Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu.

[wika82]

Napisane przez ciri15

Wiesz, nic nowego mi nie powiedziałaś, że dziecko się w brzuchu buja i tak usypia. Chodzi tylko o to, że skoro się tak przyzwyczaiło to potem musi być stopniowo "odzwyczajane", bo jest już odrębnym człowiekiem, który ma własne nogi i za jakiś roczek będzie już chodził. Nie musi przez dwie godziny być bujany na "chodząco", miłość i bliskość można okazywać na różne sposoby.

Na odzwyczajanie przychodzi właśnie czas wtedy, kiedy samodzielnie chodzi.

[ciri15]

Napisane przez wika82

Buahahah.

W nocy nie powinno się brać od razu dziecka na ręce, bo się je wybudza. Trzeba dać mu chwilkę, żeby usnęło samo. dopiero kiedy płacze chwilę, a płacz przybiera na sile - trzeba się nim zająć. Możliwe, że niepotrzebnie w ogóle brałaś na ręce siostrę od początku zamiast dać jej spokojnie zasnąć.

Wow, to jednak można dać dziecku chwilę popłakać i poczekać na dalszą reakcję i uspokojenie. No jednak mnie zadziwiacie.

Nie wiem czy się nie wczytałaś, ale w końcu to właśnie zrobiłam. Popłakała i zasnęła, nie wiem, może była już tak zmęczona tym płaczem, ale poskutkowało. Potem już całą noc przespała.

[Luba]

Napisane przez ciri15

No wow, ktoś się wreszcie przyznał do tego.

Powiedz mi, tak serio, czego Ty nie rozumiesz?
Przeciez od poczatku bylo tu pisane, zreszta sama tez pisalam, ze te bliskosc mozna dziecku tez inaczej zapewnic, m.in. przez polozenie sie z dzieckiem, tulenie itd.
A Ty ciagle upierasz sie przy tym, ze my kazemy rodzicom "nosic dziecko godzinami, na kazde kwekniecie", jak pisalam, nie kazde kwekniecie oznacza tez to, ze dziecko potrzebuje brania na rece.

Mam wrazenie, ze nie bardzo czytasz co piszemy lub tak przyzwyczailas sie do swojej wizji tego co piszemy, ze zal Ci sie z nia pozegnac

Bardzo prosze, przeczytaj jeszcze raz ten nasz dialog, bez uprzedzen i z nalezyta starannoscia.
Bo ja juz nie bardzo wiem jak to wszytsko tlumaczyc.

[hje]

Napisane przez CzasKomety

Głównie Ówcześni Wędrowcy Niemający Ojczyzny?

Napisane przez kawa_zmlekiem

A jeżeli dziecko wymusza płaczem (bo oczywiście może wymuszać), że chce chodzić w koło po skrzyżowaniu (atrakcja - światła się zmieniają), to rodzic powinien się na to godzić? W imię bliskości?

Ale jak można porównywać niemowlę, które nie potrafi inaczej jak płaczem poinformować o swojej potrzebie, do dziecka, które umie mówić i wyrazić dosłownie swoje potrzeby?

[wika82]

Napisane przez ciri15

Wow, to jednak można dać dziecku chwilę popłakać i poczekać na dalszą reakcję i uspokojenie. No jednak mnie zadziwiacie.

Nie wiem czy się nie wczytałaś, ale w końcu to właśnie zrobiłam. Popłakała i zasnęła, nie wiem, może była już tak zmęczona tym płaczem, ale poskutkowało. Potem już całą noc przespała.

Mam wrażenie, że udajesz, że nie rozumiesz.
Chwila nie jest równa godzinom płaczu. Jeśli dziecko płacze dłużej niż chwilę, (minuta, półtorej) i nie da się uspokoić inaczej, niż nosząc na rękach, to mądry rodzic nie zostawia dziecka na godziny wypłakiwania się, tylko nosi i przytula.
Bo niektóre dzieci potrafią płakać godzinami.

[ajah]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;48406338]Bratanek to trochę inna sprawa. Od wychowywania są rodzice.
Mój Młody też mi robi sceny, jak mu nie chcę dać telefonu (ma 15 miesięcy...) Ale po 1 staram się przy nim nie korzystać, żeby nie widział zakazanego owocu, a po 2 - szybko odwracam uwagę, jak się wkurza.
Na razie skutkuje.[/QUOTE]
Dziwię ci się.
Nie korzystać z telefonu, bo dziecko zobaczy.
IMHO chore.

Napisane przez Bananalama

Ja tak z innej mańki zacznę : w wakacje, końcem sierpnia szłam przez las ze znajomymi. Była to miejscowość wczasowa, ale już po sezonie. Przez las się szło nad morze, a pogoda super nie była, więc było szarawo. No i idziemy sobie, patrzymy, a tu jakaś baba, przy wtórze płaczącego głośno dziecka gdzieś w oddali, hyc! za górkę i drzewa i zadowolona siedzi sobie. Myślę sobie, o co kaman. A tu na drodze, w lesie stoi sobie dziewuszka, może miała 2,5 roku i żałośnie płakała. Żal mi się zrobiło, podchodzimy do niej ze znajomą i pytamy, co się stało, wzięłyśmy malutką za rączki i poszłyśmy do babona, który, jak się domyślałyśmy, był matką dziewczynki. Baba siedziała schowana za górką cała zadowolona, uśmiech od ucha do ucha. Dziecko istotnie było jej, a pani poinformowała nas, że jej dziecko właśnie dostaje lekcję, żeby się słuchało i że zrozumiemy, jak będziemy miały własne. Nastąpiła niemiła wymiana zdań, no bo sorry, jak ja nie chciałam gdzieś iść, to matka mówiła "to ja idę" i szła, ale ja ją mogłam widzieć, nie chowała mi się nigdzie, a już na pewno nie w lesie i cały czas mogła mnie widzieć. Ta baba swojej córci zza tej górki nawet nie widziała. Jeszcze powiedziałyśmy jej, że przecież małą każdy mógł zwinąć w tym czasie. A baba, że trzeba być nienormalnym, żeby tak myśleć. No kurde, przecież z nami poszła bez problemu, jak tylko obiecałyśmy ją zabrać do mamusi. A z resztą co to za problem zabrać skądś małą dziewczynkę?
Mnie się takie postępowanie wydawało nieludzkie, ale może niech się wypowiedzą wizażowe mamy, bo wiem, że tu wchodzą. Może baba chciała uniknąć OZM i przeholowała w drugą stronę? Albo serio tak się robi?

Masakra do sześcianu.
Też uważam postępowanie tej kobiety za nieludzkie.
Uważam, że takim ludziom trzeba zwracać uwagę. Na niektórych nic innego nie działa jak metoda zdartej plyty.

Napisane przez wika82

Jakiś czas temu byłam świadkiem ciekawej sceny w autobusie.
Na jednym z przystanków wsiedli rodzice z około 3 letnim dzieckiem. Podeszli na przód autobusu, bo maluch chciał widzieć więcej i było wolne miejsce obok starszej pani. Mama już chciała posadzić tam chłopca, który zaprotestował dość stanowczo mówiąc, że wolałby to drugie zajęte miejsce. Na to oboje rodzice stwierdzili, że miejsce jest zajęte i wobec tego dziecko będzie stać z nimi. Mały zaczął marudzić, aczkolwiek nie jakoś histerycznie. Starsza, (ale w pełni sprawna) pani wstała i mówi do chłopca, żeby usiadł, bo ona zaraz wysiada. Rodzice odmówili i kategorycznie powstrzymali chłopca przed zajęciem miejsca mówiąc, że ma stać, chłopiec marudził dalej nieco podnosząc głos. I wtedy się zaczęło..
Kierowca zaczął wrzeszczeć na rodziców, że mają posadzić malca, bo jak on zahamuje, czy skręci, to ten wybije zęby itp. Tata odpowiedział, że dziecko jest z nimi, poza tym to oni je wychowują i żeby kierowca się nie wtrącał tylko jechał. Kierowca dostał szału, ojciec się bronił, poparła go mama, pasażerowie podzielili się i bronili każdej ze stron. Piekło.
Jedynym plusem było to, że dziecko zamilkło.

---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:51 ----------



Najczęściej bliskości. Moje dziecko przez pierwsze 3 miesiące prawie non stop potrzebowało być przytulone, głaskane i kołysane. Przeze mnie lub tatę.

Okropna sytuacja.
Dorośli ludzie a nie mogli się w prostej sprawie dogadać.
Fantastyczny przykład dają dziecku.

Napisane przez wika82

No i..? Chyba nikt normalny nie myślał, że przy malutkim dziecku będzie zawsze świeży i wypoczęty? Normalne, że czasami ma się dość, od tego jest drugi rodzic, żeby było się z kim zmienić. W krytycznych momentach większość rodziców ma swoje sposoby, ładuje dziecko do wózka i idzie na spacer, pokazuje zabawę na brzuszku, etc. Są nosidełka, itp.
Tata szwagierki powtarza: masz dziecko? To je noś.
I ma rację. To wszystko trwa tylko kilka miesięcy, a dziecko dostaje kapitał na przyszłość. Wie, że jest kochane i bezpieczne.

Powiem szczerze, że takie poty mnie irytują i dostaję wysypki.
A to dlatego, że:
a. te kilka mcy dotyczy tylko pownego % dzieci
b. nie każdy ma układ z partnerem (o ile parttner jest), ze się z kimś zmienia.
c. dochodza dodatkowe okoliczności

Słuchanie takich 'mądrości' u niekórych kobiet skutkuje nasileniem stanów depresyjnych.


Bliskość jest ważne, nie zawsze musi być okazywana przez noszenie.

Napisane przez _Tinkerbell

Poza tym, zawsze mnie śmieszyło, że dziecko w samochodzie musi być w foteliku lub na podkładce + zapięte pasy. Ale do autobusu możesz upchać 50 dzieci bez fotelików, podkładek i pasów, i nic się nie stanie.

Mieszkam w UK. Ostatnio jechałam z dzieckiem autokarem:
dziecko do 150cm ma dodatkowe siedzonko/ podkładkę (jak w samochodzie) i wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez ciri15

No wow, ktoś się wreszcie przyznał do tego.

No ale przecież ja nie mówiłam, że trzeba nosić 24h/dobę Ale jak dziecko płacze i wiadomo, że tak się uspokoi - to owszem, ja nosiłam, jak był mniejszy. Teraz ma 15 miesi i waży ponad 9 kg (a to i tak niewiele), a poza tym umiem go wyciszyć i uspokoić na parę innych sposobów, więc sytuacja się trochę zmieniła.
Ale ja to lubiłam, bardzo lubiłam nosić dziecko, przytulać się, lubiłam jak spał na mnie. Teraz już z większości rzeczy wyrasta.

Napisane przez ajah

Dziwię ci się.
Nie korzystać z telefonu, bo dziecko zobaczy.
IMHO chore.

Korzystam, dzwonię, ale jak np. siadam przy nim i on się bawi, a ja chcę wejść na wizaż, to wiem, że podejdzie i będzie chciał mi wziąć telefon - i po co mam prowokować sytuację, w której będzie krzyk i zabieranie i cała reszta? No chyba, że masz jakiś magiczny sposób na to, aby dziecko nie interesowało się małym kolorowym ekranikiem, na którym zmieniają się obrazki, to chętnie wysłucham Póki nie mam takiej recepty - korzystam, kiedy muszę.

Co do % dzieci, różnie to bywa. Na moim rówieśniczym raczej większość dzieci już fajnie zasypia sama w łóżeczkach, nie pamiętam, żeby ktoś musiał w tej chwili nosić i bujać ok. 10 kg klocuszki. Więc sądzę, że raczej jest tak, że mniejszy % dzieci z tego nie wyrasta.

[wika82]

Napisane przez ajah

Dziwię ci się.
Nie korzystać z telefonu, bo dziecko zobaczy.
IMHO chore.




Masakra do sześcianu.
Też uważam postępowanie tej kobiety za nieludzkie.
Uważam, że takim ludziom trzeba zwracać uwagę. Na niektórych nic innego nie działa jak metoda zdartej plyty.


Okropna sytuacja.
Dorośli ludzie a nie mogli się w prostej sprawie dogadać.
Fantastyczny przykład dają dziecku.



Powiem szczerze, że takie poty mnie irytują i dostaję wysypki.
A to dlatego, że:
a. te kilka mcy dotyczy tylko pownego % dzieci
b. nie każdy ma układ z partnerem (o ile parttner jest), ze się z kimś zmienia.
c. dochodza dodatkowe okoliczności

Słuchanie takich 'mądrości' u niekórych kobiet skutkuje nasileniem stanów depresyjnych.


Bliskość jest ważne, nie zawsze musi być okazywana przez noszenie.




Mieszkam w UK. Ostatnio jechałam z dzieckiem autokarem:
dziecko do 150cm ma dodatkowe siedzonko/ podkładkę (jak w samochodzie) i wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy.

Perse już odpowiedziała.

[Luba]

Napisane przez ajah

Powiem szczerze, że takie poty mnie irytują i dostaję wysypki.
A to dlatego, że:
a. te kilka mcy dotyczy tylko pownego % dzieci
b. nie każdy ma układ z partnerem (o ile parttner jest), ze się z kimś zmienia.
c. dochodza dodatkowe okoliczności

Słuchanie takich 'mądrości' u niekórych kobiet skutkuje nasileniem stanów depresyjnych.


Bliskość jest ważne, nie zawsze musi być okazywana przez noszenie.

Wiesz, jak zaczniemy rozpatrywac kazdy przypadek z osobna, uwzgledniajac przy tym, ze ta pani nie ma partnera, tamto dziecko chore itd. to do niczego nie dojdziemy.
W takich przypadkach, kiedy rozmowa jest ogolna, nie oparta o zaden konkretny przyklad, uznaje, ze mowimy o pewnej przecietnej.

A o tym, ze bliskosc mozna okazac inaczej tez juz bylo tu mowione

[Ilsa Lund]

A jak odmawiacie kiedy dziecko robi histerię o nic, jednak nie umie się jeszcze porozumieć ? Tzn. np. 2,5 letnie dziecko jeszcze nic nie mówi (bo jego rodzice też nic nie mówią tylko noszą i przytulają, opiekunka prawdopodobnie daje walerianę żeby spał przy niej a kiedy budzi się w nocy to rodzice też chcą żeby spał) i urządza sobie ryki i spazmy gdy ktoś zabierze mu chipsy

[ajah]

Perse nie pisałaś o tym, ze nie mozesz korzystać z internetu na telefonie w celach rozrywkowych. Napisałaś o korzystaniu z telefonu.
Dla mnie oznacza to przede wszystkim wykonywanie połaczeń telefonicznych.

Napisane przez Luba

Wiesz, jak zaczniemy rozpatrywac kazdy przypadek z osobna, uwzgledniajac przy tym, ze ta pani nie ma partnera, tamto dziecko chore itd. to do niczego nie dojdziemy.
W takich przypadkach, kiedy rozmowa jest ogolna, nie oparta o zaden konkretny przyklad, uznaje, ze mowimy o pewnej przecietnej.

A o tym, ze bliskosc mozna okazac inaczej tez juz bylo tu mowione

Międzyinnymi dlatego warto się zastanowić przed prezentowaniem tak generalnych stwierdzeń.

Moje doświadenie jest takie, ze wiele dzieci ma problem z zasypianiem samodzielnym. Niektóre nie potrzebują już noszenia, ale potrzebują szalonej ilości biskości przy zasypianiu.
I to jest akurat bywa trudne, gdy człowiek chce prowadzić normalne życie, wraca do pracy po macierzyńskim, opiekuje się innym dzieckiem.
To nie są czyniki jakieś sczególne. Wprost przeciwne powórt do pracy czy posiadanie innego dziecka jest dość powszechne.

Moje młodsze dziecko niedługo skończy 4 lata. Nadal potrzebuje obecności przy zasypianiu. Starsze dziecko również długo miało taką potrzebę.

I co tego, ze forma się zmienia jak energia poświęcona, czas pozostaje taki sam ?

[wika82]

Napisane przez Luba

Wiesz, jak zaczniemy rozpatrywac kazdy przypadek z osobna, uwzgledniajac przy tym, ze ta pani nie ma partnera, tamto dziecko chore itd. to do niczego nie dojdziemy.
W takich przypadkach, kiedy rozmowa jest ogolna, nie oparta o zaden konkretny przyklad, uznaje, ze mowimy o pewnej przecietnej.

A o tym, ze bliskosc mozna okazac inaczej tez juz bylo tu mowione

Dokładnie. Ajah, jeśli Twoje dziecko można uspokoić inaczej, to ok. Moje przez pierwsze trzy miesiące trzeba było głównie nosić. Teraz czasami da się uspokoić w inny sposób. I trudno. Nie mam zamiaru zostawić go, żeby się wypłakiwało, żeby mu pokazać, że nie jestem na każde zakwilenie. Bo uważam, że rodzic jest na każde zawołanie. W pierwszych miesiącach fizycznie, potem też inaczej.

[ajah]

Napisane przez Ilsa Lund

A jak odmawiacie kiedy dziecko robi histerię o nic, jednak nie umie się jeszcze porozumieć ? Tzn. np. 2,5 letnie dziecko jeszcze nic nie mówi (bo jego rodzice też nic nie mówią tylko noszą i przytulają, opiekunka prawdopodobnie daje walerianę żeby spał przy niej a kiedy budzi się w nocy to rodzice też chcą żeby spał) i urządza sobie ryki i spazmy gdy ktoś zabierze mu chipsy

Nie znam takich dzieci.
Z drugiej strony ja mówię dzieciom, ze ja takiego ryku nie rozumiem i proszę, by wytłumaczyło o co chodzi.
Jak chipsów nie może i płącze to mówię, że przykro/ smuto, ale nie.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Ilsa Lund

A jak odmawiacie kiedy dziecko robi histerię o nic, jednak nie umie się jeszcze porozumieć ? Tzn. np. 2,5 letnie dziecko jeszcze nic nie mówi (bo jego rodzice też nic nie mówią tylko noszą i przytulają, opiekunka prawdopodobnie daje walerianę żeby spał przy niej a kiedy budzi się w nocy to rodzice też chcą żeby spał) i urządza sobie ryki i spazmy gdy ktoś zabierze mu chipsy

To jakaś patola? Waleriana??
Szczerze mówiąc gdyby moje dziecko w wieku 2,5 lat nic nie mówiło, to by mnie trochę martwiło. Przypuszczam, że tu problem jest trochę większy niż spazmy przy chipsach...

[Ilsa Lund]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;48409859] To jakaś patola? Waleriana??
Szczerze mówiąc gdyby moje dziecko w wieku 2,5 lat nic nie mówiło, to by mnie trochę martwiło. Przypuszczam, że tu problem jest trochę większy niż spazmy przy chipsach...[/QUOTE]

Nie wydaje mi się żeby to była patologiczna rodzina ale są cisi Maluch chodzić też zaczął późno

[wika82]

Napisane przez ajah

Perse nie pisałaś o tym, ze nie mozesz korzystać z internetu na telefonie w celach rozrywkowych. Napisałaś o korzystaniu z telefonu.
Dla mnie oznacza to przede wszystkim wykonywanie połaczeń telefonicznych.



Międzyinnymi dlatego warto się zastanowić przed prezentowaniem tak generalnych stwierdzeń.

Moje doświadenie jest takie, ze wiele dzieci ma problem z zasypianiem samodzielnym. Niektóre nie potrzebują już noszenia, ale potrzebują szalonej ilości biskości przy zasypianiu.
I to jest akurat bywa trudne, gdy człowiek chce prowadzić normalne życie, wraca do pracy po macierzyńskim, opiekuje się innym dzieckiem.
To nie są czyniki jakieś sczególne. Wprost przeciwne powórt do pracy czy posiadanie innego dziecka jest dość powszechne.

Moje młodsze dziecko niedługo skończy 4 lata. Nadal potrzebuje obecności przy zasypianiu. Starsze dziecko również długo miało taką potrzebę.

I co tego, ze forma się zmienia jak energia poświęcona, czas pozostaje taki sam ?

Ja tam nie wiem, ale zasypianie w obecności rodzica np. przy czytaniu bajeczki przez czterolatka to dla mnie normalna sprawa. Sama tak zasypiałam.
Moim zdaniem to nie jest szalona bliskość tylko normalna.
Sama zaczęłam zasypiać w wieku 6 lat.

---------- Dopisano o 19:56 ---------- Poprzedni post napisano o 19:53 ----------

Napisane przez Ilsa Lund

Nie wydaje mi się żeby to była patologiczna rodzina ale są cisi Maluch chodzić też zaczął późno

Hm. Dziwni ludzie. Większość znanych mi rodziców rozmawia z dzieckiem od urodzenia.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez ajah

Perse nie pisałaś o tym, ze nie mozesz korzystać z internetu na telefonie w celach rozrywkowych. Napisałaś o korzystaniu z telefonu.
Dla mnie oznacza to przede wszystkim wykonywanie połaczeń telefonicznych.



Międzyinnymi dlatego warto się zastanowić przed prezentowaniem tak generalnych stwierdzeń.

Moje doświadenie jest takie, ze wiele dzieci ma problem z zasypianiem samodzielnym. Niektóre nie potrzebują już noszenia, ale potrzebują szalonej ilości biskości przy zasypianiu.
I to jest akurat bywa trudne, gdy człowiek chce prowadzić normalne życie, wraca do pracy po macierzyńskim, opiekuje się innym dzieckiem.
To nie są czyniki jakieś sczególne. Wprost przeciwne powórt do pracy czy posiadanie innego dziecka jest dość powszechne.

Moje młodsze dziecko niedługo skończy 4 lata. Nadal potrzebuje obecności przy zasypianiu. Starsze dziecko również długo miało taką potrzebę.

I co tego, ze forma się zmienia jak energia poświęcona, czas pozostaje taki sam ?

Nie no, dzwonię jak muszę - jak nie muszę, to też wolę czekać, aż idzie spać. Ale o dzwonieniu przy dziecku już tu było pisane

A cała dyskusja o bliskości jest jak zwykle sprowadzona do dwóch odległych biegunów, albo bujanie aż do 18-tki, albo pozostawienie sobie samemu. Przecież logiczne, że jak dziecko umie inaczej zasypiać, to każdy rodzic chętnie je uczy samodzielności. No ale co, jak nie umie? No to chyba to wypłakiwanie jednak dobre nie jest.

Napisane przez Ilsa Lund

Nie wydaje mi się żeby to była patologiczna rodzina ale są cisi Maluch chodzić też zaczął późno

Tzn. ta opiekunka wydaje mi się podejrzana.
Dzieci różne rzeczy robią w różnym tempie, ale żeby się tak w ogóle nie komunikować z 2,5-latkiem to chyba trochę dziwne, nie wiem sama.

[Ilsa Lund]

Napisane przez wika82

Hm. Dziwni ludzie. Większość znanych mi rodziców rozmawia z dzieckiem od urodzenia.

Oni byli wkurzeni jak się do małego mówiło czy próbowało bajeczek bo mówili że niemowlę i tak nie rozumie i nie uczy się jeszcze słówek i tak jakoś zostało

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Ilsa Lund

Oni byli wkurzeni jak się do małego mówiło czy próbowało bajeczek bo mówili że niemowlę i tak nie rozumie i nie uczy się jeszcze słówek i tak jakoś zostało

No to gratuluję i już mamy na tacy powód, dla którego 2,5-latek nie mówi.

[wika82]

Napisane przez Ilsa Lund

Oni byli wkurzeni jak się do małego mówiło czy próbowało bajeczek bo mówili że niemowlę i tak nie rozumie i nie uczy się jeszcze słówek i tak jakoś zostało

Heh, a ja właśnie czytam, że w 19 tygodniu niemowlę zaczyna rozumieć często powtarzane słowa.
My czytamy wierszyki ze zmienną intonacją głosu, synka to bawi, śmieje się w głos.

[Ilsa Lund]

Już pomyślicie że w ogóle żartuję ale ta mama się cieszyła ostatnio że znajomi jej mówili że się ma cieszyć że dziecko nie mówi bo jak zacznie gadać to będzie ciągle trajkotać. I tak samo jej mówili z chodzeniem - że będzie musiała biegać. A ja mam wrażenie że tak mówią znajomi którzy się cieszą że inni będą mieć mniej zdolne dzieci czy coś

[wika82]

Napisane przez Ilsa Lund

Już pomyślicie że w ogóle żartuję ale ta mama się cieszyła ostatnio że znajomi jej mówili że się ma cieszyć że dziecko nie mówi bo jak zacznie gadać to będzie ciągle trajkotać. I tak samo jej mówili z chodzeniem - że będzie musiała biegać. A ja mam wrażenie że tak mówią znajomi którzy się cieszą że inni będą mieć mniej zdolne dzieci czy coś

Też tak uważam. Odbieram to jako ukryte chwalenie się dziećmi.

[Lea_ny]

Napisane przez wika82

Dla mnie jest oczywiste, że ja biorę fotelik wsiadając do taksówki. Kierowca nie ma prawa ruszyć jesli dziecko nie będzie w foteliku.

Napisane przez Hvid

Są, właśnie w bagażniku. Przeważnie siedziska.

Taksówkarz nie ma obowiązku posiadania fotelika.
Ma także prawo jechac z dzieckiem bez fotelika, o ile z tyłu siedzi tez osoba dorosła.

Wysłane z mojego HTC Desire C przy użyciu Tapatalka

[wika82]

Napisane przez Lea_ny

Taksówkarz nie ma obowiązku posiadania fotelika.
Ma także prawo jechac z dzieckiem bez fotelika, o ile z tyłu siedzi tez osoba dorosła.

Wysłane z mojego HTC Desire C przy użyciu Tapatalka

Z niemowlęciem na rękach też? Nie sprawdzałam przepisów.
W każdym razie kierowca prywatnego auta nie może przewozić dziecka "luzem".

[Neonka_]

Napisane przez wika82

Ja tam nie wiem, ale zasypianie w obecności rodzica np. przy czytaniu bajeczki przez czterolatka to dla mnie normalna sprawa. Sama tak zasypiałam.
Moim zdaniem to nie jest szalona bliskość tylko normalna.
Sama zaczęłam zasypiać w wieku 6 lat.[COLOR="Silver"]

Kurcze, nie mam własnych dzieci, ale jednak to dla mnie kosmos, bo codziennie widzę inną sytuację. Trochę ponad 2-letnia dziewczynka zasypia sama. Kładą ją do łóżeczka, wychodzą z pokoju; czasami rzeczywiście zdarzy się, że nie chce zasnąć to wtedy któreś z rodziców wchodzi na chwilę albo miauczy (ma teraz fazę na koty), ale zasypia bez obecności rodziców. I nie jest to żadna patola

[Hvid]

Napisane przez Lea_ny

Taksówkarz nie ma obowiązku posiadania fotelika.
Ma także prawo jechac z dzieckiem bez fotelika, o ile z tyłu siedzi tez osoba dorosła.

Wysłane z mojego HTC Desire C przy użyciu Tapatalka

Niemniej jednak, bardzo wielu taksówkarzy z korporacji warszawskich je ma (siedziska). Od razu pytają, czy wyciągnąć. Raz sama ze swoim fotelikiem jechałam w daleką trasę, bo kierowca z tak zwanego przewozu osób nie dysponował takowym. Natomiast korporacyjni taksówkarze zazwyczaj mają.

[Luba]

Napisane przez ajah

Międzyinnymi dlatego warto się zastanowić przed prezentowaniem tak generalnych stwierdzeń.

Moje doświadenie jest takie, ze wiele dzieci ma problem z zasypianiem samodzielnym. Niektóre nie potrzebują już noszenia, ale potrzebują szalonej ilości biskości przy zasypianiu.
I to jest akurat bywa trudne, gdy człowiek chce prowadzić normalne życie, wraca do pracy po macierzyńskim, opiekuje się innym dzieckiem.
To nie są czyniki jakieś sczególne. Wprost przeciwne powórt do pracy czy posiadanie innego dziecka jest dość powszechne.

Moje młodsze dziecko niedługo skończy 4 lata. Nadal potrzebuje obecności przy zasypianiu. Starsze dziecko również długo miało taką potrzebę.

I co tego, ze forma się zmienia jak energia poświęcona, czas pozostaje taki sam ?

Chodzi o to wlasnie, ze cala rozmowa jest "generalizujaca", wiec nikt sie nie rozdrabnia na wszelkie mozliwe konfiguracje.
Sama generalizujesz mowiac, ze wiele dzieci ma problemy z zasypianiem. Ja znam i takie i takie.

Napisane przez Neonka_

Kurcze, nie mam własnych dzieci, ale jednak to dla mnie kosmos, bo codziennie widzę inną sytuację. Trochę ponad 2-letnia dziewczynka zasypia sama. Kładą ją do łóżeczka, wychodzą z pokoju; czasami rzeczywiście zdarzy się, że nie chce zasnąć to wtedy któreś z rodziców wchodzi na chwilę albo miauczy (ma teraz fazę na koty), ale zasypia bez obecności rodziców. I nie jest to żadna patola

Moje strasze dziecko od zawsze zasypialo samo.
Ale juz to, ze wieczorem trzeba bylo przeczytac bajeczke, na chwile sie poprzytulac, to wg mnie norma. Zasypial bez obecnosci rodzicow, tyle tylko, ze (dla mnie oczywiscie) wieczorne czytanie to podstawa

Dlatego to, ze dziecko samo zasypia to zadne dziwo, ale juz wydaje mi sie, ze takie 10 czy 20 minut przed snem mozna byloby dziecku poswiecic, bo i czytanie wzbogaca i ten czas przed snem jest wazny w budowaniu bliskosci.

[wika82]

Napisane przez Neonka_

Kurcze, nie mam własnych dzieci, ale jednak to dla mnie kosmos, bo codziennie widzę inną sytuację. Trochę ponad 2-letnia dziewczynka zasypia sama. Kładą ją do łóżeczka, wychodzą z pokoju; czasami rzeczywiście zdarzy się, że nie chce zasnąć to wtedy któreś z rodziców wchodzi na chwilę albo miauczy (ma teraz fazę na koty), ale zasypia bez obecności rodziców. I nie jest to żadna patola

No przecież, że nie jest.
Ale zwróć uwagę, że dzieci są różne. Jedne będą same zasypiać w wieku 2 lat, a inne później, niemniej jednak czterolatek zasypiający w obecności rodzica nie jest dziwnym zjawiskiem, wręcz przeciwnie zupełnie przeciętnym.

[ajah]

Napisane przez Luba

Chodzi o to wlasnie, ze cala rozmowa jest "generalizujaca", wiec nikt sie nie rozdrabnia na wszelkie mozliwe konfiguracje.
Sama generalizujesz mowiac, ze wiele dzieci ma problemy z zasypianiem. Ja znam i takie i takie.



Moje strasze dziecko od zawsze zasypialo samo.
Ale juz to, ze wieczorem trzeba bylo przeczytac bajeczke, na chwile sie poprzytulac, to wg mnie norma. Zasypial bez obecnosci rodzicow, tyle tylko, ze (dla mnie oczywiscie) wieczorne czytanie to podstawa

Dlatego to, ze dziecko samo zasypia to zadne dziwo, ale juz wydaje mi sie, ze takie 10 czy 20 minut przed snem mozna byloby dziecku poswiecic, bo i czytanie wzbogaca i ten czas przed snem jest wazny w budowaniu bliskosci.

Generalizacja to jest przedstawianie cech jakiejś tm grupy i przypisywanie tych cech ogółowi.
Ja tego nie zrobiłam. Stwierdziłam, ze dzieci są różne i różne mają potrzeby co do bliskości i zasypiania. To nie jest generalizacj, a jedynie stwierdzenie faktu.



Istnieje różnica mdzy 20 minutami czytania, a ponad gozinnym rytuałem zasypiania

[Linka25]

Co do noszenia: ja moją córkę baardzo dużo nosiłam w nosidełku, takim na klatkę piersiową. Co i rusz słyszałam: "nie boi się pani że się przyzwyczai..?" Taaa miesięczne lub trzy mięsieczne dziecko chce być noszone = to znaczy, że zawsze będzie chciało. Dziś ma 2 lata i w ogóle nie domaga się brania na ręce. No, poza sytuacjami, kiedy się np. uderzy czy coś podobnego się wydarzy i chce się przytulić. Ale nie domaga się nigdy noszenia, nigdy.