|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#31 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Naprawdę nie rozumiem tego naskoczenia na mnie...
Napisałam tu, bo miałam nadzieję na wsparcie, doradzenie, czy moje myślenie i mój plan jest dobry, by zwiększać stopniowo dawkę, by wrócić do normalnego bilansu. Absolutnie nie chodzi mi o użalanie się nad sobą. Chciałam się nieco wygadać (bo nie bardzo mam komu), tak, ale nie użalać. Tak jak napisałam wcześniej - to nie jest tak, że zwiększyłam dawkę o 6 kcal. Potrafiłam jeść poniżej 900, 800 kcal (wiem, że nie ma się czym chwalić, zdaję sobie sprawę jak sobie zaszkodziłam i naprawdę tego żałuję, teraz zabrałabym się do redukcji zupełnie inaczej, ale za późno na to). Dlatego też dawka na teraz to 1000, na następny tydzień to 1100 itd. . Kombinuję, staram się, chcę wziąć się w garść. Wiem, że nikt nie zrobi tego za mnie, dlatego też zwróciłam się z prośbą o wskazówki tutaj. Bo chcę walczyć. Dlatego potrzebuję rady, odpowiedzi czy zabieram się za to dobrze. I np. chciałabym wiedzieć kiedy włączyć (od jakiego "zdobytego" bilansu) ćwiczenia, by bardziej sobie nie zaszkodzić. I mam jeszcze jedno pytanie, może głupie, może znowu zostanę "zjechana", ale: przez 3 dni z rzędu jadłam "deser", który mi posmakował (serek homo 270g 51kcal/100g z łyżką ciemnego kakao, słodzikiem i płatkami migdałów) - czy takie coś nie wpłynie negatywnie na moją wagę? Czy takie "cudo" jest, że tak to ujmę, "dozwolone"? Bardzo proszę o szczerą odpowiedź...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#32 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 092
|
Dot.: Czy mam już problem...?
yoka nie wpłynie. od dwóch lat jedziesz na dawce anorektyczek, a poczytaj na forum, jak większość dziewczyn się musiało natrudzić, żeby przytyć. jadły ponad 3000kcal i tyły na tym bardzo wolno, zresztą taki jest też jadłospis szpitalny. nie wiem czym to jest uwarunkowane, ale najpewniej tym, że na tak głodowej dawce kalorii organizm przestaje pracować, trawić i zamiast przyswajać pokarm, po jakimś czasie prostu "przelewa" pokarm z jednego narządu do drugiego, ja to rozumiem tak na chłopski rozum
![]() psycholog przedewwszystkim. co tu z naszych rad, jeśli mam cały czas pisać to samo? zamiast zaczynać od strony jedzenia, zadbaj o swoje zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie ![]()
__________________
don't leave me here my guiding light
'cause I wouldn't know where to begin.. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#33 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
yoka Bellamy ma rację...
Masz dużą wiedzę, a zobacz o jakie rzeczy pytasz. Nie poradzisz sobie z tym sama - bo Ty "chcesz".. Tak jak zostało już napisane - łyżka oliwy już Ci podbije bilans, ale Ty panikujesz, że przytyjesz. Bez pomocy specjalisty nie poradzisz sobie.. IO nie kryj tego przed sobą, bo za 2 lata będziesz żałować, że dzisiaj nie poszłaś do psychologa. I nie mów, że i na to nie masz czasu - po prostu musisz go znaleźć!
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 092
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Wiesz.. czasem warto przystopować z takim tempem życia i zadbać chociaż troszeczkę o siebie. Wiem, że studia, nauka itp. ale to może zaważyć na Twojej przyszłości.. Mój tato miał takiego kolegę.. cały czas praca, praca, praca, delegacje, kursy, odżywiał się śmieciowo jak mało kto, cały czas tłumaczył to brakiem czasu.. W wieku trzydziestu lat wylądował w szpitalu ze stanem przedzawałowym.. Cholesterol powyżej górnej normy, otyłość itp. Oczywiście nie mówię tu dosłownie o Tobie, ale spróbój odwrócić tę sytuację - wychodzi na to samo. Ciągłe niedożywienie, cholesterol przy takich głodówkach to norma + otłuszczone narządy wewnętrzne. Brak witamin, anemia, wkrótce sypiące się włosy, paznokcie, łuszcząca się skóra. Pamiętaj, że to, co robisz teraz, to inwestycja w to, z czym zostaniesz kiedyś tam.. Te braki dadzą kiedyś o sobie znać. proszę, wybierz się do psychologa
![]()
__________________
don't leave me here my guiding light
'cause I wouldn't know where to begin.. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#35 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Nie trwa to od 2 lat, "raptem" parę miesięcy (nie wiem dokładnie kiedy to się zaczęło). Ciężko mi, to prawda, ale wierzę, że uda mi się... Może to głupie, ale w to wierzę.
Psycholog... Nie sądzę, by to był dobry pomysł. Tzn. może ludziom pomaga, rozumiem, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Może dlatego, że dawno, dawno temu byłam raz (dosłownie raz, ale nie ze względu na jedzenie) i powiedziałam: nigdy więcej. Może źle trafiłam, ale powiem tak: podniosłam się z innego dołka bez terapii. Sama. Dlatego wierzę, że mogę, nie mogę utracić wiary w siebie... Pytam, bo moja wiedza nie jest aż tak wielka. Pytam, bo faktycznie się boję, może irracjonalnie. Ale skoro już doszłam do tak trudnego etapu, skoro już tyle zrobiłam, by sobie zaszkodzić... To niech chociaż jeszcze bardziej nie odwróci się to przeciw mnie (tycie)... Nie chcę więcej wracać do tego co było, jaka ja byłam, jak wyglądałam. Skoro już tak wiele się stało to niech chociaż nie pójdzie to całkiem na marne. Muszę iść dalej i się nie cofać. Wiem o tym. Przecież próbuję codziennie...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#36 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
yoka Ty miałaś przygodę z psychologie,m a ja z ginekologiem...
Ale nie można poprzestawać na jednej porażce - specjalista jest po to, żeby pomóc. Jeśli ja bym tak zrobiła obecnie na 90% byłabym bezpłodna...
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#37 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 42
|
Dot.: Czy mam już problem...?
yoka, nie jesteś sama. Doskonale Cię rozumiem. Też boję się zwiększyć ilość przyjmowanych kcal, bo boję się powrotu do moich starych rozmiarów. Co gorsze ostatnio zauważyłam, że jeszcze bardziej zmniejszyła się kaloryczność moich posiłków. Staram się jeść zdrowo, 5 posiłków dziennie, ale nie schodzę powyżej 1000 kcal. Liczę ciągle te kalorie... Na chwilę obecną ważę 57 kg/175cm
---------- Dopisano o 10:51 ---------- Poprzedni post napisano o 10:44 ---------- A i muszę dodać, że ja też miałam przygodę z psychologiem. W sumie zastanawia mnie czy ta dieta to nie jest efekt tego co działo się ostatnio w moim życiu. Niedawno przeżywałam ciężki okres i wpadłam w nerwicę ( jakoś ponad rok temu) w lecie powoli lepiej się czułam i dochodziłam do siebie jednak gdzieś tam mi towarzyszyła tylko, że w mniejszym stopniu. Często bałam się jeździć tramwajami, gdyż wyobrażałam sobie, iż mogę się źle poczuć itp. Potem niedobrze mi było po niektórych posiłkach. Słodyczy w ogóle jeść nie mogłam, bo mnie mdliło. I jakoś tak postanowiłam sobie rozpocząć dietę i starałam się skupiać zamiast na tej mojej nerwicy to na niej właśnie. No i chyba z jednego rodzaju nerwicy powstała mi drugiego rodzaju nerwica ( na punkcie jedzenia). |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#38 |
Raczkowanie
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Po przeczytaniu tego watku jedna rzecz wyraznie sie tu wylania - Yoka, ktora pisze, ze chce przytyc, ale tak naprawde nie chce. Prosisz o porady, ale jak juz je dostajesz to zawsze znajdujesz jakies "ale", ktore ma cie bronic przed ich uzyciem. I to niestety takie bzdurne "ale" typu: nie teraz, nie mam czasu itp itd. To jak to jest w koncu, chcesz cos zmienic czy nie? Dziewczyny ci dobrze radza, a ty piszesz, ze chcesz ale boisz sie dosypac paru platkow migdalow do sniadania? Serio? Czy ty nie widzisz tutaj paranoi? Nie chce cie atakowac, to nic by nie dalo, ale EWIDENTNIE nie radzisz sbie dziewczyno. Idz lepiej do psychologa, lepiej teraz niz za jakis czas jak juz totalnie nie bedziesz sobie radzila (z twoich wypowiedzi wynika, ze to niestety kwestia czasu). I nie pisz, ze nie pojdziesz, bo bylas raz i srednio ci to pasowalo - co z tego, co to tylko jeden psycholog na swiecie? Wiesz, to takie durne tlumaczenie, to tak jakbym ja nie chciala pic mleka bo raz wzielam lyk i niestety bylo zepsute (prosty przyklad, prawda? a widac glupote).
Jesli chcesz cos zmienic, to zrob to, ale poki co, to bronisz sie przed tym rekami i nogami..
__________________
...tysiace twarzy, setki mirazy, to czlowiek tworzy metamorfozy... Edytowane przez strus2001 Czas edycji: 2012-03-07 o 15:26 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#39 | |||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Cytat:
Dobrze, że u Ciebie tak się nie stało. Cytat:
Przykre to, co piszesz, naprawdę... Współczuję. I rozumiem. Choć u mnie nie miało to początku przez wzgląd na problemy w życiu. W każdym razie - trzeba coś z tym robić, wziąć się w garść, ja próbuję, ale tutaj dowiaduję się, że bezskutecznie... Cytat:
Kurcze, czy naprawdę aż tak źle to wygląda? Przecież się staram. Naprawdę. Biorę sobie rady do serca, staram się je stosować (prócz tego psychologa rzecz jasna, bo naprawdę wierzę, że mi to niepotrzebne...). Obiecałam sobie, że będę jeść więcej, że nie zejdę poniżej 1000 w tym tygodniu. I póki co mi wychodzi... A w następnym - 100 kalorii więcej. Aż dojdę do "normalnego bilansu". Wydawało mi się, że daję radę... Oczywiście - jest trudno. Naprawdę brak mi czasu. Wsparcia w sumie też... Ale przecież się nie poddaję. Nie chcę się cofać, tylko iść do przodu. I robię to w miarę możliwości... Dziękuję Dziewczyny, wszystkie rady są cenne ![]()
__________________
|
|||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#40 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Ile kalorii przyjmujesz w tym tygodniu?
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#41 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
1000 kcal (+/- 10 kcal, wiem, takie wahania to żadne wahania...).
Ale nie mogę od razu wskoczyć na wyższy poziom, bo w zeszłym tygodniu wahało się od ok. 760 - 950...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#42 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
I od poniedziałku ma być 1110?
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#44 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: W-wa
Wiadomości: 228
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Yoka, mowisz, że jesteś zabiegana na tyle, że nie jesteś w stanie znaleźć dla siebie 20 minut dziennie. Znajdź pół godziny przed snem, weź kartkę i spisz wszystko, co robisz. Wszystko, co zabiera Ci czas. Cały plan każdego dnia, 7 dni w tygodniu. A potem przeanalizuj to wszystko i zastanów się, czy wszystkie z tych rzeczy robisz dlatego, że tego chcesz. Jeśli tak, jeśli naprawdę wszystko to jest Ci potrzebne, to nie powinnaś narzekać, bo to powinno przynosić Ci szczęście. Ale wszystkie widzimy, że tak nie jest. Ty się przed czymś bronisz, wmawiasz sobie, że musisz (nie wiem co robisz dokładnie, ale gwarantuję Ci, że musisz dokładnie tyle, ile uznasz, że musisz).
Dlaczego boisz się przyjąć odpowiedzialność za swoją organizację? Dlaczego wymawiasz się brakiem czasu, choć najprawdopodobniej wykonujesz dużo zbędnych działań pod presją. Tak naprawdę to, co się z Tobą w życiu stanie, Twoje zdrowie i szeroko pojęty sukces interesują tylko Ciebie. Inni mogą oceniać, ale nie będą żyć za Ciebie. Pamiętaj, że jesteś najważniejszą osobą w Twoim życiu. Wiem, że to trudne, ale taka jest prawda. Zastanów się do czego zmierzasz, jakie są Twoje cele, DLACZEGO są takie a nie inne (czy boisz się przytyć, bo uzależniasz swoją samoocenę od tego, jak wyglądasz? dlaczego ta zależność występuje? przez reklamy? przez jakieś złe traktowanie w przeszłości? czy chcesz się do kogoś upodobnić? bądź przed sobą szczera, nie oceniaj, staraj się tylko odkryć dlaczego). Kiedy uświadomisz sobie, co jest Twoim motorem napędowym, jakie są pierwotne przyczyny Twojego postępowania (nie chodzi tylko o problemy. Chodzi o całokształt Twoich relacji z samą sobą. Z pewnością odkryjesz dużo logicznych sprzeczności. Jak możesz je połączyć? Jak dużo z tego, co jest w Twojej głowie to Twoje przekonania, a jak dużo to przekonania innych, narzucone Ci z zewnątrz, co do których nie jesteś pewna, że są Ci potrzebne? to mogą być media, to może być rodzina, koleżanki, wszystko) będziesz mogła dopasować całą resztę pod siebie. I będziesz wreszcie mogła czerpać satysfakcję z tego, co robisz i być może Twój brak czasu zamieni się w to, co interesuje Cię najbardziej. A wtedy może będziesz dla siebie łaskawsza. Trzymam kciuki. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#45 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Tak, wiem, że sama ponoszę odpowiedzialność za swoje życie i że nikt nie przeżyje go za mnie, nikomu na nim nie zależy tak, jak mi. Jestem tego świadoma.
Mówię o braku czasu bo naprawdę go nie mam. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Cały dzień jestem na zajęciach. W tym semestrze mam tak skonstruowany plan, że spędzam poza domem nawet 13 godzin, biegam z jednego miejsca na drugie, chwila przerwy (albo i nie) i kolejne zajęcia. Gdy wracam do domu ledwo co zdążę zrobić to zjeść i później siadam do nauki. Jestem tym zmęczona, po całym tygodniu ledwo trzymam się na nogach. Nie sprawia mi to przyjemności, ale nic nie mogę z tym zrobić. Nie mam czasu na odpoczynek, ciągle nawał nauki, obowiązków. O psychicznym relaksie nawet nie ma co mówić... Dlaczego nie chcę tyć? Bo czuję się lepiej ze sobą teraz. O wiele lepiej niż wtedy, gdy ważyłam te 60 kg. I nie chciałabym tego stracić. W tym tygodniu udawało mi się nie zerwać ze swoim postanowieniem (1000 kcal), mam nadzieję, że pójdę do przodu, że się nie cofnę... Jutro ważenie, zobaczę jak jest. Mam pytanie, które już kiedyś zadawałam - od ilu kcal/dzień, tzn. przy jakim bilansie powinnam zacząć ćwiczyć, by sobie nie szkodzić? Dodam, że całymi dniami jestem na nogach, staram się chodzić pieszo, nie korzystam z wind itp. ...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#46 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Nie masz zawrotów głowy? Tylko szczerze...
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#47 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Zdarza się.
Ale wcześniej, przed odchudzaniem miałam to samo - zawsze miałam niskie ciśnienie. Lekarz stwierdził (byłam dawno temu, właśnie z tego powodu), że taka po prostu "moja uroda" i nic nie można z tym zrobić.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#48 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 092
|
Dot.: Czy mam już problem...?
a co z miesiączką? nie masz z nią problemów?
to, przy jakim bilansie będzie Ci najlepiej ćwiczyć, zależy od Ciebie, diety, Twoich oczekiwań i, nie oszukujmy się, żeby ćwiczyć, trzeba mieć siłę, a w Twoim wypadku póki co jest to chyba niemożliwe - drastyczna dieta, niedowaga, cały dzień w biegu, z czego ty chcesz czerpać energię? jeśli masz zamiar pić 20 kaw dziennie i bilans zwiększać o 10kcal, proszę bardzo, ale przy takim trybie życia długo nie pociągniesz. zamiast zaprzątać sobie głowę następnym sposobem na schudnięcie, idź do psychologa i pamiętaj że całe życie niedowagi mieć nie można, a im starsza jesteś, tym jest to groźniejsze (prawidłowy wskaźnik BMI zwiększa się z wiekiem). to co piszesz, jest przerażające. niby chcesz z tego wyjść, ale chyba na samej chęci się kończy. zacznij odbudowywać organizm i braki, a nie bawić się w +100 tygodniowo. to takie typowe myślenie anorektyczki: "okej, będę się leczyć, ale tak żebym nie przytyła"! z tym, że ty nawet do psychologa się wybrać nie chcesz. miliony ludzi studiują/pracują, mają wypełniony po brzegi cały dzień, tydzień, a jakoś sobie radzą.
__________________
don't leave me here my guiding light
'cause I wouldn't know where to begin.. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#49 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
W tej kwestii akurat nie jestem pewna...
Póki co jakoś daję radę. Poza tym nie oszukuję się - wiem, że metabolizm mi zwolnił strasznie, więc nie mogę ot tak rzucić się na jedzenie. To dlatego staram się zwiększać dawkę stopniowo. Niedowaga... Wiem. Ale nie chcę tyć. Mam szczupłą górę, ale nogi nawet teraz nie są wybitnie chude. Mam budowę taką, a nie inną, a jeśli przytyję to urośnie mi cały dół, góra niekoniecznie - więc dlatego tyć nie chcę. Czy naprawdę aż tak mam zaburzone myślenie? Nie szukam już przecież sposobów na schudnięcie, mam czego chciałam wraz ze wszystkimi skutkami ubocznymi (metabolizm głównie mam na myśli). Jasne, że chcę "wyjść" - ale wyjść z jedzenia poniżej swojego zapotrzebowania. Wiem, że to pewnie typowy objaw, ale - nie uważam się za anorektyczkę. Przecież nie unikam jedzenia za wszelką cenę, nie chcę dalej się odchudzać. Też jakoś sobie radzę, muszę. Co nie zmienia faktu, że cały dzień mam wypełniony zajęciami, naprawdę. Wychodzę z domu o 7, wracam o 19-20. Codziennie. I muszę się przygotowywać na kolejny dzień. Naprawdę, gdyby to ode mnie zależało wolałabym mieć mniej zajęć, więcej czasu. Ale póki co go nie mam.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#50 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Cytat:
Dalej - jesteś 13 godzin poza domem, jak pisałaś. Czyli: mało jesz, ważysz już za mało i jeszcze, mimo tylu zajęć, jesz za mało względem aktywności. Wiesz ile Twój organizm potrzebuje na samo funkcjonowanie (bicie serca, pracę wątroby itp) ? 1300kcal. A Ty jesz niecałe 1000. I jeszcze się uczysz. A do nauki trzeba węglowodanów - kaszy, makaronów, orzechów itp. Nie wiem jak to wygląda w Twojej diecie, bo jak czytam "staram się jeść zdrowo" to zwykle wychodzi na to, że ich nie ma. I na koniec - zaczynasz postrzegać rzeczy typu tort raz na rok jako zagrożenie "bo utyję","bo to niezdrowe","bo efekt jojo". Rozumiem, że boisz się przytyć bo wiedziałaś jak schudnąć, ale nie wiesz jak teraz zachować tę wagę, skoro jedzenie jednoznacznie kojarzy Ci się z tyciem. Ale myślę, że na wizażu dostaniesz dużo informacji, tylko skoro jak sama mówisz: "nie mam czasu", to kiedy chcesz je złożyć w spójną, pasującą do siebie całość, skoro nie masz czasu nawet zrobić sobie kanapek czy obiadu na wynos z domu, o zebraniu i dopasowaniu do siebie tylu informacji nie wspominając ? Co z sytuacjami społecznymi - imprezach z samymi fast foodami u znajomych np. których Ty nie chcesz jeść ? Jak sobie tam poradzisz ? Może jednak warto zrobić sobie dzień wolny i iść do dietetyka? On Ci powinien rozpisać dietę najpierw na 1200 potem na 1500 i na 1800kcal, tak żebyś komfortowo doszła do tej dawki i na niej przynajmniej została? Dopasuje Ci ją do możliwości finansowych i czasowych, bo tak działają dobrzy dietetycy, ale bez wygospodarowania czasu oraz miejsca w torbie na pudełka z jedzeniem, które sama zrobisz lub znalezienia bufetu, gdzie możesz jeść się nie obędzie. Co o tym sądzisz ? I jeszcze jedno: Cytat:
Edytowane przez Ilta Czas edycji: 2012-03-11 o 18:29 |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#51 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Hmm... Widzę to tak, że wracają do normalnego bilansu stopniowo.
Teraz pewnie potrzebuję już mniej (na bank mam rozwalony metabolizm...). Jem, w tym tygodniu znaczy, 1000 kcal, tak jak sobie obiecałam. Od jutra 1100, choć wiem, że będzie ciężko. Z tym tortem czy innymi tego typu rzeczami masz rację, niestety. Widzę w nich zagrożenie, widzę tylko puste kalorie. Jest to we mnie na tyle silne, że nawet w czasie swoich niedawnych urodzin tortu nie spróbowałam... Staram się w miarę możliwości - tak jak pisałam próbuję jeść zdrowo, jem 4-5 posiłków dziennie. I przygotowuję sobie "na wynos" coś do jedzenia codziennie rano. Bardzo się starałam, by nie zawalić swojego postanowienia (absolutnie nie mniej niż 1000 kcal). Fast foodów nigdy nie lubiłam, poza tym nie jem mięsa ![]() ![]() Myślę, że dietetyk to byłoby bardzo wygodne wyjście i poniekąd pomocne, ale - po pierwsze jestem zabiegana, jak sama zauważyłaś, a po drugie - mieszkam nadal z rodzicami, jestem od nich niestety zależna finansowo i nie sądzę, by łaskawym okiem spojrzeli na takie rozwiązanie. Jedyne co usłyszę to zapewne "zacznij jeść normalnie" / "przestań się odchudzać" itp. itd. Gdybym miała jakąkolwiek gwarancję, że nie przytyję (1-2kg jeszcze bym chyba przeżyła, bo... waga spadła bardziej...) to chętnie przestałabym wszystko liczyć, ważyć... Jeść choćby 1500 od zaraz. Ale takiej gwarancji nie mam, więc muszę pomalutku iść do przodu. Naprawdę - załamałabym się totalnie tyjąc. Nie chcę wracać do tego, jak wyglądałam kiedyś.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#52 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Skąd wnisek, że "na pewno" masz rozwalony metabolizm ? Poza tym zwykle taki leczy się regularnymi posiłkami o zwiększonej
wartości kalorycznej, jeżeli powodem rozwalenia były głodówki. Myślę, że Twoje zdrowie jest ważniejsze niż studia, jakkolwiek by były absorbujące bo, popatrz logicznie - z rozwalonym zdrowiem i brakiem siły i tak nie będziesz mogła studiować. Teraz jest już po sesji do kolejnej jest sporo czasu a poza tym masz też soboty, więc popatrz jeszcze raz w swój plan i oceń, czy na pewno nie możesz wygospodarować 1 wolnej godziny w ciągu całego tygodnia czy powód jest inny. Po drugie - dietetyk nie jest zwykle bardzo drogi. Ok. 50-80zł, nie więcej jak 100 za wizytę. Myślę, że rodzice życzą Ci jak najlepiej i myślę że warto jednak spróbować sprawdzić ich opinię. A jeśli będzie negatywna - może pożyczka, a nie datek ? To zawsze postawienie sprawy w innym świetle. Waga jak widzisz - leci Ci i będzie lecieć nadal na takiej diecie. Zaraz mogą polecieć Ci włosy i zniknąć miesiączka. Widzę też, że już nawet zwiększenie porcji o 100kcal Cię przeraża a w jedzeniu widzisz zagrożenie. Piszesz, że nie masz gwarancji że nie przytyjesz drastycznie na 1500kcal. Skąd wynika to przekonanie, że na dawce niższej niż NORMA dla kobiet w Twoim wieku przytyjesz ? Widzę coś o "stopniowym zwiększaniu". Skąd masz informację, że organizm przestawiony na 500kcal więcej z miejsca "odwdzięczy" Ci się większą wagą ? I o ile ta waga będzie większa ? Na Twoim miejscu zrobiłabym sobie też ten test dla siebie: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=571370 . W wynikach nie musisz mieć choroby, ale możesz mieć inne wnioski wynikające z wybranych odpowiedzi. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#53 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Może stąd, że jadam połowę/mniej niż połowę swojego zapotrzebowania przez parę miesięcy, na pewno nie obeszło się bez tego skutku...
Jem regularnie, przynajmniej się staram (głównie chodzi o zajęcia). Niestety nawet po sesji nie mam luzu - powiem więcej - jest tragicznie. Naprawdę. Dzisiaj byłam w takim dołku, że niemal się rozpłakałam, gdy dowalili nam kolejną robotę. 4-5h snu to norma... Poza tym mam dyplom w tym roku, więc cały czas żyję w stresie, z obecnymi zajęciami nawet nie mam czasu powtarzać do tego egzaminu. Żyję w totalnym stresie. Soboty, niedziele - nawet wtedy siedzę nad książkami. Czasem nie mam już sił... Dociera do mnie to, że chyba naprawdę mam problem... ![]() Nawet teraz nie mogę siedzieć spokojnie - chwila przerwy i powrót do nauki. Przepraszam, musiałam się wyżalić... Miesiączka - chyba już mam z nią problem. Chyba, bo nigdy nie miałam wybitnie regularnych, więc jeszcze nie wszystko stracone. Może to przekonanie wynika z tego, że żyję na dawce o wiele niższej, mój organizm się przestawił na "głodowanie" i zechce wszystko nadrobić... Ten test już robiłam niedawno. Wynik mnie nie zaskoczył...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#54 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
yoka to co Ty studiujesz, że masz AŻ tak ciężko, że wolisz poświęcić zdrowie niż zajęcia?
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#55 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Co widzę to na pewno że:
a)studia są dla Ciebie najważniejsze i starasz się wszystko ogarnąć a ledwie dajesz radę - jak radzą sobie z tym pozostali rówieśnicy z roku ? b)studia są ważniejsze niż zdrowie na chwilę obecną bo nawet jeśli jest źle, nie chcesz dokładać sobie zmartwień - dobrze zrozumiałam ? c)jak myślisz- jaki Twoja obecna dieta ma wpływ na Twoje zdrowie ? Czy daje Ci siłę na to, żebyś mogła się tyle uczyć ? d)część z tego co piszesz to nie są rzeczy, gdzie podałaś jakieś źródło tylko przekonania: "Może stąd, że jadam połowę/mniej niż połowę swojego zapotrzebowania przez parę miesięcy, na pewno nie obeszło się bez tego skutku... ", "Trzeba wracać do 2000kcal stopniowo". Przekonania nie są złe, ale musisz zdawać sobie sprawę, skąd się wzięły. Z przeczytanych książek, opinii rodziny, kolorowych magazynów, obejrzanego wywiadu, forum... Które z nich są tylko opiniami i przypuszczeniami innych a które stanowią rzetelne źródło wiedzy ? Ot pytanie. Ze swojej strony mogę Ci zaoferować samą pomoc, gdy będziesz miała sprecyzowany problem oraz zechcesz z nim zrobić coś konkretnego, a na to zawsze trzeba przeznaczyć jakąś część siły i dnia. To tak jakbyś miała pracę domową na studiach i pisała, jaka jest duża i Cię przytłacza, ale nic poza tym, ponieważ widzisz teraz ważniejsze rzeczy do załatwienia. Gdy waga stanie się dla Ciebie rzeczą na tyle pilną, żeby działać być może uszczuplając czas na coś innego - wtedy serdecznie Cię zapraszam na moje pw ![]() W kwestiach wyrzucania z siebie negatywnych emocji po całym dniu (tak zwanego żalenia się) sporo dziewczyn na forum na pewno jest w stanie Ci pomóc życzliwym okiem i słowem, ja niestety nigdy nie czułam się w tym dobra, więc się nie polecam ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#56 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Ilta - przepraszam za OT, ale zżera mnie ciekawość..
Czy na studiach jest osobny przedmiot, który zajmuje się samymi ED? Bo natknęłam się dzisiaj na Twoją osobą rano zupełnie przypadkowo i mnie zaczęło to zastanawiać ![]()
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#57 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Cytat:
![]() Nie ma jako tako - o ED jest wspominane przy okazji zajęć z psychopatologii lub psychologii klinicznej. O wpływie rodziny na powstawanie ED mieliśmy na psychologii wychowawczej. Jest za to prężna podyplomówka zwana psychodietetyką i tam jest już tylko o psychice i jedzeniu. Niemniej sama choroba jest zakwalifikowana do szerszego działu (są w nim także narkomania i alkoholizm), więc częściej mamy osobny przedmiot, fakultet itp. na temat np. terapii psychodynamicznej i tego jak ona leczy tego typu zaburzenia ![]() I po studiach możesz iść np. na podyplomową szkołę terapeutyczną by w tym nurcie leczyć a psychodietetykę dorobić żeby wiedzieć więcej o jednym, konkretnym typie pacjentów. |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#58 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Dzięki
![]() Swoją drogą faktycznie namieszałam w poście - grunt to sie dobrze wysławiać ![]() ![]()
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia ![]() cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#59 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Cytat:
Cytat:
b) Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać w co się władowałam tak naprawdę, gdy dostrzegłam, że chcąc dotrzeć do wyższego bilansu zamiast dokładać jakieś nowe rzeczy szukam niskokalorycznych tylko, wybieram te, które jem teraz, zamiast wprowadzić nowe... Bo się boję. c) Póki co jakoś idzie... Jest ciężko, ale głównie chyba z niewyspania. d) Głównie z forum, internetu... Tam szukałam informacji. Bardzo bym chciała dowiedzieć się w jaki sposób dodawać inne produkty do jadłospisu, jak stopniowo dodawać to, czego nie jem w tej chwili (lista jest długa, generalnie wszystko co bardziej kaloryczne jest przeze mnie odrzucane...), by nie spowodować efektu jojo. Jak to jest z łączeniem węgli i tłuszczów na U? Czy w każdym posiłku musi być białko? Bardzo bym była wdzięczna za przykładowy jadłospis (byłby bardzo pomocny) z obliczoną kalorycznością zestawu, z uwzględnieniem tego, że lubię nabiał bardzo i nie jem mięsa, ryb... Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc, na PW też może być. Bardzo Wam dziękuję. ![]()
__________________
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#60 | ||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
|
Dot.: Czy mam już problem...?
Cytat:
Ale tyle - nie możesz jeść w normie i jednocześnie przybierać na wadze ![]() Przykłady jadłospisu znajdziesz w moim poście w temacie Jadłospisy Chorobowe. Musisz poszukać, bo nie pamiętam gdzie to jest - typuje 5 str od końca. Cytat:
Cytat:
Może inaczej - http://www.dietline.pl/userfiles/Image/The%20Eatwell%20Plate(2). jpg . To jest wprowadzony niedawno przez Amerykańskie Towarzystwo Żywieniowe wyznacznik ala piramida jakie rzeczy w ciągu DNIA w jakich proporcjach powinnaś jeść. Więc nie wyliczaj białka tylko popatrz czego w ciągu dnia jeść najwięcej, trochę mniej, nieco mniej, najmniej. "Talerz Zdrowego Żywienia pokazuje w jakich proporcjach należy spożywać produkty z wybranej grupy spożywczej. Proporcje te nie muszą być przestrzegane przy każdym posiłku, jednak ważne, aby zostały zachowane w skali całego dnia lub tygodnia." Cytat:
Jakbyś nadal nie widziała zmian w nastawieniu to jednak polecałabym spytać na uczelni o psychologa - nawet żeby tylko sobie porozmawiać i się wyżalić, a może znajdziecie jakiś produktywny sposób rozw. problemu ? Pozdrawiam ! Edytowane przez Ilta Czas edycji: 2012-03-13 o 06:56 |
||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:31.