Czy któraś sie przyłączy do małego Klubu Dziewic?

[201607110949]

Napisane przez Lievy

małżeństwo ma to do siebie, że małżonkowie współżyją ze sobą i jeżeli jest z tym problem to trzeba jakoś temu zaradzać

toż ja znałam takie małżeństwo. byłe już. nie zaradzili. to nie jest problem, który da się po prostu zawsze obgadać.

Napisane przez Lievy

zresztą ja mam generalnie wrażenie jakbyście nie wiedziały co to miłość, albo jej nie doświadczyły

wrażenie.

[Narrhien]

Napisane przez Lievy

małżeństwo ma to do siebie, że małżonkowie współżyją ze sobą i jeżeli jest z tym problem to trzeba jakoś temu zaradzać

zresztą ja mam generalnie wrażenie jakbyście nie wiedziały co to miłość, albo jej nie doświadczyły

Właśnie idzie o to, że my doświadczyłyśmy miłości i wiemy, co to jest, dlatego nie patrzymy przez takie różowe okulary, jak ty. Takie jest życie. Nie jest cukierkowe. Nie jest łatwe. Miłość nie pomoże we wszystkim. Miłość nie wystarczy, by naprawić wszystkie problemy. Nie każdy problem w życiu da się rozwiązać, czy to w małżeństwie, czy to w innych kwestiach. Czasem się po prostu NIE UDAJE.

To jest smutne, ale niestety prawdziwe.

[MasterOfPupets]

Napisane przez Narrhien

Właśnie idzie o to, że my doświadczyłyśmy miłości i wiemy, co to jest, dlatego nie patrzymy przez takie różowe okulary, jak ty. Takie jest życie. Nie jest cukierkowe. Nie jest łatwe. Miłość nie pomoże we wszystkim. Miłość nie wystarczy, by naprawić wszystkie problemy. Nie każdy problem w życiu da się rozwiązać, czy to w małżeństwie, czy to w innych kwestiach. Czasem się po prostu NIE UDAJE.

To jest smutne, ale niestety prawdziwe.

To zależy jak bardzo chce się walczyć o to. Np. moi rodzicie mają absolutnie różne charaktery a są ze sobą 20 lat.

[Lievy]

SALIX
to małżeństwo to jeden przypadek w dodatku nie wiadomo w czym był problem, nie ma sensu iść od szczegółu do ogółu

Narrhien
piszesz o miłości, jakby była smutna
nie patrzę przez różowe okulary, jestem realistą
i znowu utwierdzam się w przekonaniu, że inaczej rozumiemy miłość, dla mnie to pewna droga życia

a czasem sami stwarzamy problemy;]

czym dla Ciebie jest miłość?

[kasia89pl]

SALIX, załóżmy, że poznajesz fajnego faceta. Ma dobry charakter i macie podobne libido. Wszystko jest fajnie. Po iluś latach związku facetowi zmienia się libido u ciebie pozostaje takie samo. Czyli po latach wychodzi niedopasowanie. No i co w tym wypadku robisz? Bierzesz rozwód?

[Narrhien]

Napisane przez Lievy

SALIX
to małżeństwo to jeden przypadek w dodatku nie wiadomo w czym był problem, nie ma sensu iść od szczegółu do ogółu

Narrhien
piszesz o miłości, jakby była smutna
nie patrzę przez różowe okulary, jestem realistą
i znowu utwierdzam się w przekonaniu, że inaczej rozumiemy miłość, dla mnie to pewna droga życia

a czasem sami stwarzamy problemy;]

czym dla Ciebie jest miłość?

Miłość nie jest smutna. Po prostu w życiu czasem zdarzają się smutne rzeczy i czasami miłość nie wystarcza. Piszę tutaj właśnie o takich przypadkach, nie o ogóle.

Kluczowym słowem jest tutaj "czasem", które chyba jest dla ciebie niewidzialne, albo może ja jakoś niewyraźnie je piszę.

---------- Dopisano o 18:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:06 ----------

Napisane przez MasterOfPupets

To zależy jak bardzo chce się walczyć o to. Np. moi rodzicie mają absolutnie różne charaktery a są ze sobą 20 lat.

No i bardzo dobrze. Przecież ja nigdzie nie piszę, że to jest niemożliwe. Ale też nie jest to reguła.

Poza tym, mimo wszystko, twoi rodzice wiedzą o sobie dużo więcej i na innej płaszczyźnie, niż ty wiesz o nich (choćby właśnie ten temperament w sypialni), więc nie możesz obiektywnie ich ocenić.

[tyene]

Naprawde, wszystko zalezy od podejscia i umiejetnosci komunikacyjnych. Jezeli charakter kandydata/kandydatki rokuje, jezeli jest on/ona sklonna do negocjacji, komunikacji, to wszystko, takze seks, mozna wypracowac.

Plus mozna rozmawiac o swoich wyobrazeniach na temat seksualnosci w malzenstwie. Ja mam ustalone rzeczy takie jak podejscie do rodzicielstwa, ciazy, seksu w malzenstwie i to wychodzi w ramach dyskusji na inne tematy czy podejscia. Naprawde, w ogole nie mam obaw, ze przez te sfere moze mi malzenstwo wpasc w powazny kryzys.

Wiem, jak to problemow i ich rozwiazywania (wszelakich) podchodze ja i moj TZ - i przed slubem na pewno poznamy sie jeszcze znacznie lepiej, bedziemy wiedziec o sobie wiecej.

[Narrhien]

Tak w ogóle to wątek miał być o dziewictwie

[evelineau]

Napisane przez tyene

Kwestia doswiadczenia, znajomosci swoich bledow z przeszlosci, wyznaczenia solidnych granic (nie podczas calowania sie, ale wczesniej, na spokojnie, na sucho) i duzej wiary. My tez jestesmy w zwiazku na odleglosc, wiec w pewnym sensie jest latwiej, za to jak sie widzielismy/bedziemy widywac, to mieszkamy u siebie, wiec teoretycznie wtedy moze byc trudniej. W praktyce po raz pierwszy w zyciu mam wrazenie, ze milosc jest wlasnie lekiem na pozadliwosc. Ale ja nastu lat nie mam, wyksztalcona w zakresie seksualnosci i psychologii czlowieka jestem niezle i ogolnie czuje sie bardzo komfortowo z moimi wlasnymi wyborami. Nie mowie, ze to piece of cake Ale jestem b. szczesliwa.

I to najwazniejsze.

Powiem Ci, ze milo sie Ciebie czyta
Ja juz nie dziewica( w tym roku bedziemy mieli 6 rocznice slubu) ale rowniez razem czekalismy.

[201607110949]

Napisane przez Lievy

SALIX
to małżeństwo to jeden przypadek w dodatku nie wiadomo w czym był problem, nie ma sensu iść od szczegółu do ogółu

ok, ale Ty mi nie wpieraj, że zawsze problem da się przepracować.
a to, że nie wiadomo w czym był problem nie wynika z braku starań małżonków, zaznaczam.

Napisane przez kasia89pl

SALIX, załóżmy, że poznajesz fajnego faceta. Ma dobry charakter i macie podobne libido. Wszystko jest fajnie. Po iluś latach związku facetowi zmienia się libido u ciebie pozostaje takie samo. Czyli po latach wychodzi niedopasowanie. No i co w tym wypadku robisz? Bierzesz rozwód?

Zależy od naprawdę wielu czynników. Od tego czy jest to ogromna zmiana w dół, czy konsultacje ze specjalistami przynoszą jakieś efekty, jak bardzo mi to przeszkadza, ile czasu trwa, czy z tego powodu chodzę tak sfrustrowana że odbija się to na całej rodzinie bardzo negatywnie itd. itp. Na pewno kilka lat ze zdrowym osobnikiem, który w ogóle by nie miał na mnie ochoty albo miał od wielkiego święta przyprawiłoby mnie o depresję. Nie potrafiłabym raczej funkcjonować w związku z zaznaczeniem, że jest on do końca życia, gdzie po całości szwankowałoby pożycie. Codzienne życie wpływa na seks a seks wpływa na codzienne życie. Jeżeli różnica in minus nie byłaby wielka, myślę, że udałoby się spotkać w połowie drogi. Reasumując, na pewno nie poddałabym się po wyczerpaniu wszystkich możliwych środków zaradczych ale też dopuszczam do siebie myśl, że nie skazywałabym się na umartwianie się do śmierci jeżeli faktycznie bardzo by się to na mnie odbijało.

[Candy_lips]

No ja czytając posty tyene też mam ochotę nawrócić się, że tak powiem Może i sama mam inne poglądy, ale to prawda, tyene, piszesz bardzo mądrze i myślę, że faktycznie, Tobie się w życiu ułoży, bo wiesz czego chcesz, macie podobne zdanie z chłopakiem, a to zawsze dobrze rokuje. Takie jest moje zdanie

Co do seksu, to tak jak napisała SALIX wszystko zależy od wielu czynników. Oczywiście, dla mnie też seks nie jest najważniejszy i jak kocham, to w wielu kwestiach wiem, że można się dogadać, zwłaszcza, jeśli ogólnie układa nam się, tylko jakiś problem z seksem po latach. Wiem, że nie jesteśmy maszynami, tak jak mi może kiedyś spaść libido, tak i facetowi, to wiadomo, że ja nie traktuje tego jako pewnik, że zawsze będzie tak samo. No, ale jeśli się czuje czułość ze strony drugiego człowieka i takiego staranie się mimo mniejszego libido, to myślę, że u mnie nie byłoby problemu. Nadal czułabym się kochana, pożądana i przyjęłabym do wiadomości, że po prostu facet potrzebuje mniej seksu. Co innego, gdyby uznał, że jednak jest aseksualny i seksu wcale nie chce- to już niestety zbyt wiele, bo jednak ta sfera chcę by była w moim życiu, nie musi być kiedyś koniecznie bardzo często, ale no wiecie

No, ale oczywiście nigdy nie byłam zdania, że jak komuś zmieni się libido, to żeby zrywać czy coś, bo jasne, że trzeba walczyć, zwłaszcza, jak nie wiąże się to z żadną zdradą.

[bbc56c719832aa6c54491c9cdf9a4ac765a18bd7_6414ff01e71a2]

A ja miałam pierwszy raz w wieku 16 lat, a gdybym chciała mogłabym zrobić to wcześniej i czasem mam taki ścisk w jelicie, że dlaczego tego nie zrobiłam. Po prostu uwielbiam to robić i tyle Żyje mi się dobrze, dbam o swoich partnerów psychicznie i fizycznie i pod każdym względem. Gloryfikacja tego, że jest się dziewicą nie jest niczym fajnym. Tak samo jak się nie jest. Normalna rzecz. Nie wiem o co cały szum.

Co do ślubu kościelnego, to uważam to za bezsens dla osób które to robią przed. Czemu ludzie z KK są tacy, że ooo jestem katolikiem, ale to co niewygodne to odłożę na bok, potem pójdę do spowiedzi i będzie super. Wrócę do domu i zrobię to samo. Nie mówię, że wszyscy, ale większość. Sztuczne zapełnianie ławek w kościółku w niedzielę, a potem na "bzykanko" do misiaczka.

[Koko Szanelll]

Czy któraś sie przyłączy do małego Klubu Dziewic? Wtf?
Och, jaki rozkoszny tutuł klubu. Czyżby kolejny wątek o niczym... ? Idealna pożywka do odwiecznej dyskusji: co jest lepsze... Czemu to ma służyć?

[1=bbc56c719832aa6c54491c9 cdf9a4ac765a18bd7_6414ff0 1e71a2;40654655]A ja miałam pierwszy raz w wieku 16 lat, a gdybym chciała mogłabym zrobić to wcześniej i czasem mam taki ścisk w jelicie, że dlaczego tego nie zrobiłam. Po prostu uwielbiam to robić i tyle Żyje mi się dobrze, dbam o swoich partnerów psychicznie i fizycznie i pod każdym względem. Gloryfikacja tego, że jest się dziewicą nie jest niczym fajnym. Tak samo jak się nie jest. Normalna rzecz. Nie wiem o co cały szum. [/QUOTE]
Dokładnie

[_ema_]

[1=bbc56c719832aa6c54491c9 cdf9a4ac765a18bd7_6414ff0 1e71a2;40654655]A ja miałam pierwszy raz w wieku 16 lat, a gdybym chciała mogłabym zrobić to wcześniej i czasem mam taki ścisk w jelicie, że dlaczego tego nie zrobiłam. Po prostu uwielbiam to robić i tyle Żyje mi się dobrze, dbam o swoich partnerów psychicznie i fizycznie i pod każdym względem. Gloryfikacja tego, że jest się dziewicą nie jest niczym fajnym. Tak samo jak się nie jest. Normalna rzecz. Nie wiem o co cały szum.

Co do ślubu kościelnego, to uważam to za bezsens dla osób które to robią przed. Czemu ludzie z KK są tacy, że ooo jestem katolikiem, ale to co niewygodne to odłożę na bok, potem pójdę do spowiedzi i będzie super. Wrócę do domu i zrobię to samo. Nie mówię, że wszyscy, ale większość. Sztuczne zapełnianie ławek w kościółku w niedzielę, a potem na "bzykanko" do misiaczka.[/QUOTE]


Może odpowiem jako ta 'grzesznica', co lada monet idzie do ślubu.
Chcę przysięgać przed Bogiem, bo w Boga wierzę, i przysięga taka ma dla mnie dużo większą wartość niż papierek z urzędu (bez obrazy ateistki, wyrażam tylko mój osobisty pogląd ). Jednocześnie nie odnalazłam wiary, z którą zgadzam się w 100%, która mi odpowiada i którą chcę gloryfikować, a KK jest jedną z mi najbliższych. Więc slub kościelny będzie, bo nikt nie ma prawa odmówić mi obietnicy przed Bogiem. Cała ceremonia, przysięga, rytuał są dla mnie ogromnie ważne i nie ma na to wpływu fakt, że nie zyję w 100% z zasadami KK.

[lolusl]

Napisane przez _ema_

Może odpowiem jako ta 'grzesznica', co lada monet idzie do ślubu.
Chcę przysięgać przed Bogiem, bo w Boga wierzę, i przysięga taka ma dla mnie dużo większą wartość niż papierek z urzędu (bez obrazy ateistki, wyrażam tylko mój osobisty pogląd ). Jednocześnie nie odnalazłam wiary, z którą zgadzam się w 100%, która mi odpowiada i którą chcę gloryfikować, a KK jest jedną z mi najbliższych. Więc slub kościelny będzie, bo nikt nie ma prawa odmówić mi obietnicy przed Bogiem. Cała ceremonia, przysięga, rytuał są dla mnie ogromnie ważne i nie ma na to wpływu fakt, że nie zyję w 100% z zasadami KK.

zgadzam się z tym w zupełności
Ja również zamierzam wziąć ślub kościelny pomimo całkowicie świadomego bycia "grzesznicą". I smieszą mnie teksty "jesteś hipokrytką,bo chcesz brać ślub kościelny,a nie akceptujesz zasad tego kościoła".W Boga wierzę,a to czy jest on katolicki,buddyjski, protestancki czy inny nie ma dla mnie znaczenia.Ponieważ w polsce jednak kościół katolicki jest najbardziej rozpowszechniony a ja jestem ochrzczona w tej wierze,to po co kombinować,zakładać nową wiarę,która by odpowiadała moim przekonaniom,szukac kogoś kto będzie ksiedzem tam i da mi ślub ? Przysięgę składam przed Bogiem,nie przed księdzem,a wg mnie Bóg jest wszędzie ten sam i fakt,że zrobię to w kościele katolickim nie znaczy ani że sprofanuję budynek,ani że kogoś skrzywdzę.

[bbc56c719832aa6c54491c9cdf9a4ac765a18bd7_6414ff01e71a2]

Napisane przez _ema_

Może odpowiem jako ta 'grzesznica', co lada monet idzie do ślubu.
Chcę przysięgać przed Bogiem, bo w Boga wierzę, i przysięga taka ma dla mnie dużo większą wartość niż papierek z urzędu (bez obrazy ateistki, wyrażam tylko mój osobisty pogląd ). Jednocześnie nie odnalazłam wiary, z którą zgadzam się w 100%, która mi odpowiada i którą chcę gloryfikować, a KK jest jedną z mi najbliższych. Więc slub kościelny będzie, bo nikt nie ma prawa odmówić mi obietnicy przed Bogiem. Cała ceremonia, przysięga, rytuał są dla mnie ogromnie ważne i nie ma na to wpływu fakt, że nie zyję w 100% z zasadami KK.

Ależ mnie nie obrażasz ani nic z tych rzeczy ;p Róbta co chceta. Ja mówie tylko, że dla mnie to się po prostu kłóci ze sobą. Według mnie seks nie powinien być uznawany za coś złego, bo to jest najpiękniejsza rzecz na świecie. Być blisko z kimś, kogo się kocha i oddawać się tej osobie.
Jednak dla mnie w kwestii wiary jest tak, że albo się podporządkujesz, albo nie, nie ma odcieni szarości i to tylko moje zdanie Dlatego ja nie chcę brać ślubu kościelnego.
Mimo wszystko gratuluje ślubu i miłości

[tyene]

A jak zamierzacie odpowiedziec na pytanie: Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?, skoro nie uznajecie zasad Kosciola katolickiego???

[lolusl]

Napisane przez tyene

A jak zamierzacie odpowiedziec na pytanie: Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?, skoro nie uznajecie zasad Kosciola katolickiego???

Ja uznaję,że moje dziecko samo wybierze wiarę.Ja mogę mu przekazać wartości,które uważam,że są dobre w KK,bo takich jest sporo.Owszem,jest wiele rzeczy,które mi się nie podobają,ale trzeba przyznać,że religia sama w sobie z założenia zła nie jest,jedynie to,co czynią z nia te pieniądzożądne pingwiny jest jakąś masakrą.
Więc nie wiem,czy uznasz,ze to jest kłamstwo,jeśli tak to trudno. Co do pierwszej częsci pytania : z miłością przyjmę A czy ściśle po katolicku wychowam?Wychowam tak,aby żyło w zgodzie z 10 przykazaniami,które sa dla mnie meritum.
A prawda jest taka,że nawet gdybym skłamała to nie czyni to slubu nieważnym,jedynie może wpłynąć na moje sumienie,a moje sumienie niewiele to obchodzi Jak ksiądz przysięga,ze bedzie żył w celibacie i przedyma się z panią Mariolką to nie przestaje automatycznie być ksiedzem

[WDM]

Gdy nie czytałam jeszcze Wizażu, nie miałam pojęcia, że tematy dziewictwa/prawictwa/doświadczenia seksualnego są dla ludzi
aż tak inspirujące.

Przykro się czyta, gdy ktoś pisze, że:
-przed ślubem czy związkiem na stałe, czy przed czymkolwiek - trzeba się sprawdzić drogą uprawiania seksu
-inicjacja seksualna poprawia relacje z inna płcią i leczy nieśmiałość
-do któregoś tam roku życia trzeba mieć z jakiegoś tam powodu w łóżku porobione, co trzeba, bo inaczej źle świadczy - o chłopaku, dziewczynie

Wy tak na trzeźwo?

Porażka takie uśredniające wszystko myślenie. Już pomijając szczegóły. Czy też pryncypia

Nie wiem, jak można - i to będąc na przykład z kimś z bliskim związku, bo o tym teraz mowa - nie wiedzieć, czy pasujemy do siebie seksualnie, przed pójściem do łóżka Albo jaki mamy temperament.
Czuje się to przez skórę, po tym jak ktoś patrzy, jak trzyma, jak dotyka... Po tym jak rozmawia. Są tysiące dróg przekonywania się o tym.

A jeśli nie od razu wszystko jest na najwyższym poziomie swoich możliwości, tak intuicyjnie. To jeśli jest prawdziwa relacja, bliskość, autentyczna, to ludzie są zdolni do bardzo wielu rzeczy. Bo takie właśnie są warunki tych bardziej wartościowych, powiem przewrotnie, ciekawszych przeżyć w seksie.

Gdybym się dowiedziała, że mnie przez seks ktoś sprawdza, to by dla niego było dyskwalifikujące.

I ten ogólny ton oburzenia, gdy ktoś powie, że dziewictwo z wyboru jest wartością... Podobny do oburzenia, gdy ktoś tu powie, że seks bez uczuć jest gorszy.

Tak o Wizażu ogólnie.

[kalincia]

Klub wzajemnej adoracji kawałka błony skórnej u wejścia do pochwy. Zabawne...A tu takie dyskusje na wiele stron, jakby ten szczegół anatomiczny wyznaczał czyjąś wartość.

[lolusl]

Napisane przez WDM

Gdy nie czytałam jeszcze Wizażu, nie miałam pojęcia, że tematy dziewictwa/prawictwa/doświadczenia seksualnego są dla ludzi
aż tak inspirujące.

Przykro się czyta, gdy ktoś pisze, że:
-przed ślubem czy związkiem na stałe, czy przed czymkolwiek - trzeba się sprawdzić drogą uprawiania seksu
-inicjacja seksualna poprawia relacje z inna płcią i leczy nieśmiałość
-do któregoś tam roku życia trzeba mieć z jakiegoś tam powodu w łóżku porobione, co trzeba, bo inaczej źle świadczy - o chłopaku, dziewczynie

Wy tak na trzeźwo?

Porażka takie uśredniające wszystko myślenie. Już pomijając szczegóły. Czy też pryncypia

Nie wiem, jak można - i to będąc na przykład z kimś z bliskim związku, bo o tym teraz mowa - nie wiedzieć, czy pasujemy do siebie seksualnie, przed pójściem do łóżka Albo jaki mamy temperament.
Czuje się to przez skórę, po tym jak ktoś patrzy, jak trzyma, jak dotyka... Po tym jak rozmawia. Są tysiące dróg przekonywania się o tym.

A jeśli nie od razu wszystko jest na najwyższym poziomie swoich możliwości, tak intuicyjnie. To jeśli jest prawdziwa relacja, bliskość, autentyczna, to ludzie są zdolni do bardzo wielu rzeczy. Bo takie właśnie są warunki tych bardziej wartościowych, powiem przewrotnie, ciekawszych przeżyć w seksie.

Gdybym się dowiedziała, że mnie przez seks ktoś sprawdza, to by dla niego było dyskwalifikujące.

I ten ogólny ton oburzenia, gdy ktoś powie, że dziewictwo z wyboru jest wartością... Podobny do oburzenia, gdy ktoś tu powie, że seks bez uczuć jest gorszy.

Tak o Wizażu ogólnie.

Heh. A jesteś dziewicą?
Bo tak brzmisz.

[kasia89pl]

A później kłamstwo przed księdzem (i przed Bogiem), że będziecie wychowywać dzieci po katolicku, nieszczera spowiedź, przyjęcie Jezusa będąc w grzechu. Jednym słowem obłuda i wygodnictwo. Nie dziwcie się, że ludzie którzy poważnie podchodzą do sakramentów się z was śmieją, ale przecież trzeba mieć tą biała sukienkę, bo sobie taką wymarzyłam. Śmiać mi się chce.

[lolusl]

Napisane przez kasia89pl

A później kłamstwo przed księdzem (i przed Bogiem), że będziecie wychowywać dzieci po katolicku, nieszczera spowiedź, przyjęcie Jezusa będąc w grzechu. Jednym słowem obłuda i wygodnictwo. Nie dziwcie się, że ludzie którzy poważnie podchodzą do sakramentów się z was śmieją, ale przecież trzeba mieć tą biała sukienkę, bo sobie taką wymarzyłam. Śmiać mi się chce.

Ale mnie nie obchodzi co myślą ludzie,którzy powaznie podchodzą do sakramentów Nie mój Kościoł nie moje klocki.Obłuda to nie jest,obłuda by była,gdybym uważała,że jestem za☠☠☠istym katolikiem.A nie jestem nawet katolikiem a co dopiero za☠☠☠istym.To nie jest moja wina,że nie ma kościoła,który by odpowiadał moim przekonaniom.Nie ma obowiązku dopasowywania sie do istniejących religii,bo mamy wolność wyznania. I przyznam szczerze,że to "wywalanie" niewygodnych osób z Kościoła było jedną z przyczyn dla których podziękowałam tej instytucji.
Ach,no i kłamstwo przed Bogiem to nie będzie,bo szczerze mówiąc,myślę,że Boga gówno obchodzi,czy bede wychowywać dziecko tak,żeby chodziło sluchac ksiedza co niedzielę,albo uprawiało seks przed slubem,bo Bóg o tym nic nie mówi.To sa dogmaty kościoła.Nie Boga.a ja do TEGO kościoła nie należe.

[Koko Szanelll]

Napisane przez kasia89pl

A później kłamstwo przed księdzem (i przed Bogiem), że będziecie wychowywać dzieci po katolicku, nieszczera spowiedź, przyjęcie Jezusa będąc w grzechu. Jednym słowem obłuda i wygodnictwo. Nie dziwcie się, że ludzie którzy poważnie podchodzą do sakramentów się z was śmieją, ale przecież trzeba mieć tą biała sukienkę, bo sobie taką wymarzyłam. Śmiać mi się chce.

Z Ciebie też jest niezła hipokrytka Takie to... katolickie ;]
"Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem".
A gdzie tu miłosierdzie?

[JanePanzram]

Napisane przez WDM

-inicjacja seksualna poprawia relacje z inna płcią i leczy nieśmiałość
-do któregoś tam roku życia trzeba mieć z jakiegoś tam powodu w łóżku porobione, co trzeba, bo inaczej źle świadczy - o chłopaku, dziewczynie

WDM, mogłabym na twoje zarzuty odpowiadać, ale zastanawiam się, czy jest sens, skoro widzę, że już teraz widzisz w mym pisaniu coś, czego tam nie ma - więc ten stan rzeczy nie zmieni się i po sprostowaniu?

[201605161006]

Napisane przez kasia89pl

A później kłamstwo przed księdzem (i przed Bogiem), że będziecie wychowywać dzieci po katolicku, nieszczera spowiedź, przyjęcie Jezusa będąc w grzechu. Jednym słowem obłuda i wygodnictwo. Nie dziwcie się, że ludzie którzy poważnie podchodzą do sakramentów się z was śmieją, ale przecież trzeba mieć tą biała sukienkę, bo sobie taką wymarzyłam. Śmiać mi się chce.

Do ślubu urzędowego też mozna miec piekna biala suknie :P Dla mnie to tez jest hipokryzja, ale wydaje mi sie, ze nieszkodliwa, wiec nie potepiam tego jakos szczegolnie, zwlaszcza, ze i tak z czasem KK bedzie musial zmienic poglądy na bardziej normalne, realistyczne itd., bo inaczej straci resztki wyznawców, wiec pewnie za góra 50-100 lat niejedna osoba wierząca po swojemu, bedzie mogla w jakims tam wiekszym stopniu zgodzic sie z tym, ze chce wychowywac po katolicku.

[lolusl]

Poza tym jakoś zawsze myślałam,że katolicy powinni chętnie przyjmować osoby do kościoła,niezależnie od tego,w jakiej formie Skoro ktoś chce brać ślub w ich kościele to się cieszyć a nie rzucać kamieniami,bo JAKŻE TO? Przecież nie wypełniam ich zalożeń!
No masakra jakaś to dopiero miłość do bliźniego i hipokryzja.

[Chatul]

Napisane przez lolusl

Nie mój Kościoł nie moje klocki.

Niby nie Twoje klocki... Ale jednak ślub od tego kościoła chcesz Duża szansa też, że będziesz musiała zapłacić „pieniądzożądnym pingwinom”, jak sama określasz księży, za to, że Ci ślubu udzielą. Dziwi mnie to.

I przyznam szczerze,że to "wywalanie" niewygodnych osób z Kościoła było jedną z przyczyn dla których podziękowałam tej instytucji.

Nie podziękowałaś, skoro chcesz w niej brać ślub.

[bbc56c719832aa6c54491c9cdf9a4ac765a18bd7_6414ff01e71a2]

Napisane przez lolusl

Ja uznaję,że moje dziecko samo wybierze wiarę.Ja mogę mu przekazać wartości,które uważam,że są dobre w KK,bo takich jest sporo.Owszem,jest wiele rzeczy,które mi się nie podobają,ale trzeba przyznać,że religia sama w sobie z założenia zła nie jest,jedynie to,co czynią z nia te pieniądzożądne pingwiny jest jakąś masakrą.
Więc nie wiem,czy uznasz,ze to jest kłamstwo,jeśli tak to trudno. Co do pierwszej częsci pytania : z miłością przyjmę A czy ściśle po katolicku wychowam?Wychowam tak,aby żyło w zgodzie z 10 przykazaniami,które sa dla mnie meritum.
A prawda jest taka,że nawet gdybym skłamała to nie czyni to slubu nieważnym,jedynie może wpłynąć na moje sumienie,a moje sumienie niewiele to obchodzi Jak ksiądz przysięga,ze bedzie żył w celibacie i przedyma się z panią Mariolką to nie przestaje automatycznie być ksiedzem

Ok, czytałam wcześniejszy post. Możesz nienawidzić księży, ale mimo wszystko to oni rządzą tym kościołem Przy okazji jest tyle odmian chrześcijaństwa, nie trzeba być w kościele rzymsko-katolickim, jak ksiądz nie odpowiada. Kłamiesz podczas przysięgi, to tak trochę niefajnie, bo skoro już wyszłaś na podium i ubrałaś tą białą kieckę, to w sercu musisz wychować dziecko w wierze katolickiej. Takie zasady. Są także inne zasady. Jeżeli jest bóg katolicki, to za to pójdziesz tak jakby do piekła, idąc dalej tym tokiem myślenia. Trochę tak płytko wyjaśnione. Po prostu, trochę to smutne, że jest tyle ludzi, którzy tak się zapierają, że wierzą, ale olewają podstawowe wartości wiary i instytucji do której przynależą i z która się charakteryzują. Ja odrzuciłam KK i ani nie chodzę, ani nikogo nie zmuszam, tym bardziej nie chcę brać jakoś kościelnego, bo jakbym miała dzieci, to nie chciałabym, żeby były wychowane w wierze KK.

Ale dobra, to tylko moje rozumowanie, bo dla mnie z wiarą to jest tak, że albo przynależysz i się słuchasz, albo nie słuchasz i nie przynależysz. Jednak mi tutaj mało do gadania. bo to nie ja będę brała ten ślub. Wyraziłam swoją skromną opinię i tyle

[Chatul]

Napisane przez lolusl

Poza tym jakoś zawsze myślałam,że katolicy powinni chętnie przyjmować osoby do kościoła,niezależnie od tego,w jakiej formie

Dlaczego? Naprawdę myślisz, że dla katolików korzystne jest, gdy ktoś robi szopkę z ich religii?