Rozstanie z facetem - część 8 :( - Strona 19 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2010-01-02, 19:25   #541
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
smile_: Czyli twój facet nie daje Ci tego czego byś oczekiwała? Odpowiedz sobie na to pytanie.
Nie daje niestety i nie wiem czy juz tak zostanie? Chyba sie ludze ze bedzie lepiej...
Taki metlik panuje w mojej glowie ostatnimi czasy i staram sie uporzadkowac swoje mysli i swoje zycie(narazie z nim...moze sie uda). Ale sa chwile kiedy patrze na niego i mysle, ze to nie ten i ze z kims innym moglabym byc w koncu szczesliwa a tak stoje w miejscu meczac sie...Innym razem znow mysle ze jeszcze odnajdziemy wspolnie szczescie... Caly ten haos jest przez to ze sie zmienil i przestal byc kochany dla mnie - pogubieni jestesmy oboje w tym co sie dzieje miedzy nami...
On mi kiedys powiedzial, ze chcialaby byc dla swojej kobiety najwspanialszy na swiecie, dbac o nia i wogole wszystko o czym marzymy my dziewczyny...i powiedzial ze jesli bedzie wiedzial ze dla mnie juz wiecej nie bedzie mogl taki byc to odejdzie bo nie bedzie sensu sie meczyc ze soba...w tej chwili taki nie jest i nie wiem czy to juz tak zostanie czy sie zmieni...czas pokaze...
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...


Edytowane przez smile_
Czas edycji: 2010-01-02 o 19:44
smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-02, 21:09   #542
ashiva
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 186
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
to jest fakt ze wiekszosc jest juz nie taka jak kiedys mezczyzni byli.
Wiekszosc...ale ja znam takich facetow ktorzy maja swoje zasady i szacunek do kobiet (wszystkich nie tylko tych z ktorymi sa) i wiem ze sa tacy kolesie dla ktorych warto sie starac bo oni daja to samo w zamian...z takim nie obawiasz sie klamstw zdrady upokorzenia przykrego slowa tego ze Cie zawiedzie oleje- szkoda ze wszyscy zajeci sa - co mnie nie dziwi bo jak sie juz trafi na takiego to trzeba uwazac zeby nie stracic...ale zazdroszcze kazdej ktora miala w zyciu szczescie trafic na takiego kogos...ja nie mialam niestety Teraz mi przykro tez jak Wam
mnie się zdawało, że mój taki był.. czułam się przy nim najszczęśliwsza na świecie, też wiele rzeczy robiłam dzięki niemu, zanim go poznałam byłam zupełnie inna, bardzo nieśmiała, raczej zamknięta na nowości i szaleństwa, on ze mnie to wszystko wydobył, przełamałam swoje lęki.. a teraz im dłużej o tym myślę tym bardziej nie rozumiem.. nie wiem co się stało.. mówił, że już od dłuzszego czasu czuł, że to nie to, ale myślał że dojrzeje... skoro czuł, że coś się psuje, dlaczego ze mną nie porozmawiał, przecież wspólnie mogliśmy naprawić to co było nie tak.. czuję się jakby czekał z założonymi rękami aż się wypali do reszty i będzie miał odwagę się rozstać.. biję się z myślami cały czas.. naprawdę coraz więcej rzeczy nie pasuje mi do tej "układanki".. dziś cały dzień nie dają mi spokoju myśli, że gdyby dał szansę wszystko by się udało naprawić, i że jednak się mylił co do swoich uczuć, że nie przestał mnie kochać tylko był przemęczony i miał dość mnie i tego, że coś stawało nam na drodze a ja byłam z tego powodu smutna czy zła.. analiuję to cały czas i to rozstanie wydaje mi się coraz bardziej absurdalne... a może po prostu sobie coś wmawiam.. choć wydawało mi się, że go znam bardzo dobrze.. i to co mówił nie przekonało mnie w ogóle....koszmarne to wszystko..
ashiva jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-02, 21:50   #543
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez ashiva Pokaż wiadomość
mnie się zdawało, że mój taki był.. czułam się przy nim najszczęśliwsza na świecie, też wiele rzeczy robiłam dzięki niemu, zanim go poznałam byłam zupełnie inna, bardzo nieśmiała, raczej zamknięta na nowości i szaleństwa, on ze mnie to wszystko wydobył, przełamałam swoje lęki.. a teraz im dłużej o tym myślę tym bardziej nie rozumiem.. nie wiem co się stało.. mówił, że już od dłuzszego czasu czuł, że to nie to, ale myślał że dojrzeje... skoro czuł, że coś się psuje, dlaczego ze mną nie porozmawiał, przecież wspólnie mogliśmy naprawić to co było nie tak.. czuję się jakby czekał z założonymi rękami aż się wypali do reszty i będzie miał odwagę się rozstać.. biję się z myślami cały czas.. naprawdę coraz więcej rzeczy nie pasuje mi do tej "układanki".. dziś cały dzień nie dają mi spokoju myśli, że gdyby dał szansę wszystko by się udało naprawić, i że jednak się mylił co do swoich uczuć, że nie przestał mnie kochać tylko był przemęczony i miał dość mnie i tego, że coś stawało nam na drodze a ja byłam z tego powodu smutna czy zła.. analiuję to cały czas i to rozstanie wydaje mi się coraz bardziej absurdalne... a może po prostu sobie coś wmawiam.. choć wydawało mi się, że go znam bardzo dobrze.. i to co mówił nie przekonało mnie w ogóle....koszmarne to wszystko..
Jesli on sie pomylil z tym co czuje to w koncu to zrozumie, bo nie da sie na dluzsza mete ukrywac swoich uczuc w sobie...on wie ze ty chcesz z nim byc wiec ma otwarta droge do powrotu i nie bedzie sie pewnie powstrzymywal jesli poczuje ze tego chce...Ale czas, czas, czas musi zrobic swoje...on albo to poczuje i wroci albo utwierdzi sie w przekonaniu ze jednak dobrze postapil odchodzac...
I wiem ze teraz umierasz w glebi a serce Ci sie kroi na milion kawalkow ale znajdz w sobie sile zeby troszke sie od tego odciac przynajmniej teraz na jakis czas bo co Ty teraz mozesz zrobic? Chyba nic poza czekaniem wiec pomoz sobie i uzbroj sie w cierpliwosc i dystans do wszystkiego...pomysl o sobie teraz...wymyslanie setki powodow i rozpamietywanie przeszlosci ukladanie wszystkiego w jedno nic Ci nie pomoze bo tylko sie wkrecasz a odpowiedzi brak...za jakis czas odezwij sie do niego moze i popros zeby jeszcze raz jasno i wyraznie powiedzial Ci jakie mial powody ze tak zdecydowal i czy aby napewno wszystko Ci wyznal przy rozstaniu...moze wtedy dowiesz sie czegos wiecej a moze wszytsko juz wiesz...i nie ma nic poza tym ze sie wypalilo i nie rozpali sie juz...
Nie bedz zla ze to pisze bo wiem ze pewnie liczysz na to ze on sie opamieta i wroci i tylko to chcaialabys slyszec teraz... Jak mi tak dziewczyny pisaly jakis czas temu, ze powinnam odpuscic to sobie myslalam po co one to wogole pisza lepiej by mi powiedzialy co zrobic zeby wrocil jak go przekonac jak zawalczyc o to i wogole nie chcialam dopuscic do siebie ani jednej mysli o rozstaniu...a teraz wiem ze to mozliwe i byc moze mnie tez to czeka - oswoilam sie z ta mysla troszke, czasem ide ulica patrze na innych kolesi i mysle jakimi sa partnerami w zyciu czy moglabym sie umowic z nimi i w wiekszosci wlasciwie zawsze odpowiedz brzmi NIE ale dopuszczam do siebie to ze byc moze bede musiala zaczac zycie od poczatku chociaz jeszcze tego nie widze wogole...Taki dystans do wszystkiego duzo daje bo nie zachowuje sie juz jak niewolnica nie pytam co chwile co z nimi bedzie bojac sie odpowiedzi...jestem soba po prostu i mysle o sobie (w koncu) a co z nami bedzie to bedzie...(i do konca sama nie wiem czy tak mysle czy tylko sobie wmawiam ta postawe ale nie wiem jak zrozumiec sama siebie )
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-02, 22:09   #544
ashiva
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 186
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

prawda.. serce mi się kroi na tysiąc kawałków, i co sekundę inna myśl mnie nachodzi, i co jakiś czas przepełniam się nadzieją, a zaraz myślę że to przecież bez sensu.. dziś jestem skołowana, smutno mi bardzo.. ale jeszcze dziś nie płakałam i nawet coś zjadłam, jakoś tak to analizowanie wszystkiego wzbudza we mnie coraz więcej wątpliwości.. nie jestem zła.. jest mi przykro i ciężko z powodu tego co się stało i nadal w to nie wierzę, ale tutaj właśnie oczekiwałam, że ktoś popatrzy na to z dystansu i obiektywnie, z innej perspektywy oceni sytuację, doradzi.. cieszę się, że znalazłam ten wątek, bo mimo wszystko jakoś tak mnie uspokoiło trochę, poczułam, że nie jestem sama, że nie tylko ja zostałam porzucona w taki a nie inny sposób, i jak czytam historie niektórych dziewczyn to myślę sobie, że faktycznie nie potraktował mnie źle..
dziękuję za wsparcie, za odzew..
może jeszcze kiedyś zaświeci dla mnie słońce..

Edytowane przez ashiva
Czas edycji: 2010-01-02 o 22:13
ashiva jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-02, 22:16   #545
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez ashiva Pokaż wiadomość
może jeszcze kiedyś zaświeci dla mnie słońce..
zobaczysz ze tak bedzie
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 00:40   #546
shyla
Rozeznanie
 
Avatar shyla
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Warsaw
Wiadomości: 901
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

02.01.2010 najgorsy dzien mojego zycia. On ze mną zerwał a ja nie mogę sobie z tym poradzić.. Byliśmy razem 1,5 roku. Przez cały okres trwania związku ( z wyjątkiem ostatniego miesiąca) było pięknie, jak w bajce. Poprostu widziałam ze mnie kocha i że mu na mnie zależy. Cały czas mi to okazywał. Był dla mnie taki dobry, czuły, ZAWSZE moglam na niego liczyc. Przez ostatnie dni zrobił sie jakis dziwny. W ogóle trudno było sie z nim dogadac, ciągle na mnie krzyczal i nie chcial ze mna nigdzie chodzic. Nie poszedl ze mna nawet na sylwestra. Stwierdzil ze jest chory i sie bardzo zle czuje. To ja wtedy mu zaproponowalam ze pojade do niego i razem spedzimy tego sylwestra. A on na to ze nie ma ochoty na gosci i pewnie pojdzie wczesniej spac. Wedlug mnie to bylo ostre przegiecie, ale przymruzylam na to oko. Juz nie chcialam sie klocic. Dzis sie zobaczylismy i powiedzial ze juz wygaslo to co bylo kiedys, ze juz mnie nie kocha. Poprostu nie moglam w to uwierzyc i nadal nie wierze. Nigdy bym sie tego po nim nie spodziewala. Na koncu jeszcze bezczelnie dodal ze nie chce ze mna zrywac kontaktu i ma nadzieje ze czasem bedziemy sie spotykac. Kompletnie mnie tym załamal. I jeszcze oczywiscie powiedzial ze nigdy nie chcial mnie skrzywdzic.
Dziewczyny pomóżcie! Co ja mam robić? W ogóle sobie z tym nie radze. Cały czas chce mi sie płakać. ( jestem załamana
shyla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 01:00   #547
ashiva
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 186
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

shyla wiem co czujesz, i myślę że każda z dziewczyn w tym wątku niestety wie.. ja płakałam tydzień prawie nieprzerwanie.. dziś pierwszy dzień nie płakałam i zjadłam coś wreszcie.. wcale nie czuje się dobrze ale staram się to sobie poukładać i nie myśleć o tym.. choć zdaję sobie sprawę, że to, że dziś byłam w lepszej kondycji psychicznej nie znaczy, że jutro będzie tak samo.. strasznie to wszystko trudne i bolesne, a najgorsza jest ta bezradność.. ja trafiłam na ten wątek wczoraj i jakoś tak lepiej mi, dziewczyny naprawdę okazują wielkie wsparcie.. a wiem, że w takiej sytuacji tyle myśli zaprząta głowę, że trzeba się wygadać, wyżalić a nie zawsze jest komu, dlatego kiedy tylko masz potrzebę pisz i trzymaj się kochana
ashiva jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 09:42   #548
pumas
Zakorzenienie
 
Avatar pumas
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z mojego przytulnego kąta
Wiadomości: 8 809
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Dziewczyny, tak was czytam i nie rozumiem jednej rzeczy, ktora pernamentnie sie powtarza - utrzymywanie kontaktu ze swoim ex - PO CO ????????

Ja w momencie rozstania wyrzucam WSZYSTKIE rzeczy zwiazane z tym facetem, kasuje numer telefonu, maila, numer gg i reszte stron i komunikatorów, odcinam sie, nie rozmawiam z jego kolegami ani tym bardziej z nim ! To naprawde pomaga. I na pewno na sile nie szukam kontaktu, choc na pewno bardzo go brakuje. Trzeba sie zawziac w sobie i to przebolec!

Mialam w swoim zyciu kilka powaznych zwiazkow, kilka mniej powaznych, za kazdym razem rozstanie bolalo nawet, jesli bylo z mojej strony.

Ostatnie przezylam najbardziej, a bylo to rozstanie z cyklu zwiazkow mniej powaznych - o dziwo. Facet po kilku miesiacach, z dnia na dzien przestal sie odzywac. W poniedzialek do rany przyloz, kocha, teskni, dzwoni, a od wtorku cisza. Po tygodniu mojego ponizania sie, wydzwaniania, dowiadywania, co sie z nim dzieje, uslyszalam (jak łaskawie odebrał telefon), że jest bardzo zapracowany i sie odezwie, ale nie wie kiedy. Dla mnie byl to koniec, bo za bardzo szanuje siebie, zeby pozwolic sobie na takie olewanie. I w sumie nie to bylo najgorsze, lecz fakt, ze sie spotkalismy i w twarz mi powiedzial, ze nie jestem tą, z ktora chce spedzic reszte zycia, ze sie mylil co do mnie, ze jestem panikara, ktora nie wytrzyma tygodnia bez kontaktu, ze myslal, ze jestem imprezowiczka (ktorej on teraz poszukuje), a ja okazalam sie matka polka, ktora posprzata, ugotuje, zaopiekuje sie itd, a to dla niego za duzo i za powaznie brzmi.

Bylam wsciekla, plakalam kilka dni. Mialam ochote zadzwonic do niego i mu wykrzyczec, co o nim mysle. Ale zrobilam to, co napisalam w pierwszych linijkach. I o dziwo oczyscilam emocje, atmosfere, a po 2 tyg. lub nawet mniej poznalam mojego obecnego Tż, z ktorym jestem najszczesliwsza na swiecie. (wtedy wydawalo mi sie, ze przez dluzszy czas z nikim nie bede, nikomu nie zaufam itd. a jednak sie udalo )
pumas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 10:25   #549
thekoracja
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Dziewczyny nie daje rady Jest mi tak bardzo źle, czuje się złamana psychicznie, jestem wrakiem człowieka
Nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją. W każdej chwili myślę o nim. Nie mogę spać, nie mogę jeść, najchętniej nie rozstawałabym się z papierosem.

W nocy napisałam do niego. Usnęłam dosyć wcześnie, ok. 21 już (to chyba przez ten płacz nieustanny). Śnił mi się on, a właściwie my. Razem, szczęśliwi, jakby nic się nie stało. Obudziłam się około północy, zdołowana na maksa, że to tylko sen, a rzeczywistość jest inna. Pisałam do niego smsy, kasowałam, pisałam i kasowałam. W końcu 1 wysłałam.

O takiej treści:

„Myślę o tobie. Kocham cię i tęsknię bardzo. Nie potrafię o Tobie zapomnieć. Słodkich snów kochanie + <ikonka-wysyłająca-buziaczki>”.

Odpisał niestety:

„Nie pisz i nie nazywaj mnie twoim kochanie, to już koniec, niech to w końcu dotrze do ciebie + <ikonka-czerwona-ze-złości-i-wymachująca-pięściami>”

Zrobiło mi się cholernie przykro Nie wiedziałam czy coś pisać jeszcze czy już nie. Ale napisałam ostatecznie tak:

„Kocham cię i nic na to nie poradzę. Nie potrafię związku, który trwał 6,5 roku wyrzucić z dnia na dzień do śmieci. Dla mnie to nie była przelotna znajomość tylko coś bardzo poważnego. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie wiem kiedy mi się to uda i czy w ogóle. Nie zabraniaj mi pisania smsów do ciebie. To jedyne co mi pozostało. Bardzo proszę pozwól mi choć na to.”

I niestety odpisał znowu:

„Nie, nie chce mieć z tobą żadnego kontaktu. To ty masz problem nie ja. :@ Odczep się ode mnie w końcu + <ikonka-czerwona-ze-złości-i-wymachująca-pięściami>”.

Załamało mnie to. Kim jest ten człowiek pomyślałam, co takiego się stało, że jest w nim taka nienawiść do mnie. Po jakiejś półgodzinie odpisałam tak:


„Ale dlaczego, co ja ci takiego zrobiłam, że aż tak bardzo mnie nienawidzisz? Przecież to tylko głupie smsy, nie musisz ich nawet czytać. Mi to jest bardzo potrzebne, komu mam powiedzieć o swoich uczuciach jak nie tobie. A ty zamiast narzekać powinieneś się cieszyć, że ktoś tak bardzo cię pkochał, to nie zdarza się wcale często, żeby druga osoba pokochała cię nad życie. Doceń to że gdzieś tam daleko od ciebie jest ktoś kto cię kocha, tęskni i myśli o tobie. Ciesz się tym, że trudno o tobie zapomnieć, to znaczy że jesteś wyjątkowy przecież. I chyba lepiej czuć się jak wyjątkowa osoba o której nie można zapomnieć niż jak zwykła niepotrzebna rzecz, o której nikt nie pamięta. Uwierz mi, wiem coś o tym”.


Nie odpisał już nic.

Ja wiem, że nie powinnam do niego się odzywać, że nie powinnam się poniżać. Ale dziewczyny to było 6,5 roku. Pierwszy rok spotykaliśmy się prawie codziennie. Potem zamieszkaliśmy razem i też byliśmy codziennie razem. We wrześniu 2007 wyjechał za granicę, widywaliśmy się wtedy co 2 tygodnie, w weekendy, ale i tak codziennie były smsy, sygnały. Skype, telefon co jakiś czas. Przez te 6,5 roku nie było tak naprawdę żadnego dnia bez niego, bez jakiegokolwiek kontaktu. A teraz ta CISZA, która mnie dobija. Non stop siedzę z telefonem, czekam żeby zadzwonił, napisał, albo choć głupi sygnał puścił. A tu nic

Poza tym chcę żeby wiedział co ja czuję. Chcę żeby wiedział że to było naprawdę z mojej strony, że bardzo mnie skrzywdził. Może kiedyś to zrozumie, że wyrządził mi wielką krzywdę i będzie tego żałował. Zawsze byłam z nim szczera, nie potrafię teraz grać, że wszystko jest ok., jak nie jest

Postaram się jednak już do niego nie pisać. Wie już co czuję, wie że to przeżywam, że jest mi ciężko. Nie chcę być dla niego pośmiewiskiem. Mam nadzieję, że uda mi się tego dotrzymać.

On już do mnie nie wróci. Jest w nim taka wrogość do mnie, nie wiem zupełnie dlaczego. Chciałabym się z nim spotkać porozmawiać, żeby mi to wytłumaczył, ale nie ma sensu nawet tego proponować bo i tak mnie oleje

Dlaczego tak to jest?
Jak tak w ogóle można postąpić z drugim człowiekiem?
Rozumiem, że miłość może przeminąć, ale czy to oznacza że trzeba zaraz tą drugą osobę traktować jak śmiecia? Czy naprawdę nie można wykazać choć odrobiny empatii? Przecież on jest najbliższą mi osobą, dlaczego nie może pomóc mi przebrnąć przez to. Napisać jakiegoś dobrego słowa

Ja nie mam już nadziei. I jest mi z tego powodu bardzo źle. On jest teraz w rodzinnym domu, ma przestój w pracy, nie wiadomo jak długo to potrwa. Wiem że jego matka jest do mnie na anty nastawiona i na pewno mu gada żeby mnie olał. I wiem że nie mam już na co liczyć. Nie mam się co łudzić. Nie ma już żadnych szans, on nie chce mnie znać, nie chce mieć żadnego kontaktu ze mną. Mogłabym tu umrzeć a on i tak by się o tym nie dowiedział, bo ja go już kompletnie nie obchodzę

Mam do was pytanie jeszcze, proszę doradźcie mi. On ma moje dokumenty, ważne, z banku. Zostały w Holandii, nie wiem kiedy będzie po rzeczy tam jechał, może za 2 tygodnie, ale nie wiem na pewno. Zależy mi na odzyskaniu tych dokumentów. Będę musiała do niego zadzwonić w tej sprawie, jakoś się z nim dogadać, żeby mi je oddał. Najpewniej poproszę żeby wysłał mi je pocztą, bo nie będę się pchała do niego do domu przecież. Ale teraz mam pytanie – kiedy mam do niego dzwonić w tej sprawie? Nie chcę żeby te papiery wyrzucił, ale nie chcę też żeby myślał że to jakiś pretekst . Myślałam o 14 stycznia, żeby zadzwonić, wtedy jakby jechał za 2 tygodnie to mógłby je zabrać. Ale nie wiem czy to nie za wcześnie?
thekoracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 11:51   #550
liselotta
lise-kotta
 
Avatar liselotta
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 10 219
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

thekoracja - proszę, odpuść sobie kontakt z tym człowiekiem. on ewidentnie chce odciąc sie od ciebie i iść dalej. takim pisaniem do niego tylk go zniechęcisz jeszcze bardziej do siebie. pogódź się z tym że tego człowieka już nie ma, tego przyjaciela, tego rozumiejącego chłopaka nie ma. to jest jakiś obcy człowiek i nic już tego nie zmieni.

co do dokumentów - napisz mu smsa że chcesz je dostać i jak wróci z holandii żeby dał je komuś znajomemu do przekazania tobie albo zostawił w umówionym miejscu (biblioteka na uczelni czy coś) . żadnych telefonów!
__________________
Cytat:
Napisane przez cukier_bialy2 Pokaż wiadomość
W skrócie: jeśli są jakieś granice desperacji, to już je przekroczyłaś i jesteś zagranico.
liselotta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 12:22   #551
poena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 13
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

A u mnie gorzej i gorzej...
Straciłam resztki "nadziei" na to, że mu się może odwidzi, że może jednak przypomni sobie wszystko co było między nami. A zresztą, pewnie nie zapomina, tam było zbyt wiele złego. Straciłam chęć do jakiejkolwiek aktywności. Straciłam też zaufanie do ludzi, do lekarzy też, a to chyba najgorsze w tym wszystkim.

Ja wiem, że każda z nas przeżywa dramat, osobistą tragedię jeśli porzuci nas mężczyzna życia, a przynajmniej ktoś kogo za kogoś takiego uważaliśmy przez długi czas, ale depresja którą się ma jeszcze przed zakończeniem związku i przez cały czas jego trwania powoduje że problem urasta do niebotycznych rozmiarów.

Dziewczyny, ja już o siebie w ogóle nie dbam. Nawet nie będę się wdawać w szczegóły.
Nie patrzę w lustro, bo się siebie zwyczajnie brzydzę, nie mam ochoty wychodzić z łóżka, czasem tu zajrzę, czasem coś napiszę, ale mam idiotyczne wrażenie jakbym patrzyła na siebie i swoje poczynania z boku.
W moim pokoju jest jakieś pobojowisko, wczoraj ukradli mi telefon (byłam w kinie, chciałam na chwilę zapomnieć i dobrze się bawić, myślicie że się udało?) i wybebeszylam wszystkie szafy i szafki w poszukiwaniu umowy i karty gwarancyjnej.
A teraz chodzę po wywalonych ciuchach i przedmiotach, prawie się o nie zabijam, od wczoraj i nic z tym nie zrobiłam, nie ułożyłam z powrotem, nawet nie wrzuciłam byle jak. Leżą na podłodze a ja po nich depczę z przeświadczeniem że przecież nieważne czy zarosnę brudem, jak będzie w moim pokoju obrzydliwie. Że nawet lepiej jak ludzie ode mnie będą uciekać.
Obżeram się, z tych samych powodów. Najpierw nie jadłam a teraz żrę jak smok i mam coraz większe wyrzuty sumienia z tego powodu. Ale podświadomie chcę być gruba, obrzydliwa, chcę żeby ludzie ode mnie uciekali.
Mam te swoje zwierzęta i nawet nimi już nie potrafię się opiekować tak jak kiedyś, choć nadal je karmię, sprzątam im, głaszczę, leczę. Bez entuzjazmu, bez przekonania. Ogromne poczucie winy też mam, jak się skończy?
Chodzą po mojej głowie myśli, żeby im znaleźć nowe domy, że u mnie czeka je tylko nieszczęście. Poza tym to by rozwiązało problem odpowiedzialności za czyjeś życie, na odpowiedzialność za własne już nie mam siły.

Nie chcę już się poniżać i błagać, ale mi to cholera nie wychodzi, jedyne co, to nie płaczę. Nie wiem jak znajdę siłę żeby się odciąć, robię wszystko żeby to on podjął tę decyzję, a potem żałuję z całego serca i wpadam w kolejny i kolejny marazm, rezygnację, dół.
Ciężko jest poradzić coś na to, że z tą chorobą w zasadzie nie da się stworzyć zdrowego związku.
Że tworzy się związek chory, taki w którym zawsze będzie się tym uzależnionym od drugiej strony, albo nie będzie się umiało zaangażować.
Nie ma praktycznie trwałych związków w przypadku osób w depresji czy nerwicy, prędzej niż później się kończą. Te udane to wyjątki od reguły i są udane tylko jeśli osoba chora się z tego wykaraska z czasem, ZANIM związek wejdzie w czas kryzysu.
I jeszcze to że najdłużej trwają w naszym przypadku związki toksyczne, związki w których druga strona poniża i uzależnia celowo. A kiedy trafia się porządny facet, z ograniczonym jednak poziomem cierpliwości do choroby, to wszystko się sypie średnio po 3 latach.

Dość mam patrzenia na to, dość życia, dość oddychania.
Mam coraz intensywniejsze myśli samobójcze. Czuję że jestem ciężarem dla rodziny, słyszę tylko, "weź się w garść", "znajdziesz lepszego", "przesadzasz", "o taaaaaak, jaka ty nieszczęśliiiiwa", "żałosna jesteś".
Nawet płakać już nie potrafię, wyschłam, zamarzłam od środka i nie umiem.
Jedyne silne uczucia jakie mną teraz owładnęły, to nienawiść do samej siebie za to że jestem chora, że jestem słaba, że beznadziejna, głupia, że nie umiem, albo już nawet nie chcę pomocy, że jak kocham, to wraz z miłością umieram i ja. Że nie umiem zakończyć związku w normalny sposób. Że wszystko czego się dotknę w końcu i tak obraca się w pył. Przy czym mówiąc o wszystkim nie mam na myśli tylko uczuć.
Po tym jak tamten pierwszy człowiek mnie rzucił, było koszmarnie, ale ten... obecny ex był gdzieś w pobliżu, ja wtedy miałam przyjaciela, tak myślałam. Po co?
Teraz nie mam nikogo...
Po raz kolejny ktoś skrzywdził mnie, a teraz krzywdzę się sama i nie umiem wyjść z tego zaklętego kręgu...
poena jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 12:31   #552
201610041047
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 416
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Theokracja strasznie przykre to co napisałaś i że tak Cię wyrzucił ze swojego życia ale widać on nawet nie chce robić Ci nadzieji że coś będzie jeszcze dobrze... Obyś tylko jak najszybciej się pozbierała z tego


---------- Dopisano o 12:31 ---------- Poprzedni post napisano o 12:27 ----------

Poena daj sobie trochę czasu na odpoczynek ale musisz ogarnąć wszystko wokół siebie bo inaczej nie dasz rady się wyrwać z takiego stanu otępienia.. Może poproś jakąś przyjaciółkę, mamę, siostrę o pomoc w porządkach? Zobaczycz od razu trochę poztywnej energii przypłynie Wybierz się gdzieś do kosmetyczki na jakiś zabieg (jak ja nie odzywałam się z moim TŻ przez długi czas myśląc że to już nieodwołalne rozstanie wydałam masę kasy na manicure, pedicure, zabiegi na twarz itd i naprawdę po kilku dniach poczułam się lepsza!!) trzymam kciuki
201610041047 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:04   #553
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez thekoracja Pokaż wiadomość
Dziewczyny nie daje rady Jest mi tak bardzo źle, czuje się złamana psychicznie, jestem wrakiem człowieka
Nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją. W każdej chwili myślę o nim. Nie mogę spać, nie mogę jeść, najchętniej nie rozstawałabym się z papierosem.

W nocy napisałam do niego.
„Myślę o tobie. Kocham cię i tęsknię bardzo. Nie potrafię o Tobie zapomnieć. Słodkich snów kochanie + <ikonka-wysyłająca-buziaczki>”.
„Nie pisz i nie nazywaj mnie twoim kochanie, to już koniec, niech to w końcu dotrze do ciebie + <ikonka-czerwona-ze-złości-i-wymachująca-pięściami>”
Zrobiło mi się cholernie przykro Nie wiedziałam czy coś pisać jeszcze czy już nie. Ale napisałam ostatecznie tak:
„Kocham cię i nic na to nie poradzę. Nie potrafię związku, który trwał 6,5 roku wyrzucić z dnia na dzień do śmieci. Dla mnie to nie była przelotna znajomość tylko coś bardzo poważnego. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie wiem kiedy mi się to uda i czy w ogóle. Nie zabraniaj mi pisania smsów do ciebie. To jedyne co mi pozostało. Bardzo proszę pozwól mi choć na to.”
I niestety odpisał znowu:
„Nie, nie chce mieć z tobą żadnego kontaktu. To ty masz problem nie ja. :@ Odczep się ode mnie w końcu + <ikonka-czerwona-ze-złości-i-wymachująca-pięściami>”.
Po jakiejś półgodzinie odpisałam tak:
„Ale dlaczego, co ja ci takiego zrobiłam, że aż tak bardzo mnie nienawidzisz? Przecież to tylko głupie smsy, nie musisz ich nawet czytać. Mi to jest bardzo potrzebne, komu mam powiedzieć o swoich uczuciach jak nie tobie. A ty zamiast narzekać powinieneś się cieszyć, że ktoś tak bardzo cię pkochał, to nie zdarza się wcale często, żeby druga osoba pokochała cię nad życie. Doceń to że gdzieś tam daleko od ciebie jest ktoś kto cię kocha, tęskni i myśli o tobie. Ciesz się tym, że trudno o tobie zapomnieć, to znaczy że jesteś wyjątkowy przecież. I chyba lepiej czuć się jak wyjątkowa osoba o której nie można zapomnieć niż jak zwykła niepotrzebna rzecz, o której nikt nie pamięta. Uwierz mi, wiem coś o tym”.
Nie odpisał już nic.
Ja wiem, że nie powinnam do niego się odzywać, że nie powinnam się poniżać. Ale dziewczyny to było 6,5 roku. Pierwszy rok spotykaliśmy się prawie codziennie. Potem zamieszkaliśmy razem i też byliśmy codziennie razem. We wrześniu 2007 wyjechał za granicę, widywaliśmy się wtedy co 2 tygodnie, w weekendy, ale i tak codziennie były smsy, sygnały. Skype, telefon co jakiś czas. Przez te 6,5 roku nie było tak naprawdę żadnego dnia bez niego, bez jakiegokolwiek kontaktu. A teraz ta CISZA, która mnie dobija. Non stop siedzę z telefonem, czekam żeby zadzwonił, napisał, albo choć głupi sygnał puścił. A tu nic

Poza tym chcę żeby wiedział co ja czuję. Chcę żeby wiedział że to było naprawdę z mojej strony, że bardzo mnie skrzywdził. Może kiedyś to zrozumie, że wyrządził mi wielką krzywdę i będzie tego żałował. Zawsze byłam z nim szczera, nie potrafię teraz grać, że wszystko jest ok., jak nie jest

Postaram się jednak już do niego nie pisać. Wie już co czuję, wie że to przeżywam, że jest mi ciężko. Nie chcę być dla niego pośmiewiskiem. Mam nadzieję, że uda mi się tego dotrzymać.

On już do mnie nie wróci. Jest w nim taka wrogość do mnie, nie wiem zupełnie dlaczego. Chciałabym się z nim spotkać porozmawiać, żeby mi to wytłumaczył, ale nie ma sensu nawet tego proponować bo i tak mnie oleje

Dlaczego tak to jest?
Jak tak w ogóle można postąpić z drugim człowiekiem?
Rozumiem, że miłość może przeminąć, ale czy to oznacza że trzeba zaraz tą drugą osobę traktować jak śmiecia? Czy naprawdę nie można wykazać choć odrobiny empatii? Przecież on jest najbliższą mi osobą, dlaczego nie może pomóc mi przebrnąć przez to. Napisać jakiegoś dobrego słowa

Mam do was pytanie jeszcze, proszę doradźcie mi. On ma moje dokumenty, ważne, z banku. Zostały w Holandii, nie wiem kiedy będzie po rzeczy tam jechał, może za 2 tygodnie, ale nie wiem na pewno. Zależy mi na odzyskaniu tych dokumentów. Będę musiała do niego zadzwonić w tej sprawie, jakoś się z nim dogadać, żeby mi je oddał. Najpewniej poproszę żeby wysłał mi je pocztą, bo nie będę się pchała do niego do domu przecież. Ale teraz mam pytanie – kiedy mam do niego dzwonić w tej sprawie? Nie chcę żeby te papiery wyrzucił, ale nie chcę też żeby myślał że to jakiś pretekst . Myślałam o 14 stycznia, żeby zadzwonić, wtedy jakby jechał za 2 tygodnie to mógłby je zabrać. Ale nie wiem czy to nie za wcześnie?
Tez uwazam, ze nie powinnas dzwonic...napisz mu formalnego smsa ze potrzebujesz tych dokumentow i chcialabyc zeby Ci je zwrocil najlepiej poczta albo przez kogos. Gdzies za jakis tydzien to napisz...

I nie mozesz pisac do niego tego co wyslalas mu w nocy
Wiem ze to trudne ale uwierz ze to nic nie da...jak juz sie nie mozesz powstrzymac przed wyslaniem to wez zapisz pod jego nazwa moze swoj numer i wysylaj do siebie albo do kolezanki (glupie troche wiem ale akurat zadziala) w podswiadomosci bedziesz miala ze wiadomosc poszla...(moze to jednak nie byl dobry pomysl... glupoty juz wymyslam)
Napisz sobie moze na kartce wszystko co bys chciala mu powiedziec i spal(slyszalam gdzies o takiej terapi), wypisz sobie jego wszystkie wady i czytaj codziennie, a szczegolnie w najbardziej trudnych momentach...
6,5 roku to bardzo dlugo i gdyby on byl porzadnym gosciem to zupelnie inaczej by sie zachowal...a zobacz jak on sie zachowuje jak ostatni cham - gardzi Toba chociaz nic mu nie zrobilas...nie mozesz jeszcze dodatkowo sie przed nim upokarzac... Twoje smsy, wyznania dzialaja na niego teraz agresywnie, jeszcze bardziej sie denerwuje i jeszcze bardziej Cie krzywdzi... Nie pozwol na to
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:09   #554
allexa
Raczkowanie
 
Avatar allexa
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 40
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez shyla Pokaż wiadomość
02.01.2010 najgorsy dzien mojego zycia. On ze mną zerwał a ja nie mogę sobie z tym poradzić.. Byliśmy razem 1,5 roku. Przez cały okres trwania związku ( z wyjątkiem ostatniego miesiąca) było pięknie, jak w bajce. Poprostu widziałam ze mnie kocha i że mu na mnie zależy. Cały czas mi to okazywał. Był dla mnie taki dobry, czuły, ZAWSZE moglam na niego liczyc. Przez ostatnie dni zrobił sie jakis dziwny. W ogóle trudno było sie z nim dogadac, ciągle na mnie krzyczal i nie chcial ze mna nigdzie chodzic. (...)
Na koncu jeszcze bezczelnie dodal ze nie chce ze mna zrywac kontaktu i ma nadzieje ze czasem bedziemy sie spotykac. Kompletnie mnie tym załamal. I jeszcze oczywiscie powiedzial ze nigdy nie chcial mnie skrzywdzic.
Kochana, pozbądź się złudzeń... Jestem dokładnie w tej samej sytuacji .. Otóż mój były zerwał ze mną 2 miesiące temu, również byliśmy razem rok, nawet wspólnie mieszkaliśmy przez wakacje.. Dużo się wydarzyło w naszym związku, nie powiem..Bo był to związek , okreslmy to ..'intensywny'. Czułam,że wszystko idzie za szybko, zarówno w życiu intymnym jak i np. z tym wspólnym mieszkaniem razem.. Jednak mimo przeciwności losu czułam, że jesteśmy ze sobą coraz bliżej, mieliśmy plany.. A on po wakacjach, tuż po wyprowadzeniu się na stancję ze swoimi kolegami, stwierdził że 'to się w nim wypaliło' .. Po prostu potraktował mnie jak rzecz. Oczywiście padło hasła ' nigdy tak nikogo nie kochałem,nie chcę tracic kontaktu, zostańmy przyjaciółmi', po czym .. kontakt się urwał, mimo że mieszkamy niemal obok siebie..
Miasto studenckie ( poznaliśmy się na studiach, oboje jesteśmy z innych regionów Polski) kojarzy mi się tylko z Nim i z naszym związkiem, poznałam Go na poczatku studiów..Po prostu nie daję sobie rady, boję się zaufać komukolwiek.. Nie mogę znaleźć sobie miejsca, skupić się na nauce.. wiem, powinnam teraz znaleźć czas na zadbanie o siebie, na jakiś kurs czy inną dodatkową aktywnośc, ale nie potrafię

Znam hasła na jego konto pocztowe, nk itp, potrafię godzinami śledzić z kim pisze, co robi, jakie wiadomości dostaje..to chore i smutne , żeby młoda, niebrzydka i niegłupia dziewczyna ( bo taką niewątpliwie jest każda z nas..) sama ograniczała sobie życie..

Edytowane przez allexa
Czas edycji: 2010-01-03 o 13:10
allexa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:11   #555
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez shyla Pokaż wiadomość
02.01.2010 najgorsy dzien mojego zycia. On ze mną zerwał a ja nie mogę sobie z tym poradzić.. Byliśmy razem 1,5 roku. Przez cały okres trwania związku ( z wyjątkiem ostatniego miesiąca) było pięknie, jak w bajce. Poprostu widziałam ze mnie kocha i że mu na mnie zależy. Cały czas mi to okazywał. Był dla mnie taki dobry, czuły, ZAWSZE moglam na niego liczyc. Przez ostatnie dni zrobił sie jakis dziwny. W ogóle trudno było sie z nim dogadac, ciągle na mnie krzyczal i nie chcial ze mna nigdzie chodzic. Nie poszedl ze mna nawet na sylwestra. Stwierdzil ze jest chory i sie bardzo zle czuje. To ja wtedy mu zaproponowalam ze pojade do niego i razem spedzimy tego sylwestra. A on na to ze nie ma ochoty na gosci i pewnie pojdzie wczesniej spac. Wedlug mnie to bylo ostre przegiecie, ale przymruzylam na to oko. Juz nie chcialam sie klocic. Dzis sie zobaczylismy i powiedzial ze juz wygaslo to co bylo kiedys, ze juz mnie nie kocha. Poprostu nie moglam w to uwierzyc i nadal nie wierze. Nigdy bym sie tego po nim nie spodziewala. Na koncu jeszcze bezczelnie dodal ze nie chce ze mna zrywac kontaktu i ma nadzieje ze czasem bedziemy sie spotykac. Kompletnie mnie tym załamal. I jeszcze oczywiscie powiedzial ze nigdy nie chcial mnie skrzywdzic.
Dziewczyny pomóżcie! Co ja mam robić? W ogóle sobie z tym nie radze. Cały czas chce mi sie płakać. ( jestem załamana
Skoro mowi ze sie wypalilo tzn. ze sie wypalilo albo sie pogubil. W jednym i drugim przypadku musisz dac mu czas. Rady jak dla kazdej, ktora jest w takiej sytuacji. I to jest w sumie najtrudniejsze do zrobienia - nieodzywanie sie, ale najlepsze. Bo jesli sie wypalilo to juz sie na to nic nie poradzia jeslli sie pogubil to taki brak kontaktu z Toba sprawi ze zateskni w koncu i zrozumie co i KTO tak naprawde jest dla niego wazne w zyciu...
swoje trzeba wyplakac...potem juz nie bedzie tych lez zobaczysz
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:24   #556
Nadia_91
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 375
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Ehh, najgorsze jest w rozstaniach to, że bardzo ciężko się po nich podnieść (tzn. zwykle dla strony porzuconej). I wiele z Nas ma ochotę leżec w łóżku, nic nie robic albo nawet w ogóle się już nie obudzic. I właśnie w takim momencie to MY same musimy wykrzesac w sobie resztki energii, aby wstac, ogarnac się. Kiedy ze mną zerwał chłopak, miałam wtedy mnóstwo ludzi w domu. Nawet nie miałam własnego kąta, żeby się wypłakac. Co chwilę chodziłam do łazienki, że niby biorę kąpiel albo się przebieram tylko po to, żeby wpaśc w czarną rozpacz. Ale sobie pomyślałam, że nie można tak! Wstałam z łóżka, zjadłam pół kromki (a uwierzcie, że to był sukces), wzięłam prysznic, ubrałam się ładnie, zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i wyszłam z przyjaciółmi. Przez cały wieczór marzyłam tylko o tym, żeby wrócic do domu i sobie popłakac w poduszkę. Ale nie rezygnowałam. Drugiego dnia to samo. Wstałam, pożegnałam się z całodniowym noszeniem piżamy i zaprosiłam do siebie przyjaciółkę. Po jej półgodzinnym pobycie modliłam się, żeby poszła jak najszybciej, bo miałam ochotę sobie popłakac. I nie dałam rady, przy niej się rozpłakałam. I wtedy zrozumiałam, że nie jestem z tym sama, mimo że czułam się i dalej czuje się samotnie. Trzeciego dnia zrobiłam to samo. Ale już nie chciałam wracac jak najszybciej do domu. Może nie było jakoś super, ale nie było tragedi. Dziewczyny, musimy w sobie znalezc tą chęc do życia, bo nikt i nic nam nie pomoże, jeśli my same nie weźmiemy się w garśc.
U mnie jest teraz załamka, ale to przez to że zrobił mi 4 dni temu nadzieje, później totalnie olał i chamsko potraktował. Do tego dochodzi choroba taty. Ale kurczę, staram się jakoś iśc do przodu, małymi kroczkami, ale do przodu. Pamiętajcie, dajcie sobie dużo czas. I ten wolny czas poświęccie sobie. Dziewczyny no, musimy dac radę! Ja mam postanowienie noworoczne: szanowac się. Nie napiszę do niego, jest totalnym frajerem i nie zasługuje nawet na to, żebym się do niego odzywała. Mimo że modlę się o to, żeby to on się odezwał Wszyscy moi znajomi myślą, że jest już dobrze, że go nienawidzę itp. Ale tak nie jest. I to jest takie mega chore, że ktoś krzywdzi nas i traktuje jak swojego wroga, a my dalej go kochamy. Wiem, że Wam jest trudniej, bo byliście kilka lat ze swoimi partnerami, ale to jak potraktowali niektórzy ex-TŻ Was to mi się nawet w głowie nie mieści.
Nie rozumiem tego. Boję się, że sobie nie dam z tym rady. Mam teraz bardzo dużo problemów. Moje życie w zasadzie zawsze było łatwe i prostolinijne. Nagle wszystko się zgromadziło: porzucenie, choroba taty, problemy finansowe, studia pod pytajnikiem. Mam przyjaciół, którzy mnie pocieszali (wysłuchali i przytulili), ale mam wrażenie, że teraz mnie unikają. Od kilku dni żaden z nich nawet się nie zainteresował co tam u mnie, jak sobie radzę. A ja teraz potrzebuję uwagi Chcę poczuc, że komuś jeszcze na mnie zależy. Ehh... nie daje sobię już z tym rady. Ale nie możemy się poddac, trzeba się podniesc i iśc dalej, mimo wszystko!
__________________
Ona: I ślubujesz mi uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i żonkile na wiosnę?
On: I poranki i deszcz i wiosnę-
- ślubuję.


miss u every day.

Nadia_91 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:29   #557
thekoracja
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Dziękuję Wam dziewczyny, że jesteście, że można Wam się tu wyżalić.

Nie będę już pisać do niego. Wie co czuję, wie że to przeżywam i starczy. Teraz ewentualny krok należy do niego. Tyle tylko że tego kroku nie będzie Wiem, że nie daje mi już żadnej nadziei, że z jego słów bije tylko wrogość. I żałuję bardzo bo chciałabym mieć choć odrobinę nadziei że jeszcze będzie dobrze. Bez jakiejkolwiek nadziei jest strasznie.

Wiem też że zachował się strasznie chamsko. Tak naprawdę sama siebie nie rozumiem dlaczego jeszcze coś do niego czuję. Ale czuję niestety, serca nie można oszukać.

A najgorsze w tym wszystkim że nie wiem co się stało. Wszystko było dobrze. Widzieliśmy się przed świętami, w Wigilię rozjeżdżaliśmy się do swoich domów, potem przez święta i następne dni byliśmy w kontakcie telefonicznym, jeszcze dzień przed Sylwestrem wszystko wydawało mi się ok. A potem nagle koniec. Odczep się ode mnie, nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu. Co się stało? Nie rozumiem tego
thekoracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:30   #558
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Przeczytałam swoje posty z wczoraj i się jeszcze bardziej przeraziłam że tak się załamałam. Już tak miałam i boje się co będzie później, mam stres przed zobaczeniem go, strach przed samotnością, przed przyszłością, jestem okropnie słabą osobą skoro ktoś niewarty nawet jednego mojego spojrzenia jest w stanie podłamać mnie na tyle czasu i aż tak bardzo. Poprosiłam przyjaciółkę żeby dzisiaj przyszła bo jestem sama w domu i boję się swoich myśli wieczorem. Spróbuję jej powiedzieć że mam takie myśli jakie mam, powiem jej co kiedyś próbowałam zrobić i że boję się że znów mi to przyjdzie do głowy, zapewne bardzo się zdziwi ale ktoś to musi wiedzieć bo sama już sobie nie ufam, niestety.

theokracja: zrobisz i tak co zechcesz, na żywo mocno bym Tobą potrząsnęła ale przez ekran monitora nie jestem w stanie tego zrobić. Nie pisz do niego, nie dzwoń, nie możesz...tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Jeśli masz instynkt samozachowawczy to tego nie rób bo będziesz czuła się gorzej. To dupek jest, krótko mówiąc, jakich by nie miał intencji szlachetnych żeby Ci nie robić nadziei itd. i tak jest dupkiem, bo to co odpisuje nie pomoże Ci się pozbierać. Nie zachowuje się ani dojrzale ani przyzwoicie w tym momencie. To co robi teraz kiedyś się na nim odbije pewnie mniej więcej w ten sam sposób a Ty będziesz jeszcze szczęśliwa. Kiedyś zaakceptujesz to i pogodzisz się przestając zadawać sobie pytania jak on może być taki jaki jest teraz, jednak musi minąć czas. To że on wie że cierpisz Ci nie pomoże, po czasie będziesz żałować że to po sobie pokazywałaś. Nie pisz nic więcej oprócz smsa o treści: są u ciebie moje dokumenty, chciałabym je odzyskać więc postaraj się to jakos załatwić. I ew. dodać jeszcze: Możesz mi je oddać przez x x-wasz wspólny znajomy o ile takiego macie.

Poena
: masz depresję prawda? czy chodzisz na jakąś terapię, do psychologa, psychiatry?
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 13:58   #559
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
Przeczytałam swoje posty z wczoraj i się jeszcze bardziej przeraziłam że tak się załamałam. Już tak miałam i boje się co będzie później, mam stres przed zobaczeniem go, strach przed samotnością, przed przyszłością, jestem okropnie słabą osobą skoro ktoś niewarty nawet jednego mojego spojrzenia jest w stanie podłamać mnie na tyle czasu i aż tak bardzo. Poprosiłam przyjaciółkę żeby dzisiaj przyszła bo jestem sama w domu i boję się swoich myśli wieczorem. Spróbuję jej powiedzieć że mam takie myśli jakie mam, powiem jej co kiedyś próbowałam zrobić i że boję się że znów mi to przyjdzie do głowy, zapewne bardzo się zdziwi ale ktoś to musi wiedzieć bo sama już sobie nie ufam, niestety.
Rozsadna decyzja
Dobrze ze ktos z otoczenia bedzie wiedzial co sie dzieje w Tobie w srodku...
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 14:03   #560
liselotta
lise-kotta
 
Avatar liselotta
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 10 219
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez thekoracja Pokaż wiadomość

A najgorsze w tym wszystkim że nie wiem co się stało. Wszystko było dobrze. Widzieliśmy się przed świętami, w Wigilię rozjeżdżaliśmy się do swoich domów, potem przez święta i następne dni byliśmy w kontakcie telefonicznym, jeszcze dzień przed Sylwestrem wszystko wydawało mi się ok. A potem nagle koniec. Odczep się ode mnie, nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu. Co się stało? Nie rozumiem tego
no jak to co się stało? zerwał, dał ci kilkanaście dni na ochłonięcie, taki okres przejściowy można by rzecz, no ale teraz to już koniec. przecież on cię nie będzie niańczył po tym zerwaniu, musisz wziąć się w garść i iść dalej ze swoim życiem, tak jak on zrobił ze swoim. dał ci chwilę na złagodzenie tego upadku ale ile można? dla niego to koniec i najwyraźniej chce żebyś ty też to zrozumiała.
a wsparcia szukaj gdzie indziej, bo kontakt z byłym tylko ci zaszkodzi.
__________________
Cytat:
Napisane przez cukier_bialy2 Pokaż wiadomość
W skrócie: jeśli są jakieś granice desperacji, to już je przekroczyłaś i jesteś zagranico.
liselotta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 14:09   #561
maczupikczu
Zadomowienie
 
Avatar maczupikczu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: dziurawej skarpetki
Wiadomości: 1 126
GG do maczupikczu
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez ashiva Pokaż wiadomość
mnie się zdawało, że mój taki był.. czułam się przy nim najszczęśliwsza na świecie, też wiele rzeczy robiłam dzięki niemu, zanim go poznałam byłam zupełnie inna, bardzo nieśmiała, raczej zamknięta na nowości i szaleństwa, on ze mnie to wszystko wydobył, przełamałam swoje lęki.. a teraz im dłużej o tym myślę tym bardziej nie rozumiem.. nie wiem co się stało.. mówił, że już od dłuzszego czasu czuł, że to nie to, ale myślał że dojrzeje... skoro czuł, że coś się psuje, dlaczego ze mną nie porozmawiał, przecież wspólnie mogliśmy naprawić to co było nie tak.. czuję się jakby czekał z założonymi rękami aż się wypali do reszty i będzie miał odwagę się rozstać.. biję się z myślami cały czas.. naprawdę coraz więcej rzeczy nie pasuje mi do tej "układanki".. dziś cały dzień nie dają mi spokoju myśli, że gdyby dał szansę wszystko by się udało naprawić, i że jednak się mylił co do swoich uczuć, że nie przestał mnie kochać tylko był przemęczony i miał dość mnie i tego, że coś stawało nam na drodze a ja byłam z tego powodu smutna czy zła.. analiuję to cały czas i to rozstanie wydaje mi się coraz bardziej absurdalne... a może po prostu sobie coś wmawiam.. choć wydawało mi się, że go znam bardzo dobrze.. i to co mówił nie przekonało mnie w ogóle....koszmarne to wszystko..
napisalas dokladnie to co czulam i to jak rozpadl sie moj zwiazek identycznie, tez nic nie zrobil jak by czekal az samo sie wypali nie dal nam szansy tego uratowac bo nic mi nie zakomunikowal, z czego wnioskuje ze zostawiajac mnie nadal cos czul moze malutko ale zawsze tylko zdusil to w sobie i wybral bezproblemowe zycie moze inna mu to da, ale zycie to nie bajka niestey i problemy sa i trzeba je razem rozwiazywac a nie czekac az duch swiety za nas to zrobi, a milosc trzeba pobudzac a nie przy malym zaniepokojeniu ze to moze nie to zaraz rezygnowac, tez nie raz balam sie ze on to nie ten, a zaraz potem wiedzialam ze jednak to on no coz wybral inna droge beze mnie
__________________
gdzie gruby nie może tam chudego pośle
maczupikczu jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 14:42   #562
thekoracja
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 106
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez liselotta Pokaż wiadomość
no jak to co się stało? zerwał, dał ci kilkanaście dni na ochłonięcie, taki okres przejściowy można by rzecz, no ale teraz to już koniec. przecież on cię nie będzie niańczył po tym zerwaniu, musisz wziąć się w garść i iść dalej ze swoim życiem, tak jak on zrobił ze swoim. dał ci chwilę na złagodzenie tego upadku ale ile można? dla niego to koniec i najwyraźniej chce żebyś ty też to zrozumiała.
a wsparcia szukaj gdzie indziej, bo kontakt z byłym tylko ci zaszkodzi.
Chyba Ci się wpisy pomyliły Niestety tyle nas tutaj porzuconych że ciężko się połapać w tych historiach

Było dobrze, wszystko pięknie, mieliśmy spędzić razem Sylwestra. Przyjechał, powiedział swoje i koniec. Nie było żadnego okresu przejściowego, żadnego łagodzenia upadku. Po prostu zerwanie, nie wiem z jakiego powodu i zerwanie wszelkich kontaktów. Wiem że on nie da mi wsparcia. Myślałam że tak ale się pomyliłam. Po prostu chciałabym wiedzieć o co chodzi. 30.12 mówił jeszcze że kocha, umawialiśmy się razem, kto o której będzie (z innych miast jesteśmy i każde musiało dojechać na Sylwka), że trzeba będzie będzie jakieś zakupy zrobic. Nie było żadnej kłótni, nic takiego. Po prostu koniec.A po takim czasie bycia razem chyba należy mi się jakieś wytłumaczenie

---------- Dopisano o 14:42 ---------- Poprzedni post napisano o 14:24 ----------

Czy ja naprawdę jestem jakaś nienormalna i oczekuję zbyt wiele?

6,5 roku dobrego związku, wspólne plany, marzenia, cele. I nagle "nie kocham, kłamałem że kocham" i cześć. Zupełnie niespodziewanie.

Czy to naprawdę zbyt wiele, że chciałabym żeby usiadł ze mną i na spokojnie wytłumaczył o co chodzi, co się tak nagle z dnia na dzień stało. Że jeśli naprawdę tak kłamał to dlaczego, co się stało, dlaczego przestał.
Czy naprawdę tak cięzko napisać dobre słowo, osobie z którą się tyle czasu spędziło?
Czy to jest już teraz normalne być z kimś ponad 6 lat i w ciągu jednego dnia wyrzucić tę osobę ze swojego życia, jak niepotrzebnego śmiecia?
thekoracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 14:52   #563
maczupikczu
Zadomowienie
 
Avatar maczupikczu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: dziurawej skarpetki
Wiadomości: 1 126
GG do maczupikczu
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

poena szkoda ze nie ma tu twojego gg pogadalybysmy sobie czasem moze byc choc chwile odplynela myslami, a uwierz tez nieraz mam tak jak ty i mysle sobie przeciez ze mna jest cos nie tak skoro tak uzalezniam swoje zycie i szczescie od kogos, ale inaczej nie umiem jak kocham to na zawsze
__________________
gdzie gruby nie może tam chudego pośle
maczupikczu jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 15:02   #564
ashiva
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 186
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

ech.. dziś jest mi bardzo źle.. cały czas nawiedza mnie wspomnienie, kiedy chciał się do mnie przytulić, a ja go odepchnęłam, byłam na niego zła, już nawet nie pamietam o co.. chciałam go ukarać... a teraz wszystko bym dała, żeby był tu ze mną, przytulił mnie mocno, powiedział, że kocha i wszystko będzie dobrze.. tak bardzo za nim tęsknię.. tak bardzo..;(
ashiva jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 15:05   #565
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

thekoracja wydaje mi się, że Cię świetnie rozumiem :/
Ja miałam podobną sytuację do Ciebie na początku, ale ostatecznie trochę inaczej się zakończyło. To chyba najgorsze co może się przytrafić, gdy taka wiadomość o rozstaniu spada na Ciebie bez ostrzeżenia, nagle, jak grom z jasnego Nieba. Ja miałam podobnie - tydzień po urodzinach mojego exa, na których było super i w ogóle wszyscy nasi znajomi nie mogli się podczas imprezy nadziwić, że taka super z nas para, że tacy zapatrzeni w siebie (a urodziny owe były raptem 1,5 miesiąca temu... :/) On mi nagle mówi przez telefon, że musimy się spotkać i pogadać na poważnie o naszym związku itd :O SZOK! Normalny szok. OK, czasem nam się zdarzały kłótnie, nasze charaktery też nie do końca okazały się zgrane, ale na pewno nie spodziewałam się w tamtym momencie rozstania! A jednak. Dlatego wiem co czujesz, gdy dostajesz tak mocny cios a jesteś na niego kompletnie nie przygotowana... Ja miałam to szczęście, że po tej pierwszej rozmowie postanowiliśmy dać sobie jeszcze szansę (konkretnie to ja wymogłam to chyba na nim, bo on już za bardzo nie chciał tego ciągnąć), i tak dwa tygodnie po pierwszej rozmowie odbyła się druga, która definitywnie zakończyła nasz związek. Tak jak podczas pierwszej zalewałam się łzami, prosiłam go, tłumaczyłam, że to jeszcze nic straconego, bla bla bla, tak podczas tej drugiej rozmowy, gdy zdążyłam się już oswoić z tą myślą było zupełnie inaczej, wiedziałam, że mogę się znów spodziewać gadki o rozstaniu, emocje już ze mnie zdążyły zejść częściowo i całkiem inaczej przeszłam przez tę rozmowę, bez łez, bez błagania, bez poniżania się.
Teraz po prawie 3 tygodniach od rozstania jestem już prawie całkowicie z powrotem poskładana, choć bywało różnie. Myślę, że właśnie zawdzięczam to temu, że wszystko odbyło się bez kłótni, na spokojnie, bez trzaskania drzwiami itp. Nasza ostatnia rozmowa trwała chyba koło 4 godzin, aż naprawdę już wszystko zostało powiedziane. Cieszę się, że tak to przebiegło. Mam nadzieję, że Twój facet zmądrzeje i da Ci szansę odzyskać spokój wewnętrzny właśnie zgadzając się na taką rozmowę. Naprawdę potrafię sobie tylko wyobrazić jak wielki jest Twój obecny ból. Najgorsze co może być to chyba właśnie takie niedomówienie, gdy nie znamy dokładnych powodów i po prostu nie potrafimy wówczas tego za sobą zamknąć, nie możemy iść dalej. Jeśli on Ci tego nie wytłumaczy to naprawdę znaczy, że bycie z tym facetem było jedną wielką pomyłką i musisz o nim czym prędzej zapomnieć, chociaż łatwo nie będzie :/
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 15:19   #566
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez thekoracja Pokaż wiadomość

Czy ja naprawdę jestem jakaś nienormalna i oczekuję zbyt wiele?

6,5 roku dobrego związku, wspólne plany, marzenia, cele. I nagle "nie kocham, kłamałem że kocham" i cześć. Zupełnie niespodziewanie.

Czy to naprawdę zbyt wiele, że chciałabym żeby usiadł ze mną i na spokojnie wytłumaczył o co chodzi, co się tak nagle z dnia na dzień stało. Że jeśli naprawdę tak kłamał to dlaczego, co się stało, dlaczego przestał.
Czy naprawdę tak cięzko napisać dobre słowo, osobie z którą się tyle czasu spędziło?
Czy to jest już teraz normalne być z kimś ponad 6 lat i w ciągu jednego dnia wyrzucić tę osobę ze swojego życia, jak niepotrzebnego śmiecia?
O to chodzi, ze nie jestes nienormalna...tylko bardzo duzo facetow zachowuje sie w calkiem podobny sposob...z dnia na dzien po prostu zrywa i juz - bez tlumaczen, bez rozmowy, bez jakiegokolwiek wyjasnienia, NIE i juz a Ty sobie rob co chcesz. Oni jacys jakby uposledzeni byli jakby nie potrafili sie zupelnie zachowac, nie kochaja wiec uwazaja, ze to normalne ze trakruja cie jak smiecia mimo ze byli z Toba czesto bardzo dlugi czas.
Ich zachowania nawet nie da sie wytlumaczyc logicznie...jakby jakis diabel w nich wstapil i zachowuja sie jak opetani. nie wiem skad sie bierze ta agresja, ta olewka, ta nieczulosc na ludzkie cierpienie...ale uwierz, ze sama mialam podobnie - znam to, widzialam to na wlasne oczy jak moj facet po 5 latach mial mnie za nikogo nie chcialo mu sie nawet na mnie patrzec...narazie mu przeszlo - zobaczymy czy na stale (oby)...ale wiem - juz teraz wiem ze gdyby to wrocilo to nie mam zamiaru sie przed nim plaszczyc kolejny raz...
Ta agresja na Ciebie mu w koncu przejdzie,i moze wtedy kiedy bedziesz mu juz po prostu obojetna (w sensie ze nie bedzie czul juz takiej checi odizolowania sie, nie bedzie juz taki wsciekly, zly)to moze bedzie go stac na to zeby Ci to wyjasnic...chociaz sadzac po tym jaki krety..n z niego to nie wiem czy to wogole mozliwe...:/
My takie jestesmy, chcemy wyjasnien, rozmow...pomocy w przechodzeniu piekla zwiazanego z jego odejsciem...a oni (choc nie wszyscy!) maja to wszystko gdzies, ocinaja sie i tyle, rozdzial zamkniety.
W takim satnie jakim on jest teraz nie masz naweet po cos ie do niego odzywac - ale to wiesz juz.
Moze (najprawdopodobniej) on juz od jakiegos czasu bil sie z myslami, czul ze uczucie wygasa ale bal sie tego powiedziec moze myslal ze przejdze i dlatego nic nie mowil, ukrywal to a to ze mial z Toba kontakt dalej kiedy juz wiedzial ze chyba nie chce moglo go nastrajac jakos zle do Ciebie [z stad ta agresja (?)]...na 100% nie zrozumial tego w jeden dzien... Tylko sposob w jaki postanowil to zakomunikowac byl jednym z najbardziej beznadziejnych i zalosnych - pokazal ze zwykly palant z niego
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 15:42   #567
maczupikczu
Zadomowienie
 
Avatar maczupikczu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: dziurawej skarpetki
Wiadomości: 1 126
GG do maczupikczu
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez thekoracja Pokaż wiadomość
Czy to jest już teraz normalne być z kimś ponad 6 lat i w ciągu jednego dnia wyrzucić tę osobę ze swojego życia, jak niepotrzebnego śmiecia?
tak droga kolezanko to juz teraz jest normalne nawet po dluzszych zwiazkach, nawet malzenstwach, powiem cos wiecej bedzie jeszcze gorzej ludzie beda jeszcze bardziej obcy sobie zobaczycie sami, to juz sie nie dzieje dobrze na ziemi, cos sie zlego szykuje tak mi sie wydaje :/
__________________
gdzie gruby nie może tam chudego pośle
maczupikczu jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 15:54   #568
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
thekoracja wydaje mi się, że Cię świetnie rozumiem :/
Ja miałam podobną sytuację do Ciebie na początku, ale ostatecznie trochę inaczej się zakończyło. To chyba najgorsze co może się przytrafić, gdy taka wiadomość o rozstaniu spada na Ciebie bez ostrzeżenia, nagle, jak grom z jasnego Nieba. Ja miałam podobnie - tydzień po urodzinach mojego exa, na których było super i w ogóle wszyscy nasi znajomi nie mogli się podczas imprezy nadziwić, że taka super z nas para, że tacy zapatrzeni w siebie (a urodziny owe były raptem 1,5 miesiąca temu... :/) On mi nagle mówi przez telefon, że musimy się spotkać i pogadać na poważnie o naszym związku itd :O SZOK! Normalny szok. OK, czasem nam się zdarzały kłótnie, nasze charaktery też nie do końca okazały się zgrane, ale na pewno nie spodziewałam się w tamtym momencie rozstania! A jednak. Dlatego wiem co czujesz, gdy dostajesz tak mocny cios a jesteś na niego kompletnie nie przygotowana... Ja miałam to szczęście, że po tej pierwszej rozmowie postanowiliśmy dać sobie jeszcze szansę (konkretnie to ja wymogłam to chyba na nim, bo on już za bardzo nie chciał tego ciągnąć), i tak dwa tygodnie po pierwszej rozmowie odbyła się druga, która definitywnie zakończyła nasz związek. Tak jak podczas pierwszej zalewałam się łzami, prosiłam go, tłumaczyłam, że to jeszcze nic straconego, bla bla bla, tak podczas tej drugiej rozmowy, gdy zdążyłam się już oswoić z tą myślą było zupełnie inaczej, wiedziałam, że mogę się znów spodziewać gadki o rozstaniu, emocje już ze mnie zdążyły zejść częściowo i całkiem inaczej przeszłam przez tę rozmowę, bez łez, bez błagania, bez poniżania się.
Teraz po prawie 3 tygodniach od rozstania jestem już prawie całkowicie z powrotem poskładana, choć bywało różnie. Myślę, że właśnie zawdzięczam to temu, że wszystko odbyło się bez kłótni, na spokojnie, bez trzaskania drzwiami itp. Nasza ostatnia rozmowa trwała chyba koło 4 godzin, aż naprawdę już wszystko zostało powiedziane. Cieszę się, że tak to przebiegło. Mam nadzieję, że Twój facet zmądrzeje i da Ci szansę odzyskać spokój wewnętrzny właśnie zgadzając się na taką rozmowę. Naprawdę potrafię sobie tylko wyobrazić jak wielki jest Twój obecny ból. Najgorsze co może być to chyba właśnie takie niedomówienie, gdy nie znamy dokładnych powodów i po prostu nie potrafimy wówczas tego za sobą zamknąć, nie możemy iść dalej. Jeśli on Ci tego nie wytłumaczy to naprawdę znaczy, że bycie z tym facetem było jedną wielką pomyłką i musisz o nim czym prędzej zapomnieć, chociaż łatwo nie będzie :/
miałam DOKŁADNIE tak samo: pierwsza rozmowa na którą nie byłam przygotowana to było płakanie błaganie i histeria, jak teraz sobie to przypominam to mi głupio i chciałabym cofnąć czas, wiecie że zdołałam mu nawet powiedzieć głupotę typu: nie musisz mnie tak bardzo kochać, po prostu ze mną bądź...i zalewałam się przy tym łzami. Boże jak ja się cieszę że to już za mną, to chyba było najgorsze ze wszystkiego, w życiu nie czułam się wcześniej tak jakbym miała zaraz stracić oddech. A druga rozmowa z której jestem dumna: byłam spokojna i opanowana za to on płakał: z perspektywy czasu jest to jedyne czego nie jestem w stanie zrozumieć właśnie to że płakał w kontekście tego co zrobił i co zobaczyłam później i o czym się dowiedziałam. Staram się o tym nie myśleć i nie rozkładać tego na czynniki chociaż jak to teraz napisałam to znów głupia zaczęłam się zastanawiać a przecież doskonale wiem ze to nie ma sensu W ogóle nie wiem co się ze mną podziało ostatnio zaraz przychodzi ta przyjaciółka a ja się gryzę z myślami czy powiedzieć jej jak się czuję i że wcale nie jest w porządku i o tym co kiedyś próbowałam zrobić(tabletki). Wiem że powinnam no bo ktoś powinien o tym wiedzieć, takie ukrywanie uczuć i emocji to nic dobrego poza tym jak już będzie ze mną naprawdę źle to może ona mnie powstrzyma przed zrobieniem głupstwa ale z drugiej strony no to...ja chyba nie dam rady Będziemy gadać o pierdołach i znając życie słowa nie powiem. Już mam dość tego wszystkiego
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 16:08   #569
maczupikczu
Zadomowienie
 
Avatar maczupikczu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: dziurawej skarpetki
Wiadomości: 1 126
GG do maczupikczu
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

maryanna powiedz ulzy ci to, ja o swoich myslach samobojczych powiedzialam mamie i mam duze wsparcie, ciesze sie ze ktos sie boi i mysli o mnie no i wiadomo sprawdza czy jest wszystko ok u mnie
__________________
gdzie gruby nie może tam chudego pośle
maczupikczu jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-01-03, 16:30   #570
chuckysbride
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 515
Thumbs down Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Witam, jestem tu nowa, szukałam miejsca gdzie mogę się wygadać, jakiegoś wsparcia. Zakochałam się w niewłaściwej osobie, on nie pracuje, nie ma nawet gdzie mieszkać, tylko nocuje u znajomych, czyli po koleżankach. Ja mieszkam na stancji. To typ podrywacza,dostaje setki smsow dziennie od dziewczyn itp, taki playboy, do tego bardzo przystojny. Ale co tam o nim, chodzi o to że mi jest bardzo źle, siedzę sama, nie mam nawet chęci nic robić, ani oglądać filmu ani nic. Dobrze że jutro do pracy bo bym zwariowała. Probowałam gdzieś wyjść ale nie usiedzę z nikim nawet 5 minut. Tęsknię za jego obecnością i spokojem jaki mam w sobie kiedy mam go obok. Mam cały czas koleżankę włączoną na skype żeby nie czuć takiej pustki. On pisze do mnie na gg, czasami jakiś sms, ale same bzdury i rzeczy które mają mnie zdenerwować. Zresztą ja mam gdzieś taki kontakt, jak na kimś zależy to się przychodzi osobiście. Nie widziałam go już od 30 grudnia. Na Sylwka poszłam z kolegą i chciało mi sie płakać tak tęskniłam.Ok 2 w nocy napisał czy może u mnie nocować,ale że ten kolega nocował to nie było jak.Teraz jest chory i siedzi u tej koleżanki,nie chce przyjść. Nie piszę pierwsza,ani nie dzwonię, ale jak już on sie skontaktuje to nie mogę sie powstrzymać żeby nie napisać "Przyjdź" . Proszę pomożcie, co robić
chuckysbride jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:54.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.