Jak ludzie są w stanie żyć za minimalną krajową?

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Ciuchy w sieciówkach (czy ktoś teraz kupuje gdzieś indziej w ogóle? tzn. poza centrami handlowymi) są średniej jakości i tanie też już nie są. Ja uwielbiam buszować po ciuchlandach, aż żałuję, że jakoś w Warszawie jeszcze nie trafiłam na fajny.

[khloe]

Napisane przez Norluka

Gdzieś mi mignęło, że jakiś czas temu przebadano różne produkty spożywcze i ponad połowa miała inny skład, niż na etykiecie.
A na dodatek w związku z wojną na Ukrainie wyszły regulacje, że można zmieniać składniki produktu bez zmiany wypisanego składu na etykiecie, niby dla tych, którzy sprowadzali z Ukrainy coś, co jest teraz dla nich ciężko dostepne.
Więc skład na etykiecie to tak jakby niewiele mówi.

Na czymś bazowac trzeba
Nie każdy jest Magda Gessler co sie zna na mięsie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez bleuclair

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać

Tak i nie. Ciuchy z sklepów są uważam totalnie za drogie. Serio, ale 500 zł za poliestrowy płaszcz? No kpina. Jednocześnie w tym roku od jesieni kupiłam sobie jeden sweter na vinted (30 zł) i buty za 300. Prawdopodobnie do wiosny nie kupię nic, bo nie mam potrzeby. I owszem, jak przyjdzie kupić kurtkę to wydam trochę, jednocześnie mój styl jest w miarę stały i kupuję wszystko spokojnie na kilka lat ( nie licząc jakiś podkoszulek, t-shirów). Więc jakby te kwoty rozłożyć na te 2-3 lata to pewnie średnia wyszłaby max te 300 zł.

[lulka19]

Napisane przez khloe

Ja widzę.

Mięsa jem mało,kupuje je w markecie, bo widzę skład, który jest jak byk naklejony na opakowaniu.

W marketach multum osób się przewija, co za tym idzie mięsa są wyprzedawane i wstawia się nowe.

Jak idę do mięsnego, to etykiet brak, nie wiadomo co jest w środku, te kiełbasy to nie wiadomo ile w tej ladzie sobie leżą i obsychają, są dla mnie odpychające.


Kolejnym argumentem za kupowaniem mięsa w markecie jest to, że wielkie sieci są bardziej na cenzurowanym jeżeli chodzi o sanepid itp, niż mięsny u Pani Kasi.

To nie te czasy, że w markecie mięsa się myje w płynie do naczyń i przebija etykiety.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A to w moim mięsnym na wejściu są jak byk składy. I nie ma tam tablicy Mendelejewa. W marketach niestety tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[meliandra]

Napisane przez bleuclair

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać
W sensie ja wydaję mniej, bo chodzę też w rzeczach nabytych i 10 lat temu, ale nie każdy ma np.ten sam rozmiar choćby żeby tak móc postępować. Juz nie mowiac o tym że jest to możliwe tylko z ubraniami o dobrym składzie własnie, a to kosztuje.

Fakt ciuchy są drogie, a cena często nie adekwatna do jakości, ale przecież to nie jest tak, że się kupuje wszystko na raz w ilościach hurtowych. Ja raz kupię to raz, coś innego, coś mam z poprzednich sezonów. Coś kupie na vinted, coś na wyprzedaży. Rzadko kiedy muszę coś kupić na już. Kupuję jak coś naprawdę fajne, kupuję na wyprzedażach.

Napisane przez Limonka2738

Już nie wspomnę o tym, że to masło to jest potrzebne jak dziura w moście.

Oczywiście słabo, że jest takie drogie, ale nigdy go nie uważałam za artykuł pierwszej potrzeby.

Przecież do kanapki z szynką masło wcale nie jest koniecznością. Co innego jak ktoś ma tylko na kanapki z masłem, ale w tej sytuacji no to mówimy o ubóstwie.

No ja zamiast masła lubię hummus na przykład.

[olabambola]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89456534]Idziesz w duuuże skrajności. Korzystam z biblioteki, bo naprawdę NIE WIEM dlaczego miałabym za każdym razem kupować książkę, którą chce przeczytać jak mogę ją mieć za darmo. Po co mi te dziesiątki książek w domu? Nie jedz na mieście. Kto to napisał? Sama jem na mieście sporadycznie, bo zwyczajnie wolę domowe i sprawdzone jedzenie. Uważam, że jedzenie na mieście bardzo spadło na jakości. Kto pisze o jedzeniu kajzerek z najtańszym serem? Kserówki na studiach to złoto. Sorry, ale jak studiowałam w 2018 r to książki specjalistyczne kosztowały lekką ręką po 200 zł, a potrzebowałam ich kilka. Kserówki mega się mi sprawdziły. I kto tu pisał o jakiś 15 stopniach?





Na czymś bazować trzeba. Nie każdy ma sąsiada gospodarza, niestety.



Ale tu nie ma co rozumieć. Nie każdego jarają zagraniczne podróże. Mega drażni mnie to wmawianie, że muuusisz podróżować.[/QUOTE]
kupione książki cięzko sprzedać, co najwyżej za darmo znajdą się chętni.
Bez podróży jesteś taki zacofany bo podróże kształcą zwłaszcza all inclusive w egipcie

[Limonka2738]

Napisane przez bleuclair

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać
W sensie ja wydaję mniej, bo chodzę też w rzeczach nabytych i 10 lat temu, ale nie każdy ma np.ten sam rozmiar choćby żeby tak móc postępować. Juz nie mowiac o tym że jest to możliwe tylko z ubraniami o dobrym składzie własnie, a to kosztuje.

No ale takie ubrania jak jesteś dorosła to kupujesz raz.

Ja mam byle buty zimowe, zwykłe z Deichmanna za 100 z hakiem i noszę 3 rok. Jakbym miałą skórzane, to bym pewnie nosiłą 10 lat.

Kurtkę mam czwarty rok i też się nie zanosi na zmianę, a kupiłam w Kiku też za coś koło stówy.

Jak ktoś zarabia najniższą krajową to szuka okazji i kupuje zimową kurtkę w lutym na przyszły rok za -50%. Sama nie zarabiam mało, a tak robię, bo mi szkoda zwyczajnie kasy, skoro zima jest co roku.

[Pusheen_]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456447]Kocham ten tekst



Nikt by nie przypuszczał, że to kwota za wynajem mieszkania, bo za tysiaka to możesz sobie pokój co najwyżej teraz wynająć (w mieszkaniu 3 lub x więcej pokojowym). A do tego często opłaty

---------- Dopisano o 14:33 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------





Okej, może i jest, ale nie każdy dostaje te same narzędzia na start. Mi życie za granicą otworzyło oczy, ile możliwości miały moje koleżanki z Europy Zachodniej. Niebo a ziemia. Nie gloryfikuję zachodu, ma swoje wady wiadomo, ale...[/QUOTE]To we Włoszech jest tak różowo? Nie twierdzę, że ludzie tam bieduja, ale nie kojarzy mi się znowu z aż takim dobrobytem nastolatków czy bardzo młodych ludzi.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Limonka2738

No ale takie ubrania jak jesteś dorosła to kupujesz raz.

Ja mam byle buty zimowe, zwykłe z Deichmanna za 100 z hakiem i noszę 3 rok. Jakbym miałą skórzane, to bym pewnie nosiłą 10 lat.

Kurtkę mam czwarty rok i też się nie zanosi na zmianę, a kupiłam w Kiku też za coś koło stówy.

Jak ktoś zarabia najniższą krajową to szuka okazji i kupuje zimową kurtkę w lutym na przyszły rok za -50%. Sama nie zarabiam mało, a tak robię, bo mi szkoda zwyczajnie kasy, skoro zima jest co roku.

Ja ogólnie bardzo sobie chwalę buty z Deichmanna. Zawsze mają takie, które mi się podobają i na jakoś nie narzekam. Aż czasem jestem zdziwiona, ze wydaję 80-120 zeta i noszę buty 3-4 sezony.

---------- Dopisano o 15:41 ---------- Poprzedni post napisano o 15:40 ----------

Napisane przez Pusheen_

To we Włoszech jest tak różowo? Nie twierdzę, że ludzie tam bieduja, ale nie kojarzy mi się znowu z aż takim dobrobytem nastolatków czy bardzo młodych ludzi.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Nie jest różowo. Moim zdaniem Italia ma wiele problemów, po roku czas tam, nie patrzę na wszystko przez pryzmat aperola i słońca przez 90% czasu. Ale mimo wszystko - wolałabym mieszkać tam i taki mam plan.

Z młodymi ludźmi jest problem, jeśli chodzi o rynek pracy. Gospodarka to jedno, ale mam wrażenie, że podejście i styl życia też robią swoje

[bleuclair]

Napisane przez Limonka2738

No ale takie ubrania jak jesteś dorosła to kupujesz raz.

Ja mam byle buty zimowe, zwykłe z Deichmanna za 100 z hakiem i noszę 3 rok. Jakbym miałą skórzane, to bym pewnie nosiłą 10 lat.

Kurtkę mam czwarty rok i też się nie zanosi na zmianę, a kupiłam w Kiku też za coś koło stówy.

Jak ktoś zarabia najniższą krajową to szuka okazji i kupuje zimową kurtkę w lutym na przyszły rok za -50%. Sama nie zarabiam mało, a tak robię, bo mi szkoda zwyczajnie kasy, skoro zima jest co roku.

No nie, absolutnie u mnie to tak nie działa, mimo że dbam o ubrania one się jednak w jakiś sposób niszczą/zużywają. Nie wiem ocieplenie w kurtkach zimowych po kilku czyszczeniach chemicznych nawet siada i nie daje już ciepła. Buty tracą ocieplenie. Sweter się mechaci i nie pomaga już na pewnym etapie golarka do ubrań. Spodnie się wypychają w kolanach itd. Już nie mówiąc o takich rzeczach które trzeba kupować dużo częściej typu bielizna, rajstopy, basicowe topy etc. A to też są koszty i to niemałe.
Co do promocji no to właśnie napisałam, że ja ZAWSZE poluję na okazję. nie pamiętam kiedy kupiłam coś w cenie regularnej.

[Limonka2738]

Napisane przez meliandra

No ja zamiast masła lubię hummus na przykład.

No ja jem nic zamiast masła. Polecam.

Dietetyk raz mi napisał awokado, nie smakowało mi i od tego czasu osiągnęliśmy kompromis, że po prostu niczym nie smaruję.

Bo hummus to średnia oszczędność, wychodzi praktycznie w takiej cenie jak masło.

A masło jest... w ogóle niepotrzebne. Nie ma w nim w sumie żadnych wartości odżywczych. Jedyne co to zawiera dużo kalorii jak ktoś żyje w zimnym klimacie i ma łatwy dostęp do krowy/jaka itd. A tak, z perspektywy życia prawie w środku Europy w XXIw. to jest przecież zestalony tłuszcz zwierzęcy, który nie dość, że nic nie daje, to jeszcze powinno się ograniczać maksymalnie jego spożywanie.

[khloe]

Napisane przez lulka19

A to w moim mięsnym na wejściu są jak byk składy. I nie ma tam tablicy Mendelejewa. W marketach niestety tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to super. Ja wolę jednak .ten "szajs" o którym mówisz. 🤷

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bleuclair]

Napisane przez meliandra

Fakt ciuchy są drogie, a cena często nie adekwatna do jakości, ale przecież to nie jest tak, że się kupuje wszystko na raz w ilościach hurtowych. Ja raz kupię to raz, coś innego, coś mam z poprzednich sezonów. Coś kupie na vinted, coś na wyprzedaży. Rzadko kiedy muszę coś kupić na już. Kupuję jak coś naprawdę fajne, kupuję na wyprzedażach.





No ja zamiast masła lubię hummus na przykład.

Ja robię dokładnie tak samo tzn.poluję na okazje. Nie kupuję na Vinted bo boję się kupowania kota w worku i utopienia gotówki za coś czego nie jestem pewna, a nie będę miała jak zwrócić. I tak ta kurtka czy emu starczą mi pewnie na kilka sezonów. Jak wszystko co nabywam. Ale na pewno pojawią się jakieś inne wydatki odzeżowe które w zamian za to będę musiała ponieść w kolejnym roku.

[Pusheen_]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456560]Ja ogólnie bardzo sobie chwalę buty z Deichmanna. Zawsze mają takie, które mi się podobają i na jakoś nie narzekam. Aż czasem jestem zdziwiona, ze wydaję 80-120 zeta i noszę buty 3-4 sezony.

---------- Dopisano o 15:41 ---------- Poprzedni post napisano o 15:40 ----------





Nie jest różowo. Moim zdaniem Italia ma wiele problemów, po roku czas tam, nie patrzę na wszystko przez pryzmat aperola i słońca przez 90% czasu. Ale mimo wszystko - wolałabym mieszkać tam i taki mam plan.



Z młodymi ludźmi jest problem, jeśli chodzi o rynek pracy. Gospodarka to jedno, ale mam wrażenie, że podejście i styl życia też robią swoje [/QUOTE]

Czyli kult bamboccioni jest prawdziwy?

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Limonka2738

No ja jem nic zamiast masła. Polecam.

Dietetyk raz mi napisał awokado, nie smakowało mi i od tego czasu osiągnęliśmy kompromis, że po prostu niczym nie smaruję.

Bo hummus to średnia oszczędność, wychodzi praktycznie w takiej cenie jak masło.

A masło jest... w ogóle niepotrzebne. Nie ma w nim w sumie żadnych wartości odżywczych. Jedyne co to zawiera dużo kalorii jak ktoś żyje w zimnym klimacie i ma łatwy dostęp do krowy/jaka itd. A tak, z perspektywy życia prawie w środku Europy w XXIw. to jest przecież zestalony tłuszcz zwierzęcy, który nie dość, że nic nie daje, to jeszcze powinno się ograniczać maksymalnie jego spożywanie.

Dużo rzeczy jest niepotrzebnych, a ludzie je jedzą, bo lubią. Alkohol, słodycze, wszelkie zupki chińskie, konserwy... Bez przesady. I masło ( nie jakiś masło podobny produkt) jest chociażby spoko źródłem wit. A, K. Zawiera fospolipidy.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez bleuclair

Ja robię dokładnie tak samo tzn.poluję na okazje. Nie kupuję na Vinted bo boję się kupowania kota w worku i utopienia gotówki za coś czego nie jestem pewna, a nie będę miała jak zwrócić. I tak ta kurtka czy emu starczą mi pewnie na kilka sezonów. Jak wszystko co nabywam. Ale na pewno pojawią się jakieś inne wydatki odzeżowe które w zamian za to będę musiała ponieść w kolejnym roku.

Kiedyś wzbraniałam się przed vinted, a teraz bardzo lubię. Na chwilę obecną nie nadziałam się, a kupiłam sporo naprawdę fajnych rzeczy w niskich cenach. Więc nawet jakbym trafiła jakiegoś bubla to widzę więcej plusów i minusów. A towar teoretycznie możesz zwrócić, jeśli jest niezgodny z opisem. Jeśli np. miał być stan idealny, a tu jakaś dziura, plama czy cokolwiek.

[Limonka2738]

Napisane przez bleuclair

No nie, absolutnie u mnie to tak nie działa, mimo że dbam o ubrania one się jednak w jakiś sposób niszczą/zużywają. Nie wiem ocieplenie w kurtkach zimowych po kilku czyszczeniach chemicznych nawet siada i nie daje już ciepła. Buty tracą ocieplenie. Sweter się mechaci i nie pomaga już na pewnym etapie golarka do ubrań. Spodnie się wypychają w kolanach itd. Już nie mówiąc o takich rzeczach które trzeba kupować dużo częściej typu bielizna, rajstopy, basicowe topy etc. A to też są koszty i to niemałe.
Co do promocji no to właśnie napisałam, że ja ZAWSZE poluję na okazję. nie pamiętam kiedy kupiłam coś w cenie regularnej.

Widocznie mamy inne podejście, ja wszystko piorę w pralce jak leci i jasne, czasem coś się zepsuje, no ale wtedy wyrzucam i już nigdy takiego nie kupuję.

Może jestem mniej wybredna jeśli chodzi o psucie się ubrań albo spieranie kolorów. No i chodzę w absolutnie najbardziej basicowych rzeczach, jakie są, więc tu też nie wydaję kroci. Czarny T-shirt, czarne skarpety za 3,50zł z Szachownicy, czarne rajty z Kika (to życie, nie miałam nigdy lepszych, ładniejszych ani wygodniejszych).

Jeśli komuś się podoba koronkowa bielizna no to niestety, wyda na to więcej pieniędzy, bo tego się nie przeskoczy.

Z szaleństw to chodzę do brafitterki, bo niestety natura mnie trochę hojniej obdarzyła niż bym chciała, więc te 200zł na staniki rocznie muszę wydać. (Dwa na zmianę, ale wytrzymują maksymalnie rok, bo gumki się rozciągają, ponoć to normalna żywotność stanika przy dużych piersiach.) Więc gdybym chciała, żeby były kolorowe, z koronką i jeszcze dobrać do tego majtki i tak z 5 kompletów no to tak, kupa kasy.

[bleuclair]

Napisane przez khloe

Zgodzę się z tymi ubraniami.
Jakość sieciówek jest kosmicznie nieadekwatna do tego jakie pieniadze każą sobie płacić .

Z butami się nie zgodzę, dla mnie cena nie równa się jakość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nigdzie nie napisałam ,że wyższa cena butów to lepsza jakość. Tylko że jakikolwiek skórzane buty tyle kosztują.Ja ogólnie mam ogromny problem z doborem obuwia, zwłaszcza letniego, ale był czas kiedy jeszcze próbowałam chodzić w obuwiu nieskórzanym -kozaki, botki i to była krwawa jatka, a buty starczały mi max na sezon w którym je zakupiłam. Za to skórzane mam na kilka lat, a i problemy z użytkowaniem dużo mniejsze, więc dla mnie wybór jest jasny. Aczkolwiek rozumiem, że komuś tam może być dobrze w butach eko za 100 zł, nie neguję.

[skara]

Napisane przez bleuclair

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać
W sensie ja wydaję z reguły mniej, bo chodzę też w rzeczach nabytych i 10 lat temu, ale nie każdy ma np.ten sam rozmiar choćby żeby tak móc postępować. Juz nie mowiac o tym że jest to możliwe tylko z ubraniami o dobrym składzie własnie, a to kosztuje. Ale w grudniu kupiłam płaszcz puchowy za 520 zł i Emu (bo strasznie mi marzną stopy) za kolejne 300, obie rzeczy z dużej promocji, a już 820 zł nie ma z tej puli. A to tylko dwie rzeczy. Nie tona szmat.

Ja na ciuchy wydaję około 800-1000 zł rocznie, z tym, że kupuje przede wszystkim w szmateksach. Tam znajduję najciekawszą, oryginalną modę. Do tej kwoty nie wliczam kurtek i butów, ale kurtki mi służą z reguły przynajmniej 3-4 sezony i mam ich kilka (kupuję raczej ponadczasowe i nie wyrzucam), buty też raczej noszę dłużej niż jeden sezon (wyjątek sandały i tanie adidasy, te wymieniam co roku) i mam ich przynajmniej kilkanaście par, nagromadzonych w ciągu lat. Dodam jeszcze, że pracuję głównie z domu, nie muszę więc mieć mocno rozbudowanej szafy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Pusheen_

Czyli kult bamboccioni jest prawdziwy?

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

I to jak! Obserwuję z bliska - mieszkam z Włochem pod jednym dachem

[bleuclair]

Napisane przez Limonka2738

Widocznie mamy inne podejście, ja wszystko piorę w pralce jak leci i jasne, czasem coś się zepsuje, no ale wtedy wyrzucam i już nigdy takiego nie kupuję.

Może jestem mniej wybredna jeśli chodzi o psucie się ubrań albo spieranie kolorów. No i chodzę w absolutnie najbardziej basicowych rzeczach, jakie są, więc tu też nie wydaję kroci. Czarny T-shirt, czarne skarpety za 3,50zł z Szachownicy, czarne rajty z Kika (to życie, nie miałam nigdy lepszych, ładniejszych ani wygodniejszych).

Jeśli komuś się podoba koronkowa bielizna no to niestety, wyda na to więcej pieniędzy, bo tego się nie przeskoczy.

Z szaleństw to chodzę do brafitterki, bo niestety natura mnie trochę hojniej obdarzyła niż bym chciała, więc te 200zł na staniki rocznie muszę wydać. (Dwa na zmianę, ale wytrzymują maksymalnie rok, bo gumki się rozciągają, ponoć to normalna żywotność stanika przy dużych piersiach.) Więc gdybym chciała, żeby były kolorowe, z koronką i jeszcze dobrać do tego majtki i tak z 5 kompletów no to tak, kupa kasy.

Jakieś konkretne?( bo pewnie mają ich trochę w ofercie)

[Limonka2738]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89456582]Dużo rzeczy jest niepotrzebnych, a ludzie je jedzą, bo lubią. Alkohol, słodycze, wszelkie zupki chińskie, konserwy... Bez przesady. I masło ( nie jakiś masło podobny produkt) jest chociażby spoko źródłem wit. A, K. Zawiera fospolipidy.[/QUOTE]

Oczywiście. Mnie tylko zawsze dziwi wrzucanie masła jako produktu pierwszej potrzeby, takiego jak chleb. To jednak inna kategoria, bez masła będziesz zdrowszy.

Coś tam ma, ale nie oszukujmy się, jest mnóstwo lepszych źródeł chociażby fosfolipidów, które przy okazji nie mają w sobie masy syfu.

Nie mówię, że teraz wszyscy muszą rzucić masło na hurra, bo wszystko jest dla ludzi i co to za życie bez dobrego jedzenia. Ale wyliczanie, że masło takie drogie, jak tu żyć za najniższą krajową jest dziwne.

Normalnie - położyć wędlinę na chleb i tyle.

Tak, wędlina i chleb też drożeją, ser drożeje, ale wiecznie słucham o tym maśle, jakby bez niego naprawdę nie dało się funkcjonować i nigdy nie mogę wyjść ze zdziwienia.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

ja kupiłam (przez przypadek ) skórzane botki z CCC, z jakiejś włoskiej firmy, za 90 kilka złotych. Da się trafić takie okazje. Ogólnie skórzane dla mnie nie (względy etyczne, tutaj naprawdę nie zauważyłam tego po prostu), a te z eko-skóry czy innych materiałów są dla mnie wystarczająco dobre.

[cb0d8ace8e3f55c20d6852271041c68dd40c3dc3_65540ac21a6bc]

Napisane przez bleuclair

No nie, absolutnie u mnie to tak nie działa, mimo że dbam o ubrania one się jednak w jakiś sposób niszczą/zużywają. Nie wiem ocieplenie w kurtkach zimowych po kilku czyszczeniach chemicznych nawet siada i nie daje już ciepła. Buty tracą ocieplenie. Sweter się mechaci i nie pomaga już na pewnym etapie golarka do ubrań. Spodnie się wypychają w kolanach itd. Już nie mówiąc o takich rzeczach które trzeba kupować dużo częściej typu bielizna, rajstopy, basicowe topy etc. A to też są koszty i to niemałe.
Co do promocji no to właśnie napisałam, że ja ZAWSZE poluję na okazję. nie pamiętam kiedy kupiłam coś w cenie regularnej.

Oddajesz kurtkę z sieciówki z poliestrowym wypełnieniem do chemicznego czyszczenia?
Ja swoje piorę w pralce (wszystkie płaszcze także) na delikatnym trybie, koszt prania to 3,8 zł (2,50 zł prąd + 1,30 zł kapsułka piorąca), i wyglądają porządnie przez 3-5 lat

Golarka usuwa wszystkie zmechacenia, niezależnie od tego, czy jest to 1 czy 5 rok swetra, zatem co to za teoria?

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Też kupuję mięso w biedronce/lidlu, bo rzadko mam dostęp do innego. Ze zwykłego mięsnego jest podobne, a czasem nawet gorsze, bo np trzeba wyciąć więcej odpadków z piersi indyka.
Ale kto mówi że to jakieś super mięso to chyba dobrego mięsa nie jadł. Przy smażeniu kałuża wody itp. Czasem ktoś mnie poczęstuje mięsem ze wsi, gdzie ktoś karmił zwierze jak sobie itp. To jest o wiele lepsze.

Napisane przez Olkaaaa_s

A, to prawda. Ale oduczyłam się porównywania, bo bardzo mi to zatruwało życie. I nie musiałam szukać tylko wśród znajomych ze "starej" UE. Mam znajomych z pokolenia lat 90, którzy mieli wszystko- fajne wakacje z rodzicami, dostęp do super edukacji, realizowali się w przeróżnych hobby itd. A ja? Żyłam w dziurze w d., z narcystyczną matką i w gospodarstwie domowym z wiecznie napiętą sytuacją finansową (chociaż, jak się później okazao, rodzice nieźle zarabiali, ale mieli wdrukowane w głowie "dziadowanie" i byli skąpi, po prostu)

Dawniej miałam żal i poczucie niesprawiedliwości, że gdybym miała xyz, to w wieku 20+ nie musiałabym nadrabiać wielu rzeczy sama i byłabym o wiele dalej. Dzisiaj jestem dumna z tego, ile sama osiągnęłam i mam mocne poczucie sprawczości. I ogólnie jestem fanką dorosłości

A z tym kowalem własnego losu to zgadzam się i nie zgadzam.
Nie miałam żadnych wakacji, kieszonkowego, dostępu do super edukacji, korepetycji itp. W domu było dość biednie. Ale nikt mi nie odmówił wynajmu pokoju w mieście przez pierwsze lata szkoły średniej/studiów jak powiedziałam, że chcę uczyć się tam.
Tak też musiałam nadrabiać, ale miałam taką możliwość.

Ktoś może nie mieć, bo może nawet nie wiedzieć, że może coś zrobić w życiu.
Brat na moją propozycję pomocy w znalezieniu pracy biurowej od razu odmówił, bo nawet jak go nauczę na rozmowę to on sobie nie poradzi i go zwolnią
Drugi brat nie zdał matury, na moje tłumaczenie rok temu, że rata kredytu mu wzrośnie, to powiedział że się nie znam i głupia jestem

Uważam, że niestety, że pewne rzeczy są "dziedziczne/chłonięte od otoczenia" i bardzo ciężko ich się wyzbyć, cieżko też jest nakierować się na nowe lepsze.

Na wsi gdzie się wychowałam, niektórzy rozmawiali typu ( ja był, ja zrobił, przyszłem). Ostatnio słyszałam czyjeś dziecko - mówi identycznie). Od razu z tyłu na starcie.
W podstawówce dwie dziewczyny oznajmiły, że one nie odrabiają pracy z angielskiego i nie będą się go uczyć, bo tatuś powiedział, że to jest Polska i nie muszą. Nie wiem co teraz robią, ale z takimi rewelacjami wkładanymi do głowy to ciężko.
Ojciec kolegi pił, kolega zaczął w młodym wieku i pije do dzisiaj. Czy jakby się wychowywał w innym domu/otoczeniu byłoby inaczej? Może i tak.
Większość koleżanek z gimnazjum poszła do technikum hotelarskiego i od razu po nim ślub i gromadka dzieci + zamieszkanie na wsi w domu rodziny męża. Nigdy nawet nie poszły do pracy zawodowej. Co jakiś czas na fb jakieś "dramy" rozstaniowo powrotowe.

Kolega ze szkoły średniej jeździł porshe, drogie wakacje, studia za granicą. Teraz widziałam kilka ogłoszeń, że szuka pracowników do kilku biznesów. Nie był w szkole nawet jakiś wybitny, ale pewnie został nauczony, że lepiej zabiać na pracy innych. Pewnie też miał jakąś pomoc na start.
Koleżanka chciała być artystką, rodzice zafundowali jej drogie lekcje rysunku. Teraz robi swoje wystawy.
Druga koleżanka chciała się uczyć japońskiego, rodzice kupili jej kurs, lekcje. Teraz mieszka w Japonii.

Nigdy w życiu nie będzie sprawiedliwie i taki sam start. Niektórzy będę też mieć możliwości i ich nie wykorzystają.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez skara

Ja na ciuchy wydaję około 800-1000 zł rocznie, z tym, że kupuje przede wszystkim w szmateksach. Tam znajduję najciekawszą, oryginalną modę. Do tej kwoty nie wliczam kurtek i butów, ale kurtki mi służą z reguły przynajmniej 3-4 sezony i mam ich kilka (kupuję raczej ponadczasowe i nie wyrzucam), buty też raczej noszę dłużej niż jeden sezon (wyjątek sandały i tanie adidasy, te wymieniam co roku) i mam ich przynajmniej kilkanaście par, nagromadzonych w ciągu lat. Dodam jeszcze, że pracuję głównie z domu, nie muszę więc mieć mocno rozbudowanej szafy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

szmateksy

Ja sporo wydaję na.. rajstopy Noszę sukienki/spódnice przez cały rok, spodnie może 2-3 razy w roku. Więc jesienią/zimą idzie jakaś kwota na to. Ile bym za nie nie zapłaciła, to i tak się czasem zaciągną, podrą, po kilku praniach nie są juz fajne i trzeba kupić nowe.

O tym też się ostatnio sporo mówi, że osóby, które miesiączkują też muszą się liczyć z niezłymi wydatkami. No i ja sie niestety zaliczam do tej grupy, bo środki higieniczne to jedno (kubeczek nie jest dla mnie), a jeszcze leki przeciwbólowe, L4 gdy naprawde nie moge sie podniesc z lozka, czasami zniszczona bielizna/pościel.

[bleuclair]

Napisane przez skara

Ja na ciuchy wydaję około 800-1000 zł rocznie, z tym, że kupuje przede wszystkim w szmateksach. Tam znajduję najciekawszą, oryginalną modę. Do tej kwoty nie wliczam kurtek i butów, ale kurtki mi służą z reguły przynajmniej 3-4 sezony i mam ich kilka (kupuję raczej ponadczasowe i nie wyrzucam), buty też raczej noszę dłużej niż jeden sezon (wyjątek sandały i tanie adidasy, te wymieniam co roku) i mam ich przynajmniej kilkanaście par, nagromadzonych w ciągu lat. Dodam jeszcze, że pracuję głównie z domu, nie muszę więc mieć mocno rozbudowanej szafy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

no ok, to tak jak pisałam, jak ktoś kupuje z drugiej ręki to może wydać sporo mniej, pisałam o nabywaniu rzeczy ze sklepu i byciu pierwszym jej posiadaczem. Nigdy nie udało mi się nic dla siebie znaleźć w lumepksach,a w licealnych czasach chodziłam tam z koleżankami, które to wychodziły z całymi naręczami ciuchów. A teraz nawet nie mam żadnego w pobliżu by się rozejrzeć, także to nie jest opcja dla mnie.

[Limonka2738]

Napisane przez bleuclair

Jakieś konkretne?( bo pewnie mają ich trochę w ofercie)

Tak. Takie przylegające damskie bokserki. Czarne. Podejrzewam, że mieszanka bawełny i elastanu. Musiałabym się rozebrać, żeby przeczytać metkę, więc może wieczorem.

https://firma.kik.pl/fileadmin/_proc...a1235186db.jpg

Te na górze po prawej stronie.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89456606]
Nigdy w życiu nie będzie sprawiedliwie i taki sam start. Niektórzy będę też mieć możliwości i ich nie wykorzystają.[/QUOTE]



ja też nie miałam łatwo, jedyny fart, że urodziłam się w mieście i to wojewódzkim, więc nawet uczelnia była na miejscu. Miałam marzenia o studiach w innym mieście, ale nie mogłam i tyle.

Dużo wysiłku musiałam włożyć w ogarnięcie swojego życia, w czasie gdy moje koleżanki jeździły na erasmusy, wymiany, wakacje, chodziły na kursy, brały drugi kierunek studiów, a ja biegiem po zajęciach leciałam do pracy i tak dalej. Z jednej strony fajnie, mogę być z siebie dumna, ale czasem zamiast musieć być silnym, człowiek chciałby być po prostu szczęśliwy.

[bleuclair]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456607]szmateksy

Ja sporo wydaję na.. rajstopy Noszę sukienki/spódnice przez cały rok, spodnie może 2-3 razy w roku. Więc jesienią/zimą idzie jakaś kwota na to. Ile bym za nie nie zapłaciła, to i tak się czasem zaciągną, podrą, po kilku praniach nie są juz fajne i trzeba kupić nowe.

O tym też się ostatnio sporo mówi, że osóby, które miesiączkują też muszą się liczyć z niezłymi wydatkami. No i ja sie niestety zaliczam do tej grupy, bo środki higieniczne to jedno (kubeczek nie jest dla mnie), a jeszcze leki przeciwbólowe, L4 gdy naprawde nie moge sie podniesc z lozka, czasami zniszczona bielizna/pościel.[/QUOTE]
Piąteczka, też tak mam. Tak naprawdę z grubszymi jest mniejszy problem, ale jestem wierna Calzedonii tylko dlatego, że naprawdę dwie pary 100 den wytrzymują mi cały sezon. A chętnie wymieniłabym na tańsze, no ale niestety żadna Gatta, żaden Adrian, czy Marilyn-zaraz dziura zaciągnięcie i do śmieci. A z cienkimi to już w ogóle tamta rzeka, czasem jedno nałożenie i już klapa.