Jak uwieść żonatego faceta?

[dalilah12345]

Napisane przez madana

- widzisz, tyle że ty, nawet będąc ze swoim facetem jakiś już czas, nie mówisz "na pewno", używasz sformułowań "asekuruję się", "staramy się", "mamy wolę"- a dziewczyna jest pewna, ze jej się uda - ba, używa argumentacji, która pokazuje zwyczajny brak rozumu, wiem,że nic za to nie może, ale głupio argumentuje, głupio postępuje- i dlatego jej się nie uda.
Pomijam, że ty nie miałaś wciskane "kocham żonę"- ona- ma to wciskane, przy jednoczesnym żaleniu się misia, jakie to problemy seksualne ma z tą żoną - czyli jednak klasyczny chwyt "żona nie rozumie/nie sypiamy/dziecię tylko łączy", a tekst "kocham żonę"- jest zaporą , granicą "nie z tobą po drodze"

Nigdy nie powiedziałam że mi się na pewno uda, jakbyś uważnie czytała moje wypowiedzi to zauważyłabyś że liczę się z tym, że może mi się nie udać. Wypowiadam się optymistycznie, bo jednak jestem fanką pozytywnego myślenia, więc moja szklanka jest do połowy pełna a nie do połowy pusta.

[201610310857]

tytuł jest błędny. Już go uwiodłaś, bo z tego co wycztyałam to się pykacie kilak razy w tygodniu. tytuł powinien brzmieć "jak sprawić, by kochanek rozwiódł się z żoną".albo "mój kochanek kocha mnie i s woją żonę, co robić????"


a tak na poważnie, to już wszystko dziewczyny ci napisały.

[zakonna]

po co ci związek z facetem, który okłamuje notorycznie swoją żoną, żyje na co dzień w kłamstwie? czy naprawdę nie możesz związać się z kimś normalnym?

[dalilah12345]

Napisane przez zakonna

szczerze mówiąc załatwiania takich rzeczy jak mieszkanie razem przez lata jest dziwaczne.

Są w życiu różne sytuacje, różne nietypowe. Może kalincia nie ma ochoty o wszystkim tu opowiadać ze szczegółami?

[zakonna]

a co maja nietypowe sytuacje do tego, że jest się z kimś kilka lat, chce się z nim zamieszkać i załatwia się w tempie ślimaczym?

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez elvegirl

No i teraz wesoły bieg w drugą skrajność, okazuje się że związek bez wspólnego mieszkania nie ma prawa być nazwany poważnym, że dopóki się nie mieszka razem to nic się nie wie o partnerze (ciekawe jak to się ma do niedawnego wątku, w którym pisano wyraźnie i dobitnie, że się poznać partnera zanim się zamieszka razem da), że kilka lat bez wspólnego mieszkania to tylko umizgi.

No litości, rozumiem że Kalinci postawa oburza, ale nie przeginajcie w drugą stronę, bo się robi niesmacznie dla tych, którzy w związku pomieszkują ze sobą, mimo kilku lat stażu.

Jesli ktos wszechwiedzaco udziela porad w co trzecim poscie o byciu kochanka, pisze z namaszczeniem o zwiazku calosc okraszajac dziwaczna pewnoscia a kilka lat pozniej nawet z partnerem nie mieszka to taki zwiazek nie jest dla mnie powazny.
To, co bylo opisywanie i sugerowanie jak widac nieco sie od stanu faktycznego rozni.

Napisane przez dalilah12345

Nie rozumiesz, że komuś można po prostu ufać? Mimo tego, że jak twierdzisz okłamywał żonę, nie znaczy że następną kobietę też kłamie. Skoro zostawił dla niej żonę, to znaczy że jest dla niego ważniejsza obecna partnerka i może jej nie chce kłamać?

Ufac?

Smiesza mnie Twoje argumenty i pisanie, ze skoro oklamywal zone to nie znaczy, ze kochanke bedzie. Nie rozumiesz, ze zonie tez kiedys obiecywal uczciwosc? Zona tez kiedys byla wazna.

[kalincia]

Napisane przez elvegirl

No i teraz wesoły bieg w drugą skrajność, okazuje się że związek bez wspólnego mieszkania nie ma prawa być nazwany poważnym, że dopóki się nie mieszka razem to nic się nie wie o partnerze (ciekawe jak to się ma do niedawnego wątku, w którym pisano wyraźnie i dobitnie, że się poznać partnera zanim się zamieszka razem da), że kilka lat bez wspólnego mieszkania to tylko umizgi.

No litości, rozumiem że Kalinci postawa oburza, ale nie przeginajcie w drugą stronę, bo się robi niesmacznie dla tych, którzy w związku pomieszkują ze sobą, mimo kilku lat stażu.

A to normalne tutaj przecież. Ledwie spotykam się czasem niezobowiązująco z facetem i tyle. O co mi chodzi. Że sprawy sądowe, że czekanie, że wspólne szukanie, pieniądze, ? EEE, to etap umizgów przecież.
Jaki to związek - spotykamy się i tyle. Jak jeszcze nie mieszkamy ze sobą, to przecież dalekimi znajomymi jesteśmy, prawda?
No chyba, zebym ja lat miała 20 a on takoż i żaden rozwód mu się nie przydarzył. Wtedy - można się poznać bez mieszkania razem, być w poważnym związku i wspólnie szukać "gniazdka" dla siebie, nie wybierając byle czego, byle szybciej, bo to nierozsądne. I nikt by z lekceważeniem nie mówił "to nie związek, to znajomość", bo narzeczeni nie mieszkają razem i spokojnie załatwiają sprawy. Wręcz przeciwnie - chwalono by, że nie na łapu-capu. W naszym przypadku to świadczy tylko o moim iluzyjnym podejściu. Wydaje mi się, że jestemy razem. A co tam. Psy szczekają, karawana idzie dalej.

[dalilah12345]

Napisane przez zakonna

a co maja nietypowe sytuacje do tego, że jest się z kimś kilka lat, chce się z nim zamieszkać i załatwia się w tempie ślimaczym?

A może właśnie sam podział majątku? Czasem trwa latami

[madana]

Napisane przez dalilah12345

Są w życiu różne sytuacje, różne nietypowe. Może kalincia nie ma ochoty o wszystkim tu opowiadać ze szczegółami?

- ale ty nie opisujesz sytuacji "nietypowej", a typową do bólu
I różnica jest jedna: Kalińcia nie miała wciskane , że jej facet "kocha żonę", zaryzykowała, facet się rozwiódł, chociaż całkiem sporo tam ciągle kołomyi- ale to nie o niej wątek.
Ty- boisz się pana spłoszyć, ba- ty oczekujesz reakcji, bo deklaracji "kocham żonę" i po 2 miesiącach bzykanka pokątnego. Bo na razie nie funkcjonujesz w jego życiu inaczej niż pokątnie- wie o tobie jeden jego przyjaciel, który pewnie kryje mu dupę; nie istniejesz w jego życiu towarzyskim czy rodzinnym- bo on pewnie oprócz tej nieświadomej żonki, ma jeszcze pewnie jakiś rodziców/rodzeństwo/rodzinę w ogóle.

[elvegirl]

Zakonna, na poprzedniej stronie Kalincia wyjaśniła co i jak.

[dalilah12345]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;41092821]Jesli ktos wszechwiedzaco udziela porad w co trzecim poscie o byciu kochanka, pisze z namaszczeniem o zwiazku calosc okraszajac dziwaczna pewnoscia a kilka lat pozniej nawet z partnerem nie mieszka to taki zwiazek nie jest dla mnie powazny.
To, co bylo opisywanie i sugerowanie jak widac nieco sie od stanu faktycznego rozni.



Ufac?

Smiesza mnie Twoje argumenty i pisanie, ze skoro oklamywal zone to nie znaczy, ze kochanke bedzie. Nie rozumiesz, ze zonie tez kiedys obiecywal uczciwosc? Zona tez kiedys byla wazna.[/QUOTE]
Tak, ale z tym może być różnie. Może będzie okłamywał kochankę, a moze nie. Skąd wiesz że jak poznajesz wolnego faceta, to nie zacznie on Cię z czasem okłamywać? Tak samo nie masz pewności. Nie można niczego zakładać z góry

[ARAKSJEL]

Napisane przez JanePanzram

Na razie widzę, że nie masz autorko wysokiego ilorazu inteligencji (prymitywne wypowiedzi), dlatego wiem już, że nie inteligencją go przyciągasz.

No to chyba u kochanki najmniej pożądana cecha .

Przynajmniej dla chłopa co żonkę kocha .

[madana]

Napisane przez elvegirl

No i teraz wesoły bieg w drugą skrajność, okazuje się że związek bez wspólnego mieszkania nie ma prawa być nazwany poważnym, że dopóki się nie mieszka razem to nic się nie wie o partnerze (ciekawe jak to się ma do niedawnego wątku, w którym pisano wyraźnie i dobitnie, że się poznać partnera zanim się zamieszka razem da), że kilka lat bez wspólnego mieszkania to tylko umizgi.

No litości, rozumiem że Kalinci postawa oburza, ale nie przeginajcie w drugą stronę, bo się robi niesmacznie dla tych, którzy w związku pomieszkują ze sobą, mimo kilku lat stażu.

- nie, nie pisałam nic takiego- ale jakoś tak czułam w wypowiedziach Kalińci, ze nie mieszkają razem- czy to znaczy, ze związek niepoważny? Nie, ale po prostu INACZEJ wygląda związek, gdy razem się żyje na co dzień i przez jakiś czas; inaczej- gdy to etap spotykania co weekend. I tyle tylko.

[zakonna]

mieszkać można razem nawet bez podziału majątku, przecież nie trzeba od razu mieszkać w tej chałupie małżeńskiej. Więc dla mnie to nie jest powód tylko raczej szukanie sobie usprawiedliwienia. A ty autorko zgrabnie ignorujesz pytania o to czy koniecznie musisz się wiązać z kłamliwym bucem, nie stać cię na nikogo lepszego? tylko nie mów o miłości, bądźmy poważni, dwa miesiące pukania to nie miłość

[elvegirl]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;41092821]
To, co bylo opisywanie i sugerowanie jak widac nieco sie od stanu faktycznego rozni.
[/QUOTE]
No przecież Kalincia nie raz i nie dwa pisała że nie mieszkają razem, że zamierzają nad tym stanem popracować jak się zakończą sprawy związane z rozwodem, podziałem majątku i tak dalej. Ba, zdaje się pisała nawet, że mieszkają w różnych miastach. To że Wizażanki tego nie doczytały albo nie pamiętają, to akurat nie powód żeby robić aferę i wypisywać, że związek bez mieszkania razem jest nic nie wart.

Napisane przez kalincia

No chyba, zebym ja lat miała 20 a on takoż i żaden rozwód mu się nie przydarzył. Wtedy - można się poznać bez mieszkania razem, być w poważnym związku i wspólnie szukać "gniazdka" dla siebie, nie wybierając byle czego, byle szybciej, bo to nierozsądne. I nikt by z lekceważeniem nie mówił "to nie związek, to znajomość", bo narzeczeni nie mieszkają razem i spokojnie załatwiają sprawy. Wręcz przeciwnie - chwalono by, że nie na łapu-capu. W naszym przypadku to świadczy tylko o moim iluzyjnym podejściu. Wydaje mi się, że jestemy razem.

No właśnie to mnie uderzyło.

[kalincia]

Zgadzam się, nie można. Ale niektórzy mogą. Szczególnie łatwo, jak sprawa ich bezpośrednio nie dotyczy, ale jest niezgodna z ich "moralnością". To się nazywa: myślenie zyczeniowe. "Jesteś niemoralna, dziwko i dlatego nie może ci się udać".

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez dalilah12345

Tak, ale z tym może być różnie. Może będzie okłamywał kochankę, a moze nie. Skąd wiesz że jak poznajesz wolnego faceta, to nie zacznie on Cię z czasem okłamywać? Tak samo nie masz pewności. Nie można niczego zakładać z góry

Oczywiscie, ze pewna rzeczy mozna zalozyc. Zyciem nie steruje slepy los. Darcie szat do gwiazd winiac nieszczesna Fortune nie ma wiekszego sensu. Wiem, ze wolisz wierzyc, ze jest inaczej. Nie jest.

[Luba]

Napisane przez elvegirl

No i teraz wesoły bieg w drugą skrajność, okazuje się że związek bez wspólnego mieszkania nie ma prawa być nazwany poważnym, że dopóki się nie mieszka razem to nic się nie wie o partnerze (ciekawe jak to się ma do niedawnego wątku, w którym pisano wyraźnie i dobitnie, że się poznać partnera zanim się zamieszka razem da), że kilka lat bez wspólnego mieszkania to tylko umizgi.

No litości, rozumiem że Kalinci postawa oburza, ale nie przeginajcie w drugą stronę, bo się robi niesmacznie dla tych, którzy w związku pomieszkują ze sobą, mimo kilku lat stażu.

A to do mnie ja pisałam o tym, że można się poznać bez mieszkania razem. Poznać, a nie być razem, żyć razem, to dwie różne sprawy.

Słuchaj, kalinica i jej facet mają swoje lata, nie mieszkają z rodzicami, każde ma jakieś swoje lokum, pod mostem nie mieszkają, prawda? I przez parę lat nie mieli ochoty pozbierać swoich bambetli z jednego z tych mieszkań i zamieszkać wspólnie w drugim? No nie mieli. Może to kogoś dziwić? Może.

[elvegirl]

Napisane przez madana

- nie, nie pisałam nic takiego- ale jakoś tak czułam w wypowiedziach Kalińci, ze nie mieszkają razem- czy to znaczy, ze związek niepoważny? Nie, ale po prostu INACZEJ wygląda związek, gdy razem się żyje na co dzień i przez jakiś czas; inaczej- gdy to etap spotykania co weekend. I tyle tylko.

Wiesz, tylko że jak jednego dnia czytam zapewnienia, że da się poznać partnera tylko pomieszkując razem, że jak się jest dobrym obserwatorem, bo wspólne zamieszkanie nie jest jakąś wielką zmianą, niczym szokującym i tak dalej, a następnego dnia czytam że jednak zmiana jest duża i właściwie dopiero po zamieszkaniu razem można stwierdzić czy się zna partnera, to cóż. Czuję się nieco zagubiona

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez elvegirl

No przecież Kalincia nie raz i nie dwa pisała że nie mieszkają razem, że zamierzają nad tym stanem popracować jak się zakończą sprawy związane z rozwodem, podziałem majątku i tak dalej. Ba, zdaje się pisała nawet, że mieszkają w różnych miastach. To że Wizażanki tego nie doczytały albo nie pamiętają, to akurat nie powód żeby robić aferę i wypisywać, że związek bez mieszkania razem jest nic nie wart.
.

Nie napisalam, ze zwiazek bez mieszkania nic nie jest wart. Poczytaj uwaznie zamiast wymyslac. Zreszta odnosze sie do tej konkretnej sytuacji a nie do wszystkich na swiecie .

Co do pierwszych zdan to niestety nie sledze zycia Kalinci z taka naboznoscia. Widac w gaszczu postow wizazowych i kalinciowej telenoweli umknelo mi to. Niczego to jednak nie zmienia.

[dalilah12345]

Napisane przez zakonna

mieszkać można razem nawet bez podziału majątku, przecież nie trzeba od razu mieszkać w tej chałupie małżeńskiej. Więc dla mnie to nie jest powód tylko raczej szukanie sobie usprawiedliwienia. A ty autorko zgrabnie ignorujesz pytania o to czy koniecznie musisz się wiązać z kłamliwym bucem, nie stać cię na nikogo lepszego? tylko nie mów o miłości, bądźmy poważni, dwa miesiące pukania to nie miłość

Mogłabym mieć kogoś innego, poro się facetów koło mnie kręciło, jednak do nikogo nic nie poczułam, dopiero do niego. Czy powinnam się decydować na związek z kimś do kogo nic nie czuję tylko dlatego że jest wolny. A co do miłości-nie przychodzi ona z czasem-z czasem przychodzi przyzwyczajenie i przywiązanie. Miłość albo jest albo jej nie ma, poza tym u nas jest też porozumienie, te same rzeczy lubimy, to samo myślimy o wszystkim, mamy podobne poglądy na różne aspekty życia. Tego on nie ma z żoną, bo są calkiem różni od siebie, ani ja nie miałam tego z poprzednimi partnerami. To nie są małe podobieństwa a po prostu wszystko nam pasuje. Czasem on chce coś powiedzieć a ja mówię to sekundę przed nim, albo na odwrót. Rzadko się spotyka człowieka z którym się tak czujesz

[madana]

Napisane przez kalincia

Zgadzam się, nie można. Ale niektórzy mogą. Szczególnie łatwo, jak sprawa ich bezpośrednio nie dotyczy, ale jest niezgodna z ich "moralnością". To się nazywa: myślenie zyczeniowe. "Jesteś niemoralna, dziwko i dlatego nie może ci się udać".

- wybacz, ale CZY kiedykolwiek- użyłam jakichkolwiek inwektyw wobec ciebie w jakimkolwiek wątku?
I nie pisałam, ze tobie się nie uda- bo masz też podejście takie, ze wiesz, jak różnie jest w życiu;
Za to panna , która wątek założyła cierpi jednak na niedostatek rozumu- co kilka razy już tu zademonstrowała, chociażby pisząc o "roli żony" jako dawaczki dupy + domowego urządzenia wielofunkcyjnego. A głupie kobiety można bzykać, mało który jednak facet rozwala sobie dla niech rodzinę.
Ja tam różnicę między wami widzę.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez Luba

Słuchaj, kalinica i jej facet mają swoje lata, nie mieszkają z rodzicami, każde ma jakieś swoje lokum, pod mostem nie mieszkają, prawda? I przez parę lat nie mieli ochoty pozbierać swoich bambetli z jednego z tych mieszkań i zamieszkać wspólnie w drugim? No nie mieli. Może to kogoś dziwić? Może.

Jak widac nie moze .

btw: ladne slowo to "bambetle". Nie znalam .

[dalilah12345]

Napisane przez kalincia

Zgadzam się, nie można. Ale niektórzy mogą. Szczególnie łatwo, jak sprawa ich bezpośrednio nie dotyczy, ale jest niezgodna z ich "moralnością". To się nazywa: myślenie zyczeniowe. "Jesteś niemoralna, dziwko i dlatego nie może ci się udać".

Idealnie podsumowałaś wszystkie wypowiedzi życzliwych w tym wątku

[MimoTo]

Uważacie,że dla tej opisywanej tu żony krzywdą wielką będzie gdy mąż ją zostawi?
Ja uważam,że to będzie dla niej jedynie szansa na spotkanie kogoś kto będzie kochał na tyle mocno,że nie będzie rozdarty pomiędzy takie dylematy.
A Pan opisany nie kocha ani żony ani Autorki,po prostu nie wie co z życiem zrobic i urozmaicić postanowił,by dni takie same nie wydawały się i noce bardziej upojne byly,tyle

[zakonna]

no i ja się zgadzam z Lubą w kwestii mieszkania razem, ale to tak na marginesie wątku. Bardziej mnie interesuje skłonność autorki do pchania się w bagno, masochizm jakiś albo głupota bezgraniczna. To jest aż fascynujące dla mnie bo tak niewiarygodnie głupie

[elvegirl]

Napisane przez Luba

A to do mnie ja pisałam o tym, że można się poznać bez mieszkania razem. Poznać, a nie być razem, żyć razem, to dwie różne sprawy.

Słuchaj, kalinica i jej facet mają swoje lata, nie mieszkają z rodzicami, każde ma jakieś swoje lokum, pod mostem nie mieszkają, prawda? I przez parę lat nie mieli ochoty pozbierać swoich bambetli z jednego z tych mieszkań i zamieszkać wspólnie w drugim? No nie mieli. Może to kogoś dziwić? Może.

Kalincia ma mikroskopijne mieszkanie, a on miał sprawę mocno niezałatwioną z ówczesną żoną. No mnie taki a nie inny system w ich związku nie dziwi. Ale może jakaś dziwna jestem

Temat mnie zainteresował, bo jestem i mam nadzieję już będę w związku, w którym stricte wspólne, codzienne mieszkanie razem, nie grozi mi przez co najmniej 10 lat. I tak mi się dziwnie zrobiło trochę, bo ja swojego związku, choć krótkiego, umizgami nie nazwę. Mało tego, nazwę go poważnym.

[madana]

Napisane przez elvegirl

Wiesz, tylko że jak jednego dnia czytam zapewnienia, że da się poznać partnera tylko pomieszkując razem, że jak się jest dobrym obserwatorem, bo wspólne zamieszkanie nie jest jakąś wielką zmianą, niczym szokującym i tak dalej, a następnego dnia czytam że jednak zmiana jest duża i właściwie dopiero po zamieszkaniu razem można stwierdzić czy się zna partnera, to cóż. Czuję się nieco zagubiona

- bo nie ma reguły- ja ze swoim mężem przed ślubem nie mieszkałam, a długo już ze sobą jesteśmy i nigdy nie żałowałam, ze za niego wyszłam. Nie ma reguły. Jednak wspólne zamieszkanie było dla mnie dużą zmianą. Zmienia perspektywę.

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;41093045]Jak widac nie moze .

btw: ladne slowo to "bambetle". Nie znalam .[/QUOTE]

- bo młoda jesteś my z Lubą równolatki

[laisla]

Napisane przez zakonna

ja bym chciała wiedzieć dlaczego autorka tak uparcie chce faceta, o którym jedyne co wie na pewno to to, że jest kłamcą, ma skłonność do zdrad i umie manipulować ludźmi. po co autorko ci taki facet?

Pewnie namiętny jest. Boski w łóżku

Napisane przez dalilah12345

Wszyscy tu lubią się łapać za słówka, więc jak napisałaś że razem nie mieszkacie, to pewnie zaraz powiedzą że Cię nie kocha, bo oczywiście dziewczyny z forum nie mają takich problemów jak praca, kredyty, itp. Mogą się w dowolnej chwili przeprowadzić, rozstać z wieloletnim partnerem w kilka dni i w ogóle przyziemne kłopoty ich nie dotyczą.

Większości kłopotów można uniknąć nie pakując się w nie

[dalilah12345]

Napisane przez laisla

Pewnie namiętny jest. Boski w łóżku


Większości kłopotów można uniknąć nie pakując się w nie

To o to w życiu chodzi, żeby iść po najniższej linii oporu?