|
|
#4321 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Not a Parfume Juliette Has a Gun
mam wrażenie, że to trochę nie w porządku sprzedawać ambroxan w cenie perfum, ale z drugiej strony nie wiem, ile kosztuje. I tak, jak poczucie przyzwoitości nie pozwala mi kupić Molekuł (ale mam Iso), tak tutaj nie chcę znać ceny tego chemikalium, bo zapach bardzo mi się podoba. I to, co się z nim dzieje na mojej skórze. Jestem szczęściarą, bo i molekuły, i NeP pachną na mnie Są nieokreslone - coś jak ciało po opalaniu. Chcę to mieć! ![]() Teraz, już!
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
#4322 |
|
spin doctor
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 7 515
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Jako że przerzuciłam się całkiem na świeżaki wczoraj w D przetestowałam Acqua di Gioia fraiche-są cudowne
![]() Testowałam też Noa edt-delikatne mydełko i tyle. Zapach skóry świeżo wymytej zwykłym mydłem Do tego nietrwałe bardzo.
__________________
"Wybrałam osobę, którą chcę być, i nią jestem." |
|
|
|
#4323 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 1 014
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
mam Noa edt z 2010 r i są trwałe - na skórze pachną prawie cały dzień , na ubraniu na pewno 2 dni (po 2 dniach wyprałam bluzkę). |
|
|
|
|
#4324 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 417
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Serge Lutens, Fleur D'oranger
noszę na sobie od rana, poprawiać musiałam dwa razy, ale ja nie zlałam się nimi , wystarcza 4-5 psiknięć, także są intensywne, ale średnio trwałe. Raczej bliskoskórne, chociaż inni też je wyczuwają. Uwaga ode mnie - są oleiste. Nie barwią ubrań, ale zostawiają skórę lepką. Fleur D'oranger pachnie na mnie... dość kontrowersyjnie. Na początku poczułam bardzo ostrą, gorzką nutę kwiatu pomarańczy. Identyczny zapach ma mój hydrolat z kwiatu pomarańczy, którego używam jako toniku do twarzy. Myślałam, że zapach będzie płaski i jednowymiarowy, tak zupełnie, jak Demeterki. Ale nie... po godzinie zaczęłam pachnieć jak... moja prababcia! Taki ostry, duszący zapach, kojarzący mi się ze starą szafą, nadgniłą kanapą, kulką na mole, naftaliną, szpitalem, przepoconymi włosami, moherowym, ciepłym swetrem. Taki ciepły, mokry, duszący zapach ciepłego, ludzkiego ciała, mocno fizjologiczny, podszyty delikatnie wanilią i może piżmem. Odruchowo chciałam iść zmyć to paskudztwo z siebie, ale wytrzymałam. Zapach rozwinął się do nut bardziej naturalnych, świeżych i ostrych, drapiących, kwiatowych. Zaczął pachnieć jak świeżo zroszone kwiaty, przełamana gałąź drzewa, trochę żywicznie. Próbowałyście kiedyś ugryźć różę? Albo tulipana? Narcyza? Ja próbowałam, jako dziecko, gdy nie miałam nożyczek a chciałam skrócić łodyżkę. Te łodygi mają taki mocny, cierpko-gorzki smak, bardzo świeży i dziwaczny. Wąchając Fleur D'oranger czuję ten zapach i wręcz czuję ten smak osadzający się na języku. Zapach wgryza się w nozdrza, kręci, ciężko się go pozbyć. Ogólne wrażenie - ten Lutens to świeży, majowy ogród, pełen wilgoci, mokrej, przegrzebanej ziemi, starszej ogrodniczki lekko spoconej pracą. Ostry, zimny, naturalny. Myślę, że gdybym spotkała kogoś tak pachnącego na ulicy, pomyślałabym, że ma piękny naturalny zapach, nie perfumy. Że to mieszanka jego ludzkiego zapachu, kwiatów, którymi się zajmował, proszku do prania, kosmetyków, wszystkiego, z czym się stykał. Wszystkiego, co w miarę ładne. To tak jakby te perfumy składały się z zapachu każdej rzeczy, którą dotkniemy pracując w ogródku. Jest zielono i świeżo. Oryginalnie. Zapach zdecydowanie nie dla mnie, a odlewkę zużyję w cieplejsze dni niż dzisiejszy. Dziś u mnie mokro, pada, zimno. W taki dzień zdecydowanie wolę otulić się jakimś słodko-orientalnym dusicielem. Przepraszam za nieskładne zdania, nie umiem pisać o perfumach, po prostu chciałabym pomóc innym poza tym lubię pisać.
|
|
|
|
#4325 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 906
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
.A u mnie w tym tygodniu: Labdanum 18 Le Labo – świetny zapach. Słodkie labdanum przyprawione wanilią i skórą, a w bazie złagodzone pudrem. Całość okraszona wyraźną nutą cywetu, która jednak nigdy nie staje się wulgarna. Bardzo mi się podoba – przypomina mi odrobinę Musc Ravageur. Trwałość bardzo dobra. Seville a l'aube L'Artisan – bardzo przyjemne zaskoczenie .Chinatown Bond no. 9 – cytrusy, kardamon, białe kwiaty i wanilia. Całość dziwnie słodko – kwaśna, baza jest za to dość słodka, przyjemnie waniliowa. Ogólnie nic specjalnego, nudny, przewidywalny, trochę męczący zapach. Black Ananda Micallef – ładne, klasyczne połączenie dusznych, białych kwiatów, z których główną rolę gra jaśmin, z cieplejszymi nutami wanilii, piżma i pudru. Interesujący i trwały, ale zbyt przypomina mi Organzę, która jest o wiele ładniejsza.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist. |
|
|
|
|
#4326 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: L.A.
Wiadomości: 1 904
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Ostatnio testowałam wiele perfum...
Avon - Only Imagine, o którym wszędzie piszę, ponieważ mnie urzekł Jest świeży, owocowy, dziewczęcy, wspaniały. Wiodącą nutą jest tutaj jabłko - ale nie takie kwaśne, lecz słodziutkie i orzeźwiające. Niestety, nie grzeszy trwałością.Adidas - Fun Sensation - bardzo słodki, za słodki, mdły po prostu. Nie wyczuwam żadnych nut zapachowych poza maliną i fiołkiem, które nie tworzą w tej kompozycji dobranej pary. Giorgio Armani, Acqua di Gioia EDP - doskonale wszystkim już znany, lecz ja miałam okazję przetestować niedawno. Cudowny zapach. Rześki i świeży, cytryna i mięta idealnie komponują się z jaśminem, osłody dodaje cukier. Czuję się tak, jakbym spryskała się moim ulubionym napojem - Mojito
|
|
|
|
#4327 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: gród Kraka
Wiadomości: 6 434
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
dzięki kochanej Daff udało mi się przetestować, a nawet zawłaszczyć próbkę zapachu od dawna przeze mnie poszukiwanego
zapach ma fantastyczne otwarcie, jest żywiczny i drzewny, bardzo wytrawny, miałam odległe skojarzenia z drzewnością diptyque'wego L'eau Trois ale w miarę rozwoju do głosu dochodził oud... tym razem w wydaniu kwaśnym/siuśkowym (zupełnie jak w Black Agar), mina mi rzedła coraz bardziej i niestety z pierwotnego zachwytu został niesmak i konkluzja: ten składnik powinien być wyekspediowany na Marsa, bo to, że wyskakuje z lodówki zauważyłam już dawno
|
|
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
|
|
#4328 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
Recenzja obrazowa, wnikliwa, konkretna i bardzo użyteczna
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
|
#4329 |
|
Piers do przodu
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 19 285
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Fleurs d'Oranger radzę potestować w zimnie
na mnie właśnie wtedy rozkwita pełnią swego rażenia - w cieplejszym klimacie ujawnia zieloność przyduszonych łodyg dwutygodniowego wazonu ![]() Ja testowałam dzziś Atelier Cologne Orange Sanguine - strzał na lato
__________________
Dying is easy it's living that scares me to death . ![]() |
|
|
|
#4330 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Seventh Heaven
Wiadomości: 4 411
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
![]() Amouage Library Collection OPUS VII - otwarcie Opus VII to mix przyprawowy kozieradki, majeranku i pieprzu, ostry, przeszywający nozdrza, wypełniający je na wskroś. Przywodzi raczej na myśl rosół z przesadzistym bukietem ostrych przypraw, a nie woń perfum Pomijając te dwie godziny zielarskiej inwazji, ciąg dalszy zachwyca urodą, emanuje szykiem, elegancją i co najważniejsze... odzyskuje charakter Amouage. Wciąż wyczuwalne przyprawy już nie grają pierwszych skrzypiec, zapach osiada bliżej skóry, łagodnieje. Miodowa ambra delikatnie splata się z żywicą agarową, w tle wibruje ledwie wyczuwalna woń aksamitnej skóry, przesiąkniętej lekko stęchłym akordem paczuli i nut drzewnych. Pomimo swej delikatności i subtelności (pomijając oczywiście pierwszą fazę), Opus VII jest zapachem bardzo trwałym, wyraźnie wyczuwalnym nawet następnego dnia. Dodam jeszcze, że początek jest zdecydowanie ukłonem w męską stronę, później jest już unisexowo
|
|
|
|
|
#4331 | |
|
Nocna Straż
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Mur
Wiadomości: 3 860
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
#4332 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 1 014
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Dlatego szukałam takiej do 2010 r, a jak sprawdziłam czy jest trwała to dokupiłam drugą setkę, została jeszcze jedna sztuka
|
|
|
|
#4333 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 13 041
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
![]() Prada Luna Rossa - czyli Prada Infusion w natarciu Nie wiem skąd się bierze podobieństwo, bo żadnej nuty nie mają wspólnej, ale na mnie Luna Rossa to miks Infusion d'Iris i Infusion d'Homme (edit: widzę, że te same ręce zmieszały wszystkie trzy zapachy ). Jest mniej kwiatowa i damska od pierwszej i mniej szaromydełkowa od drugiej. W otwarciu czuć pomarańczę i miętę (szkoda, że przy teście nadgarstkowym wychodzą bardziej niż przy globalnym noszeniu, bo to naprawdę udany akord). Lawenda jest tu bardzo łagodna i kojąca, nie zielona, sporo jest też szałwii i ambroxanu. Zapach daje wrażenie czystości, jest dobrze wyważony, ma dobrą intensywność i trwałość. Może nie porywa nowatorstwem i odważnym połączeniem nut, ale jest bardzo porządnie zrobiony i naprawdę miło mi się go nosi. Na tę porę roku strzał w dziesiątkę
__________________
Joga z rana jak śmietana. Edytowane przez agnyska81 Czas edycji: 2013-05-14 o 17:10 |
|
|
|
|
#4334 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 417
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Dziękuję za wsparcie Dziewczyny, w takim razie nie zniechęcam się do pisania
![]() Neonatura Cocoon Yves Rocher - próbeczka marzyła mi się od ponad roku, jakoś nie mogłam się zebrać do upolowania tego zapachu z wymiany czy rozbiórek... w końcu go dopadłam. Przez cały czas oczekiwania na niego wyobrażałam go sobie w różny sposób. Czytając recenzje na blogach czy wizażu, wymyśliłam sobie, że będzie to zapach jadalny, bardzo słodki, waniliowy, wielowymiarowy, ciepły, otulający jak szalik w zimie, jak kokon. Testy na mojej skórze niestety zrewidowały tą wizję... Na mojej skórze Neonatura pachnie jak... whisky! Taka jest pierwsza nuta tego zapachu. Z niedowierzaniem wwąchiwałam się w nadgarstki (przerażona zapachem podkorkowym początkowo tylko tam się spryskałam, po godzinie odważyłam się na tyle, żeby przetestować zapach globalnie). Początkowo myślałam, że to tylko miks zapachu i alkoholu, który wywietrzeje po minucie, jak w każdych perfumach na bazie alkoholu. Ale nie! Nuta whisky utrzymuje się na mnie właśnie około godzinki. To głęboki, nieco drzewny aromat, trochę przemieszany z paloną gumą, dymem, taką starą, mahoniową, wyślizganą ze zużycia fajką (drewienkiem, z którego jest zrobiona, mój tata jest palaczem fajki, więc zapach mi bliski), samym alkoholem, czystym, podawanym w szerokich szklankach o grubym dnie na ciemnej, skórzanej, zimnej kanapie. Nieco męski początek. Dalej robi się coraz ciekawiej i bardziej intrygująco. Do głosu dochodzą nuty ostre - pieprzno-przyprawowe. Nie czuję znanego ze słodkich przyprawowców cynamonu. Raczej kręcący nos kardamon czy gałka muszkatłowa, coś jak przyprawa do piernika, uderzające do głowy, odurzające, "zimne" w odbiorze. Po kilku godzinach zaczynam wyczuwać coś jakby bursztyn? ambrę? ciepło-słodko-przyskórnego. Później rozwija się w wanilię i bardzo, bardzo gorzko-kwaśne kakao, takie 100%, czarne jak Afryka, suche jak step, niejadalne, wykręcające język. Zapach ma w sobie coś odrzucającego i coś przyciągającego. Jednym słowem określiłabym go : wytrawny. Tak jak wytrawne wino, które mimo, że cierpkie, uzależnia, tak jak 90% gorzka czekolada, po której zjedzeniu mamy dość czekolady na cały dzień. Zapach nie ociepla się na mnie, trwa i trwa już 12 godzin i nie ma zamiaru zniknąć. Ubrania pachną jeszcze dłużej, ale ja wolę oceniać trwałość na skórze. Podsumowując - nie jest wcale jadalnie czy orientalnie. Są jakieś przyprawy czy kakao, ale czy to oznacza, że zapach jest jadalny? Ja bym kardamonu nie polizała. Jest to po prostu intensywny, ostry aromat, koło którego definitywnie nie można przejść obojętnie. Ma skubany niezłą trwałość i przyciąga uwagę otoczenia. Zdecydowanie nie jest "otulający jak kokon". Raczej przylegający do ciała jak skórzane wdzianko, obcisłe stringi, seksowne pończochy. To zapach dla kobiety dojrzałej (niekoniecznie wiekiem, raczej psychicznie), pełnej elegancji i klasy, świadomej swojej seksualności. Jest jak strzelenie z bicza, szalony, ostry seks, wymierzony policzek. Taki w dobrym stylu. To nie jest zapach, który się nosi "na poprawę humoru". To zapach, który się nosi świadomie. Oczywiście recenzja bardzo subiektywna, jak każda recenzja perfum. Nie wiem, czy go chcę. Z jednej strony się go boję, z drugiej strony mnie kusi. Nie wiem, czy jestem wystarczająco kobiecą kobietą żeby nosić tak ostro-męsko-seksowny zapach. Wiem za to, że chętnie trzymałabym w domu choć kilka ml. Żeby móc odkryć w sobie czasem demona ![]() Edycja : Z ciekawości sprawdziłam i dodaję nuty zapachowe: paczula, kakao, wanilia, kokos wydaje mi się, że jednak jest tego więcej... ---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ---------- Thierry Mulger - Womanity Test blotterkowy i nadgarstkowy...po pół godziny zmyty. Nuty zapachowe (ponoć) to figa, kiwi, drzewo figowe, piżmo, kawior, ambra. Czym na mnie pachnie? Wiem, że recenzja po jednym użyciu jest niemożliwa. Tym bardziej tylko po pół godziny noszenia. Ale to wątek "ostatnio testowałam" a pół godziny z tym zapachem to, uwierzcie, wystarczający test. Mi z pewnością starczy do końca życia i ciut ciut. Pierwsze, co uderza po nosie, to średnio świeża ryba. Później niestety czuję metaliczny zapach krwi. W sumie metaliczno-rybi zapach krwi menstruacyjnej. Cielesny, ostry, duszący zapach. Później czuję kwaśny aromat zepsutego ciała, potu, skóry. Żadnych fig czy kiwi nie czuję. Raczej piasek nad morzem, sól i ciepłą wodę. Zapach mocno "ludzki", mocno fizjologiczny. Dla mnie to zapach noszonych przez kilka godzin DAMSKICH fig (może stąd figi w opisie nut?), zapach porodówki, stosunku płciowego w jego najbardziej anatomicznej, dosłownej formie. Zapach brudu, potu i krwi. Nie wiem, jak ktoś mógłby chcieć tak pachnieć. Gdyby te perfumy rozwijały się tak na każdym, to poleciłabym je wyłącznie fetyszystom (i fetyszystkom) kobiecych aromatów. Z recenzji innych osób jednakże wnoszę, że nie zawsze i nie na każdym zapach tak rozkwita, że czasem można przeczekać pierwsze nuty lub że nie każdy go w ten sposób odbiera. Ja niestety właśnie tak. Dlatego też pół godziny z Womanity wspominam źle. Bardzo źle. Jednakże wiecie co? Tytuł jest niesamowicie trafny, nie wymyśliłabym lepszego ![]() ale się naprodukowałam... Edytowane przez kmb1 Czas edycji: 2013-05-14 o 20:11 |
|
|
|
#4335 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
A na mnie Cocon jest apteczny - po jadalnym początku. I jak wszystkie tego rodzaju "lekarstwiane" zapachy, jest kompletnie aseksualny. Co nie znaczy, że nie fajny - ale ja się w nim czuję, jak stara szuflada, w której babcia z kłopotami z pamięcią trzyma czekoladę i lekarstwa (szczególnie różne maści do nacierania). I od dawna do tej szuflady nie zagląda.
Natomiast Womanity owszem, ma niepokojący akord rybno - metaliczny, ale przy tym pachnie w całości jak jakiś nieznany, rześki, egzotyczny owoc. Z kolcami.
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
#4336 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Six Scents M Ohne Titel n 3-gumowo- zamszowy, dość lekki zapach. Kaczuszka ulepiona z zamszowej śliweczki, gumowego cyweciku i gumowego kastoreum. Nuty zwierzęce nie są tu bardzo zwierzęce, powiedziałabym, że dość zabawnie ujęte, bez ukrywania swojego syntetycznego rodowodu. Do tego trochę lukrecji i słodkiej tonki w bazie. Nowoczesna, bezbolesna całość. Ale 550zł to ja zainwestuję gdzie indziej.
Dubai Scent of Departure- nietypowe wydanie oudu, to znaczy takie, w którym oudu prawie się nie wyczuwa i w ogóle pojedyncze nuty są dla mnie prawie nieczytelne. Na anglojęzycznych forach pojawia się określenie "mineralny", to doskonale oddaje charakter zapachu. Mnie dalekie skojarzenia wiodą do pijalni wód zdrojowych. Całość jest bardzo interesująca, wakacyjna, i,niestety, na mojej skórze bardzo nietrwała. Patchouli Boheme LM Parfums- przepiękne otwarcie i serce. Otwarcie jest gorzkawe od geranium, i już w pierwszych minutach pojawia się ślad jasnego piżma, cały pęk różnych przypraw, no i ona. Paczula. Paczula lekko kamforowa, skórzano-tytoniowa, wilgotna od zielska. Spędzimy z nią trzy- cztery godziny potężnej projekcji i pięknej przygody. W bazie niestety jest trochę za dużo balsamu tolu, jego miodowo-ambrowo-waniliowe aspekty są dla mnie zbyt pudrowe i zbyt słodkie. Niezmiernie trwałe i ogoniaste- wytrzymały około 15 godzin! Rasikh Syed Junaid Alam-szafran i maliny rodem z Tuscan Leather. Skóra rodem z Tuscan Leather.Oud, najwyższej jakości przykurzony oud, rodem z Tuscan Leather (nie ma go w nutach, ale według mojego nosa jest na pewno ). Bo Rasikh to po prostu Tuscan Leather, nieco lżejsze i bardziej owocowe. Takie Tuscan Leather Eau Fraiche . Bardzo mi się podoba, trzyma się skóry zabójczo, cały boży dzień, z projekcją aż do nieba. Zdumiewający jest ciężar flakonu- można nim zabijać; nigdy nie miałam w dłoni cięższych 100ml.
__________________
wymiana |
|
|
|
#4337 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Z ciężkich flakonów - myślałam, że nic nie przebije brązowego Gucci
![]() Nie Gucci by Gucci, tylko brązowego płynu w szklanym klocu
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
#4338 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
__________________
wymiana |
|
|
|
|
#4339 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
O matko.
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
#4340 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 13 041
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
Cytat:
__________________
Joga z rana jak śmietana. |
||
|
|
|
#4341 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 417
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Amor Amor Summer 2010 (był taki w ogóle? Mam flakon od wizażanki, wygląda dokładnie jak summer 2011 a ponoć jest z 2010) - mam amorka klasycznego. Nie lubię. Myślałam, że może z tą wersją będzie inaczej...
i było! Jeszcze gorzej. Piłyście kiedyś żywiec zdrój cytrynową? Albo nałęczowiankę cytrynową? Uderzający, cytrusowy, bardzo, bardzo kwaskowaty zapach, przez który łzy napływają do oczu. Jak domestos lekko podbity nutą ogórka i grejpfruta. Niestety, po chwili wszystko zlewa się w całość i czuć wyłącznie cytrynę. Ordynarną, nudną, pretensjonalną. Płaską. Perfumy z bazarku pachną lepiej. Podróbki pachną lepiej. To jest jakieś paskudztwo! Do tego pieruńsko trwałe. Poleci w świat. Nie wiem jak mogłam chcieć całą setkę w ciemno. Pragnęłam czegoś świeższego na lato. To nie to. |
|
|
|
#4342 |
|
Panaroja
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 8 694
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
1.na mnie Kokon wali wilgotną ziemistą paczulą i gorzkim kakao , potem powoli wyłazi z niego wanilia , ale jadalny nie jest w najmniejszym stopniu , Koksa na szczęście nie czuć
![]() 2. a na mnie Womanity pachnie jak orzechy , zero jakiejkolwiek fizjologiczności , ryby też nie ma , figa - owszem .
__________________
Cezar się nie starzeje . Cezar dojrzewa ![]() -Morza się zagotują , krainy Dysku pękną , królowie runą w proch , a miasta będą niczym jeziora szkła . Uciekam w góry. -Czy to pomoże ?[...] -Nie , ale stamtąd będzie lepszy widok . Terry P. ![]() |
|
|
|
#4343 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 314
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Zadziwiacie mnie tymi opisami Womanity... Dla mnie to nieszkodliwe zupełnie masło orzechowe (ew. orzechy prażone na patelni z odrobiną cukru)z daaaaaaleko w tle pobrzmiewającą figą. Przyjemne nawet.
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#4344 |
|
Panaroja
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 8 694
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
[1=025dd70b38ae5ec63576996 b909aa97df2915b11_5f1f5c7 240092;40825718]Zadziwiacie mnie tymi opisami Womanity... Dla mnie to nieszkodliwe zupełnie masło orzechowe (ew. orzechy prażone na patelni z odrobiną cukru)z daaaaaaleko w tle pobrzmiewającą figą. Przyjemne nawet.
[/QUOTE]
__________________
Cezar się nie starzeje . Cezar dojrzewa ![]() -Morza się zagotują , krainy Dysku pękną , królowie runą w proch , a miasta będą niczym jeziora szkła . Uciekam w góry. -Czy to pomoże ?[...] -Nie , ale stamtąd będzie lepszy widok . Terry P. ![]() |
|
|
|
#4345 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
[/QUOTE]Na mnie Womanity pachnie jak typowy orzech włoski, prosto z drzewa, dopiero co obłupany ze swojej zielonej otoczki Figi także czuje ![]() Nie czuje tam absolutnie nic krwisto-rybiego
Edytowane przez elizabarbara Czas edycji: 2013-05-15 o 15:36 |
|
|
|
|
#4346 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Holandia
Wiadomości: 2 134
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
[1=025dd70b38ae5ec63576996 b909aa97df2915b11_5f1f5c7 240092;40825718]Zadziwiacie mnie tymi opisami Womanity... Dla mnie to nieszkodliwe zupełnie masło orzechowe (ew. orzechy prażone na patelni z odrobiną cukru)z daaaaaaleko w tle pobrzmiewającą figą. Przyjemne nawet.
[/QUOTE]Dla mnie to przede wszystkim figa i liscie z drzewa figowego, dobitniejsze i mocniejsze jeszcze bardziej w The Taste of Fragrance ![]() Zupelnie nie rozumiem tych rybno-fizjologicznych skojarzen, to jakby byla mowa o zupelnie innym zapachu
__________________
A woman's perfume tells more about her than her handwriting. |
|
|
|
#4347 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 367
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Cytat:
__________________
... panta rhei ... |
|
|
|
|
#4348 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Orzechy w Womanity? Gdzie???
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|
|
|
#4349 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 3 694
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Na początku
Ja też czuję orzechy, ale laskowe A potem cienki, mdły, lekko metaliczny kompot. Ryby, kawioru, wydzielin niet...
|
|
|
|
#4350 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 3 215
|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Wg. mnie tam są, i to laskowe, na dodatek zmieszane z morskim odświeżaczem do WC
__________________
Edytowane przez renia30 Czas edycji: 2013-05-15 o 18:43 |
|
![]() |
Nowe wątki na forum Perfumy
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:17.







poza tym lubię pisać.
.




na mnie właśnie wtedy rozkwita pełnią swego rażenia - w cieplejszym klimacie ujawnia zieloność przyduszonych łodyg dwutygodniowego wazonu








a na mnie Womanity pachnie jak orzechy , zero jakiejkolwiek fizjologiczności , ryby też nie ma , figa - owszem .


