![]() |
#5011 |
Flawless
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 7 873
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XX
Normalne
![]() Ja teraz znowu mam taki okres, że każdy facet jaw mi się jako skurczybyk, który nie jest zdolny do jakichkolwiek uczuć ![]() ![]() ![]()
__________________
"We need to know, as women, we're important.
I think the breakdown is when a woman doesn't know what she is and she settle for less. Check out your worth because you're worth more than that." |
![]() ![]() |
![]() |
#5012 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 155
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XX
Ja juz ten etap przeszłam
![]() ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#5013 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: z krzesła
Wiadomości: 1 404
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XX
ZAPRASZAMY DO NASTĘPNEJ CZĘŚCI WĄTKU, TEN BĘDZIE ZAMKNIĘTY:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php...1#post30 996671 |
![]() ![]() |
![]() |
#5014 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XX
Czesc. Pomocy.
Byliśmy razem 2,5 roku w zwiazku na odleglosc, ja Wroclaw, on Aglomeracja Slaska. Ja nie widzialam w tym sensu na poczatku, nawet nie bardzo mi sie podobal fizycznie, ale on tak sie staral i ciagle wierzyl, ze nam sie uda, ze ja tez zaczelam chciec i sie starac. Spedzalam u niego swieta. Jestem matka chrzestna jego bratanka. Cieszyl sie, ze "juz naleze do rodziny", ze jestem juz ciocią małego. Od poczatku mowilam, ze nie chce sie przeprowadzac. Wiec on skladal tu mnostwo CV, ale niczego ciekawego nie dostal, mimo ze ma dobre wyksztalcenie. Zwiazek byl bardzo burzliwy. Strasznie sie klocilismy, ale strasznie sie tez pokochalismy. Po wielkich awanturach, zawsze nadchodzil spokoj i szczescie, ze wszystko jest nie wazne, bo my jestesmy razem. Uwielbialam z nim spedzac czas, rozmawiac, seks byl tez bardzo dobry. Z czasem zauwazylam, ze on jest egoista. Bylam chora, przez 5 dni u niego, a on staral sie niby jak mogl, ale w koncu zaczynalo go irytowac to, ze jestem chora i krzyczal na mnie np. ze sie odkrywam jak mam goraczke. A ja mialam 39,8 i gdybym lezala pod ta pierzyna jeszcze chwile dluzej to chyba bym tam umarla z goraca. Nieprzyjemnie sie wtedy zachowywal, do tego stopnia, ze zadzwonilam po tate, zeby po mnie przyjechal. Wiedzialam, ze on mnie nie odwiezie do domu, nawet nie chcialam go prosic, bo jak prosilam, zeby kupil mi cos w sklepie to czulam sie tak, jak bym wlasnie poprosila go, zeby skoczyl na madagaskar i przywiozl mi jakies egzotyczne owoce. A z tata nie mialam kontaktu od pieciu lat, nawiasem mowiac, wiec bylo to tym trudniejsze, ale byl jedyna osoba do ktorej sie moglam zwrocic i moj tato, mimo ze na co dzien sie nie popisywal, to zawsze wiem, ze w kryzysowych sytuacjach moge na niego liczyc, czyli przeciwienstwo mojego bylego chlopaka, ktory na codzien byl ok, ale w trudnych momentach, nie mozna bylo na niego liczyc. Po tej sytuacji, stwierdzilam, ze to nie ma sensu bo ten jego egoizm mi nie odpowiada, ze chcę to skonczyc, bo czuje i widze, ze on nie chce sie tu przeprowadzic, a ja nie chce tam, wiec to bez sensu. Płakał, mowil, ze teraz wie juz jaka jestem, a ja ze przeciez Ty masz tam swoja rodzine, do ktorej jestes b przywiazany, a on "no to co, chcialem z Toba zalozyc nowa we Wrocławiu". Zawsze mowil, ze chce miec dwojke dzieci przed 30, a ma 27 lat. Doszlo do tego, ze ja emocjonalnie nie wytrzymalam i powiedzialam dobra, daj mi czas, miesiac, musze sie zastanowic. Czekal. To byl luty, 2 tyg pozniej nowy facet mojej mamy praktycznie wyrzucil mnie z domu przy jej aprobacie. Strasznie mi sie posypalo zycie. Poczulam, ze go potrzebuje. Zadzwonilam, powiedzial, ze w jego sercu nic sie nie zmienilo, zebym sie spakowala i przyjechala do niego. Ale ja nie chcialam rezygnowac z miasta w ktorym sa wieksze mozliwosci, moim zdaniem. Chcialam porozmawiac z nim chwile, bo z mama sie poklocilam, a ona na to ze idzie do pracy i reka mu marznie. "Ja Ci mowie, ze mnie mama z domu wyrzucila, a Ty ze nie mozesz rozmawiac bo Ci zimno w reke??". Troche glupio mu sie zrobilo i pogadal (ja wynajelam pokoj we Wro). Ale wrocilismy do siebie. I bylo lepiej. Jakos mniej sie klocilismy, nie bylo takich krzywych akcji. Ja czesciej u niego bylam, ze wzgledu na jego prace tam (nic specjalnego, fizyczna, slabo platna robota). 10dni temu patrzac mi w oczy powiedzial "nie opuszczaj mnie". Zawsze mowil, ze bardzo mnie kocha. Jak tam bylam, nie mogl oderwac ode mnie rąk. Na dworcu spytałam czy przyjedzie w nastepny weekend i powiedzial "przyjade" z takim dobrym, cieplym usmiechem, patrzac mi gleboko w oczy. Powiedzial tez na tym dworcu "Ty to jestes w porzadku". W takim sensie, ze rowna ze mnie babka, ze lubi mnie. No i zawsze mowil, ze mnie kocha. Tydzien temu podczas rozmowy przez telefon nagle, wymyslil sobie z dupy pretekst i stwierdzil, ze on sie musi zastanowic. Strasznie mnie to zaskoczylo, bo nic takiego sie nie stalo, a on nigdy nie mial co do nas watpliwosci. Plakalam, mowilam ak chcesz mnie rzucic to zrob to teraz. Nie, on nie chce sie ze mna rozstawac, musi przemyslec nasze zachowanie. Po tygodniu nie zadzwonil, wieczorem nie odbieral telefonu, nie odpowiedzial na sms. Nastepnego dnia wyslalam smsa "Nie zostawiaj mnie bez slowa po 2,5 roku. Zadzwon, o to jedno Cie prosze". Zadzwonil, powiedzial, ze chyba juz sie domyslilam. Ze chodzi tylko o Wroclaw, ze on siebie tu nie widzi. Rozmawialismy normalnie, prawie bez placzu. Spytalam czy chce cos ode mnie, spytal czy mozemy utrzymywac kontakt. Szedl do pracy i musielismy rozmowe dokonczyc wieczorem. Przemyslalam wszystko, powiedzialam mu wieczorem, ze ☠☠☠☠☠☠☠e Wroclaw, jesli jemu tylko o to chodzi to ja sie pakuje i jade tam (zawsze mnie do tego namawial). Powiedzial, ze on chce byc sam. Ze byl tydzien beze mnie, nie musial zyc dla nikogo innego, zyl swoim zyciem i to mu sie podobalo. Ze nie chodzi o nikogo innego, ze nie ma zadnej dziewczyny nawet na oku, ale on chce byc sam, bo jemu tam dobrze. Na pytanie czy mnie kocha, odpowiedzial "nie wiem". Mieszka z rodzicami, na dzien dziecka dostal 20zł. i czekolade (27 lat ma). Za nic nie musi placic, jest mu wygodnie i sam przyznaje, ze jest mu tam wygodnie. Wczoraj rozmawialismy 3h o nas, o tym jak bylo, o tym, ze on juz nie chce, a dla mnie wszystko jest bez sensu, ze kwiatki rosna na balkonie jest bez sensu. I on chce moc do mnie zadzwonic od czasu do czasu, spytac jak tam pisanie mojej pracy mgr i pogadac o dupie marynie. Spytalam: jutro tez zadzwonisz?-A chcesz? - A Ty? - No, zadzwonilbym. Nie umiem zrezygnowac z niego jako przyjaciela, ale jak moze byc przyjacielem, ktos kto jednego dnia mowi, jedna rzecz, a drugiego zupelnie co innego. Za tydzien mam 25 urodziny. Przepraszam, ze tak dlugo. Ale wszystko jest dla mnie zupelnie bez sensu. Pomozcie. |
![]() ![]() |
![]() |
#5015 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Wschód
Wiadomości: 783
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XX
Stań się obojętna wobec niego tak jak on wobec Ciebie. Nie mów mu, że go kochasz, a jak zapyta to powiedz "nie wiem". Spróbuj układać sobie życie bez niego, chyba nie chcesz, żeby zwątpił tak podczas waszego małżeństwa. Jest niezrównoważony, chcesz żyć z kimś takim? Kto codziennie będzie inny?
__________________
Pięknym motylom ucięto skrzydła! Nim wznieść się zdążyły do gwiazd! pokochaj uszate serduszko |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:26.