Około 30-70% polskich dzieci w wieku szkolnym jest niedożywionych.

[Sequence]

30 - 70 % to bardzo nieprecyzyjne dane. W przypadku tych 30 % rzeczywiście wynika to z problemów finansowych rodziny. Jeśli przyjąć 70 % to ja w szkole też bywałam niedożywiona, bo rano nie miałam czasu zjeść śniadania ani zrobić sobie kanapki i burczało mi w brzuchu . Nie uważam jednak, żeby to była podstawa do interwencji władz Takie dane mają bardziej szokować i przykuć uwagę opinii publicznej do problemu, który faktycznie nie ma aż takiej skali, ale jednak istnieje.

[whoaboa]

Napisane przez Suzanne

Uff, to jest cytat z artykulu, którego nikomu nie chciało się otworzyć:

"ok. 30-70% polskich dzieci w wieku szkolnym jest niedożywionych. Liczba tych dzieci waha się w zależności od regionu kraju, wielkości miejscowości i poziomu bezrobocia na danym terenie. Najbardziej przerażające jest to, że liczba dzieci wymagających dożywienia ciągle wzrasta. "

Najgorzej jest w wielkich miastach, najlepiej w małych wsiach itd. bo wtedy conajmniej sąsiedzi wiedzą co się dzieje i są bardziej skłonni pomóc. Mowa o JEDZENIU oczywiście.

Chciało się, wciąż nie widzę zbyt wiele jeśli chodzi o metodologię. Rozumiem, że to są dane zbierane na podstawie opinii nauczycieli, pracowników szkół i pracowników ośrodków?

Napisane przez Suzanne

Czy to dla was punkt honoru, nie zgodzić się z hipotezą, że w Polsce sytuacja dzieci jest nieuzasadnienie zła?

Czy jesteście może zdania, ze Fundacja Maciuś rozsiewa plotki antypolskie albo jakąś propagandę? Te dane "nie mogą być prawdziwe" ...bo...???

Kto tu mówi o plotkach? Chodzi o to, żeby wiedzieć do jakich danych się odnosić. Nie rozumiem, czemu ewidentnie masz problem z tym, że komuś zależy na informacji na ile te dane są rzetelne i skąd pochodzą. Co nie zmienia faktu, że raczej nikt tu nie neguje złej sytuacji dzieci. Oczywiście, że te wyniki są zatrważające.

[Suzanne]

Napisane przez yonce

Nie wiem, co Twoim zdaniem powinien zrobić rząd (za pieniądze podatników oczywiście) w takiej sytuacji? Zapewnić każdemu Polakowi 3 ciepłe posiłki dziennie za darmo?
Przecież żeby wyeliminować taki problem, potrzeba większych zmian społeczno-gospodarczych, a nie pomocy doraźnej.

No ja Ci powiem, co tak spontanicznie uważam, że powinien zrobić rząd, dzisiaj:

Nie przekazywać 6 miliardów dotacji z budżetu państwa na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, a wydać te pieniądze na zwiększenie skuteczności programu dożywiania polskich dzieci w szkołach, na które obecnie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej obecnie przekazuje 1 miliard złotych rocznie.

To powinien rząd zrobić DZISIAJ. A kościół powinien mu przyklasnąć (w końcu oni podobno skupieni są na "życiu wiecznym", więc po cholerę im kolejny katolicki Disneyland)

Następnie te szokujące dane winny być dokładnie zweryfikowane, mapa biedy i niedożywienia w Polsce dokładnie rozrysowana i ten problem winien być skutecznie rozwiązany w ROK.

Tyle wystarczy.

[201604191001]

Jest i metodologia. Ekhm. http://www.pfpd.org/wp-content/uploa...-z-badania.pdf
http://www.pfpd.org/wp-content/uploa...a-fundacji.pdf

Kim jest dziecko niedożywione?
Dziecko niedożywione to takie, które nie spożywa regularnych i właściwych posiłków, regularnie
odczuwa głód lub nie dostarcza do organizmu składników odżywczych ważnych dla jego zdrowego i
prawidłowego rozwoju. Wg definicji, niedożywienie to stan organizmu będący skutkiem
przedłużonego niedoboru składników pokarmowych, wynikający z braku odpowiednich składników
odżywczych lub niewystarczającej ilości pokarmu. Długotrwałe niedożywienie może powodowad
zaburzenia psychofizyczne, które mogą mied destrukcyjny wpływ na prawidłowy rozwój psychiczny i
fizyczny dziecka. Częste objawy niedożywienia to znaczne osłabienie organizmu, depresja, apatia lub
rozdrażnienie i agresja.

http://www.pfpd.org/wp-content/uploa...ne-pytania.pdf

Czyli można spokojnie zaliczyć do tego dzieci zapchane/zapychające się śmieciowym żarciem. I włala.

Następnie te szokujące dane winny być dokładnie zweryfikowane

Ktoś wyżej wrzucił artykuły, część danych była weryfikowana i ten szokujący procent nie został potwierdzony.

[201604251028]

Napisane przez Suzanne

No ja Ci powiem, co tak spontanicznie uważam, że powinien zrobić rząd, dzisiaj:

Nie przekazywać 6 miliardów dotacji z budżetu państwa na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, a wydać te pieniądze na zwiększenie skuteczności programu dożywiania polskich dzieci w szkołach, na które obecnie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej obecnie przekazuje 1 miliard złotych rocznie.

To powinien rząd zrobić DZISIAJ. A kościół powinien mu przyklasnąć (w końcu oni podobno skupieni są na "życiu wiecznym", więc po cholerę im kolejny katolicki Disneyland)

Następnie te szokujące dane winny być dokładnie zweryfikowane, mapa biedy i niedożywienia w Polsce dokładnie rozrysowana i ten problem winien być skutecznie rozwiązany w ROK.

Tyle wystarczy.

Ja nie uważam że wydawanie pieniędzy na Świątynię Opatrzności było słuszne więc nie przemawia do mnie taka retoryka. Te pieniądze nie powinny być wydane ani na kościół ani na darmowe kolejne posiłki w szkole - bo obiady już są.

Według danych z grudnia 2013 program dożywiania jest rozpisany na 2014-2020 i "z budżetu państwa na jego finansowanie będzie przeznaczone 3,85 mld zł, natomiast samorządy wydadzą na ten cel 1,58 mld zł". Więc program przewidziany jest.

Doraźna pomoc niestety nie zmieni mentalności ludzi, a tutaj leży problem.

[Suzanne]

No i rzeczywiście, wg. wyników tych badań (przeprowadzonych metodą CATI: wywiadu telefonicznego z nauczycielami i pracownikami opieki społecznej etc.) ta Fundacja policzyła między innymi dzieci już objęte programem dożywiania finansowanym przez wyżej wymienione ministerstwo.

Ogromna większość osób odpowiadających na pytania ankiety uważa również, że program ministerstwa jest niewystarczający i nieodpowiadający potrzebom: dzieci potrzebujących wsparcia jest więcej.

Ministerstwo podobno teraz przygotowuje własny raport. Wg. Janiny Ochojskiej nie ma jasnych danych dotyczących niedożywienia, głodu i ubóstwa dzieci w Polsce i takie dane bardzo by się przydały po to choćby, by ten DEBILNIE TANI I PROSTY W ROZWIĄZANIU problem rozwiązać.

Ergo, moja opinia: fakt, że po tylu latach po staniu się państwem członkowskim UE i stale ciągnącym kasę z ich budżetu nie daliśmy rady tego problemu rozwiązać: ba, dowiedzieć się dokładnie jaki jest zasięg tego problemu jest żałosne, żenujące i powinniśmy się za to wstydzić.

I nie ma usprawiedliwienia dla tej sytuacji.

---------- Dopisano o 14:27 ---------- Poprzedni post napisano o 14:23 ----------

Napisane przez yonce

Doraźna pomoc niestety nie zmieni mentalności ludzi, a tutaj leży problem.

Tu nie o mentalność chodzi: mentalności osób dorosłych się nie zmieni: co nie powinno być kontrargumentem opinii, że dzieci w Polsce nie powinny chodzić głodne po korytarzach szkolnych. Polska to ubogi kraj europejski, który mimo tego pod względem wartości jej gospodarki znajduje się (chyba) w około 10-15% najbogatszych gospodarek światowych.

Może przyjmijmy to, że dzieci w Polsce nie powinny głodować czy być permanentnie niedożywione niezależnie od mentalności ich rodziców jako punkt początkowy.

Rozwiążemy to, możemy rozmawiać o mentalności.

No chyba wszyscy się zgodzą, że skoro już rząd finansuje gotowanie powiedzmy 45 litrów darmowej sycącej zupy dla dzieci w szkole A, to zwiększenie tej pojemności do 60-70 litrów będzie tańsze niż finansowanie cotygodniowej psychoterapii obojgu rodzicom w wersji jeden-na-jeden przez dwa-trzy lata celem zmiany ich mentalności i postaw życiowych.

CO JEST TEŻ FORMĄ OSZCZĘDNOŚCI NA PRZYSZŁYCH KOSZTACH OPIEKI ZDROWOTNEJ MŁODYCH OBYWATELI. Innymi słowy: jest formą inwestycji w przyszłość.

[Crazy Summer]

Napisane przez Suzanne

Polski system polityczny i państwowy jest wręcz wrogi wobec swoich obywateli i jest przyczyną tych wszystkich patologii, nie odwrotnie.

W pełni zgadzam się z tym zdaniem. Przykład? Moja mama po kilku latach bezrobocia znalazła legalną pracę w Niemczech i właśnie w Niemczech przyznano jej zasiłek rodzinny na mnie i mojego brata. Gdy urzędy w Polsce się dowiedziały, od razu wysłały pisma, aby składać wniosek o zasiłek rodzinny w Polsce, chociaż nam się w ogóle nie należy, mimo że przez kilka lat wcześniej zanim mama znalazła w końcu pracę w Niemczech, ojciec musiał utrzymywać naszą rodzinę za niecałe 1500 zł miesięcznie.
Państwo Polskie nie pomaga swoim obywatelom, a wręcz nie pozwala im do czegoś uczciwie dojść i dorobić się!!!

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Suzanne]

No super, dziękuję za link, sensacyjna teoria spiskowa i offtop.

Ja się czepiłam statystyk i z nimi dyskutuję. Może odnieś się do tego.

[olenkasz]

jak się odnieść do statystyk, które mają tak kuriozalne widły?
moim zdaniem są zrobione nierzetelnie i nieprofesjonalnie. taka luka między procentami sugeruje, że badania nie są zupełnie wiarygodne.
można się odnieść jedynie do faktu, że są w Polsce dzieci niedożywione. nic więcej z tego nie wynika.

[Lexie]

Napisane przez Chatul

Często dorośli też jedzą tylko jeden ciepły posiłek dziennie – obiad/obiadokolację. A śniadanie, drugie śniadanie czy kolacja nie są już na ciepło.

Też o tym pomyślałam kiedy przeczytałam pierwszy post

No i jeśli mowa o niedożywieniu, to nie jest jednoznaczne z tym, że te wszystkie dzieci są GŁODNE.
Przykład z mojej rodziny - dzieci mojego chrzestnego, które nie jedzą praktycznie ŻADNYCH warzyw, żadnych owoców, nie jedzą większości potraw gotowanych normalnie w domu. Potrafią nie jeść cały dzień, ale nie tknąć jak "nie lubią", a potem pożywić się słodyczami, suchą bułką, albo panierowanym kotletem z kurczaka z frytkami lub fast foodem (chyba jedyne formy mięsnych dań jakie jedzą). Soczki dla dzieci piją, pewnie z tego mają jakieś witaminy
No i bardzo możliwe, że jakby ich zbadać, to by byli niedożywieni, ale z pewnością nie są głodzeni, w domu mają jedzenie, ich matka gotuje.

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

Napisane przez Suzanne

No super, dziękuję za link, sensacyjna teoria spiskowa i offtop.

Ja się czepiłam statystyk i z nimi dyskutuję. Może odnieś się do tego.

A nie uważasz, że skoro są spore wątpliwości co do tej organizacji, to tak samo mało rzetelnie wyglądają ich badania i statystyki? Co zresztą tylko potwierdzają te ogromne widełki budzące niepokój wielu osób.
Najlepiej wszystko kwitować, że spisek i sensacyjne teorie

[Suzanne]

a ja jestem ciekawa, czy takie proste badania o niedożywieniu/dożywieniu nie mogłaby wstępnie przeprowadzać po prostu szkolna pielęgniarka albo czy one nie winny być czymś standardowym sprawdzanym u lekarza. Niedożywienie wychodzi nie tylko w testach krwi: to jest też białko oczu, stan zębów i dziąseł, tusza, stan skóry (wysypki, jakieś rodzaje suchości i tak dalej) i włosów (wypadanie włosów na przykład) stan paznokci. Jeśli ktoś wie, czego szuka i zobaczy takie dziecko wyglądające nieco podejrzanie to wtedy można się zawsze upewnić testem krwi. Na przykład.

Ja tam jestem zdania, że opieka społeczna, reedukacja i przystosowanie do życia w społeczeństwie - tak to nazwijmy - jest najskuteczniejsza wśród dzieci i bardzo młodego pokolenia.

Efektów nie widać zazwyczaj tak szybko, żeby się można było chwalić na kolejnych wyborach, poz tym one są mało spektakularne: zapobiegliśmy niedożywieniu, upewniliśmy się, że dzieci mają darmowe szczepienia i chodzą regularnie do szkoły i mają materiały do nauki, upewniliśmy się, że mają rachunek za ogrzewanie w domu zapłacony: no mało medialne, efekty widać dopiero, jak takie osoby dorosną i się uniezależnią, ale to jedyny skuteczny i tani sposób na "zmianę mentalności" i po prostu rozwój cywilizacyjny!

Dzieci z rodzin patologicznych, biednych i zmarginalizowanych (uchodźcy i mniejszości) ma się wrażenie w Polsce mają jedynie rodziców i tyle: rodzice zawalają albo nie dają rady swojej roli wypełniać, no to koniec, kanał po prostu, społeczna śmierć. Znikąd pomocy, "bo taka mentalność".

No, mogą jeszcze pójść do tej bajkowej ozłacanej katolickiej katedry modlić się o bożą interwencję skoro na ludzką nie ma co liczyć.

Tylko właśnie w ten sposób ową mentalność się reprodukuje w następnym pokoleniu i dokłada poważne problemy zdrowotne i pewnie wykształca w nich osobowości jak z dzikiego lasu: albo przetrwasz, albo zginiesz, na nikogo nie licz i sam nie udzielaj nikomu pomocy.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------

Napisane przez lexie

A nie uważasz, że skoro są spore wątpliwości co do tej organizacji, to tak samo mało rzetelnie wyglądają ich badania i statystyki? Co zresztą tylko potwierdzają te ogromne widełki budzące niepokój wielu osób.
Najlepiej wszystko kwitować, że spisek i sensacyjne teorie

Fundacja i jej działalność to jedno: przekazanie jakiejś sumy z budżetu fundacji firmie zajmującej się badaniem opinii publicznej celem przeprowadzenia badań na temat zlecony przez fundację i ocena rzetelności tych badań to coś zupełnie innego.

Jeśli księgowy fundacji Maciuś robił te badania osobiście, można twierdzić, że są nierzetelne. Tam wyżej jedna z dyskutantek podała linka do badań, kto je przeprowadził i jaką metodą.

Fundacja może być trochę szemrana (nie mam o tym pojęcia) badania przeprowadzone na rzecz fundacji przez niezależną firmę - niekoniecznie.

I fakt, że wzbudziły tak ogromną dyskusję i przyjrzenie się ich metodologii to ogromnie pozytywny znak.

A artykuł TVN cytowany wyżej jest napisany w sposób tabloidowy.

[coffee]

Napisane przez Suzanne

a ja jestem ciekawa, czy takie proste badania o niedożywieniu/dożywieniu nie mogłaby wstępnie przeprowadzać po prostu szkolna pielęgniarka albo czy one nie winny być czymś standardowym sprawdzanym u lekarza. Niedożywienie wychodzi nie tylko w testach krwi: to jest też białko oczu, stan zębów i dziąseł, tusza, stan skóry (wysypki, jakieś rodzaje suchości i tak dalej) i włosów (wypadanie włosów na przykład) stan paznokci. Jeśli ktoś wie, czego szuka i zobaczy takie dziecko wyglądające nieco podejrzanie to wtedy można się zawsze upewnić testem krwi. Na przykład.

No, ale niby jak? Pielęgniarka w szkole ma każdemu robić generalny przegląd i jeśli dziecko "wygląda nieco podejrzanie", to dawać jakieś skierowanie na badanie krwi? A potem laborant ma wysyłać jakieś listy do rodziców? Czy od razu do prokuratury?

Dzieci z rodzin patologicznych, biednych i zmarginalizowanych (uchodźcy i mniejszości) ma się wrażenie w Polsce mają jedynie rodziców i tyle: rodzice zawalają albo nie dają rady swojej roli wypełniać, no to koniec, kanał po prostu, społeczna śmierć. Znikąd pomocy, "bo taka mentalność".

A dzieci z rodzin, w których rodzice pracują i zarabiają mają kogo jeszcze oprócz rodziców?

Tylko właśnie w ten sposób ową mentalność się reprodukuje w następnym pokoleniu i dokłada poważne problemy zdrowotne i pewnie wykształca w nich osobowości jak z dzikiego lasu: albo przetrwasz, albo zginiesz, na nikogo nie licz i sam nie udzielaj nikomu pomocy.

Nikt przecież nikomu nie zabrania pomocy biednym dzieciom. Można wspierać fundacje, robić paczki spożywcze, pomagać szkołom, przedszkolom.



W raporcie wyżej jest 7,81% dzieci niedożywionych (warto zaznaczyć, że nie jest to fakt, a opinia osób postronnych), w artykule dobijają do 70. Ktoś gdzieś chyba się pomylił.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Najczęstszymi oznakami niedożywienia dziecka są:
(...)
- brak podstawowych przyrządów szkolnych,

Dziecko zapomniało linijki = niedożywione? Bo ją zjadło czy jak?

[Ilsa Lund]

Napisane przez coffee

No, ale niby jak? Pielęgniarka w szkole ma każdemu robić generalny przegląd i jeśli dziecko "wygląda nieco podejrzanie", to dawać jakieś skierowanie na badanie krwi? A potem laborant ma wysyłać jakieś listy do rodziców? Czy od razu do prokuratury?

No widzisz, a w innych państwach się tak robi; obserwuje się dzieci, za które się wzięło odpowiedzialność. Niedawno w USA zrobiła się afera kiedy dzieci z nadwagą otrzymały do domu listy od pielęgniarki aby przyjrzeć się ich diecie i zachęcić do ruchu.

[calliope86]

Te dane % i cały ten artykuł wydają mi się mało wiarygodne, albo te dane GUS-u z 2005 roku nie wiem jak się mają do 2014 roku

[coffee]

Napisane przez Ilsa Lund

No widzisz, a w innych państwach się tak robi; obserwuje się dzieci, za które się wzięło odpowiedzialność. Niedawno w USA zrobiła się afera kiedy dzieci z nadwagą otrzymały do domu listy od pielęgniarki aby przyjrzeć się ich diecie i zachęcić do ruchu.

I dzieci zaczęły grać w piłkę i jeść brukselkę jak przeczytały list od pielęgniarki?

[Hadassah]

Napisane przez Chatul

Artykuł otworzyłam i przeczytałam. Nie znalazłam tam ani informacji na temat sposobu, w jaki prowadzone były badania, ani nawet definicji niedożywienia, którą posługuje się ta fundacja.

Też przeczytałam, ta fundacja wydaje mi się podejrzana. Kto poważny podaje widełki 30-70%?

Napisane przez Ilsa Lund

No widzisz, a w innych państwach się tak robi; obserwuje się dzieci, za które się wzięło odpowiedzialność. Niedawno w USA zrobiła się afera kiedy dzieci z nadwagą otrzymały do domu listy od pielęgniarki aby przyjrzeć się ich diecie i zachęcić do ruchu.

Dla mnie wielkie nie - później państwo odbiera dzieci rodzicom biednym, zapracowanym, którzy wychodzą z siebie żeby dzieciom zapewnić te podstawy (ostatnio widziałam materiał o matce, której zmienili kuratora - przyszła pani, która stwierdziła że niedobrze, bo matki w domu nie ma nieregularnie, pracuje na zmiany, dwójka dzieci została odebrana!).

Myślę że kluczem jest tu kampania uświadamiająca, jak ważne jest regularne jedzenie: ogromne ilości jedzenia się marnują, nie mówię już nawet o tym, czego brakuje, ale o tym co mamy i jest źle zagospodarowane!

Plus - rozluźnić trochę nauczycieli w szkołach - i w podstawówce i gimnazjum trafiałam na bardzo fajnych, przypominali (na pierwszej lekcji, ale też na ósmej/dziewiątej): 'jak ktoś ma kanapkę, może zjeść', 'zostały wolne obiady, możecie kupić za 2,50', czasami pożyczali te drobniaki bo nie każdy miał. W klasach 1-3 przy sklepiku można było oddać 'niechcianą' kanapkę - ktokolwiek mógł podejść i wziąć. A to, że cały czas było mówione, przypominane - nikt się nie wstydził (np. ja sama z siebie nie wyjęłabym kanapki na tej pierwszej lekcji - dojeżdżałam do szkoły, no fakt jak podliczymy wszystkie dojeżdżające dzieciaki, które tłuką się na 8:00 to nic dziwnego, że 70% niedożywiona wg niektórych statystyk).

Poza tym, w mojej podstawówce najbiedniejsze dzieciaki jadły za unijne pieniądze, więc to też kwesta dyrektora jak gospodaruje pieniędzmi na szkołę...

[Ilsa Lund]

Napisane przez coffee

I dzieci zaczęły grać w piłkę i jeść brukselkę jak przeczytały list od pielęgniarki?

Ani trochę Dodatkowo rodzice z Massachusetts gdzie to się działo wymogli aby szkoły przestały przesyłać takie listy, ponieważ dzieciom robi się przykro i narażone są na szykany. Kij nie działa ale marchewka - fundacja Let's Move żony Obamy, zachęcająca do ruchu poprzez zabawę - też nie. Ludzie na całym świecie są zbyt leniwi żeby coś zmienić w swoim życiu; zdarzają się tacy, którzy wezmą się za zdrowe odżywianie ale generalnie wszyscy wolimy narzekać na swoje warunki i słabości

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:26 ----------

Ja ogólnie nie rozumiem czemu na Biologii zamiast nauczyć się o wchłanianiu witamin, łączeniu posiłków i skutkach niedoborów pierwiastków uczymy się o jakichś mitochondriach i innych ATP, które się nie przydają nikomu kto nie idzie dalej studiować biologii czy medycyny A taka niepraktyczna wiedza i tak ulatuje z człowieka i dziś trudno byłoby mi np. powiedzieć jak zbudowany jest ester itp.

[Suzanne]

Napisane przez Hadassah

Dla mnie wielkie nie - później państwo odbiera dzieci rodzicom biednym, zapracowanym, którzy wychodzą z siebie żeby dzieciom zapewnić te podstawy

Może na razie bez teorii spiskowych o tym, dlaczego lekarze i pielęgniarki nie powinni sprawdzać, czy dzieci pozostające pod ich tymczasową opieką odżywiają się prawidłowo: bo może wyślą gdzieś list?

Tego się obawiacie?
To może najpierw dowiedzmy się dokładnie które dzieci są niedożywione i gdzie: potem można zdiagnozować dlaczego, a na końcu co w związku z tym zrobić.

A różnicę między 30-70% tłumaczyłam wyżej: to zależy od województwa, opinii osoby odpowiadającej na pytania ankiety i tego, czy to obszar z dużym bezrobociem/małym, i czy to duże miasto/wieś.

Jak ja jako oszust pójdę do sklepu i kupię litr mleka nie oznacza to, że owo mleko jest mieszanką kredy i wody, bowiem jest w moim posiadaniu.

Robienie badać "na zlecenie" szemranej fundacji nie oznacza automatycznie, że badania są szemrane.

Przyczyny niedożywienia mogą być różnorakie: złe zwyczaje w rodzinie, ale też bieda albo niezdiagnozowana choroba. Koszty (dla służy zdrowia) nieodpowiedniego odżywiania młodzieży i dzieci są raczej ogromne: szczególnie, jeśli to zjawisko długotrwałe i obecne na ogromną skalę!

Z tego też powodu jest ogromnie ważne gdzie to ma miejsce i jak temu zapobiec, bez obawy o te cholerne listy, po których rodzice mogą się czuć urażeni (no to jakaś potencjalna trauma czytając te wasze posty).

Żywność jest tania, długotrwała rehabilitacja, renty, choroby cywilizacyjne etc. jakby to powiedzieć, drogie.

Poza tym niedożywione dzieci po prostu nie uczą się dobrze, więc po drodze ma miejsce jeszcze marnotrawstwo talentów i potencjału.

Ten problem nie powinien mieć miejsca w Polsce, w kasę może (jako obywatele) nie jesteśmy bogaci, ale raczej nie ma powodów, żeby wychowując się w tym kraju chodzić głodnym czy niedożywionym.

[Kretka666]

Napisane przez Ilsa Lund

Ja ogólnie nie rozumiem czemu na Biologii zamiast nauczyć się o wchłanianiu witamin, łączeniu posiłków i skutkach niedoborów pierwiastków uczymy się o jakichś mitochondriach i innych ATP, które się nie przydają nikomu kto nie idzie dalej studiować biologii czy medycyny A taka niepraktyczna wiedza i tak ulatuje z człowieka i dziś trudno byłoby mi np. powiedzieć jak zbudowany jest ester itp.

Miałam o tym na biologii

[Lexie]

Nie do końca rozumiem, niedożywienie dzieci badano ankietą?

[PaniPedagog]

Jest bardzo dużo niedożywionych dzieci to fakt, pózniej się wczytam w dyskusję. Teraz chciałam tylko powiedzieć, że bardzo fajne badania 30-70%, bo dla mnie jest trochę różnicy między 30 a 70, tak sporawo powiedziałąbym nawet...

[Ilsa Lund]

Napisane przez Kretka666

Miałam o tym na biologii

Zazdroszczę Ja nie miałam niestety przez cały okres edukacji

[Kretka666]

Napisane przez Ilsa Lund

Zazdroszczę Ja nie miałam niestety przez cały okres edukacji

Pewnie to zależy od nauczyciela. U mnie nawet komponowaliśmy przykładowe jadłospisy w ramach ćwiczeń. No i ja to miałam w gimnazjum, możliwe, że jeszcze przed reformą w podstawówkach tego nie było?

[Niebieskooka arystokratka]

Myślę, że to przerażające, że w Polsce, która jest w Unii, buduje drogie stadiony, drogi, itp. są jakieś głodne dzieci. Dopóki będzie choć jedno to nieważne jaki rząd powinien się wstydzić takiego stanu rzeczy i jak najszybciej temu zaradzić.
Choć z drugiej strony nie tylko państwo, ale i ludzie powinni pomagać. Moje rodzice kiedyś dożywiali taką dziewczynkę, po szkole przychodziła do nas na obiady i dostawała zapasy jedzenia, zdrowego rzecz jasna, nie jakieś czipsy. Potem się wyprowadziła z naszej miejscowości i na szczęście zamieszkała z babcią, która zapewniła jej lepsze warunki, ale takich dzieci jest pełno wokół nas, i to wcale nie w biednych miejscowościach. Należy im w miarę możliwości pomagać skoro państwo ani opieka społeczna temu nie może podołać.
Komponowanie zdrowych posiłków też miałam w szkole

[Ilsa Lund]

Napisane przez Kretka666

Pewnie to zależy od nauczyciela. U mnie nawet komponowaliśmy przykładowe jadłospisy w ramach ćwiczeń. No i ja to miałam w gimnazjum, możliwe, że jeszcze przed reformą w podstawówkach tego nie było?

Ja jestem już po reformie, też chodziłam do gimnazjum Ale całkiem możliwe że coś zmienili

[coffee]

Napisane przez lexie

Nie do końca rozumiem, niedożywienie dzieci badano ankietą?

Tak. I ankietowane nie były dzieci, a pedagodzy szkolni, dyrektorzy, nauczyciele...

[Fleur_D]

Myślę, że te dane w żaden sposób nie mogą być prawdziwe. Zaprzeczają elementarnym prawom logiki.
Nie rozumiem argumentu, że nie możemy opierać się na własnych obserwacjach. Przecież mowa tu o połowie populacji dzieci w naszym kraju, a czegoś takiego nikt by nie przeoczył.
Na pewno są w Polsce niedożywione dzieci, z tym nie można dyskutować. Ale taki sposób przedstawiania problemu robi więcej szkody niż pożytku, gdyż wielu ludzi traci zaufanie do kogoś, kto ewidentnie go okłamuje.

[senioritta19]

Pamiętam jak chodziłam do podstawówki, przez pewien okres było nam ciężko i dostawałam darmowy posiłek na stołówce...dziewczyny jak mi było przykro, nalewano biedniejszym dzieciom talerz zupy z kiełbasą (było pycha) i tyle, wtedy tego tak nie rozumiałam i powinnam dziękować ale te spojrzenia, jak ja się czułam poniżona dzieciaki bywają okrutne

[Kretka666]

Napisane przez coffee

Tak. I ankietowane nie były dzieci, a pedagodzy szkolni, dyrektorzy, nauczyciele...

Powinni też pytać przechodniów.

Napisane przez Fleur_D

Myślę, że te dane w żaden sposób nie mogą być prawdziwe. Zaprzeczają elementarnym prawom logiki.
Nie rozumiem argumentu, że nie możemy opierać się na własnych obserwacjach. Przecież mowa tu o połowie populacji dzieci w naszym kraju, a czegoś takiego nikt by nie przeoczył.
Na pewno są w Polsce niedożywione dzieci, z tym nie można dyskutować. Ale taki sposób przedstawiania problemu robi więcej szkody niż pożytku, gdyż wielu ludzi traci zaufanie do kogoś, kto ewidentnie go okłamuje.

Zauważyłam, że o tym niedożywieniu mówi się jak o GŁODZIE. Jakby to 70% dzieci chodziło głodne. A chodzi o brak składników odżywczych w diecie, co niezaprzeczalnym jest faktem, także wśród dorosłych. I nie sądzę, aby obiady w szkole rozwiązały ten problem, bo sama widziałam - o, przepraszam, nie można opierać się na obserwacjach! - dzieci, które obiadów nie zjadały i szły do sklepiku po batona. Dzieci wolą słodkie od zupy. Dlatego jestem za zdrową żywnością w szkołach, żeby nie miały wyboru. Ale w sumie jak będą chciały, to przed szkołą coś w sklepie kupią.

---------- Dopisano o 19:05 ---------- Poprzedni post napisano o 19:03 ----------

Napisane przez senioritta19

Pamiętam jak chodziłam do podstawówki, przez pewien okres było nam ciężko i dostawałam darmowy posiłek na stołówce...dziewczyny jak mi było przykro, nalewano biedniejszym dzieciom talerz zupy z kiełbasą (było pycha) i tyle, wtedy tego tak nie rozumiałam i powinnam dziękować ale te spojrzenia, jak ja się czułam poniżona dzieciaki bywają okrutne

W mojej szkole każdy mógł sobie nalać talerz zupy, wielki garnek stał, głębokie talerze i samoobsługa Nieważne czy biedny, czy bogaty. Jak było coś dobrego to też chodziłam, dobra zupa nie jest zła