Sens pomocy "ubogim na własne życzenie", czyli Szlachetna Paczka cz.III

[Jamajka007]

Napisane przez daydreaming_

W SzP nie ma rodzin z alkoholikami. Nie ma. Poważnie nie ma. Zapamiętajcie, że nie ma. Możecie mówić co chcecie, ale nie ma.
A poza tym, 4700 po odliczeniu opłat

Ale czy ktoś gdzieś napisał, że Pan Wiesław jest alkoholikiem? On się tylko zmaga z problemem...

[763509f5cf445a4c28cec956de73c62121becc29]

Mi to sie wydaje, ze wlasnie takie mieszkanie w duzej rodzinie (przynajmniej teoretycznie) zwieksza szanse wyjscia z biedy.

Rodzina, powiedzmy, jedna osoba na rencie, ktora mieszka z 3 doroslych dzieci i dwojka wnuczat w dwupokojowym mieszkaniu o niskim standardzie, ma taki potencjal zarobienia pieniedzy, nawet jesli kazde z tej trojki zarobi tylko pensje minimalna, dziecmi zawsze bedzie mial kto sie zajac, bo duzo ludzi w domu + powiedzmy renta tej jednej osoby + 500 zl za to drugie dziecko.

Dla porownania taka rodzina: matka ojciec male dziecko, na 500+ sie nie lapia, renty im nikt nie daje, ida obydwoje pracowac za pensje minimalna i musza jeszcze zaplacic za opiekunke / pozniej przedszkole. Ile rodzin tak zyje i wcale nie krzyczy, ze jest biednym i potrzebuje pomocy?

[ridja devojka]

Napisane przez PaulinciaKWC

A jesli chodzi o 500+ to w zeszly weekend bylam u rodzicow. Mama jest na etapie szukania kogos do pracy, zaprosili 2 osoby na rozmowe z czego jedna powiedziala, zeby przyjęli konkurentke, bo ona ma 500+ i juz nie chce tej pracy.

A ile oferują pracownikom? Bo jak minimum to ja się nie dziwię. Chyba jedynym pozytywem tego nieszczęsnego 500+ będzie to, że pracodawcy w końcu zaczną płacić ludziom.

Napisane przez monikam

Ktoś pisał, że przy tylu dzieciach ma pracować oboje rodziców czy jeden? Bo to różnica. Przy wielodzietności (ale chodzi o małe dzieci) jak najbardziej logiczne jest, by jeden z rodziców był w domu, a drugi tyrał 12 godzin, podejmował trud, nawet kosztem"piękna rodziny".

No jeden rodzic powinien

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Fajnie, że mogli sobie tak ułożyć grafik. To bardzo pomaga w życiu i korzystają z tego na potęgę np Polacy w UK. Tam większość rodzin z jakimi się zetknęłam wymienia się przy dziecku, jedno pracuje rano, drugie wieczorem. Dziwnym trafem w Polsce mało kto tak robi. Może dlatego, że zwyczajnie mamy mniej takich możliwości? Pracodawcy są mniej elastyczni.

[blue3]

Napisane przez Mijanou

Blue- no jasne, że choroba chorobie nie równa. Nie piszę więc o sytuacji, w której człowiek jest bardzo chory lub pracodawca nie chce zatrudniać (swoją drogą to jest nie fair). Przeciwnie, jestem zdania, że ludźmi chorymi i autentycznie niezdolnymi do pracy powinno się troskliwie opiekowac państwo lub jeśli chcą pracować-nie powinny być dyskryminowane. Przy stałej kontroli lekarza i farmakologii takie osoby są w stanie normalnie funkcjonować.

Piszę jedynie o osobach, które są w 100% "wyleczone", mają możliwość podjęcia pracy a jednak tego nie robią. I o osobach, którym przysłowiowy już tutaj astygmatyzm "nie pozwala" podjąć pracy. Jeśli niejasno się wyraziłam i poczułas się urażona- przepraszam.

Nie poczułam się w żaden sposób urażona
Mogę odpowiadać tylko za siebie, ale ja nie mam ataków od kilku lat tylko dlatego, że dbam o siebie (mam padaczkę lekooporną i samo przyjmowanie różnej kombinacji leków nie przynosiło wystarczających efektów). Nie poszłabym do żadnej pracy, która nadszarpnęłaby mój stan zdrowia i mogłaby spowodować kolejny atak, bo dla mnie atak padaczkowy to najgorsze co do tej pory przeżyłam. Ja nie mam przystawionego noża do szyi, łatwo mogę dorobić zdalnie lub w domu, więc bardziej cenię swoje zdrowie niż biznesy lokalnych Januszy, ale daleka jestem od oceniania osób chorych, które nie chcą pójść do pracy, bo może to wpłynąć negatywnie na stan zdrowia. Każda choroba ma inny przebieg, a wolontariusze raczej nie są lekarzami i nie studiują historii chorób swoich podopiecznych, żeby mogli ocenić, że pani Krysia ma na tyle chore nogi, że powinna leżeć, a Jadźka udaje i może pracować Wiem też jak wygląda sytuacja osób chorych na rynku pracy, pracodawcy chcieliby osobę z lewym orzeczeniem, żeby mieć ulgi, ale jak dochodzi do sytuacji, że orzeczenie jest prawdziwe i zatrudnienie niepełnosprawnego wiąże się z jakimiś ograniczeniami to budzą się Janusze biznesu i zaczynają się kombinacje

[BlairChuck]

Pani Jolanta (59 l.) i Pan Remigiusz (60 l.) mieszkają z czwórką dzieci: Moniką (33 l.), Łukaszem (24 l.), Agnieszką ( 23 l.) i Kingą (18 l.) w jednym pokoju.
Najstarsza Monika urodziła się z porażeniem mózgowym, ale dzięki pomocy mamy, która zrezygnowała z pracy, jest w miarę możliwości samodzielna. Największym problemem rodziny jest tragiczna sytuacja mieszkaniowa. Sześcioosobowa rodzina żyje w jednym pokoju, bez łazienki. Kuchnia jest tylko namiastką, gdyż dopasowana została do maleńkiego pokoju. Dorosłe dzieci śpią na łóżku piętrowym, ponieważ jest tak mało miejsca. Pan Remigiusz pracuje jako pracownik gospodarczy. Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania oraz kosztów leczenia i rehabilitacji pozostaje na jednego członka rodziny miesięcznie 555 zł.
Pracująca w sklepie córka Agnieszka pomaga bliskim finansowo. Najmłodsza Kinga uczy się w liceum ogólnokształcącym, ale zaraz po skończeniu szkoły także pójdzie do pracy, jak reszta dzieci. To wspaniała rodzina, która jest mocno zżyta ze sobą; z uśmiechem na ustach opiekują się upośledzoną Moniką. Marzą o lepszych warunkach mieszkaniowych. Wierzą,że uporają się ze wszystkimi problemami; są dla siebie dużym wsparciem.
Wśród największych potrzeb Pani Jolanta wymienia garnki i talerze, których mają zbyt mało przy sześcioosobowej rodzinie. Rodzina byłaby wdzięczna za produkty żywnościowe.

Serio ?! I nie stać ich nawet na talerze i garnki? Że też się tym dorosłym dzieciom chce mieszkać w takich warunkach...

Powinna nosić okulary z refluksem (...)

Nie znam takich

Sylwester ma anemie i niedokrwistość.

A byłam pewna, że to jedno i to samo, ale tak widać brzmi bardziej dramatycznie.

Pani Basia choruje na Reumatologiczne Zapalenie Stawów.

A nie przypadkiem reumatoidalne...

[PaulinciaKWC]

Napisane przez ridja devojka

A ile oferują pracownikom? Bo jak minimum to ja się nie dziwię. Chyba jedynym pozytywem tego nieszczęsnego 500+ będzie to, że pracodawcy w końcu zaczną płacić ludziom.



No jeden rodzic powinien





Czasami może, to fakt. Ale praca zmianowa to też raczej tylko w jakichś zakładach dużych, kopalniach, magazynach. W małej miejscowości z dużym bezrobociem najczęściej nie ma w czym wybierać.



I rozumiem, że od skończenia 6 miesięcy biegałaś z tym kluczem? Czy byłaś podrzucana do babci/sąsiadki/cioci? Bardzo ci współczuję, że nie widziałaś swojej mamy 11 godzin, albo i więcej bo przecież musiała do tej pracy dojść i z niej wrócić. Czyli nie widziałaś jej 13 godzin. Jak wracała to jeszcze nie spałaś?



Fajnie, że mogli sobie tak ułożyć grafik. To bardzo pomaga w życiu i korzystają z tego na potęgę np Polacy w UK. Tam większość rodzin z jakimi się zetknęłam wymienia się przy dziecku, jedno pracuje rano, drugie wieczorem. Dziwnym trafem w Polsce mało kto tak robi. Może dlatego, że zwyczajnie mamy mniej takich możliwości? Pracodawcy są mniej elastyczni.

Kokosow nie ma, bo to akurat byla prosta praca dla kogos bez kwalifikacji. Ale efekt 500+ jest taki, ze ludzie rezygnują z zarabiania pieniedzy. Wolą dostac mniej, ale za siedzenie w domu a nie pracę.

[ajah]

Napisane przez PaulinciaKWC

Kokosow nie ma, bo to akurat byla prosta praca dla kogos bez kwalifikacji. Ale efekt 500+ jest taki, ze ludzie rezygnują z zarabiania pieniedzy. Wolą dostac mniej, ale za siedzenie w domu a nie pracę.

Zdarza się.
Zdarza się równiez, że biorac pod uwagę utracenie zasiłu po podjeciu pracy i koszta związane z podjęciem zatrudnienia (transport, opieka nad dzieckiem) itd. zysk faktycznie jest niewielki, więc wg wielu podjęcice pracy mało opłacalne.

[ridja devojka]

Napisane przez PaulinciaKWC

Kokosow nie ma, bo to akurat byla prosta praca dla kogos bez kwalifikacji. Ale efekt 500+ jest taki, ze ludzie rezygnują z zarabiania pieniedzy. Wolą dostac mniej, ale za siedzenie w domu a nie pracę.

Ale nie musza wtedy wydawac na zlobek czy przedszkole. Finansowo wychodzą tak samo ale widuja swoje dzieci. Ja się nie dziwię.

Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka

[PaulinciaKWC]

Napisane przez ridja devojka

Ale nie musza wtedy wydawac na zlobek czy przedszkole. Finansowo wychodzą tak samo ale widuja swoje dzieci. Ja się nie dziwię.

Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka

A ja sie w wielu przypadkach dziwie, ale nie o tym jest ten wątek.

[201803120844]

Napisane przez ridja devojka

.

I rozumiem, że od skończenia 6 miesięcy biegałaś z tym kluczem? Czy byłaś podrzucana do babci/sąsiadki/cioci? Bardzo ci współczuję, że nie widziałaś swojej mamy 11 godzin, albo i więcej bo przecież musiała do tej pracy dojść i z niej wrócić. Czyli nie widziałaś jej 13 godzin. Jak wracała to jeszcze nie spałaś?

Odpowiedz wyrwana z kontekstu mojej odpowiedzi Ileż tu opisów rodzin, w których rodzice nie pracują, bo zajmują się gromadką dzieci w wieku 10, 12, 14 lat, 17 lat.
Akurat kiedy rodzice się rozwiedli Mama wróciła do rodzinnego domu, gdzie mieszkało mnóstwo osób, ale już kiedy poszłam do 1 klasy, miałam 7 lat przeprowadziłyśmy się do mieszkania w innym mieście. A Mama dojeżdżała do jeszcze innego miasta autobusem miejskim i pociągiem. Sytuacja ta trwała aż do czasu, gdy miałam 15 lat i Mama przeniosła się do pracy w naszym mieście (oddział tej samej instytucji).
Na pewno sytuacja nie była sielankowa, ale jednak mieszkałyśmy w komfortowych warunkach, a Mama ma teraz godziwą emeryturę i sielankowe życie.

[ridja devojka]

Napisane przez monikam

Odpowiedz wyrwana z kontekstu mojej odpowiedzi Ileż tu opisów rodzin, w których rodzice nie pracują, bo zajmują się gromadką dzieci w wieku 10, 12, 14 lat, 17 lat.
Akurat kiedy rodzice się rozwiedli Mama wróciła do rodzinnego domu, gdzie mieszkało mnóstwo osób, ale już kiedy poszłam do 1 klasy, miałam 7 lat przeprowadziłyśmy się do mieszkania w innym mieście.

Ale ciekawi mnie to - Twoja mama o 4 wychodziła z domu a Ty sama sobie robiłaś śniadanie, kanapki do szkoły, i sama szłaś do szkoły?

[Mijanou]

Napisane przez blue3

Nie poczułam się w żaden sposób urażona
Mogę odpowiadać tylko za siebie, ale ja nie mam ataków od kilku lat tylko dlatego, że dbam o siebie (mam padaczkę lekooporną i samo przyjmowanie różnej kombinacji leków nie przynosiło wystarczających efektów). Nie poszłabym do żadnej pracy, która nadszarpnęłaby mój stan zdrowia i mogłaby spowodować kolejny atak, bo dla mnie atak padaczkowy to najgorsze co do tej pory przeżyłam. Ja nie mam przystawionego noża do szyi, łatwo mogę dorobić zdalnie lub w domu, więc bardziej cenię swoje zdrowie niż biznesy lokalnych Januszy, ale daleka jestem od oceniania osób chorych, które nie chcą pójść do pracy, bo może to wpłynąć negatywnie na stan zdrowia. Każda choroba ma inny przebieg, a wolontariusze raczej nie są lekarzami i nie studiują historii chorób swoich podopiecznych, żeby mogli ocenić, że pani Krysia ma na tyle chore nogi, że powinna leżeć, a Jadźka udaje i może pracować Wiem też jak wygląda sytuacja osób chorych na rynku pracy, pracodawcy chcieliby osobę z lewym orzeczeniem, żeby mieć ulgi, ale jak dochodzi do sytuacji, że orzeczenie jest prawdziwe i zatrudnienie niepełnosprawnego wiąże się z jakimiś ograniczeniami to budzą się Janusze biznesu i zaczynają się kombinacje

No niestety- muszę się z Tobą tutaj zgodzić. To naprawdę janusze biznesu.

Wiem też, że wolontariusz nie jest lekarzem. Ale odrobinę tego zdrowego rozsądku powinien jednak zachować i wiedzieć, że astygmatyzm naprawdę nie jest przeszkodą w podjęciu pracy . Inna sprawa, że nie potrafię zrozumieć przypadku, gdy mowa jest o nadszarpniętym zdrowiu pani Jadzi, ktora pomimo tego rodzi co roku nowe dziecko, co z pewnością nie pozostaje obojętne dla jej zdrowia.

---------- Dopisano o 20:16 ---------- Poprzedni post napisano o 20:12 ----------

Napisane przez ajah

Zdarza się.
Zdarza się równiez, że biorac pod uwagę utracenie zasiłu po podjeciu pracy i koszta związane z podjęciem zatrudnienia (transport, opieka nad dzieckiem) itd. zysk faktycznie jest niewielki, więc wg wielu podjęcice pracy mało opłacalne.

Ajah, no a jak ma być zysk z pracy opłacalny, kiedy najniższa krajowa (brutto) równa się zasiłkowi na troje dzieci? Przecież to musi być demoralizujące.

[201803120844]

Napisane przez ridja devojka

Ale ciekawi mnie to - Twoja mama o 4 wychodziła z domu a Ty sama sobie robiłaś śniadanie, kanapki do szkoły, i sama szłaś do szkoły?

O 5. Kanapki robiła, ale często zdarzało się, że zasypiałam i wychodziłam bez śniadania, dlatego potem przed wyjściem wybudzała mnie i musiałam zjeść. Do szkoły w tamtych latach chodziło się samemu(tym bardziej, że była bardzo blisko i bez przechodzenia przez ulicę). Żaden z rodziców nie odprowadzał wtedy dzieci do szkoły.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[martynka89]

Napisane przez Mijanou

Ajah, no a jak ma być zysk z pracy opłacalny, kiedy najniższa krajowa (brutto) równa się zasiłkowi na troje dzieci? Przecież to musi być demoralizujące.

To niech zaczna normalnie placic. Jak widze Januszy w nowych mercedesach, ktorzy placa najnizsza krajowa albo kombinuja jak nie zaplacic wcale, to az mnie mdli. W zyciu bym nie poszla do takiego pracowac a znam jednego osobiscie. Bral ludzi do pracy na okres probny a jak sie upominali o umowy, to wywalal na zbity pysk, oczywiscie nie wyplacajac naleznej kasy.

Kolejny Janusz zatrudnial w mojej okolicy ludzi za psie pieniadze i szczescie mieli ci, co dostawali cala wyplate do reki. Niektorym rzucil stowke albo dwie za tydzien i codziennie dawal pieniadze zeby mieli za co zrobic zakupy. Lacznie ta kasa wyplacona co tydzien plus ta "na zakupy", to byly smieszne pieniadze za prace, ktora ci ludzie wykonywali a on zgarynal gruby szmal.

Niech sie pracodawcy wezma za wyplacanie pensji tak jak sie nalezy i w odpowiedniej wysokosci, to moze nie beda musieli narzekac, ze przez 500+ zaden frajer nie chce dla nich pracowac.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[201803120844]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ja jestem prawdziwym dinozaurem na tym forum, zatem mogę Wam poopowiadać o realiach początku lat 80 Nawet kolegów i koleżanki, których rodzice nie pracowali nie odprowadzano do szkoły, a tym bardziej nie przywożono, bo mało kto miał samochód.

[martynka89]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Moje rodzenstwo majac 7 lat samo zaczynalo chodzic do szkoly. Ja jestem najmlodsza i mnie matka odprowadzala do 9 roku zycia, bo natezenie ruchu ulicznego znacznie wzroslo od czasow, gdy moje rodzenstwo bylo w tym wieku.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez monikam

Ja jestem prawdziwym dinozaurem na tym forum, zatem mogę Wam poopowiadać o realiach początku lat 80 Nawet kolegów i koleżanki, których rodzice nie pracowali nie odprowadzano do szkoły, a tym bardziej nie przywożono, bo mało kto miał samochód.

jestem 76, rodzice odprowadzali mnie do szkoły,
mnie i moich kolegów przy okazji: O, A, R A, A, H, J,
raz ten rodzic, raz tamten
chodziłam na drugą zmianę, po lekcjach było ciemno i zwykle ktoś czekał

[martynka89]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Za zglaszanie lewych beneficjentow powinni dawac nagrode pieniezna i mniej by to panstwo kosztowalo, niz wyplata zasilkow ktore sie nie naleza.

[201803120844]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Jestem starsza, zajęcia kończyły się najpozniej o 14. O i jeszcze tak do 4 klasy podstawówki były również w soboty.
Kiedy Ty się urodziłaś ja już chodziłam do zerówki, ale jeszcze w miejscowości mojej Babci i szłyśmy z godzinę w jedną stronę z koleżanką, bez dorosłych. Takie były standardy. Teraz w czasie podróży w egzotyczne, ale i biedne miejsca oglądam na poboczach takie dzieciaczki maszerujące bez opieki dorosłych z /do szkoły.
Oczywiście nie zamierzam przekładać dawnych realiów na dzisiejsze, ale litości 14,17 latki mogą pobyć same.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez martynka89

Niech sie pracodawcy wezma za wyplacanie pensji tak jak sie nalezy i w odpowiedniej wysokosci, to moze nie beda musieli narzekac, ze przez 500+ zaden frajer nie chce dla nich pracowac.

Ta bieda ze szlacheckiej paczki pobiera zasilki i pincet plusy czesto w wysokosci około 7 000 zlotych netto. Ktory pracodawca zaplaci tyle osobie, ktora nie ma wyksztalcenia ani zawodu ani doswiadczenia?
Pozostałym wypadaloby płacic po kilka razy więcej.
Ps. Nie dziele na dwa, bo nie widuje tu dwoch osob pracujących. Zwykle albo nikt nie pracuje albo jedna i to dorywczo. Ale przy braku doswiadczenia i tak nie ma to znaczenia.

[blue3]

Napisane przez Mijanou

No niestety- muszę się z Tobą tutaj zgodzić. To naprawdę janusze biznesu.

Wiem też, że wolontariusz nie jest lekarzem. Ale odrobinę tego zdrowego rozsądku powinien jednak zachować i wiedzieć, że astygmatyzm naprawdę nie jest przeszkodą w podjęciu pracy . Inna sprawa, że nie potrafię zrozumieć przypadku, gdy mowa jest o nadszarpniętym zdrowiu pani Jadzi, ktora pomimo tego rodzi co roku nowe dziecko, co z pewnością nie pozostaje obojętne dla jej zdrowia.

Tutaj się zgodzę, ciąża to takie obciążenie dla organizmu, że skoro ktoś co roku potrafi wydawać na świat potomstwo to równie dobrze może pójść do pracy

Napisane przez monikam

Dawniej też nie było. Wieś utrzymywała się z rolnictwa. Teraz nawet kury w zaniku, a zapotrzebowanie na takie produkty ogromne. Uprzedzam skłonnych do manipulowania i hiperboli: nie chodzi o stado krów.

A Ty ile masz kur?

[201803120844]

Napisane przez blue3

Tutaj się zgodzę, ciąża to takie obciążenie dla organizmu, że skoro ktoś co roku potrafi wydawać na świat potomstwo to równie dobrze może pójść do pracy



A Ty ile masz kur?

Mieszkam w bloku.

[Luba]

Napisane przez monikam

Jestem starsza, zajęcia kończyły się najpozniej o 14. O i jeszcze tak do 4 klasy podstawówki były również w soboty.
Kiedy Ty się urodziłaś ja już chodziłam do zerówki, ale jeszcze w miejscowości mojej Babci i szłyśmy z godzinę w jedną stronę z koleżanką, bez dorosłych. Takie były standardy. Teraz w czasie podróży w egzotyczne, ale i biedne miejsca oglądam na poboczach takie dzieciaczki maszerujące bez opieki dorosłych z /do szkoły.
Oczywiście nie zamierzam przekładać dawnych realiów na dzisiejsze, ale litości 14,17 latki mogą pobyć same.

W 76 roku do zerowki chodzilas?

[blue3]

Napisane przez monikam

Mieszkam w bloku.

Mozesz je trzymac na dzialce

A tak powaznie, nie kazdy chce miec kury i wcale się nie dziwię. Mieszkam w zabudowie bliźniaczej, mój sąsiad ma drób i chyba jedną krowę. Na podwórku ma wieczne błoto, po pracy widzę go jak gania z widłami, jak popada deszcz to nie mogę otworzyć okna, bo śmierdzi. Małe kurczaczki trzyma u siebie w domu i to wszystko po to żeby mieć kurczaka na obiad? Wolałabym jeść ryż z kapustą niż żyć w brudzie i smrodzie dla kurczaków, bo nie wiem ile musiałabym ich wyhodować żeby na tym zarobić

[201803120844]

Napisane przez Luba

W 76 roku do zerowki chodzilas?

No chyba coś w tym stylu. Takie połączenie przedszkola z nauką literek.

[Mijanou]

Słuchajcie, ja nie jestem rolnikiem, nie będę się więc wymądrzać ale chcę się podzielić pewną wątpliwością:

Wszystkie wiemy, że są wsie z gatunku "daleko od szosy", gdzie autentycznie nie ma pracy ani większych perspektyw. Nie tak dawno miałam okazję gościć w takiej wsi. To, co mi się rzuciło w oczy to fakt, że przy każdym domku jest kawałek (wiekszy lub mniejszy) ziemi. Przy każdym domu są jakieś zabudowania gospodarcze. I teraz: te budynki gospodarcze stoją puste. Ziemi nikt nie uprawia- chwasty po pas. Dlaczego więc ci ludzie nie wyhodują sobie warzyw latem na własne potrzeby tylko wolą brać je "na zeszyt" w miejscowym sklepie? Dlaczego sobie nie hodują choćby kilkunastu kur by mieć jajka i swój drób?

[201803120844]

Napisane przez blue3

Mozesz je trzymac na dzialce

A tak powaznie, nie kazdy chce miec kury i wcale się nie dziwię. Mieszkam w zabudowie bliźniaczej, mój sąsiad ma drób i chyba jedną krowę. Na podwórku ma wieczne błoto, po pracy widzę go jak gania z widłami, jak popada deszcz to nie mogę otworzyć okna, bo śmierdzi. Małe kurczaczki trzyma u siebie w domu i to wszystko po to żeby mieć kurczaka na obiad? Wolałabym jeść ryż z kapustą niż żyć w brudzie i smrodzie dla kurczaków, bo nie wiem ile musiałabym ich wyhodować żeby na tym zarobić

Nie mam działki. Oczywiście wpis dotyczył ludzi mających domki na wsi z dużą przestrzenią wokół.