Intercyza

[normalnyFacet]

mysle ze intercyze podpisuja ludzie ktorzy sa rozsadni i zgodni co do tego ze przyszlosc nie jest znana...i roznie moze byc i nie rozumiem dlaczego dla niektorych intercyza = ZŁO..finanse finansami...milosc miloscia... trzeba umiec to oddzielic...bo Ci ktorzy marudza na slowo intercyza boja sie jak diabel swieconej wody...

i znam pare par co maja podpisana intercyze i jedno drugiemu problemow nie robilo...ba nawet byli zgodni co do tego aby podpisac...i co da sie? da...i kazde z nich ma sie dobrze a papier tylko lezy schowany zakurzony... i chyba swiadomosc ze tam sobie lezy daje im motywacje do tego aby nigdy go nie uzyc

[golgie]

dla mnie ta cała intercyza to jakieś totalne nieporozumienie, abo się kogoś kocha i mu ufa, albo nie, a w takim wypadku się ślubu nie bierze.Wyliczanie kasy przed ślubem, podejrzewanie partnera o chciwość, przyszłe oszustwa-c h o r e

[A kuku]

Gdybym ja znalazł się na miejscu jej faceta, to miałaby już pozamiatane z poniższych powodów:

1. Najważniejsza dla niej jest kasa.
2. Jeszcze nie wyszła za mąż, a już zakłada, że to się może nie udać.
3. Jest podatna na wpływy rodziny, a przecież dziadkowie mogą ją w każdej chwili zaszantażować, że jak nie zrobi tak jak oni zechcą, to ze spadku nici.
4. Odchodząc dałbym jej dowód czarno na białym, że zależało mi na niej, a nie na forsie jej i jej rodziny.

Żegnam panią i życzę wysokich odsetek!

Napisane przez normalnyFacet

mysle ze intercyze podpisuja ludzie ktorzy sa rozsadni i zgodni co do tego ze przyszlosc nie jest znana...i roznie moze byc i nie rozumiem dlaczego dla niektorych intercyza = ZŁO..finanse finansami...milosc miloscia... trzeba umiec to oddzielic...bo Ci ktorzy marudza na slowo intercyza boja sie jak diabel swieconej wody...

i znam pare par co maja podpisana intercyze i jedno drugiemu problemow nie robilo...ba nawet byli zgodni co do tego aby podpisac...i co da sie? da...i kazde z nich ma sie dobrze a papier tylko lezy schowany zakurzony... i chyba swiadomosc ze tam sobie lezy daje im motywacje do tego aby nigdy go nie uzyc

Więc nie jestem rozsądny, bo nie potrafię przeliczyć miłości na pieniądze. Dla mnie małżeństwo to wspólnota ... wszystkiego. Jeśli z tej wspólnoty możemy wyłączyć pieniądze, to możemy wyłączyć i inne aspekty. Gdybym zażądał od kobiety podpisania intercyzy uznałbym, że jej nie ufam, że mam wątpliwości co do jej rzeczywistych zamiarów (pewnie leci na moją forsę), że nie widzę przyszłości dla naszego związku, że moja forsa jest dla mnie ważniejsza od niej. A przecież gdy kochamy, to chcemy drugiej osobie dać wszystko co tylko mamy, czyż nie?

[normalnyFacet]

Napisane przez A kuku

Gdybym ja znalazł się na miejscu jej faceta, to miałaby już pozamiatane z poniższych powodów:

1. Najważniejsza dla niej jest kasa.
2. Jeszcze nie wyszła za mąż, a już zakłada, że to się może nie udać.
3. Jest podatna na wpływy rodziny, a przecież dziadkowie mogą ją w każdej chwili zaszantażować, że jak nie zrobi tak jak oni zechcą, to ze spadku nici.
4. Odchodząc dałbym jej dowód czarno na białym, że zależało mi na niej, a nie na forsie jej i jej rodziny.

Żegnam panią i życzę wysokich odsetek!



Więc nie jestem rozsądny, bo nie potrafię przeliczyć miłości na pieniądze. Dla mnie małżeństwo to wspólnota ... wszystkiego. Jeśli z tej wspólnoty możemy wyłączyć pieniądze, to możemy wyłączyć i inne aspekty. Gdybym zażądał od kobiety podpisania intercyzy uznałbym, że jej nie ufam, że mam wątpliwości co do jej rzeczywistych zamiarów (pewnie leci na moją forsę), że nie widzę przyszłości dla naszego związku, że moja forsa jest dla mnie ważniejsza od niej. A przecież gdy kochamy, to chcemy drugiej osobie dać wszystko co tylko mamy, czyż nie?

widzisz a kuku....a ciekawe jakbys spiewal jakby panna puscila Cie kantem....

i nie rozumiem kolejnego ...intercyza nie wyklucza slubu ani odwrotnie no smiech na sali

poza tym macie jakies bledne stereotypy o intercyzie...jakby to bylo dzielenie szynki, ze Ty masz 1/4 a ja 3/4 bo w koncu bogatszy.... masz tu na urlop do sopotu a ja na barbados sobie polece bo bogatszy.... jakos u znajomych zalowania nie widze...dogadzaja sobie na prawo i lewo mimo intercyzy

[Sadek]

Napisane przez Doris1981

Zgadzam się z powyższym.

Niedawny głośny ślub - książę William i Kate M., on dysponuje sporym majątek, a w przyszłości będzie jeszcze bogatszy, a nie podpisał intercyzy, chociaż wszyscy mu to doradzali i uważali za wręcz naturalne.

Trochę nie tak to wygląda Z penością podpisali jakieś dokumenty ale raczej nie dowiemy się jakie.

Istotne jest to, że majątek jej rodziny jest bardzo wysoki ( ponad 40 mln funtów), ona nie potrzebuje bogatego męża

[A kuku]

Napisane przez normalnyFacet

widzisz a kuku....a ciekawe jakbys spiewal jakby panna puscila Cie kantem....

Pieniądze rzecz nabyta. Zabrałaby mi połowę, ale druga by mi została. Zarobiłem raz, to zarobię i drugi. Bardziej niż pieniędzy żal by mi było i miałbym do siebie pretensje o to, że się na niej nie poznałem. To by mnie naprawdę bolało, a nie stan mojego konta.

Napisane przez normalnyFacet

i nie rozumiem kolejnego ...intercyza nie wyklucza slubu ani odwrotnie no smiech na sali

U mnie wyklucza, bo intercyza równa się brakowi zaufania i podejrzeniom o niecne zamiary drugiej strony.

Napisane przez normalnyFacet

.... jakos u znajomych zalowania nie widze...dogadzaja sobie na prawo i lewo mimo intercyzy

Skoro nie widzą, że sobie nie ufają, to ich sprawa.

[elvegirl]

Napisane przez normalnyFacet

i nie rozumiem kolejnego ...intercyza nie wyklucza slubu ani odwrotnie no smiech na sali

To zależy z jakich powodów byłaby rozważana. W przypadku posiadania przez jednego ze współmałżonków firmy obracającej dużymi pieniędzmi - warto rozważyć. W przypadku strachu o zabranie przyszłego spadku - podziękowałabym.

Napisane przez normalnyFacet

poza tym macie jakies bledne stereotypy o intercyzie...

Autorka ma.
I przypuszczam, że z takim podejściem, jakie jest prezentowane w wątku, namawiałaby intensywnie przyjaciółkę na swoją półkę w lodówce i "chce jechać z tobą na Barbados? to niech zarobi, przecież nie będziesz mężowi fundowała!"

[Hultaj]

4. Odchodząc dałbym jej dowód czarno na białym, że zależało mi na niej, a nie na forsie jej i jej rodziny.

albo dowód, że czekałeś na kasę, nic Ci z tego nie wyszło i przestałeś marnować czas na panią, która pilnuje się, by nie dać się oskubać.

Wg mnie prawda jest taka, że znajdą się ludzie, którzy pobierają się czy związują z innymi ze względu na zacny status materialny partnera i nie ma się co dziwić, że nie kazdy ma ochoty uczestniczyć w loterii ''czy to aby na pewno prawdziwa miłość, taka naj naj naj, czy może nie tak zupełnie i troszeczkę kochaniu pomogły karty płatnicze".

Dlatego wściekłość parntera przyjaciółki autorki jest jak dla mnie co najmniej dziwna, jak dla mnie powinni to przedyskutować na spokojnie, tak jak się ustala szczególy odnosnie garnituru czy serwetek na stołach;-), on powinien spokojnie przedstawić swoje stanowisko, ona przede wszystkim dokładnie zorientować w kwestiach intercyzy, wspólnoty majątkowej, co pozostaje odrębne, a nie pan demonstrować pani fochy.

[Joline]

Napisane przez A kuku

Bardziej niż pieniędzy żal by mi było i miałbym do siebie pretensje o to, że się na niej nie poznałem. To by mnie naprawdę bolało, a nie stan mojego konta.

Pisałeś, że osoba, która propnuje intercyzę jest chciwa, dla mnie osoba która nie chce jej podpisać jest chciwa.
Gdyby mój partner powiedział mi, że nie chce podpisać intercyzy, dało by mi to dużo do myślenia, czy chcę wyjść za człowieka, dla którego pieniadze są ważniejsze. Bo, jeśli nie są, to co za problem ją poprostu podpisać ?!

[Hultaj]

Bo, jeśli nie są, to co za problem ją poprostu podpisać ?!

myślę, że ludzie mogą sie po prostu obawiać tego, że skoro jedno jest bogate, a drugie biedne, to pojawia się takie myslenie, podświadome raczej bardziej, wynikające tak naprawdę z bardziej powierzchownej oceny czy braku znajomości tematu, że intercyza sprawi, że jedno zawsze będzie bogate, a drugie zawsze biedne (i przeczyłoby to konceptowi dzielenia się życiem, czyli właściwie tak jakby wszystkim). Takie moje przypuszczenie.

[A kuku]

Napisane przez Hultaj

albo dowód, że czekałeś na kasę, nic Ci z tego nie wyszło i przestałeś marnować czas na panią, która pilnuje się, by nie dać się oskubać.

Po jasnym postawieniu sprawy, że ona chce intercyzy, a ja jej nie podpiszę i odchodzę ona ma dwa wyjścia.

1. Podtrzymać swoją decyzję - dostaję dowód, że forsa jest dla niej ważniejsza ode mnie.
2. Zmienić ją i zrezygnować z intercyzy - odchodzę mimo to, bo fakt, iż o takim czymś w ogóle myślała jest dla mnie dowodem, że mnie nie zna, że nie wierzy w moje słowo, że nie ma do mnie zaufania, że nie wierzy w trwałość naszego związku, że ... .

Czy dalej twierdzisz jak twierdziłaś?

Napisane przez Joline

Pisałeś, że osoba, która propnuje intercyzę jest chciwa, dla mnie osoba która nie chce jej podpisać jest chciwa.
Gdyby mój partner powiedział mi, że nie chce podpisać intercyzy, dało by mi to dużo do myślenia, czy chcę wyjść za człowieka, dla którego pieniadze są ważniejsze. Bo, jeśli nie są, to co za problem ją poprostu podpisać ?!

Problemów jest kilka i wyłuszczyłem je w punkcie 2 odpowiedzi dla Hultaja.
"Gdyby moja partnerka powiedziała mi, że chce abym podpisał intercyzę, dało by mi to dużo do myślenia, czy chcę ożenić się z kobietą, dla której pieniądze są ważniejsze. Bo, jeśli nie są, to co za problem jej po prostu nie podpisywać ?!"

[normalnyFacet]

Napisane przez A kuku

Pieniądze rzecz nabyta. Zabrałaby mi połowę, ale druga by mi została. Zarobiłem raz, to zarobię i drugi. Bardziej niż pieniędzy żal by mi było i miałbym do siebie pretensje o to, że się na niej nie poznałem. To by mnie naprawdę bolało, a nie stan mojego konta.



U mnie wyklucza, bo intercyza równa się brakowi zaufania i podejrzeniom o niecne zamiary drugiej strony.



Skoro nie widzą, że sobie nie ufają, to ich sprawa.

no ale a kuku na jakiej podstawie twierdzisz ze intercyza = brak zaufania? rownie dobrze ja moge napisac ze nie podpisanie = niecne zamiary do ataku na majatek...i w razie marudzenia tylko utwierdzenie sie w tym przekonaniu

poza tym a kuku skoro naduzywasz slowo "zaufanie" jak i rowniez podciagasz to pod sprawy honorowe to czy podpisanie intercyzy nie swiadczyloby o tym ze jednak nie interesuje Cie kasa przyszlej zony? chyba podpisanie intercyzy W TYM PRZYPADKU powinno wlasnie pokazac to ale jesli stawiasz wyzej jakis durnowaty papierek niz uczucie to dobre to jest ? skoro tak pieniadze dla Ciebie nie graja roli to co to dla Ciebie podpisanie phi

[Joline]

Napisane przez A kuku

Po jasnym postawieniu sprawy, że ona chce intercyzy, a ja jej nie podpiszę i odchodzę ona ma dwa wyjścia.

1. Podtrzymać swoją decyzję - dostaję dowód, że forsa jest dla niej ważniejsza ode mnie.
2. Zmienić ją i zrezygnować z intercyzy - odchodzę mimo to, bo fakt, iż o takim czymś w ogóle myślała jest dla mnie dowodem, że mnie nie zna, że nie wierzy w moje słowo, że nie ma do mnie zaufania, że nie wierzy w trwałość naszego związku, że ... .

Czy dalej twierdzisz jak twierdziłaś?

Dla mnie ewidentne byłoby właśnie, żę dla Ciebie forsa jest ważniejsza, niż dla osoby, która proponuje intercyzę.
Dlatego, sama bym odeszła, gdyby druga strona nie chciała jej podpisać.

[Hultaj]

Czy dalej twierdzisz jak twierdziłaś?

tak, bo Twoje argumenty kojarzą mi się z tezami urażonej pensjonarki, a nie realisty. Bo tak samo osoba majętna może potraktowac odmowę partnera jako zakusy na jej majątek.

Bo, jeśli nie są, to co za problem jej po prostu nie podpisywać ?!"

tam, gdzie małżeństwo jest udane i trwa, tam (podpisana) intercyza jest zbędna (zakładam, że bogatsze nie ubiera się u Prady a biedniejsze w lumpach, bo ''nie zarobiło''), leży w szufladzie i nikogo nie obchodzi.
Tam, gdzie małżeństwo okazuje się ostatecznie być złym pomysłem, intercyza może pomóc nie zamieniać w koszmar rozwodu.

Osobiście nie pochwalam zbytnio konceptu intercyzy, bo jak wiemy już z tego np. wątku, majątek własny po rozwodzie własnym może pozostać nadal, w tym darowizny rodziców, to co się zarobiło i oszcżędziło przed ślubem itp., ale mam mieszane uczucia względem ewentualnego dzielenia nie po równo tego, co się wypracowało w czasie trwania małżeństwa, bo np. jedno zarabia rocznie 20 milionów, a drugie 20 tyś (już tak w kwestii abstraktów może raczej).

[normalnyFacet]

Napisane przez Joline

Pisałeś, że osoba, która propnuje intercyzę jest chciwa, dla mnie osoba która nie chce jej podpisać jest chciwa.
Gdyby mój partner powiedział mi, że nie chce podpisać intercyzy, dało by mi to dużo do myślenia, czy chcę wyjść za człowieka, dla którego pieniadze są ważniejsze. Bo, jeśli nie są, to co za problem ją poprostu podpisać ?!

otoz to

[A kuku]

Napisane przez Hultaj

Wg mnie prawda jest taka, że znajdą się ludzie, którzy pobierają się czy związują z innymi ze względu na zacny status materialny partnera i nie ma się co dziwić, że nie kazdy ma ochoty uczestniczyć w loterii ''czy to aby na pewno prawdziwa miłość, taka naj naj naj, czy może nie tak zupełnie i troszeczkę kochaniu pomogły karty płatnicze".

Dlatego wściekłość parntera przyjaciółki autorki jest jak dla mnie co najmniej dziwna,

A dla mnie jest zrozumiała, bo poczułbym się właśnie tak, jak osoba, którą opisałaś. Skoro uważasz, że kocham Twoje karty płatnicze bardziej od Ciebie, to nie mamy o czym rozmawiać.

Napisane przez normalnyFacet

no ale a kuku na jakiej podstawie twierdzisz ze intercyza = brak zaufania? rownie dobrze ja moge napisac ze nie podpisanie = niecne zamiary do ataku na majatek...i w razie marudzenia tylko utwierdzenie sie w tym przekonaniu

Skoro boisz się przy mnie o swoje pieniądze tzn., że uważasz, iż mogę Ci je odebrać. W Twoich oczach jestem złodziejem, a nie najbliższą osobą.

Napisane przez Joline

Dla mnie ewidentne byłoby właśnie, żę dla Ciebie forsa jest ważniejsza, niż dla osoby, która proponuje intercyzę.
Dlatego, sama bym odeszła, gdyby druga strona nie chciała jej podpisać.

A wiesz jaki by był prawdziwy powód naszego rozstania? Różny stosunek do pieniędzy. Dla mnie one nic nie znaczą, dla Ciebie znaczą wszystko. Dobrze, że nasze drogi się rozeszły.

[Hultaj]

Nie uważam, że kochasz moje karty płatnicze bardziej ode mnie (, czy tak właśnie wygląda ''humor z zeszytu'' ?), ale rozwody chodzą po ludziach, wcale nierzadko, a i naciągaczy nie brak, a nie wiem jak Ty, ale ja nie słyszałam, żeby w obiegu powszechnie były detektory rzeczywistych intencji i zamierzeń.
To może zamiast intercyzy to jakieś serum prawdy partnerowi w udko, jak Bill Mambie w KB vol 2?

[Joline]

Napisane przez A kuku

A wiesz jaki by był prawdziwy powód naszego rozstania? Różny stosunek do pieniędzy. Dla mnie one nic nie znaczą, dla Ciebie znaczą wszystko. Dobrze, że nasze drogi się rozeszły.

Nie sądzę, że nasz stosunek do pieniędzy byłby aż tak odmienny - oboje chcielibyśmy je mieć, tylko ja chciałabym zachować to co moje, a Ty chciałbyś mi to odebrac.

Jeżeli pieniądze do Ciebie nic nie znaczą, to po co cała ta analiza i rozmowa? To tak jakbyś gotował obiad i Twoja partnerka rzuciała od niechcenia: 'No dobra, to teraz podpisujemy intercyzę', a Ty bys poprostu spytał gdzie masz podpisać - no bo przecież pieniądze nie są dla Ciebie ważne, więc nawet by Ci to przez myśl nie przeszło, żeby nie podpisać - w końcu to tylko pieniądze.

Co do zaufania, to dziwne mi się wydaje, że człowiek, który żyje na tym świecie 20-parę lat mówi o zaufaniu w miłości. - Ludzie się rozwodzą, teraz coraz częściej niż kiedyś, zmieniają się, poznają nowe osoby, kompletną głupotą byłoby nie podpisanie intercyzy z kimś kogo się kocha. Ba - uważam, że szczególnie powinno się ją podpisać z kimś kogo się kocha, bo wtedy nasz osąd nie jest tak trzeźwy jak w przypadku osoby obcej.

[sine.ira]

A od kiedy jakiś papier jest potrzebny, żeby płodzić dzieci ? Nie chce męża dawcy spermy, to niech ją zaplodni konkubent. Małżeństwo to bzdura Zwłaszcza kiedy jedna strona sra ogniem ze strachu o swoje dobra. Niech żyje na kocią łapę.

[Hultaj]

A od kiedy jakiś papier jest potrzebny, żeby płodzić dzieci ?

to samo myślę. Niepotrzebnie w moim przekonaniu dobili do tego hajtania się, skoro ona się boi intencji partnera, że będzie mogł ostrzyć ząbki na mieszkanko po nie swoich rodzicach, trzeba było jak dla mnie zacząć od zajścia w ciążę i cieszyć się wolnym również od fochów, podejrzeń (obustronnych) i dąsów, związkiem.

[invisible_01]

Napisane przez sine.ira

A od kiedy jakiś papier jest potrzebny, żeby płodzić dzieci ? Nie chce męża dawcy spermy, to niech ją zaplodni konkubent. Małżeństwo to bzdura Zwłaszcza kiedy jedna strona sra ogniem ze strachu o swoje dobra. Niech żyje na kocią łapę.

Dokładnie Skoro potrzebuje jedynie tatusia dla dziecka, to walić ślub.

Z moim TŻ-tem jestem od 5 lat. Chciałabym, żebyśmy byli razem na zawsze, ale jako realistka wiem, że nie musi tak być. Nigdy nie podpisałbym jednak intercyzy, bo znam swojego TŻ-ta i wiem, że nigdy nie ograbiłby mnie ze wszystkiego, nie walczyłby w sądzie o każdą łyżkę itp. Według mnie, jeśli się nie ufa swojemu facetowi na tyle, żeby wiedzieć, że nawet w przypadku rozwodu zostanie porządnym gościem, to się za niego nie wychodzi za mąż.

[Joline]

Trzeba jeszcze rozgraniczyć, że ktoś może mieć, jak już ktoś tu napisał, np. 20 milionów, a ktoś 20 tyś. - Wtedy intercyza jest jak najbardziej wskazana.
Jeśli natomiast nie ma się nic - to rzeczywiście, nie widzę potrzeby, żeby ją podpisywać.
Dlatego ludzie powinni się dobierać względem podobnego statusu materialnego, żeby m.in. potem uniknąć takich sporów, kiedy w tej materii jedna strona nie rozumie drugiej...

[golgie]

Napisane przez invisible_01

Dokładnie Skoro potrzebuje jedynie tatusia dla dziecka, to walić ślub.

Z moim TŻ-tem jestem od 5 lat. Chciałabym, żebyśmy byli razem na zawsze, ale jako realistka wiem, że nie musi tak być. Nigdy nie podpisałbym jednak intercyzy, bo znam swojego TŻ-ta i wiem, że nigdy nie ograbiłby mnie ze wszystkiego, nie walczyłby w sądzie o każdą łyżkę itp. Według mnie, jeśli się nie ufa swojemu facetowi na tyle, żeby wiedzieć, że nawet w przypadku rozwodu zostanie porządnym gościem, to się za niego nie wychodzi za mąż.

dokładnie
Ludzie niby chcą być małżeństwem, ale nie wiedzą na czym ono powinno polegać i zamiast najpierw poznać swego partnera, zaufać mu, naprawdę pokochać, to liczą tylko kasę, a jak coś nie wyjdzie to się rozejdziemy
W małżeństwie wszystko powinno być wspólne, bo to jest WSPÓLNOTA z założenia, a jeśli ktoś tego nie pojął, to niech daruje sobie ślub, bo to nie dla niego i niech lepiej żyje na kocią łapę

[A kuku]

Napisane przez Hultaj

Nie uważam, że kochasz moje karty płatnicze bardziej ode mnie (, czy tak właśnie wygląda ''humor z zeszytu'' ?), ale rozwody chodzą po ludziach, wcale nierzadko, a i naciągaczy nie brak, a nie wiem jak Ty, ale ja nie słyszałam, żeby w obiegu powszechnie były detektory rzeczywistych intencji i zamierzeń.
To może zamiast intercyzy to jakieś serum prawdy partnerowi w udko, jak Bill Mambie w KB vol 2?

Mnie nie podoba się już samo rozkminianie na ten temat. Zdecydowanie bardziej wolałbym, aby moja partnerka widziała mnie tak, jak Invisible widzi swojego faceta:

Napisane przez invisible_01

Z moim TŻ-tem jestem od 5 lat. Chciałabym, żebyśmy byli razem na zawsze, ale jako realistka wiem, że nie musi tak być. Nigdy nie podpisałbym jednak intercyzy, bo znam swojego TŻ-ta i wiem, że nigdy nie ograbiłby mnie ze wszystkiego, nie walczyłby w sądzie o każdą łyżkę itp. Według mnie, jeśli się nie ufa swojemu facetowi na tyle, żeby wiedzieć, że nawet w przypadku rozwodu zostanie porządnym gościem, to się za niego nie wychodzi za mąż.

Napisane przez Joline

Nie sądzę, że nasz stosunek do pieniędzy byłby aż tak odmienny - oboje chcielibyśmy je mieć, tylko ja chciałabym zachować to co moje, a Ty chciałbyś mi to odebrac.

A ja chciałbym, aby to co moje było również Twoje. Bo to Ty masz być najważniejsza, a nie moje pieniądze.

Napisane przez Joline

Jeżeli pieniądze do Ciebie nic nie znaczą, to po co cała ta analiza i rozmowa? To tak jakbyś gotował obiad i Twoja partnerka rzuciała od niechcenia: 'No dobra, to teraz podpisujemy intercyzę', a Ty bys poprostu spytał gdzie masz podpisać - no bo przecież pieniądze nie są dla Ciebie ważne, więc nawet by Ci to przez myśl nie przeszło, żeby nie podpisać - w końcu to tylko pieniądze.

Pieniądze nic nie znaczą. Wzajemne zaufanie jest dla mnie podstawą. Nie ma go - nie ma związku.

Napisane przez Joline

Dlatego ludzie powinni się dobierać względem podobnego statusu materialnego, żeby m.in. potem uniknąć takich sporów, kiedy w tej materii jedna strona nie rozumie drugiej...

Ludzie powinni się dobierać wg swojej hierarchii wartości, a nie statusu materialnego. Tu jest pies pogrzebany. W kolejności ważności rzeczy. Ty mi swojej forsy nie dasz więc Twoja hierarchia wartości wygląda tak:
Forsa --> facet
A moja tak:
Kobieta --> forsa

Dlatego nie możemy się dogadać. I w sumie dobrze, bo te różnice wyłaziłyby na każdym kroku.

[Joline]

Napisane przez A kuku

A ja chciałbym, aby to co moje było również Twoje. Bo to Ty masz być najważniejsza, a nie moje pieniądze.



Pieniądze nic nie znaczą. Wzajemne zaufanie jest dla mnie podstawą. Nie ma go - nie ma związku.



Ludzie powinni się dobierać wg swojej hierarchii wartości, a nie statusu materialnego. Tu jest pies pogrzebany. W kolejności ważności rzeczy. Ty mi swojej forsy nie dasz więc Twoja hierarchia wartości wygląda tak:
Forsa --> facet
A moja tak:
Kobieta --> forsa

Dlatego nie możemy się dogadać. I w sumie dobrze, bo te różnice wyłaziłyby na każdym kroku.

Tylko, że kiedy partner nie ma prawie nic, to nie trudno mu mówić "Chciałbym, żeby to co jest moje, było nasze, wspólne".
Ciekawe, że to zawsze bardziej majętna strona chce intercyzy, podczas gdy druga strona mówi o zaufaniu, wartościach i wspólnocie..
Masz rację - 'swojej forsy', nie widzę powodu, żeby zasłaniać się zaufaniem, wartościami i sięgać po coś materialnego.
Dzisiaj mówisz o miłości i zaufaniu, pewnego dnia możesz powiedzieć:
"Kochanie, było mi z Tobą cudownie, ale nasza miłość się wypaliła, tak porprostu bywa, teraz znów jestem
zakochany, tyle, że w kimś innym..." - Opieranie życia na miłość i zaufaniu - z datą ważności.
I co mi wtedy zostanie po Twoim zaufaniu ? NIC. A Tobie ? Całkiem sporo no i oczywiście zachowasz swoje
wartości, że miłość jest najważniejsza, a do kogo - to już trochę mniej ważne, ważne, że jest

[MarudexuS]

Hmm niech mi ktos wytłumaczy, po co się "hajtać" skoro nie chce się mieć wspólnoty małżeńskiej?
Bo trochę tego nie rozumiem ...

[invisible_01]

Napisane przez golgie

Ludzie niby chcą być małżeństwem, ale nie wiedzą na czym ono powinno polegać i zamiast najpierw poznać swego partnera, zaufać mu, naprawdę pokochać, to liczą tylko kasę, a jak coś nie wyjdzie to się rozejdziemy
W małżeństwie wszystko powinno być wspólne, bo to jest WSPÓLNOTA z założenia, a jeśli ktoś tego nie pojął, to niech daruje sobie ślub, bo to nie dla niego i niech lepiej żyje na kocią łapę

Dokładnie. Ja szanuję mojego TŻ-ta i nawet w przypadku rozstania/rozwodu nie chciałabym go zostawić gołego i bosego, i wiem, że on tak samo szanuje mnie. Dla mnie to w ogóle jakaś bzdura - jeszcze przed ślubem martwić się skutkami ewentualnego rozwodu.

[A kuku]

Napisane przez Joline

Tylko, że kiedy partner nie ma prawie nic, to nie trudno mu mówić "Chciałbym, żeby to co jest moje, było nasze, wspólne".

Nie wgłębiajmy się wzajemnie w nasze statusy materialne, ale odpisując Normalnemu Facetowi napisałem jakbym się zachował będąc bardziej majętną stroną w związku i jakbym to odebrał, gdyby panna puściła mnie kantem. Powtórzę - pieniądze rzecz nabyta. Zawsze można je zdobyć jak się chce. Są na szczęście w życiu dobra, których za pieniądze się nie kupi. One dla mnie są ważniejsze.

Napisane przez Joline

Ciekawe, że to zawsze bardziej majętna strona chce intercyzy, podczas gdy druga strona mówi o zaufaniu, wartościach i wspólnocie..

Może dlatego, że ciągle o nich myśli, bo poza nimi świata nie widzi, a wszystkich ludzi traktuje jak potencjalnych złodziei czyhających na jej majątek?

Napisane przez Joline

Masz rację - 'swojej forsy', nie widzę powodu, żeby zasłaniać się zaufaniem, wartościami i sięgać po coś materialnego.
Dzisiaj mówisz o miłości i zaufaniu, pewnego dnia możesz powiedzieć:
"Kochanie, było mi z Tobą cudownie, ale nasza miłość się wypaliła, tak porprostu bywa, teraz znów jestem
zakochany, tyle, że w kimś innym..." - Opieranie życia na miłość i zaufaniu - z datą ważności.
I co mi wtedy zostanie po Twoim zaufaniu ? NIC. A Tobie ? Całkiem sporo no i oczywiście zachowasz swoje
wartości, że miłość jest najważniejsza, a do kogo - to już trochę mniej ważne, ważne, że jest

Dlatego nam nie po drodze. Wybrałaś forsę więc ją pomnażaj, ale z kim innym.

[normalnyFacet]

przerazajace jest to ze forumowiczki sa pewne swoich TZ na 100%....
ludzie sie zmieniaja z dnia na dzien i to w taki bolesny sposob ze glowa mala...

jak to Pazura mowil "kiedys dalbym sobie uciac reke za kobiete, a teraz co? teraz bym ku**a reki nie mial"

Z PRZESTROGA DLA WSZYSTKICH bez względu na płeć

[albatros]

Jak mowa o intercyzie to znaczy że ona jest nie pewna swojego wyboru i prędzej czy później rozwód będzie. Potraktowała go ostro jak jakiś przedmiot.