Ha ha poraz KOLEJNY- Mijamy się z TŻ-tem w oczekiwaniach

[sura2]

Pewnie, że mu dobrze. Gdybyś mu nagle oświadczyła, że nie jesteś pewna co będzie za rok, więc chcesz rok celibatu to zaraz byś zobaczyła jego reakcję

[eos50]

Napisane przez polny mak

dziewczyny ja z nim rozmawialam - i jak juz pisalam - powiedzialam mu ze chce z nim zamieszkac - powiedzial mi ze nienejst na to gotowy teraz!! i w njablizszym czasie rowniez nie bedzie

Będzie tylko nie z Tobą.

[andzia1989r]

Napisane przez polny mak

dziewczyny ja z nim rozmawialam - i jak juz pisalam - powiedzialam mu ze chce z nim zamieszkac - powiedzial mi ze nienejst na to gotowy teraz!! i w njablizszym czasie rowniez nie bedzie

No to jak dla mnie masz jasną sytuację.

On będzie pewien, ale nie z Tobą.

[polny mak]

Napisane przez normalnyFacet

Autorko nie chcę Cię martwić ale wydaje mi się, że jesteś alternatywą z którą fajnie spędza się czas po prostu. Jesteś w zanadrzu jakby coś spartoliło się po drodze, taka asekuracja a nie zdecydowana i pewna partnerka. Moim zdaniem powinnaś przeprowadzić akcję o kryptonimie "Wiesz ostatnio dużo myślałam o tamtej naszej rozmowie i chyba to nie ma sensu". Mówisz to i czekasz na reakcję faceta. Jeśli przyjmie ją spokojnie i się z Tobą zgodzi - to wiesz wszystko. Jeśli zacznie się starać i brać Ciebie na poważnie to wtedy popracujecie nad tym (choć istnieje ryzyko też, że mógłby bajerować).

No i poza tym trzeba się zastanowić: być naiwną czy nie? czekać na cud czy nie? tracić czas z kimś niepewnym czy nie?

już wczoraj tak zareagowałam - powiedziałm mu, że w takim razie skoro On nas nie widzi razem za rok to, że to chyb starta czasu i bez sesnu- nei powiedział nic, odwrócił się plecami i się rozpłakał - na moje pytania czemu nic nie mówi i czemu płacze a nie reaguje choćby jakimś głupim " nie, nie rozstawajmy się " odpowiedział mi, że przecież wiem, że tego nie chce - nie wiem, jakoś bez przekonania ( tak to odebrałam)

może sam sobie coś uświadomił? może stąd łzy?

[Monian]

sytuacja jest jasna. Mam bliskiego kolege, sytuacja identyczna, z tym że on ze swoją dziewczyną zamieszkał razem , jak to mówił z wygody. Bo jest pod ręką, bo zrobi sniadanie , obiad , kolacje, wypierze, od czasu do czasu seks,ale on jej od początku mówił ,że to tylko przelotne. Że ona nie jest ta jedyną, z którą chce dzieci i małżeństwo, wspolny dom i ze jest to związek przejściowy. Po 3 latach wymienił ją na taka z którą jest gotowy . Także autorko nie oszukujmy się, nie jesteś właściwą osobą na właściwym miejscu.

[normalnyFacet]

Napisane przez polny mak

już wczoraj tak zareagowałam - powiedziałm mu, że w takim razie skoro On nas nie widzi razem za rok to, że to chyb starta czasu i bez sesnu- nei powiedział nic, odwrócił się plecami i się rozpłakał - na moje pytania czemu nic nie mówi i czemu płacze a nie reaguje choćby jakimś głupim " nie, nie rozstawajmy się " odpowiedział mi, że przecież wiem, że tego nie chce - nie wiem, jakoś bez przekonania ( tak to odebrałam)

może sam sobie coś uświadomił? może stąd łzy?

Nie wmawiaj sobie. Chyba słowo łatwiej i szybciej powiedzieć aniżeli płakać. Płacz tutaj nic nie mówi DOBREGO, bardziej to jest zły objaw.

[Monian]

To że płakał, hmmm może płakał bo jest przywiązany, bo jest mu dobrze, bo nie poznał jeszcze takiej z która by chciał więcej , a bez naszej autorki chwilowo byłoby nudno.

[eos50]

Napisane przez polny mak

już wczoraj tak zareagowałam - powiedziałm mu, że w takim razie skoro On nas nie widzi razem za rok to, że to chyb starta czasu i bez sesnu- nei powiedział nic, odwrócił się plecami i się rozpłakał ... może sam sobie coś uświadomił? może stąd łzy?

Zabrałaś mu zabawkę to się rozpłakał.

[andzia1989r]

Napisane przez polny mak

już wczoraj tak zareagowałam - powiedziałm mu, że w takim razie skoro On nas nie widzi razem za rok to, że to chyb starta czasu i bez sesnu- nei powiedział nic, odwrócił się plecami i się rozpłakał - na moje pytania czemu nic nie mówi i czemu płacze a nie reaguje choćby jakimś głupim " nie, nie rozstawajmy się " odpowiedział mi, że przecież wiem, że tego nie chce - nie wiem, jakoś bez przekonania ( tak to odebrałam)

może sam sobie coś uświadomił? może stąd łzy?

Wiesz, były mojej koleżanki jak ją po 3 latach zostawiał też płakał. Miesiąc później miał inną.

Łzy akurat o niczym nie świadczą, świadczą słowa.

Widzisz, tu nie chodzi o to, że on nic do Ciebie nie czuje, czy, że Cię wcale nie kocha, czy, że się tobą bawi. Wcale nie. Jemu jest z Tobą dobrze, najpewniej coś do Ciebie czuje itd. On sobie uświadomi czego mu z Tobą brakowało dopiero jak pozna tą właściwą, z którą będzie chciał, będzie wiedział, i będzie marzył. Teraz tego nie wie, ale też czuje, że tą właściwą nie jesteś, skoro zamiast Cię zapewnic, że Cię kocha, że przecież myśli o was, chce z Tobą byc, on potrafi się tylko rozpłakac.

Zrobisz jak uważasz, po prostu no... nienajlepiej to wygląda.

[polny mak]

Napisane przez Monian

To że płakał, hmmm może płakał bo jest przywiązany, bo jest mu dobrze, bo nie poznał jeszcze takiej z która by chciał więcej , a bez naszej autorki chwilowo byłoby nudno.

własnie o ten rodzaj "uświadomienia" mi chodzi

nic sobie nie wmawiam, wręcz przeciwnie, trzeźwo patrzę na to co mam i czego nie mam

tyle, że potrzebowałam się upewnić.

może szybko działam, ale umówiłam się z Nim na rozmowę - nie ma co odwlekać tego co nieuniknione

[Monian]

Napisane przez polny mak

własnie o ten rodzaj "uświadomienia" mi chodzi

nic sobie nie wmawiam, wręcz przeciwnie, trzeźwo patrzę na to co mam i czego nie mam

tyle, że potrzebowałam się upewnić.

może szybko działam, ale umówiłam się z Nim na rozmowę - nie ma co odwlekać tego co nieuniknione

Ty sobie lepiej odpowiedz na pytanie czy chesz tracić kolejne lata ? i żyć nadzieją. Jemu się może nie odmienić, a jak pozna właściwą, czy to po 5 czy 15 latach, to w koncu Cię zostawi. Chcesz tracić na to czas ?Z moim obserwacji wynika ,że jeśli facet nie poczuł tego po 2/3 czy wiecej latach to tego nie poczuje i tyle. I nie ważna jak się będzie mu nadskakiwać czy co się bedzie wyprawiać, nie i koniec. A później dojdzie do tego znużenie i frustracja

[polny mak]

Napisane przez Monian

Ty sobie lepiej odpowiedz na pytanie czy chesz tracić kolejne lata ? i żyć nadzieją. Jemu się może nie odmienić, a jak pozna właściwą, czy to po 5 czy 15 latach, to w koncu Cię zostawi. Chcesz tracić na to czas ?

??

przecież napisałam : "nie ma co odwlekać tego co nieuniknione"

[201803290936]

Napisane przez andzia1989r

No to jak dla mnie masz jasną sytuację.

On będzie pewien, ale nie z Tobą.

Chyba rzeczywiście tak jest.

[xzora]

Napisane przez eos50

Przecież pytała: 'czy sobie to wyobraża, że w przyszłości moglibyśmy stworzyć dom, rodzinę, zamieszkać razem - CZY BY TEGO CHCIAŁ ZA KLIKA LAT' i otrzymała konkretną, jasną i precyzyjną odpowiedź: 'NIE!'

ale odpowiedział też, że autorkę kocha i ten związek traktuje poważnie:

Napisane przez polny mak

...ja chciałam wiedzieć czy On nasz związek ( niedługo 2 lata) traktuje poważnie - On mi mówi, że tak, ale razem nas nie widzi za rok ...
powiedział mi, że kocha, ale nie myślał co będzie dalej z Nami, że jemu odpowiada tak jak jest (mieszkać z Mamusią i przychodzić wtedy kiedy jemu wygodnie i się o nic nie martwić)

ja rozumiem życie chwilą, myślenie dobrze jest jak jest, więc nie chcę tego zmieniać i wcale to nie oznacza, ze drugiej osoby się nie kocha, nie traktuje poważnie
przez 2 lata autorce i jej TŻ taki związek odpowiadał, teraz z kolei autorka potrzebuje czegoś więcej, pewnych zmian, deklaracji, ustaleń i czas na to, aby jej TŻ poważnie przemyślał (i tutaj ważne, aby znał oczekiwania autorki) jak dalej widzi ich związek

i zgadzam się z andzia1989r, że rozmowy o przyszłości są niezbędne, nadszedł czas na pewne decyzje, ale należy je podjąć na spokojnie, po głębszym zastanowieniu, to że TŻ autorki zapytany z zaskoczenia odpowiedział, ze nie widzi ich wspólnej przyszłości jeszcze niczego nie przesądza

[andzia1989r]

Napisane przez Monian

Ty sobie lepiej odpowiedz na pytanie czy chesz tracić kolejne lata ? i żyć nadzieją. Jemu się może nie odmienić, a jak pozna właściwą, czy to po 5 czy 15 latach, to w koncu Cię zostawi. Chcesz tracić na to czas ?Z moim obserwacji wynika ,że jeśli facet nie poczuł tego po 2/3 czy wiecej latach to tego nie poczuje i tyle. I nie ważna jak się będzie mu nadskakiwać czy co się bedzie wyprawiać, nie i koniec. A później dojdzie do tego znużenie i frustracja

Ja mam wrażenie, że autorka to wie...


Szkoda mi Cię autorko, bo wiem, że przez te 2 lata na pewno zainwestowałaś wiele w ten związek i obecna sytuacja nie jest dla Ciebie łatwa.

Jednak sądzę, że potencjalne zerwanie tak czy siak będzie miało dobre skutki. Istnieje minimalna szansa, że jednak chłop się ogarnia i pomyśli, że to jednak z Tobą chce budowac życie. Jednak wtedy oczekuj konkretnych planów od niego (w razie chęci powrotu) a nie obietnic bliżej nie umiejscowionych w czasie.

Jeśli jednak coś takiego nie zaistnieje, to będzie znaczyło, że podjęłaś dobrą decyzję. I w czasie kiedy mogłabyś wciąż trwac w niepewności i poczuciu nie do końca kochaną z byłym, będziesz mogła stworzyc nowy związek z kimś dla kogo będziesz właśnie TĄ. Czego Ci jak najbardziej życzę.

[polny mak]

Napisane przez Doris1981

Chyba rzeczywiście tak jest.

przykro mi, bo cudo związek z pozoru okazał się nie być cudo ( tzn dla mnie tak był )

zawsze jest przykro jak coś się kończy i zawsze boli... strach przed neiznanym chyba najbardziej
starch przed samotnością
obawa przed tym jak sobie poradzę... to chyba w takich sytuacjach normalne i nieuniknione, tym bardziej jak się nie ma rodziny, która wesprze i pomoże

ale nie są to argumenty by tkwić w czymś co przyszłości nie ma.

[eos50]

Napisane przez xzora

ale odpowiedział też, że autorkę kocha i ten związek traktuje poważnie:

Na całe szczęście Polny mak wie, że miłość to troszkę więcej niż słowa.

[201803290936]

Polny mak, a Ty nie zakładałaś już przypadkiem jakichś wątków dot. tego związku?

[xzora]

Napisane przez eos50

Na całe szczęście Polny mak wie, że miłość to troszkę więcej niż słowa.

oczywiście, że to coś więcej, generalnie chodziło mi o to, że jej TŻ mówił dwie sprzeczne rzeczy i że trzeba wyjaśnić co tak naprawdę myśli

wy od razu zakładacie, że polny mak nie jest dziewczyną jego życia, ja tylko pokazuję, że powód może być inny

[preetamsingh]

Dla mnie to jasny sygnał - on nie chce Cię na swoją Towarzyszkę Życia. Chłop 25 letni, pracujący, kończący studia nie wie/nie chce/nie umie (niepotrzebne skreślić) się zdeklarować, ze chce spędzić z Tobą najbliższe parę lat, nie ma planów wspólnego zamieszkania, itp. Jak dla mnie to nie traktuje Cię poważnie. Pytanie brzmi - co ty z tą wiedzą zrobisz?

[Regista]

Napisane przez polny mak

usłyszałam, że mu dobrze tak jak jest i że mu pasuje i nie myślał nigdy o tym co będzie - tyle, że ja nie pytałam go co będzie tylko co by chciał żeby było- jak mu na to zwróciłam uwagę to konkretnej odpowiedzi nie uzyskałam

Nie uzyskałaś konkretnej odpowiedzi, bo ona już w sumie padła, jemu jest dobrze jak jest i skoro nie myślał poważnie o tym, jak widzi Was w przyszłości, to dla mnie jasne jest, że po prostu chciałby, żeby w przyszłości nic się w tej kwestii nie zmieniło i było jak teraz.

Niestety zgadzam się z tymi osobami, które uważają, że dla niego jest to związek taki na teraz, a nie na przyszłość i nie jesteś dla niego tą osobą, dla której rezygnuje się z wygodnego życia z przywilejami i zamienia na obowiązki i odpowiedzialność. Skoro Twoje priorytety życiowe są inne to zostając przy nim będziesz miała poczucie, że marnujesz swój czas, w którym mogłabyś spotkać kogoś, kto miałby podobne do Ciebie cele życiowe.

[kennedy]

kumpel ostatnio sie zareczyl- 24 lata. sa zakochani, razem niby od niecalego roku ale swietnie spasowali. wczesniej byl z dziewczyna 3 lata, zwiazek z meczeniem dupy, niby sie kochali ale tak jakos letnio bylo.

wychodzi na to ze albo sie kocha i chce albo nie.
bo ja moge byc w zwiazku od ponad roku, moge nie chciec wychodzic za maz, ale mojego Tzta widze w marzeniach, gdzie jestesmy RAZEM.

[polny mak]

@ doris nie, ale zdaje się, że kiedyś udzielałaś mi już rad na inny temat i stąd kojarzę Twój zdrowy rozsądek i cenne spostrzeżenia


Nie wiem co mam myślęć, bo są we mnie dwa sprzeczen nurty myśli, że się tak wyrażę.

Pierwszy podpowiada, by olać to i nie marnować/inwestować pracy/lat/chęci/starań etc. na coś co ( przecież mi dobitnie powiedział) nie ma przyszłości, bo nie wiem, hmm zwyczajnie się nie opłaca??

a drugi nurt to myśli właśnie takie jak sugeruje xzora- a może nadzieja?? może raczej pragnienie kochającego serca by się odmieniło i ksiązę przyjechał na białym rumaku i porwał wprost z pracowniczego biurka na ślubny kobierzec ???

ehh

bardzo, ale to bardzo mi przykro
umówiliśmy się na rozmowę
zobaczymy co mi powie -jeśli tak jak mówi Xzora pytanie wczorajsze, go zaskoczyło i coś może przemyślał?

[justn2122]

Napisane przez polny mak

przykro mi, bo cudo związek z pozoru okazał się nie być cudo ( tzn dla mnie tak był )

zawsze jest przykro jak coś się kończy i zawsze boli... strach przed neiznanym chyba najbardziej
starch przed samotnością
obawa przed tym jak sobie poradzę... to chyba w takich sytuacjach normalne i nieuniknione, tym bardziej jak się nie ma rodziny, która wesprze i pomoże

ale nie są to argumenty by tkwić w czymś co przyszłości nie ma.

Jasne ze nie ma sensu w takim związku dalej tkwić. Sama niedawno to zrozumiałam. Trzeba myśleć pozytywnie dasz rade.
Tez przez ten czas nie miałam wsparcia od rodziny. A masz przyjaciółki, one moze dadza Tobie oparcie? A jak nie to my tutaj bedziemy

Obawa jest zawsze, ale moge ci powiedziec ze jest mi teraz lepiej niz byłam z byłym. Nie musze rozmyślać co on czuje, czy mnie pokocha, czy bedziemy razem, mam teraz błogi spokój.
Ale czasami ta samotnośc jest fajna Napewno znajdzie sie na twojej drodze ta druga pasująca połówka.

Powodzenia w podjęciu decyzji

[201803290936]

Powiedz mu mniej więcej, że "słuchaj facet, chciałabym wiedzieć na czym stoję - po prostu, bez haczyków, czy ukrytych intencji. Nie chcę na razie ślubu, czy zaręczyn i nie traktuj zamieszkania razem jako jakiegoś zobowiązania do grobowej deski, nie bój się, że miesiąc po zamieszkaniu zacznę Ci o białej sukni i dzieciaczkach gadać. Po prost zrozum, że nigdy się tak dobrze nie poznamy tylko chodząc na randki i spotkania, jak w przypadku, gdybyśmy dzielili ze sobą te dwa pokoiki z kuchnią. Jak się mamy sobą znudzić, czy się znielubić przez to, to lepiej, aby się to stało niebawem, a nie np. za 5 lat. Po co tracić czas? Jeżeli chcesz sobie np. pół roku po studiach pomieszkać sam, bo nigdy nie mieszkałeś, chcesz liznąć nieco niezależności, to jeszcze to mogę zrozumieć, ale potem kolej na mnie. Generalnie powiedz mi wprost o czym Ty marzysz, czy co planujesz, bo tak się robi będąc z kimś w związku. A ja tego tematu nie odpuszczę, już nie ma odwrotu".

[Ifwka]

Nie czytałam wszystkich postów, z niektórymi wizażankami sie zagdzam, przepraszam jeśli się powtórzę.
Z moim byłym zamieszkaliśmy po studiach po 2 latacg związku, mieszkaliśmy razem jeszcze dwa. Teraz myślę że było to dla niego bardzo wygodne: laska pod ręką, nie trzeba się trudzić, chodzić, mieszkamy razem jest oki. JA nie wytrzymałam, zwłaszcza pytań ze strony jego rodziny kiedy śłub, dziecko itp. Po 4 latach jak powiedziałam że to chyba koniec, usłyszałam że: nie jestem jego wymarzoną dziewczyną/kobietą bo on nie ma tkiego ideału, nie jest pewny czy chce być ze mną i nie jest pewny czy kiedyś takiej pewności nabierze. Masakara. Dziewczyno jak facet nie jest pewny to jest to chyba najgorsza rzecz.
A jak jest z wakacjami, wyjazdami itp, kto planuje? kto załatwia?

[201607110949]

Napisane przez Ifwka

Dziewczyno jak facet nie jest pewny to jest to chyba najgorsza rzecz.

"Nie jestem pewien" w takich wypadkach to takie ładniejsze "jestem pewien ale nie wiem jak Ci to powiedzieć żeby mieć odwagę spojrzeć Ci potem w oczy".

[xzora]

Napisane przez polny mak

a drugi nurt to myśli właśnie takie jak sugeruje xzora- a może nadzieja?? może raczej pragnienie kochającego serca by się odmieniło i ksiązę przyjechał na białym rumaku i porwał wprost z pracowniczego biurka na ślubny kobierzec ???

ehh

bardzo, ale to bardzo mi przykro
umówiliśmy się na rozmowę
zobaczymy co mi powie -jeśli tak jak mówi Xzora pytanie wczorajsze, go zaskoczyło i coś może przemyślał?

3mam kciuki za rozmowę! najważniejsze, to wiedzieć na czym się stoi, taka niepewność, jednostronna miłość niszczy drugą osobę

pomyśl, że co by nie było, to i tak będzie dobrze
jeśli okaże się, że kocha i naprawdę chce z Tobą być, mieszkać, to stworzycie jeszcze lepszy, prawdziwszy związek
a jeśli okaże się, że dalej nie widzi waszej wspólnej przyszłości, to odejdziesz, nie będziesz tracić na niego czasu, tylko znajdziesz kogoś, kto Cię pokocha z całego serca

[justn2122]

Napisane przez polny mak

@ doris nie, ale zdaje się, że kiedyś udzielałaś mi już rad na inny temat i stąd kojarzę Twój zdrowy rozsądek i cenne spostrzeżenia


Nie wiem co mam myślęć, bo są we mnie dwa sprzeczen nurty myśli, że się tak wyrażę.

Pierwszy podpowiada, by olać to i nie marnować/inwestować pracy/lat/chęci/starań etc. na coś co ( przecież mi dobitnie powiedział) nie ma przyszłości, bo nie wiem, hmm zwyczajnie się nie opłaca??

a drugi nurt to myśli właśnie takie jak sugeruje xzora- a może nadzieja?? może raczej pragnienie kochającego serca by się odmieniło i ksiązę przyjechał na białym rumaku i porwał wprost z pracowniczego biurka na ślubny kobierzec ???

ehh

bardzo, ale to bardzo mi przykro
umówiliśmy się na rozmowę
zobaczymy co mi powie -jeśli tak jak mówi Xzora pytanie wczorajsze, go zaskoczyło i coś może przemyślał?

Wstyd sie przyzanać ale ja miałam bardzo długo nadzieje,ze bedziemy razem z eks. On podjął decyzje i jestem mu wdzięczna. Nie ma co żyć z chłopakiem który chce sie dobrze bawić, ale tu i teraz. Eks Tż zerwał dwa miesiące temu a ja co miałam nadzieje ze wrócimy, co najlepsze były sie bardzej starał zeby nasze relacje były lepsze, no to ja jezszce wieksza nadzieje miałam. Ale zadałam mu pytanie czy chce odbudować nasz związek, a on i na to ze nie. on chce spotykać sie do zabawy z jego synkiem i na seks, z tego tak wywnioskowałam. I podejżewam ze on tak myślał już od dwóch miesiący, ale przez ten cały czas myślałam ze bedzie lepiej i bedziemy razem. Naiwna
Już sie opamiętałam i jest mi z tym dobrze.
A byliśmy ze sobą 3 lata, ja wyżekłam sie nawet kontaktów z rodziną, teraz mam kaca, z tego powodu.

[cava]

Napisane przez justn2122

Wstyd sie przyzanać ale ja miałam bardzo długo nadzieje,ze bedziemy razem z eks. On podjął decyzje i jestem mu wdzięczna. Nie ma co żyć z chłopakiem który chce sie dobrze bawić, ale tu i teraz. Eks Tż zerwał dwa miesiące temu a ja co miałam nadzieje ze wrócimy, co najlepsze były sie bardzej starał zeby nasze relacje były lepsze, no to ja jezszce wieksza nadzieje miałam. Ale zadałam mu pytanie czy chce odbudować nasz związek, a on i na to ze nie. on chce spotykać sie do zabawy z jego synkiem i na seks, z tego tak wywnioskowałam. I podejżewam ze on tak myślał już od dwóch miesiący, ale przez ten cały czas myślałam ze bedzie lepiej i bedziemy razem. Naiwna
Już sie opamiętałam i jest mi z tym dobrze.
A byliśmy ze sobą 3 lata, ja wyżekłam sie nawet kontaktów z rodziną, teraz mam kaca, z tego powodu.

Polny maku, bardzo mi przykro w sumie za to co napiszę, ale napiszę.
Bo tak to widzę.
Jesteś ofiarą samej siebie.
Niczego nie oczekujesz (przynajmniej tam mówisz, bo prawda jest inna) więc NIC nie dostajesz.
Mówisz ze nie potrzebujesz pierścionka, ślubu.... wiec masz o co prosisz.
Dlaczego on ma widzieć przy swoim boku kiedyś Cibie w roli żony, skoro jest z Tobą dla wygody a nie z potrzeby serca?
A jest bo nie wymagasz.

Zacznij wymagać, to pierwszy odsiew. Mówić o swoich priorytetach życiowych- który się wystraszy i ucieknie, najwyraźniej i tak by z niego nic nie było na przyszłość. A który zostanie, najwyraźniej ma takie same priorytety- znaleźć kobietę na życie a nie zabawkę na tu i teraz.


Moja siostra, zmarnowała tak 7 lat. a jak w końcu wzięła się i zapytała, co dalej, to jej amant powiedział ze on sie nie czuje gotowy na związek, dzieci, ślub i uciekł.
A rok później był już małżonkiem- tyle że innej kobiety i ojcem dziecka na dodatek. I jakoś był gotowy. A ona wciaż nie ma ułożonego zycia- po 10 latach od tamtej akcji.

szkoda czasu. Tak po prostu.


Nie ma nic gorszego, jak założenie że nie można mężczyznom mówić o chęci bycia z nimi na poważnie bo się wystraszą i uciekną.
Właśnie trzeba i właśnie po to, żeby nie marnować czasu z bubkami.
Kobiety teraz dają się całe bez oczekiwania w zamian czegokolwiek więcej jak nadziei że "on się nie wystraszy i nie ucieknie" a potem mają w zamian zmarnowane życie i samotność w bonusie. A Pan niegotowy nagle się robi gotowy, ale względem innej.