4letnie FATUM

[jolaaa91]

Hmm... coś w tym jest
Mój poprzedni związek (pierwszy poważny) rozpadł się właśnie po ok 1,5 roku. Ale byliśmy jeszcze młodzi i głupi, chociaż oboje podchodziliśmy do tego dość konkretnie.

Teraz leci mi 6. rok z obecnym TŻ i w sumie faktycznie po ok. 3 latach mieliśmy fatalny kryzys, już myślałam, że to będzie koniec
Ale daliśmy radę i teraz jest super

Faktem jest też to, co pisze mogg. Mam już takie myśli, że mógłby się oświadczyć, ale on chyba nie Trudno, naciskać nie będę, bo to tylko pogorszy sprawę

[mogg]

U mnie kryzys byl po 3,5 roku ledwo wyszlismy z tego . Tz stanal na wysokosci zadania tj. Przemyslal swoje zachowanie , zmienil sie, zaczal dbac o zwiazek i wynagrodzil i do dzis wynagradza mi tamte krzywdy tym jak bardzo sie zmienil. Tamta sytuacja otworzyla nam oczy i nasz zwiazek dojrzal, rozkwitl , przekonalisny sie czego chcemy od zycia i od siebie , po 1,5 roku od tej sytuacji dostalam pierscionek a za rok slub. Jest cudownie , okres narzeczenski jest jak z bajki. Jestem szczesliwa i onpewna jego uczuc i swoich. Ten kryzys byl nam potrzebny bo zawalczylismy o siebie, zrozumielismy czego chcemy ))
Jolaaaa91 to porozmawiaj z Nim o przyszlosci na spokojnie co mysli jakie ma plany , faceci czasem mysla ze yo jeszcze tyyyyyle czasu :p

[Miss_Bow]

Mnie z eks dopadła słynna '7 years itch', choć było to spowodowane jego zachowaniem i wybrykami, nasz zwiazek nie wytrzymał....


Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk, więc czasami brakuje ogonków i kreseczek

[201803080934]

Napisane przez Minna

Bo związek jest jak ryba płynie do przodu albo zdycha

boskie


w sumie nie wiem ile czasu dokładnie są/byli moi znajomi w związkach, znam tylko orientacyjne daty, ale czy to 3 lata, czy 4 to nie wiem

u mnie najpierw po 3 latach, potem po prawie równo roku.
teraz mija 1,5 roku i jest wszystko dobrze

ale nie wiem jak niektórzy mogą mieć motylki i różowe okulary przez kilka lat mi to wszystko przechodzi po pół roku, może roku najdalej

[xanyax]

Napisane przez Grin

boskie


w sumie nie wiem ile czasu dokładnie są/byli moi znajomi w związkach, znam tylko orientacyjne daty, ale czy to 3 lata, czy 4 to nie wiem

u mnie najpierw po 3 latach, potem po prawie równo roku.
teraz mija 1,5 roku i jest wszystko dobrze

ale nie wiem jak niektórzy mogą mieć motylki i różowe okulary przez kilka lat mi to wszystko przechodzi po pół roku, może roku najdalej

Proponuje się nie widywac przez tydzień lub dwa (szczególnie jeśli mieszkacie razem) najlepiej jakiś wyjazd służbowy czy coś a motylki szybko wracają

[201803080934]

Napisane przez xanyax

Proponuje się nie widywac przez tydzień lub dwa (szczególnie jeśli mieszkacie razem) najlepiej jakiś wyjazd służbowy czy coś a motylki szybko wracają

w pierwszym związku na odległość przy rzadkich spotkaniach motylki i tak uciekły po roku

[Minna]

Napisane przez Grin

w pierwszym związku na odległość przy rzadkich spotkaniach motylki i tak uciekły po roku

Związek na odległość to trochę inne sprawa moim zdaniem, nie ma wtedy czasu na budowanie więzi i się z czasem rozłazi, to co się na dobre jeszcze nie zaczęło. Co innego, gdy spędza się ze sobą mnóstwo czasu i następuje przesyt, wtedy taki "urlop" dobrze robi, oczywiście jeśli nie przeciąga się w nieskończoność

[mogg]

U mnie 5,5 roku motylki sa i mam nadzieje ze beda jeszcze dlugo i zawsze na jego dotyk przechodzi mnie az dreszcz

[Nebtu]

Napisane przez Minna

Związek na odległość to trochę inne sprawa moim zdaniem, nie ma wtedy czasu na budowanie więzi i się z czasem rozłazi, to co się na dobre jeszcze nie zaczęło. Co innego, gdy spędza się ze sobą mnóstwo czasu i następuje przesyt, wtedy taki "urlop" dobrze robi, oczywiście jeśli nie przeciąga się w nieskończoność

Ee, to trochę generalizowanie. Wiele osób powie Ci dokładnie coś odwrotnego: kiedy jest się z kimś w związku na odległość, wyczekuje się na każde spotkanie od tygodni. Każdy wspólny wykombinowany weekend jest niesamowity i nawet nie musi się w tym czasie robić nie wiadomo, jak ciekawych rzeczy. Każde spotkanie jest wytęsknione, każde pożegnanie na dworcu czy lotnisku jest mała tragedią, świat się wali i niebo spada na głowę.

U mnie tak własnie jest.

[Minna]

Napisane przez Nebtu

Ee, to trochę generalizowanie. Wiele osób powie Ci dokładnie coś odwrotnego: kiedy jest się z kimś w związku na odległość, wyczekuje się na każde spotkanie od tygodni. Każdy wspólny wykombinowany weekend jest niesamowity i nawet nie musi się w tym czasie robić nie wiadomo, jak ciekawych rzeczy. Każde spotkanie jest wytęsknione, każde pożegnanie na dworcu czy lotnisku jest mała tragedią, świat się wali i niebo spada na głowę.

U mnie tak własnie jest.

Możliwe, ale to wszystko trwa do czasu. Bo kiedyś związek musi ruszyć na przód. Mało kto, chce trwać w związku na odległość całe życie.

[Naomi21]

Napisane przez mogg

mi się wydaje że to też wynika z tego że po ok. 3/4 latach kobiety oczekują od partnera ( mówimy o zwiazkach dorosłych nie o nastolatkach) kroku do przodu ( oczywiście są takie które nie oczekują) tj. oświadczyn , planów na życie a z tym bywa różnie... jak wiemy po wątkach na wizażu.

Zgadzam się z tym

Napisane przez _ema_

Ja zauważyłam raczej 3 letnie fatum i wśród moich znajomych właśnie po 3 latach najwięcej związków pada.

Ja podobnie, sama rozstałam się po 3 latach Wśród znajomych częste jest też zrywanie po 7 latach.

Napisane przez Nebtu

Ee, to trochę generalizowanie. Wiele osób powie Ci dokładnie coś odwrotnego: kiedy jest się z kimś w związku na odległość, wyczekuje się na każde spotkanie od tygodni. Każdy wspólny wykombinowany weekend jest niesamowity i nawet nie musi się w tym czasie robić nie wiadomo, jak ciekawych rzeczy. Każde spotkanie jest wytęsknione, każde pożegnanie na dworcu czy lotnisku jest mała tragedią, świat się wali i niebo spada na głowę.

U mnie tak własnie jest.

No właśnie dlatego związki na odległość są dla mnie specyficzne. To takie trochę "oszukiwanie" Oczywiście nie dosłownie, ale zawsze zastanawiam się nad tym czy takie pary są w stanie naprawdę się poznać. Bo wiadomo, rzadkie spotkania to święta i wtedy nie ma czasu na drobnostki dnia codziennego, nie ma możliwości zobaczyć zwykłych, przyziemnych wad ukochanej osoby. I później para zaczyna prawdziwe wspólne życie i co? Ciekawa jestem jak to dalej wygląda

[Sherminka]

Napisane przez Naomi21

Zgadzam się z tym



Ja podobnie, sama rozstałam się po 3 latach Wśród znajomych częste jest też zrywanie po 7 latach.



No właśnie dlatego związki na odległość są dla mnie specyficzne. To takie trochę "oszukiwanie" Oczywiście nie dosłownie, ale zawsze zastanawiam się nad tym czy takie pary są w stanie naprawdę się poznać. Bo wiadomo, rzadkie spotkania to święta i wtedy nie ma czasu na drobnostki dnia codziennego, nie ma możliwości zobaczyć zwykłych, przyziemnych wad ukochanej osoby. I później para zaczyna prawdziwe wspólne życie i co? Ciekawa jestem jak to dalej wygląda

Normalnie jeśli para jest dobrana. Ja przeniosłam związek na odległość od razu na zamieszkanie razem. Bałam się bardzo, bo tak jak wspomnialaś spotkania były świętem i nie było wtedy czasu na pierdoły, ale póki co się udaje. Niczym negatywnym mnie nie zaskoczył :P

[BalbinaZwanzig]

Nie wiem co dokładnie zachodzi po tych 4 latach,że tak nasila się kryzys,ale wiem że tak się dzieje w wielu przypadkach. Sama tego doświadczyłam i znam mnóstwo par,gdzie po takim czasie albo dłuższym,ok 7 lat nagle wszystko się rozpada i każde wiąże się z kimś innym,najczęściej ledwo co poznaną osobą. Nawet znajoma mówiła mi,że 4 lata to taki okres,gdzie albo się ze sobą rozstaniecie,albo przezwyciężycie to i będzie dalej razem.

[jolaaa91]

Napisane przez mogg

U mnie kryzys byl po 3,5 roku ledwo wyszlismy z tego . Tz stanal na wysokosci zadania tj. Przemyslal swoje zachowanie , zmienil sie, zaczal dbac o zwiazek i wynagrodzil i do dzis wynagradza mi tamte krzywdy tym jak bardzo sie zmienil. Tamta sytuacja otworzyla nam oczy i nasz zwiazek dojrzal, rozkwitl , przekonalisny sie czego chcemy od zycia i od siebie , po 1,5 roku od tej sytuacji dostalam pierscionek a za rok slub. Jest cudownie , okres narzeczenski jest jak z bajki. Jestem szczesliwa i onpewna jego uczuc i swoich. Ten kryzys byl nam potrzebny bo zawalczylismy o siebie, zrozumielismy czego chcemy ))
Jolaaaa91 to porozmawiaj z Nim o przyszlosci na spokojnie co mysli jakie ma plany , faceci czasem mysla ze yo jeszcze tyyyyyle czasu :p

Mogg gratuluję!
Rozmawialiśmy o tym już nie raz, ale jakoś tak nic z tego nie wyszło Ale ja się nie martwię i aż tak mi się nie spieszy, choć ja mam 23 lata a mój TŻ 24 Na razie jest mi dobrze tak jak jest i motylki też są, także jestem szczęśliwa
Dla Ciebie również szczęścia

[mogg]

Napisane przez jolaaa91

Mogg gratuluję!
Rozmawialiśmy o tym już nie raz, ale jakoś tak nic z tego nie wyszło Ale ja się nie martwię i aż tak mi się nie spieszy, choć ja mam 23 lata a mój TŻ 24 Na razie jest mi dobrze tak jak jest i motylki też są, także jestem szczęśliwa
Dla Ciebie również szczęścia

mój też tak miał zwlekał a na pytanie czemu zabrało mu to tyle czasu odpowiedział ze sam nie wie i nie wynikało to z braku pewności że to ta odpowiednia osoba - u Nas sytuacja zgoła inna by mamy po 27 lat macie czas spokojnie

[jolaaa91]

Napisane przez mogg

mój też tak miał zwlekał a na pytanie czemu zabrało mu to tyle czasu odpowiedział ze sam nie wie i nie wynikało to z braku pewności że to ta odpowiednia osoba - u Nas sytuacja zgoła inna by mamy po 27 lat macie czas spokojnie

No jasne, nic na siłę Pozdrawiam!

[chunky_kat]

Ja słyszałam o kryzysie po 1,5 roku związku. Może są jakieś większe fale co jakiś czas, które mogą zaburzyć związek, a słabsze się rozpadną...