Najgorsze ślubno-weselne pomysły, czyli czego unikać...

[Fantasmagori]

Napisane przez Vivienne

A po co to traktować jako symbol oddania córki, a nie po prostu oddzielenia od rodziny, tworzenie nowej? Ja np bez żadnych głębszych przemyśleń chciałam dać większą rolę tacie, z którym jestem bardzo blisko, no i chciałam, żeby TŻ czekał przed ołtarzem, a sama przenigdy bym sam nie poszła, podejrzewam, że ze stresu bym wywinęła orła i tyle byłoby z "efektu"

Ja ogólnie chodzę dość szybkim krokiem, a jak szłam do ołtarza to z emocji dosłownie przeleciałam od drzwi do ołtarza w parę sekund, śmiesznie to wyglądało na filmie A miałam iść powoli i dostojnie szkoda że nie szłam z tatą bo by mnie trochę spowolnił

Właśnie co do odprowadzania to trochę żałuję że nie szłam z tatą tylko sama, dla mnie nawet jeśli to ma być symbol oddania to ja to odbieram nie jako "rzecz" czy "własność" tylko bardziej tak że od urodzenia to tata troszczył się o mnie, dbał w chorobie i pilnował żeby mi niczego nie brakowało po prostu się opiekował A od ślubu to TŻ przejmuje tę rolę

No ale wiadomo każdy robi jak mu serce dyktuje



Jeszcze dodam w temacie zabaw: my mieliśmy test zgodności (ale krótki ) i rzucanie bukietem/krawatem ale na innych weselach widziałam parę zabaw które może nie były super ale przynajmniej nie żenujące

Np. na początku wesela leciała muzyka, jak się zatrzymywała trzeba było sobie znaleźć parę i był np. walc wiedeński, potem znowu dobieranie w pary i tango itp. taka w sumie integracyjna, zapoznawcza ale bez żadnych podtekstów erotycznych czy przymusu

Najgorsze są właśnie erotyczne albo gdy para młoda/świadkowie przymuszają do udziału.
Mam traumę z tym związaną bo jak miałam 15 lat i byłam cichą, wstydliwą nastolatką byłam u kuzynki na weselu, w pewnym momencie rozpoczęła się nowa zabawa da panien. Broniłam się ale świadek siłą wyciągnął mnie na środek (dosłownie siłą, na ręku miałam ślad potem ) i kazali tańczyć kankana z paroma innymi dziewczynami przed siedzącym na krześle panem młodym. I pan z zespołu krzyczał jeszcze "wyżej te nogi, pokażcie co tam chowacie" itp. Co to za upokorzenie wtedy było dla mnie

także wyciąganiu do zabaw mówię NIE i sama bym nigdy tego u siebie nie zorganizowała

[smerfetk_a]

Nienawidzę zabaw integracyjnych Zawsze trafiam na obleśnych wujków a TŻ na babcie, z którymi potem nawet słowa nie zamienimy.
Po co to...

[camillie]

Napisane przez Hanako

Zawsze mnie to zastanawia. Wiem, że są osoby, które lubią zabawy, ale czy doprawdy są one konieczne?
Byłam na balu, zaczynał się o 18:00 (jak wiele wesel, choć wiem, że nie wszystkie), ja wyszłam z niego o 4:00, choć zabawa wtedy trwała w najlepsze. 10 h i oprócz krótkiej części oficjalnej i przerw na posiłki - ciągle tylko tańce. Parkiet zawsze był pełen, wybawiłam się jak rzadko, dopóki miałam siłę - tańczyłam, potem siadałam przy stole i rozmawiałam.
Nie brakowało mi zabaw, nie brakowało mi "a teraz idziemy na jednego" i jakoś tak spójniej to wszystko przebiegało niż w przypadku większości wesel, gdzie bloki taneczne są krótkie, przerwy częste i co chwila jakaś zabawa.

pewnie, że może być tak że wesele bez zabaw też się uda. Każdy zna swoich gości i wie najlepiej. Ja wolę nie ryzykować dużo dzieci, wiem że nie każdy lubi tańczyć...wiem też że nie każdy lubi zabawy. Ale trzeba znaleźć jakiś złoty środek - dlatego chcemy kilka zabaw które nie są obleśne ani żenujące a ciekawe

---------- Dopisano o 13:47 ---------- Poprzedni post napisano o 13:45 ----------

[1=911814027737b2fb3720807 5fbc353dc82d7d123_64640b1 bca2a5;57918836]

No tak, ale jednak masz towarzystwo do rozmowy, miejsce zeby usiąść jak chcesz odpocząć i napić sie drinka/przekąsić cos, a to jest tez okazja do rozmowy. Na imprezach wszelkiej maści nie ma przeciez animacji, a jednak ludzie idą, zeby... się pobawić Poza tym nikt nie musi tańczyć 12 godzin przeciez. Nikt nie "musi" wytrzymywac żadnego konkretnego czasu- przeciez kazdy moze sobie zrobic przerwę czy zakończyć zabawę kiedy chce

Na pewno zabawy maja swoją funkcję, masz rację. Zwłaszcza ze jednak sa amatorzy takich urozmaicen - ale jak dla mnie parkiet, ludzie i cos na ząb jednak wystarczy, a z oczepin uciekam jak diabeł przed woda swięconą W moim idealnym świecie zabawy weselne nie istnieją [/QUOTE]

tak jak wyżej - takie wesele mogłoby się udać, ale boje się tego ryzyka że ktoś się zanudzi na śmierć ja też nie lubie zabaw (zwłaszcza tych glupich - jakieś tańce krasnoludów, że już o tych o zabarwieniu erotycznym nie wspomne ) ale czasami bioręw nich udział i jest to jakieś urozmaicenie na razie mam 3 zabawy które uważam za nieżenujące lub umiarkowanie nieżenujące

[201607211025]

Napisane przez Fantasmagori

Najgorsze są właśnie erotyczne albo gdy para młoda/świadkowie przymuszają do udziału.
Mam traumę z tym związaną bo jak miałam 15 lat i byłam cichą, wstydliwą nastolatką byłam u kuzynki na weselu, w pewnym momencie rozpoczęła się nowa zabawa da panien. Broniłam się ale świadek siłą wyciągnął mnie na środek (dosłownie siłą, na ręku miałam ślad potem ) i kazali tańczyć kankana z paroma innymi dziewczynami przed siedzącym na krześle panem młodym. I pan z zespołu krzyczał jeszcze "wyżej te nogi, pokażcie co tam chowacie" itp. Co to za upokorzenie wtedy było dla mnie

także wyciąganiu do zabaw mówię NIE i sama bym nigdy tego u siebie nie zorganizowała

Boże ja miałam 10 lat, siedziałam z rok starszą kuzynką za stołem i coś tam jadłyśmy, rodzice wyszli, a drużba na siłę zaciągnął nas do zabawy z macaniem kolan. Takie dzieci... I jeszcze stanał obok nas, żebyśmy nie zwiały.

[camillie]

ja sobie nie wyobrażam takich zabaw z podstekstem na swoim weselu
tam są rodzice, dziadkowie

[911814027737b2fb37208075fbc353dc82d7d123_64640b1bca2a5]

Jeszcze z innych kiepskich pomysłów ślubnych to panowie z kwiatkiem w kieszonce marynarki zamiast w butonierce. Ostatnio mnóstwo tego widziałam na rożnych zdjęciach. Strasznie to wyglada, zaprzeczenie elegancji, ta zdefasonowana kieszonka z jakas sałatą wetknietą

[Vivienne]

[1=911814027737b2fb3720807 5fbc353dc82d7d123_64640b1 bca2a5;57963086]Jeszcze z innych kiepskich pomysłów ślubnych to panowie z kwiatkiem w kieszonce marynarki zamiast w butonierce. Ostatnio mnóstwo tego widziałam na rożnych zdjęciach. Strasznie to wyglada, zaprzeczenie elegancji, ta zdefasonowana kieszonka z jakas sałatą wetknietą [/QUOTE]

Tez tego nie znosze... a moj TZ mial tak na slubie jak wspomnialam, czekal na mnie przed oltarzem, butonierki przypinala mu i swiadkowi swiadkowa... i wtrynila je w kieszonke moj tz sie nie odezwał, a swiadkowa byla szczerze zdziwiona jak jej zwrocilam uwage..

Z guzikiem tez podobna historia. Dla wielu ludzi nic, a moje serce placze jak patrze na zdjecia ze slubu.

Ogolnie pomimo checi, planow, wpadek bylo sporo... nic nie poradzę

[Fantasmagori]

Napisane przez beautyq

Boże ja miałam 10 lat, siedziałam z rok starszą kuzynką za stołem i coś tam jadłyśmy, rodzice wyszli, a drużba na siłę zaciągnął nas do zabawy z macaniem kolan. Takie dzieci... I jeszcze stanał obok nas, żebyśmy nie zwiały.

10 dzieci i zabawy z macaniem kolan to już jest GRUBA przesada

moja przyjaciółka ma za rok ślub, marzy jej się właśnie takie wręcz stereotypowe "wiejskie" wesele z morzem wódki, przyśpiewkami i zabawami już się boję

[Devileek]

Napisane przez Vivienne

Tez tego nie znosze... a moj TZ mial tak na slubie jak wspomnialam, czekal na mnie przed oltarzem, butonierki przypinala mu i swiadkowi swiadkowa... i wtrynila je w kieszonke moj tz sie nie odezwał, a swiadkowa byla szczerze zdziwiona jak jej zwrocilam uwage..

Z guzikiem tez podobna historia. Dla wielu ludzi nic, a moje serce placze jak patrze na zdjecia ze slubu.

Ogolnie pomimo checi, planow, wpadek bylo sporo... nic nie poradzę

Tez tego nie znoszę ... ale wiele osób nie zwraca na to uwagi ... nawet jak się zwróci uwagę to są w szoku ... z guzikami to chodzi Ci o zapięciem dwóch ?

[911814027737b2fb37208075fbc353dc82d7d123_64640b1bca2a5]

Napisane przez Devileek

Tez tego nie znoszę ... ale wiele osób nie zwraca na to uwagi ... nawet jak się zwróci uwagę to są w szoku ... z guzikami to chodzi Ci o zapięciem dwóch ?

Raczej wszystkich, od pasa pod brodę

[Vivienne]

Napisane przez Devileek

Tez tego nie znoszę ... ale wiele osób nie zwraca na to uwagi ... nawet jak się zwróci uwagę to są w szoku ... z guzikami to chodzi Ci o zapięciem dwóch ?

Tak, o zapiecie dwoch.

[911814027737b2fb37208075fbc353dc82d7d123_64640b1bca2a5]

Napisane przez Vivienne

Tak, o zapiecie dwoch.

Zwyczajowo zapina się tylko dwa górne, nawet na formalne okazje, wiec tu Twój TŻ był przykladny Ponoć wg. starych zasad savoir vivre zapinanie wszystkich guzików marynarki dozwolone jest wyłącznie przy okazjach takich jak pogrzeb, inaczej zostawia się dolny guziczek odpięty

A jak juz mowa o ubiorze, to jeszcze koszula z krótkim rękawem! O mamo droga!

[Vivienne]

[1=911814027737b2fb3720807 5fbc353dc82d7d123_64640b1 bca2a5;57998036]Zwyczajowo zapina się tylko dwa górne, nawet na formalne okazje, wiec tu Twój TŻ był przykladny Ponoć wg. starych zasad savoir vivre zapinanie wszystkich guzików marynarki dozwolone jest wyłącznie przy okazjach takich jak pogrzeb, inaczej zostawia się dolny guziczek odpięty

A jak juz mowa o ubiorze, to jeszcze koszula z krótkim rękawem! O mamo droga![/QUOTE]

O ile sa trzy jak sa dwa, zapina sie tylko gorny. Inaczej rowniez ma sie sprawa przy kamizelce.

[Devileek]

Napisane przez Vivienne

O ile sa trzy jak sa dwa, zapina sie tylko gorny. Inaczej rowniez ma sie sprawa przy kamizelce.

Dokładnie

[911814027737b2fb37208075fbc353dc82d7d123_64640b1bca2a5]

Napisane przez Vivienne

O ile sa trzy jak sa dwa, zapina sie tylko gorny. Inaczej rowniez ma sie sprawa przy kamizelce.

Tak jest, oczywiscie masz rację. Założyłam nie wiem czemu, ze trzy guziki

[marta901]

Powiem dziewczyny, że zaskoczyłyście mnie totalnie z historyjkami z niektórych wesel, np. brak zmiany talerzy, głupie erotyczne zabawy i tym podobne. Też dużo widziałam, ale szczęka mi opadła i zbieram ją jeszcze
Ale dołożę swoje trzy grosze - dla mnie obciach totalny zawsze i wszędzie to pójście z ojcem do ołtarza. Tą sytuację mało co przebija... I można się za to na mnie gniewać (nie mam zamiaru nikogo mieszać z błotem, bo nie o to mi chodzi), ale jest kilka powodów, dla których tak uważam...
Jest to według mnie gest obraźliwy - jego geneza jest taka, iż kobieta przechodziła z rąk do rąk (męskich oczywiście) - jak żywy inwentarz, jak rzecz. To jest fakt historyczny, i choćby nie wiem co, nie do podważenia.
Po drugie, widzę, że praktykuje się to od kilku lat, ale i tak mało ciekawie to wygląda - jakby dziewczyna poślubiała faceta dwa razy starszego od siebie...
Po trzecie, nie jestem jakaś dziecinna, córkę można odprowadzić do przedszkola, a nie kobietę 25 - 30 lat prowadzić, jak dziewczynkę...
Po czwarte, jestem kobietą, nie jakąś księżniczką i idę do ślubu z mężczyzną, którego JA SAMA wybrałam.
I po piąte, najważniejsze - tak jak nie jestem jakąś księżniczką, tak mój narzeczony też jest głównym bohaterem dnia, jemu też się należy ta chwila a nie czekanie na mnie, jak kretyn... Mój ojciec swój wielki dzień w życiu już miał, a teraz to mój narzeczony też powinien być gwiazdą swojego wydarzenia. Z tatą mam super relacje - ale mój wygłosi pierwszy toast na weselu, będą podziękowania - wystarczy mu, nie potrzeba więcej wyróżniać rodzica (a swoją drogą, jak na ceremonii ślubnej wyróżnić matkę, w końcu nie jest jakaś gorsza?).
Ale co najśmieszniejsze... O ile w kościele to jeszcze jakoś wygląda, o tyle widzę, że już nawet do cywilnego tatusiowie prowadzą... O rany...

[201607211025]

Napisane przez marta901

Powiem dziewczyny, że zaskoczyłyście mnie totalnie z historyjkami z niektórych wesel, np. brak zmiany talerzy, głupie erotyczne zabawy i tym podobne. Też dużo widziałam, ale szczęka mi opadła i zbieram ją jeszcze
Ale dołożę swoje trzy grosze - dla mnie obciach totalny zawsze i wszędzie to pójście z ojcem do ołtarza. Tą sytuację mało co przebija... I można się za to na mnie gniewać (nie mam zamiaru nikogo mieszać z błotem, bo nie o to mi chodzi), ale jest kilka powodów, dla których tak uważam...
Jest to według mnie gest obraźliwy - jego geneza jest taka, iż kobieta przechodziła z rąk do rąk (męskich oczywiście) - jak żywy inwentarz, jak rzecz. To jest fakt historyczny, i choćby nie wiem co, nie do podważenia.
Po drugie, widzę, że praktykuje się to od kilku lat, ale i tak mało ciekawie to wygląda - jakby dziewczyna poślubiała faceta dwa razy starszego od siebie...
Po trzecie, nie jestem jakaś dziecinna, córkę można odprowadzić do przedszkola, a nie kobietę 25 - 30 lat prowadzić, jak dziewczynkę...
Po czwarte, jestem kobietą, nie jakąś księżniczką i idę do ślubu z mężczyzną, którego JA SAMA wybrałam.
I po piąte, najważniejsze - tak jak nie jestem jakąś księżniczką, tak mój narzeczony też jest głównym bohaterem dnia, jemu też się należy ta chwila a nie czekanie na mnie, jak kretyn... Mój ojciec swój wielki dzień w życiu już miał, a teraz to mój narzeczony też powinien być gwiazdą swojego wydarzenia. Z tatą mam super relacje - ale mój wygłosi pierwszy toast na weselu, będą podziękowania - wystarczy mu, nie potrzeba więcej wyróżniać rodzica (a swoją drogą, jak na ceremonii ślubnej wyróżnić matkę, w końcu nie jest jakaś gorsza?).
Ale co najśmieszniejsze... O ile w kościele to jeszcze w kościele to jakoś wygląda, o tyle widzę, że już nawet do cywilnego tatusiowie prowadzą... O rany...

Zgadzam się. Mi się to najbardziej kojarzy z oddawaniem ,,rzeczy" następnemu panowi

[Iclosemyeyes]

Ja tez zgadzam z tym co napisala marta901. A jeszcze śmieszniej to wygląda, jak ojciec prowadzi do ołtarza córkę, która od wielu lat jest samodzielna i nie mieszka z rodzicami

Wysłane z mojego HTC Desire 620 przy użyciu Tapatalka

[201803111829]

Napisane przez Iclosemyeyes

Ja tez zgadzam z tym co napisala marta901. A jeszcze śmieszniej to wygląda, jak ojciec prowadzi do ołtarza córkę, która od wielu lat jest samodzielna i nie mieszka z rodzicami

Wysłane z mojego HTC Desire 620 przy użyciu Tapatalka

Ewentualnie kontakty z rodzicami mocno średnie, ojciec alkoholik czy tyran, ale odprowadzanie do ołtarza musi być

[201610281624]

Podpisuję się pod wszystkim. Ale ile osób, tyle pomysłów i marzeń na wejście
Mi również się to tak kojarzy. Niby taka jest tradycja, ale dla mnie to takie zgapianie z hamerykańskich filmów. Tylko, że tam młodzi widzą się dopiero w kościele i takie wejście jeszcze ma sens- jest element zaskoczenia, bo nie ma błogosławieństwa ( ono jest, ale dzień wcześniej na przyjęciu dla rodziny), młody dojeżdża sam do kościoła, a młoda z tatą czy rodzicami i młody czeka przy ołtarzu, wchodzi niezauważony razem z gośćmi. A u nas wszystko na raz ( z reguły), błogosławieństwo w domu młodej, kamerzysta, czasem studyjne zdjęcia przed i potem młodzi razem jadą wynajętym lub swoim autem i młody wysiada, daje buziaka swojej wybrance, gdzieś pośród gości wynurza się tato i odprowadza do ołtarza.
Takie symboliczne to jest i wielu osobom się to podoba. Kiedyś byłam na ślubie, gdzie młodzi mieli rocznego synka, razem już dawno mieszkali i też była taka sytuacja. Fajnie to wygląda na kamerze i tyle.
Ja jestem zdania, że to młodzi przyszli po ślub i niech razem wchodzą. Może po nich wyjść ksiądz, ale niekoniecznie. Symbolicznie mogą wejść za rękę jako symbol narzeczeństwa, a wyjść pod rękę jako symbol małżeństwa- ale to są szczegóły. Osobiście nie podobają mi się druhny w identycznych sukniach, lub nawet w tym samym kolorze przewodnim. I jeśli młodzi nie mają swojego dziecka, nie lubię też zbierania wśród rodziny słodkich chrześniaków, czy kuzyneczek by niosły obrączki, kwiatuszki itp.Młoda odprowadzana do biurka urzędnika w sukni z trenem też wygląda komicznie wręcz. No ale z drugiej strony dla kogoś może być to jedyny ślub i tak sobie wymarzył. Nieco czasu upłynie zanim ludzie zaczną traktować ślub cywilny z kościelnym jako równoważny. Cywilny jest ważniejszy, wiadomo. Ale jak bierze się sam cywilny to z reguły, albo wpadka, albo kredyt. A kościelny, a może itp. Teraz mam przypadek kiedy para mająca roczne dziecko wzięła cywilny.Uroczystość tylko dla kilku osób : rodzice, dziadkowie, chrzestni, bez przyjęcia i do domu. W tym roku komunia tego dziecka w niedziele, a dzień wcześniej ta sama para bierze kościelny, zapraszając do kościoła i potem do domu, a dopiero przyjęcie komunijno- weselne w niedziele. I absolutnie wszyscy co do joty przekonani są o tym, że ślub jest po to by kase ściągnąć od gości i aby impreza się zwróciła. I zwróci się na pewno z nawiązką. I jak to traktować? Rozdzielanie ślubów wcale nie jest dobre. Goście traktują to jako wyciąganie pieniędzy i mało komu się to podoba. No bo jak mają do tego podejść goście i dlaczego dwa razy dawać prezent? Ale to już kwestia gustu.

[*piękna]

Edit: Nie ten watek

[marttb]

Napisane przez *piękna

Foty w klubie ;-)

Nie ten wątek

[*piękna]

Napisane przez marttb

Nie ten wątek

;-)

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez *piękna

;-)

Czy twoja suknia ma jakiś związek z najgorszym ślubno-weselnym pomysłem?

[*piękna]

[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;5810402 6]Czy twoja suknia ma jakiś związek z najgorszym ślubno-weselnym pomysłem?[/QUOTE]

Mam nadzieję, ze nie

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez *piękna

Mam nadzieję, ze nie

To wybierz się na wątek do tego przeznaczony.

[*piękna]

[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;5810418 6]To wybierz się na wątek do tego przeznaczony.[/QUOTE]

Tak też zrobiłam zwyczajna pomyłka

[marta901]

Napisane przez _Tinkerbell

Ewentualnie kontakty z rodzicami mocno średnie, ojciec alkoholik czy tyran, ale odprowadzanie do ołtarza musi być

O tym, to już nawet nie wspominałam, bo i po co... A przyjaciółka widziała jeszcze lepszego "kwiatka", ojciec z bardzo chorą nogą, ledwo chodzący, ale córka i tak zmusiła go, żeby ją poprowadził. Ehhh... Ale co kto lubi...

[201803111829]

A ja mam marzenie, żeby mnie facet zobaczył dopiero przed urzędnikiem żadnego błogosławieństwa od rodziców, wspólnej podróży do urzędu, spotkania przed ślubem.

[denneris]

Napisane przez Vivienne

Tez tego nie znosze... a moj TZ mial tak na slubie jak wspomnialam, czekal na mnie przed oltarzem, butonierki przypinala mu i swiadkowi swiadkowa... i wtrynila je w kieszonke moj tz sie nie odezwał, a swiadkowa byla szczerze zdziwiona jak jej zwrocilam uwage..

Z guzikiem tez podobna historia. Dla wielu ludzi nic, a moje serce placze jak patrze na zdjecia ze slubu.

Ogolnie pomimo checi, planow, wpadek bylo sporo... nic nie poradzę

a mogłybyście pokazać zdjęcie jak powinno być a jak nie? :P nie ogarniam tego tematu. O guzikach wiem, ale te butonierki, poszetki... nie wiem o co chodzi, a nigdy u pana młodego nie zwracałam na to uwagi