On chce się rozstać

[czasamijulia]

Wierzę, że musisz teraz bardzo cierpieć. Wydaje Ci się, że świat Ci runął pod nogami. Jest ciężko, odechciało Ci się wszystkiego, ale... to wszystko minie. Będzie źle, będzie smutno, ale w końcu wszystko zawsze mija. Nie proś go o ten miesiąc, ani nawet o dzień , bo to nic nie zmieni. Nie zmusisz kogoś do miłości ot tak. A skoro przez tyle czasu, jak dziewczyny już wyżej napisały, nie pokochał Cię to nie zrobi tego nagle przez miesiąc. Jest nawet takie przysłowie - Jeśli coś kochasz pozwól mu odejść, jeśli wróci, jest Twoje, jeśli nie, nigdy Twoje nie było... Sama miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem, a właściwie to on ze mną zerwał z niewiadomych przyczyn. Nie byliśmy długo, ale też zdążyłam już coś poczuć, żeby teraz było mi niezbyt fajnie. Próbowałam wyjaśniać, nie rozumiałam i dalej nie rozumiem nie do końca, ale nie będę się płaszczyć. I Tobie też odradzam. Po tym miesiącu będziesz się czuła jeszcze gorzej niż teraz. Uwierz. Poradzisz sobie, jesteś silna i dasz radę, jestem pewna, tylko nie proś go już o nic. Niech odejdzie skoro taką podjął decyzję. Ty już zrobiłaś wszystko.

[paulinika]

Szanuj sie dziewczyno!

[2016050952]

Cava, nie można się z Tobą bardziej zgodzić.

[Pako_]

Wiem co kombinujesz, zajdziesz w ciąże , jak się dowie przybiegnie z kwiatami, przeprosi, zrozumie swój błąd... I będziecie żyli długo i szczęśliwie...
Spryciula z ciebie...

[maszToCoChcesz]

No naprawdę dziwny chłopak. Jego argumenty są bez sensu, jak dla mnie. Tak długo wytrzymał bez żadnego uczucia?
nie jesteś w stanie tutaj nic wywalczyć moim zdaniem,bo i nie ma po co w sumie.

[ag87]

Napisane przez mary_poppins

Rozumiem że bardzo cierpisz i współczuję Ale nie ma żadnego sensu błagać o jakieś szanse na zmianę, ponieważ to nie o to tutaj chodzi. Gdyby facet Ci powiedział "odchodzę, bo żyjesz moim życiem, bo czuję się jak w klatce, a chciałbym móc spotykać się z kumplami i realizować swoje hobby", to wiedziałabyś co robić - zmienić się, zluzować smycz, cokolwiek. Albo jakby powiedział "cały czas się kłócimy, krzyczysz na mnie, jest między nami zła atmosfera" - wtedy też. Cokolwiek, co by wskazywało na Twoją konkretną winę i potrzebę konkretnej zmiany. Wtedy miesiąc albo dwa mogłyby coś zmienić, ba - mogłyby zmienić bardzo dużo.

ALE. On Ci jasno zakomunikował, że od 10 lat ciągle ma dziewczyny, a teraz jest czas w jego życiu że NIE CHCE mieć. Chce być singlem, chce poszaleć, porandkować, pobzykać, nie chce być w związku. I że Cię nie kocha. Więc odpowiedz sobie na pytanie: co w obliczu tego miałby zmienić ten miesiąc. W jaki sposób miałabyś sprawić że facet, który marzy o tym żeby pójść do klubu i wyrywać laski, zamarzyłby nagle żeby kontynuować 4-letni związek przez następne 40 lat. W jaki sposób to w ogóle jest możliwe. Według mnie nie jest możliwe.

No dokładnie. Już tam dziewczyny też wcześniej pisały. Jak Ty sobie ten miesiąc wyobrażasz? Że będziesz na jego usługach, zawsze zwarta i gotowa? Zresztą tutaj nawet nie ma podstaw, żeby coś naprawiać, nie ma na czym budować czegoś od nowa bo on po prostu nie chce z Tobą być, wszedł w nowy etap w swoim życiu i w tym etapie nie ma Ciebie.
Szkoda tylko, że Ty jesteś w niego tak ślepo zapatrzona, że dosłownie brzytwy się chwytasz w takiej sytuacji. Nie dość że i tak się utopisz to jeszcze potniesz ręce próbując to ratować. A później będziesz się musiała z niego leczyć dwa razy dłużej. Jak dla mnie to w tej sytuacji walisz głową w mur. Zupełnie nic nie wskórasz, a jedyną poszkodowaną osobą będziesz Ty sama.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez hermionka11

Tak jak napisałam, choćby dla siebie, żeby mieć czyste sumienie, że zrobiłam wszystko co mogłam... i z drugiej strony nie rozumiem, jak to możliwe, że był ze mną te prawie 4 lata, a mnie 'nie kochał' ani przez chwilę....

Ale co ty bys chciala zrobic przez ten miesiac, bo nie ogarniam

[MissChievousTess]

Nie ma co męczyć buły. Jak on przez tak długi czas Cię nie pokochał to miesiąc nic nie zmieni. Na jednym facecie świat się nie kończy. Ziemia jest przeludniona, połowa ludzi to faceci, naprawdę masz w czym wybierać.

[Krwawaopiekaczka]

Napisane przez PaulinciaKWC

Ale co ty bys chciala zrobic przez ten miesiac, bo nie ogarniam

Podpinam się, też chcę się dowiedzieć.

[ulicznica]

Facet zmarnował już tyle Twojego czasu "starając się Ciebie pokochać", a Ty jeszcze chcesz z nim być. Dla mnie nielogiczne - naprawdę uważasz, że nie zasługujesz na wzajemność z jego strony?
Ja czułabym się po takich słowach po 4 latach okropnie, jak jedna z opcji - bo akurat nie napatoczył mu się nikt inny do związku.

[kcia161991]

Napisane przez hermionka11

dodał jeszcze, że widzi, że ja daję z siebie tyle, a on tylko 50% i że go to męczy, że jest dla mnie taki 'zły', że na to nie zasługuję... kurcze, ale mimo to kocham go bardzo. bardzo. powiedział, że też by chciał mi to powiedzieć, ale nie może...

Dokładnie te same słowa usłyszałam od swojego już byłego chłopaka Mój błąd był taki, że za bardzo zabiegałam, za bardzo się starałam, za bardzo chciałam z nim być... Na szczęście związek się zakończył po 1,5 roku. (o 1,5 roku za długo). Bardzo cierpiałam, bardzo prosiłam o szanse... Ale on twierdził, że przestało mu zależeć. Od tamtego wydarzenia minęło 10 miesięcy i w żadnym wypadku nie żałuję. Bardzo się cieszę, że zmarnowałam na tego chłopaka tylko 1,5 roku. Chociaż trzeba było to zakończyć o wiele szybciej bo sygnały braku zainteresowania drugiej strony pojawiają się o wiele szybciej.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tamta decyzja o rozstaniu to najlepsza decyzja w życiu i doszło do mnie, że ja również go nie kochałam. Przez ten czas od rozstania dojrzałam emocjonalnie, popracowałam nad sobą, zajęłam się swoim życiem, swoją firmą, swoimi studiami, swoimi pasjami, nowym mieszkaniem i uniezależniłam się w końcu emocjonalnie. Teraz jeżeli o nim myślę to tylko w takiej kategorii, że był beznadziejnym facetem nienadającym się do niczego Co prawda zaburzył moją wiarę w związki i w miłość, ALE... pojawił się taki, który mi na nowo ją przywrócił i jest cudownym mężczyzną... I przynajmniej teraz widzę, jak powinien wyglądać prawdziwy normalny związek.
Reasumując nie zatrzymuj, to nic nie zmieni... Jak kochasz puść wolno, jeżeli wróci, będzie Twój, jeżeli nie to nigdy nie był. Nie walcz o to, nie narzucaj się, skup się na innych aspektach swojego życia. Pokaż mu, że bez niego też dasz radę żyć i zaciśnij zęby, przetrzymaj ten początkowy ból. Nie rozpaczaj. Żyj tak żeby widział co stracił. Jak spojrzysz na to z perspektywy czasu to również nie pożałujesz, bo zasługujesz na wiele więcej, niż zadowalanie się czymś połowicznym.

[StraVvberry]

Napisane przez hermionka11

Dziewczyny, ale jeśli nie 'dostanę' tego miesiąca to będę się do końca życia zadręczać, że nie zrobiłam wszystkiego co w mojej mocy...

Po co masz marnować jeszcze jeden miesiąc z tym oszustem?
Odejdź z podniesioną głową

[MassieDran]

Napisane przez kcia161991

Dokładnie te same słowa usłyszałam od swojego już byłego chłopaka Mój błąd był taki, że za bardzo zabiegałam, za bardzo się starałam, za bardzo chciałam z nim być... Na szczęście związek się zakończył po 1,5 roku. (o 1,5 roku za długo). Bardzo cierpiałam, bardzo prosiłam o szanse... Ale on twierdził, że przestało mu zależeć. Od tamtego wydarzenia minęło 10 miesięcy i w żadnym wypadku nie żałuję. Bardzo się cieszę, że zmarnowałam na tego chłopaka tylko 1,5 roku. Chociaż trzeba było to zakończyć o wiele szybciej bo sygnały braku zainteresowania drugiej strony pojawiają się o wiele szybciej.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tamta decyzja o rozstaniu to najlepsza decyzja w życiu i doszło do mnie, że ja również go nie kochałam. Przez ten czas od rozstania dojrzałam emocjonalnie, popracowałam nad sobą, zajęłam się swoim życiem, swoją firmą, swoimi studiami, swoimi pasjami, nowym mieszkaniem i uniezależniłam się w końcu emocjonalnie. Teraz jeżeli o nim myślę to tylko w takiej kategorii, że był beznadziejnym facetem nienadającym się do niczego Co prawda zaburzył moją wiarę w związki i w miłość, ALE... pojawił się taki, który mi na nowo ją przywrócił i jest cudownym mężczyzną... I przynajmniej teraz widzę, jak powinien wyglądać prawdziwy normalny związek.
Reasumując nie zatrzymuj, to nic nie zmieni... Jak kochasz puść wolno, jeżeli wróci, będzie Twój, jeżeli nie to nigdy nie był. Nie walcz o to, nie narzucaj się, skup się na innych aspektach swojego życia. Pokaż mu, że bez niego też dasz radę żyć i zaciśnij zęby, przetrzymaj ten początkowy ból. Nie rozpaczaj. Żyj tak żeby widział co stracił. Jak spojrzysz na to z perspektywy czasu to również nie pożałujesz, bo zasługujesz na wiele więcej, niż zadowalanie się czymś połowicznym.

[hermionka11]

Hej dziewczyny.
Dziekuje za te wnoszące wiele konkretów komentarze i za krytykę, która nie zawsze zachowuje jakiś poziom konwersacji też.
Miesiąc trwa. A ja coraz bardziej nie rozumiem. Jest w sumie cudownie. I nie daje z siebie więcej niz podczas trwania zwiazku, wręcz mniej. To on dzwoni, zabiera mnie na spacery, jak nigdy, idac za reke zatrzymuje mnie, tuli, całuje... poszlismy w miejsce, w które chcialam isc przez cały czas, ale ciagle 'cos' a teraz w koncu tam dotarlismy. Bylismy na koncercie, podszedl do mnie jakis facet, On automatycznie zazdrosc. Mówi często o rzeczach, które nie beda mialy miejsca za miesiac czy dwa tylko kiedys... przywiozl do mnie kilka swoich rzeczy, których zawsze mu brakuje kiedy u mnie jest 'bo się przydadzą'. W tym wszystkim przebija się codzienność, nie zawsze jest najlepiej na świecie, czasem po prostu normlanie, ale to wszystko trwa.... Ostatnio przy mnie na imprezie powiedzial koledze co jest w nas, we mnie najlepsze, a od innego wysluchiwalismy jak to dobrze ze jestesmy razem i jacy jestesmy dobrani z usmiechem na twarzy.... Jest pieknie, ale ja wiem, ze pewnie za ten miesiac, dwa, przy trudniejszej chwili wszystko się skonczy. Ale chce w nim zaszczepic wspomnienia, zeby pamietal moja obecnosc w jego nowym mieszkaniu, zeby kojarzylo mu się ze mna wlasnie po to, zeby istniala szansa na to, ze nawet jak to wszystko się skonczy to on cos zrozumie.... Moze to naiwne z mojej strony, pewnie na pewno, jest mi teraz mega ciezko, milion papierosow, tabletek na spanie, herbatek uspakajajacych i wylanych lez, ale idac na spotkanie z nim staje się inną, silna kobieta a wszystkie zale zostawiam w domu. Chyba nie zaluje tego miesiaca... mimo wszystko. Tylko nie rozumiem po co on mowi te wszystkie rzeczy.... po co zostawia u mnie swoje przedmioty. Dziwne to.
Nie pamietam czy to pisalam w pierwszym watku, ale od kilku miesiacy on mieszkal z 3 kolegami, dwoch z nich to single... i widze, ze to go tak zmienilo. Od dwoch tygodni mieszka juz sam i... jest troche inny, lepszy. Aj glupie to wszystko.

[cherry_flamme]

Skoro widzisz poprawę, to poobserwuj go jeszcze trochę. Może jest po prostu wygodny i jednak nie chce spróbować czegoś nowego i porandkować, skoro ma dziewczynę pod ręką.
A może nagle coś go ruszyło i doszedł do wniosku, że jednak Cię kocha. Ale byłabym sceptyczna...

[201803290936]

Napisane przez hermionka11

Hej dziewczyny.
Dziekuje za te wnoszące wiele konkretów komentarze i za krytykę, która nie zawsze zachowuje jakiś poziom konwersacji też.
Miesiąc trwa. A ja coraz bardziej nie rozumiem. Jest w sumie cudownie. I nie daje z siebie więcej niz podczas trwania zwiazku, wręcz mniej. To on dzwoni, zabiera mnie na spacery, jak nigdy, idac za reke zatrzymuje mnie, tuli, całuje... poszlismy w miejsce, w które chcialam isc przez cały czas, ale ciagle 'cos' a teraz w koncu tam dotarlismy. Bylismy na koncercie, podszedl do mnie jakis facet, On automatycznie zazdrosc. Mówi często o rzeczach, które nie beda mialy miejsca za miesiac czy dwa tylko kiedys... przywiozl do mnie kilka swoich rzeczy, których zawsze mu brakuje kiedy u mnie jest 'bo się przydadzą'. W tym wszystkim przebija się codzienność, nie zawsze jest najlepiej na świecie, czasem po prostu normlanie, ale to wszystko trwa.... Ostatnio przy mnie na imprezie powiedzial koledze co jest w nas, we mnie najlepsze, a od innego wysluchiwalismy jak to dobrze ze jestesmy razem i jacy jestesmy dobrani z usmiechem na twarzy.... Jest pieknie, ale ja wiem, ze pewnie za ten miesiac, dwa, przy trudniejszej chwili wszystko się skonczy. Ale chce w nim zaszczepic wspomnienia, zeby pamietal moja obecnosc w jego nowym mieszkaniu, zeby kojarzylo mu się ze mna wlasnie po to, zeby istniala szansa na to, ze nawet jak to wszystko się skonczy to on cos zrozumie.... Moze to naiwne z mojej strony, pewnie na pewno, jest mi teraz mega ciezko, milion papierosow, tabletek na spanie, herbatek uspakajajacych i wylanych lez, ale idac na spotkanie z nim staje się inną, silna kobieta a wszystkie zale zostawiam w domu. Chyba nie zaluje tego miesiaca... mimo wszystko. Tylko nie rozumiem po co on mowi te wszystkie rzeczy.... po co zostawia u mnie swoje przedmioty. Dziwne to.
Nie pamietam czy to pisalam w pierwszym watku, ale od kilku miesiacy on mieszkal z 3 kolegami, dwoch z nich to single... i widze, ze to go tak zmienilo. Od dwoch tygodni mieszka juz sam i... jest troche inny, lepszy. Aj glupie to wszystko.

Sorry, ale wygląda to na okres "miesiąca miodowego". Ja bym się nie nastawiała, że to potrwa długo. Poza tym Wy NIE JESTEŚCIE W ZWIĄZKU. I może to u tego pana wszystko zmienia. Bo fajnie jest się luźno bujać, w sumie niczego sobie wprost nie obiecując. Pogrubione: to jest po prostu niezdrowe. Podskórnie czujesz, że to taka bańka mydlana, która za moment pęknie.

[201706190936]

Napisane przez hermionka11

Hej dziewczyny.
Dziekuje za te wnoszące wiele konkretów komentarze i za krytykę, która nie zawsze zachowuje jakiś poziom konwersacji też.
Miesiąc trwa. A ja coraz bardziej nie rozumiem. Jest w sumie cudownie. I nie daje z siebie więcej niz podczas trwania zwiazku, wręcz mniej. To on dzwoni, zabiera mnie na spacery, jak nigdy, idac za reke zatrzymuje mnie, tuli, całuje... poszlismy w miejsce, w które chcialam isc przez cały czas, ale ciagle 'cos' a teraz w koncu tam dotarlismy. Bylismy na koncercie, podszedl do mnie jakis facet, On automatycznie zazdrosc. Mówi często o rzeczach, które nie beda mialy miejsca za miesiac czy dwa tylko kiedys... przywiozl do mnie kilka swoich rzeczy, których zawsze mu brakuje kiedy u mnie jest 'bo się przydadzą'. W tym wszystkim przebija się codzienność, nie zawsze jest najlepiej na świecie, czasem po prostu normlanie, ale to wszystko trwa.... Ostatnio przy mnie na imprezie powiedzial koledze co jest w nas, we mnie najlepsze, a od innego wysluchiwalismy jak to dobrze ze jestesmy razem i jacy jestesmy dobrani z usmiechem na twarzy.... Jest pieknie, ale ja wiem, ze pewnie za ten miesiac, dwa, przy trudniejszej chwili wszystko się skonczy. Ale chce w nim zaszczepic wspomnienia, zeby pamietal moja obecnosc w jego nowym mieszkaniu, zeby kojarzylo mu się ze mna wlasnie po to, zeby istniala szansa na to, ze nawet jak to wszystko się skonczy to on cos zrozumie.... Moze to naiwne z mojej strony, pewnie na pewno, jest mi teraz mega ciezko, milion papierosow, tabletek na spanie, herbatek uspakajajacych i wylanych lez, ale idac na spotkanie z nim staje się inną, silna kobieta a wszystkie zale zostawiam w domu. Chyba nie zaluje tego miesiaca... mimo wszystko. Tylko nie rozumiem po co on mowi te wszystkie rzeczy.... po co zostawia u mnie swoje przedmioty. Dziwne to.
Nie pamietam czy to pisalam w pierwszym watku, ale od kilku miesiacy on mieszkal z 3 kolegami, dwoch z nich to single... i widze, ze to go tak zmienilo. Od dwoch tygodni mieszka juz sam i... jest troche inny, lepszy. Aj glupie to wszystko.

A nie masz poczucia że ten miesiąc to przedłużenie agonii tego "związku" czy też tworu związkopodobnego? Że niby facet zmienił się w miesiąc? Skoro przez prawie 4 lata ja sama pisałaś nie był w stanie dać z siebie tych 100%?

[Wisnia34]

Czyli skoro jest wam teraz tak fajniusio, to facet może to odczytać tak:

- powiedziałem, że jej nie kocham, łyknęła to,
- powiedziałem, że mam ochotę na luźne związki z innymi, też to łyknęła,
- znaczy panna wie, na czym stoi, jej wybór, że się na taki układ godzi.

I w sumie miałby rację.

[201803290936]

Napisane przez Wisnia34

Czyli skoro jest wam teraz tak fajniusio, to facet może to odczytać tak:

- powiedziałem, że jej nie kocham, łyknęła to,
- powiedziałem, że mam ochotę na luźne związki z innymi, też to łyknęła,
- znaczy panna wie, na czym stoi, jej wybór, że się na taki układ godzi.

I w sumie miałby rację.

Jep.

[Kansjella]

Podstawowy blad wiekszosci dziewczyn - za duzo daja od siebie za malo wymagaja a powinno byc odwrotnie. Przestalas byc dla niego wyzwaniem. W zwiazku nie musisz dbac za bardzo o faceta tylko o to zeby miec swoje pasje, swoje sprawy. Rownowaga w przyrodzie musi zostac zachwana jezeli Ty za bardzo sie starasz, on nie ma pola do popisu, nie chce mu sie az w koncu stwierdza ze wlasciwie po co sie starac skoro moja dziweczyna zrobi to za mnie a od tego tylko krok zebys sie po prostu znudzila. I podejrzewam ze tak bylo w tym przypadku. Wiec wrzuc na luz, miej zawsze SIEBIE na wlasnym miejscu. Nie naginaj planow pod niego. Mysle ze on Cie naprawde kocha, bo mial plany zwiazane z Toba przyszlosciowe ale daj mu sie pomeczyc nad toba, niech sie stara wymagaj od niego duzo niech sie wykaze i nagradzaj go za to. Powodzenia

[cava]

Tragedia.
W życiu bym nie poszła na spotkanie ani nie ciurlałą sie miesiąc z kimś kto mi powiedział takie rzeczy.

Ewentualnie to _ON_ musiałby się o mnie starać.
Z całych sił, dosłownie wić u mych stóp i baaaardzo długi czas zabiegać o moje zaufanie.
Oraz przede wszystkim, sensownie wytłumaczyć sie z tego co wyprawiał i gadał i skąd niby mu się nagle odwidziało.

Farsa a nie związek, nie wiem jak można sobie coś takiego robić i nie napluć w twarz.

Pewnie stąd ta nerwica, papierochy i prochy. Rzeczywistość i resztki rozsądku i poczucia własnej godności dobijają się do zatrzaśniętych drzwi.

NIGDY bym nie leciała na spotkania z kimś kto mi funduje takie atrakcje.
A ta leci i jeszcze myśli ze jakaś silna kobieta z niej jest. :/
A siłą pewnie idzie na unikanie drażliwych dla Misiunia tematów, jak np. :
czy my jesteśmy w związku?
czy ty sie spotykasz z innymi?
Co z nami dalej?
oraz kluczowe : jak mogłeś i co sobie teraz wyobrażasz?

[201706190936]

Napisane przez cava

A siłą pewnie idzie na unikanie drażliwych dla Misiunia tematów, jak np. :
czy my jesteśmy w związku?
czy ty sie spotykasz z innymi?
Co z nami dalej?
oraz kluczowe : jak mogłeś i co sobie teraz wyobrażasz?

I ona i on znają odpowiedź. Dla niej to karmienie się złudzeniem. Świetny przykład masochizmu.

[AshaL]

Serio naplułaś sobie w twarz. Chłopak ma luźny związek, jak mu się znudzi to go puści już bez wyrzutów sumienia, bo przecież mówił, że Cie nie kocha a Ty sama jeszcze w to weszłaś.

[Sherminka]

Napisane przez AshaL

Jedyne co możesz teraz zrobić to odpuścić sobie a nie desperacko błagać o miesiąc, który miałby coś zmienić. Bo co? Nagle staniesz się innym człowiekiem? Ludzie nie zmieniają się w miesiąc. Skoro mówisz, że zawsze się starałaś bardziej to co zmieni to, że znowu zaczniesz się starać?

Weź się w garść i zacznij żyć bez niego, daj mu spokój. To on chce mieć teraz czas na przemyślenia, chociaż sądzę, że przez prawie 4 lata wszystko wyklarowało się w jego umyśle i nie masz co liczyć na to, że nagle mu się odwidzi.

Najgłupsze co możesz teraz zrobić to błagać go o cokolwiek, narzucać mu się, wypytywać co u niego, odzywać się do niego i pisać jak to bardzo Ci go brakuje bo on chce mieć spokój, więc mu go daj.

Nie chciało mi się czytać całego wątku po 2 pierwszych postach Autorki, ale z tego co zrozumiałam to już to zrobiła

[maryanna3]

Jak dla mnie to tragikomedia ten 'związek' w którym teraz jesteście. Nie zrozum mnie źle, życzyłabym Ci żeby wam się ułożyło, żeby on Cię kochał skoro Ty kochasz go tak bardzo. Byłabym nawet na tak gdyby po izolacji, przerwie i jasnych rozmowach coś się zmieniło, poprawiło i wasz związek miałby rację bytu.

Ale to co teraz robisz to pakowanie się w jakąś farsę. Nie masz jasności, nie masz poczucia bezpieczeństwa, nie wiesz na czym stoisz. Pewnie unikasz drażliwych tematów tak dla Ciebie ważnych-ale jego byś odstraszyła więc siedzisz cicho. Tkwisz emocjonalnie w czymś czego już w sumie nie ma i Ty sama zdajesz sobie z tego sprawę. Robisz sobie ogromną krzywdę. Stąd stres, nerwy, papierosy i tabletki. Twój organizm widzi to, czego serce czy tam dusza się stara usilnie nie widzieć.