Czy odbijanie chłopaka jakiejś dziewczynie jest w porządku?

[amistad.k.m.s]

Napisane przez Luba

Mnie się mieszczą rózne rzeczy w głowie, bo nie wierzę w to powiedzenie, że nie buduje sie szczęścia na cudzym nieszczęściu. Gdyby bowiem tak było, to raj byłby juz na ziemi. Ktos cos zrobi źle i bach! od razu kara. Piękne, nie?
Nie, przeważnie ten co zrobi draństwo ma sie świetnie i innym język pokazuje.

W moim kodeksie postepowania "odbijanie" się nie mieści. Jeśli to oznacza "mohera" to jestem moherem. Ale jestem moherem szczęśliwym

Mądrze prawisz Lubo

[atka83]

Napisane przez misiapisia

Jak wiadomo punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Oczywiscie mozecie sobie teoretyzowac ile wlezie, pisac jakie to zle, jakie niemoralne i inne tym podobne moherowe teksty, a prawda jest taka, ze dopoki same nie znajdziecie sie w takiej sytuacji mozecie sobie tylko teoretyzowac, bo nie macie pojecia jak to jest, a dyskusja z osobami, ktore tylko wyobrazaja sobie jak to jest, nie ma sensu.
Kiedys odbilam faceta przyjaciolce, odbijalam tez facetow obcym kobietom, teraz juz nie odbijam, bo... ostatni odbity zostal moim mezem i o dziwo, co pewnie w glowach niektorych z was sie nie miesci, jestesmy szczesliwi

Moherowe teksty ,może tak byś nie obrażała wizażanek z łaski swojej. Tak raczej w moich oczach takie dziewuchy,żeby nie napisać gorzej nie mają szacunku do innych.Dumna nie masz być czego,że odbiłaś przyjaciółce i innych kobietom ich facetów.Fakt facet to nie własnośc,ale są jakieś granice,cudzego się nietyka,ty nie masz żadnych zasad z tego co widać.Żenua,ja nie mam szacunku ani dobrego słowa dla takich dziewczyn jak ty.

Napisane przez Luba

Mnie się mieszczą rózne rzeczy w głowie, bo nie wierzę w to powiedzenie, że nie buduje sie szczęścia na cudzym nieszczęściu. Gdyby bowiem tak było, to raj byłby juz na ziemi. Ktos cos zrobi źle i bach! od razu kara. Piękne, nie?
Nie, przeważnie ten co zrobi draństwo ma sie świetnie i innym język pokazuje.

W moim kodeksie postepowania "odbijanie" się nie mieści. Jeśli to oznacza "mohera" to jestem moherem. Ale jestem moherem szczęśliwym

Napisane przez amistad.k.m.s

Mądrze prawisz Lubo

Dokładnie,zgadza się.

[agusiaAA 19]

Napisane przez Aninek

To dlaczego nie odeszła od niego?
Przeprasza,ale dla mnie wyjaśnienia typu "tamten/tamta był/była zła niedobra bla bla bla" są śmieszne...Tak samo jak tłumaczenie,że się kogoś podrywało,bo "związek sie mu/jej nie układał"...no ludzie,ocknijcie się-mnie sie zwiazek nie układał,to zerwałam...a nie tkwiłam po nie wiadomo co...Takie tłumaczenie mnie śmieszy po prostu...a facet,który się tłumaczy tym,że mu w związku nie wychodzi to dla mnie nie facet, tylko "bezjajeczny")jak nie wychodzi,to sie rozstań,a jak potrzebujesz niańki,to sobie wynajmij).

Wiesz co myslisz, ze w zyciu zawsze jest tak pieknie i ładnie piszesz tak jakby odejscie bylo jak pstryknieciem palce. Nie miala gdzie odejsc, miala dziecko jej matka miala piatke dzieci moj ojciec byl dla niej wybawieniem i jej pomogł. Zakochali sie w sobie odeszła od tamtego, byl slub i sa razem do dzisiaj. Nie pisz tak jakby kazdy w takiej sytuacji szukal nianki, bo rowniez odnosisz sie do sytuacji mojej mamy, a ona meza w postaci nianki nie szukała

[agusiaAA 19]

Napisane przez misiapisia

Jak wiadomo punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Oczywiscie mozecie sobie teoretyzowac ile wlezie, pisac jakie to zle, jakie niemoralne i inne tym podobne moherowe teksty, a prawda jest taka, ze dopoki same nie znajdziecie sie w takiej sytuacji mozecie sobie tylko teoretyzowac, bo nie macie pojecia jak to jest, a dyskusja z osobami, ktore tylko wyobrazaja sobie jak to jest, nie ma sensu.
Kiedys odbilam faceta przyjaciolce, odbijalam tez facetow obcym kobietom, teraz juz nie odbijam, bo... ostatni odbity zostal moim mezem i o dziwo, co pewnie w glowach niektorych z was sie nie miesci, jestesmy szczesliwi

Popieram twoje zdanie i bardzo trafnie napisałas. Do nie dawna tak samo uwazałam jak mozna odbic komus faceta, ble, ochyda, jak ktos tak robi to zwykla szm... Za to w zeszłym roku zmieniłam zdanie akurat zerwałam z moim bylym, mialam ochote sie rozerwac i na jedna noc poderwałam zajetego faceta o dziwo nie mialam kaca moralnego, ani tez wyrzutow sumienia. Po pewnym czasie jeszcze poznałam jego laske normalnie patrzałam jej w oczy, gadałam jakby nigdy nic.

[Aninek]

Napisane przez agusiaAA 19

Wiesz co myslisz, ze w zyciu zawsze jest tak pieknie i ładnie piszesz tak jakby odejscie bylo jak pstryknieciem palce. Nie miala gdzie odejsc, miala dziecko jej matka miala piatke dzieci moj ojciec byl dla niej wybawieniem i jej pomogł. Zakochali sie w sobie odeszła od tamtego, byl slub i sa razem do dzisiaj. Nie pisz tak jakby kazdy w takiej sytuacji szukal nianki, bo rowniez odnosisz sie do sytuacji mojej mamy, a ona meza w postaci nianki nie szukała

Nie zamierzam obrażać Twojej mamy,jak również wiem,że życie to nie bajka...jednak uważam,że trzeba kierować sie pewnymi zasadami moralnymi czy tez etycznymi...inaczej nic już nie będzie miało sensu...A z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba tylko poszukać.

[Luba]

Napisane przez agusiaAA 19

Popieram twoje zdanie i bardzo trafnie napisałas. Do nie dawna tak samo uwazałam jak mozna odbic komus faceta, ble, ochyda, jak ktos tak robi to zwykla szm... Za to w zeszłym roku zmieniłam zdanie akurat zerwałam z moim bylym, mialam ochote sie rozerwac i na jedna noc poderwałam zajetego faceta o dziwo nie mialam kaca moralnego, ani tez wyrzutow sumienia. Po pewnym czasie jeszcze poznałam jego laske normalnie patrzałam jej w oczy, gadałam jakby nigdy nic.

Gratuluję dobrego samopoczucia.
-----------------------------------------

Tak swoją drogą...
Przyjaźń i miłosć to także a moze nade wszystko: zaufanie. Ufam przyjaciólce, ufam mojemu facetowi... w koncu komus na tym świecie trzeba zaufac.
A jesli byłoby tak, ze nawet sobie nie mogłabym ufać? Nie mogłabym zaufać temu, ze nie pójde w tango z mężem przyjaciólki (albo z jakimkolwiek innym facetem), nie jestem siebie pewna, to jak ja mam ufać swojej przyjaciólce, jak mam zaufac swojemu facetowi?! Jak moge zaufac innym ludziom, jak moge wierzyc w przyjaźń i miłość, jesli sama w nie nie wierze i lubie je sobie ot tak niszczyć...
Całe życie nikomu nie zaufać? Cały czas myslec, ze ta koleżanka, która mi w oczy patrzy z usmiechem cichcem obmacuje mi męza pod stołem? Nikomu nie ufac, w nic nie wierzyć?

To nie dla mnie. Ufam sobie, ufam paru osobom na tym świecie. Te osoby zasłużyły na moje zaufanie a ja zasłuzyłam na ich zaufanie. Jestesmy tylko ludzmi, zgoda. Ale wole wyobrażac sobie, ze sa rzeczy których ja nie zrobie i mój facet także nie.
I nie muszę podejrzliwie łypać na przyjacółke i mysleć: ciekawe czy jak ja spałam z jej mężem, to ona spała z moim...

[agusiaAA 19]

Napisane przez Aninek

Nie zamierzam obrażać Twojej mamy,jak również wiem,że życie to nie bajka...jednak uważam,że trzeba kierować sie pewnymi zasadami moralnymi czy tez etycznymi...inaczej nic już nie będzie miało sensu...A z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba tylko poszukać.

Gratuluje ci takiego optymizmu do zycia. Jakbys dobrze przeczytała moj post to bys wiedziala, ze to bylo 20lat temu myslisz, ze wtedy ktos myslal o rozwodach itp
Moja matka nie miala ojca, bo zmarł jej jak miala 14lat tak jak napisałam babcia miala 5 dzieci i kreciła z nowym facetem , wiec co bys polecała pojscie pod most. No i bym zapomniala moja mama nie pracowala no i jeszcze miala dziecko. Tobie sie tak wydaje, ze to takie proste, łatwe i przyjemne,a do tego teraz jest inaczej takim kobieta jest łatwiej niz kiedys.

Napisane przez Luba

Gratuluję dobrego samopoczucia.
-----------------------------------------

Tak swoją drogą...
Przyjaźń i miłosć to także a moze nade wszystko: zaufanie. Ufam przyjaciólce, ufam mojemu facetowi... w koncu komus na tym świecie trzeba zaufac.
A jesli byłoby tak, ze nawet sobie nie mogłabym ufać? Nie mogłabym zaufać temu, ze nie pójde w tango z mężem przyjaciólki (albo z jakimkolwiek innym facetem), nie jestem siebie pewna, to jak ja mam ufać swojej przyjaciólce, jak mam zaufac swojemu facetowi?! Jak moge zaufac innym ludziom, jak moge wierzyc w przyjaźń i miłość, jesli sama w nie nie wierze i lubie je sobie ot tak niszczyć...
Całe życie nikomu nie zaufać? Cały czas myslec, ze ta koleżanka, która mi w oczy patrzy z usmiechem cichcem obmacuje mi męza pod stołem? Nikomu nie ufac, w nic nie wierzyć?

To nie dla mnie. Ufam sobie, ufam paru osobom na tym świecie. Te osoby zasłużyły na moje zaufanie a ja zasłuzyłam na ich zaufanie. Jestesmy tylko ludzmi, zgoda. Ale wole wyobrażac sobie, ze sa rzeczy których ja nie zrobie i mój facet także nie.
I nie muszę podejrzliwie łypać na przyjacółke i mysleć: ciekawe czy jak ja spałam z jej mężem, to ona spała z moim...

Luba czy ja napisałam, ze odbiłabym/ spałabym z chłopakiem mojej przyjaciołki lub siostry/ NIE. Zacytowałas moja wypowiedz, wiec odpowiedziałam. Nie znałam tej dziewczyny, nie widziałam jej nigdy na oczy. Nigdy sie nie zarzekam, ze tego i tamtego bym nie zrobiła: "Nie mow hop poki nie przeskoczysz". Przestancie sie tak zarzekac, bo nigdy nie wiadomo co nas w zyciu spotka.

[Luba]

Napisane przez agusiaAA 19

Luba czy ja napisałam, ze odbiłabym/ spałabym z chłopakiem mojej przyjaciołki lub siostry/ NIE. Zacytowałas moja wypowiedz, wiec odpowiedziałam. Nie znałam tej dziewczyny, nie widziałam jej nigdy na oczy. Nigdy sie nie zarzekam, ze tego i tamtego bym nie zrobiła: "Nie mow hop poki nie przeskoczysz". Przestancie sie tak zarzekac, bo nigdy nie wiadomo co nas w zyciu spotka.

Zauważ, że odpisałam Ci jednym zdaniem a reszte wypowiedzi wyraźnie oddzieliłam.
Zarzekam się i będę to robiła nadal, wiem co mówię Niby co, dopiero na łożu smierci moge wydukać: tak, teraz wiem kochanie, ze nigdy cię nie zdradzę...


Czy mnie się pomyliło, czy to Ty pisałas, że patrzyłas tej dziewczynie prosto w oczy itd. To w koncu znałas ją czy nigdy na oczy nie widziałaś? Jak to jest?
Nie, nie odpowiadaj, własciwie mnie to nie interesuje... ale zwracam tylko uwage, że sie plączesz

[agusiaAA 19]

Przeczytaj post 64 napisałam tam wyraznie, ze po pewnym czasie ja poznałam

[Aninek]

AgusiaAA,wyobraź sobie,ze doczytałam,ze to było ponad 20lat temu...Nie przesadzaj,pisząc,że 20lat temu było bardzo trudno zostawić męża,myślę,że można było znaleźć jakąś pomoc w rodzinie...Nie jestem optymistką,po prostu uważam,że pewne zasady obowiązują-o czym już kilka razy tu pisałam...Dobrze,że Twoja mama odnalazła szczęście i spokój...jednak nadal upieram się,że JA(co nie znaczy,że każdy tak myśli)najpierw zakończyłabym poprzedni związek,a potem, szukała szczęścia...
I gratuluję osobom,które potrafią odbijać partnerów innym kobietom...ale czy jest czego gratulować?porządny mężczyzna nie dałby sie odbić swojej kobiecie...

[Impersona]

Napisane przez Aninek

I gratuluję osobom,które potrafią odbijać partnerów innym kobietom...ale czy jest czego gratulować?porządny mężczyzna nie dałby sie odbić swojej kobiecie...

zależy co rozumiesz pod pojęciem "odbić".

[Luba]

Prześlabizowałam te dwa posty dokladnie
I jesli ktos pisze:

Napisane przez agusiaAA 19

Po pewnym czasie jeszcze poznałam jego laske normalnie patrzałam jej w oczy, gadałam jakby nigdy nic.

A potem:

Napisane przez agusiaAA 19

Nie znałam tej dziewczyny, nie widziałam jej nigdy na oczy.

To dla mnie to są sprzeczne stwierdzenia.

Naprawdę, mniejsza z tym. W obliczu sypiania z facetem związanym z inną kobietą to jest tak mały pikuś, że nie ma o czym mówić.

[agusiaAA 19]

Napisane przez Luba

Zauważ, że odpisałam Ci jednym zdaniem a reszte wypowiedzi wyraźnie oddzieliłam.
Zarzekam się i będę to robiła nadal, wiem co mówię Niby co, dopiero na łożu smierci moge wydukać: tak, teraz wiem kochanie, ze nigdy cię nie zdradzę...


Czy mnie się pomyliło, czy to Ty pisałas, że patrzyłas tej dziewczynie prosto w oczy itd. To w koncu znałas ją czy nigdy na oczy nie widziałaś? Jak to jest?
Nie, nie odpowiadaj, własciwie mnie to nie interesuje... ale zwracam tylko uwage, że sie plączesz

Pozwole sobie dopisac kilka refleksji, kiedy z nim to robiłam to jej nie znałam, a poznałam ja dwa tygodnie po tym wydarzeniu i patrzałam jej w oczy, nie mialam wyrzutow sumienia. Czy teraz zrozumialas. Zanim napiszesz, ze ktos kreci to moze sie zastanow, a nie wyciagasz błedne wnioski. Nie rozumiem twojej wypwiedzi, jesli cytujesz moje wypowiedzi to po jakiego grzyba potem piszesz, ze cie to nie interesuje. Nie zycze sobie zebys w taki sposob ze mna dyskutowala nie odpowiadaj na moje posty i po kłopocie

[agusiaAA 19]

Napisane przez Aninek

AgusiaAA,wyobraź sobie,ze doczytałam,ze to było ponad 20lat temu...Nie przesadzaj,pisząc,że 20lat temu było bardzo trudno zostawić męża,myślę,że można było znaleźć jakąś pomoc w rodzinie...Nie jestem optymistką,po prostu uważam,że pewne zasady obowiązują-o czym już kilka razy tu pisałam...Dobrze,że Twoja mama odnalazła szczęście i spokój...jednak nadal upieram się,że JA(co nie znaczy,że każdy tak myśli)najpierw zakończyłabym poprzedni związek,a potem, szukała szczęścia...
I gratuluję osobom,które potrafią odbijać partnerów innym kobietom...ale czy jest czego gratulować?porządny mężczyzna nie dałby sie odbić swojej kobiecie...

Spoko. Niestety, kiedys ludzie nie mysleli tak jak ty. Nie prosiło sie o pomoc rodzine, przyjaciol czy znajomych teraz jest łatwiej, a mimo to nadal kobiety maja problem zeby odejsc, kiedy sa nieszczesliwe

[Luba]

Napisane przez agusiaAA 19

Pozwole sobie dopisac kilka refleksji, kiedy z nim to robiłam to jej nie znałam, a poznałam ja dwa tygodnie po tym wydarzeniu i patrzałam jej w oczy, nie mialam wyrzutow sumienia. Czy teraz zrozumialas. Zanim napiszesz, ze ktos kreci to moze sie zastanow, a nie wyciagasz błedne wnioski. Nie rozumiem twojej wypwiedzi, jesli cytujesz moje wypowiedzi to po jakiego grzyba potem piszesz, ze cie to nie interesuje. Nie zycze sobie zebys w taki sposob ze mna dyskutowala nie odpowiadaj na moje posty i po kłopocie

Dziękuję. Po tylu latach życia w nieświadomości dowiedziałam się, że słowo "nigdy" znaczy tak naprawdę "poznałam ją dwa tygodnie później".

[agusiaAA 19]

Luba nie wiem o co ci chodzi moze zle napisałam swoj post, bo byl w biegu, jesli tak cie razi napisanie, ze nigdy jej nie widziałam to oki rozumiem. Mogłam napisac Nigdy jej przedtem nie widziałam ani nie znalam, a poznałam ja dwa tygodnie pozniej. Przyznaje sie moj bład, zle sie wyraziłam.

[ineSens]

kurcze
no ja byłam w takiej sytuacji. mój ex zdradził mnie na imprezie swojego kumpla, a potem jakiś tydzień po rozstaniu zaczął być z tą drugą laską i przyznam szczerze że nie mówiąc już o jakimś wewnętrznym bólu dotyczącym straty kogoś bardzo dla mnie ważnego czułam sie po prostu upokorzona
starałam się nie oceniać jego drugiej dziewczyny nie mówić że to jej wina ponieważ jej nie znam ale kiedy dowiedziałam się od znajomych że ona (również mnie nie zna) mówi o mnie "kretynka , idiotka, głupia blondyna" skierowała na siebie mój gniew.
teraz mam na oku i adę i karola i muszą się trzymać na baczność bo przyznam szczerzę że moja zemsta będzie słodka. nie rozbiję im tego związku ale karol zrozumie co stracił a ada co zniszczyła.
tyle. inaczej nie zaznam spokoju i nie nie będę potrafiła stworzyć normalnego związku

[Madzionia]

Idealny wątek dla mnie...jestem dokładnie w takiej sytuacji
Poznałam "Go" 3 lata temu odkąd chodziliśmy razem do szkoły...i od pierwszego dnia w szkole zawsze były i uśmiechy i spojrzenia... ale nic się wiecej nie działo(po zatym ja byłam zajęta). No iiiii jakieś 2 tygodnie temu wylądowaliśmy na jednej imprezie, zakończenie roku szkolnego i bum , zaiskrzyło i to jak
Pięknie ładnie ale "On" ma dziewczynę...pomyślałam a co tam, pisanie na gg i sms to przecież nie zdrada w końcu dałam się namówić na spotkanie....to był taki "spontan",On się nudził i ja też więc zrobiliśmy sobie wycieczkę nie ukrywam podobało mi się...te rozmowy w blasku księżyca aahhh hehe
Starałam się dać sobie święty spokój, ale nie potrafiłam więc odpisywałam na sms ale odmawiałam spotkań pod różnymi pretekstami...ooooh jaki to był ból
Ale...dwa dni temu byłam na imprezie,mocno zakrapianej alkoholem Pod koniec imprezy napisał,ja odpisałam i jakoś tak wyszło że zaproponował że zawiezie mnie do domu bo jest w pobliżu.Zgodziłam się(i tu BIG błąd).........
Po drodze stanęliśmy w takim ładnym miejscu pogadać...gadu gadu i jakoś tak wyszło że nachylił się nade mną żeby otworzyć szybę iiiiiii zaczęliśmy się całować...........
Na drugi dzień Wielki Kac Moralny.Wieczorem chciał się spotkać,odmówiłam pod pretekstem....dziś już pisał smsy...typu jak dzień co porabiam itp....czuję że znów dziś bedzie chciał spotkać........i co ja mam zrobić

Nie rozmawialiśmy nigdy o jego dziewczynie bo ja nie chciałam zaczynac tego tematu żeby nie wyjść na jakąś zdesperowaną...tylko raz powiedział coś co mnie zaniepokoiło , rozmawialiśmy o weselu a on zaproponował że może iść ze mną,na to ja czy Jego dziewczyna nie bedzie miała nic przeciwko(z lekkim żartem) a On na to "przejmujesz się bo ja nie"

Nie mam pojęcia co ja mam zrobić...powiedzieć prosto z mostu....zapytać o Nią...nie mam pojęcia na czym stoję a nie lubię tego. Nie chcę byc kochanką ani tą trzecią

[amistad.k.m.s]

Napisane przez Madzionia

"przejmujesz się bo ja nie"

Sądzisz, że Ciebie (jak będziesz jego dziewczyną) będzie traktował inaczej?

[ineSens]

pytanie brzmi czy na tyle bardzo ci na nim zależy żeby niszczyć coś co łączy go z tą drugą?
a inną sprawą jest że skoro ON robi takie skoki w boki to czy ten jego związek aby na pewno jest udany i spełniony i czy nie będzie w stanie zrobić czegoś takiego tobie... ufasz mu? ok.
po prostu porozmawiaj z nim szczerze- to nigdy nie szkodzi, niech ci powie co czuje.
that all
pozrowix

[Madzionia]

Napisane przez amistad.k.m.s

Sądzisz, że Ciebie (jak będziesz jego dziewczyną) będzie traktował inaczej?

I tu masz rację...pomyślałam to samo...


Z jednej strony nie chcę wchodzić im w związek z butami ,bawić się w jakieś układy typu"Ja Ty i Twoja dziewczyna" ale jeżeli Jemu nie zależy to mnie ma zależeć ? Napewno a to NAPEWNO nie będę tą drugą , chyba postawie sprawę jasno, "nic między nami nie będzie dopóki jesteś zajęty" a jak chcę mieć kochankę to nie do mnie

Bardzo mi zależy...bo jestem wybredna i rzadko czuję to "coś" , że jak go widzę to mam ciarki na plecach a jak napiszę to mam BIG smile na ustach....eh faceci

[ineSens]

masz rację
ja byłam kiedyś w podobnej sytuacji i zrezygnowałam z faceta bo był z inną tyle że ja znałam jego dziewczynę:/
powiedziałam mu że za bardzo ją szanuję żeby jej coś takiego zrobić i... nie zrobiłam

[Madzionia]

Koleżance czy znajomej też bym tego nie zrobiła
Ale ja Jej nie znam...więc droga wolna hehe
Pomijając fakt jak Ona by się czuła....

[cosma]

Napisane przez gosi@czek

Pewna dziewczyna zamieściła tutaj pytanie jak odbić chłopaka siostrze. To mnie skłoniło do pewnej refleksji. Czy myślicie, że WOGÓLE można odbijać? Jeśli bardzo kogoś kochacie? Jeśli sa razem nieszczęśliwi?
Ja osobiście, mam zasadę: chłopak przyjaciółki i siostry jest nietykalny (nawet gdyby on jej nie chciał i nawet gdyby chciał być ze mną, nawet gdyby nie byli razem i on by jej się tylko podobał), ale w innej sytuacji mam wątpliwości. Co o tym sadzicie?

A co to znaczy "odbić chłopaka"? odbić to można sobie piłeczkę.
Nie rozumiem czemu facetów traktuje się jak bezmózgowych,biednych misiów, na które tylko czyhają inne kobiety.
Do tanga trzeba dwojga. Nagabywania ze strony dziewczyny nic nie dadzą jeśli chłopak powie jej NIE. Nie bądźmy naiwni,ludzie nie zawsze są ze sobą bo sie kochają. Czasem są z przyzwyczajenia, bo nie chcą być sami, dla seksu, bo wydaje im się, że już nikogo innego nie znajdą.Taki związek jest bardzo kruchy,może się rozpaść równie szybko jak domek z kart.

Druga sprawa, że dla mnie faceci mojej siostry czy bliskich koleżanek w zasadzie nie istnieją.Traktuje ich inaczej niż pozostałych mężczyzn.

[mańcia]

Dla mnie facet,który ma dziewczynę jest "nietykalny" nawet jeśli mają gorsze dni itp., każdemu takie coś się zdarza i nie chciałabym,żeby wtedy jakaś dziewczyna wpychała się między mnie a mojego TŻ`ta. Uważam,że jest tyle wolnych facetów,że nie trzeba burzyć komuś związku,żeby nie być samą.

[sonnerin]

Napisane przez ineSens

po prostu porozmawiaj z nim szczerze- to nigdy nie szkodzi, niech ci powie co czuje.

Rozmowa? Śmiech na sali. Sama wiesz, jak to u mnie było i co teraz? Mogę sobie teraz tylko wymarzyć "rozmowę".

Gadać sobie można ile kto chce. Ale robi się zazwyczaj zupełnie co innego :\

[Madzionia]

Napisane przez sonnerin

Rozmowa? Śmiech na sali. Sama wiesz, jak to u mnie było i co teraz? Mogę sobie teraz tylko wymarzyć "rozmowę".

Gadać sobie można ile kto chce. Ale robi się zazwyczaj zupełnie co innego :\

Czyli nie rozmawiać , to co ja mam robić dać sobie spokój ?

[iza_]

Napisane przez ineSens

teraz mam na oku i adę i karola i muszą się trzymać na baczność bo przyznam szczerzę że moja zemsta będzie słodka. nie rozbiję im tego związku ale karol zrozumie co stracił a ada co zniszczyła.
tyle. inaczej nie zaznam spokoju i nie nie będę potrafiła stworzyć normalnego związku

a można wiedzieć co planujesz?
Kurcze ciekawska jestem,ale wszystko może się w życiu przydać

A co do wątku, nie uważam by odbijanie faceta było w porządku. Z drugiej strony też nie uważam żeby facet, który dał się odbić był w porządku.

[sonnerin]

Napisane przez Madzionia

Czyli nie rozmawiać , to co ja mam robić dać sobie spokój ?

Nie no - rozmawiaj. To jest potrzebne, jak najbardziej. Musisz wiedzieć na czym stoisz, nie?

A napisałam coś takiego, bo facet, którego "odbijałam" nawet nie ma odwagi mi powiedzieć, ze jednak mi już podziękuje:/ i jestem strasznie na niego zła, bo go o to prosiłam.

[margitta]

Napisane przez mańcia

Dla mnie facet,który ma dziewczynę jest "nietykalny" nawet jeśli mają gorsze dni itp., każdemu takie coś się zdarza i nie chciałabym,żeby wtedy jakaś dziewczyna wpychała się między mnie a mojego TŻ`ta. Uważam,że jest tyle wolnych facetów,że nie trzeba burzyć komuś związku,żeby nie być samą.

Ja uważam dokładnie tak samo. Poza tym mam swój honor i nie potrzebuje cudzego faceta. Jak chce ze mną być to niech się stara on i pierwsze co to zerwie z tą dziewczyną. Poza tym myślę, że jestem jedną z niewielu kobiet dla których przyjaźń czy współczucie nawet dla obcej dziewczyny jest ważniejsze niż jakiś romansik.

Na szczęście nie mam tego problemu, mój TZ był absolutnie wolny.