Wyrzuty sumienia - zazdrość o... dziecko :(

[201803080934]

Napisane przez starlit

Ktoś tu chyba bardzo lubi pisać o sobie

no bo ona w każdym wątku o ich problemach powtarza w co drugim poście jak się kochają i jacy są szczęśliwi

[golgie]

Napisane przez Mirrranda

A gdybym miała 30 lat, to pewnie napisałybyście, że "musisz porozmawiać z partnerem, żeby poświęcał ci więcej czasu"... no cóż, niektórzy niepotrzebnie sugerują się wiekiem.

Jak widać na Twoim przykładzie jest to jednak uzasadnione
Jesteś jeszcze niedojrzała, to zrozumiałe w wieku 21 lat i wpakowałaś się w związek z dzieciatym facetem po przejściach i widać, że nie jesteś w stanie tak do końca zaakceptować obecności tego dziecka w waszym życiu, a niestety nie masz wyboru, bo każdy normalny facet stawia na pierwszym miejscu swoje dziecko, a nie kochankę.
To ,że byłaś niemiła dla malucha nie świadczy o Tobie najlepiej

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez Mirrranda

A co do mojego związku z TŻtem - jestem z nim bardzo szczęśliwa, jak nigdy wcześniej w swoim życiu. Właśnie odkąd z nim jestem to ogromna część moich problemów z samą sobą (część kompleksów, sposób myślenia o sobie) po prostu zniknęła. Tak jakbym stała się nową osobą. Kocham jego i kocham swoje nowe życie - odkąd go mam.

a bylaś z kimś wcześniej w poważnym związku?

Wiesz,ja też byłam kiedyś związana ze starszym facetem,nie aż 17 lat,ale blisko 10.I tez przez długi czas wydawało mi się,ze pana boga za nogi złapałam,nosił mnie na rękach,kupował kwiaty,otwierał drzwi itd. Przystojny,szarmancki,zap atrzony we mnie jak w obrazek.Ślub tez chciał brać.Nie wchodząc w szczegóły -to nie był dobry związek.Skończył się po 3 latach.Przy duzej roznicy wieku i doswiadczenia zyciowego prawodpodobieństwo,ze facet bez większego problemu kręci Tobą jak marionetką,a Ty jesteś ślepa jak kret jest bardzo duże.

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez Mirrranda

No i znowu wiele osób mnie opacznie rozumie.
Ja nie mam pretensji, że on poświęca czas dziecku - gdyby tak było to założyłabym wątek pod tytułem: "TŻ poświęca za dużo czasu swojemu dziecku" czy coś w tym stylu.
Nigdy czegoś takiego nie miałam, nie oczekiwałam, że zaniedba synka - gdyby tak zrobił, to stwierdziłabym że nie ma uczuć i że nie ma sensu się z nim wiązać. Nie ma też problemu z właściwym poukładaniem sobie czasu
Mówię, że sama nie wiem, co mnie ostatnio napadło - 2 razy zdarzyło mi się coś takiego. Nie nakrzyczałam na chłopca, ani nic z tych rzeczy, ale po prostu okazałam mu całkowity brak zainteresowania - czego nie powinnam robić.

---------- Dopisano o 13:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:03 ----------



Nie ma żadnych efektów złego wyboru. Kochamy się i będziemy razem. Koniec kropka. Wybór znakomity.

Jak nie wiesz, co Cie napadło? Trochę mieszasz. Wyraznie jest napisane w tytule watku- zazdrosć o dziecko, więc skoro nie o czas spedzany na basenie np chodzi, to o co jestes zazdrosna? Jak sobie wybrałas, tak masz, choc nie wiem, po co sobie w tym wieku zycie komplikować takimi wyborami jak facet obciązony dzieckiem, skoro jest tylu wolnych i bez takich obciązen. No ale co kto lubi, w kazdym razie to nie dziecka wina, ze rodzice sie rozeszli,a skoro jest ono dla ojca tak wazne, radziłabym jednak pohamować bezpodstawne nerwy na to dziecko, bo ja np bym nie scierpiała koło mnie osoby, który ma fochy bez powodu na moje dziecko

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Jak zobaczyłam kto jest autorką wątku miałam tylko jedną refleksję: oby to dziecko nie było córką, bo wtedy jedyną radą byłoby ubieranie jej w seksowne ciuchy i nauka bycia miłą

[Luba]

Autorko, ale ty zgrędliwa jesteś
Czy to wypada kobiecie tak ciągle zrzędzić i gderać i się skarżyć?

[leniwca]

Napisane przez Luba

Autorko, ale ty zgrędliwa jesteś
Czy to wypada kobiecie tak ciągle zrzędzić i gderać i się skarżyć?

Jak kobieta marudna i tak się czepia, to nawet szpilki, seksi kiecka i idealny makijaż do snu nie uchroni takiej przed zdradą.

[rembertowa]

Napisane przez Luba

Autorko, ale ty zgrędliwa jesteś
Czy to wypada kobiecie tak ciągle zrzędzić i gderać i się skarżyć?

niczym jakaś czterdziesta, albo i pięćdziesiątka.

Lubo, rozbiłaś bank

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Nuova

Wiesz jak to wygląda z boku? Dorosły, 40-letni facet wziął sobie zakompleksioną, dziecinną studentkę, "wyleczył" z kompleksów i tym sposobem przywiązał ją do siebie na amen. Ty nie piszesz tutaj o niczym innym niż o nim, nie masz żadnych znajomych, bo masz jego (nie liczę kumpli z pracy, którzy z Tobą już nie gadają ), służalczość aż bije z Twoich postów na kilometr, analizujesz każdy jego krok, reagujesz histerią jak on nie zachowa się tak jak powinien. Plus ten idealny wygląd, który ma Ci zapewnić wierność, plus zgoda na wszystko co tylko facet ma ochotę - żeby tylko nie wyjść na narzekającą babę, bo to nieładnie.


Ty tego nie widzisz, bo jesteś zaślepiona. Wiem, że mi odpiszesz, że mi się wydaje, że mama mówi inaczej, że wcale nie, ale Twoje posty mówiąc coś zupełnie innego wbrew pozorom.

Mam takie samo zdanie

[jesienny_lisc]

Ten ślub, to też na razie mocno wirtualny, z tego co czytałam w innym wątku autorki, w którym się udzielam. Mooooże w 2015, a poza tym, to tylko świadkowie, krótka, czerwona kiecka i do domu, bo on jest poważnym człowiekiem.

Ta historia, to z każdej strony taki banał, że chyba większego nie może być.

[alexandraa13]

Napisane przez Nuova

Wiesz jak to wygląda z boku? Dorosły, 40-letni facet wziął sobie zakompleksioną, dziecinną studentkę, "wyleczył" z kompleksów i tym sposobem przywiązał ją do siebie na amen. Ty nie piszesz tutaj o niczym innym niż o nim, nie masz żadnych znajomych, bo masz jego (nie liczę kumpli z pracy, którzy z Tobą już nie gadają ), służalczość aż bije z Twoich postów na kilometr, analizujesz każdy jego krok, reagujesz histerią jak on nie zachowa się tak jak powinien. Plus ten idealny wygląd, który ma Ci zapewnić wierność, plus zgoda na wszystko co tylko facet ma ochotę - żeby tylko nie wyjść na narzekającą babę, bo to nieładnie.


Ty tego nie widzisz, bo jesteś zaślepiona. Wiem, że mi odpiszesz, że mi się wydaje, że mama mówi inaczej, że wcale nie, ale Twoje posty mówiąc coś zupełnie innego wbrew pozorom.

Wiem, że totalnie nie masz ochoty tego czytać, ale po lekturze większości twoich wątków chciałam napisać identycznie to samo.
Jeszcze sama dodajesz argumentów wypowiedziami takimi jak ta:

Napisane przez Mirrranda

A co do mojego związku z TŻtem - jestem z nim bardzo szczęśliwa, jak nigdy wcześniej w swoim życiu. Właśnie odkąd z nim jestem to ogromna część moich problemów z samą sobą (część kompleksów, sposób myślenia o sobie) po prostu zniknęła. Tak jakbym stała się nową osobą. Kocham jego i kocham swoje nowe życie - odkąd go mam.

przyszedł Pan Wybawiciel i uratował Cię przed samą sobą, nic dziwnego że tak panicznie boisz się mu nie "podpaść", bo jak Cię zostawi to znów wrócisz do swojego nieszczęśliwego życia. Gdybyś była dojrzała, wiedziałabyś co jest nie tak.

Poza tym z tego co pamiętam, to on jest twoim pierwszym partnerem, także w łóżku. To też bardzo wiele wyjaśnia, choć Ty zapewne stwierdzisz, że całe życie czekałaś na kogoś odpowiedniego i to jest właśnie on.

Owszem, stereotypy nie są dobre, i sama spora różnica wieku nie przesądza o typie relacji. Ale niestety u Ciebie wszystko idealnie układa się w logiczną całość, i mam wrażenie, że widzą to wszyscy oprócz Ciebie.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez jesienny_lisc

Ta historia, to z każdej strony taki banał, że chyba większego nie może być.

Typowo. Albo Autorka za dużo seriali się naoglądała

Autorko życie nie jest takie cudowne, jak ci się chyba wydaje. Facet ma dziecko, to jest jego stały i ważny element w życiu. I musisz zapanować nad zazdrością, bo inaczej to nie ma sensu i wasz idealny związek poleci.

[Margolcia23]

Oj chyba nie jest to związek idealny i taki jakby autorka chciała, ciągle jakieś problemy a co za tym idzie, nowe wątki Autorko albo akceptujesz faceta i jego poprzednie życie, a tym samym dziecko, albo z tego zrezygnuj, i twierdzenie że się kochamy itp nie ma sensu, jak tu nie ma solidnych podstaw

[Hayley__]

serio ? porównujesz malutkie dziecko do zabawy z kotem?

generalnie pamiętam Twoje wypowiedzi z innych wątków i nie zdziwiłabym Cię, jakby facet po prostu traktował Cię jak lalunie do seksu, a jednak jego dziecko zawsze nim bedzie i z pewnościa je bardzo kocha.

---------- Dopisano o 16:05 ---------- Poprzedni post napisano o 16:03 ----------

a i decydując się na zwiazek z facetem, ktory ma dziecko, trzeba liczyc sie z tym, że bedziemy musiały je nie tylko zaakceptować, ale tez polubić (a moze i pokochać?) i mieć z dzieciakiem fajne relacje, bo jednak dla mezczyzny jego dziecko zawsze bedzie na 1 miejscu.

jak ktos nie jest na to gotowy, nie powinien wchodzić w taki zwiazek..

[natash88]

Napisane przez Mirrranda

Mnie mama nie mówi i nigdy nie mówiła, że jestem piękna. Wręcz przeciwnie. Moja matka mówiła, zawsze "jest dobrze, ale.... to to i to powinnaś zmienić/poprawić". Nawet jak w dzieciństwie malowałam głupi obrazek, to było "ładnie, ale". No i chyba dlatego teraz też sobie mówię "jest ok, ale... popracuj nad sobą mimo wszystko".
Nie poradziłam ciężarnej, żeby nosiła dekolty. To był off top na temat tego, że kobiety niejednokrotnie same zabijają pożądanie. Ale nigdzie napisane nie było "noś szpilki i dekolt w 8 miesiącu ciąży". Napisałam tylko o schludnym wyglądzie.
Co do wyrażenia użytego przez faceta przy kolegach - to nie było tak. To było w kontekście, wcale nie powiedział że jestem psem.
Odmówienie seksu nie wtedy, jak chciał jechać do dziecka, tylko w nocy na wyjeździe. Do dziecka jechał rano, jakoś za 7 godzin. Wyraźnie to napisałam.

Ty w ogole nie rozumiesz uzytych przez innych metafor...

o czym gada 40letni facet z mloda laska, ktora ma problem z zalapaniem sensu wypowiedzi?
czy po prostu to o bycie tata (autorytetem) i mlode cialo w lozku chodzi?

[201803080934]

Napisane przez natash88

Ty w ogole nie rozumiesz uzytych przez innych metafor...

o czym gada 40letni facet z mloda laska, ktora ma problem z zalapaniem sensu wypowiedzi?
czy po prostu to o bycie tata (autorytetem) i mlode cialo w lozku chodzi?

też się zastanawiam i żeby nie było - oceniam tylko ten jeden związek, a nie związki z różnicą wieku jako ogół.

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez Grin

też się zastanawiam i żeby nie było - oceniam tylko ten jeden związek, a nie związki z różnicą wieku jako ogół.

Według mnie obecny układ jest wygodny i dla niej i dla niego,tyle ze z czasem,jesli dojrzeje moze ją zacząć uwierać.

[rembertowa]

Napisane przez natash88

o czym gada 40letni facet z mloda laska, ktora ma problem z zalapaniem sensu wypowiedzi?
czy po prostu to o bycie tata (autorytetem) i mlode cialo w lozku chodzi?

no ale przecież mniej więcej o to chodzi w związkach z taką różnicą wieku w tym momencie życia. Może nie we wszystkich, ale w znacznej ich części. Intelektualnie, emocjonalnie, zawodowo, życiowo - to jest przepaść. Mamy gościa z kryzysem wieku średniego, po przejściach, który nie poradził sobie w relacji z równolatką, i znalazł sobie dziewczynkę, która mogłaby być jego córką i lepi sobie ją wedle wyobrażeń. Dziewczynka ma kompleksy, czuje się niedowartościowana - w końcu mamusia wdrukowała jej, że nie jest wystarczająco dobra - i się lepić daje we wszystkie strony. Koncentruje się na tym, co rozumie - czyli wyglądzie i seksie, bo przecież co innego mogą wspólnie robić? O czym rozmawiać? To jest przepaść, powtórzę.

Smutny ten wątek, inne wątki Autorki, jakkolwiek zawierają wybitnie dużo lolkontentu, też są smutne. Jedyne, co z nich wynika, to obrazek dziewczyny, która weszła w związek, którego kontekstu nie jest w stanie intelektualnie i emocjonalnie przetworzyć, jest na niego zwyczajnie zbyt mało dojrzała. No bo aktualny problem: fuknęła raz czy drugi na dzieciaka, bo zazdrości. Ok, zdarza się. No big deal, na drugi raz trzeba trzymać nerwy na wodzy. Dorośli ludzie w takiej sytuacji rozważają, skąd się wzięły w nich takie emocje i co można zrobić, żeby ich nie przelewać na Bożence ducha winnego dzieciaka. Dorośli ludzie nie zadręczają się wyrzutami sumienia, bo wiedzą, że takie rzeczy się zdarzają.

Ze wszystkich wątków Autorki wygląda dziewczyna, która rozpaczliwie stara się zasłużyć na swojego misiaczka, który przecież wymagający jest, taki dorosły i opiekuńczy. Mamy nadmiernie krytyczną matkę w szafie, ciekawe, jak wyglądały relacje Autorki z ojcem; mamy też zakompleksienie i rozgrywanie spraw wyglądem, bo na intelekcie czy umiejętnościach interpersonalnych Autorka polegać nie może.

To naprawdę jest standard: dziewczyna z mocno zaburzonymi wzorcami relacji, z problemami emocjonalnymi, pozbawiona wiary w siebie i wiele starszy mężczyzna, który może pobawić się w Pigmaliona, a przy okazji mieć w łóżku młode ciało. Ciało, które póki co nie stawia takich wymagań, jakie stawia równolatka, w żadnej sferze życia, ciało, które całe swoje wysiłki kieruje na zasłużenie na tego księciunia z sentencją wyroku w sprawie rozwodowej w ręku. W ten sposób nie ma szansy dojrzeć, nie ma szansy dojść do punktu, w którym wie się, że na związek nie trzeba zasługiwać, że uczciwości w związku nie kupuje się obsesyjnym tresowaniem ciała, i tak dalej.

Banał. Klasyka banału. Sielanka kończy się, jak dziewczyna dojrzewa, albo przestaje wyrabiać na zakrętach.

[stokrotka_to_ja]

Rembertowa,zgadzam się w całej rozciągłości ,idealnie podsumowałaś sytuację.

Obstawiam ze autorka na wątek już nie zajrzy.

[madana]

Pewnie, ze "klasyka banału", tylko skąd to zaklinanie rzeczywistości, że jest cudnie i w ogóle miłość wokół się rozsiewa jak chwast wiatropylny? I to, co mnie zawsze w takich wątkach rozwala: jest cudnie, nie czuję tej różnicy- to zaklinanie właśnie, ze co tam lata, są na tym samym poziomie.
I już teraz w sumie, gdy napisała o mamuni, dla której nigdy nie była dość dobra/ładna itp.,rozumiem, dlaczego tak mocno skupia się na "zadbaniu" i byciu miłą jako "obowiązku kobiety". I histeria, która zmusza do założenia wątku, bo pan raz kochać się nie chciał.
I tak , związki z różnicą wieku mogą wyjść, ale naprawdę zależy, na jakim etapie życie ludzie się spotykają: mój kochany szwagier jest starszy od mojej siostry o 11 lat.

[tyene]

To co napisałaś o swojej mamie wiele tłumaczy. Nie zostałaś nauczona akceptacji siebie i akceptacji innych i przez to pod przykrywką "chwalebnego" nietolerowania słabości tak naprawdę nie umiesz akceptować siebie, innych i tworzyć zdrowych relacji. Przy dziecku ta umiejętność obnaża się szczególnie.

Masz problem z akceptowaniem swoich złych emocji i dodajesz im nadmiernego znaczenia. Jak olałaś dziecko, ono tego nie poczuło, a Ty się z tym źle czujesz to zaplanuj coś miłego, np. obejrzenie fajnej bajki, pójście w fajne miejsce (kawiarnia z zabawami dla dzieci) czy cokolwiek, stosownie do wieku dziecka, abyście mogli zrobić to w trójkę - Ty, TŻ i dziecko. W zależności od wieku dziecka i zainteresowań mogą to być najróżniejsze rzeczy.

Natomiast związek z dzieciatą osobą jest trudny, bo dziecko naprawdę obnaża nasze problemy. Dzieci są szczerze, czasami nieznośne, czasami okrutne (bez świadomości tego) i zamiast powtarzać, że dziecko Cię lubi powinnaś wziąć na klatę to, że będą problemy. Są problemy z własnymi dziećmi,w przypadku rodzin patchworkowych jest często o wiele, wiele trudniej i niektóre problemy się mnożą.

Dziecko to nie kot, tylko SYN Twojego TŻ, który pomimo rozwodu jest najbliższą jemu osobą, ojcem. Dziecko powinno czuć, że u Twojego TŻ, czyli u Was ma swój dom. Nie może być gościem. Ma być częścią rodziny. Jesteś na to gotowa? Bo porównania dziecka do kota (i pisze Ci to maniaczka zwierząt, posiadaczka dwóch cudownych psów) są niestosowne - i dla dziecka, i dla kota zresztą. Potrzeby dziecka i kota są inne, w tym potrzeby kontaktu i socjalizacji, SKRAJNIE inne.

[jesienny_lisc]

Jak kobietę według autorki można porównać do suki lub klaczy, to dlaczego nie dziecko do kota?

[maggie_grace]

Nie wiem gdzie dokładnie się udzielasz, więc nie kojarzę niektórych wypowiedzi o których tu dziewczyny mówiły w każdym razie sytuacja o której mówisz tutaj przydarzyła się pierwszy raz, w innym tam wątku TŻ ten jeden jedyny raz odmówił Ci seksu. Wchodząc na ten wątek myślałam, że przeczytam, że masz dość tego dziecka, że ono jest w waszym życiu itp. A tu się okazuje, że pierwszy raz to Ci się nie spodobało i tak naprawdę lubisz to dziecko i nie masz nic przeciwko, że będzie w waszym życiu. Rodzicem nie jestem, ale wydaje mi się, że rodzice też mają czasem dość swoich dzieci przez to, że np. jest ono nieznośne tego dnia, albo po prostu rodzic ma zły dzień, bywa. I Tobie najwyraźniej się taki zły dzień trafił.

Ja rozumiem jakby te rzeczy działy się cały czas i chciałabyś się poradzić, ale to wydarzyło się jednorazowo i nawet nie wiadomo czy się powtórzy, więc trochę nie rozumiem zakładania tych wątków.

W sumie mogłabyś założyć swój osobny wątek "Mirrranda" i tam opisywać wszystkie swoje problemy, żeby co chwilę nie wyskakiwać z nowym tematem. Choć z drugiej z ilością takich problemów mógłby szybko dobić 5 000 i zostać zamknięty.

[Nuova]

Kolejne dojrzałe zachowanie Autorki - czyli udawanie, że problemu nie ma. Sto procent dojrzałości.

[rembertowa]

Napisane przez madana

Pewnie, ze "klasyka banału", tylko skąd to zaklinanie rzeczywistości, że jest cudnie i w ogóle miłość wokół się rozsiewa jak chwast wiatropylny? I to, co mnie zawsze w takich wątkach rozwala: jest cudnie, nie czuję tej różnicy- to zaklinanie właśnie, ze co tam lata, są na tym samym poziomie.
I już teraz w sumie, gdy napisała o mamuni, dla której nigdy nie była dość dobra/ładna itp.,rozumiem, dlaczego tak mocno skupia się na "zadbaniu" i byciu miłą jako "obowiązku kobiety". I histeria, która zmusza do założenia wątku, bo pan raz kochać się nie chciał.
I tak , związki z różnicą wieku mogą wyjść, ale naprawdę zależy, na jakim etapie życie ludzie się spotykają: mój kochany szwagier jest starszy od mojej siostry o 11 lat.

no ale co innego, niż "nie czuję tej różnicy", można powiedzieć w wieku Autorki? Ona może zresztą tego naprawdę nie czuć, bo kompletnie sobie nie zdaje sprawy z jej istnienia - może naprawdę tego nie pojmuje. Będąc w jej wieku i jeszcze przez parę lat później intensywnie romansowałam z chłopcami po czterdziestce. Bywało fajnie. Miałam dobrą rozrywkę intelektualną i erotyczną, oni mieli młodsze stworzenie, z którym mogli w przerwach aktywności natury cielesnej pogawędzić o ważnych sprawach świata tego. Czasem wygrywaliśmy różnicę wieku, czasem ona faktycznie się zacierała, kiedy rozmawialiśmy o czymś, na czym się znaliśmy tak samo dobrze. Powtórzę, bywało klawo. Związków z tego wszakże nie robiłam.

Teraz tacy czterdziestolatkowie są moimi kumplami od wódzi. I muszę powiedzieć, że odkąd doświadczyłam kryzysu wieku średniego jako kibicka-równolatka, a nie jako małolata od rżnięcia, patrzę na nich jak na ufoki. Są nieznośni. Po prostu - nieznośni. Rozmemłani emocjonalnie, niedojrzali, pozbawieni komunikacyjnych skillsów, maskujący intelektualne słabości dogmatyzmem lub spojrzeniem z góry, seksualnie nieatrakcyjni. Jako małolata do rżnięcia jakoś to wszystko łykałam gładko - oh, jacy wrażliwi, oh, jacy młodzi duchem, oh, przecież oni są starsi, mądrzejsi, ton protekcjonalny jawił się jako naturalny, oh, oh, oh. No oh. Bo przecież ci czterdziestolatkowie się nie zmieniają - po prostu, część z nich musi uderzać do małolat, bo są na cieńcy w uszach, mają za duży bałagan w głowie, żeby być w związku z równolatką, która ma do zaoferowania znacząco więcej, niż małolata. Na ubitej ziemi związku partnerskiego sobie zwyczajnie nie radzą. Są zatem moimi kumplami od wódzi, czasem, jak mi akurat przyjdzie ochota na tryb Matki Teresy od Popaprańców, zbieram ich z ziemi, jak im życie spuści łomot, ale emocjonalnie trzymam się z daleka od czterdziestolatków w kryzysie. Kryzys, na szczęście, przechodzi.

[madana]

po prostu, część z nich musi uderzać do małolat, bo są na cieńcy w uszach, mają za duży bałagan w głowie, żeby być w związku z równolatką, która ma do zaoferowania znacząco więcej, niż małolata. Na ubitej ziemi związku partnerskiego sobie zwyczajnie nie radzą.

- tak,to sporo tłumaczy w sumie ponieważ mnie nie interesowali nigdy faceci starsi, doświadczeń w tym względzie poza przyglądaniem się takim związkom, nie mam żadnych. Ale w sumie wyjaśniłaś mi to, co ja tylko przeczuwałam, patrząc na takie relacje.
Niedawno był tu wątek 16-latki chyba , która "nie czuje zupełnie" różnicy, gdy związała się z 29-letnim policjantem, i to "nie czuję" rozwala.

[rembertowa]

Napisane przez madana

Niedawno był tu wątek 16-latki chyba , która "nie czuje zupełnie" różnicy, gdy związała się z 29-letnim policjantem, i to "nie czuję" rozwala.

to można śmiało zrzucić na szesnastoletnią głupotę; toż jak się ma lat szesnaście (i dwadzieścia dwa też), to ma się siano w głowie i tyle. Mnie rozwala, jak takie pienia uskuteczniają ci panowie, lat trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt. Rozumiesz, taki chłoptaś lat prawie czterdzieści widzi nastoletnie dziewczę, może dwudziestolatkę, i doznaje iluminacji: to jest mój ideał. Idealny ideał, w całości w i każdym calu zarazem.

To jest mindfuck, wierz mi

[tiniaczek]

Oho, kolejny dojrzaly problem dojrzalej Mirandy w zakieciku z Zary

Dziewczyny bardzo celnie Cie podsumowaly, poczytaj, przydaloby Ci sie

[tablanka88]

Mały będzie zawsze dla twojego Tż na pierwszym miejscu, wydaje mi się że powinnaś brać to pod uwagę.

[ARAKSJEL]

Napisane przez rembertowa

Są zatem moimi kumplami od wódzi, czasem, jak mi akurat przyjdzie ochota na tryb Matki Teresy od Popaprańców, zbieram ich z ziemi, jak im życie spuści łomot, ale emocjonalnie trzymam się z daleka od czterdziestolatków w kryzysie. Kryzys, na szczęście, przechodzi.

Nie rozumiem jak możesz pić z kimś ,kim tak pogardzasz .