Nierówne zarobki

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[SteveS]

Napisane przez bleblable2

LOL jaka w większości SOLIDARNOŚĆ JAJNIKÓW.

Już widzę te teksty jakby jakaś Pani napisała, mój partner zarabia sporo więcej ode mnie, a on sobie kupił coś za 1500 pod choinkę a mi za 100-200, zł, byłby by teksy co za burak, jaki cham, RZUĆ GO, skąpiec, jak tam on mógł i tak jeszcze z 10 stron ubliżających mu.

DZIEWCZYNO NIE RÓB WIOCHY, jak chcę torebkę kup sobie ją DZIŚ, przecież nikt Cię nie będzie rozliczał z własnych pieniędzy a pod choinkę kupcie sobie coś równego cenowo choćby za 100 zł. Ale aby nikt nie był wywyższony a drugi poniżony.

Jakby mi partnerka kupiła coś za 200 zł a sobie coś za prawie 10x tyle to poczułbym się jak szmata, a także że ona to PANI jest tyle wart, a ja to taki piesek i zasługuje najwyżej na te 200 zł bo więcej wat nie jestem. NIE WYRÓŻNIAĆ.
W zwykły dzień kupuj co chcesz, masz kasę, stać cię, proszę bardzo czemu nie , na zdrowie.

I jeszcze jedna sprawa która mnie intryguje a mianowicie, jak to facet zarabia dużo więcej to Panie chcą zazwyczaj wspólnego budżetu, bo jak to tak, wspólnego budżetu, no bo jak to inaczej przecież jest związek, wspólnota, no i jak, przychodzą wakacje on ma więcej kasy ona mniej, i jak on na Dominikanę leci ona nad Bałtyk sama? Jak tak. wspólnoty chcą, a jak już się zdarzy, że to ona więcej zarabia, to zaraz się pojawia, a dlaczego mam się z nim dzielić? Przecież to moje wypracowane pieniążki, moje moje tylko moje.
Takie podejście niektóre dziewczyny jak nie większość sknery mają, co jej to jej, a jak już partner ma więcej to dawaj, sponsoruj, bo przecież związek, wspólnota.

Więcej miłości drogie panie i poszanowania dla swoich partnerów.

Zapamiętaj, nawet jakbyś była bezrobotna a facet zarabiał sporo, nigdy by cię nie zostawił w domu i sam pojechał na wakacje, każdy zabrałby Cię ze sobą, za własne pieniądze. Nie bądźcie dusigroszami, bo sytuacja w życiu może jeszcze 100 razy się zmienić i wy będziecie zależne od niego.

Po pierwsze, w każdym układzie partnerskim ludzie mają własne ustalenia co do budżetu.
Po drugie, mój mąż często ma więcej kasy niż ja i sobie cos kupuje - nie mam nic przeciwko i nie oczekuję, że będzie kupował dla rowności coś i mi. Do budżetu dokładamy tak, żeby było równo - kasa i tak jest wspólna.
Po trzecie, i najważniejsze, najlepszym prezentem od mojego męża przez 8 lat znajomości był list walentynkowy, który mi napisał. I który kosztował go tylko uczucia U niego zaś na miejscu honorowym stoi słoik z krówkami - do kazdej przyczepiona jest karteczka z miłym słowem. I o tym prezencie też wspomina najcześciej. Najlepszy prezent to taki, który jest trafiony - to jest najważniejsze, a nie cena prezentu

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Hehe, a mnie akurat rozbawiło zdanie "jestem kobietą to mam więcej wydatków". To jest takie szufladkowanie że jak jestem kobietą to wydaję więcej na torebki, kosmetyki itp. Ale przecież facet też może kupować sobie markowe kosmetyki męskie i skórzane torby czy neseser, itp... Jeśli mamy tak szufladkowac wydatki na typowo kobiece i typowo męskie, to facet może powiedzieć, że on w końcu jest facetem, więc ma więcej wydatków niż kobieta: narzędzia, wymiana opon w samochodzie, akcesoria do samochodu, itd...

Nie można więc powiedzieć, że różnice w zarobkach się zacierają. Bo można dużo zarabiać a mało wydawać na kosmetyki i torebki... jest to też kwestia charakteru a nie płci. Ktoś może sobie kupować mało ciuchów, bo nie lubi. A z drugiej strony ktoś może ogranicza zakupy ciuchowe bo ma mało kasy, a gdyby zarabiał więcej, to może polubilby zakupy. Jeśli dużo zarabiasz i stać Cię na torebkę za 1500 zł to ją sobie kup. To raczej nie jest kwestia presentu tylko po prostu potrzebujesz torebki. Gdyby Twój chłop kupił sobie płaszcz na zimę za 100 zł, to nie znaczy to, że Ty też musisz sobie kupić taki za 100 żeby było równouprawnienie, tylko możesz kupić za 500, jeśli Cię na to stać. Nie jesteście po ślubie, nie macie wspólnoty majątkowej, więc masz tylko swój własny punkt odniesienia.

A prezent kupujesz taki jaki chcesz. To jest kwestia między wami. Gdybyś chciała mu kupić prezent za 1500 i Cię na to stać to kup. Jak chcesz za 200 to kup za 200. Ja osobiście, gdybym miała takie zarobki jak Ty, że spokojnie mogłabym wydać 1500 na torebkę, to na pewno wydalabym więcej na prezent. Chętnie bym kupiła taki za 700, ale mnie nie stać ;-)

[cholernarejestracja]

Trochę nie rozumiem problemu. Przecież prezent kupiony sobie, to żaden prezent, tylko zwykły wydatek. Pewnie jakby zsumować te wydatki na fryzjera, paznokcie i ciuchy to by wyszło więcej niż te 1500zł w skali roku, więc o co chodzi?

Co innego, gdyby np. autorka WYMAGAŁA prezentów za 1500zł, albo, nie wiem, szefowi w pracy kupiła coś za 600zł a partnerowi zestaw kosmetyków z Nivei, bo on jej też nic ąę nie kupił.

Ale tak długo, jak partner dostaje prezent, z którego się cieszy, to co za problem?

Serio, moim zdaniem kwestia z tyłka, zwłaszcza, że najbardziej boli to...siostrę a facet by się pewnie obśmiał jakby się dowiedział, że dziewczyna się waha, czy może sobie kupić drogą torebkę, bo to jakośtam ma związek z prezentami na święta. Wtf.

[MissChievousTess]

Napisane przez Liliananana

Przychodzę z takim problemem, nieproblemem. Jestem w kilkuletnim związku który uwazam za udany. Nie klocimy się za bardzo każdy wie co do niego należy i jest dobrze miedzy nami. Od pewnego czasu powiedzmy 2 lat zarabiam wiecej niż mój mezczyzna. Wspolny budzet ogarniamy w ten sposób ze kazde wrzuca na konto taka sama sume na rachunki i oplaty a reszta dla siebie. Jest to podzial elastyczny bo jak komus do czegos zabraknie to drugie zawsze doda. Jako kobieta mam wiecej wydatkow np. kosmetyki, torebki, ciuchy, fryjzer, kosmetyczka. Mój chlopak kupuje odziez rzadko. Nie dlatego ze go nie stac tylko po prostu nie lubi sklepow. Raz na pol roku okupi się od gory do dolu i ma w czym chodzic. Nie potrzebuje wiecej. Uwazam ze ta roznica w zarobkach w ten sposób się troche zaciera z racji tego ze mam wiecej wydatkow miesiecznie niż on.



Glupi problem pojawil się w mojej glowie teraz przed swietami. A przyczynila się do tego moja siostra która mi zaczela wypominac niektóre wydatki. Ida swieta a co za tym idzie swiateczne wyprzedaze. Marzylam o markowej torebce która kosztuje mniej wiecej 1,500zl po przecenie. Swojemu chlopakowi chcialam kupic prezent za około 200zl. Siostra twierdzi ze powinnam robic mu prezent o takiej samej wartosci albo swoje wydatki zmniejszyc do takiej samej kwoty co jego prezent. Nie wiem czy wyrazilam się jasno. Uslyszalam ze to wielka wiocha samemu kupowac drogie rzeczy a ukochanej osobie ochlapy. Jak patrze na swoje konto to stac mnie na zakup takiej torebki jaka chce. Chcialam ja, zarobilam na nia, nie ukradlam nikomu. Z drugiej strony kupno dwoch rzeczy o wartosci 3000zl razem to za duzo na moje mozliwosci. Mój chlopak takiego prezentu mi nie zrobi, bo go na to zwyczajnie nie stac. Nie oczekuje od niego drogich rzeczy, cieszy mnie nawet drobiazg od niego. Nie cisne go tez żeby znalazl lepsza prace. Lubi to co robi pozwala mu to na godne zycie i nie mam z tym problemu. Trafilam po prostu do takiego biznesu gdzie przy niewiele wiekszym nakladzie pracy można zarobic duzo wiecej. Dodatkowo wiem ze jemu nie zalezy na markowych rzeczach. Nie jest typem czlowieka któremu imponowaloby logo. A ja lubie i co zrobic?



Czuje taki niesmak po rozmowie z siostra. Nie chcialabym żeby
mój mezczyzna się czul jak gorszy sort. W naszym zwiazku ja jestem od gromadzenia rzeczy a on stawia na wspomnienia wyjscia do restauracji kina wakacje. Dlatego nie widze powodu żeby mu kupowac droga rzecz. Jak myslicie?

Gdybym zarabiała tak jak Ty na pewno nie kupiłabym sobie czegoś za 1500 zł, a dla TŻ'ta czy rodziny czegoś za 200 zł.
Serio. Pewnie, że cena rzecz drugorzędna, ale gdyby nie to, że TŻ zażyczyłby sobie konkretną rzecz za 200 zł i ani grosza więcej to czułabym się głupio sama wydając na jakieś zbytki, a jemu kupując coś za jakieś grosze. Myślę, że jeśli on mniej zarabia, a i tak inwestuje w wasze wspólne wyjścia no to faktycznie dużo tańszy prezent może sprawić, że będzie mu średnio przyjemnie. Bo święta raz w roku i choćby z takiej okazji czy z okazji urodzin na przykład mógłby raz na jakiś czas dostać od Ciebie coś droższego.
Inna sprawa, że nie widzę sensu wdawać tyle na torbę, nawet skórzaną bo one niszczą się praktycznie tak samo szybko jak skóropodobne, a jeszcze pielęgnacja naturalnej skóry jest i kłopotliwa i kosztowna. Spokojnie torbę skórzaną na lata mogłabyś mieć za 1/3 tej ceny, no ale rozumiem, że to kwestia jakiegoś snobizmu. Bo ceny skóry licowej raczej nie. Ja jako milionerka nie dałabym w życiu tyle za torbę. Prędzej dałabym na jakiś zabieg dla chorego dziecka czy coś takiego.

[elvegirl]

Napisane przez cholernarejestracja

Ale tak długo, jak partner dostaje prezent, z którego się cieszy, to co za problem?

Dobre pytanie

---------- Dopisano o 15:47 ---------- Poprzedni post napisano o 15:45 ----------

Napisane przez MissChievousTess

Ja jako milionerka nie dałabym w życiu tyle za torbę.

A ja bym dała, bo niby czemu nie? Jeśli stać mnie na coś, co mi się podoba, to po co mam na siłę szukać czegoś tańszego?

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Caudofemoralis]

Mi się wydaje, że partner autorki bardziej ucieszy się z tego kontrolera, niż, powiedzmy, z nesesera o podobnej wartości jak ta nieszczęsna torebka. W prezentach nie chodzi o to, żeby wydać jak najwięcej, tylko żeby obdarowywany się z podarku cieszył. A kupowanie czegoś dla siebie nie ma nic wspólnego z kupowaniem prezentów i nie powinno być żadnym wyznacznikiem (bo przecież tej torebki pod choinkę nie wsadzisz jako prezent od siebie dla siebie).

[zmieszany_facet]

A mnie zastanawia dlaczego wiele wizażanek w sytuacji gdy facet zarabia więcej oburzają się, że zrzutka na wydatki jak mieszkanie czy rachunki powinny być proporcjonalne do zarobków, a w sytuacji odwrotnej- jak kobieta zarabia więcej- to tylko suche stwierdzenie, że pewnie jemu to pasuje, bo pewnie nie ma potrzeb na większe wydatki na samego siebie. Doprawdy ciekawa sprawa

[White_Dove]

A czy na tej torebce bedzie nieusuwalna metka z cena? Twoj facet nie zna sie na torebkach nie bedzie wiedział ile kosztowała. Twoja kasa mozesz wydac na co chcesz. A to ile przeznaczysz na prezent dla faceta to Twoja sprawa.

[Naomi21]

Napisane przez Magdaaa24

Autorko razem z partnerem macie równy podział finansowy-mimo że on zarabia znacznie mniej od Ciebie (co jest dla mnie dziwne)-i w efekcie nie stać go na życie na takim poziomie jak Ty opisujesz.

Też na to zwróciłam uwagę i mi by się to nie podobało. Trochę też zgadzam się z kolegą, który napisał o solidarności jajników, bo pamiętam z wizażu takie same wątki, tyle że to facet zarabiał więcej. I wtedy były głównie nieprzychylne komentarze w stronę "chytrych" mężczyzn Uważam, że warto jednak gdzieś tam brać pod uwagę, że ktoś ma mniej kasy i niekoniecznie składać się 50/50, bo sprawiedliwie nie zawsze oznacza po równo. Żeby nie doszło do sytuacji jak u mojej znajomej, która zarabiała 4 razy mniej od męża i musiała pożyczać od niego na prezent urodzinowy dla dziecka - a potem oddawała

Co do samego problemu - kupuj sobie co chcesz i olewaj opinie innych.

[Ellsa]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Sorry za offtop- mam kilka torebek skórzanych, niektóre mają i po 20 lat i nadal nadają się do noszenia, czego nie mogę powiedzieć o skóropodobnych....

Autorko- za bardzo przejmujesz się opinią innych ludzi. To nie ich sprawa, na co wydajesz własne pieniądze. To nie oni Cię utrzymują i nie oni powinni rozliczać Cię z wydatków...Jak masz ochotę, możesz nawet całą wypłatę przepić/przepalić/wydać na wycieczkę/spalić w piecu...Dopóki nie latasz regularnie do rodziny po pożyczki- nic im do tego.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ale to zależy od sposobu myślenia. Jak się mniej zarabia to można gdybac. Ale jak się już zarabia dużo, to wtedy większość tych "milionerów" nie kupuje zwykłych rzeczy tylko raczej tzw "dobra luksusowe". I my się potem dziwimy dlaczego tacy bogacze bankrutuja... Bo bogacz szybko zarobi kilka tysięcy, ale później równie szybko je wydaje. Bo nie będzie jeździł skodą tylko ferrari. Niegdyś głośno było o gwiazdach które utopily miliony w nowych, wielkich domach i potem mieli problemy finansowe. Bo zainwestowali w wille po 500 m kwadratowych mimo, że do życia spokojnie wystarczyloby im połowę mniej. To taka pułapka dóbr luksusowych.

Mi kiedyś podobała się bardzo torebka za ponad 300 czy 400 zł ale jej nie kupiłam, bo uznałam że jest zbyt droga w stosunku do tego co oferuje. I też myślę sobie czasem, że gdybym była taką "milionerka" to bym kupowala wszystko jak leci. Ale znam też osoby które mogą sobie pozwolić na skórzane kurtki czy torebki powyżej tysiaka, ale kupują tańsze, bo uważają że to bez sensu wydawać np 1500 zł na torebkę.

Więc jak ktoś ma inne zdanie niż wy, to nie atakujcie od razu że "ooo, siostra autorki na wizaż przyszła".

[White_Dove]

Napisane przez zmieszany_facet

A mnie zastanawia dlaczego wiele wizażanek w sytuacji gdy facet zarabia więcej oburzają się, że zrzutka na wydatki jak mieszkanie czy rachunki powinny być proporcjonalne do zarobków, a w sytuacji odwrotnej- jak kobieta zarabia więcej- to tylko suche stwierdzenie, że pewnie jemu to pasuje, bo pewnie nie ma potrzeb na większe wydatki na samego siebie. Doprawdy ciekawa sprawa

Bo to rzadko spotykane by ONa zarabiała wiecej
Kazdy powinien dołozyc tyle na ile go stać. Osoba ktora zarabia np 5 tys np opłaca czyns a osoba mniej zarabiajaca kupuje jedzenie przykładowo.

[elvegirl]

Napisane przez Caudofemoralis

Mi się wydaje, że partner autorki bardziej ucieszy się z tego kontrolera, niż, powiedzmy, z nesesera o podobnej wartości jak ta nieszczęsna torebka. W prezentach nie chodzi o to, żeby wydać jak najwięcej, tylko żeby obdarowywany się z podarku cieszył.

Też tak mi się wydaje

Napisane przez zmieszany_facet

A mnie zastanawia dlaczego wiele wizażanek w sytuacji gdy facet zarabia więcej oburzają się, że zrzutka na wydatki jak mieszkanie czy rachunki powinny być proporcjonalne do zarobków, a w sytuacji odwrotnej- jak kobieta zarabia więcej- to tylko suche stwierdzenie, że pewnie jemu to pasuje, bo pewnie nie ma potrzeb na większe wydatki na samego siebie. Doprawdy ciekawa sprawa

A sprawdziłeś czy to te same wizażanki?

[Ellsa]

Napisane przez Naomi21

Też na to zwróciłam uwagę i mi by się to nie podobało. Trochę też zgadzam się z kolegą, który napisał o solidarności jajników, bo pamiętam z wizażu takie same wątki, tyle że to facet zarabiał więcej. I wtedy były głównie nieprzychylne komentarze w stronę "chytrych" mężczyzn Uważam, że warto jednak gdzieś tam brać pod uwagę, że ktoś ma mniej kasy i niekoniecznie składać się 50/50, bo sprawiedliwie nie zawsze oznacza po równo. Żeby nie doszło do sytuacji jak u mojej znajomej, która zarabiała 4 razy mniej od męża i musiała pożyczać od niego na prezent urodzinowy dla dziecka - a potem oddawała

Co do samego problemu - kupuj sobie co chcesz i olewaj opinie innych.

Tyle, że chyba nie odróżniasz związku od małżeństwa. W małżeństwie takie coś jest (przynajmniej dla mnie) nie do pomyślenia. W związku-co innego. W ciągu życia prawie każdy ma kilka dziewczyn/chłopaków- dlatego nie widzę powodu, żeby w nieformalnym związku kogoś regularnie finansować. Co innego jakiś prezent albo np. wspólny wyjazd raz na jakiś czas, ale regularne dorzucanie się do formalnie obcej osoby to lekka przesada. Męża/żonę ma się wręcz obowiązek utrzymywać, gdyby coś poszło nie tak (choroba, utrata pracy itp.). Poza tym, autorka nie kupuje sobie torebki jako prezentu pod choinkę.

[lubiekielbase]

Napisane przez MissChievousTess

Gdybym zarabiała tak jak Ty na pewno nie kupiłabym sobie czegoś za 1500 zł, a dla TŻ'ta czy rodziny czegoś za 200 zł.
Serio. Pewnie, że cena rzecz drugorzędna, ale gdyby nie to, że TŻ zażyczyłby sobie konkretną rzecz za 200 zł i ani grosza więcej to czułabym się głupio sama wydając na jakieś zbytki, a jemu kupując coś za jakieś grosze. Myślę, że jeśli on mniej zarabia, a i tak inwestuje w wasze wspólne wyjścia no to faktycznie dużo tańszy prezent może sprawić, że będzie mu średnio przyjemnie. Bo święta raz w roku i choćby z takiej okazji czy z okazji urodzin na przykład mógłby raz na jakiś czas dostać od Ciebie coś droższego.
Inna sprawa, że nie widzę sensu wdawać tyle na torbę, nawet skórzaną bo one niszczą się praktycznie tak samo szybko jak skóropodobne, a jeszcze pielęgnacja naturalnej skóry jest i kłopotliwa i kosztowna. Spokojnie torbę skórzaną na lata mogłabyś mieć za 1/3 tej ceny, no ale rozumiem, że to kwestia jakiegoś snobizmu. Bo ceny skóry licowej raczej nie. Ja jako milionerka nie dałabym w życiu tyle za torbę. Prędzej dałabym na jakiś zabieg dla chorego dziecka czy coś takiego.

Nie zgadzam się.

Ja też nie. Kupiłabym z 5 razy droższą.
Tekst o chorych dzieciach pozostawiam bez komentarza.

[elvegirl]

Napisane przez Ellsa

Tyle, że chyba nie odróżniasz związku od małżeństwa.

Dla mnie nie ma różnicy, tak czy siak wszystko jest kwestią ustaleń między partnerami i tego czy owe ustalenia sprawdzają się w praktyce, czy nie powodują dyskomfortu.
U autorki, z tego co autorka pisze, problemu w tym temacie w związku nie ma

[cholernarejestracja]

Najwyżej dostanę punkty, ale przepraszam, nie mogę się powstrzymać.

Miss, na wątku o DDD pytasz o pędzle hakuro i skarpetki nike. No powiem Ci, że jakbym ja zarabiała tyle, że by mnie było stać na hakury i najki, to kupiłabym zwykłe pędzle w Rossmanie i skarpetki na bazarku, a różnicę oddała na schronisko.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[201701121406]

Wolałabym dostać upatrzoną przeze mnie rzecz niż koniecznie coś za konkretną kwotę, bo partner za taką kupił sobie prezent.

[MissChievousTess]

Napisane przez cholernarejestracja

Najwyżej dostanę punkty, ale przepraszam, nie mogę się powstrzymać.
Miss, na wątku o DDD pytasz o pędzle hakuro i skarpetki nike. No powiem Ci, że jakbym ja zarabiała tyle, że by mnie było stać na hakury i najki, to kupiłabym zwykłe pędzle w Rossmanie i skarpetki na bazarku, a różnicę oddała na schronisko.

Skarpetki Nike kupuję dla TŻ'ta. Takie lubi, używa długo i intensywnie . I takie chce na prezent. A ja chcę mu kupić to, czego chce.
Hakuro bo to polska firma i mam jeden, który mnie nie uczulił.
Co do schroniska czy innych- jak mogę pomagam. Brałam koty z fundacji i tą fundację wspieram. Jak będzie mnie stać na więcej to będę wspierać więcej fundacji.
Pędzel z rossmana miałam i farbuje i mnie ta farba uczula bo mam dziedziczną alergię na metale ciężkie. Niestety byle jakiego chińskiego pędzla nie kupię bo co na na nim oszczędzę to wydam na dermatologa. I tyle.
Dla mnie pędzel Hakuro to nie jakiś mega giga snobizm. Snobizm to dla mnie Zoeva. I tych nie kupuję. Gdyby mi chińszczyzna nie szkodziła mogłabym kupić byle co na aliexpress. Ale nie mogę. Alergik niestety nie może kupić zawsze tego, czego by chciał.

[cholernarejestracja]

Napisane przez MissChievousTess

Skarpetki Nike kupuję dla TŻ'ta. Takie lubi, używa długo i intensywnie . I takie chce na prezent. A ja chcę mu kupić to, czego chce.
Hakuro bo to polska firma i mam jeden, który mnie nie uczulił.
Co do schroniska czy innych- jak mogę pomagam. Brałam koty z fundacji i tą fundację wspieram. Jak będzie mnie stać na więcej to będę wspierać więcej fundacji.
Pędzel z rossmana miałam i farbuje i mnie ta farba uczula bo mam dziedziczną alergię na metale ciężkie. Niestety byle jakiego chińskiego pędzla nie kupię bo co na na nim oszczędzę to wydam na dermatologa. I tyle.
Dla mnie pędzel Hakuro to nie jakiś mega giga snobizm. Snobizm to dla mnie Zoeva. I tych nie kupuję. Gdyby mi chińszczyzna nie szkodziła mogłabym kupić byle co na aliexpress. Ale nie mogę. Alergik niestety nie może kupić zawsze tego, czego by chciał.

No a przy zarobkach autorki torebka za 1500 to nie snobizm a tak w ogóle, to istotą snobizmu jest chęć imponowania INNYM, celowego manifestowania, żeby zrobić na kimś wrażenie. A autorce się po prostu ta torebka podoba i już. Nigdy Ci się nie zdarzyło kupić czegoś po zawyżonej cenie tylko dlatego, że było ładne i właśnie takie Ci się podobało?

I czy w takim razie Twój TŻ to snob, bo chce nosić skarpetki z nike? A mógłby zwykłe z biedronki? To i to skarpetki, znaczkiem się tylko różnią.

[lolita96]

Serio to takie dziwne że za mieszkanie płacą po rowno? Kobieta lub facet ma płacić więcej za wspólną przestrzeń tylko dlatego że trochę więcej zarabia? Mowimy tu oczywiście o sytuacji w której tą osobę stać spokojnie na zapłacenie połowy czynszu. Mi tam nie chciałoby się bawić w jakieś podziały opłat finansowych proporcjonalnie do zarobków.. płacenie po połowie jest ok.

Poza tym wydaje mi się, że niektórzy zapominają, ze autorka owszem zarabia więcej, ale nie jest to jakaś zabójcza różnica robiaca z niej bogaczke przy swoim f acecie. Osobiście wydaje mi się, że mowimy tutaj o różnicy w zarobkach rzędu 2 - 3 tysiące a nie 10 tysięcy, więc wydziwiacie

[Naomi21]

Napisane przez Ellsa

Tyle, że chyba nie odróżniasz związku od małżeństwa. W małżeństwie takie coś jest (przynajmniej dla mnie) nie do pomyślenia. W związku-co innego. W ciągu życia prawie każdy ma kilka dziewczyn/chłopaków- dlatego nie widzę powodu, żeby w nieformalnym związku kogoś regularnie finansować.

Rozróżniam, tyle że aktualnie ta różnica jest już bardzo mała. Poważny związek partnerski niewiele się różni od małżeństwa. Znam mnóstwo osób, które mają już (w okolicach 30!) drugiego męża czy żonę. Ślub też nie jest więc gwarancją, że za kilka lat nie będziemy sobie pluć w brodę kogo to "finansowaliśmy".

Przyjaciółka od 5 lat mieszkała z facetem i przyzwyczaili się do takiego modeli 50/50, mimo nierównych zarobków. Wzięli ślub, nic się nie zmieniło, bo lepiej zarabiająca strona nie widzi powodów, skoro dalej razem mieszkają i dotychczas wszystko funkcjonowało wyśmienicie.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[elvegirl]

Napisane przez lolita96

Serio to takie dziwne że za mieszkanie płacą po rowno?

Jeśli zarabiają podobnie, to tak. Jeśli by jego płacenie połowy opłat oznaczało znacznie niższą stopę życiową niż jego lubej, to już wtedy by był zgrzyt.
No ale właśnie, nie wiadomo o jakiej różnicy tu mówimy (i w zasadzie nie jest ona istotna, skoro obecny sposób płacenia za wspólne życie im pasuje), więc mamy gdybanie

[lubiekielbase]

Napisane przez MissChievousTess

Skarpetki Nike kupuję dla TŻ'ta. Takie lubi, używa długo i intensywnie . I takie chce na prezent. A ja chcę mu kupić to, czego chce.
Hakuro bo to polska firma i mam jeden, który mnie nie uczulił.
Co do schroniska czy innych- jak mogę pomagam. Brałam koty z fundacji i tą fundację wspieram. Jak będzie mnie stać na więcej to będę wspierać więcej fundacji.
Pędzel z rossmana miałam i farbuje i mnie ta farba uczula bo mam dziedziczną alergię na metale ciężkie. Niestety byle jakiego chińskiego pędzla nie kupię bo co na na nim oszczędzę to wydam na dermatologa. I tyle.
Dla mnie pędzel Hakuro to nie jakiś mega giga snobizm. Snobizm to dla mnie Zoeva. I tych nie kupuję. Gdyby mi chińszczyzna nie szkodziła mogłabym kupić byle co na aliexpress. Ale nie mogę. Alergik niestety nie może kupić zawsze tego, czego by chciał.

Bo już myślałam, że jesteś kolejną osobą ' jak będę mieć bilion dolarów to zacznę pomagać'. Dobrze, że się myliłam.

(Zamiast pędzli to może kup takie gąbeczki do twarzy? A cienie nakładaj pałeczkami do uszu.)

Ale patrz - chłopak Autorki będzie się cieszyć z prezentu za 200 zł. On jej droższego nie kupi, więc pewnie poczuł by się głupio jakby dostał za 800 zł, a on dął jej za 100. Więc Autorka ma wydać więcej, bo ...? A tak to kupi torbę na przecenie, którą chce, jej sie podoba i na długo jej starczy.

[Naomi21]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ciekawe co sądzi o tym chłopak autorki Ale skoro wszystko bajkowo to w ogóle temat bez sensu.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta