Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu - Strona 154 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe > Wizażowe wyliczanki

Notka

Wizażowe wyliczanki Wizażowe wyliczanki, to miejsce gdzie porozmawiasz o pogodzie, jedzeniu, twoim samopoczuciu lub o tym co ostatnio dostałaś od swojego ukochanego.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2009-07-10, 21:59   #4591
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

kochaam - niestety nie posiadam.. tzn mam, ale stoi na moim regale a taki Cię chyba nie ratuje.


Kochane ja spadam..
Wiecie, jesteśmy po rodzinnej kolacji... w końcu moi rodzice się dowiedzieli o zaręczynach... a teraz siedzę u Edwarda i zaraz uciekamy do łóżka...

tak więc Edwardowych
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-10, 22:06   #4592
kochaam
Wtajemniczenie
 
Avatar kochaam
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: tam gdzie jest szczęście :*
Wiadomości: 2 490
GG do kochaam
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez Maaarcia Pokaż wiadomość
kochaam - niestety nie posiadam.. tzn mam, ale stoi na moim regale a taki Cię chyba nie ratuje.

przepisz
__________________


Poznaje na nowo siebie
Znowu zapuszczam włosy
Nadaje na innych częstotliwościach
kochaam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-10, 23:15   #4593
MissHuffy
Zakorzenienie
 
Avatar MissHuffy
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 917
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez kochaam Pokaż wiadomość
a ja mam pytanie....a właściwie to prośbe
ma może któraś z was ebooka ,,Kaktus w sercu"
kochana jeszcze jestem, ale tu daję ci za to linka do kaktusa, jak nie będziesz mogła ściągnąć to będziesz musiała się zalogować http://☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠/amelosia/seriale/...Kaktus+w+sercu

teraz już na prawdę idę, znaczy się już leże, dbranoc
__________________
Nie stój.Drogę wytycza się idąc.
MissHuffy jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-10, 23:16   #4594
kochaam
Wtajemniczenie
 
Avatar kochaam
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: tam gdzie jest szczęście :*
Wiadomości: 2 490
GG do kochaam
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez MissHuffy Pokaż wiadomość
kochana jeszcze jestem, ale tu daję ci za to linka do kaktusa, jak nie będziesz mogła ściągnąć to będziesz musiała się zalogować http://☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠☠/amelosia/seriale/...Kaktus+w+sercu

teraz już na prawdę idę, znaczy się już leże, dbranoc
dziękuje
i dobranoc wszystkim
__________________


Poznaje na nowo siebie
Znowu zapuszczam włosy
Nadaje na innych częstotliwościach
kochaam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-10, 23:20   #4595
talkshit
Zakorzenienie
 
Avatar talkshit
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez kochaam Pokaż wiadomość
a ja mam pytanie....a właściwie to prośbe
ma może któraś z was ebooka ,,Kaktus w sercu"

ja moge zalatwic Ci .
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą.
Ze wszystkich naszych namiętności
najbardziej określają nas te,
których nie potrafimy okiełznać.

Motocykl
- mój sposób na życie.



talkshit jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-10, 23:33   #4596
kochaam
Wtajemniczenie
 
Avatar kochaam
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: tam gdzie jest szczęście :*
Wiadomości: 2 490
GG do kochaam
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez talkshit Pokaż wiadomość
ja moge zalatwic Ci .
dziękuje
normalnie was kochaam (jak nazwa wskazuje)


---------- Dopisano o 00:33 ---------- Poprzedni post napisano o 00:21 ----------

a możesz wysłać????
byłabym wdzieczna
mój meil: kochaaam93@wp.pl
__________________


Poznaje na nowo siebie
Znowu zapuszczam włosy
Nadaje na innych częstotliwościach
kochaam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 00:18   #4597
7a1f522eb83de308935e9eb654607f24bf1b13c1_64013893eb394
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 6 625
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez kochaam Pokaż wiadomość
przepisz
takie coś tylko Ty mogłaś wymyślić. (wiem że żartowałaś-chyba)


'Romans stulecia dobiegł końca.'

7a1f522eb83de308935e9eb654607f24bf1b13c1_64013893eb394 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 00:50   #4598
talkshit
Zakorzenienie
 
Avatar talkshit
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez kochaam Pokaż wiadomość
dziękuje
normalnie was kochaam (jak nazwa wskazuje)


---------- Dopisano o 00:33 ---------- Poprzedni post napisano o 00:21 ----------

a możesz wysłać????
byłabym wdzieczna
mój meil: kochaaam93@wp.pl


kurde ,sorrki
myslalam ze kumpela moja ma , bo tez szukala
ale audio-booka ma tylko ;s
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą.
Ze wszystkich naszych namiętności
najbardziej określają nas te,
których nie potrafimy okiełznać.

Motocykl
- mój sposób na życie.




Edytowane przez talkshit
Czas edycji: 2009-07-11 o 01:32
talkshit jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 07:28   #4599
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez kochaam Pokaż wiadomość
przepisz


Jasne, kochana... mam nadzieję, że to żart...

Ehh... lecę z Emmettem i Jasperem na "spacerek" a potem w gazecie, pierwsza strona- "Maaarcia porwana przez niedźwiedzia i lwa..., czy poprostu bawiła się z zaprzyjaźnioną rodzinką wampirów?" :P

Wpadnę potem ;*

3mcie się kochane :cmok :
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 11:17   #4600
Odmienna
Raczkowanie
 
Avatar Odmienna
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 53
GG do Odmienna
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Hej dziewczyny

Wczoraj jakoś u cioci przeżyłam(pomijając to, że przez godzine musiałam grać w klast, malować kredą i grać w piłkę z moją 8 letnią kuzynką)

Chciałam jeszcze wczoraj coś napisać, ale do siostry chłopak przyszedł no a komputer w jej pokoju, więc już musiałampoczekać.

Ale najlepsze jest to, że po południu nic w tv nie było i zaczełam oglądać tygrysy Europy( taki serial na jedynce) i skapłam się, że tak jeden gościu ma ędward na imię, ale do niego ciągle tylko Edek mówili

A jak od cioci wracałam to koło nas przejeżdżała jakiś gościu, który na przyczepie wióżł 2 stare motory. Od razu to mamie pokazałam, ale ona nie wiedziała naewt o co chodzi, a już mi sie jej wszystkiego tłymaczyć nie chciało

A co do ,,planu" to jeśli już został zrobiony to dobrze, bo już myślałam,że to coś strasznego ma być



– Jak sądzisz, partnerko – zapytał Edward – panie przodem? – Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że uśmiech się zawadiacko. Był taki piękny, że aż zaniemówiłam z wrażenia i znów wyszłam na idiotkę.
– Albo może ja zacznę, jeśli nie masz nic przeciwko. – Przestał się uśmiechać. Niechybnie zastanawiał się, czy aby nie jestem opóźniona umysłowo.
__________________
O dziwo, czas, który goi rany, pokazał też, że w życiu można kochać więcej niż jedną osobę.
Odmienna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 11:28   #4601
Liquidgold
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Heeej
Maaarcia udanej zabawy Slonko ;D tylko wiesz ze ich sie zarty trzymaja jak nie wiem ;O zwlaszcza jezeli chodzi o nas ´slabych bezbronnyh ludzikow´;D (no tu mam na mysli te osoby ktore jednak odwazyly sie zagadac do wampirow ;O i poznaly ich tajemnice ;D czyt. tylko My te wyjatkowe) ;D xD

Maaarcia wgl myslalas juz? bo moja glupota przeczy mysleniu ;D

Buuu a ja dzisiaj caly dzien w domu .... masakra tak pogoda zdupiona i pomyslalby kto ze tu pedzie padac !! ;\ ale ide lookac jak oni graja w Szachy ;D

---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:21 ----------

Cytat:
Napisane przez Odmienna Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny

Wczoraj jakoś u cioci przeżyłam(pomijając to, że przez godzine musiałam grać w klast, malować kredą i grać w piłkę z moją 8 letnią kuzynką)

Chciałam jeszcze wczoraj coś napisać, ale do siostry chłopak przyszedł no a komputer w jej pokoju, więc już musiałampoczekać.

Ale najlepsze jest to, że po południu nic w tv nie było i zaczełam oglądać tygrysy Europy( taki serial na jedynce) i skapłam się, że tak jeden gościu ma ędward na imię, ale do niego ciągle tylko Edek mówili

A jak od cioci wracałam to koło nas przejeżdżała jakiś gościu, który na przyczepie wióżł 2 stare motory. Od razu to mamie pokazałam, ale ona nie wiedziała naewt o co chodzi, a już mi sie jej wszystkiego tłymaczyć nie chciało

A co do ,,planu" to jeśli już został zrobiony to dobrze, bo już myślałam,że to coś strasznego ma być



– Jak sądzisz, partnerko – zapytał Edward – panie przodem? – Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że uśmiech się zawadiacko. Był taki piękny, że aż zaniemówiłam z wrażenia i znów wyszłam na idiotkę.
– Albo może ja zacznę, jeśli nie masz nic przeciwko. – Przestał się uśmiechać. Niechybnie zastanawiał się, czy aby nie jestem opóźniona umysłowo.
Aaa to u Cioci mialas bardzo ciekawe zajecie ;D hmmm dawno nie gralam w klasy xD

´Zycie to jedno wielkie gowno, a potem sie umiera´ ;D

´Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży- ale mimo to przemija'
Liquidgold jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 13:13   #4602
kochaam
Wtajemniczenie
 
Avatar kochaam
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: tam gdzie jest szczęście :*
Wiadomości: 2 490
GG do kochaam
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

[1=7a1f522eb83de308935e9eb 654607f24bf1b13c1_6401389 3eb394;13201659] takie coś tylko Ty mogłaś wymyślić. (wiem że żartowałaś-chyba)

[/QUOTE]


żartowałąm

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:16 ----------

Cytat:
Napisane przez talkshit Pokaż wiadomość
kurde ,sorrki
myslalam ze kumpela moja ma , bo tez szukala
ale audio-booka ma tylko ;s
spoko już mam


a tak wgl to hej

---------- Dopisano o 14:13 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

ależ tu cicho........

jak nigdy....
__________________


Poznaje na nowo siebie
Znowu zapuszczam włosy
Nadaje na innych częstotliwościach

Edytowane przez kochaam
Czas edycji: 2009-07-11 o 15:48
kochaam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 14:04   #4603
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez Liquidgold Pokaż wiadomość
Heeej
Maaarcia udanej zabawy Slonko ;D tylko wiesz ze ich sie zarty trzymaja jak nie wiem ;O zwlaszcza jezeli chodzi o nas ´slabych bezbronnyh ludzikow´;D (no tu mam na mysli te osoby ktore jednak odwazyly sie zagadac do wampirow ;O i poznaly ich tajemnice ;D czyt. tylko My te wyjatkowe) ;D xD

Maaarcia wgl myslalas juz? bo moja glupota przeczy mysleniu ;D


Skarbie ja mam dzisiaj jakieś Zaćmienie ;D i jakoś nie umiem sie domyślić o czym miałam myśleć... chyba, że chodzi o poskromienie Alice... ale jakoś nie jestem pewna, czy to o to Ci chodzi... ;*

Spadam, bo Emmettowi i Jasperowi się jeszcze nie znudziło molestowanie mnie. Będę pod wieczór, to wtedy na gg pogadamy...

Papa
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 14:47   #4604
carmenkaa
Wtajemniczenie
 
Avatar carmenkaa
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 286
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

wróciłam
czuję się jakby nie było mnie 2 tygodnie, a nie kilka dni
na slocie mega
Chętnie poszłabym spać, ale muszę się ogarnąć, bo zaraz rodzina się zleci na 18 brata.

Wlecę do Was później
__________________
I will never forget.
I will never regret.

Łódź, 8.11.2011 - 30 Seconds to Mars
23.11.2012 - MUSE

carmenkaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 15:35   #4605
kochaam
Wtajemniczenie
 
Avatar kochaam
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: tam gdzie jest szczęście :*
Wiadomości: 2 490
GG do kochaam
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Ogłoszenie płatne....
(jak ktoś nie ma pieniędzy prosze nie wchodzić)

http://www.wizaz.pl/forum/member.php?u=473868



__________________


Poznaje na nowo siebie
Znowu zapuszczam włosy
Nadaje na innych częstotliwościach

Edytowane przez kochaam
Czas edycji: 2009-07-11 o 15:41
kochaam jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2009-07-11, 19:59   #4606
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Ej nie no dziewczyny, co tu dzisiaj tak cicho??!!
Nie wierze, że w naszym psychiatryku może być tak cicho.. Czyżby wszystkie dostały dużą dawkę środków odurzających??
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 20:12   #4607
AgeleSS
Zadomowienie
 
Avatar AgeleSS
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 1 495
GG do AgeleSS
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Hej dziewczyneczkii... Ja dopiero ogarnęłam się po imprezie ;p
Hmmm... <myśli>. Cicho ja ja piernicze. Nigdy chyba tak nie było ;|
Starszyzna się nie odzywa :<
__________________


" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥


... Daria, 22 lata.
Nauczycielka wf i instruktorka fitness
W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3



AgeleSS jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 20:27   #4608
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Ciekawe dlaczego Starszyzna milczy??
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 20:33   #4609
Mirelkaaa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 16 606
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

plan o którym wiedza tylko wybrani, chyba za długo mnie nie było
Mirelkaaa jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-07-11, 20:38   #4610
Liquidgold
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Nom tak innaczej ;D chyba duzo osob przepustki dostalo ;O ale carmenkaa juz wrocila ;D Kochaam nam tu robi ogloszenia platne ale ceny nie podala i sie klikac boje haha

`Grzeczny wilkolak to najlepszy przyjaciel na swiecie`

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------

Cytat:
Napisane przez Mirelkaaa Pokaż wiadomość
plan o którym wiedza tylko wybrani, chyba za długo mnie nie było
Poprawka ...nie Wybrani tylko `Starszyzna` wiec raczej Ty powinnas o nim wiedziec ... tak mi sie wydaje ;D to my mlodziki nie wiemy nic ... ;D
ale no nikt na tym nie ucierpial wiec no ;D

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:37 ----------

Cytat:
Napisane przez AgeleSS Pokaż wiadomość
Hej dziewczyneczkii... Ja dopiero ogarnęłam się po imprezie ;p
Hmmm... <myśli>. Cicho ja ja piernicze. Nigdy chyba tak nie było ;|
Starszyzna się nie odzywa :<
A jak tam impreza jak bylo ?
Liquidgold jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:04   #4611
carmenkaa
Wtajemniczenie
 
Avatar carmenkaa
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 286
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez Liquidgold Pokaż wiadomość
Nom tak innaczej ;D chyba duzo osob przepustki dostalo ;O ale carmenkaa juz wrocila ;D Kochaam nam tu robi ogloszenia platne ale ceny nie podala i sie klikac boje haha
jestem, jestem
ale jestem tak zmasakrowana, że nawet nie mam siły pisać.
muszę wszystko ponadrabiać, a za chwilę idę spać pewnie wstane o 15. Muszę odespać te wszystkie nocne koncerty xd
__________________
I will never forget.
I will never regret.

Łódź, 8.11.2011 - 30 Seconds to Mars
23.11.2012 - MUSE

carmenkaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:16   #4612
Mirelkaaa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 16 606
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez Liquidgold Pokaż wiadomość
Nom tak innaczej ;D chyba duzo osob przepustki dostalo ;O ale carmenkaa juz wrocila ;D Kochaam nam tu robi ogloszenia platne ale ceny nie podala i sie klikac boje haha

`Grzeczny wilkolak to najlepszy przyjaciel na swiecie`

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------


Poprawka ...nie Wybrani tylko `Starszyzna` wiec raczej Ty powinnas o nim wiedziec ... tak mi sie wydaje ;D to my mlodziki nie wiemy nic ... ;D
ale no nikt na tym nie ucierpial wiec no ;D

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:37 ----------



A jak tam impreza jak bylo ?
ja nic o tym planie nie wiem
Mirelkaaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:24   #4613
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Twarz Edwarda była najważniejszą rzeczą, ale kątem oka zanotowałam też wszystko inne, tak na wszelki wypadek. Pod wpływem jakiegoś silnego instynktu obronnego odruchowo wypatrywałam jakichkolwiek oznak niebezpieczeństwa.
Moja rodzina czekała ostrożnie pod ścianą przy drzwiach, Emmett i Jasper stali z przodu. Nozdrza rozszerzyły mi się, gdy automatycznie szukałam podstępu, ale nie znalazłam żadnego podejrzanego zapachu. Tylko tamten przepyszny aromat zmieszany z silnymi chemikaliami znów podrażnił mi gardło i sprawił, że zapłonęło.
Alice wyglądała zza Jaspera i uśmiechała się szeroko, a światło odbijające się od jej zębów utworzyło kolejną ośmiobarwną tęczę.
Nagle to do mnie dotarło: Jasper i Emmett stali na przedzie, żeby chronić pozostałych, ale nie zorientowałam się od razu, że to ja byłam tym niebezpieczeństwem. Wszystko to jednak było mniej ważne. Większość moich zmysłów i myśli koncentrowało się na twarzy Edwarda.
Czułam się, jakbym nigdy wcześniej jej nie widziała.
Ile razy wpatrywałam się w niego i podziwiałam jego piękno? Ile godzin, dni, ty godni spędziłam śniąc o tym, co wtedy wydawało mi się czystą perfekcją? Myślałam, że znam jego twarz lepiej niż swoją własną. Wydawało mi się, że idealne rysy Edwarda to jedyna pewna namacalna rzecz na świecie. Równie dobrze mogłam być wtedy ślepa. Teraz pierwszy raz, nie ograniczona przez słabość ludzkich oczu, zobaczyłam Edwarda i prawie krzyknęłam ze zdziwienia. Szukałam odpowiedniego słowa, ale żadne nie było w stanie wyrazić tego, co czułam.
Druga część mojej świadomości upewniła się, że poza mną nic nie stanowi zagrożenia, więc natychmiast wyprostowałam się.




- Kocham cię. – brzmiałam, jakbym śpiewała, jakby rozdzwoniły się dzwonki.
Uśmiech, który otrzymałam w odpowiedzi zawrócił mi w głowie jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Tak naprawdę dopiero teraz byłam w stanie dostrzec całe jego piękno.
- Też cię kocham – powiedział.
Ujął moją twarz w dłonie i pochylił się nade mną – wystarczająco wolno, żebym przypomniała sobie, że mam być ostrożna. Całował mnie najpierw subtelnie, później coraz mocniej, zachłanniej. Próbowałam nie zapomnieć o delikatności, ale trudno było mi o czymkolwiek pamiętać. Nie byłam nawet w stanie myśleć.
Czułam się tak, jakby nigdy przedtem mnie nie całował. Właściwie, to nie mijałam się z prawdą, bo w ten sposób całował mnie po raz pierwszy.
Niemalże czułam się winna. To było wbrew naszej umowie. Nie powinnam być teraz tak szczęśliwa.





Edward westchnął. Odwróciłam się do niego i uniosłam brew.
- Zawiedziony? – spytałam beznamiętnym głosem.
- Tak – przyznał ze śmiechem.
Poczułam, że na twarzy maluje mi się głęboki szok, a zaraz po tym ból.
Alice warknęła, a Jasper pochylił się do przodu, czekając, aż stracę kontrolę. Edward nie zwrócił na nich uwagi. Objął mnie i pocałował w policzek.
- Miałem nadzieję, że skoro twój umysł jest teraz podobny do mojego, to w końcu usłyszę twoje myśli. – zamruczał. – A tu jak zwykle zachodzę w głowę, zastanawiając się, co się dzieje w twojej.
Od razu poczułam się lepiej.
- No cóż – powiedziałam, zadowolona, że wciąż nie muszę z nim dzielić myśli – Mój mózg chyba nigdy nie będzie działał poprawnie. Ale przynajmniej jestem teraz ładna.
Łatwiej było żartować, gdy otrząsnęłam się z pierwszego szok u. Gdy znów poczułam się sobą.
- Bello – Edward zawarczał mi do ucha – zawsze byłaś ładna.
Odsunął twarz ode mnie i westchnął.
- No już, już – powiedział do kogoś.
- Co tym razem? – spytałam.
- Lada chwila przyprawisz Jaspera o białą gorączkę. Może odetchnie trochę, jak wybierzesz się na polowanie.
Spojrzałam na zmartwioną twarz Jaspera i kiwnęłam głową. Nie chciałam stracić panowania tutaj. Jeżeli już miało mi się to przytrafić, to lepiej, żeby w pobliżu były drzewa, a nie rodzina.
- Dobrze, zapolujmy – żołądek ścisnął mi się ze zdenerwowania. Uwolniłam się z uścisku Edwarda, wzięłam go za rękę i odwróciłam się plecami do piękności w lustrze.
- Okno? – spytałam, patrząc z drugiego piętra.
Właściwie nigdy nie bałam się wysokości, ale mogąc widzieć dokładnie wszystkie szczegóły byłam skłonna zmienić zdanie. Krawędzie skał zdawały się ostrzejsze niż mogłam to sobie wyobrażać. Edward uśmiechnął się.
- To najwygodniejsze wyjście. Jeśli się boisz, mogę cię znieść.
- Mamy całą wieczność, a ty żałujesz kilku sekund na zejście po schodach?



---------- Dopisano o 22:24 ---------- Poprzedni post napisano o 22:23 ----------

Alice zaczęła marudzić.
- Jej gust w kwestii ubrań nie poprawił się tak jak równowaga.
Edward ujął mnie za rękę – nadal nie potrafiłam przyzwyczaić się do gładkości i przyjemnej temperatury jego skóry – i poprowadził przez podwórko aż na skraj rzeki. Podążyłam za nim bez wysiłku. Wszystko wyglądało na bardzo proste.
- Będziemy pływać? – spytałam, kiedy zatrzymaliśmy się nad brzegiem rzeki.
- Żeby zrujnować twoją śliczną sukienkę? Nie. Będziemy skakać.
Zacisnęłam wargi, zastanawiając się. Rzeka była w tym miejscu szeroka na pięćdziesiąt jardów.
- Ty pierwszy – powiedziałam.
Pogładził mnie po policzku, odsunął się dwa k roki w tył i rzucił biegiem, wyskakując dokładnie nad powierzchnią wody. Przestudiowałam dokładnie moment, kiedy przemknął nad rzek ą, robiąc pod koniec salto i znikając gdzieś w lesie po drugiej stronie.
- Przedstawienie skończone – mruknęłam, słysząc jego niewidzialny śmiech.
Cofnęłam się na pięć kroków, na wszelki wypadek.
Nagle, znów się zmartwiłam. Nie tyle o upadek, czy rany, ale o uszkodzenie lasu.
Zaczęłam powoli, ale nawet teraz mogłam poczuć siłę, okrutną, straszliwą siłę, drzemiącą w moich kończynach. Nagle byłam pewna, że potrafiłabym wykopać pod rzeką tunel, wydrzeć, lub wygryźć sobie drogę siłą, nawet nie zrobiłoby to na mnie wielkiego wrażenia. Wszystko dookoła mnie, drzewa, krzewy, skały... nawet dom, wszystko nagle zdało się przerażająco kruche.
Mając nadzieję, że Esme nie jest specjalnie przywiązana do drzew znad rzeki, zaczęłam mój pierwszy skok. I zatrzymałam się, czując ubranie rozrywające się na udzie. Alice!
Cóż, Alice zawsze zdawała się traktować ubrania, jakby nadawały się do założenia jedynie raz, więc pewnie nie będzie za to zła. Wzięłam ostrożny oddech, starając się opanować siłę drzemiącą w palcach i postępować jak najdelikatniej, rozdarłam sukienkę aż do końca uda. Później odwróciłam się i z drugiej strony zrobiłam dokładnie to samo. Dużo lepiej. Mogłam usłyszeć zduszony śmiech z domu, podobnie jak odgłos kogoś zgrzytającego zębami. Śmiech dochodził z piętra i parteru, i bardzo łatwo mogłam wychwycić inny, ostrzejszy, gardłowy śmiech z dołu.
A więc Jacob też się przyglądał? Mogłam tylko zgadywać co teraz myślał, co w ogóle jeszcze tu robił. To przeczyło naszemu porozumieniu, że kiedyś mi przebaczy, jeśli tylko w pewnym momencie w dalekiej przyszłości, gdy będę bardziej pewna, znów będę mogła zniknąć z jego serca. Nie odwróciłam się, żeby popatrzeć na niego teraz, uważając na zmiany swojego nastroju. Nie byłoby mądre poddawać się silniejszym emocjom, które wyprowadziłyby z równowagi także Jaspera. Musiałam zapolować, zanim miałam zająć się wszystkim innym. Musiałam zapomnieć o wszystkim innym, żeby się skoncentrować
- Bella? – zawołał Edward spomiędzy drzew, jego głos był bliższy. – Chcesz zobaczyć jeszcze raz?
Oczywiście pamiętałam dokładnie każdy szczegół, poza tym nie chciałam dawać Emmettowi więcej satysfakcji z mojej nauki niż to było możliwe. Na rozum – to musi być instynktowne. Wzięłam więc głęboki oddech i ruszyłam biegiem w stronę rzeki.
Nieograniczona ubraniem, nie zatrzymałam się na skraju rzeki. To było całkiem proste, ustawić prawą stopę w stronę ziemi i odbić się, wyrzucając ciało w powietrze. Więcej uwagi zwracałam na zmniejszenie siły, by użyć jej jedynie tyle ile potrzeba, ale też, żeby się nie zmoczyć. Szerokość pięćdziesięciu jardów była zbyt mała jak dla mnie...To było dziwne, przyprawiające o zawrót głowy, elektryzujące, lecz krótkie. Zanim minęła sekunda, byłam na drugim brzegu. Spodziewałam się, że ustawione blisko siebie drzewa będą problemem, ale były zaskakująco pomocne. To był prosty dowód na to, że spadłam na ziemię w samym środku lasu, ześlizgując się łagodnie po gałęziach, lekko ugięłam kolana i wylądowałam na palcach, na jednej z nich. Wciąż byłam blisko piętnaście stóp nad ziemią, w koronie świerku.
To było cudowne. Ponad dźwiękiem swojego melodyjnego śmiechu, mogłam usłyszeć Edwarda, biegnącego mnie znaleźć. Mój skok był prawie dwukrotnie dłuższy niż jego. Kiedy znalazł moje drzewo, rozszerzył oczy ze zdziwienia. Zeskoczyłam zręcznie z gałęzi, lądując obok niego na piętach.
- Ładnie wyszło? – spytałam zaskoczona jego zachowaniem.
- Bardzo ładnie. – Uśmiechnął się z aprobatą, ale jego zwykły ton nie mógł ukryć zdziwienia w oczach.
- Możemy jeszcze raz?
- Skup się Bello, jesteśmy na polowaniu.
- A, tak – zgodziłam się. – Polowanie.







- Bella – zawołał nieśpiesznie. Nie usłyszałam nic więcej, zatrzymał się.
Chciałam się zbuntować. Ale, z westchnieniem, zawróciłam i podbiegłam lekko do jego bok u, kilka jardów w tył. Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. Uśmiechał się, unosząc brwi. Był tak piękny, że mogłabym jedynie patrzeć.
- Chcesz zostać w kraju? – spytał, rozbawiony. – Czy dobiec do Kanady tego popołudnia?
- Może być – zgodziłam się, koncentrując bardziej nie na tym, co mówił, ale na sposobie w jaki poruszały się jego wargi. Trudno było nie wypaść z równowagi, gdy wszystko zdawało się takie świeże w moich nowych, mocniejszych oczach. – Na co będziemy polować?
- Łosia. Pomyślałem, że najlepsze będzie coś łatwiejszego na pierwszy raz… - Pokręcił głową, widząc, że mrużę oczy na słowo ,,łatwy”.
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:25   #4614
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Ale gdy moje mięśnie zamarły w napięciu, wiatr się wzmocnił, zmieniając kierunek na południowy. Nie przestałam myśleć przedzierając się przez drzewa ścieżką prostopadłą do tej, którą miałam podążać wcześniej. Wystraszyłam jelenia gnając za nowym zapachem tak pociągającym, że nie miałam wyboru. To była konieczność.
Woń zawładnęła mną całkowicie. Tropiłam ją zdesperowana, świadoma jedynie pragnienia i zapachu, który był obietnicą ukojenia. Pragnienie pogorszyło się, było teraz tak bolesne, że mieszało resztę moich myśli i zaczęło przypominać ogień jadu w moich żyłach. Istniała jedna rzecz, która miała jakiekolwiek szanse przełamać moją szaleńczą koncentrację, instynkt potężniejszy, bardziej pierwotny, niż potrzeba u gaszenia ognia – był to odruch obrony przed niebezpieczeństwem. Instynkt samozachowawczy. Nagle wyostrzyłam czujność – ktoś mnie śledził. Pociąg nieodpartego zapachu walczył z impulsem by odwrócić się i chronić mojej zdobyczy. Pomruk budował się w mojej piersi, wargi samoistnie ściągnęły się by wyeksponować zęby. Moje stopy zwolniły, potrzeba ochrony pleców ścierała się z pożądaniem
zaspokojenia pragnienia. Wtedy usłyszałam jak zbliża się mój prześladowca i obrona wzięła górę. Kiedy się obracałam, rosnący dźwięk wydobył się z mojego gardła, a potem wyrwał na zewnątrz. Pechowe warknięcie pochodzące z moich własnych ust było tak niespodziewane, że na chwilę mnie otrzeźwiło. Zaniepokoiło mnie i oczyściło moje myśli na krótką chwilę – stworzona przez pragnienie mgła odeszła, jednak teraz wybuchło ono żywym ogniem. Wiatr zmienił kierunek, przynosząc woń mokrej ziemi i nadchodzącego deszczu, uwalniając mnie z gorejącego uścisku innego zapachu – zapachu tak rozkosznego, że mógł pochodzić jedynie od człowieka.
Edward zawahał się kilka stóp dalej wznosząc ręce, jakby chciał mnie objąć – lub powstrzymać. Jego twarz była skupiona i czujna, kiedy zamarłam przerażona.
Zdałam sobie sprawę, że miałam zamiar go zaatakować. Silnym szarpnięciem wyprostowałam się z mojej postawy obronnej. Wstrzymałam oddech ponownie się skupiając, obawiając się potęgi zapachu nadchodzącego z południa.
Zobaczył rozsądek powracający na moją twarz i postąpił k rok w moją stronę opuszczając ręce.
- Muszę się stąd wydostać – wykrztusiłam przez zęby zużywając całe powietrze, które miałam.
Zdumienie przemknęło po jego twarzy.
- Możesz odejść?
Nie miałam czasu by zapytać go, co miał na myśli. Wiedziałam, że umiejętność trzeźwego myślenia będzie trwała tak długo, jak długo będę w stanie powstrzymać się od myślenia o…Znów zerwałam się do bieg u, sprintem, najszybciej jak mogłam, całkowicie koncentrując się na niemiłym uczuciu brak u jakichkolwiek doznań, co wydawało się być jedyną reakcją mojego ciała na brak tlenu. Moim jedynym celem było biec wystarczająco daleko, żeby zupełnie zostawić za sobą zapach.
Niemożliwy do odnalezienia, nawet, jeśli zmieniłabym zdanie…Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że ktoś za mną podąża, ale tym razem byłam świadoma. Walczyłam
z instynktem był zrobić wdech – by użyć zapachów w powietrzu by upewnić się, że to Edward. Nie musiałam długo walczyć; mimo, że biegłam szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, pędząc jak kometa najprostszą ścieżką, jaką mogłam znaleźć między drzewami; Edward zrównał się ze mną po krótkiej chwili. Nawiedziła mnie nowa myśl i zamarłam ze stopami przyrośniętymi do podłoża. Byłam pewna, że znajdowałam się już w bezpiecznym miejscu, ale wstrzymywałam oddech tak na wszelki wypadek.
Edward wystrzelił obok mnie zaskoczony, że nagle zastygłam w bezruchu. Zawrócił i w tej samej sekundzie był u mego boku. Położył dłonie na moich ramionach i wpatrywał się w moje oczy, zdumienie było ciągle dominującym uczuciem na jego twarzy.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał niecierpliwie.
- Pozwoliłeś mi wcześniej wy grać, prawda? – odpowiedziałam, ignorując jego pytanie. A myślałam, że tak dobrze mi poszło!
Kiedy otworzyłam usta posmakowałam powietrza – było teraz czyste, bez śladu fascynującego zapachu torturującego moje pragnienie. Wzięłam ostrożny wdech.
Wzruszył ramionami, a potem potrząsnął głową, nie pozwalając mi zmienić tematu.
- Bello, jak ty to zrobiłaś?
- Jak uciekłam? Wstrzymałam oddech.
- Ale jak przerwałaś tropienie?
- Kiedy zbliżyłeś się do mnie… Przepraszam za to co się stało.
- Dlaczego mnie przepraszasz? To ja byłem okropnie lekkomyślny. Założyłem, że nikt nie znajdzie się tak daleko od szlaku, ale powinienem wcześniej sprawdzić. Taki głupi błąd! Nie masz za co przepraszać.
- Ale warknęłam na ciebie! - Ciągle przerażało mnie, że byłam fizycznie zdolna do takiego bluźnierstwa.
- Oczywiście, że to zrobiłaś. To całkiem naturalne. Ale nie mogę zrozumieć, jak udało ci się uciec.
- Co innego mogłam zrobić? – spytałam. Jego postawa zmieszała mnie – jak to się według niego miało skończyć? – To mógł być ktoś, kogo znałam!
Zaskoczył mnie, nagle wybuchając głośnym śmiechem, odrzucając głowę do tyłu. Dźwięk odbił się od drzew.
- Dlaczego się ze mnie śmiejesz?
Przestał w tym samym momencie i zauważyłam, że znów jest czujny.
Panuj nad tym, pomyślałam do siebie. Musiałam kontrolować mój temperament. Zupełnie jakbym była młodym wilkołakiem, a nie wampirem.
- Nie śmieję się z ciebie, Bello. Śmieję się, bo jestem w szok u. A jestem w szoku, bo jesteś zdumiewająca.
- Dlaczego?
- Nie powinnaś być w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy. Nie powinnaś być taka.... taka rozsądna. Nie powinnaś być w stanie stać tu i dyskutować ze mną tak chłodno i spokojnie. I najbardziej z tych wszystkich rzeczy, nie powinnaś być zdolna przerwać w trakcie polowania wyczuwając w powietrzu ludzki zapach. Nawet dojrzałe wampiry mają z tym problem – zawsze bardzo ostrożnie wybieramy miejsce polowania, żeby nie sprowadzić się na ścieżkę pożądania. Bello, zachowujesz się, jakbyś miała za
sobą dekady, nie dni wampirzego życia.
- Och - Ale wiedziałam, że będzie ciężko. To dlatego byłam tak czujna. Spodziewałam się, że będzie trudno.
Położył znów dłonie na mojej twarzy, a jego oczy były pełne zdumienia.
- Czego bym nie oddał, by móc wejrzeć w twoje myśli na tę jedną chwilę.
Tak potężne emocje. Byłam przy gotowana na pragnienie, ale nie na to. Wiedziałam, że nie będzie tak samo, kiedy mnie dotknie. Było inaczej. To było silniejsze.
Wyciągnęłam rękę i podążałam nią za rysami jego twarzy; moje palce zatrzymały się na jego ustach.
- Myślałam, że nie poczuję się tak przez długi czas? – Moja niepewność zamieniła słowa w pytanie. – Ale ciągle cię pragnę.
Mrugnął zdumiony
- Jak możesz w ogóle się na tym skupić? Nie jesteś nieznośnie spragniona?
Oczywiście, że teraz byłam, teraz, kiedy znów mi o tym przypomniał!
Spróbowałam przełknąć, następnie westchnęłam zamykając oczy tak jak wcześniej, by móc się skoncentrować. Pozwoliłam, by moje zmysły krążyły swobodnie, tym razem byłam spięta, w razie ponownego gwałtownego ataku rozkosznej zakazanej woni. Edward opuścił ręce nawet nie oddychając, kiedy wsłuchiwałam się głębiej i głębiej w sieć zielonego życia, szukając wśród zapachów i dźwięków czegoś, co nie byłoby zupełnie odrażające dla mojego pragnienia. Był tam ślad czegoś innego, jakiś słaby trop prowadzący na wschód…Gwałtownie otworzyłam oczy wciąż skupiając wyostrzone zmysły, odwróciłam się i cicho pognałam na wschód. Ziemia od razu gwałtownie rozbryznęła się pod moimi stopami, biegłam w łowieckiej postawie
blisko ziemi. Raczej to czułam, niż słyszałam. Edward był ze mną, cicho unosząc się wśród drzew, pozwalając mi prowadzić. Roślinność przerzedzała się, kiedy wspinaliśmy się wyżej; zapach smoły i żywicy stał się silniejszy, tak jak trop, którym podążałam – był to ciepły zapach, ostrzejszy i bardziej pociągający niż woń jelenia. Po kilku sekundach mogłam usłyszeć stłumione stąpanie ogromnych stóp, dużo subtelniejsze niż stukot kopyt. Dźwięk unosił się w górze – raczej w koronach drzew niż na ziemi. Bez zastanowienia przedarłam się przez gałęzie osiągając strategiczną pozycję w połowie wysokości imponującej srebrnej jodły. Miękkie uderzenia łap nadal ukradkowo rozlegały się, z tym, że teraz pode mną; głęboka woń była teraz
bardzo blisko. Moje oczy zlokalizowały ruch połączony z odgłosem i zobaczyłam żółtobrązową skórę wspaniałego kota prześlizgującego się wzdłuż szerokiej gałęzi świerku w dole i na lewo ode mnie. Był duży – przynajmniej cztery razy cięższy niż ja. Jego oczy były skupione pod nim, na ziemi; kot też polował. Złapałam woń czegoś mniejszego, mdłego w porównaniu do aromatu mojej ofiary, kulącego się ze
strachu w zaroślach poniżej drzew. Ogon lwa drgnął spazmatycznie, kot przy gotował się do skok u. Odbiłam się delikatnie i poszybowałam przez powietrze lądując na gałęzi. Poczuł drżenie drzewa i odwrócił się, rycząc z zaskoczeniem i buntem. Przeciął pazurami przestrzeń między nami z oczami jaśniejącymi furią. Nieprzytomna z pragnienia, zignorowałam jego obnażone kły i zakrzywione pazury i rzuciłam się na niego przygważdżając nas do leśnego podłoża. Nie wiem, czy można było nazwać to walką. Jego wierzgające łapy mogły równie dobrze być pieszczącymi palcami, biorąc pod uwagę wpływ, jaki miały na moją skórę. Jego zęby nie mogły przebić się przez moje ramię czy gardło. Jego ciężar był niczym. Moje zęby niezawodnie zlokalizowały jego gardło, a jego instynktowny opór był żałośnie słaby w starciu z moją siłą. Moje szczęki zacisnęły się dokładnie w punkcie, gdzie koncentrował się ciepły strumień.
Wymagało to tyle samo wysiłku, co wgryzanie się w masło. Moje zęby były niczym stalowe brzytwy; przecięły futro, tłuszcz i mięśnie, jakby ich tam nie było.
Nie smakowało to dobrze, ale krew była gorąca i mokra, i ukoiła dokuczliwe, swędzące pragnienie, kiedy piłam w pożądliwym pośpiechu. Walka kota stawała się coraz słabsza, a jego wrzaski krztusiły się z bulgotem. Ciepło krwi rozlało się po całym moim ciele, ogrzewając nawet opuszki i palce u stóp. Lew znieruchomiał zanim skończyłam. Kiedy już prawie wypiłam całą jego krew pragnienie znów zapłonęło, ale odepchnęłam padlinę od siebie z obrzydzeniem. Jak mogłam po tym wszystkim wciąż być spragniona? Szarpnęłam się i wyprostowałam jednym krótkim ruchem. Stojąc uświadomiłam sobie, że wyglądam strasznie. Obróciłam głowę do tyłu i próbowałam poprawić sukienkę. Pazury, które były tak bezsilne wobec mojej skóry osiągnęły więcej, jeśli chodzi o cieniutką satynę.
- Hmm – powiedział Edward. Podniosłam wzrok, żeby zobaczyć Edwarda pochylającego się swobodnie nad pniem drzewa, przypatrującego się mi troskliwym wzrokiem.
- Podejrzewam, że mogłam zrobić to lepiej. – Pokrywał mnie brud, miałam splątane włosy, moja sukienka była poplamiona krwią i wisiała w strzępach. Edward nie wracał do domu z wypraw łowieckich w takim stanie.
- Zrobiłaś to doskonale – zapewnił mnie. – Po prostu… nie powinno być mi tak trudno na to patrzeć.
Zmieszana uniosłam brwi.
- To wbrew naturze – wyjaśnił – pozwalać ci siłować się z lwem. Cały czas miałem napady lękowe.
- Głuptas z ciebie.
- Wiem. Ciężko pozbyć się dawnych nawyków. W każdym razie, podobają mi się ulepszenia twojej sukienki.
Jeśli mogłabym cię zaczerwienić, zrobiłabym to. Zmieniłam temat.
- Dlaczego ciągle czuję pragnienie?
- Bo jesteś młoda.
Westchnęłam.
- I podejrzewam, że w pobliżu nie ma innych górskich lwów?
- Jest trochę jeleni.
Zrobiłam minę.
- Nie pachną przyjemnie.
- Roślinożercy. Mięsożercy pachną bardziej jak ludzie. – wyjaśnił.
- Nie dokładnie jak ludzie. – nie zgodziłam się, starając się zapomnieć.
- Możemy zawrócić. – powiedział uroczyście, ale w jego oczach pojawił się złośliwy
błysk.- Ktokolwiek to był, jeśli był mężczyzną nie przejąłby się śmiercią, gdybyś to ty ją przyniosła. - Ponownie omiótł wzrokiem resztki mojej sukienki. – Właściwie to kiedy cię zobaczą, pomyślą, że już nie żyją i są w niebie.
Wywróciłam oczami i parsknęłam.
- Chodźmy zapolować na śmierdzących roślinożerców.
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:26   #4615
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

- Jesteśmy jedynymi rodzicami na świecie, którzy nie muszą spać, a nasze dziecko już przesypia noce. – Zachichotał.

- Uff. Teraz widzę, o co wszystkim chodziło. Śmierdzisz, Jacob.
Edward wybuchnął śmiechem; jego ręce ześlizgnęły się z moich ramion by opasać moją talię. Seth szczeknął cichym rechotem razem z Edwardem; zbliżył się odrobinę. Leah wycofała się o kilka kroków. I wtedy zdałam sobie sprawę z obecności innej widowni - usłyszałam cichy, wyraźny śmiech Emmetta, stłumiony odrobinę przez szklaną ścianę między nami.
- I kto to mówi?– powiedział Jacob, teatralnie zatykając nos. Jego twarz wcale się nie wykrzywiła, kiedy Edward mnie objął, nawet kiedy Edward już się uspokoił i wyszeptał: - Kocham cię – do mojego ucha.
Jacob po prostu wciąż szeroko się uśmiechał. To sprawiło, iż wezbrała się we mnie nadzieja, że sprawy między nami zaczną się dobrze układać, tak, jak nie układały się już od dawna. Może teraz będę mogła naprawdę być jego przyjaciółką, teraz, kiedy wystarczająco fizycznie napawałam go obrzydzeniem, żeby mógł przestać kochać mnie tak jak przedtem. Może to jest wszystko, co było pot zebne.
- Okej, czyli zdałam, tak? – powiedziałam – Teraz powiecie mi, co to za wielki sekret?
Wyraz twarzy Jacoba stał się bardzo nerwowy.
- To nic, o co musiałabyś się martwić w tym momencie...
Usłyszałam, że Emmett znów zachichotał – tym razem przewidująco.
Dopięłabym swego, ale kiedy słuchałam Emmetta, usłyszałam także inne dźwięki. Siedem oddychających osób. Jedna para płuc poruszających się szybciej niż inne. Tylko jedno serce trzepoczące niczym skrzydła ptaka, lekko i szybko.
Zupełnie odwróciłam uwagę. Moja córka była tylko po drugiej stronie tej cienkiej ściany szkła. Nie mogłam jej zobaczyć – okna odbijały światło zupełnie jak lustra. Mogłam zobaczyć tylko siebie, wyglądającą bardzo dziwnie – tak białą i nieruchomą – w porównaniu do Jacoba. Albo, w porównaniu do Edwarda, wyglądająca zupełnie odpowiednio.
- Renesmee – wyszeptałam. Stres znów zamienił mnie w posąg. Renesmee nie będzie pachniała jak zwierzę. Czy sprawię, że znajdzie się w niebezpieczeństwie?
- Chodź i zobacz – wymamrotał Edward – Wiem, że możesz to znieść.
- Pomożesz mi? – wyszeptałam przez nieruchome wargi.
- Oczywiście, że tak.
- A Emmett i Jasper – tylko na wszelki wypadek?
- Zajmiemy się tobą, Bello. Nie martw się, będziemy gotowi. Nikt z nas nie zaryzykuje Renesmee. Myślę, że będziesz zaskoczona, jak owinęła nas sobie wokół palca. Będzie doskonale bezpieczna, obojętnie co się wydarzy.
Tęsknota by ją zobaczyć, by zrozumieć uwielbienie w jego głosie, przełamała moją nieruchomą postawę.
Postąpiłam k rok do przodu.
I wtedy Jacob stanął mi na drodze, jego twar z była maską zmartwienia.
- Jesteś pewien, krwiopijco? – dopytywał się Edwarda, prawie błagalnym głosem. Nigdy nie słyszałam, by mówił do niego w ten sposób. – Nie podoba mi się to. Może powinna poczekać...
- Miałeś swój test, Jacob.
To był test Jacoba?
- Ale…- zaczął Jacob.
- Ale nic. – Powiedział Edward, nagle rozdrażniony. - Bella musi zobaczyć naszą córkę. Zejdź jej z drogi.
Jacob posłał mi dziwne, gorączkowe spojrzenie, potem odwrócił się i niemalże sprintem pobiegł do domu. Edward warknął.
Nie wiedziałam sensu w ich konfrontacji, ale nie mogłam się na niej skoncentrować. Mogłam tylko myśleć o zamglonym dziecku w moich wspomnieniach, zmagając się z mętnością, próbując przypomnieć sobie dokładnie jej twarz.
- Idziemy? – powiedział Edward, jego głos znów był delikatny.
Nerwowo potaknęłam.
Mocno ścisnął moją dłoń i poprowadził drogą do domu.





Oczy Renesmee zatrzymały się na moich. Potem, jak to zrobiła zaledwie po kilku sekundach od gwałtownego porodu, uśmiechnęła się do mnie. Olśniewający błysk malutkich, doskonałych ząbków. Chwiejąc się, postąpiłam niepewny k rok w jej kierunku. Wszyscy zareagowali bardzo szybko.
Emmett i Jasper byli dokładnie przede mną, ramię przy ramieniu, z rękami w gotowości. Edward chwycił mnie od tyłu, palce znów ciasno zaciskając na moich przedramionach. Nawet Carlisle i Esme ruszyli się, by zająć pozycję po bokach Emmetta i Jaspera, kiedy Rosalie wycofała się do drzwi, jej ręce kurczowo
ściskały Renesmee. Jacob także się poruszył, przyjmując swoją obronną pozycję.
Alice była jedyną, która pozostała na swoim miejscu.
- Och, zaufajcie jej odrobinę – pouczyła ich – Nic jej nie zrobi. Też byście chcieli się bliżej przyjrzeć.
Alice miała rację. Byłam w stanie się kontrolować. Byłam przy gotowana na wszystko – na zapach tak niemożliwie natarczywy, jak ten ludzki aromat w lesie. Pragnienie w tej sytuacji było naprawdę nieporównywalne. Zapach Renesmee był doskonale zbilansowany pomiędzy zapachem najpiękniejszych perfum i zapachem najpyszniejszego jedzenia. Było tam wystarczająco słodkiego, wampirzego zapachu,
by powstrzymać tę ludzką część od przeważenia.
Byłam w stanie to znieść. Miałam pewność.
- Jest ok. – obiecałam, poklepując dłoń Edwarda znajdującą się na mojej ręce. Potem zawahałam się i dodałam. – Jednak trzymajcie się blisko, tak na wszelki wypadek.
Oczy Jaspera były wąskie, skupione. Wiem, że ingerował w mój emocjonalny nastrój i pracowałam nad zupełnym wyciszeniem się. Poczułam jak Edward uwolnił moje ręce, kiedy odczytał ocenę Jaspera. Jednak mimo, że Jasper czuł moje emocje bezpośrednio, nie wyglądał na tak przekonanego.
Kiedy usłyszało mój głos, zbyt świadome dziecko zaczęło szamotać się w ramionach Rosalie, sięgając w moją stronę. W jakiś sposób, wyraz jej twarzy wydawał się zniecierpliwiony.
- Jazz, Em, puśćcie nas. Bella panuje nad tym.
- Edward, ryzyko… - powiedział Jasper.
- Minimalne. Posłuchaj Jasper – na polowaniu złapała zapach jakichś turystów, którzy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie…
Usłyszałam jak Carlisle zamarł w zdumionym oddechu. Twarz Esme nagle byłą pełna troski i współczucia. Oczy Jaspera powiększyły się, ale niezauważalnie kiwnął głową, jakby słowa Edwarda odpowiedziały na jakieś pytania w jego głowie. Usta Jacoba wykrzywiły się z odrazą. Emmett wzruszył ramionami. Rosalie wyglądała na nawet mniej zdumioną niż Emmett, kiedy próbowała utrzymać wyrywające się dziecko.
Wyraz twarzy Alice powiedział mi, że nie dała się oszukać. Jej zmrużone oczy, skupione z palącą intensywnością na mojej pożyczonej koszuli, wyglądały na bardziej zmartwione tym, co zrobiłam z
sukienką, niż czymkolwiek innym.
- Edward! – Carlisle go skarcił – jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny ?
- Wiem, Carlisle, wiem. Byłem po prostu głupi. Powinienem upewnić się, że jesteśmy w bezpiecznej strefie, zanim puściłem ją wolno.
- Edward – wymamrotałam, zawstydzona sposobem, w jaki na mnie patrzyli. Wyglądało, jakby starali się dostrzec jaskrawszą czerwień w moich oczach.
- On ma całkowitą rację upominając mnie, Bello – powiedział Edward z szerokim uśmiechem. – Popełniłem ogromny błąd. To, że jesteś silniejsza niż ktokolwiek inny niczego nie zmienia.
Alice wywróciła oczami.
- Doskonały żart, Edward.
- Nie żartuję. Wyjaśniam Jasperowi dlaczego wiem, że Bella sobie z tym poradzi. To nie moja wina, że wszyscy wyciągnęli pochopne wnioski.
- Czekaj – wysapał Jasper. – Nie upolowała ludzi?
- Zaczęła – powiedział Edward, wyraźnie dobrze się bawiąc. Zacisnęłam zęby. – Była całkowicie skupiona na polowaniu.
- Co się stało? – wtrącił Carlisle. Jego oczy nagle pojaśniały, zdumiony uśmiech zaczął formować się na jego twarzy. Przypominało mi to wcześniejszą sytuację, kiedy chciał dowiedzieć się szczegółów z doświadczeń mojej przemiany. Głód nowych informacji.
Edward, nachylił się w jego kierunku, ożywiony.
- Usłyszała mnie za sobą i zareagowała obronnie. Kiedy tylko moja obecność wdarła się w jej koncentrację, otrząsnęła się. Nigdy nie widziałem kogoś, kto mógłby się jej równać. Nagle zrozumiała, co się dzieje… wstrzymała oddech i uciekła.
- Wow – wymamrotał Emmett – Naprawdę?
- On nie opowiada tego dobrze – wymruczałam, zawstydzona bardziej niż wcześniej. – Opuścił część, w której na niego warknęłam.
- Ale parę razy porządnie go walnęłaś? – zapytał Emmett niecierpliwie.
- Nie! Jasne, że nie.
- Nie, naprawdę? Naprawdę go nie zaatakowałaś?
- Emmett! – zaprotestowałam.
- Oj, jaka szkoda – jęknął Emmett – I to ty, prawdopodobnie jedyna osoba, która może go zaskoczyć – zanim wedrze się do twojej głowy, by oszukiwać – i masz też świetną wymówkę. – westchnął – Umieram z ciekawości, jak poradziłby sobie bez tej przewagi.
Zmroziłam go spojrzeniem.
- Nigdy tego nie zrobię.
Jasper zmarszczył brwi, co przyciągnęło moją uwagę; wyglądał na bardziej zaniepokojonego niż wcześniej.
Edward trącił pięścią ramię Jaspera.
- Widzisz, o czym mówię?
- To nienaturalne – wymamrotał Jasper.
- Mogła obrócić się przeciwko tobie – jest wampirem zaledwie kilka godzin! – skarciła go Esme łapiąc się za serce – Och, powinniśmy pójść z wami.
Nie poświęcałam temu wiele uwagi, teraz, kiedy Edward doszedł do puenty swojego dowcipu. Przypatrywałam się wspaniałemu dziecku przy drzwiach, które ciągle przypatrywało się mnie. Jej malutkie rączki wyciągały się w moją stronę, jakby dokładnie wiedziała, kim jestem. Odruchowo moja ręka podniosła się, naśladując ją.
- Edward – powiedziałam, wychylając się zza Jaspera, by lepiej ją widzieć – proszę?
Zęby Jaspera były zaciśnięte; nie poruszył się.
- Jazz, to nie jest coś, co widziałeś wcześniej – Alice powiedziała cicho – Zaufaj mi.
Ich oczy spotkały się na krótką chwilę i wtedy Jasper skinął głową. Zszedł mi z drogi, ale położył jedną rękę na moim ramieniu i ruszył razem ze mną, kiedy szłam wolno do przodu.
Myślałam o każdym k roku, zanim go zrobiłam, analizując mój nastrój, płomień w moim gardle, pozycję reszty dookoła mnie. Jak silna się czuję i jak skutecznie będą w stanie mnie powstrzymać. Wyglądało to jak powolna procesja.
I wtedy dziecko w ramionach Rosalie, wyrywające się i sięgające ku mnie przez cały ten czas, kiedy wyraz jej twarzy stawał się bardziej i bardziej rozdrażniony, wydało wysoki, dźwięczny jęk. Każdy zareagował jakby – tak jak ja – nigdy wcześniej nie słyszał jej głosu. Stłoczyli się wokół niej, pozostawiając mnie samą, znieruchomiałą tam gdzie stałam. Dźwięk płaczu Renesmee przeszył mnie, przytwierdzając do podłoża. Oczy zakuły mnie dziwnie, jakby miały się rozerwać. Wyglądało to, jakby każdy położył na niej dłoń, poklepując i uspokajając. Każdy oprócz mnie.
- Dlaczego płacze? Czy jest ranna? Co się stało?
To głos Jacoba był najgłośniejszy, z obawą górował nad innymi. Zdumiona patrzyłam jak sięgnął po Renesmee i w całkowitym przerażeniu, jak Rosalie oddaje ją mu bez walki.
- Nie, jest w porządku. – uspokoiła go Rosalie.
Rosalie uspokajała Jacoba?
Renesmee przeszła do Jacoba dość chętnie, pchając swoją maleńką rączkę do jego policzka i wiercąc się by wyciągnąć się znów w moją stronę.
- Widzisz? – powiedziała mu Rosalie – Po prostu chce do Belli.
- Chce do mnie? – szepnęłam.
Oczy Renesmee – moje oczy – niecierpliwe się we mnie wpatrywały.
Edward rzucił się z powrotem w moją stronę. Delikatnie położył dłonie na moich rękach i popędził mnie.
- Czeka na ciebie prawie od trzech dni. – powiedział mi.


__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:28   #4616
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Edward syknął na niego.
- Tylko dlatego, że rozumiem, nie znaczy, że cię nie wyrzucę, Jacob. Bella radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Nie zniszcz jej tego momentu.
- Pomogę mu się ciebie pozbyć, psie. – obiecała Rosalie, jej głos kipiał wściekłością. – Jestem ci winna porządnego kopniaka. – oczywiście w tej znajomości nie było żadnej zmiany, chyba, że na jeszcze gorszą.
Popatrzyłam na zatroskany, na wpół rozdrażniony wyraz twarzy Jacoba. Zatrzymał wzrok na twarzy Renesmee. Wszyscy byli tak ściśnięci, że musiał dotykać przynajmniej sześciu różnych wampirów w jednej chwili i nawet mu to nie przeszkadzało. Czy przechodzi przez to wszystko, tylko po to, żeby chronić mnie przed samą sobą? Co mogło się zdarzyć podczas mojej przemiany – mojej transformacji w coś, czego nienawidził – co zmiękczyło go na tyle, że zrozumiał jej konieczność? Łamałam sobie nad tym głowę, obserwując, jak wpatruje się w moją córkę. Wpatrując się, jakby… był niewidomym człowiekiem, który po raz pierwszy ujrzał słońce.
- Nie! – wydyszałam.
Jasper zacisnął zęby, a ręce Edwarda owinęły się wokół mojej klatki piersiowej jak boa dusiciel. Jacob w tej samej sekundzie zabrał z moich rąk Renesmee, a ja nie próbowałam jej zatrzymać. Bo czułam, że nadchodzi – chwila słabości, na które wszyscy czekali.
- Rose – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, bardzo powoli i wyraźnie – Weź Renesmee. Rosalie wyciągnęła ręce, a Jacob od razu ją jej podał. Oboje cofnęli się, oddalając ode mnie.
- Edward, nie chcę cię skrzywdzić, więc proszę, zostaw mnie.
Zawahał się.
- Idź, stań przed Renesmee.
Przemyślał to, a potem puścił mnie.
Pochyliłam się, przybierając postawę, jak na polowaniu i postąpiłam dwa powolne k roki w stronę Jacoba.
- Nie zrobiłeś tego – warknęłam na niego.
Cofnął się, z uniesionymi rękami, starając się mnie przekonać.
- Wiesz, że to nie jest coś, co mogę kontrolować.
- Ty głupi kundlu! Jak mogłeś? Moje maleństwo!
Cofał się przez drzwi kiedy do niego podchodziłam, prawie biegnąc w dół schodów.
- To nie był mój pomysł, Bello!
- Trzymałam ją aż jeden raz i już myślisz, że możesz sobie rościć do niej jakieś kretyńskie wilcze prawo? Ona jest moja.
- Możemy się podzielić. – powiedział błagalnie, wycofując się przez trawnik.
- Przegrałeś – usłyszałam jak Emmett powiedział za mną. Mała część mojego umysłu zastanawiała się, kto obstawiał inny wynik. Nie traciłam na to dużo uwagi. Byłam za bardzo wściekła.
- Jak mogłeś wpoić sobie moje dziecko? Straciłeś rozum?
- Nie zrobiłem tego specjalnie! – naciskał, cofając się do drzew.
Wtedy okazało się, że nie jest sam. Pojawiły się dwa ogromne wilki, ustawiając po jego bokach. Leah kłapnęła na mnie zębami.
Przerażające warknięcie wyrwało się w odpowiedzi przez moje zaciśnięte zęby. Zaniepokoił mnie ten odgłos, ale nie na tyle, bym się zatrzymała.
- Bella możesz spróbować wysłuchać mnie przez chwilę? Proszę? – błagał Jacob. – Leah, cofnij się. – dodał.
Leah wy krzywiła do mnie usta, ale się nie ruszyła.
- Dlaczego powinnam cię wysłuchać? – syknęłam. Furia mną zawładnęła. Przegoniła wszystkie inne uczucia.
- Bo jesteś tą, która mi to powiedziała. Pamiętasz? Powiedziałaś, że każdy z nas jest częścią życia drugiego, tak? Że jesteśmy rodziną. Powiedziałaś, że tak powinno między nami być. Więc… teraz jesteśmy. Tego chciałaś.
Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie. Pamiętałam te słowa jak przez mgłę. Ale mój nowy, szybki mózg nie przyjmował do wiadomości tych bzdur.
- Myślisz, że będziesz częścią mojej rodziny, jako mój zięć? – wrzasnęłam. Mój dźwięczny głos przedarł się przez dwie oktawy i wciąż brzmiał jak muzyka.
Emmett roześmiał się.
- Zatrzymaj ją Edwardzie – wymamrotała Esme. – Będzie nieszczęśliwa, jeśli go skrzywdzi.
Ale nie poczułam, by ktoś za mną podążał.
- Nie! – nalegał Jacob w tej samej chwili. – Jak możesz chociażby patrzeć na to z tej strony? Ona jest tylko dzieckiem, na miłość boską!
- Właśnie o to mi chodzi! – wrzasnęłam.
- Wiesz, że nie myślę o niej w ten sposób! Uważasz, że Edward pozwoliłby mi żyć tak długo, gdybym to robił? Wszystko, czego dla niej chcę to bezpieczeństwo i szczęście – czy to takie złe? Tak bardzo różni się od tego, czego ty pragniesz? – krzyczał do mnie.
Warknęłam na niego bez słów.
- Czyż nie jest wspaniała? – usłyszałam szept Edwarda.
- Nie rzuciła mu się do gardła nawet raz. – zgodził się Carlisle, brzmiąc jak ogłuszony.
- Dobra, tym razem wy grałeś. – powiedział Emmett niechętnie.
- Będziesz trzymał się od niej z daleka. – wysyczałam do Jacoba.
- Nie mogę tego zrobić!
Przez zęby. - Spróbuj. Zaczynając teraz.
- To nie jest możliwe. Pamiętasz jak bardzo chciałaś mnie mieć przy sobie trzy dni temu? Jak ciężko było być osobno? Teraz to odeszło, prawda?
Popatrzyłam na niego, nie do końca świadoma, co sugerował.
- To była ona. – powiedział do mnie. – Od samego początku. Musieliśmy być razem, nawet wtedy.
Pamiętałam. I wtedy zrozumiałam; maleńka część mnie poczuła ulgę, że to szaleństwo się wyjaśniło. Ale ta ulga jeszcze bardziej mnie rozzłościła. Oczekiwał, że to mi wystarczy? To jedno, małe wyjaśnienie pozwoli mi się z tym pogodzić?
- Uciekaj, póki jeszcze możesz. – postraszyłam go.
- Daj spokój, Bells! Nessie też mnie lubi – nalegał.
Znieruchomiałam. Przestałam oddychać. Za mną nagle ucichły wszystkie inne dźwięki; była to ich zaniepokojona reakcja.
- Jak… ją nazwałeś?
Jacob postąpił k rok do tyłu, starając się okazać skruchę.
- Więc – wymamrotał – To imię, które wymyśliłaś trochę trudno się wymawia i…
- Nazwałeś moją córkę po potworze z Loch Ness???- wrzasnęłam.
I wtedy rzuciłam mu się do gardła.

---------- Dopisano o 22:28 ---------- Poprzedni post napisano o 22:26 ----------

- Przepraszam, przepraszam – wymamrotałam, wiedząc, że wciąż nie przeprosiłam go we właściwy sposób.
- Nie świruj, Bella – powiedział Seth, klepiąc mnie po kolanie zdrową ręką, podczas gdy Edward pocierał moje drugie ramię.
Seth najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu, że siedziałam obok niego podczas zabiegów wykonywanych przez Carlisle’a.
- Za pół godziny znów będę w porządku – kontynuował, wciąż poklepując mnie po kolanie, jakby nieświadom jego chłodu i twardości. – Każdy zrobiłby to samo, co by było gdyby Jacob i Ness… - urwał w pół słowa i szybko zmienił temat. – Znaczy, przynajmniej mnie nie ugryzłaś czy coś. To by było nie ciekawe.
Schowałam głowę w rękach i wzdrygnęłam się na myśl o tej realnej możliwości. To mogło się wydarzyć tak łatwo. A wilkołaki nie reagowały na jad wampirów tak jak ludzie, powiedzieli mi to dopiero teraz. Dla nich to była trucizna.
- Jestem złym człowiekiem.
- Oczywiście, że nie jesteś. Powinienem… - zaczął Edward.
- Przestań – westchnęłam. Nie chciałam, żeby jak zwykle wziął całą winę na siebie.
- Całe szczęście, że Ness… Renesmee nie ma jadu – powiedział Seth po minucie niezręcznej ciszy. – Bo na okrągło gryzie Jake’a.
Odpadły mi ręce. – Naprawdę?
- Pewnie. Za każdym razem, gdy on i Rose nie zdążą wepchnąć jej obiadu do buzi wystarczająco szybko. Rose uważa, że to całkiem zabawne.








Dobra starczy, bo mnie zaraz jakimiś wściekłymi wampirami poszczujecie...xD
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 21:54   #4617
Liquidgold
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez Mirelkaaa Pokaż wiadomość
ja nic o tym planie nie wiem
No to tak jak my `Mlodziki´ te szaraczki ale moze Ciebie wtajemnicza ..przeciez Ty juz tutaj dlugo jestes

---------- Dopisano o 22:54 ---------- Poprzedni post napisano o 22:28 ----------

Maaarcia znowu poleciala i jest co czytac ;D ja tez tu musze cos wrzucic ;D
Liquidgold jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 22:09   #4618
AleksisM
Raczkowanie
 
Avatar AleksisM
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: :)
Wiadomości: 431
GG do AleksisM
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

ehhh........


jeden, ale może ktoś przy odrobinie szczęścia przeczyta

„– Bello? – Odwróciłam się. Pochylił się w moją stronę, aż nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Zamarłam.
– Miłych snów – powiedział i owionął mnie jego oddech. Poczułam ten sam słodki zapach, który wydzielała kurtka, tyle że jeszcze bardziej intensywny. Oszołomiona przez chwilę nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.“
~Zmierzch~
__________________

Olejmy wszystko, liczy się tylko to co
teraz,
Ty jesteś blisko, więc mogę nawet dziś
umierać!


60kg->58->55->54->53




AleksisM jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 22:14   #4619
7a1f522eb83de308935e9eb654607f24bf1b13c1_64013893eb394
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 6 625
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

Cytat:
Napisane przez AleksisM Pokaż wiadomość
jeden, ale może ktoś przy odrobinie szczęścia przeczyta

„– Bello? – Odwróciłam się. Pochylił się w moją stronę, aż nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Zamarłam.
– Miłych snów – powiedział i owionął mnie jego oddech. Poczułam ten sam słodki zapach, który wydzielała kurtka, tyle że jeszcze bardziej intensywny. Oszołomiona przez chwilę nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.“
~Zmierzch~


''Jacob, ja nie mogę być szczęśliwa bez niego.
-Skąd wiesz, skoro nigdy nie próbowałaś?
[...]
-Nie chcę być szczęśliwa z nikim oprócz niego - upierałam się.''
7a1f522eb83de308935e9eb654607f24bf1b13c1_64013893eb394 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-07-11, 22:15   #4620
Maaarcia
Raczkowanie
 
Avatar Maaarcia
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 240
GG do Maaarcia
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu

AleksisM jasne, że przeczyta ;*
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie.


Maaarcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Wizażowe wyliczanki


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Wyłączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:39.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.