Jak ludzie są w stanie żyć za minimalną krajową?

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez lulka19

Poważnie, nie widzisz różnicy między mięsem z pampersem z marketu, a między takim ze sklepu mięsnego?

Ja długi czas kupowałam mięso w sklepie na L. Było pakowane próżniowo, przerośnięte tłuszczem. Od kilku lat przerzuciłam się na masarnię. Dojeżdżam tam spory kawałek, ale kupuje mięso w tej samej cenie, ale jest ono pozbawione tluszczu, okrojone, i co najważniejsze jest świeże.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Polecam czytanie z zrozumieniem. Widnieje w moim poście słowo CENA. Nie widzę różnicy szczególnej w CENIE.

Bo jeśli w markecie produkt mięsny x kosztuje za 1 kg 20 zł, a w sklepie z lepszą jakością 22 zł za 1 kg to dla mnie żadna różnica.

[chwast]

Napisane przez meliandra

Ale masz na myśli przyjemności typu wyjście do restauracji, nowa kiecka, krem czy wydatki poza mieszkaniem, bo chyba o tym była mowa?

O tym była mowa, dlatego o to pytam, bo wiesz, kiecke możesz kupić za 100 zł, a możesz za 500, w restauracji możesz zostawić 250 zł, a możesz zostawić 500, krem możesz mieć za 20 zł, a możesz za 200…


Sent from my iPhone using Tapatalk

[meliandra]

Napisane przez Olkaaaa_s

2500 na jedzenie, kosmetyki, chemię, bilety komunikacyjne i pozostałe wydatki. Może jedynie "pozostałe wydatki" są przyjemnością, reszta jest raczej normalnymi kosztami życia. I tak, 2500 to jest mało, jeśli chce się mieć bezpieczne życie (czyli np nagłe kupno laptopa/ leki za 200 zł itd nie rozwalą mojego budżetu).

Poza tym, lubię mieć z życia coś więcej i przy 2500 koła nie miałabym szans podjąć terapii czy kursu językowego, a kwestia rozwoju jest dla mnie bardzo ważna.

Co do mięsa i ryb, to akurat jem je max raz w tygodniu, bo staram się przejść na wegetarianizm. Jednak nie czarujmy się, produkty lepszej jakości (i nie chodzi mi tutaj o jakieś rzeczy bio z fancy delikatesów), tylko o normalne (dla mnie) jedzenie-jajka zerówki a nie 3, nabial dobrej jakości, warzywa i owoce też tanie nie są. Teraz dużo korzystam z mrożonek, ale lubię też zjeść świeżą "zieleninę"

No i przy budżecie 2500 zł bardziej trzeba patrzeć na pieniądz. Been there, done that. Za stara jestem już na rozciąganie napiętego budżetu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ok, trzeba bardziej patrzeć na pieniądz, ale nie jest tak, że się nie da albo że jest jakoś bardzo ciężko. Ryba raz w tygodniu to nie jest jakiś wielki wydatek. Ja też nie kupuje jajek w biedronce. Lepsze jajko kosztuje teraz ok 1,4 zł. Dla jednej osoby w skali miesiąca to nie wiem ile trzeba by było zjeść tych jajek żeby portfel odczuł różnicę, że się kupuje lepsze. Nagłe kupno jakiegokolwiek sprzętu to teraz nie jest problem. Każdy sklep kusi ratami 0%. Oczywiście, im więcej się zarabia tym jest przyjemniej i wygodniej, ale nie jest to dziadowanie. To nie jest też tak, że każdy ma naraz tyle potrzeb typu terapia, kurs językowy, kurs tańca, lekcje gry na pianinie, kupno nowego laptopa i wszystko musi zrealizować w ciągu pół roku.

[chwast]

[1=cb0d8ace8e3f55c20d68522 71041c68dd40c3dc3_65540ac 21a6bc;89456299]600 zł - jedzenie

200 zł - kosmetyki/leki/środki opatrunkowe

300 zł - dojazdy/bilety

300 zł - rozrywka (kino, obiad ze znajomymi)

300 zł - nieprzewidziane wydatki (wizyta u lekarza, cieknący kran itp.) - w razie braku takich wydatków w danym miesiącu pieniądze są odkładane i pula się z czasem powiększa

300 zł - ubrania (w razie braku zakupu w tym miesiącu te 300 zł przechodzi na następny miesiąc i mamy już 600 zł)

500 zł - oszczędności (na przyszłość/emeryturę, nieruszalne teraz)

----------------------------- 2500 zł

Oczywiście można manewrować poszczególnymi kwotami w razie poszczególnych kategorii. Można też podzielić kwotę na ubrania/rozrywkę i z niej odkładać sobie każdego miesiąca coś na wakacje itd.[/QUOTE]


W Twoim wypadku faktycznie starcza, mi przykładowo nie starcza, bo wydaję więcej na niektóre rzeczy typu kosmetyki czy ubrania i knajpki. Nie uważam również by było to przepuszczanie pieniędzy przez palce.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[rukolka]

Napisane przez Monia284

Dokładnie. Obecne ceny mieszkań to dramat. Dlatego w Warszawie nie jest tak super jak niektórzy sadzili. W ogóle jak czasem gadałam z kimś kto mieszka daleko od Warszawy to często mieli wyobrażenia jakby w Warszawie każdy tak dobrze zarabiał, luksusy i w ogóle. Nie zdawali sobie sprawy że tak jak wszędzie wiele ludzi i w Warszawie zarabia słabo lub średnio co przy wysokich kosztach życia tu jest średnio opłacalne czasem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 12:55 ---------- Poprzedni post napisano o 12:53 ----------

Też tak myślę. Bez przesady. Na większość starczy, na jakieś rozrywki też. Oczywiście jak wyskoczy duży wydatek to jest ciężko ale to chyba każdemu? No ale przy takiej kwocie zazwyczaj da się tex sporo miesięcznie odłożyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hm no może jak ktoś ma mieszkanie bez kredytu i nie ma samochodu to może z tego odłożyć.

[kasiunia788742]

Napisane przez lulka19

Poważnie, nie widzisz różnicy między mięsem z pampersem z marketu, a między takim ze sklepu mięsnego?

Ja długi czas kupowałam mięso w sklepie na L. Było pakowane próżniowo, przerośnięte tłuszczem. Od kilku lat przerzuciłam się na masarnię. Dojeżdżam tam spory kawałek, ale kupuje mięso w tej samej cenie, ale jest ono pozbawione tluszczu, okrojone, i co najważniejsze jest świeże.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Powiem, że nie widzę dlatego nie będę przepłacać. Kupuje w Lidlu, nigdy się nie naciełam że nieświeże. Pakowane prozbiowo - oglądam każdy kawałek który chce kupić. Wędliny kupuje różnie, mam mały mięsny niedaleko mnie i tam preferuje. Ale jeśli mam wybrać gzelle czy lidl to biorę lidla bo w gzelli nie raz nie dwa nacielam się że szynka za dwa dni była do wyrzucenia.

A w takim Lidlu to chociaż mogę skład poczytać, datę ważności zobaczyć, zastanowić się i spędzić tyle czasu ile potrzebuje.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Pusheen_

Moja kuzynka z chłopakiem z
mają jakieś 7,5 - 8 tys. netto do dyspozycji.

Mieszkanie po babci, nieobciazone kredytem, bez dzieci - jedynie pies.
Miasto 150 tys. mieszkańców, więc i rozrywek mniej.

No i nie starcza im...

Co do zarobków, to zależy od stanu rodzinnego oraz stanu posiadania. Te 8 - 10 tys. to żaden wielki szał kiedy ma się 2 dzieci.

A Warszawa potrafi być naprawdę różnorodna, jeśli chodzi o rozpiętość zarobków. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

hmm może mają jakieś drogie hobby/częste podróże? Bo jednak 10k/na 2 osoby bez płacenia za wynajem/kredytu to jest już dużo.

W Wawie tak samo jak można zarabiać 30k, można zarabiać i 3. A wynajem drogi tak samo dla wszystkich, tylko ci bliżej tych 30 odczują to inaczej niż ci z trzema.

[kasiunia788742]

Napisane przez chwast

W Twoim wypadku faktycznie starcza, mi przykładowo nie starcza, bo wydaję więcej na niektóre rzeczy typu kosmetyki czy ubrania i knajpki. Nie uważam również by było to przepuszczanie pieniędzy przez palce.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Ale jednak rozrzutne wydajesz ponad 300 zł miesięcznie na ubrania dla siebie miesiąc w miesiąc?

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Mnie po powrocie do PL zszokowały ceny w knajpach. Dwie osoby, pizza, po piwku - 150 zeta. What? To we Włoszech płaciłam podobnie lub taniej, a jedzenie o niebo lepsze.

[khloe]

Napisane przez lulka19

Poważnie, nie widzisz różnicy między mięsem z pampersem z marketu, a między takim ze sklepu mięsnego?

Ja długi czas kupowałam mięso w sklepie na L. Było pakowane próżniowo, przerośnięte tłuszczem. Od kilku lat przerzuciłam się na masarnię. Dojeżdżam tam spory kawałek, ale kupuje mięso w tej samej cenie, ale jest ono pozbawione tluszczu, okrojone, i co najważniejsze jest świeże.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja widzę.

Mięsa jem mało,kupuje je w markecie, bo widzę skład, który jest jak byk naklejony na opakowaniu.

W marketach multum osób się przewija, co za tym idzie mięsa są wyprzedawane i wstawia się nowe.

Jak idę do mięsnego, to etykiet brak, nie wiadomo co jest w środku, te kiełbasy to nie wiadomo ile w tej ladzie sobie leżą i obsychają, są dla mnie odpychające.


Kolejnym argumentem za kupowaniem mięsa w markecie jest to, że wielkie sieci są bardziej na cenzurowanym jeżeli chodzi o sanepid itp, niż mięsny u Pani Kasi.

To nie te czasy, że w markecie mięsa się myje w płynie do naczyń i przebija etykiety.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Robot]

Mnie zastanawiają rady typu „idź do biblioteki”, „nie jedz na mieście”, „kupuj tańsze kosmetyki” dla osób, które wcinają kajzerkę z najtańszym serem, pizzę widza raz w miesiącu, uczą z kserówek, a leczą się jak maja za co. Urlopy spędzają na R.O.D.O.S. u bogatszych znajomych, a ciepła przekąska na mieście to hot dog z Orlenu. Narracja jak polskiego rzadu. Mniej jedz, więcej się ruszaj, to nie zmarzniesz w domu przy 15*C.
No było nas jedenaścioro, żyliśmy w jeziorze.

Tak, 1000zl płace za czynsz, prąd, wodę, gaz, internet i telefon. Jeśli ktoś sądzi, ze to kwota wynajmu mieszkania 45m2 to zamrozili go w ubiegłym tysiącleciu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[meliandra]

Napisane przez chwast

O tym była mowa, dlatego o to pytam, bo wiesz, kiecke możesz kupić za 100 zł, a możesz za 500, w restauracji możesz zostawić 250 zł, a możesz zostawić 500, krem możesz mieć za 20 zł, a możesz za 200…


Sent from my iPhone using Tapatalk

Oczywiście, że można, tylko w pewnym momencie to jest już fanaberia, a nie potrzeba czy nawet przyjemność. Pomiędzy kremem za 20, 200 jest coś po środku. Poza tym kremu nie kupujesz co miesiąc. I to wszystko jest też kwestia podejścia. Są ludzie uzależnieni od posiadania i kupowania i od kupowania droższych rzeczy, bo im się wydaje, że to jest jakiś prestiż. Przykładowo u mnie w pracy laska się ostatnio jarała torebką Guessa. I ona pewnie by tragizowała jakby miała tylko te 2,5k, bo wtedy ciężko o taki wydatek, ale dla mnie to nie ma znaczenia ile bym zarabiała nie kupiłabym za ponad 7 stów torebki, która nie jest skórzana. No ale każdy ma inne potrzeby.

[Olkaaaa_s]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456356]Tak, 2500 na życie (przyjemności i konieczności) to rozciąganie budżetu i brak spokoju. Nawet nie można sobie pozwolic, aby np. odejść z pracy gdzie jest mobbing i w spokoju np. miesiac nie pracowac. Brak kasy nie oznacza tylko braku nowych ciuchow i kosemetykow. To moze nas wciagnac w zamkniety krag zycia, ktorego nie chcemy i nie mozemy zmienic. Nie, ja nie wierze, ze kazdy jak kowalem wlasnego losu [/QUOTE]
Akurat uważam, że każdy jest kowalem własnego losu le z resztą Twoich postów ja najbardziej się zgadzam

Napisane przez lulka19

Poważnie, nie widzisz różnicy między mięsem z pampersem z marketu, a między takim ze sklepu mięsnego?

Ja długi czas kupowałam mięso w sklepie na L. Było pakowane próżniowo, przerośnięte tłuszczem. Od kilku lat przerzuciłam się na masarnię. Dojeżdżam tam spory kawałek, ale kupuje mięso w tej samej cenie, ale jest ono pozbawione tluszczu, okrojone, i co najważniejsze jest świeże.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jest ogromna różnica między mięsem lidlowym/biedronkowym a takim z lepszego źródła.
[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89456388]Polecam czytanie z zrozumieniem. Widnieje w moim poście słowo CENA. Nie widzę różnicy szczególnej w CENIE.

Bo jeśli w markecie produkt mięsny x kosztuje za 1 kg 20 zł, a w sklepie z lepszą jakością 22 zł za 1 kg to dla mnie żadna różnica.[/QUOTE]
Jeśli już kupuję kurczaka (innego mięsa nie jem), to cena za kilogram jest bliższa 40 zł. Różnica mędzi nim a mięsem marketowym jest kolosalna.

Napisane przez meliandra

Ok, trzeba bardziej patrzeć na pieniądz, ale nie jest tak, że się nie da albo że jest jakoś bardzo ciężko. Ryba raz w tygodniu to nie jest jakiś wielki wydatek. Ja też nie kupuje jajek w biedronce. Lepsze jajko kosztuje teraz ok 1,4 zł. Dla jednej osoby w skali miesiąca to nie wiem ile trzeba by było zjeść tych jajek żeby portfel odczuł różnicę, że się kupuje lepsze. Nagłe kupno jakiegokolwiek sprzętu to teraz nie jest problem. Każdy sklep kusi ratami 0%. Oczywiście, im więcej się zarabia tym jest przyjemniej i wygodniej, ale nie jest to dziadowanie. To nie jest też tak, że każdy ma naraz tyle potrzeb typu terapia, kurs językowy, kurs tańca, lekcje gry na pianinie, kupno nowego laptopa i wszystko musi zrealizować w ciągu pół roku.

Ale rozchodzi się o to, że mogą zdarzyć się niespodziewane wydatki. I przy budżecie 2500 na jedzenie/kosmetyki/koszty życia jest to wieczne balansowanie. Czasami może być tak, że przez trzy miesiące miałam relatywnie niskie koszty życia, a później praktycznie ciągle wychodziło "coś"- a ta laptop się zepsuł, a to zęba trzeba zrobić na wczoraj, a to na kota trzeba wydać 1000 zł*.

Obecnie kluczowe jest dla mnie bezpieczeństwo finansowe i brak lęku o przyszłość w podstawowych kwestiach i niestety, ale pensja 3500 zł netto nigdy mi tego nie zapewniała i tym bardziej w obecnych realiach by mi nie zapewniła. Finansowy dreszczyk emocji jest nie na moje nerwy

*co do kota/psa/posiadania zwierząt ogólnie- akurat pierwsze miesiące z kotem przypadły krótki okres, kiedy miałam inną sytuację mieszkaniową (tj. nie płaciłam najmu) i wówczas stać mnie było na samodzielne życie z kotem. Później, kiedy już płaciłam 1k za mieszkanie, to również w kwestii posiadania zwierzaka 2500 zł to jest balansowanie na krawędzi i gdyby nie partner i dzielenie wydatków na kota, to byłoby mi ciężko i musiałabym jeszcze bardziej "strzyc" swój budżet, żeby zawsze było na kota. I tak, zwierzak domowy to przywilej, a nie obowiązek, dlatego nie wyobrażam sobie mieć 2500 "na życie" i modlić się o to, żeby kot był zawsze zdrowy, a jeśli byłby chory, to jadłabym kanapki z chlebem.

Podsumowując: lubię mieć wygodne życie i korzystać z dobrodziejstw dużego miasta, dlatego pensja 3500 zł powodowała i powodowałaby u mnie tylko napięcia i stres. Teraz mam plan zarabiać trzy-czterokrotność tej pensji w przeciągu nabliższych 5 lat i mam tylko nadzieję na to, że za te pięć lat nie będą to grosze biorąc pod uwagę inflację, koszty życia itd.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Pani_Robot

Mnie zastanawiają rady typu „idź do biblioteki”, „nie jedz na mieście”, „kupuj tańsze kosmetyki” dla osób, które wcinają kajzerkę z najtańszym serem, pizzę widza raz w miesiącu, uczą z kserówek, a leczą się jak maja za co. Urlopy spędzają na R.O.D.O.S. u bogatszych znajomych, a ciepła przekąska na mieście to hot dog z Orlenu. Narracja jak polskiego rzadu. Mniej jedz, więcej się ruszaj, to nie zmarzniesz w domu przy 15*C.
No było nas jedenaścioro, żyliśmy w jeziorze.

Tak, 1000zl płace za czynsz, prąd, wodę, gaz, internet i telefon. Jeśli ktoś sądzi, ze to kwota wynajmu mieszkania 45m2 to zamrozili go w ubiegłym tysiącleciu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Kocham ten tekst

Nikt by nie przypuszczał, że to kwota za wynajem mieszkania, bo za tysiaka to możesz sobie pokój co najwyżej teraz wynająć (w mieszkaniu 3 lub x więcej pokojowym). A do tego często opłaty

---------- Dopisano o 14:33 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

Napisane przez Olkaaaa_s

Akurat uważam, że każdy jest kowalem własnego losu le z resztą Twoich postów ja najbardziej się zgadzam

Okej, może i jest, ale nie każdy dostaje te same narzędzia na start. Mi życie za granicą otworzyło oczy, ile możliwości miały moje koleżanki z Europy Zachodniej. Niebo a ziemia. Nie gloryfikuję zachodu, ma swoje wady wiadomo, ale...

[Pusheen_]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456432]hmm może mają jakieś drogie hobby/częste podróże? Bo jednak 10k/na 2 osoby bez płacenia za wynajem/kredytu to jest już dużo.



W Wawie tak samo jak można zarabiać 30k, można zarabiać i 3. A wynajem drogi tak samo dla wszystkich, tylko ci bliżej tych 30 odczują to inaczej niż ci z trzema.[/QUOTE]No właśnie nie i to jest najlepsze

Dla mnie to też marnotrastwo - mieć wolne środki na koncie, być młodą parą bez większych zobowiązań i...Nie pojechać na wakacje za granicę?

Dla mnie dziwnie, nawet starając się zrozumiec, że ludzie mają różne potrzeby.


Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Pusheen_

No właśnie nie i to jest najlepsze

Dla mnie to też marnotrastwo - mieć wolne środki na koncie, być młodą parą bez większych zobowiązań i...Nie pojechać na wakacje za granicę?

Dla mnie dziwnie, nawet starając się zrozumiec, że ludzie mają różne potrzeby.


Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Czyli po prostu to przejadają i/lub mają szafy wypchane ciuchami bez sensu. No cóż, ich wybór- mieć taką opcje na robienie naprawde dużych oszczednosci i nie korzystać.

[milka_70]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456436]Mnie po powrocie do PL zszokowały ceny w knajpach. Dwie osoby, pizza, po piwku - 150 zeta. What? To we Włoszech płaciłam podobnie lub taniej, a jedzenie o niebo lepsze.[/QUOTE]W moim rejonie za pizze i 2 piwa płacę ok 90 zł.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Olkaaaa_s]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456447]

Okej, może i jest, ale nie każdy dostaje te same narzędzia na start. Mi życie za granicą otworzyło oczy, ile możliwości miały moje koleżanki z Europy Zachodniej. Niebo a ziemia. Nie gloryfikuję zachodu, ma swoje wady wiadomo, ale...[/QUOTE]

A, to prawda. Ale oduczyłam się porównywania, bo bardzo mi to zatruwało życie. I nie musiałam szukać tylko wśród znajomych ze "starej" UE. Mam znajomych z pokolenia lat 90, którzy mieli wszystko- fajne wakacje z rodzicami, dostęp do super edukacji, realizowali się w przeróżnych hobby itd. A ja? Żyłam w dziurze w d., z narcystyczną matką i w gospodarstwie domowym z wiecznie napiętą sytuacją finansową (chociaż, jak się później okazao, rodzice nieźle zarabiali, ale mieli wdrukowane w głowie "dziadowanie" i byli skąpi, po prostu)

Dawniej miałam żal i poczucie niesprawiedliwości, że gdybym miała xyz, to w wieku 20+ nie musiałabym nadrabiać wielu rzeczy sama i byłabym o wiele dalej. Dzisiaj jestem dumna z tego, ile sama osiągnęłam i mam mocne poczucie sprawczości. I ogólnie jestem fanką dorosłości

[Pusheen_]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456458]Czyli po prostu to przejadają i/lub mają szafy wypchane ciuchami bez sensu. No cóż, ich wybór- mieć taką opcje na robienie naprawde dużych oszczednosci i nie korzystać.[/QUOTE]Pewnie myślą, że krewni będą ich z tarapatow wyciągać xd

Długi też mają ))

Dla mnie obciach, ale z tego co słyszałam to były grane wyjazdy nad morze co tydzień i każde jechało osobnym autem

Podejrzewam, że tak jak mówisz przejadali to, bo gotować to się w ogóle nie chce, a do tego to "Szlachta bawi się na bogato", więc musiały być drinki na wypasie, sushi i takie tam.

Z resztą ja zawsze żartowałam sobie, że mam do czynienia z pokoleniem Macdonaldsa i chyba wychodzi na to, że się nie myliłam.



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

wiecie co, troche mnie dziwi, ze komus przy obecnych cenach wystarcza te 600 zl na jedzenie. Tzn. ja wiem, że ludzie jedza rózne ilości i rozne produkty, sama kiedys jadlam mało i tanio, ale przy obecnych cenach to wydaje mi sie 'na styk'.
przy np. chlebie za 6 zł, maśle za te 6/7, warzywach drogich w luj itp.

az poszukalam sobie statystyk https://portfelpolaka.pl/ile-dzis-wy...e-na-jedzenie/

to sa badania z kwietnia 2022r. taniej bylo o wiele wtedy.

a propos mcdonalda:
"Godny uwagi jest również fakt, że najwięcej na osobę miesięcznie na jedzenie wydają Polacy stołujący się głównie w restauracjach oraz korzystający z diety pudełkowej. Najmniej natomiast na jedzenie wydają wcale nie nasi rodacy, którzy gotują samodzielnie, w domu; lecz osoby żywiące się w barach typu fast food."

[meliandra]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456432]hmm może mają jakieś drogie hobby/częste podróże? Bo jednak 10k/na 2 osoby bez płacenia za wynajem/kredytu to jest już dużo.

W Wawie tak samo jak można zarabiać 30k, można zarabiać i 3. A wynajem drogi tak samo dla wszystkich, tylko ci bliżej tych 30 odczują to inaczej niż ci z trzema.[/QUOTE]


Myślę, że to jest bardziej kwestia tego, że ludzie którzy ile by nie mieli to wydadzą i którzy totalnie nie panują na wydatkami, a do tego są uzależnieni od kupowania i tracą kontrolę.

Napisane przez kasiunia788742

Ale jednak rozrzutne wydajesz ponad 300 zł miesięcznie na ubrania dla siebie miesiąc w miesiąc?

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Właśnie mnie to dziwi, przecież to nie jest tak, że co miesiąc się kupuje te same rzeczy. Raz potrzebuję płaszcza, raz buty, raz kupię krem, raz perfumy. Raz kupię kilka ciuchów, a raz wcale.


[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89456436]Mnie po powrocie do PL zszokowały ceny w knajpach. Dwie osoby, pizza, po piwku - 150 zeta. What? To we Włoszech płaciłam podobnie lub taniej, a jedzenie o niebo lepsze.[/QUOTE]


To akurat jest prawda. Byłam w tamtym roku na kilku wyjazdach i w Polsce w knajpach jest naprawdę drogo. Najpierw chcieli sobie odbić covida, teraz wszystko poszło w górę, więc znów podwyżki cen.

[Norluka]

Napisane przez khloe

Mięsa jem mało,kupuje je w markecie, bo widzę skład, który jest jak byk naklejony na opakowaniu.

Gdzieś mi mignęło, że jakiś czas temu przebadano różne produkty spożywcze i ponad połowa miała inny skład, niż na etykiecie.
A na dodatek w związku z wojną na Ukrainie wyszły regulacje, że można zmieniać składniki produktu bez zmiany wypisanego składu na etykiecie, niby dla tych, którzy sprowadzali z Ukrainy coś, co jest teraz dla nich ciężko dostepne.
Więc skład na etykiecie to tak jakby niewiele mówi.

[meliandra]

Napisane przez Olkaaaa_s

Podsumowując: lubię mieć wygodne życie i korzystać z dobrodziejstw dużego miasta, dlatego pensja 3500 zł powodowała i powodowałaby u mnie tylko napięcia i stres. Teraz mam plan zarabiać trzy-czterokrotność tej pensji w przeciągu nabliższych 5 lat i mam tylko nadzieję na to, że za te pięć lat nie będą to grosze biorąc pod uwagę inflację, koszty życia itd.

Nie no jasne, że tak, ja się ogólnie zgadzam z tym co piszesz. Ja tez lubię wygodę i komfort. Tylko pod kątem tytułu tego wątku, to ludzie muszą dostosować swój budżet to swoich możliwości finansowych. I nie trzeba zarabiać nie wiadomo ile żeby spoko żyć tylko trzeba bardziej planować wydatki.


[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89456494]wiecie co, troche mnie dziwi, ze komus przy obecnych cenach wystarcza te 600 zl na jedzenie. Tzn. ja wiem, że ludzie jedza rózne ilości i rozne produkty, sama kiedys jadlam mało i tanio, ale przy obecnych cenach to wydaje mi sie 'na styk'.
przy np. chlebie za 6 zł, maśle za te 6/7, warzywach drogich w luj itp.

az poszukalam sobie statystyk https://portfelpolaka.pl/ile-dzis-wy...e-na-jedzenie/

to sa badania z kwietnia 2022r. taniej bylo o wiele wtedy.

a propos mcdonalda:
"Godny uwagi jest również fakt, że najwięcej na osobę miesięcznie na jedzenie wydają Polacy stołujący się głównie w restauracjach oraz korzystający z diety pudełkowej. Najmniej natomiast na jedzenie wydają wcale nie nasi rodacy, którzy gotują samodzielnie, w domu; lecz osoby żywiące się w barach typu fast food."[/QUOTE]


Zależy. Jak ktoś nie wlicza w to słodyczy, słonych przekąsek, alkoholu, to wg mnie 600-700 zł może starczyć dla jednej osoby. Przykładowo takie masło i chleb jest drogie, no ale ja masło to mam i mam, chleb tak samo mrożę, bo bym tego nie przejadła nim się zrobi stary, przy założeniu, że kanapki jem np. tylko na śniadanie labo na kolację.

[cb0d8ace8e3f55c20d6852271041c68dd40c3dc3_65540ac21a6bc]

Napisane przez chwast

W Twoim wypadku faktycznie starcza, mi przykładowo nie starcza, bo wydaję więcej na niektóre rzeczy typu kosmetyki czy ubrania i knajpki. Nie uważam również by było to przepuszczanie pieniędzy przez palce.

Podejście do wydawanych pieniędzy każdy ma indywidualne, to jest oczywiste.
Dla mnie wydawanie kwoty większej, niż 3600 zł rocznie na ubrania, jest właśnie niepotrzebnym rozwalaniem pieniędzy, dla ciebie nie, i to jest OK. Dlatego też istnieją osoby, które mają 15 tyś miesięcznie na życie i też żyją od wypłaty do wypłaty. Kwestia operowania swoim własnym budżetem i priorytetów. Ja wolę pracować mniej, wydawać mniej i mieć więcej czasu dla siebie, ktoś inny woli wydawać więcej, zarabiać więcej i poświęcać więcej czasu na pracę.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Pani_Robot

Mnie zastanawiają rady typu „idź do biblioteki”, „nie jedz na mieście”, „kupuj tańsze kosmetyki” dla osób, które wcinają kajzerkę z najtańszym serem, pizzę widza raz w miesiącu, uczą z kserówek, a leczą się jak maja za co. Urlopy spędzają na R.O.D.O.S. u bogatszych znajomych, a ciepła przekąska na mieście to hot dog z Orlenu. Narracja jak polskiego rzadu. Mniej jedz, więcej się ruszaj, to nie zmarzniesz w domu przy 15*C.
No było nas jedenaścioro, żyliśmy w jeziorze.

Tak, 1000zl płace za czynsz, prąd, wodę, gaz, internet i telefon. Jeśli ktoś sądzi, ze to kwota wynajmu mieszkania 45m2 to zamrozili go w ubiegłym tysiącleciu.

Idziesz w duuuże skrajności. Korzystam z biblioteki, bo naprawdę NIE WIEM dlaczego miałabym za każdym razem kupować książkę, którą chce przeczytać jak mogę ją mieć za darmo. Po co mi te dziesiątki książek w domu? Nie jedz na mieście. Kto to napisał? Sama jem na mieście sporadycznie, bo zwyczajnie wolę domowe i sprawdzone jedzenie. Uważam, że jedzenie na mieście bardzo spadło na jakości. Kto pisze o jedzeniu kajzerek z najtańszym serem? Kserówki na studiach to złoto. Sorry, ale jak studiowałam w 2018 r to książki specjalistyczne kosztowały lekką ręką po 200 zł, a potrzebowałam ich kilka. Kserówki mega się mi sprawdziły. I kto tu pisał o jakiś 15 stopniach?

Napisane przez Norluka

Więc skład na etykiecie to tak jakby niewiele mówi.

Na czymś bazować trzeba. Nie każdy ma sąsiada gospodarza, niestety.

Napisane przez Pusheen_

Dla mnie to też marnotrastwo - mieć wolne środki na koncie, być młodą parą bez większych zobowiązań i...Nie pojechać na wakacje za granicę?

Dla mnie dziwnie, nawet starając się zrozumiec, że ludzie mają różne potrzeby.

Ale tu nie ma co rozumieć. Nie każdego jarają zagraniczne podróże. Mega drażni mnie to wmawianie, że muuusisz podróżować.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=cb0d8ace8e3f55c20d68522 71041c68dd40c3dc3_65540ac 21a6bc;89456532]Podejście do wydawanych pieniędzy każdy ma indywidualne, to jest oczywiste.
Dla mnie wydawanie kwoty większej, niż 3600 zł rocznie na ubrania, jest właśnie niepotrzebnym rozwalaniem pieniędzy, dla ciebie nie, i to jest OK. Dlatego też istnieją osoby, które mają 15 tyś miesięcznie na życie i też żyją od wypłaty do wypłaty. Kwestia operowania swoim własnym budżetem i priorytetów. Ja wolę pracować mniej, wydawać mniej i mieć więcej czasu dla siebie, ktoś inny woli wydawać więcej, zarabiać więcej i poświęcać więcej czasu na pracę.[/QUOTE]
Popieram.

[chwast]

Napisane przez kasiunia788742

Ale jednak rozrzutne wydajesz ponad 300 zł miesięcznie na ubrania dla siebie miesiąc w miesiąc?

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

No przez ostatnie kilka miesięcy tak się zdarzyło i w przyszłym tez się zdarzy. Przy czym tez nie widzę sensu w kupowania jakichś guessow czy innych sieciówek z zawyżona chyba o 90% ceną xd


Sent from my iPhone using Tapatalk

[bleuclair]

Napisane przez kasiunia788742

Ale jednak rozrzutne wydajesz ponad 300 zł miesięcznie na ubrania dla siebie miesiąc w miesiąc?

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać
W sensie ja wydaję z reguły mniej, bo chodzę też w rzeczach nabytych i 10 lat temu, ale nie każdy ma np.ten sam rozmiar choćby żeby tak móc postępować. Juz nie mowiac o tym że jest to możliwe tylko z ubraniami o dobrym składzie własnie, a to kosztuje. Ale w grudniu kupiłam płaszcz puchowy za 520 zł i Emu (bo strasznie mi marzną stopy) za kolejne 300, obie rzeczy z dużej promocji, a już 820 zł nie ma z tej puli. A to tylko dwie rzeczy. Nie tona szmat.

[khloe]

Napisane przez bleuclair

A co to jest 300 zł na ubrania teraz? No chyba, że mówimy o kompulsywnym kupowaniu w SH jak leci no to może rzeczywiście wówczas to jest dużo. Para skórzanych butów praktycznie tyle prawie właśnie kosztuje w pierwszym lepszym jednak niskopółkowym Lasockim. Nie co miesiac się kupuje buty -wiadomo, ale tez nie przechodzi się w nabytych kozakach przez cały rok, bo są różne pory roku i trzeba jednak minimum kilku par butów. A kurtka? Zwykły worek z poliestru kosztuje parę stów, a jak się chce coś lepszego, żeby było na kilka sezonów, to spokojnie więcej niż 500 i to na wyprzedaży. Sweter z jakąś niesymboliczna zawartością wełny, żeby było ciepło to wydatek minimum 200 zł. A wciąż zmówimy tylko o jednej sztuce, wypadałoby nie chodzić w jednym swetrze przez cały miesiąc i kiedyś móc go np.wyprać

Zgodzę się z tymi ubraniami.
Jakość sieciówek jest kosmicznie nieadekwatna do tego jakie pieniadze każą sobie płacić .

Z butami się nie zgodzę, dla mnie cena nie równa się jakość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez meliandra

Zależy. Jak ktoś nie wlicza w to słodyczy, słonych przekąsek, alkoholu, to wg mnie 600-700 zł może starczyć dla jednej osoby. Przykładowo takie masło i chleb jest drogie, no ale ja masło to mam i mam, chleb tak samo mrożę, bo bym tego nie przejadła nim się zrobi stary, przy założeniu, że kanapki jem np. tylko na śniadanie labo na kolację.

Już nie wspomnę o tym, że to masło to jest potrzebne jak dziura w moście.

Oczywiście słabo, że jest takie drogie, ale nigdy go nie uważałam za artykuł pierwszej potrzeby.

Przecież do kanapki z szynką masło wcale nie jest koniecznością. Co innego jak ktoś ma tylko na kanapki z masłem, ale w tej sytuacji no to mówimy o ubóstwie.