Ludzkie zachowania i poglądy które dziwią cz.4

[catlady]

Napisane przez pannaleksandra

A skąd wiesz, że one wybrały się na długie zakupy?

Czytam w myślach. Jako, że miejsce w którym byłam wczoraj jest składową wielkiego kompleksu, domyśliłam się że zakupy radośnie człapiących pań nie zaczynały się i kończyły tylko na Ikei. Raczej widać kiedy człowiek cierpi w swoich butach. Skąd wiem, że długie? Tego typu sklepy są dość obszerne więc obejście wszystkiego troszeczkę zajmuje. Nie mówię nawet o samym wczorajszym przypadku, ale też o innych typu plac Świebodzki, który ciągnie się w nieskończoność, a przez błoto i kamienie przedzierają się baby ze zbolałymi minami, bo przez buty na szpileczce nóżki bolą.

A z tymi obowiązkami to troszeczkę przesadzacie, bo żartowałam. Złoty pierścień nie zmienia nic, owszem - zdania nie zmienię. Dla mnie nie świadczy ani o dojrzałości, ani o uczuciu. Szkoda tylko, że dla niektórych osób to właśnie złoty pierścień jest znakiem: czas mu rodzić dzieci, prać skarpety i gotować. Czyli czas na szeroko pojęte legendarne obowiązki małżeńskie. Po akurat tej mojej znajomej było to widać - jestem zaręczona, nie wypada mi już z wami rozmawiać, bo jesteście dziecinni. Mnie czeka ślub i wkrótce dzieci, a was nic. Ciąży na mnie odpowiedzialność.
Coś na tej zasadzie

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez catlady

Czytam w myślach. Jako, że miejsce w którym byłam wczoraj jest składową wielkiego kompleksu, domyśliłam się że zakupy radośnie człapiących pań nie zaczynały się i kończyły tylko na Ikei. Raczej widać kiedy człowiek cierpi w swoich butach. Skąd wiem, że długie? Tego typu sklepy są dość obszerne więc obejście wszystkiego troszeczkę zajmuje. Nie mówię nawet o samym wczorajszym przypadku, ale też o innych typu plac Świebodzki, który ciągnie się w nieskończoność, a przez błoto i kamienie przedzierają się baby ze zbolałymi minami, bo przez buty na szpileczce nóżki bolą.

A z tymi obowiązkami to troszeczkę przesadzacie, bo żartowałam. Poza tym, istnieje coś takiego jak obowiązek małżeński, różnie interpretowany przez obie strony

O taaak Często widuję na Świebodzkim kobietki w szpilkach ze strasznymi minami jak na coś nadepną. Niektóre nawet się przewracają w błocie.

[ciri15]

Napisane przez lagerfeldised

Gdyby mnie było stać, to kupowałabym wszystkie nowinki technologiczne, żeby móc je wszystkie przetestować. Taki ze mnie już "geek" i nic na to nie poradzę, tak jak ludzie mają hopla na punkcie różnych innych rzeczy i jak ktoś się tym absolutnie nie interesuje, a nie potrafi spojrzeć trochę poza swoje "horyzonty" to cóż, będzie to dla niego dziwne.

No cóż, każdy ma jakieś wady

---------- Dopisano o 16:27 ---------- Poprzedni post napisano o 16:26 ----------

Napisane przez RozowaKotka

Mi się jeszcze przypomniało, jak pewnego razu pojechaliśmy rodzinnie w góry. Weszłam do sklepu z takimi puchatymi skarpetkami (straszny ze mnie zmarzluch) i pokazuję je tacie.
Mówię: patrz, jakie fajne, przynajmniej wreszcie mi będzie ciepło.
Pani sprzedawczyni na to: za mało ją Pan grzeje...

Niesmaczne... Okropnie bym się poczuła na waszym miejscu.

[matyldaaaa]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Tak odrobinę zboczę z tematu ostatniego postu... Dziwią mnie znajomi, którzy mówili mi ''po co idziesz na studia? i tak wylądujesz w biedronce''. No jasne, tylko że zapominali, że czasami studia dają konkretny zawód i żeby coś robić to trzeba je skończyć.

Z tą biedronką to mogli mieć rację. Nie dalej jak wczoraj spotkałam się z ogłoszeniem pracy dla inżyniera budownictwa zamieszczoną przez biedronkę, więc kto wie może lekarz albo mechanik też im będzie potrzebny

[catlady]

Z tymi studiami, to ludzie bardzo lubią podkopywać. Od znajomych słyszę tylko "No, faktycznie mało przyszłościowy kierunek" jakby sami studiowali inżynierię.
Babcia po usłyszeniu, że dostałam się na wymarzone studia powiedziała z litością "Ale może sprawdź jeszcze w tych Internetach może znajdzie się jakieś miejsce na LEPSZYM kierunku". A ja aż nie mogę się doczekać spotkania z resztą zacnej rodzinki, by wszyscy którzy nie mają wyższego wykształcenia "bo były inne czasy" wymądrzali się jaki to ja durny kierunek obrałam

[mary_poppins]

Dziwią mnie ludzie, którzy czują wewnętrzną potrzebę czepiania się wszystkich o wszystko. Wracam sobie dzisiaj do domu, niebo zabździane więc zapalam światło na klatce schodowej, żeby się jakoś dostać do mieszkania. W tym samym czasie z mieszkania wychodziła właśnie sąsiadka i zawołała mnie już spod moich drzwi. Przyszłam, pytam o co chodzi, a ona wskakuje na mnie: "Dlaczego pali pani światło?!". Wryło mnie tak, że babie wytłumaczyłam, że ona ma drzwi przy oszklonym wejściu do bloku, a moje są umiejscowione koło schodów, wejścia do piwnicy i dwóch ścian - słowem: ciemno jak d*pie, zero okien, tylko jedna jedyna żarówka nad drzwiami, bo światło z zewnątrz już tam nie dochodzi. Poszła jak niepyszna, chyba ją powaliła siła mojego (jakże wyszukanego...) argumentu Ale tak już ze mną jest, że jak mnie ktoś zaskoczy to się durna tłumaczę zamiast się popukać w głowę.
Swoją drogą, to w ogóle dziwny człowiek. Niedawno czepiała się faceta mojej mamy, że parkuje tyłem do jej okna, bo jej okno później jest W SMOLE i ona nie może tego odmyć Dodam, że parking jest oddalony od okien o jakieś 15 metrów.

Starsza kobieta, samotna - jak ma ochotę porozmawiać to przecież można zagadać o pogodzie, ale wiadomo - lepiej trochę pokrzyczeć na sąsiada. Ale ja jakaś durna jestem i nie rozumiem tego

[ciri15]

Nie rozumiem tego zachowania miałam z tym do czynienia kilka lat temu i mam teraz.
Pierwsza siostra, dobrych kilka lat temu, chodziła do sąsiadki-koleżanki się bawić. Ja byłam wysyłana po nią gdy za długo siedziała i co słyszałam od jej matki: "Niech X posiedzi jeszcze, one tak ładnie się bawią, bla bla bla...", co z tego, że siedziała już z 5 godzin i pora była wrócić do domu na obiad. Często zdarzały się też bardziej chamskie teksty, bo przecież byłam dzieckiem więc do dziecka można... Znienawidziłam tę babę swoją drogą. Tak trudno zrozumieć, że dziecko jest czyjeś, też ma swój dom i rodziców i nie jest od zapewniania jej córeczce zabawy? Bo gdy moja siostra była u jej córki to ta baba miała chwilę spokoju, mogła leżeć przed tv, a one robiły co chciały, zero opieki. W końcu bywało i tak, że siostra szła tam o 10 i wracała koło 20, dopiero gdy rodzice po nią poszli, bo mi "nie oddała" siostry...
Teraz młodsza siostra chodzi do swojej koleżanki, kazałam jej wziąć telefon, by nie musieć po nią chodzić tylko zadzwonić jak już będzie czas wrócić. Matka tej dziewczynki powiedziała mojej siostrze, żeby położyła telefon w jednym pokoju a poszły się bawić do drugiego. Dzwoniłam ze 20 razy... Nikomu nie łaska było przynieść mojej siostrze telefonu, skoro już bawiły się gdzie indziej.

[BioIvO]

Napisane przez mary_poppins

Niedawno czepiała się faceta mojej mamy, że parkuje tyłem do jej okna, bo jej okno później jest W SMOLE i ona nie może tego odmyć Dodam, że parking jest oddalony od okien o jakieś 15 metrów.

Wydaje mi sie, że nie powinno sie parkować tyłem do okien. Widziałam pare razy taki zakaz na blokach i szczerze mówiąc to się nie dziwie.

[mary_poppins]

Napisane przez BioIvO

Wydaje mi sie, że nie powinno sie parkować tyłem do okien. Widziałam pare razy taki zakaz na blokach i szczerze mówiąc to się nie dziwie.

W większości bloków parking jest umiejscowiony dość blisko okien. W tym wypadku NIE MA OPCJI żeby cokolwiek z rury dostawało się jej do okien, odległość jest zbyt duża, przedzielona chodnikiem i dużym pasmem trawy. Gdyby było inaczej na pewno by nie było parkowania tyłem, poza tym inni sąsiedzi również składaliby zażalenia, a nikt nawet słowem o tym nie wspomniał, ba! Sami sobie parkują naprzeciwko własnych okien

[Duszaniola]

Napisane przez catlady

Czytam w myślach. Jako, że miejsce w którym byłam wczoraj jest składową wielkiego kompleksu, domyśliłam się że zakupy radośnie człapiących pań nie zaczynały się i kończyły tylko na Ikei. Raczej widać kiedy człowiek cierpi w swoich butach. Skąd wiem, że długie? Tego typu sklepy są dość obszerne więc obejście wszystkiego troszeczkę zajmuje. Nie mówię nawet o samym wczorajszym przypadku, ale też o innych typu plac Świebodzki, który ciągnie się w nieskończoność, a przez błoto i kamienie przedzierają się baby ze zbolałymi minami, bo przez buty na szpileczce nóżki bolą.

A z tymi obowiązkami to troszeczkę przesadzacie, bo żartowałam. Złoty pierścień nie zmienia nic, owszem - zdania nie zmienię. Dla mnie nie świadczy ani o dojrzałości, ani o uczuciu. Szkoda tylko, że dla niektórych osób to właśnie złoty pierścień jest znakiem: czas mu rodzić dzieci, prać skarpety i gotować. Czyli czas na szeroko pojęte legendarne obowiązki małżeńskie. Po akurat tej mojej znajomej było to widać - jestem zaręczona, nie wypada mi już z wami rozmawiać, bo jesteście dziecinni. Mnie czeka ślub i wkrótce dzieci, a was nic. Ciąży na mnie odpowiedzialność.
Coś na tej zasadzie

Myślałam, że serio mówisz, a po prostu mam już dość opinii, że ślub wszystko zmienia na lepsze oczywiście, misiaczek nawet jak zdradza, to po ślubie przestanie itd. itp.

[catlady]

Ja sądzę, że czasami ślub zmienia wiele rzeczy na gorsze.

[Duszaniola]

Napisane przez catlady

Ja sądzę, że czasami ślub zmienia wiele rzeczy na gorsze.

Takie myślenie też mnie dziwi aż dziwne, że o tym zapomniałam wcześniej, bo przeważnie częściej mnie prześladuje, że się na gorsze zmieni ale to tak w życiu codziennym, na wizażu mam wrażenie, że przeważa lepsza strona ślubu.

A czemu tak sądzisz?

[asioollka]

Napisane przez Duszaniola

Takie myślenie też mnie dziwi aż dziwne, że o tym zapomniałam wcześniej, bo przeważnie częściej mnie prześladuje, że się na gorsze zmieni ale to tak w życiu codziennym, na wizażu mam wrażenie, że przeważa lepsza strona ślubu.

A czemu tak sądzisz?

Też mnie to dobija. "A po ślubie wszystko się zmieni, zapomnij o miłym kochającym facecie". To że komuś nie do końca się układa nie znaczy, że nikt nie może być szczęśliwy w małżeństwie...

[Harakiri]

Jak dla mnie po ślubie jest to samo, tyle że przez pierwszych pare tygodni jest sielanka że w końcu z narzeczonych jest się małżeństwem. Nie wiem w jaki sposób pierścionek na palcu ma działać odmieniająco. Myślę, że jak facet czy baba ma zdradzić to zdradziłby i tak czy to po ślubie, czy w związku bez ślubu. A takie gadanie że po ślubie gorzej/lepiej jest bez sensu.

[catlady]

Chodzi mi o to, że CZASAMI bywa tak, że chłop po prostu przestaje się starać, bo kobieta zaobrączkowana Później ot czysta proza życia, gotowanie, pranie, dzieci rodzenie Nie no, żartuję, ale głównie chodzi mi o to, że zdarzają się przypadki gdy po ślubie ludzie się po prostu wypalają, bo ślub ich rozleniwia.

EDIT: Jakby co, zamężna nie jestem i nie spieszy mi się

[Duszaniola]

W sumie może się i czasem zdarza, że się wypala, ale jak dla mnie by było dokładnie tak samo, jakby ludzie ze sobą mieszkali długo bez ślubu. Chociaż zamężna nie jestem i może dlatego nie rozumiem tego, że ślub zmienia bo nikt mi tego logicznie wytłumaczyć nie może, mimo że opinie, że ślub to najgorsze zło to się szerzą wszędzie.

[catlady]

Co człowiek to inna opinia Mam nadzieję, że mój ukochany nie zacznie mnie olewać i traktować jak robota kuchennego, gdy już będzie po ślubie, bo będę musiała go zabić i zakopać w ogródku

[natalkaa7522]

Napisane przez WhiteCherry

a mnie jakoś nie dziwi, że ludzie interesują się nowinkami technicznymi.
równie dobrze można się odnieść do wizażowych wątków i zdziwić się, że laski podniecają się najnowszymi kolekcjami ubrań w sieciówkach, zdobyczami w lumpach, kosmetykami i innymi pierdołami, tworząc na ten temat sto pińcet blogów o modzie i kosmetykach. Elektronika może być bardziej fascynująca niż nowy kolor lakieru do paznokci a zwłaszcza jeśli chodzi o facetów, bo przywołałaś przykład swojego TŻ.

Mnie też to nie dziwi.

[catlady]

Mnie natomiast dziwi jak szybko ludzie się zmieniają. Nie chodzi mi o wygląd, tylko o to jak łatwo dają się zmieniać innym ludziom.

[narcyzowa]

Napisane przez catlady

Co człowiek to inna opinia Mam nadzieję, że mój ukochany nie zacznie mnie olewać i traktować jak robota kuchennego, gdy już będzie po ślubie, bo będę musiała go zabić i zakopać w ogródku

Jakiego sobie znajdziesz, takiego będziesz miała

Jeden z powodów, dla których według mnie nie należy brać ślubu bez wcześniejszego zamieszkania razem = podział obowiązków domowych Dla mnie to po tysiąckroć żałosne, że niektóre kobiety uważają, że ich obowiązkiem jest jednoczesna praca zawodowa i praca w domu na pełen etat, a jak facet raz na jakiś czas łaskawie umyje naczynia to święto lasu A potem narzekanie. Same to sobie robicie moje drogie, nikt leniwych facetów na siłę nie wciska

[a40adf61f4fa839fc99377457d0e94ddcb8a5d57]

Napisane przez narcyzowa

Jakiego sobie znajdziesz, takiego będziesz miała

Jeden z powodów, dla których według mnie nie należy brać ślubu bez wcześniejszego zamieszkania razem = podział obowiązków domowych Dla mnie to po tysiąckroć żałosne, że niektóre kobiety uważają, że ich obowiązkiem jest jednoczesna praca zawodowa i praca w domu na pełen etat, a jak facet raz na jakiś czas łaskawie umyje naczynia to święto lasu A potem narzekanie. Same to sobie robicie moje drogie, nikt leniwych facetów na siłę nie wciska

No ale jak to? Przecież to obowiązek kobiety! Mężczyzna wystarczy że JEST i swą wspaniałością zaszczyca kobietę
Ok, zgrywam się

[asioollka]

Napisane przez narcyzowa

Jakiego sobie znajdziesz, takiego będziesz miała

Jeden z powodów, dla których według mnie nie należy brać ślubu bez wcześniejszego zamieszkania razem = podział obowiązków domowych Dla mnie to po tysiąckroć żałosne, że niektóre kobiety uważają, że ich obowiązkiem jest jednoczesna praca zawodowa i praca w domu na pełen etat, a jak facet raz na jakiś czas łaskawie umyje naczynia to święto lasu A potem narzekanie. Same to sobie robicie moje drogie, nikt leniwych facetów na siłę nie wciska

Wiesz, jest też dużo kobiet, którym to odpowiada albo które nie widzą w tym nic dziwnego, bo tak zostały wychowane. Niestety u mnie w domu tak jest mimo, że to moja mama odniosła większy sukces zawodowy. Podczas świąt tata to taki truteń, tylko je , bo wychodzi z założenia, że żona i dwie córki wszystko zrobią.

[Chatul]

Dziwi mnie istnienie czegoś takiego, jak papier toaletowy zapachowy Naprawdę, nie wiem po co to komu. Zwłaszcza, że zapach takiego papieru nie jest zbyt mocny…

[Melanchton]

Napisane przez emememsik

Mój dotykowy HTC kilka razy spadł mi na beton i kilkanaście razy z pralki na płytki w łazience, nic mu nie jest, poza małą ryską na obudowie. Jeśli chodzi o piasek, to większy problem miałam z telefonami z klawiaturą, bo zawsze się tam jakoś przedostawał i przyciski przestawały działać.

Mój wypadł mi raz z kieszeni, kiedy jechałam na rowerze wprost na asfalt i nawet klapka mu nie odpadła Ale iphony wiele razy widziałam z pękniętą szybką... (Co do piasku również się zgadzam )

A propos sąsiadów: mnie ostatnio ojciec sąsiadki zdziwił. Dziewczę pojechało na Erasmusa i on się kręci po mieszkaniu, które planują komuś na ten czas wynająć. Spotykamy go, kłaniamy się grzecznie, a on zagaduje, że będziemy mieli przez chwilę nowych sąsiadów, my się dajemy zagadać... i w sumie od pierwszego zdania brzmi to tak:

Ja. Ja, ja, ja, ja, ja! Jaaaaaa! Jestem politologiem. Jestem socjologiem. Ja-aa! Jestem starszym wykładowcą z doktoratem. Wykładam na Uniwersytecie Śląskim, ale studiowałem w X i na UŚ poszedłem dopiero na drugi kierunek... akurat otworzyli wtedy socjologię i jaamoglem się tam dostać, mimo, że nie miałem protekcji ani znajomości w partii. Nie miałem, ja! Ja kupuję książki! Sto książek na kwartał rozdaję! Ja! Moja córka na Erasmusie. Moja córka zdawała międzynarodwą maturę. Ja! Moja żona! Moja żona też jest wykładowcą na uczelni! Moja córka mnie podziwia, mnie! Ja! Moi studenci! Moja praca, moje artykuły!

Mówię Wam, cyrk... Gość trajkotał przez pół godziny (niestety wpuściliśmy go do mieszkania). Gdzieś tak w połowie tych monologów na temat własnej wielkości spojrzał na mojego faceta krytycznym okiem i pyta się "a pan co studiuje?", więc ten mu na to, że już jest po studiach, a ja robię doktorat. Na co sąsiad:

Ach, doktorat, ja mogę pomóc, ja! Czy temat już wybrany? Ja znam się...

No cóż, ja też się znam, więc podziękowałam grzecznie. Akt drugi nastąpił kolejnego dnia, kiedy tenże sąsiad zaczepił as na klatce schodowej i wręczył tomiszcze, w którym jest jego wiekopomny tekst dotyczący migracji ludności w województwie X czy czegoś równie ciekawego. Planujemy dać mu na wymianę tom pokonferencyjny z jakimś moim nudnym artykułem, niech się też chłopina oświeci...
Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale nie ogarniam, po prostu nie ogarniam tej jakiejś potrzeby imponowania obcym ludziom w taki sposób.... Zrobiłem doktorat, klękajcie narody! Straszne. Mam nadzieję, że nie przedzierzgnę się po studiach w kogoś takiego.

[ciri15]

[1=a40adf61f4fa839fc993774 57d0e94ddcb8a5d57;3588048 0]No ale jak to? Przecież to obowiązek kobiety! Mężczyzna wystarczy że JEST i swą wspaniałością zaszczyca kobietę
Ok, zgrywam się [/QUOTE]
Jak Król Julian normalnie.
No kobitki, które mają synów, mam nadzieję, że coś z tym zrobicie

Moja mama jak stwierdzi, że jest bałagan, to zwraca się tylko do mnie i siostry, zakłada, że brat i tak się tym nie zajmie więc jemu nie będzie gadać. I ten tekst: "żebyś Ty - dziewczyna, nie sprzątnęła!".

Wczoraj mnie zdziwiło: oglądaliśmy jakiś program i ktoś powiedział "ch*j". Moja siostra do mnie, że ja też tak mówię(chociaż tego słowa akurat rzadko używam). Na co moja mama patrząc na mnie: "No ładnie, ładnie" powtórzone 150 razy i "Zawiodłam się na Tobie". No naprawdę, ma powód... Przeklinam tylko przy osobach w moim wieku, nigdy przy rodzicach, osobach starszych, w pracy, przy dzieciach... Generalnie tylko jeśli kogoś dobrze znam. Tak sobie myślę , że jej świat pod pewnymi względami jest czarno-biały.

[a40adf61f4fa839fc99377457d0e94ddcb8a5d57]

Napisane przez ciri15

Moja mama jak stwierdzi, że jest bałagan, to zwraca się tylko do mnie i siostry, zakłada, że brat i tak się tym nie zajmie więc jemu nie będzie gadać. I ten tekst: "żebyś Ty - dziewczyna, nie sprzątnęła!".

Moja matka ma to samo... Ja od "nastoletnich lat" słuchałam, że gotować nie potrafię (jak musiałam to się nauczyłam), że prania nie zrobiłam... itp. Bo żeby dziewczyna się tym nie przejmowała! A mój brat (ma 22 lata, stary koń ) a ona nadal mu majty pierze (ale to ona ma skrzywienie) - wczoraj np wrócił z roweru cały ubłocony, wrzucił sobie spodnie do miski żeby namoczyć i jak go znam to zapytał matki co zrobić z plamami po błocie i smarze. Ona zamiast mu powiedzieć pobiegła do łazienki i sama mu uprała te portki...

Tak, to wszystko wina KOBIET... To my, kobiety tak wychowujemy synów. Patriarchat i ojciec, który nie kiwnie palcem w domu (i przekazuje to synowi) to tylko skutek uboczny.

[catlady]

Napisane przez narcyzowa

Jakiego sobie znajdziesz, takiego będziesz miała

Jeden z powodów, dla których według mnie nie należy brać ślubu bez wcześniejszego zamieszkania razem = podział obowiązków domowych Dla mnie to po tysiąckroć żałosne, że niektóre kobiety uważają, że ich obowiązkiem jest jednoczesna praca zawodowa i praca w domu na pełen etat, a jak facet raz na jakiś czas łaskawie umyje naczynia to święto lasu A potem narzekanie. Same to sobie robicie moje drogie, nikt leniwych facetów na siłę nie wciska

Już znalazłam, dlatego mam nadzieję, że po nałożonej obrączce mój ideał nie zamieni się w potwora

I mam DOKŁADNIE takie samo zdanie jak ty. Najpierw mieszkanie razem przez jakiś czas, dopiero później myślimy o poważniejszych zobowiązaniach. Wszystkie przywary człowieka wychodzą, gdy widzimy go podczas codziennych czynności

[ciri15]

[1=a40adf61f4fa839fc993774 57d0e94ddcb8a5d57;3588191 2]Moja matka ma to samo... Ja od "nastoletnich lat" słuchałam, że gotować nie potrafię (jak musiałam to się nauczyłam), że prania nie zrobiłam... itp. Bo żeby dziewczyna się tym nie przejmowała! A mój brat (ma 22 lata, stary koń ) a ona nadal mu majty pierze (ale to ona ma skrzywienie) - wczoraj np wrócił z roweru cały ubłocony, wrzucił sobie spodnie do miski żeby namoczyć i jak go znam to zapytał matki co zrobić z plamami po błocie i smarze. Ona zamiast mu powiedzieć pobiegła do łazienki i sama mu uprała te portki...

Tak, to wszystko wina KOBIET... To my, kobiety tak wychowujemy synów. Patriarchat i ojciec, który nie kiwnie palcem w domu (i przekazuje to synowi) to tylko skutek uboczny.[/QUOTE]
Nie no jasne, że od ojca też powinien czerpać te wzorce. Ale, jak widać, mamusi przyzwolenie na takie zachowania jest decydujące.
To Twój brat i tak dobry, bo je zamoczył. Wstyd się przyznać, ale mój zwozi brudne ubrania ze studiów do domu, choć ma tam pralkę...

[a40adf61f4fa839fc99377457d0e94ddcb8a5d57]

Napisane przez ciri15

Nie no jasne, że od ojca też powinien czerpać te wzorce. Ale, jak widać, mamusi przyzwolenie na takie zachowania jest decydujące.

Wzorce - jasne, są bardzo ważne. Jeśli syn widzi, jak ojciec traktuje jego matkę jak służącą to staje się to dla niego naturalne i pewnie będzie to naśladował. Ale dlaczego do jasnej cholery ta matka/kobieta/żona się nie zbuntuje? Albo dlaczego sama się czasem wciska w ten durny schemat?

[megamag]

A mnie dziwią mądrości wygłaszane przez niektórych na temat studiów. "E nie idź na studia humanistyczne, będziesz pracować w maku, idź na politechnikę, po tym jest kasa".

No bardzo fajnie i w ogóle ich to nie obchodzi, że osoba której udzielają rady, nawet nie zdawała matury z przedmiotów, po których mogłaby iść na politechnikę, w ogóle jej to nie interesuje, jest nogą z matmy i najpewniej nie przetrwała by tam pierwszego roku.