|
|
#4501 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
hej kobitki, ja mam 24 i to byla moja 3 milosc moze nie największa, bo największa była ta 1... ale zawsze..
snił mi się dzisiaj, 2 razy:/ chodze od rana strasznie wyzywam przeklinam na niego ze co za ham co za **** jak mogl mi to zrobic moze w ten sposob go znienawidze.. wmawiam sobie ze bym zle z nim skonczyla z tymi jego zmianami zdania.. ze był idiotą po prsotu i nie warto nawet znim miec kontaktunie zycz drugiemu co tobie nie miłe ale jemu zycze takiego porzucenia.. bo przez całe swoje zycie on rzucał kobiety i uwaza się za wspaniałego macho dlatego pewnie tez mnie zostawiłbo co to nie on kazdą może miec i to on kazdą zostawia
|
|
|
|
#4502 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
dziewczyny w jakim wieku? co to jest 27 lat? młodość, najlepszy czas. Nie macie 40 lat, i nie zostałyście z dwójka dzieci po rozwodzie
Ja rozumiem leki, ze się nikogo nie spotka bo sama je mam no ale mówienie o ,,tym wieku" jak się ma dwadzieścia pare lat jest abstrakcją
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów |
|
|
|
#4503 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 515
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
życie jest niesprawiedliwe, 4 miliardy ludzi a ja trafiłam na najgorszą świnię
|
|
|
|
#4504 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Dreamland
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
nie tylko Ty trafiłaś na świnięm wiem że to nie pocieszenie, ale zawsze coś..
nie twierdzę, że jestem stara i do dupy. Cóż mi po urodzie i tym wszystkim, co osiągnęłam do tej pory...W tym wieku po prostu ciężej kogoś znaleźć, inaczej patrzysz na życie, nie ma już studenckich imprez, poznawania mnóstwa osób co tydzień...Moje koleżanki mają już ustabilizowane życie a ja zostałam sama, muszę zaczynać wszystko od początku, inaczej odbieram różne rzeczy, jego rodzinę kochałam jak swoją, oni mnie zresztą też, przeraża mnie fakt rozpoczynania czegoś nowego, nie ukrywam że myślałam o dziecku za rok lub za dwa, teraz zostałam z niczym. Kobieta ma niestety swój kalendarz, jest bardziej dojrzała (z reguły), facet zostawi jedną i zaraz rozgląda się za drugą, jemu łatwiej rozpocząć coś nowego. Samo wyobrażenie seksu z kimś innym budzi we mnie niechęć, facet potrafi się przestawić ot tak. No chyba że to ja jestem jakaś dziwna i emocjonalnie patrzę na wiele rzeczy.. |
|
|
|
#4505 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
coż ja może i mam studenckie imprezy ale wcale tylu ludzi nie poznaje a jeśli już to albo niefajnych albo zajętych. Jestem na dość babskim kierunku co dodatkowo utrudnia sprawę
![]() rozumiem żal z powodu planów odnośnie dziecka ![]() ja niestety boje się, ze skończę sama ale to nie z racji wieku ale tego, ze chyba po prostu jestem nie warta miłości. schrzaniłam sprawę, eks teraz woli inną, pewnie fajniejszą.
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów |
|
|
|
#4506 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
Wiadomości: 201
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Macie większe znalezienia dojrzałego i odpowiedzialnego 30-latka niż ja takiego 20kilku letniego
Starsi mężczyźni są już po przejściach i wiedzą mniej więcej na czym polega dorosłe życie.
__________________
"Uroda nie stanowi o niczym, gdy nie jest urodą serca" |
|
|
|
#4507 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 18
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Z tym wiekiem to różnie może być. W rozsądnych 30 latków do końca nie wierzę. W 40 latków też nie, a nawet tym bardziej nie. Mało wierzę w rozsądnych facetów, ale trudno, przecież się nie pochlastam z tego powodu. Może jakiś się znajdzie w miarę jeszcze do spacyfikowania
|
|
|
|
#4508 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
Wiadomości: 201
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
__________________
"Uroda nie stanowi o niczym, gdy nie jest urodą serca" |
|
|
|
|
#4509 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 498
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
20 - latka można sobie jeszcze "wychować" - podobno Facet po przejściach ma już zbyt wiele kategorii w umyśle, w które albo trzeba się wpasować, albo wypada się z gry w najmniej przewidywanym momencie. Ale jestem na etapie, że wolny facet jest dla mnie teraz podejrzany: - porzucony - "co złego to nie ja" ja nie popełniam błędów - wieczna ofiara i ideał / przeskrobał coś poważnego - zdrada, kradzież, bicie, alkoholizm itp. itd. - porzucający - "pan i władca" - nigdy nie mający dziewczyny - "matka jest tylko jedna" - "odbity" - "raz odbity będzie odbijany ponownie" Nie wiem czy się śmiać czy płakać
__________________
"[...] zamartwianie się tym, nad czym nie mamy kontroli, jest bezsensu, prawda?" /King/ Edytowane przez olcix Czas edycji: 2010-04-20 o 15:00 |
|
|
|
|
#4510 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
Wiadomości: 201
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Olać
__________________
"Uroda nie stanowi o niczym, gdy nie jest urodą serca" |
|
|
|
#4511 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Dreamland
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
![]() mój eks to 2
|
|
|
|
|
#4512 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
---------- Dopisano o 15:09 ---------- Poprzedni post napisano o 15:08 ---------- Cytat:
zadna go w zyciu nie zostawiła, tylko on porzuca wszytskie nawet po kilku latach
|
||
|
|
|
#4513 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 498
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
__________________
"[...] zamartwianie się tym, nad czym nie mamy kontroli, jest bezsensu, prawda?" /King/ |
|
|
|
|
#4514 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 35
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Dziewczyny mam te same obawy
Nikt juz zapewne nie zagosci w moim sercu bo przeciez kocham kogos... czuje sie beznacziejnie.... Na dodatek wchodze dzis na swoj komunikator a tam on z opisam "Szczesliwy" A jutro bylaby nasza rocznica a on jest juz szczesliwy i znowu poplakałam sie strasznie...nie wiem co robic...
__________________
Przebaczenie jest najtrudniejszą miłością... |
|
|
|
#4515 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
Wiadomości: 201
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Ja już nie mam siły
Mam takie głupie mysli Przerasta mnie to ;(
__________________
"Uroda nie stanowi o niczym, gdy nie jest urodą serca" |
|
|
|
#4516 | |||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Haha, dziewczyny, nie przesadzajcie. Ja też jestem starą dupą a czuję się tak, jakby świat stał przede mną otworem. Co więcej - jest mi o wiele lepiej, niż wtedy gdy miałam 18, 21, 24 lata. Powoli dochodzę do tego, czego właściwie chcę od życia i kogo szukam. Mniejsze szanse na pomyłkę. Znam już pewne zachowania mężczyzn na pamięć i potrafię "wyczuć" kogoś w ciągu tygodnia (a nie kilku lat lub miesięcy).
Fajnych, wartościowych facetów faktycznie nie ma za wielu. Ale myślę, że jest ich więcej niż wtedy, gdy byłam młodsza. Przynajmniej ja więcej takich spotykam ![]() Byle jakich chopów jest za to ciągle ogrom - poderwać ich albo dać się poderwać też wcale nie jest tak trudno ![]() Łebki do góry: zobaczycie, za 10 lat każda z nas będzie szczęśliwa - o ironio m.in. dzięki takim doświadczeniom, jakimi w tym wątku się dzielimy. Grunt to uczyć się na błędach ![]() ---------- Dopisano o 15:31 ---------- Poprzedni post napisano o 15:27 ---------- Cytat:
![]() ps. porzuceni są najgorsi - zwykle mają coś za uszami, ale za chiny się do tego nie przyznają ![]() ---------- Dopisano o 15:36 ---------- Poprzedni post napisano o 15:31 ---------- Cytat:
Poza tym 40-stka z dwójką dzieci wcale nie ma źle. Zasądzone alimenty, dzieciaki odchowane - czego więcej chcieć od życia? Jeśli była przedsiębiorcza: u szczytu kariery. Jeśli nie: spędza czas gotując, sprzątając i mając wszystko w nosie. My mamy gorzej - jesteśmy na poczatku dość trudnej drogi ;p ---------- Dopisano o 15:38 ---------- Poprzedni post napisano o 15:36 ---------- Blanx, kochana. Ten Twój facet to totalna porażka. Wraca, nie wraca, zastanawia się, kocha laskę, która zdradziła go z kumplem... Jejku, on nie może być do końca normalny Weź Ty się nie przejmuj takim dzieciakiem ![]() ---------- Dopisano o 15:42 ---------- Poprzedni post napisano o 15:38 ---------- Cytat:
![]() Nic nie tracisz
|
|||
|
|
|
#4517 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Dreamland
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
krolowazimy, masz pewnie racje, w głębi duszy wierzę, że będzie lepiej ale gdy wypowiadam to na głos, to przestaje już wierzyć. Najważniejsze to wyzbyć się uczuć do swojego exa(kiedy to nastąpi?!)...później jakoś pójdzie...
![]() Najgorsze są te huśtawki nastrojów...taka bitwa między rozsądkiem a sercem, co jakiś czas któreś z nich wygrywa walkę... Mnie z moim exem łączyło coś jeszcze...Muzyka. Oboje byliśmy zafascynowani muzyką elektroniczną od kilkunastu lat. Zawsze chciałam poznać faceta, który tak jak i ja będzie miał fioła na tym punkcie. Nagrywaliśmy razem sety, żyliśmy tą muzyką, to było coś, co nas świetnie łączyło, to było coś metafizycznego. Strasznie mnie w nim pociągał ten jego gust muzyczny...Mikser w pokoju....jego audycje...Gdy teraz słucham naszego seta, jakiś kawałków, to mam przed oczami fajne wspomnienia...Pod tym względem nie znajdę już tego mojego ideału, to jest zbyt piękne aby było prawdziwe No ale niestety nie można mieć wszystkiego, przecież prócz tego miał WIELE wad, ciężki był, nie znał słowa kompromis, zawsze uważał że ma rację...Pociesza mnie to, że męczyłabym się z nim na stare lata To jedyne pocieszenie...
|
|
|
|
#4518 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 66
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Witam wszystkich... Jesli na prawdę znajduje sie tutaj ktos kto pomoże mi zrozumiec dlaczego tak sie stało a nie inaczej będe bardzo wdzięczna. A więc na ogól jestem dziewczyna, sadze najzwyklejszą...czasem zabawową, czasem domatorka..ale do związków podchodzę bardzo poważnie. Zawsze chcialam poznać kogoś i byc z nim na zawsze od razu. Nie przeszkadząłoby mi to, ze nigdy nie 'sprawdziłabym' innego faceta..
Ale ..chodzi o to, ze majac jakies 12 lat zakochałam sie, w szkole nikt dla mnie inny nie istniał tylko ktos kgo widzialam dwa dni i sie z nim w dodatku bawilam..czekałam co wakacje, az bedzie przyjezdzał do mojego miasta do babci..w koncu doczekałam sie 18-stki, w koncu przyjechal, poszlam tam...i zaczelo sie..a skonczylo wykorzystaniem:/ Zalediwe glupich 20 dni, a mi sie zycie odwróciło do góry nogami...czułam sie okropnie. Potem tak strasznie bałam sie kolejnych uczuć, ze przez 2,5 roku nie dopuszczałam nikogo do siebie...nawet czasem facetów, ktorzy mi sie podobali i znałam ich te 2 lata... Masakra. Strach mi nie dawał spokoju. W koncu zaczęłam prace, a ze w pracy siedzenie przed komputerem bywa nudne..to szperalam sobie po fotce... Napisał ktoś, na pierwszy moment nawet nie osadzilam czy to ktos fajny czy nie, poprostu sobie pisalam (strach w tle wiec i dystans i zero myslenia o tym, ze cokolwiek mogloby z tego wyjsc) poza tym to byl ktos o 80 km oddalony. Nie brałam do siebie tego, ze czasem nie odpisał..poprostu to bylo zabijanie czasu w pracy. Nawet po czasie podalam mu gg..i nr tel, bo caly czas bylam zdania, ze i tak sie nie zakocham. No ale minely dwa miesiace, nalegal na sptkanie..niczego nie wymagal. W koncu mu pozwolilam. Mily chlopak, 4 lata starszy... nie sadzilam, ze jest nie fajny.. Ale nadal jakos bylam obojetna mimo, ze milo spedzilismy czas... On sie caly czas staral o mnie... pisalo nam sie swietnie, ale bylam nieugięta hehe... W koncu znów przyjechal, praktycznie jak uslyszal, ze ja chce to sie cieszyl jak dziecko.. I tak po drugim spotkaniu, jakos ja zaczelam tesknic za pisaniem..za nim...Opowiedzial tez duzo o sobie.. Sadzilam, ze wlasnie przez taki dystans mozna kogos na prawde dobrze poznac.. W koncu 3 miesiace od pierwszego spotkania zabral mnie do swojego miasta...nie bylam do konca przekonana, ale pojechalam, nie mialam nic do stracenia. A juz wtedy wiedzialam, ze nie sadzilam ze tacy mezczyzni istnieja na tej ziemi. On mial auto..przyjezdzal odwozil. Oczywiscie zabral mnie do domu, przedstawil rodzicom, mimo ze nie bylismy ze soba... Czulam sie niesamowicie...ale tak w glebi sie nadal czegos balam. On znal dobrze moja sytuacje, wiedzial do czego daze, czego sie boje...jakbym chciala zyc.. No i tak w koncu zaczełam sie zakochiwac, przyjezdzłą po mnie w kazdy piatek..odwozil w niedziele, cale weekendy spedzalismy ze soba z jego rodzina, rodzicami...wszyscy mnie poznali. A on traktował mnie jak naparwde kogos wyjatkowego..pytal czy jadłam, czy pilam...czy jest mi zimno, wygodnie .. Jego rodzice z usmiechem patrzyli na to wszystko.. Bylam szczesliwa, ze znów nie musze sie bac...ze przy nim strach nie sitnieje, mimo ze to byl zwiazek na odleglosc. Po jakis 2,5 miesiaca..zaczal pytac czy cos do niego czuje wiecej...ale ja bardzo sie balam słowa 'kocham' nie chcialam tego wypowiadac..a w głebi czulam własnie to. Byłam z nim od listopada...a w styczniu mial wyjechac na 2 tyg, bardzo sie tym przejmowal, z emnie zostawia e nie wytrzyma beze mnie, i jak w ostatni weekend przed wyjazdem odwiozl mnie do domu to powiedzial, ze mnie kocha, i nigdy nikogo nie spotkal z takim charakterm. A zylo nam sie dobrze, we wszystkim mielismy takie same poglady.. Tez mu to wtedy powiedzialam. Nie miałam powodów, zeby krzyczec ani klucic sie... Wyjechal. W dzien powrotu juz przyjechal po mnie.. Oczywiscie jemu sie oddalam..juz troche wczesniej. Mialo to dla mnie duze znaczenie. On cagle dzwonil, pisal co robi gdzie idzie..chyba bylam najspokojniejsza dziewczyna na ziemi. Jego mama do mnie pisala, ze teskno im tam beze mnie... Poprostu mialam drugi dom ) Chodzilismy wszyscy do kina.. Sylwester z jego rodziną. On szalal jak mnie nie widzial, wiec kazdy paitek byl moim najlepszym dniem i jego tez. On bardziej ode mnie wyciagal uczucia, mowil, ze mam sie nie bac..czasem sie bal, czemu ja pierwsza nigdy nie wypale z jakims milym słowkiem (ale gdzies przezycia we mnie tkwiły te dawne) ... Pokochalam go strasznie calym sercem...nawet nie potrafie tego opisac. Zawsze czul sie obuzony tym, ze nie ma pieneidzy nie moze mi nic kupic...a ja wyzywałam 'mówiłam' ze to nie ma znaczenia, ze dla mnie liczy sie to ze on jest... Sam powtarzał, ze cieszy sie ze ja czuje to co on, ze wszyscy mnie polubili... jest dumny, ze ma taka dziewczyne, bo inaczej nie bylo by sensu w to dalej brnac. Jego rodzina swiadkami. . Zawsze w niedziele po mszy to byly najgorsze chwile...bo jechalam do domu. W koncu przyszly swieta Wielkanocne...w te swieta mieismy sie nie widziec. Wiec stwierdzilam, ze jakos to przetrwam... a swieta jednak ejszcze chcielismy spedzic z własna rodzina. Czyli nastaly 2 tyg rozłaki. Pierwszy tydzien super...oczywiscie pisanie, dzwonienie gg...co tylko w kazdej wolnej chwili. I to on nie ja...ja sie nigdy nie musialam martwic o niego o jego uczucia. Sam tez oczywiscie dzownilam i pisałam, ale bylam spokojna o kazdy dzien o niego o siebie... Nawet Czasem mowil przy wszystkich o weselu hehe, dalszym zyciu... A drugi tydzien odwrócil moje zycie calkiem :/ ![]() I teraz nie wiem jak Wy to rozumiecie.. Ale wyczulam, ze inaczej do mnie pisze..taka kobieca intuicja.. Powiedzial, ze cos mu jest ze ma takie dni, ze sam nie wie czego chce...zle mu, ze mnie nie widzi...ze ja ejstem dla niego taka dobra, a on dla mnie nic nie robi. Nie mialam pojecia co o tym myslec, tlumaczylam mu chyba dwa dni...ze dal mi tyle szczescia, ze az za duzo - nie wiem jak mam to okreslic. I to tylko tym, ze byl i kochal... Płakałam przez to po nocach, zaczelam sie martwic.. Z kazdym dniem poglebialo sie to w nim.. Ja z kazdym dniem udowadnialam mu, ze go kocham nad zycie...ze na parwde nic nie potrzebuje a tym bardziej nikogo innego. Bo pozniej zaczal tweirdzic, ze zasługuje na kogos lepszego... Załamałam sie... Do piatku to bylam wrakiem czlowieka, nie moglam zrozumiec jego mysli...on sam pisał, ze tez nie potrafi wytlumaczyc tego co czuje, ze kocha nadal...ale nie wie czego chce... Przyjechal po mnie.. zle mu bylo z tym, ze ja chodze i placze, a nie mam powodu...bo powinno mu to minac. Ale juz nie okazywal tak swoich uczuc, nie pisal z zaangazowaniem.. Dzwonil itp..ale to nie bylo to:/ Cale dwa dni u niego...trzeslam sie, nie jadłam..jego mam nie wiedziala co mi jest, anie chcialam sie jej zalic.. On starał sie jakos przepraszac. Mowil, ze chce mnie...ale musi sobie narazie sam poradzic z tymi myslami... Koszmar, cała powrotna droge, msze przepłakałam... Odprowadzil mnie do drzwi, zapytalam..czy kocha, odpwiedzial, ze tak. Budzilam sie rano, widzialam jego i placz...ze go moge stracic. Strasznie to pzrezywałam... stwierdzil, ze nie spotkamy sie jakies 3 tyg, musi sam pomyslec...uporac sie z tym i ma andzieje, ze bedzie wszystko dobrze. Nawet nie chcialam go calowac...bo chyba nie bylam zdolna anwet ruszac ustami, mowic... cokolwiek. Pisal, dzwonił.. caly czas inaczej..ale robil to..tylko, ze ja juz wtedy czekalam na kazdego smsa jak na cos wyjatkowego. Juz sie martwilam...ze nie napisze, nie to co wczesniej. W koncu po tygodniu bólu... napisalam mu, zeby podjal meska deyzje, bo mnie bardzo to boli, ze z dnia na dzien wszystko mu sie zmienia... Powiedzial, ze przedewszystkim chodzi o odleglosc, ze nie mogl mnie widziec tak czesto..jakby chcial i jak ja bym Chciała. Tylko, ze ja tak strasznie bylam za tym zwiazkiem...ze nie poddałabym sie głupim kilometrom, nawet przez mysl mi to nie przeszło. A on to zrobił... W koncu ostateczna wersje jaka usłyszalam to to, ze rzadko mnie widzial...a z drugiej strony ta odleglosc nie pozwoliła mu do kona odczuc, czy to co bylo...to prawdziwa milosc Ze chyba musi mnie na troche stracic, zrozumiec to.. Powiedział, ze myslał, ze mnie kocha i to bardzo, ze odkad to sobie powiedzielismy to cos w glebi czul... Ale odleglosc nie pozwolila mu an to, zeby byc tego pewnym... Załamka dziewczyny:/ Stwierdzil, ze taka przerwa mu predzej uswiadomi czy to wlasnie to, czy nie... Mówil, ze cokolwiek by sie stalo do konca zycia bedzie wiedzial, ze nikt nie ma takiego charakteru jak ja i ze boi sie, ze jak sie z tym upora to ja juz go nie bede chciala. Rozmawiałam z jego mama, tez byla w szoku..ze cos takiego robi... z czasem wszyscy od niego sie dowiedza.... Ja mu powiedziałam, ze jesli zrozumie to wybaczę...ale teraz tak mysle, ze to zalezy od czasu Kocham go cholernie.. ida wakacje, ktorych razem nie moglismy sie doczekac. I tak zastanawiam sie, czy takie rozstanie 'przerwa' moze rzeczywiscie dac do zrozumienia czlowekowi, ze mocno kocha... ? Z jednej strony sadze, ze tak...ale juz sama nie wiem... :| Od dwoch dni...nie pisze, ale pwoiedzial..z.e psotara sie ejszcze przyjechac na 1 dzien w tym tyg... ehh ciekawe. Byłam w takim szale, ze kazałam mu od razu sie przyznac do tego..ze on juz nie chce ze mna byc, ze to co robi tylko delikatne zakonczenie... ale powiedzial, ze nie.. ze on tak ma naprawde, ze musi zrozumiec..bardziej docenic to co mial..mnie i ze zdaje sobie sprawe z tego, ze ja moge juz nie chciec... Napiszcie cos, wytlumacznie, moze znacie podobne przypadki..???? Błagam Bo az nie moge w to uwierzyc, po tym co sie dzialo miedzy nami...ciagle! Stwierdzil, ze jelsi mu minie to bedzie chcial wroci do mnie... bo w koncu uswiadomi sbie, ze to byla prawdziwa milosc. Ja tak sadze, ze nawet w najlepszych malzenstwach zdarzaja sie chwile...ze sie mysli czy to na pewno ta odpowiednia osoba...ale to mija po paru dniach, kazdy ma czasem chwile zwatpienia. Moze on tez tak mial...a za bardzo sie temu poddał? Piszcie coś.... Zastanawia mnie czy na prawde bedzie mogl wrocic... ![]()
|
|
|
|
#4519 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 375
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
![]() bardzo przykra jest Twoja historia. Swoją drogą często pojawia się ten schemat: dziewczyna na początku jest obojętna na zaloty i nie chce się angażować, później zaczyna kochać całym sercem, a wtedy to chłopakowi zaczyna mniej zależeć. Wiesz, wydaje mi się, że każda z nas inaczej zinterpretuje Twoją sytuację. Moje zdanie jest podyktowane wyłącznie moimi doświadczeniami z facetami. Uważam, że gdy tylko pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości to wszystko powoli będzie zmierzać ku końcowi. Wydaje mi się, że po pierwszych wątpliwościach mogę przyjśc kolejne i następne i kolejne znowu....Ale to tylko moje odczucie, bo ja byłam w takich sytuacjach, dlatego mam takie, a nie inne poglądy. Nie jestem w ogóle za rozwiązaniem, jakim są tzw. przerwy. Po co? Rozumiem, jeśli ktoś się widuje 24h na dobę to taka przerwa jest potrzebna. Ale Wy się rzadko widujecie... Więc TŻ ma już kilka dni, żeby zatęsknić za Tobą. Z tego, co piszesz jest on bardzo odpowiedzialnym facetem i nie chce Cię skrzywdzic. Wydaje mi się, że wybrał złą drogę na rozwiązanie problemu. No, ale jeśli chce tej przerwy to uszanuj to i daj mu ten czas. I nauczona przez wizażanki z tego wątku powiem Ci, że powinnaś ten czas na maksa wykorzystac! Ja wiem, że serce Ci pękło i jesteś w zawieszeniu teraz, ale rozpaczaniem nic nie osiągniesz. Skoro mieszkacie daleko to pewnie masz innych, zupełnie niezależnych od niego znajomych. Wyjdź gdzieś z nimi. Bo może właśnie za bardzo mu pokazywałaś, że Ci na nim zależy? Wiem, że dla niektórych dziewczyn w związkach może byc to dziwnie i powiedzą, że głupio gadam, ale im kobieta jest mniej zależna od swojego faceta, tym bardziej się on o nią stara. Takie jest moje zdanie. Wyjdź gdzieś ze znajomymi. Uczysz się jeszcze/pracujesz? Może jakiś wypad kilkudniowy z przyjaciółmi BEZ NIEGO? Niech sobie nie myśli, że siedzisz całymi dniami i płaczesz w poduszkę. Może kiedy sobie uzmysłowi, że to wcale nie jest tak, że nie masz życia poza nim i może gdy poczuje, że jego ewentualny powrót (kiedy się określi) nie jest tak oczywisty, jak mu się wydaje to może wtedy poczuje, że jednak mu na Tobie zależy? Ale to tylko wolne myśli porzuconej dziewczyny, która jest zdania, że nie wolno pokazywac facetowi, że jej zależy na nim bardziej niż jemu się zawsze wydawało. Wiem, ze Ci ciężko, ale trzymaj się jakoś! Musisz byc dzielna. Pozdrawiam
__________________
Ona: I ślubujesz mi uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i żonkile na wiosnę? On: I poranki i deszcz i wiosnę- - ślubuję. miss u every day. |
|
|
|
|
#4520 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Wiecie co mi się właśnie przypomniało
jak na początku związku z ex... on taki cięzko zakochany był we mnie latał jak kot z pęcherzem i ja mu na ziemie kazałam zejść ze hola hola kolego i go tak sprowadzałam no i dupa otowrzyłam się, dystans poszedł w niepamięc i jak skończyłam
|
|
|
|
#4521 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 375
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
__________________
Ona: I ślubujesz mi uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i żonkile na wiosnę? On: I poranki i deszcz i wiosnę- - ślubuję. miss u every day. |
|
|
|
|
#4522 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 66
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Hej
![]() bardzo przykra jest Twoja historia. Swoją drogą często pojawia się ten schemat: dziewczyna na początku jest obojętna na zaloty i nie chce się angażować, później zaczyna kochać całym sercem, a wtedy to chłopakowi zaczyna mniej zależeć. Wiesz, wydaje mi się, że każda z nas inaczej zinterpretuje Twoją sytuację. Moje zdanie jest podyktowane wyłącznie moimi doświadczeniami z facetami. Uważam, że gdy tylko pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości to wszystko powoli będzie zmierzać ku końcowi. Wydaje mi się, że po pierwszych wątpliwościach mogę przyjśc kolejne i następne i kolejne znowu....Ale to tylko moje odczucie, bo ja byłam w takich sytuacjach, dlatego mam takie, a nie inne poglądy. Nie jestem w ogóle za rozwiązaniem, jakim są tzw. przerwy. Po co? Rozumiem, jeśli ktoś się widuje 24h na dobę to taka przerwa jest potrzebna. Ale Wy się rzadko widujecie... Więc TŻ ma już kilka dni, żeby zatęsknić za Tobą. Z tego, co piszesz jest on bardzo odpowiedzialnym facetem i nie chce Cię skrzywdzic. Wydaje mi się, że wybrał złą drogę na rozwiązanie problemu. No, ale jeśli chce tej przerwy to uszanuj to i daj mu ten czas. I nauczona przez wizażanki z tego wątku powiem Ci, że powinnaś ten czas na maksa wykorzystac! Ja wiem, że serce Ci pękło i jesteś w zawieszeniu teraz, ale rozpaczaniem nic nie osiągniesz. Skoro mieszkacie daleko to pewnie masz innych, zupełnie niezależnych od niego znajomych. Wyjdź gdzieś z nimi. Bo może właśnie za bardzo mu pokazywałaś, że Ci na nim zależy? Wiem, że dla niektórych dziewczyn w związkach może byc to dziwnie i powiedzą, że głupio gadam, ale im kobieta jest mniej zależna od swojego faceta, tym bardziej się on o nią stara. Takie jest moje zdanie. Wyjdź gdzieś ze znajomymi. Uczysz się jeszcze/pracujesz? Może jakiś wypad kilkudniowy z przyjaciółmi BEZ NIEGO? Niech sobie nie myśli, że siedzisz całymi dniami i płaczesz w poduszkę. Może kiedy sobie uzmysłowi, że to wcale nie jest tak, że nie masz życia poza nim i może gdy poczuje, że jego ewentualny powrót (kiedy się określi) nie jest tak oczywisty, jak mu się wydaje to może wtedy poczuje, że jednak mu na Tobie zależy? Ale to tylko wolne myśli porzuconej dziewczyny, która jest zdania, że nie wolno pokazywac facetowi, że jej zależy na nim bardziej niż jemu się zawsze wydawało. Wiem, ze Ci ciężko, ale trzymaj się jakoś! Musisz byc dzielna. Pozdrawiam Wiem, ze masz rację...i jak pisałam wyzej, ja nigdy pierwsza nie sugerowałam milosci.,..tylko on ciagle sie staral, zebym to odwzajemniała. Wiedzial, ze kocham...i jestem dla niego strasznie dobra, nie prowokowalam nigdy kłutni... mam taki charakter, ze od razu zrozumiałam na czym polega zwiazek na odleglosc, ze on tez ma swoje hobby, ze czasem gdzies wyjdzie...i jeden weekend nas ominie. On sie z tym gorzej czul, bo moze nie potrafilby tak mi na to pozwolic i zawsze chodzil przygnebiony, ze ja np nie chce jechac z nim, pokochac jego pasję, tylko siedzialam z jego rodzicami,a on musial mnie zostawiac.. Dlatego strasznie to cenił, ze akceptuje to co on robi... oczywiscie nie do przesady, ze mu wszystko wolno ..ma mnie, ma lozko 'zyc nie umierac', nie mysl sobie ale staral sie ciagle. Moze potem tez zwiazek byl juz taki 'zaadoptowany'... Stracil mnie ejsli chce, nie psize, nie dzwoni... oczywiscie powiedziałam mu ze jesli dojdzie do jakis wniosków to zeby mnie poinformował, no i oczywiscie niech sie odzywa jesli czuje potrzebe... Uwazam, ze na prawde tego nie chcial..na prawde wystraszyl sie swoich mysli i mu minie...a jesli nie to nie, ja juz teraz zyje jakbym była sama.. tylko co dalej ze mna, jak sie boje kolejnych... ehhh. Nie wiem co zrobie jesli on ebdzie chcial wrocic... Bo wiem to, ze on nie potrafi krzywdzic...i tez dlatego powiedzial, ze chce sam sobie z tym radzic bo widzi jak ja cierpię. Mma głupie mysli, ze to własnie początek konca...taki a nie inny... Ale krzykiem probowałam wyciagnac z niego zeby powiedzial, ze to koniec. To upieral sie przy swoim, ze musi zrozumiec... Ale ja czuje sie okropnie. Bo wtedy dałabym sobie reke uciac, ze juz zawsze bedzie dobrze... bynajmniej z tej strony uczuc. Piszcie piszcie... Dziekuje Ci. |
|
|
|
#4523 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 292
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
A ja tak z innej beczki może uderzę .... Jest tu jakaś dziewczyna z Lublina??
a mój to był typ nr 3 - "odbity" - "raz odbity będzie odbijany ponownie" Ja niby odbiłam jak się koło niego taka jedna kręciła byli razem tylko tydzień .... historia taka że się we mnie kochał i za mną latał a ja go olewałam bo nic nie czułam ... a jak się dowiedziałąm że jakaś się kręci to od razu wkroczyłam i był mój .... a teraz mi go inna odbiła po roku ... A walić to ciało raz puszczone będzie się puszczać więc nie wróżę im udanego związku to raczej plasterek po mnie bo jak się nią spojrzy to nie dość że dziecko to i bez charakteru ... teraz to jak jestem królową nocy a on co najwyżej może mi podskoczyć ...
__________________
[rock]508089[/rock] |
|
|
|
#4524 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Frambi niezła historia z tym twoim
![]() świetny masz podpis i te postanowienia ![]() u mnie od rozstania mija 2tyg nie płacze kilka dni juz a tak płakałam max kilkanascie min, zaczełam jesc..kontakt mam z nim 0 i dobrze. a u was ile to juz i ja księ 3macie? Edytowane przez AguŚ87 Czas edycji: 2010-04-20 o 21:26 |
|
|
|
#4525 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
5 miesięcy. i odkąd dowiedziałam się o jego nowej dziewczynie to jest coraz gorzej. chyba nigdy nie pozbędę się tego poczucia niższości.
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów |
|
|
|
#4526 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 4 340
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
|
|
|
|
#4527 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 292
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Już nie moim ... ale wiesz to były przeboje ... ja mu powiedziałam że nie chcę żeby był z tamtą <tą co się kręciła przede mną> a on biedak nie wiedział co zrobić ... w końcu przyjechał do mnie i pod blokiem ja się go pytam "co ma mi do powiedzenia?" a on milczy bo miał taki mętlik z jednej strony była tamta która niby za nim szalała a z drugiej strony JA miłość jego życia od podstawówki... w końcu to jego milczenie mnie wkurzyło i się odwróciłam na pięcie to aż wrzasnął żebym zaczekała i wydusił że to załatwi z tamtą ;D hehe to odparłam że dopóki nie załatwi to niech się u mnie nie pokazuje ... i wiecie co ?? na drugi dzień pojechał do niej i oświadczył że to koniec ... i tak się zaczęło... heheh żałuje że go odbiłam bo nie było warto ...
__________________
[rock]508089[/rock] |
|
|
|
#4528 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: z Polski
Wiadomości: 774
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
tak czytam wasze historie i utwierdzam się w przekonaniu, że do facetów cały czas trzeba mieć dystans... ech.... ja do tej pory nie mam nikogo i w sumie dobrze mi z tym, przynajmniej mam spokój, chociaż czasami mam chwile słabości nie powiem....
---------- Dopisano o 22:10 ---------- Poprzedni post napisano o 22:02 ---------- Lunaa20 jest mi bardzo przykro bo zdaje sobie sprawę z tego co czujesz teraz, to co mogę powiedzieć o tej sytuacji wynika tylko z mojego doświadczenia i o niczym nie wyrokuje... w moim przypadku gdy facet bąkał coś o przerwie, że musi się zastanowić i tak dalej znaczyło to, że po prostu nie potrafi zerwać... albo "nie chce do końca zamykać drzwi" waszego związku, boi się tego, że będzie żałował swojej decyzji... jedyne co mogę Ci doradzić w tej sytuacji to bądź obojętna i ignoruj ta cała sytuacje przynajmniej wobec niego.... może wtedy zrozumie. Trzymaj się ciepło!!!
__________________
|
|
|
|
#4529 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Dreamland
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
|
|
|
|
|
#4530 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Działdowo/Gdańsk
Wiadomości: 201
|
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(
Cytat:
Nie wyobrażam sobie jakbym mogła Z kimś być teraz ![]() Albo boję się bardzo, że on za tydzień sobie kogoś znajdzie a to mnie zabije (Wyjdz z domu i zapomnij ![]() Ja chyba popadnę w alkoholizm bo zapijam cały czas smutki
__________________
"Uroda nie stanowi o niczym, gdy nie jest urodą serca" Edytowane przez zabcia331 Czas edycji: 2010-04-21 o 08:13 |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:33.



moze w ten sposob go znienawidze.. wmawiam sobie ze bym zle z nim skonczyla z tymi jego zmianami zdania.. ze był idiotą po prsotu i nie warto nawet znim miec kontaktu


Starsi mężczyźni są już po przejściach i wiedzą mniej więcej na czym polega dorosłe życie.









Nikt juz zapewne nie zagosci w moim sercu bo przeciez kocham kogos... czuje sie beznacziejnie.... Na dodatek wchodze dzis na swoj komunikator a tam on z opisam "Szczesliwy" A jutro bylaby nasza rocznica a on jest juz szczesliwy i znowu poplakałam sie strasznie...nie wiem co robic...







