McDonald a zdrowie???

[_vixen_]

Mnie jednak ogólnie razi to, jaką ilością reklam bombardowane są dzieci. Niedawno weszły na polski rynek ciasteczka OREO, kolejna przynęta z lizaniem i przekręcaniem ciastka. Są rodzice mądrzy, którzy nie będą niemowalaka karmić frytkami i brać dzieci co dwa dni na żarcie do Maca...ale są tacy, którzy takich przymiotów umysłu jednak nie posiadają A ofiarami tych reklam stają się wtedy niewinne dzieci.
Przykład z mojego otoczenia - dzieci pojone coca colą, nawet obiad tym popijają (no fakt, ostatnio reklama tak każe...), w samochodzie pełno pudeł po Happy Mealach, maggi do zup leją litrami. I co te dzieci winne, że rodzice głupi nie nauczyli ich podstaw sensownego żywienia, tylko karmią je reklamowanym świństwem?

[Foka29]

Napisane przez _vixen_

Dlaczego?

Dla mnie "Super Size Me" jest akurat dość wiarygodny.

Może i wiarygodny, ale mocno przesadzony.
Nikt nie jada codziennie i tylko wyłącznie w fast foodzie, a co najwyżej kilka razy do roku - czy to od razu zabija?
Można też zrobic tendencyjny filmik w drugą stronę: człowiek cały miesiąc je tylko sałatę, marchew i popija wodą mineralną. Na koniec filmu użalamy się nad anemią delikwenta, bladością skóry i spadkiem wagi.

Co do akcji charytatywnych Mc. No nikt chyba poważnie nie myśli, że to tak z dobrego serca Marketing i tyle. Choc jak ktoś już wspomniał lepiej żeby wywalali kasę na badania niż na śmietnik w postaci ulotek na klatkach schodowych.

[_vixen_]

Ale sałata, marchew i woda mineralna to też przecież nie jest zdrowa i pełnowartościowa dieta. Jasne, że film jest przesadzony, musi taki być, żeby zwrócić uwagę na problem fastfoodów. W książce autor opisuje wiele innych ciekawych kwestii: obecność fast foodów w szkołach, zmianę w sposobie odżywania mieszkanców USA na przestrzeni kilkudziesięciu lat panowania fastfoodów.

[Foka29]

Napisane przez _vixen_

Ale sałata, marchew i woda mineralna to też przecież nie jest zdrowa i pełnowartościowa dieta. Jasne, że film jest przesadzony, musi taki być, żeby zwrócić uwagę na problem fastfoodów. W książce autor opisuje wiele innych ciekawych kwestii: obecność fast foodów w szkołach, zmianę w sposobie odżywania mieszkanców USA na przestrzeni kilkudziesięciu lat panowania fastfoodów.

Oczywiście, że nie. Toteż nikt przy zdrowych zmysłach nie żywi się samą marchwią ani samymi hamburgerami. O tym własnie pisałam.

Na szczęście nam jeszcze daleko do amerykańskiego stylu życia... oby jak najdłużej.
Zmiany w szkołach, z tego co wiem, też raczej idą w dobrych kierunkach. Za moich czasów można było kupic hot -doga, hamburgera, pączka, drożdżówkę albo chipsy. Człowiek był głody, kanapek zapomniał i nie miał wyboru - jadł syf.
Teraz w sklepikach sa też kanapki, owoce. W niektórych szkołach dyrektorzy zabraniają sprzedaży chipsów i batoników.

[chimera_v]

Uważam, że mylimy tutaj 3 rzeczy:
- fast foody jako takie
- złe nawyki żywieniowe
- działania marketingowe McDonald zmierzające do zmiany obrazu firmy, a jednocześnie zachęcające rodziców i dzieci do kontynuowania tam zakupów.

Na każde z tych zagadnień można zrobić oddzielny temat

Uważam, że sama idea fast-foodów nie jest zła. Kiedy się śpieszysz na mieście, a czas goni nawet mi zdarza się ugryźć kawałek hamburgera, albo pizzy. Ale staram się na ogół jeść "zdrowo", albo przynajmniej racjonalnie. Zadaniem rodziców jest przekonać dzieci, że żywność z wielkich fast foodowych sieciówek jest niezdrowa i nie należy po nią zbyt często sięgać.
Na pewno nie jest ona w stanie zapewnić wszystkich (ani nawet połowy!) składników potrzebnych do zrównoważonego rozwoju.
Zwłaszcza należy dzieciom zwracać uwagę na metody natrętnych reklam i promocji "zdrowego trybu życia z McDonald".

[muszynianka]

Napisane przez _vixen_

Mnie jednak ogólnie razi to, jaką ilością reklam bombardowane są dzieci. Niedawno weszły na polski rynek ciasteczka OREO, kolejna przynęta z lizaniem i przekręcaniem ciastka. Są rodzice mądrzy, którzy nie będą niemowalaka karmić frytkami i brać dzieci co dwa dni na żarcie do Maca...ale są tacy, którzy takich przymiotów umysłu jednak nie posiadają A ofiarami tych reklam stają się wtedy niewinne dzieci.
Przykład z mojego otoczenia - dzieci pojone coca colą, nawet obiad tym popijają (no fakt, ostatnio reklama tak każe...), w samochodzie pełno pudeł po Happy Mealach, maggi do zup leją litrami. I co te dzieci winne, że rodzice głupi nie nauczyli ich podstaw sensownego żywienia, tylko karmią je reklamowanym świństwem?

Jestem reklamożercą, kupiłam te oreo i chciałam przekręcić ale się rozsypało

---------- Dopisano o 11:55 ---------- Poprzedni post napisano o 11:53 ----------

Oj dobra wy się bulwersujecie że McDonald atakuje mózgi dzieci. Tja, a wesołe reklamy Danonków i Parówek dla dzieci? Proszę was, rodzice łykają to jak ławica ryb haczyki i karmią dzieci Danonkami i Parówami i chyba nawet ty vixen zrobiłaś o tym temat. Pseudo zdrowe żywienie i reklamy skierowane do dzieci są zewsząd.

[chimera_v]

Oczywiście, reklamy kierowane do dzieci są wszędzie. Rodzic ma uświadomić, że nie wszystko co pokazuje się w TV jest zdrowe.

[olenkasz]

Napisane przez Foka29

Może i wiarygodny, ale mocno przesadzony.
Nikt nie jada codziennie i tylko wyłącznie w fast foodzie, a co najwyżej kilka razy do roku - czy to od razu zabija?
Można też zrobic tendencyjny filmik w drugą stronę: człowiek cały miesiąc je tylko sałatę, marchew i popija wodą mineralną. Na koniec filmu użalamy się nad anemią delikwenta, bladością skóry i spadkiem wagi.

Co do akcji charytatywnych Mc. No nikt chyba poważnie nie myśli, że to tak z dobrego serca Marketing i tyle. Choc jak ktoś już wspomniał lepiej żeby wywalali kasę na badania niż na śmietnik w postaci ulotek na klatkach schodowych.

nie wiadomo czy na pewno nikt tak nie jada. myślę, że są osoby, które spożywają conajmniej jeden posiłek dziennie w macu.

Napisane przez Foka29

Oczywiście, że nie. Toteż nikt przy zdrowych zmysłach nie żywi się samą marchwią ani samymi hamburgerami. O tym własnie pisałam.

Na szczęście nam jeszcze daleko do amerykańskiego stylu życia... oby jak najdłużej.
Zmiany w szkołach, z tego co wiem, też raczej idą w dobrych kierunkach. Za moich czasów można było kupic hot -doga, hamburgera, pączka, drożdżówkę albo chipsy. Człowiek był głody, kanapek zapomniał i nie miał wyboru - jadł syf.
Teraz w sklepikach sa też kanapki, owoce. W niektórych szkołach dyrektorzy zabraniają sprzedaży chipsów i batoników.

chodzę do ostatniej klasy liceum. u nas w sklepiku szkolnym są : czipsy, batony, slodkie napoje, woda oraz drożdżówki. tyle w temacie wielkich zmian

[muszynianka]

No właśnie chodzisz do LICEUM nie do PODSTAWÓWKI czy GIMNAZJUM. W liceum jesteście raczej duzi, to tak jakby wprowadzić ograniczenia na bufety w szkołach wyższych.
ALE stołówki szkolne mają normy i wytyczne odnośnie żywienia. Dobra, nie wszystkie szkoły mają stołówki - a szkoda. Ale jak mają to lepiej kupić dziecku obiady po 2-3 złote niż codziennie dawać to do rączki

[Agnes1990]

Napisane przez chimera_v

Oczywiście, reklamy kierowane do dzieci są wszędzie. Rodzic ma uświadomić, że nie wszystko co pokazuje się w TV jest zdrowe.

Całkowicie popieram Twoje stwierdzenie!
Reklama jest po to, aby zachęcić do kupna jakiegoś towaru/usługi itp.
Dzieci na coś takiego są niesamowicie podatne!
Zwłaszcza, gdy reklama jest kolorowa itd.
Wiem, jak reaguje na reklamę McDonald's o 'rycerzu' moja czteroletnia siostra.
Po reklamie jest 'Mamo, kupisz mi?'.
I tutaj rodzic/starsze rodzeństwo odgrywa kluczową rolę!
Trzeba nauczyć dzieci, że nie wszystko, co widzą i słyszą jest dla nich dobre.

[Foka29]

Napisane przez olenkasz

nie wiadomo czy na pewno nikt tak nie jada. myślę, że są osoby, które spożywają conajmniej jeden posiłek dziennie w macu.
(...)

Też myślę, że są osoby,które sie tak żywią ale to jakiś margines błędu, a nie zjawisko masowe - nie w Polsce.
Nie znam nikogo w swoim otoczeniu, kto stołowałby się regularnie w fast foodach. Większośc jada od czasu do czasu (w przedziele od raz w tygodniu do kilku razy w roku(ja)). Znam też takich nielicznych, którzy fast foodem nie skalają swojego żołądka

W USA problem polega na tym, że fast foody są autentycznie tanie, więc można się opchac jak świnia za pół darmo.

[muszynianka]

No właśnie, autentycznie tanie. U nas zestaw powiększony to koło 17 zł. razy 30 dni... jak już ktoś ma aż tyle kasy by wyrzucić pół tysiąca na stołowanie się poza domem to wątpię by był to mcdonald

[cerveza]

Napisane przez _vixen_

Dlaczego?

Dla mnie "Super Size Me" jest akurat dość wiarygodny.

Fat Head przedstawia podobny eksperyment, przy nieco innych założeniach i pokazuje pewne błędy w "rozumowaniu" autora SSM. Nie chcę Ci spojlera robić, dlatego polecam zobaczyć, jeśli będziesz miała czas i okazję.

Widzę, że nawet jest online : http://www.☠☠☠☠☠☠☠☠☠/film,Jak-dobrze-...-PL,18545.html

[Wyrak]

Napisane przez hecate

Ty jestes rodzicem i Ty bierzesz odpowiedzialnosc za Twoje dziecko. Rozmawiasz z nim i tlumaczysz mu.

Zabawki w happy meal byla, sa i beda. Mama zabierala mnie i siostre do mcshita czasem - Nie bylo to wyjscie na wartosciowy posilek ale mily akcent - 'deser'.
Nie jestem uzalezniona od McShita, parktycznie nie jem miesa, moja siostra zostala wegetarianka. Zabawki w Happy Meal nie zrujnowaly nam zycia.

Pewnie, ze to rodzic odpowiada za dziecko; ale to nie zmienia faktu podprogowego przekazu. No i nikt (a przynajmniej ja) nie twierdzi, ze zabranie dziecka do McShita to uzaleznienie na zycie

Napisane przez Foka29

Oczywiście, że nie. Toteż nikt przy zdrowych zmysłach nie żywi się samą marchwią ani samymi hamburgerami. O tym własnie pisałam.

Na szczęście nam jeszcze daleko do amerykańskiego stylu życia... oby jak najdłużej.
Zmiany w szkołach, z tego co wiem, też raczej idą w dobrych kierunkach. Za moich czasów można było kupic hot -doga, hamburgera, pączka, drożdżówkę albo chipsy. Człowiek był głody, kanapek zapomniał i nie miał wyboru - jadł syf.
Teraz w sklepikach sa też kanapki, owoce. W niektórych szkołach dyrektorzy zabraniają sprzedaży chipsów i batoników.

Primo - sa ludzie, ktorzy zyja glownie na fastfoodach.
Secudno - Polakom niestety wcale do takiego trybu zycia nie jest daleko Tylko dostepnosc cenowa i nasycenie rynku syfem jest mniejsze, ale tryb zycia juz hamerykanski.

PS. Ciekawy ten Fat Head Tu jest strona jesli kogos interesuje: http://www.fathead-movie.com/index.php/about/

[Bayje]

Napisane przez karolbajer

[...]bo to udana inicjatywa , chociaż McDonal i zdrowie jakoś mi nie pasująDD

McDonald's i zdrowie ?
i tak i nie.
Zacznijmy od tego, że tam te kanapeczki są od razu szykowane i od razu podawanie.
A to, że tam jest robione wszystko na głębokich tłuszczach i to sie opija to dwa.

Miałam znajome co w okresie ciąży jak jadały na mieście to tylko w tej 'restuaracji' ze względu na punkt pierwszy i mimo, że miały wtedy okres co je muliło i mdliło to były to jedyne posiłki których nie zwracały

Wydaje mi się, że od czasu do czasu 'świątecznie' można iść do McD z dzieckiem mu nie zaszkodzi.

[olenkasz]

Napisane przez muszynianka

No właśnie chodzisz do LICEUM nie do PODSTAWÓWKI czy GIMNAZJUM. W liceum jesteście raczej duzi, to tak jakby wprowadzić ograniczenia na bufety w szkołach wyższych.
ALE stołówki szkolne mają normy i wytyczne odnośnie żywienia. Dobra, nie wszystkie szkoły mają stołówki - a szkoda. Ale jak mają to lepiej kupić dziecku obiady po 2-3 złote niż codziennie dawać to do rączki

no i co z tego, że duzi jesteśmy? co duzi już nie mają prawo się zrobić głodni w czasie zajęć? owszem mają. czasem zapomni się śniadania, bądz się je zje a w sklepiku nie ma absolutnie nic co może być zdrowe.
p.s. u nas gimnazjum jest razem z liceum w jednym budynku.

[muszynianka]

spokojnie czy sklepik ma za zadanie zapewnić ci zdrowe i pożywne jedzonko jak zapewnisz kanapki? nie, w niektórych szkołach nie ma go wcale. dobry zwyczaj nie zapominaj kanapek a sklepik całkiem słusznie sprzedaje to na co jest popyt :P

[olenkasz]

jestem całkowicie spokojna.
nie zapominam kanapek i nie twierdzę, że sklepik ma jakiekolwiek obowiązki. odniosłam się do wypowiedzi powyżej, jakoby czipsy miały być zabronione itd.
i, co całkowicie zignorowałaś, dodałam w odpowiedzi na twój kontrargument, że chodzę do szkoły gdzie i liceum i gimnazjum są razem. i nie rozumiem po co silisz się na cynizm, toczy się spokojna rozmowa a ty zachowujesz się jakbym wykrzykiwała swoje racje