Wakacje z (wkrótce?) byłym chłopakiem?

[arrabbiata]

Napisane przez Eva ID

Ja widze tylko trzy rowiązania:

1. pokazujesz klasę i odpuszczasz wyjazd w myśl zasady, że nie ma on dla Ciebie żadnego znaczenia i Twój były może sobie jechać z kim chce a Ty nawet nie pytasz z kim, bo Cie to już po prostu nie obchodzi - moja wersja, bo ja bym tak zrobiła - on może to skomentować złośliwie, że się Ciebie pozbył, jeśli tak zrobi, to wystawi sobie sam opinię.

2. bierzesz mamę, ciocię, kuzynkę, sąsiadkę, szwagierkę lub inną kobietę z brzegu i jedziesz aby wypocząć, nie informując go w ogóle nawet z kim i dlaczego, jak chce to niech się sam dowiaduje - opcja niezbyt ciekawa, on będzie mógł skomentować to złośliwie, że musisz sobie baby szukać na wyjazd bo faceta byś nie znalazła.

3. odsprzedajesz wycieczkę innej parze - niech jadą za Was - też dobra opcja.

Z ciekawości - do jakiego resortu (miejscowości) w Tunezji jest ta wycieczka?

Co do punktu 1, i tak się dowiem, co to za osoba, bo trzeba będzie się wybrać do biura w 3 osoby, żeby to wszystko poprzepisywać. To samo, jakbym ja miała kogoś innego wziąć, ex tez by wiedział, kto to.

Coraz bardziej skłaniam się ku temu, żeby zrezygnować. Zobaczymy, co jeszcze ex nowego wymyślił, bo mamy dzisiaj wieczorem rozmawiać, w końcu 'to nie tylko ja o tym decyduję'

Wycieczka jest do Hammametu.

[tyneczka]

Moim zdaniem również powinnaś darować sobie ten wyjazd. To mogą być najgorsze wakacje w życiu i to jeszcze za jakie pieniądze... Odzyskaj swój wkład, odłóż i pojedź innym razem. Nazałatwiałaś się? Trudno. Zależało Ci na wspólnym wyjeździe, to dlatego. Ale teraz skoro sytuacja przedstawia się jak się przedstawia, to nie ma sensu lamentować nad tym jak się starałaś... A tak to zobaczysz przynajmniej kogo znalazł na Twoje miejsce

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez Eva ID

Mnie dało do myślenia to jego stwierdzenie, że ma kogoś już na Twoje miejsce.... mam podejrzenie, że to dziewczyna i to już znajoma od dłuższego czasu, tym bardziej, że powód kłótni i rozstania wydaje się zupełnie błahy, jego radosna rozmowa z Tobą po rostaniu bardzo podejrzana.....

Jeśli faktycznie nie masz nikogo na jego miejsce, to albo jedź sama, albo zrezygnuj, Twoja propozycja aby jechać razem jest zupełnie nietrafiona.

Arrabbiata, przykro mi

Też tak pomyślałam - nagły zwrot zachowania o 180 stopni daje do myślenia. Aczkolwiek - uwaga Pojechałabym z nim Tzn. z nim, ale nie z nim Dlaczego ja miałabym tracić imprezę? A niech jedzie, i niech chodzi tam swoimi ścieżkami

[arrabbiata]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;13452200]Też tak pomyślałam - nagły zwrot zachowania o 180 stopni daje do myślenia. Aczkolwiek - uwaga Pojechałabym z nim Tzn. z nim, ale nie z nim Dlaczego ja miałabym tracić imprezę? A niech jedzie, i niech chodzi tam swoimi ścieżkami [/QUOTE]


To musiałby chyba spać na podłodze albo balkonie

[MySoul695718]

ja bym wzieła swoje pieniadze i znalazła sobie jakąś atrakcyjna oferte last minute napewno bedzie ich sporo i bawiłabym sie znakomicie z nim nie bedzie ci łatwo po co użerać sie z kims na własnych wakacjach ??
bez sensu sie z nim użerać

[allmode]

Dziewczyny dobrze radzą - odzyskaj pieniądze i poszukaj last minute - są czasem naprawde swietne oferty. I tez przeżyjesz super wakacje, tyle ze bez nerwów. Bo wyjazd z tym facetem to raczej kiepski pomysł.
Swoja drogą - zerwałby z Tobą prędzej czy później, widac było mu to bardzo na rękę, zeby tak beznadziejnie banalny powód był przyczyną rozstania. Przykre, że trafiłaś na kogoś takiego.

[Eva ID]

Napisane przez arrabbiata

Wycieczka jest do Hammametu.

Ładne miejsce.... ale nie warte wyjazdu z byłym.

Zostawiasz decyzję jemu?! Dlaczego sama nie zadecydujesz ostro i postawisz sprawę tak jak Ty chcesz?

Stać Cię przecież na to, jesteś silną babką.

Nie chcesz go ranić, masz jeszcze nadzieję, czy Ty się sama niepotrzebnie nie oszukujesz? Czy naprawdę warto o niego walczyć? Chcesz jego czy nie chcesz być sama? Przemyśl to.

[studi]

Dziewczyny napisały wyżej bardzo mądre spostrzeżenie, że najprawdopodobniej ma na Twoje miejśce inną dziewczynę, bo powód kłotni był zbyt infantylny...JA bym sobie odpuściła-rozumiem,że Ci zalezy, ale w zimie mozna tez sie super z pzyjaciólmi bawić. No i kwestia noclegu-myslisz,że się zgodzi spać na ziemi?

[arrabbiata]

Napisane przez Eva ID

Ładne miejsce.... ale nie warte wyjazdu z byłym.

Zostawiasz decyzję jemu?! Dlaczego sama nie zadecydujesz ostro i postawisz sprawę tak jak Ty chcesz?

Stać Cię przecież na to, jesteś silną babką.

Nie chcesz go ranić, masz jeszcze nadzieję, czy Ty się sama niepotrzebnie nie oszukujesz? Czy naprawdę warto o niego walczyć? Chcesz jego czy nie chcesz być sama? Przemyśl to.

Racja, ja powinnam zrobić po swojemu. Po prostu mam 100 myśli na sekundę i trochę się pogubiłam.
Nie, nie chcę już dalej tego ciągnąć, to nie ma sensu. Ale strasznie mi żal, prawie 2 lata razem, to jednak coś.

Napisane przez studi

Dziewczyny napisały wyżej bardzo mądre spostrzeżenie, że najprawdopodobniej ma na Twoje miejśce inną dziewczynę, bo powód kłotni był zbyt infantylny...JA bym sobie odpuściła-rozumiem,że Ci zalezy, ale w zimie mozna tez sie super z pzyjaciólmi bawić. No i kwestia noclegu-myslisz,że się zgodzi spać na ziemi?

Heh, z tym noclegiem to nie na serio mówiłam
Co do dziewczyny- zapytam po prostu, kto zajmuje moje miejsce.

[Fresa]

Napisane przez arrabbiata

Jeszcze parę dni temu pisałam w innym wątku, jak kocham swojego chłopaka i nie zostawiłabym go w trudnych chwilach.

Ale niestety, w tą sobotę miarka się przebrała i to ostro. Nie chcę tutaj przytaczać wszystkich słów z naszej kłótni, może tylko kilka istotnych zdań: Otóż, dowiedziałam się m.in. że "męczył się ze mną prawie 2 lata", mam mu oddać pieniądze (300 zł), bo nie będzie na mnie wydawał (mówiłam tydzień wcześniej, że oddam zaraz po wypłacie, i oczywiście to zrobię. Ale co najlepsze, on wtedy odpowiedział, żebym się nie wygłupiała, że to nasza wspólna sprawa i mam nic nie oddawać )
Jeszcze parę innych przykrych słów, jaka to jestem beznadziejna, wytknął mi chyba wszystkie moje błędy, dzisiaj już nieistotne, wyciągał jakieś brudy, nie mam pojęcia, w jakim celu. A cały ten cyrk wziął się z tego, że-uwaga-zarzuciłam mu bluzę na plecy, bo mówił, ze mu zimno, po czym ona spadłą na ziemię, a on zaczął na mnie wjeżdżać z tego powodu. Byłam w ciężkim szoku, bo nigdy się tak nie zachowywał, nie wiem, co go napadło. Oboje wypiliśmy, fakt, ale on po alkoholu zawsze miał dobry humor a nie awanturniczy.
Nie mówiąc o 8 wielkim siniakach na moich rękach, kiedy mnie szarpał i nie chciał puścić (miałam u niego nocować po imprezie, ale dziwnym trafem po tym przeszła mi ochota przebywania z nim pod jednym dachem i chciałam wrócić do siebie). Miał też moje klucze od samochodu i nie chciał oddać przez pół godziny, 'bo wsiądę i będę jeździć po pijaku", tak jakbym mózgu nie miała i wsiadła kiedykolwiek po % za kółko... w końcu wyrwałam mu je siłą, do domu wróciłam taksówką.
Powiedziałam, że nie chcę go więcej na oczy widzieć, nienawidziłam go w tym momencie.

No i teraz sprawa wakacji. Miesiąc temu wykupiliśmy wczasy w Tunezji na tydzień. Wszystko zapłacone, wyjazd za 2 tygodnie.
Zadzwonił do mnie wczoraj rano, taki wesoły, szczęśliwy, że 'trzeba załatwić sprawę wakacji", że jeśli ja mam kogoś na jego miejsce, to spoko, pojedziemy do biura w trójkę i wszystko przepiszemy, tylko jak najszybciej. A jeśli nie, to on już kogoś ma na moje miejsce i oddadzą mi pieniądze i pojadą. Powiedziałam, że nie ma mowy, że ja zrezygnuję, to ja wszystko załatwiałam i za długo czekałam na te wakacje i odkładałam na nie żeby teraz z nich rezygnować, niby z jakiej racji.
No więc, ok, tylko muszę mieć kogoś na 100%, bo on nie wyobraża sobie jechać ze mną. Problem w tym, że nikt nie wytrzaśnie na pstryknięcie palcami 2.5 tys zł, i urlopu żeby jechać na wakacje, pytałam już znajomych, z którymi ewentualnie mogłabym pojechać. Nie wykupiliśmy ubezpieczenia na wypadek rezygnacji, wiec zrezygnować nie można, bo wszystko przepadnie.

Po przemyśleniu wszystkiego, zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam, że mam jeszcze jedną propozycję- pojedźmy na te wakacje razem, jak znajomi, albo po prostu spędźmy ostanie wczasy ze sobą i rozstańmy się po nich, jeśli naprawdę oboje będziemy tego chcieli.
Odpowiedział, ze nie wie, musi to przemyśleć. Mamy dzisiaj porozmawiać.

Co byście zrobiły na moim miejscu? Związek już ewidentnie sensu nie ma, gdyby nie te wakacje, to by nie było sprawy, koniec i tyle. Nie oleje na pewno takiej sumy pieniędzy no i szkoda wyjazdu, żeby rezygnować. Pojechać razem, chwilowo zawieszając broń, po czym każde idzie w swoją stronę? Wiem, że na wyjeździe byłoby wszystko ok, a później znowu to samo...
Tak poza tym, kocham go a jednocześnie nienawidzę po tym wszystkim...w życiu się tak na nikim nie zawiodłam.
Nie rozumiem, jak można powiedzieć komuś, że się go kocha, a za 2 godziny zwyzywać i zeszmacić... Mimo wszystko, szkoda, nie chciałam się rozstawać, ale nie mogłam inaczej, nigdy więcej nie chcę słyszeć takich słów od osoby, która podobno mnie kocha nad życie... Przykre.

Napisane przez arrabbiata

Szkoda mi tego wyjazdu naprawdę. Jeśli bym miała pojechać ze znajomymi, to dopiero w zimie Wcześniej w grę nie wchodziłaby zagranica.
Nawet nie pytałam, kogo ma na moje miejsce, podejrzewam, że któregoś z wolnych kumpli, nie sądzę, żeby już na drugi dzień znalazł sobie nową dziewczynę..

Napisane przez arrabbiata

Aha, zapomniałam dodać, że jeszcze podczas tej kłótni powiedział, że to ja "namówiłam go na ta gównianą wycieczkę"
Tylko czemu jarał się tym przez 2 tygodnie bez przerwy to nie wiem.

Napisane przez arrabbiata

widzę, ze tylko ja wpadłam na "genialny pomysł" przemęczenia się z facetem tydzień dłużej. Wiem, z boku wygląda to inaczej, ale to wszystko tak na świeżo, dlatego tak mi ciężko z tym wszystkim...

Napisane przez arrabbiata

Jak rozmawiałam wczoraj z chłopakiem przez telefon, powiedział, ze wiadomo, że na wyjeździe wszystko by było kolorowo, a po wakacjach znów to samo. Ale nie sądzę, że wszystko się poukłada, mam okropny niesmak po tym wszystkim, udawać, ze się nic nie stało, no nie da się.

Napisane przez arrabbiata

Przykre jest tylko to, że ja załatwiłam cały wyjazd tylko po to, żeby to on teraz pojechał sobie z kimś innym i się dobrze bawił beze mnie.
Najlepiej by było, żeby to on zrezygnował a ja miała kogoś na 100% pewnego. Niestety, zawsze coś...

Zamiast pięknych wakacji i wypoczynku możesz mieć niezły koszmar.
Albo jedź sama (skoro nie ma nikogo na jego miejsce) albo zrezygnuj z tego wyjazdu.
Cenniejszy od pieniędzy jest święty spokój.

[kermitowa]

nie pojechalabym na te wakacje z nim nawet gdyby mi zaplacil za to zebym z nim pojechala.
niech odda Ci pieniadze skoro ma z kim jechac.

a ty sie nie stresuj wakacje jeszcze trwaja moze jakis spontaniczny wypad ze znajomymi uda sie zalatwic.

uwierz mi naprawde szkoda jechac z nim na te wakcje jechac i sie denerwowac za wlasne zlotowki(jak to mawia moja mama).

[Eva ID]

Napisane przez arrabbiata

Co do dziewczyny- zapytam po prostu, kto zajmuje moje miejsce.

Mam dwa typy płci:

1. kolega - z którym chce razem na "polowanie" do Tunezji pojechać, lub podstawiony po to aby potem zamienić się jeszcze raz ale już bez Twojego udziału w biurze podróży na nową koleżankę.

2. koleżanka - dawno nie widziana "kuzynka", która cudem się odnalazła w rodzinie (i napewno Ci o niej już mówił, tylko Ty zapomniałaś lub nie słuchałaś jak zwykle) - lub siostra kolegi, który go poprosił o "przysługę" lub koleżanka z pracy/studiów.... z którą absolutnie nic go nie łączy oprócz przyjaźni.....

[oluskaaa922]

Napisane przez arrabbiata

Aha, zapomniałam dodać, że jeszcze podczas tej kłótni powiedział, że to ja "namówiłam go na ta gównianą wycieczkę"
Tylko czemu jarał się tym przez 2 tygodnie bez przerwy to nie wiem.

ojj ja to bym nie jechala przed wyjazdem może być jeszcze ok, ale nie wiesz, jak się będzie zachowywał na tych wczasach... żebyś nie musiała słuchać narzekania, a co to jest, a to jest beznadziejne itp.. co to za "gówniana wycieczka" jednym slowem...
skoro kogos ma na Twoje miejsce niech Ci odda kase, będziesz miała święty spokój, nie wypoczniesz teraz, wypoczniesz potem ze znajomymi.

[madmuazelle]

Skoro to gówniana wycieczka według niego,to znalazłabym kogoś na jego miejsce,a niech on się kisi tam gdzie mieszkacie. Jeśli to niemożliwe,rządałabym zwrot kasy,aleee po przemysleniu,niezrezygnow ałabym z wycieczki bo dlaczego masz rezygnowac skoro on związek niszczy.Ty jedz i się baw dobrze.

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez arrabbiata

Jeszcze parę dni temu pisałam w innym wątku, jak kocham swojego chłopaka i nie zostawiłabym go w trudnych chwilach.

Ale niestety, w tą sobotę miarka się przebrała i to ostro. Nie chcę tutaj przytaczać wszystkich słów z naszej kłótni, może tylko kilka istotnych zdań: Otóż, dowiedziałam się m.in. że "męczył się ze mną prawie 2 lata", mam mu oddać pieniądze (300 zł), bo nie będzie na mnie wydawał (mówiłam tydzień wcześniej, że oddam zaraz po wypłacie, i oczywiście to zrobię. Ale co najlepsze, on wtedy odpowiedział, żebym się nie wygłupiała, że to nasza wspólna sprawa i mam nic nie oddawać )
Jeszcze parę innych przykrych słów, jaka to jestem beznadziejna, wytknął mi chyba wszystkie moje błędy, dzisiaj już nieistotne, wyciągał jakieś brudy, nie mam pojęcia, w jakim celu. A cały ten cyrk wziął się z tego, że-uwaga-zarzuciłam mu bluzę na plecy, bo mówił, ze mu zimno, po czym ona spadłą na ziemię, a on zaczął na mnie wjeżdżać z tego powodu. Byłam w ciężkim szoku, bo nigdy się tak nie zachowywał, nie wiem, co go napadło. Oboje wypiliśmy, fakt, ale on po alkoholu zawsze miał dobry humor a nie awanturniczy.
Nie mówiąc o 8 wielkim siniakach na moich rękach, kiedy mnie szarpał i nie chciał puścić (miałam u niego nocować po imprezie, ale dziwnym trafem po tym przeszła mi ochota przebywania z nim pod jednym dachem i chciałam wrócić do siebie). Miał też moje klucze od samochodu i nie chciał oddać przez pół godziny, 'bo wsiądę i będę jeździć po pijaku", tak jakbym mózgu nie miała i wsiadła kiedykolwiek po % za kółko... w końcu wyrwałam mu je siłą, do domu wróciłam taksówką.
Powiedziałam, że nie chcę go więcej na oczy widzieć, nienawidziłam go w tym momencie.

No i teraz sprawa wakacji. Miesiąc temu wykupiliśmy wczasy w Tunezji na tydzień. Wszystko zapłacone, wyjazd za 2 tygodnie.
Zadzwonił do mnie wczoraj rano, taki wesoły, szczęśliwy, że 'trzeba załatwić sprawę wakacji", że jeśli ja mam kogoś na jego miejsce, to spoko, pojedziemy do biura w trójkę i wszystko przepiszemy, tylko jak najszybciej. A jeśli nie, to on już kogoś ma na moje miejsce i oddadzą mi pieniądze i pojadą. Powiedziałam, że nie ma mowy, że ja zrezygnuję, to ja wszystko załatwiałam i za długo czekałam na te wakacje i odkładałam na nie żeby teraz z nich rezygnować, niby z jakiej racji.
No więc, ok, tylko muszę mieć kogoś na 100%, bo on nie wyobraża sobie jechać ze mną. Problem w tym, że nikt nie wytrzaśnie na pstryknięcie palcami 2.5 tys zł, i urlopu żeby jechać na wakacje, pytałam już znajomych, z którymi ewentualnie mogłabym pojechać. Nie wykupiliśmy ubezpieczenia na wypadek rezygnacji, wiec zrezygnować nie można, bo wszystko przepadnie.

Po przemyśleniu wszystkiego, zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam, że mam jeszcze jedną propozycję- pojedźmy na te wakacje razem, jak znajomi, albo po prostu spędźmy ostanie wczasy ze sobą i rozstańmy się po nich, jeśli naprawdę oboje będziemy tego chcieli.
Odpowiedział, ze nie wie, musi to przemyśleć. Mamy dzisiaj porozmawiać.

Co byście zrobiły na moim miejscu? Związek już ewidentnie sensu nie ma, gdyby nie te wakacje, to by nie było sprawy, koniec i tyle. Nie oleje na pewno takiej sumy pieniędzy no i szkoda wyjazdu, żeby rezygnować. Pojechać razem, chwilowo zawieszając broń, po czym każde idzie w swoją stronę? Wiem, że na wyjeździe byłoby wszystko ok, a później znowu to samo...
Tak poza tym, kocham go a jednocześnie nienawidzę po tym wszystkim...w życiu się tak na nikim nie zawiodłam.
Nie rozumiem, jak można powiedzieć komuś, że się go kocha, a za 2 godziny zwyzywać i zeszmacić... Mimo wszystko, szkoda, nie chciałam się rozstawać, ale nie mogłam inaczej, nigdy więcej nie chcę słyszeć takich słów od osoby, która podobno mnie kocha nad życie... Przykre.

Wiesz co tez miała propozycje od bylego na wczasy w Tunezji wlasnie. W sumie chciałam jechac, bo nie byłam i odpoczełabym troche i zrelaksowałabym sie... Stwierdziłam jednak, ze za bardzo go nie cierpie i zepsulby mi cały wyjazd i obrzydziłby Tunezje. Nie sadze,zebym miała mile wspomnienia z wyjazdu z ex.
Na Twoim miejscu, hmmm nie wiem, co bym zrobiła, wy chyba jestescie w lepszych stosunkach, no i zapłaciłas, fajne wakacje... no szkoda,ze akurat tak sie złozyło tuz przed... przykre. Nie umiem doradzic.

[arrabbiata]

Napisane przez madmuazelle

Skoro to gówniana wycieczka według niego,to znalazłabym kogoś na jego miejsce,a niech on się kisi tam gdzie mieszkacie. Jeśli to niemożliwe,rządałabym zwrot kasy,aleee po przemysleniu,niezrezygnow ałabym z wycieczki bo dlaczego masz rezygnowac skoro on związek niszczy.Ty jedz i się baw dobrze.

Przecież to wszystko moja wina, bo to ja "nie chcę go więcej widzieć na oczy", a nie on. Tzn tak powiedział. On jest niewinny.

Nie wiem, dalej nad tym wszystkim myślę...

[Eva ID]

Napisane przez arrabbiata

Przecież to wszystko moja wina, bo to ja "nie chcę go więcej widzieć na oczy", a nie on. Tzn tak powiedział. On jest niewinny.

ehhh..... jakie to TYPOWE.....

Podstawowe pytanie: Ty chcesz z nim być?

[arrabbiata]

Napisane przez Eva ID

Podstawowe pytanie: Ty chcesz z nim być?

Bardzo głupio zabrzmi, jak powiem, że chcę, ale nie mogę?
Kocham go, ale po tym wszystkim nie zostanę z nim To było przegięcie.

[madmuazelle]

Napisane przez arrabbiata

Przecież to wszystko moja wina, bo to ja "nie chcę go więcej widzieć na oczy", a nie on. Tzn tak powiedział. On jest niewinny.

Nie wiem, dalej nad tym wszystkim myślę...

Jak już napisała Eva,to typowe że zwalają wine na swe dziewczyny,a oni niewiniątka. Mój były gdy mnie zostawił dla innej,to mi pisał że mu szczęścia nie dawałam. Potem mu się gadka odwróciła.

[Eva ID]

Napisane przez arrabbiata

Bardzo głupio zabrzmi, jak powiem, że chcę, ale nie mogę?
Kocham go, ale po tym wszystkim nie zostanę z nim To było przegięcie.

Nie, nie zabrzmi głupio..... tylko, czy to prawda, czy sama siebie nie okłamujesz? Patrzysz na dwa lata przeszłości.... to tylko/aż dwa lata.... kochasz go.... ale czy to prawdziwa miłość, czy już tylko przyzwyczajenie?

Czy boisz się, że sama nie dasz sobie rady i ..... co inni powiedzą? Wokół wszyscy "sparowani", uważasz, że też musisz trwać w związku dla samego faktu bycia w związku? Pomyśl egoistycznie o sobie.... chcesz go bo nie chcesz aby był z inną, czy dlatego, że to "ten jedyny i na zawsze"....

Czy aby napewno to ten "jedyny"? Wart jest Twoich poświęceń i Twojego wybaczenia.... zaraz, zaraz.... to nie Ty jemu, lecz on Tobie ewentualnie mógłby wybaczyć..... wszak wyraźnie powiedział, że to TWOJA WINA.

Arrabbiata, nie nam na Wizażu, ale Ty sama sobie przed lustrem powiedz, czy on jest tego wart?
Ja powiem, że mężczyźni jednak kochają zołzy i nie wyobrażam sobie (mówię o sobie) powrotu do faceta, który wmawiałby mi "moją winę", nie ma szans... no wiem, co mówię, miałam podobne sytuacje.

[perseusz]

Albo się coś kończy albo nie. Trzeba mieć jaja w życiu i ponosić konsekwencje. A takie bujanie się niewiadomo w którą stronę nic dobrego nie wnosi.

PS. mam 2,5tys i mnóstwo wolnego czasu.

[Eva ID]

Napisane przez perseusz

PS. mam 2,5tys i mnóstwo wolnego czasu.

Perseusz..... czyżby to była propozycja dla Arrabbiaty?

Hej, Arrabbiata, to jest jakieś rozwiązanie

[arrabbiata]

Napisane przez Eva ID

Nie, nie zabrzmi głupio..... tylko, czy to prawda, czy sama siebie nie okłamujesz? Patrzysz na dwa lata przeszłości.... to tylko/aż dwa lata.... kochasz go.... ale czy to prawdziwa miłość, czy już tylko przyzwyczajenie?

Czy boisz się, że sama nie dasz sobie rady i ..... co inni powiedzą? Wokół wszyscy "sparowani", uważasz, że też musisz trwać w związku dla samego faktu bycia w związku? Pomyśl egoistycznie o sobie.... chcesz go bo nie chcesz aby był z inną, czy dlatego, że to "ten jedyny i na zawsze"....

Czy aby napewno to ten "jedyny"? Wart jest Twoich poświęceń i Twojego wybaczenia.... zaraz, zaraz.... to nie Ty jemu, lecz on Tobie ewentualnie mógłby wybaczyć..... wszak wyraźnie powiedział, że to TWOJA WINA.

Arrabbiata, nie nam na Wizażu, ale Ty sama sobie przed lustrem powiedz, czy on jest tego wart?
Ja powiem, że mężczyźni jednak kochają zołzy i nie wyobrażam sobie (mówię o sobie) powrotu do faceta, który wmawiałby mi "moją winę", nie ma szans... no wiem, co mówię, miałam podobne sytuacje.

Przeżywałam już rozstania, to nie koniec świata, choć na razie jest mi ciężko, wiadomo. A czy to ten jedyny- widać nie. Chyba za bardzo się różniliśmy. Nie widzę sensu dalszego związku z nim.

Tak poza tym, to napisał mi wczoraj jeszcze, że dobrze wiem, ze to co mówił to nieprawda, że przeżył najcudowniejsze 2 lata w swoim życiu Jasne. Ale przeprosin ani śladu.

Napisane przez perseusz

PS. mam 2,5tys i mnóstwo wolnego czasu.

Też miałam/mam i co z tego wyszło to można poczytać

[Marseille]

Mysle, że wyjazd z ex jest najgorszym wyjściem. Pewnie go podbudowałaś tym, że zaproponowałaś mu wyjazd jeszcze ''razem''. Ta opcja odpada. Zgarnij kase od niego i jedz nad polskie morze, badz mazury nie wiem. Z daleka od niego przedewszystkim.

[perseusz]

Napisane przez arrabbiata

Też miałam/mam i co z tego wyszło to można poczytać

A między wierszami umiemy czytać??? Tam paszport jest potrzebny???

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Taka mała uwaga organizacyjna. W umowie powinnaś mieć zapisane ile czasu przed wycieczką można odstąpić ją komuś innemu. Lepiej się szybko dowiedz w biurze, czy jeszcze możesz zrezygnować na rzecz kogoś innego, bo 2 tygodnie to b. mało czasu, a jeszcze wycieczka jest zagraniczna...

Napisane przez perseusz

A między wierszami umiemy czytać??? Tam paszport jest potrzebny???

No raczej
http://www.annatravel.pl/index.php?pid=38&li_id=226

[arrabbiata]

Napisane przez perseusz

A między wierszami umiemy czytać??? Tam paszport jest potrzebny???

Nie, coś ty, nie zrozumiałam przekazu
Nie wiem, pewnie tak.

[stasiek]

ja myślę, że
a) porozmawiacie i wrócicie do siebie
b) to, że on już ma kogoś na ten wyjazd zamiast Ciebie, to pic na wodę aby Cię wkurzyć

[arrabbiata]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;13454668]Taka mała uwaga organizacyjna. W umowie powinnaś mieć zapisane ile czasu przed wycieczką można odstąpić ją komuś innemu. Lepiej się szybko dowiedz w biurze, czy jeszcze możesz zrezygnować na rzecz kogoś innego, bo 2 tygodnie to b. mało czasu, a jeszcze wycieczka jest zagraniczna...
[/QUOTE]


Właśnie czytam tą umowę i jeśli dobrze zrozumiałam, to za każde dokonane zmiany pomiędzy 21 a 8 dniem od wyjazdu, płaci się ....80% ceny wycieczki
40 dni wcześniej byłoby to tylko 100 zł.

[perseusz]

Buuuuu!
A ja już kąpielówki na pupie cerowałem, już rękawki napompowałem,
nawet klatę chciałem ogolić a tu klops.
A serio serio to ja na Twoim miejscu w życiu bym nie pojechał po takim czymś. Są rzeczy ważniejsze niż pieniądze.