepisami :
przystawki:
- śliwki owinięte z plastry boczku wedzonego i zapieczone
- kawałki melona owinietego w szynkę parmeńską
pomidory z mozarellą, świeżą bazylią i oliwą z oliwek - zawsze wszystkim smakuje i ładnie, kolorowo wygląda

Sałatki:
1. pałeczki krabowe, makaron (może być ryżowy, ale nie musi), ogórek zielony, kukurydza z puszki + odrobina majonezu
2. ugotowany dziki i biały ryż, wędzony łosoś, świeży koperek, sos zrobiony z majonezu, musztardy, keczupu, jogurtu naturalnego i soku z cytryny
3. mix sałat plus cząstki grejpfruta (obrane także z białej błonki) plus sok z cytryny i oliwa z oliwekj
4. sałata, gruszka w plastry, ser pleśniowy np. lazur, pokruszone orzechy i wnegret

Pumas, a co robisz na "danie główne"?

Dziekuje serdecznie za pomysły, chętnie bym je wykorzystała i niewykluczone, że tak będzie, tylko jak wspomniałam, bede miec wybredniaków na kolacji i obawiam się, ze takie przepyszne mixy owocowo warzywne nie przejda i po prostu zrobią mi przykrość nie jedząc nic.
Danie główne jeszcze nie wymyślone, ale mam na myśli schab nadziewany czymś fajnym, albo nie wiem. Serio, jakoś ostatnio nie mam głowy do takich rzeczy, nawet chodzę niedożywiona, od 2 dni nie jem obiadów i kolacji. Nie chce mi się. Bleeeeeeee

[beatiska]

Napisane przez ViLLeMkA

beatiska, nie umiem Ci odpowiedzieć na to pytanie, bo private equity to zbyt rozległy temat :P
naucz się największych funduszy private na świecie, kilka z PL. Do tego możesz poczytać też coś o venture [rodzaj private e.], fazy wejścia i wyjścia z inwestycji, ryzyko.
Powiem szczerze, że o tym nawet chyba porządnych książek w Polsce nie ma, ale na pewno wiem, że jedna z nielicznych, podobno fajna to książka Sieradzana.

No właśnie mam mało czasu, a książek jeszcze mniej, dlatego opieram się tylko na informacjach w Internecie, a tam szczegółów nie ma Dziękuję za informację

[miczka21]

Pumas nie przesadzasz ? To co oni niby jedzą

[agusiownik]

Napisane przez anka_res

Pumas, ja Cię szczerze podziwiam za te przyjęcia dla gości. Ja bym chyba umarła ze stresu, mając takie coś w perspektywie, zapewne też coś bym schrzaniła. Na parapetówce szczytem moich osiągnięć kulinarnych była sałatka caprese i jakaś druga. Gdybym miała coś piec, typu mięso...

Co do projektu denko, przyłączam się z całą mocą. Jedyne, na co mogę sobie pozwolić w kwestii szaleństw, to żele pod prysznic, bo zużywamy we dwójkę (właściwie w trójkę, bo brat u mnie pomieszkuje, jak ma zajęcia ) w tempie 1 na tydzień. Ale balsamom dość, a jak wykończę te, co mam (nie są zbyt wyszukane, Avon, Ziaja, ze 3 jakieś lepsze typu Vichy czy Herbalife) przejdę na balsamową wyższą półkę, trzydziestka mi stuknęła, pora zacząć o tym myśleć.

ja też żele pod prysznic bardzo szybko wykańczam

[pumas]

Napisane przez miczka21

Pumas nie przesadzasz ? To co oni niby jedzą

Oni jedzą zwykłe rzeczy, ale nie wszystko :P Polskie jadło, a ja nie preferuję tłusto i dużo.

[linaya]

Napisane przez miczka21

Pumas nie przesadzasz ? To co oni niby jedzą

Właśnie, podaj jakiś przykład

Na danie główne możesz zrobić roladki drobiowe (lub ze schabu własnie) nadziewane szpinakiem i serem fetą/lub mozzarellą/kozim twarożkiem. Do tego pieczone (lub z patelni) ósemki ziemniaków w ziołach (ja ostatnio robię z czosnkiem, czerwoną cebulą, do tego dodaję startą skórkę z cytryny + sok z niej, pieprz cytrynowy i świeży tymianek - goście je zjadają błyskawicznie) i sałatę z ósemkami pomidorów skropioną sokiem z cytryny i oliwą z oliwek

[pumas]

Linaya, to już lepsze, do przejścia. ;-) Po weekendzie dam wam znać, co przygotowałam, może jakieś zdjęcia zrobię
A co jedza? Kotlety... sznycle...kurczaka pieczonego...ziemniaki... proste sałatki...to chyba koniec repertuaru :P

[miczka21]

To raz mogłabyś się poświęcić i zjeść tak jak oni

[invisible_01]

Dziewczyny, ja pracuję w kinie, które mieści się na ostatnim piętrze galerii handlowej, ale nigdy po drodze do pracy nie wstępuję do sklepów Dla mnie chodzenie po sklepach to żadna przyjemność, nie mam też kasy na to. Lubię ciuchy, ale przymierzanie i kupowanie to koszmar dla mnie.

Ja uwielbiam słodycze, ale w małych ilościach. Kostka czekolady i wystarczy. Bardzo szybko się "przesładzam", nawet tą kostkę muszę popić wodą.

[pumas]

Miczka, CHĘTNIE, wolałabym nasmażyć kotletów i problem z głowy, jednak uważam, że nie wypada

[anka_res]

Ale to w czym problem - oni chyba są właśnie z tych mniej "wyszukanych"?

Może ktoś to uznać za prowincjonalizm ale ja ich w sumie rozumiem, po części. OK, moja tolerancja na wyszukane jedzenie jest wyższa, niż tych ludzi - uwielbiam roladki, sałatki etc - ale już kiedy ktoś (w dobrej wierze) serwuje mi ryby i owoce morza to niestety ale ja tego nie mogę i nie chcę jeść ostatnio koleżanka zrobiła mi, gdy byłam w gościach, jakieś cudo ze świeżym łososiem. Nie lubię ryb i niestety widać to po mnie zjeść coś tam zjadłam, ale szczerze mówiąc wolałabym już byle zapiekankę na dworcu ... a teraz taka moda i postrzeganie że przyznać się że się nie znosi ryb (a ja nie znoszę, ewentualnie makrelę i Boże broń nie grillowaną czy w jakichś cudach, tylko jak już, to w panierce, smażoną) to wszyscy oczy otwierają szeroko ... przecież to takie zdrowe, trendy, na czasie...no nie lubię i już

To chyba żadne faux pas zaserwować kotleta jeśli goście to lubią

[neuilly.]

Napisane przez anka_res

Nie lubię ryb i niestety widać to po mnie zjeść coś tam zjadłam, ale szczerze mówiąc wolałabym już byle zapiekankę na dworcu ... a teraz taka moda i postrzeganie że przyznać się że się nie znosi ryb (a ja nie znoszę, ewentualnie makrelę i Boże broń nie grillowaną czy w jakichś cudach, tylko jak już, to w panierce, smażoną) to wszyscy oczy otwierają szeroko ... przecież to takie zdrowe, trendy, na czasie...no nie lubię i już

Ja też nie lubię ryb ( może tylko plasterek łososia jako przystawkę i tuńczyk do sałatki raz na jakiś czas) a owoce morza to dla mnie tragedia Mój TŻ potrafi zjeść miskę małż , dłubać krewetki i spożywać kalmarki

Napisane przez anka_res

Ale to w czym problem - oni chyba są właśnie z tych mniej "wyszukanych"? To chyba żadne faux pas zaserwować kotleta jeśli goście to lubią

Pumas za bardzo się nimi przejmuje

Jak lubią wyszukane kotlety to powiedz im tak jak ja mówię mojej koleżance (która nie lubi "nitek" w kotletach i marudzi):
Podajesz im :„szczęśliwą kurę” „szczęśliwy schab” tzn. hodowany w stadzie, na grzędzie, wolnym wybiegu z dostępem do powietrza, trawy, nie karmiony hormonami, antybiotykami. Hodowany specjalnie dla nich

---------- Dopisano o 13:20 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------

Napisane przez pumas

Miczka, CHĘTNIE, wolałabym nasmażyć kotletów i problem z głowy, jednak uważam, że nie wypada

Nasmaż tych kotletów bo nabawisz się nerwicy ! Jak się goście dobrze zabawią (niekoniecznie chodzi mi o picie) to nie będą pamiętać co jedli Liczy się atmosfera

[linaya]

Napisane przez neuilly.

Ja też nie lubię ryb ( może tylko plasterek łososia jako przystawkę i tuńczyk do sałatki raz na jakiś czas) a owoce morza to dla mnie tragedia Mój TŻ potrafi zjeść miskę małż , dłubać krewetki i spożywać kalmarki

Mnie mój TŻ nauczył lubić ryby, bo kiedyś też nie lubiłam - no, powiedzmy smażonego dorsza jakoś przełknęłam, śledzia i wędzonego łososia równiez, ale reszta była fuuu i błeee dla zasady. A teraz uwielbiam, zwłaszcza świeżo złowione i osmażone/zgrillowane, spożyte nad morzem polskim i nie-polskim. A owoce morza ubóstwiam, ale świeże są najlepsze


[/QUOTE]
Nasmaż tych kotletów bo nabawisz się nerwicy ! Jak się goście dobrze zabawią (niekoniecznie chodzi mi o picie) to nie będą pamiętać co jedli Liczy się atmosfera [/QUOTE]

No pewnie! Podpisuję się pod tym czterema kończynami i ogonem

[miczka21]

Ja też wolałbym zjeść coś co ja lubie nie ważne czy to była by (kaszanka czy kotlet mielon - heh to tylko przykład) niż coś wyszukanego .

I co najważniejsze robić to co gość lubi , a nie to co gospodarz . Wkurza mnie jak jestem w gościach i podają mi jakąś potrawę i opowiadają jak bardzo ją lubią . Wtedy zawsze myśle : "Ej kto tu jest gościem ?!" Byłam tak uraczona sałatką z selera , kukurydzy i ananas . To nie jedna sytuacja , ale to zapamiętałam najbardziej , bo nie lubię mieszać słone ze słodkim


Ja ryby uwielbiam , owoców morza nie tknę

[mrt900]

Dziewczyny, czy któraś z was próbowała zapisywać sobie wszystkie swoje miesięczne wydatki w jakimś notesie lub na oddzielnych kartkach i później to wszystko analizować, np. na co się tyle wydaje, a na co tyle i tak dalej? Czy w waszym przypadku się to sprawdza? Chodzi mi po głowie myśl, by zacząć robić coś takiego, bo wydaje mi się, że to może być dobry sposób na trzymanie swoich finansów pod kontrolą, a tym samym może pomóc w oszczędzaniu

[miczka21]

Ja nie mam do tego cierpliwości , ale dziewczyny robiły . Najlepiej to znaleźć sobie jakiś cel i na niego zbierać

[neuilly.]

Ja też kiedyś próbowałam, ale to była strata czasu .
Dobrze idzie takie liczenie na początku miesiąca przez parę dni, potem gubiłam paragony - jeżeli chodzi o żywność i chemię to z reguły wiem, ile wydaję miesięcznie i staram się tej kwoty nie przekroczyć, resztę odkładam a za inną resztę hulaj dusza w granicach rozsądku (staram się)

Najlepszy sposób na finanse : odkładać już pierwszego część kasy, jeżeli można, rzecz jasna. Po miesiącu już człowiek wie, ile pieniędzy miesięcznie może odkładać. U mnie zdaje to egzamin : nie mam, nie wydam czytaj: wydam później na coś co będzie potrzebne, wyjątkowe , po przecenie itp. albo będzie na wakacje

[ViLLeMkA]

pumas, skoro oni lubią kotlety, to je im zrób, ale ja proponuje właśnie takie zawijaki - schab z czymś w środku, np. z grzybami, w jakimś sosie. Będzie ładnie wyglądało i będzie smaczne/zwykłe.
Do tego jakieś ziemniaczane talarki - sth like that i chyba będzie to najlepsza opcja - prosto, smacznie, ale zarazem troszkę inaczej niż zwykle.

Btw, nie rozumiem słów nie wypada Ok, są rzeczy, których naprawdę nie wypada, ale w większości jednak uważam, że to zwykłe głupoty, na które nikt nie zwraca uwagi, a my myślimy, że nie wypada

[mrt900]

Napisane przez neuilly.

Ja też kiedyś próbowałam, ale to była strata czasu .
Dobrze idzie takie liczenie na początku miesiąca przez parę dni, potem gubiłam paragony - jeżeli chodzi o żywność i chemię to z reguły wiem, ile wydaję miesięcznie i staram się tej kwoty nie przekroczyć, resztę odkładam a za inną resztę hulaj dusza w granicach rozsądku (staram się)

A ja spróbuję z tymi zapiskami. W sumie dzisiaj dzień wypłaty, więc idealny dzień, by zacząć zabawę z paragonami

[pumas]

Napisane przez anka_res

Ale to w czym problem - oni chyba są właśnie z tych mniej "wyszukanych"?

Może ktoś to uznać za prowincjonalizm ale ja ich w sumie rozumiem, po części. OK, moja tolerancja na wyszukane jedzenie jest wyższa, niż tych ludzi - uwielbiam roladki, sałatki etc - ale już kiedy ktoś (w dobrej wierze) serwuje mi ryby i owoce morza to niestety ale ja tego nie mogę i nie chcę jeść ostatnio koleżanka zrobiła mi, gdy byłam w gościach, jakieś cudo ze świeżym łososiem. Nie lubię ryb i niestety widać to po mnie zjeść coś tam zjadłam, ale szczerze mówiąc wolałabym już byle zapiekankę na dworcu ... a teraz taka moda i postrzeganie że przyznać się że się nie znosi ryb (a ja nie znoszę, ewentualnie makrelę i Boże broń nie grillowaną czy w jakichś cudach, tylko jak już, to w panierce, smażoną) to wszyscy oczy otwierają szeroko ... przecież to takie zdrowe, trendy, na czasie...no nie lubię i już

To chyba żadne faux pas zaserwować kotleta jeśli goście to lubią

Powiedziałam dość ogólnie z tym kotletem - towarzycho podzielone, "jadki" i "niejadki", nie chcę ani tych, ani tych obrazić urazić.
Ja nie mam nic do tych, którzy czegoś nie jedzą, bo nie lubią, ALE NIE CIERPIE tych, którzy nie jedzą, BO NIE, a nigdy nie próbowali. Takie coś mnie wkurza.

Napisane przez neuilly.

Ja też nie lubię ryb ( może tylko plasterek łososia jako przystawkę i tuńczyk do sałatki raz na jakiś czas) a owoce morza to dla mnie tragedia Mój TŻ potrafi zjeść miskę małż , dłubać krewetki i spożywać kalmarki

Pumas za bardzo się nimi przejmuje

Jak lubią wyszukane kotlety to powiedz im tak jak ja mówię mojej koleżance (która nie lubi "nitek" w kotletach i marudzi):
Podajesz im :„szczęśliwą kurę” „szczęśliwy schab” tzn. hodowany w stadzie, na grzędzie, wolnym wybiegu z dostępem do powietrza, trawy, nie karmiony hormonami, antybiotykami. Hodowany specjalnie dla nich

Nasmaż tych kotletów bo nabawisz się nerwicy ! Jak się goście dobrze zabawią (niekoniecznie chodzi mi o picie) to nie będą pamiętać co jedli Liczy się atmosfera

Owoce morza moga być pyszne, kwestia przyrządzenia. Kiedyś też nie lubiłam, ale się nauczyłam i teraz też się zajadam

Tak, przejmuję się nimi, nie mam wyjścia ;-)

A tak serio, pewnie zjedzą co innego, ale wolałabym im dogodzić i podać coś, czego nie jedzą na co dzień, a co zjedzą ze smakiem

Napisane przez linaya

Mnie mój TŻ nauczył lubić ryby, bo kiedyś też nie lubiłam - no, powiedzmy smażonego dorsza jakoś przełknęłam, śledzia i wędzonego łososia równiez, ale reszta była fuuu i błeee dla zasady. A teraz uwielbiam, zwłaszcza świeżo złowione i osmażone/zgrillowane, spożyte nad morzem polskim i nie-polskim. A owoce morza ubóstwiam, ale świeże są najlepsze

No pewnie! Podpisuję się pod tym czterema kończynami i ogonem

Ja też bardzo lubię, w czwartki kupuję świeże od dostawcy i się zajadam jakbym była nad morzem ;-)

Napisane przez miczka21

Ja też wolałbym zjeść coś co ja lubie nie ważne czy to była by (kaszanka czy kotlet mielon - heh to tylko przykład) niż coś wyszukanego .

I co najważniejsze robić to co gość lubi , a nie to co gospodarz . Wkurza mnie jak jestem w gościach i podają mi jakąś potrawę i opowiadają jak bardzo ją lubią . Wtedy zawsze myśle : "Ej kto tu jest gościem ?!" Byłam tak uraczona sałatką z selera , kukurydzy i ananas . To nie jedna sytuacja , ale to zapamiętałam najbardziej , bo nie lubię mieszać słone ze słodkim

Ja ryby uwielbiam , owoców morza nie tknę

Oczywiscie, też nie lubie, gdy ktos serwuje dania z kosmosu, niejadalne dla mnie, tylko po to, zeby sie pokazac. Z reguły wiem, co lubią goście i pod ich gust przygotowuje dania, ale tym razem jest nieco inaczej, bo zdaje mi się, że wiem, a niekoniecznie tak jest Plus jest taki, ze wiem, czego nie lubią a to juz coś.

Napisane przez mrt900

Dziewczyny, czy któraś z was próbowała zapisywać sobie wszystkie swoje miesięczne wydatki w jakimś notesie lub na oddzielnych kartkach i później to wszystko analizować, np. na co się tyle wydaje, a na co tyle i tak dalej? Czy w waszym przypadku się to sprawdza? Chodzi mi po głowie myśl, by zacząć robić coś takiego, bo wydaje mi się, że to może być dobry sposób na trzymanie swoich finansów pod kontrolą, a tym samym może pomóc w oszczędzaniu

Sprawdza się, ale trzeba być w miarę konsekwentnym.

Napisane przez ViLLeMkA

pumas, skoro oni lubią kotlety, to je im zrób, ale ja proponuje właśnie takie zawijaki - schab z czymś w środku, np. z grzybami, w jakimś sosie. Będzie ładnie wyglądało i będzie smaczne/zwykłe.
Do tego jakieś ziemniaczane talarki - sth like that i chyba będzie to najlepsza opcja - prosto, smacznie, ale zarazem troszkę inaczej niż zwykle.

Btw, nie rozumiem słów nie wypada Ok, są rzeczy, których naprawdę nie wypada, ale w większości jednak uważam, że to zwykłe głupoty, na które nikt nie zwraca uwagi, a my myślimy, że nie wypada

Tak chyba zrobię, pozawijam schab z czyms, ale na pewno nie z grzybami, bo niektorym nie slużą z tego towarzystwa hehe. Ma być prosto i smacznie, ale nie codziennie

Masz rację z tym wypada nie wypada. Ale jesli nam na czyms zalezy, to zatracamy granice i szukamy dziury w całym tłumaczac się "czy aby wypada"

[anka_res]

Napisane przez mrt900

A ja spróbuję z tymi zapiskami. W sumie dzisiaj dzień wypłaty, więc idealny dzień, by zacząć zabawę z paragonami

Ja również nie mam do tego cierpliwości (stosuję metodę mniej więcej taką, jak Neuilly) - ale wiem, że dla wielu osób to działa, zwłaszcza, jesli dopiero zaczynają analizować wydatki. Ponoć potem można sobie fajnie zrobić graf na podstawie wyników, uprzednio kategoryzując wydatki, i potem fajnie na wykresie widać, że np. 1/3 pensji się rozłazi na pierdoły

Kończę tydzień w nie najgorszym nastroju pod kątem pracy. Zrobiłam przez ostatnie 3 dni naprawdę solidny kawał dosyć poważnej analizy, który myślałam, że zajmie mi o wiele wiele wiele dłużej albo co gorsza nie będę w stanie wyliczyć tego, co miałam wyliczyć Wyliczyłam

[agusiownik]

Napisane przez mrt900

Dziewczyny, czy któraś z was próbowała zapisywać sobie wszystkie swoje miesięczne wydatki w jakimś notesie lub na oddzielnych kartkach i później to wszystko analizować, np. na co się tyle wydaje, a na co tyle i tak dalej? Czy w waszym przypadku się to sprawdza? Chodzi mi po głowie myśl, by zacząć robić coś takiego, bo wydaje mi się, że to może być dobry sposób na trzymanie swoich finansów pod kontrolą, a tym samym może pomóc w oszczędzaniu

ja tak robię i widzę gdzie za dużo wydaję i staram się to zmniejszyć, mi bardzo pomaga

[ViLLeMkA]

anka, co analizujesz?

Trochę zazdroszczę analizowania, bo ja teraz wprowadzam do bazy wewnętrznej różne instrumenty, więc takie trochę schematyczne działania [tu wpisać to, tu to]. Całkiem fajnie, fajna atmosfera, ale jednak docelowo nie chciałabym tego robić
Ale od czegoś trzeba zacząć

[anka_res]

Analizuję kontrakt - i na jego podstawie wzrost kosztów sprzedaży (to musiałam wyliczyć właśnie, wskaźnik wzrostu) i z tego prognozę wyniku finansowego "mojej" jednostki na następne 5 lat. I rezerwy, które trzeba w związku z tym utworzyć na niektóre koszty. Matematycznie żadne cuda, ale kwestia zgromadzenia danych, zrozumienia kontraktu, ogarnięcia prognoz etc. to zajmuje trochę czasu.

Chyba nikt nie zaczyna od takich rzeczy, wszystko przed Tobą

[neuilly.]

Napisane przez pumas

Powiedziałam dość ogólnie z tym kotletem

Biedna, a myśmy się tak uwzięły z tym kotletem Cóż, taki urok pogawędek internetowych Jak się psycepi to nie odpuści .

To My Ci teraz damy spokój z tym kucharzeniem, a Ty tylko zdaj relację już po.

---------- Dopisano o 19:25 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez anka_res

Wyliczyłam

Należy się ... nagroda A co.

Wskaźniki, raporty, analizy

[anka_res]

Napisane przez neuilly.

Należy się ... nagroda A co.

Galet blue

Napisane przez neuilly.

Wskaźniki, raporty, analizy

[ViLLeMkA]

Też uwielbiam wskaźniki i analizy
choć subiektywnie uważam, że takie prognozy kosztów na 5 lat mają trochę małą szansę się sprawdzić no ale prognoza jest