Ile wydajecie na jedzenie?

[Fresa]

Napisane przez hihi

No to proszę bardzo - serek wiejski to w większości sklepów 2-2,5zł, czyli na dwie osoby wychodzi 5zł za sam serek, to tego np. grahamka - po 0,6zł za sztukę (1,2zł) i pół pomidora (ok.2zł)... uważasz, że to duzo? Bo do tego pijamy herbatę, zazwyczaj Liptona...

Pół pomidora: 2 złote? to ile kosztuje kilogram?, wychodzi na to, że pomidory są droższe od kawioru .

Napisane przez passionfruit

Co do jedzenia drożdżówek na śniadanie to nie jestem taka pewna, że nie jest to zdrowe. Francuzi są tego dowodem. Na śniadanie jadają croisanty + kawa, a są jednym z najlepeij żywiących się naradów na świecie. Najlepiej - najzdrowiej.

Dokładnie jest, jak mówisz. Zresztą, w Hiszpanii jada się identycznie: śniadanie 'na słodko', a nie od dziś wiadomo, że śródziemnomorski sposób odżywiania jest jednym z najzdrowszych .

[hihi]

Napisane przez Fresa

Pół pomidora: 2 złote? to ile kosztuje kilogram?, wychodzi na to, że pomidory są droższe od kawioru .

Po pół pomidora do serka, więc jeden pomidor na dwie osoby.

W warzywniakach koło mojego domu pomidory kosztują obecnie ok. 6-7zł. Na kilogram wchodzą srednio 3-4sztuki, więc wychodziłoby mi jednak, że cena pomidora to około 2zł? Chyba, że cos źle licze?

I tylko proszę, nie wysyłaj mnie do marketów po tansze pomidory

edit:
ogórki tez bodajże po 6,99 kupowałam.
A jedna sałata lodowa, która idzie na 3razy to ok. 2,5...

[Fresa]

Ale mnie nie interesuje, kto gdzie zakupy robi... bardziej mnie zastanawia, ile trzeba miesięcznie zarobić, żeby utrzymać się na dobrym poziomie: nie odmawiać sobie nie tylko podstawowych artykułów, ale i pozwalać sobie na kaprysy.
I to nie jest pytanie do Ciebie, tylko głośno myślę, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że idę do sklepu i na widok ptasiego mleczka, mogę się tylko oblizać, a przecież, z tego, co się orientuję, w Polsce aż takich kokosów się nie zarabia, hm... (zresztą nawet ten wątek mnie zaciekawił, czy wydając na jedzenie miesięcznie 200 złotych, można bez skrupułów wrzucić do koszyka, czego tylko dusza zapragnie).

[passionfruit]

Napisane przez Fresa

Ale mnie nie interesuje, kto gdzie zakupy robi... bardziej mnie zastanawia, ile trzeba miesięcznie zarobić, żeby utrzymać się na dobrym poziomie: nie odmawiać sobie nie tylko podstawowych artykułów, ale i pozwalać sobie na kaprysy.
I to nie jest pytanie do Ciebie, tylko głośno myślę, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że idę do sklepu i na widok ptasiego mleczka, mogę się tylko oblizać, a przecież, z tego, co się orientuję, w Polsce aż takich kokosów się nie zarabia, hm... (zresztą nawet ten wątek mnie zaciekawił, czy wydając na jedzenie miesięcznie 200 złotych, można bez skrupułów wrzucić do koszyka, czego tylko dusza zapragnie).

Wiesz Freso, też się nad tym kiedyś zastanawiałam z moim TŻ. Ja z moim TŻ zarabiamy sporo powyżej średniej krajowej i nie mamy tego problemu ale wyobraź sobie co, jeśli ktoś zarabia minimalną krajowa i ma rodzinę na utrzymaniu? Naprawdę współczuję takim osobom bo wiem, że nie mają lekko.

Ale to taki offtop.

Zapomniałam o Hiszpanach. Ich sniadanie to faktycznie też na słodko.

[anka_85]

Napisane przez Fresa

Ale mnie nie interesuje, kto gdzie zakupy robi... bardziej mnie zastanawia, ile trzeba miesięcznie zarobić, żeby utrzymać się na dobrym poziomie: nie odmawiać sobie nie tylko podstawowych artykułów, ale i pozwalać sobie na kaprysy.
I to nie jest pytanie do Ciebie, tylko głośno myślę, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że idę do sklepu i na widok ptasiego mleczka, mogę się tylko oblizać, a przecież, z tego, co się orientuję, w Polsce aż takich kokosów się nie zarabia, hm... (zresztą nawet ten wątek mnie zaciekawił, czy wydając na jedzenie miesięcznie 200 złotych, można bez skrupułów wrzucić do koszyka, czego tylko dusza zapragnie).

wydaję mi się że na taki sposób odżywiania się o jakim ty głośno myślisz,na moje oko jakieś 2-3 tysiaki.
z tym że dla mnie kaprys to prawdziwy "kaprys"

moi znajomi,na swoją dwójke wydają miesięcznie 50-60 złoty.
tak mówili.
ale jak??

[hihi]

Napisane przez Fresa

Ale mnie nie interesuje, kto gdzie zakupy robi... bardziej mnie zastanawia, ile trzeba miesięcznie zarobić, żeby utrzymać się na dobrym poziomie: nie odmawiać sobie nie tylko podstawowych artykułów, ale i pozwalać sobie na kaprysy.

Po obliczeniu wszytkiego, ogólnier wychodzi mi 1000zł miesięcznie na jedzenie dla mnie i Męża, ale kupując ser kupujemy ten, który lubimy, a nie ten najtańszy, tuńczyka w puszce, którego lubię za 5zł, a nie tego no name za 2zł, który smakuje jak papier...

edit:Alkoholu itd nie wliczam, zresztą zachcianek typu - dziś jemy krewetki i chomara tez nie...

Napisane przez Fresa

I to nie jest pytanie do Ciebie, tylko głośno myślę, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że idę do sklepu i na widok ptasiego mleczka, mogę się tylko oblizać, a przecież, z tego, co się orientuję, w Polsce aż takich kokosów się nie zarabia, hm...

Ale co dla kogo oznaczają kokosy? Dla jednego 5000brutto to są "ochłapy i grosze, za które robic nie będzie", a dla innego pensja, o której może tylko marzyc i nigdy w życiu takiej dostawac nie będzie... w Polsce, bo znam osobiście i jeden typ osób i drugi...

Napisane przez Fresa

(zresztą nawet ten wątek mnie zaciekawił, czy wydając na jedzenie miesięcznie 200 złotych, można bez skrupułów wrzucić do koszyka, czego tylko dusza zapragnie).

Licząc 200zl miesięcznie wychodzi ok. 6.5zł dziennie - a tu jedna Pani napisała, że tyle wydaje i pozwala sobie na hamburgera - w McDonaldzie taki mały u mnie kosztuje 2zł, ale taki w barze, z sałatką, dużą bułką i sosami kosztuje 4-6zł... więc może jestem przyzwyczajona do tego jak jem i rozpuszczona przez fakt, iż mogę kupic to, na co mam ochotę, ale ciężko mi to sobie wyobrazić i tyle, ale wynika to tylko z faktu, że sama nie mam problemów finansowych, a wiem, że niektórzy owszem, mają... I za 600zł musza utrzymac rodzinę.

[Papiszynka]

Napisane przez Fresa

(zresztą nawet ten wątek mnie zaciekawił, czy wydając na jedzenie miesięcznie 200 złotych, można bez skrupułów wrzucić do koszyka, czego tylko dusza zapragnie).

Dla mnie to jest "retoryczne" zastanawianie sie. Oczywiscie ze nie. To Twoje ulubione ptasie melczko kosztuje chyba z 15zl, a za to mozna przezyc caly dzien. Nawet mi, wzglednie nie oszczedzajacej szkoda na takie rzeczy, no chyba ze bym uwielbiala jakos strasznie
A co do croissantow to nie wiem passionfruit czy kiedys jadlas, ale to nie ma NIC wspolnego z drozdzowka.
Prosze, pierwszy lepszy link po wpisaniu w google http://zdrowie.onet.pl/200,9385,,,,d...ska,diety.html
"Unikać:
Mięsa – czerwonego, białego tłustego (np. skóra z kurczaka), tłustych wędlin.
Białego pieczywa i słodyczy – są bardzo kaloryczne a ich wartość odżywcza jest niewielka."
Drozdzowka to tylko puste weglowodany, a takie myslenie "Francuzi jedza rogale wiec sa piekni i zdrowi" to nie bede tego komentowac

[hihi]

Napisane przez Papiszynka

A co do croissantow to nie wiem passionfruit czy kiedys jadlas, ale to nie ma NIC wspolnego z drozdzowka.
Prosze, pierwszy lepszy link po wpisaniu w google http://zdrowie.onet.pl/200,9385,,,,d...ska,diety.html
"Unikać:
Mięsa – czerwonego, białego tłustego (np. skóra z kurczaka), tłustych wędlin.
Białego pieczywa i słodyczy – są bardzo kaloryczne a ich wartość odżywcza jest niewielka."
Drozdzowka to tylko puste weglowodany, a takie myslenie "Francuzi jedza rogale wiec sa piekni i zdrowi" to nie bede tego komentowac

Ja z punktu dietetycznego w ogóle nie komentuję, bo zostane zakrzyczana, gdyz patrzę z punktu zdrowia i tego co medycznie udowodnione, a nie z punktu widzenia tego co się mówi...

[Fresa]

Napisane przez anka_85

wydaję mi się że na taki sposób odżywiania się o jakim ty głośno myślisz,na moje oko jakieś 2-3 tysiaki.
z tym że dla mnie kaprys to prawdziwy "kaprys"

moi znajomi,na swoją dwójke wydają miesięcznie 50-60 złoty.
tak mówili.
ale jak??

Kaprys, w moim mniemaniu, to coś, co do życia nie jest niezbędne, jak na przykład ptasie mleczko i cena tutaj nie gra roli, bo kaprys może kosztować 5 złotych, a niekoniecznie musi kilka tysięcy.


Jesteś pewna, że nie brakuje zera przy kwocie, jaką Twoi znajomi wydają na cały miesiąc?

Napisane przez hihi

Po obliczeniu wszytkiego, ogólnier wychodzi mi 1000zł miesięcznie na jedzenie dla mnie i Męża, ale kupując ser kupujemy ten, który lubimy, a nie ten najtańszy, tuńczyka w puszce, którego lubię za 5zł, a nie tego no name za 2zł, który smakuje jak papier...

I o to właśnie chodzi, po coś w końcu człowiek pracuje, więc dlaczego ma odmawiać sobie tego co lubi lub kupować tańszy odpowiednik?

Napisane przez hihi

Ale co dla kogo oznaczają kokosy? Dla jednego 5000brutto to są "ochłapy i grosze, za które robic nie będzie", a dla innego pensja, o której może tylko marzyc i nigdy w życiu takiej dostawac nie będzie... w Polsce, bo znam osobiście i jeden typ osób i drugi...

W tym przypadku mówiąc "kokosy" mam na myśli tyle, że można sobie pozwolić na wszystko (o jedzenie chodzi), bez zaciskania pasa i wyrzeczeń.

Napisane przez Papiszynka

To Twoje ulubione ptasie melczko kosztuje chyba z 15zl, a za to mozna przezyc caly dzien.

Ale też bez przesady, ptasiego mleczka nikt chyba codziennie nie jada? Przynajmniej mnie szybko uszami by wyszło.


Zresztą widzę, że drożdżówka jest gwoździem tego wątku .

[madame paranoja]

ta dróżdzówka kością niezgody ja tam czasem lubię tak jak fresa.

jako samotnie mieszkająca wydaję hmm koło 600 zł bez papierosów, nie wliczając alkoholu).

[anka_85]

Napisane przez Fresa

Kaprys, w moim mniemaniu, to coś, co do życia nie jest niezbędne, jak na przykład ptasie mleczko i cena tutaj nie gra roli, bo kaprys może kosztować 5 złotych, a niekoniecznie musi kilka tysięcy.


Jesteś pewna, że nie brakuje zera przy kwocie, jaką Twoi znajomi wydają na cały miesiąc?


I o to właśnie chodzi, po coś w końcu człowiek pracuje, więc dlaczego ma odmawiać sobie tego co lubi lub kupować tańszy odpowiednik?

dla mnie kaprys to te nieszczęsne mleczko jakaś drożdżówka,gniazdko, pączek.
słodycze i chrupki,jednym słowem.
ale też coś z markowych kosmetyków,jakaś fajna bielizna.
wyjście na miasto żeby zjeść:P
a propo tej kwoty moich znajomych - nie brakuje zera,słownie napisze - pięćdziesiąt-sześćdziesiąt złoty! naprawde.ja nie mam pojęcia jak tak można
ona pracuje w piekarni.może jadą na drożdżówach?
co jak co - niecierpie tanich odpowiedników.
ostatnio,z ręka na sercu-przejechałam sie z 6 razy w tym miesiącu "żeby oszczędzić".
jakbym to zsumowała,troche straciłam,bo kupiłam np. herbate za 3 zeta zamiast liptona za 6.
i tej za 3 złote nie chce pić bo jest wstrętna,a żeby było smiesznie liptona i tak kupiłam.herbata to tylko 1 przykład....
to samo np. z płynami do wc.
ech,lista jest długa

[Fresa]

Napisane przez anka_85

a propo tej kwoty moich znajomych - nie brakuje zera,słownie napisze - pięćdziesiąt-sześćdziesiąt złoty! naprawde.ja nie mam pojęcia jak tak można

Hm, skoro tyle wydają i żyją... to chyba tak się da . Gdyby tak zarządzali moim budżetem, jej ile bym zaoszczędziła, ech się rozmarzyłam .

Napisane przez anka_85

ona pracuje w piekarni.może jadą na drożdżówach?

Napisane przez anka_85

co jak co - niecierpie tanich odpowiedników.
ostatnio,z ręka na sercu-przejechałam sie z 6 razy w tym miesiącu "żeby oszczędzić".
jakbym to zsumowała,troche straciłam,bo kupiłam np. herbate za 3 zeta zamiast liptona za 6.
i tej za 3 złote nie chce pić bo jest wstrętna,a żeby było smiesznie liptona i tak kupiłam.herbata to tylko 1 przykład....
to samo np. z płynami do wc.
ech,lista jest długa

Dokładnie, zresztą jest takie przysłowie (): chytry dwa razy traci i jest to święta prawda, bo z reguły tańsze, znaczy: gorsze.

[hihi]

Napisane przez Fresa

Dokładnie, zresztą jest takie przysłowie (): chytry dwa razy traci i jest to święta prawda, bo z reguły tańsze, znaczy: gorsze.

No i niestety, jeśli mowa o jedzeniu, to zazwyczaj tak własnie jest - albo kupię produkt seropodobny za 15,99, który nie ma smaku i jest jak guma albo pyszny pachnący i aromatyczny ser za 30kilka...zł itd...

[anka_85]

Napisane przez Fresa

Hm, skoro tyle wydają i żyją... to chyba tak się da . Gdyby tak zarządzali moim budżetem, jej ile bym zaoszczędziła, ech się rozmarzyłam .
Dokładnie, zresztą jest takie przysłowie (): chytry dwa razy traci i jest to święta prawda, bo z reguły tańsze, znaczy: gorsze.

no chytry traci dwa razyja straciłam 6 razy
ja też sie rozmarzyłam jak powiedzieli ile wydaja na jedzenie....
dodam że ta parka wygląda normalnie,ona jest przy kości trochę,więc głodować na pewno nie głoduje...
co do tańszych odpowiedników,znalazłam kilka rzeczy które jakościowo są naprawde ok.ale,większość dla mnie to kaszana.
wśród tej taniochy są takie rzeczy że tych 2 złotych szkoda.
podam tutaj na przykładzik płyn do wc.
kosztował 1.99
nie mył kibelka nic a nic,barwił za to obrzeża muszli na żółto.
w dodatku nic a nic się nie pienił....
naprawde lepiej dodać 4 zeta i mieć porządny domestosik


wyroby seropodobne i czekoladopodobne to jest coś strasznego

[Madia]

Niestety ludzie (studenci), którzy muszą się utrzymać za 900zł miesięcznie (z czego 600 idzie na mieszkanie) muszą kombinować...ale niekoniecznie ograniczając się do kawy i papierosów. Wiadomo, że nie można wrzucać byle czego i ile się chce ale da się...jak już skończę studia i pójdę do pracy (na dłużej niż na 3 miesiące) to może zacznę wrzucać co tylko mi w łapy wpadnie i wydawać 2000zł na samo jedzenie.

[Sunny20]

Czytam sobie ten wątek i aż mi trudno uwierzyć, że ktoś wydaje na jedzenie tylko 200 zł miesięcznie. Mnie 500 zł na osobę wydaje się mało a jak się ma w domu faceta mięsożerce to wychodzi jeszcze więcej.
No ale... u mnie chociażby te nieszczęsne pomidory na przykład 9-12 zł/kg w zależności od odmiany, więc może przepłacam.

[Papiszynka]

Napisane przez anka_85

a propo tej kwoty moich znajomych - nie brakuje zera,słownie napisze - pięćdziesiąt-sześćdziesiąt złoty! naprawde.ja nie mam pojęcia jak tak można

Moim zdaniem sciemniaja wychodzi 2 zl dziennie taaa, napewno moze tygodniowo...

[anka_85]

no mi się też nie chce wierzyć.przecież to próg nędzy ....
jeśli ona faktycznie przynosi jedzenie z piekarni...bułki,drożdzów ki,chleby ciasta...ile można jechać na tym samym?
bez ciepłego obiadku?
ta znajoma pracuje po ponad 12 h,do domu przychodzi spać,ale i tak...żeby żyć trzeba jeść ....

[calkiem-spoko]

Ja tam jestem w stanie uwierzyć we wszystko, jeżeli chodzi o ludzkie oszczędności. Są tacy ludzie, którzy całe życie jedzą byle co, bo przecież "co to za różnica", a jak zaoszczędzić można!

[architekt80]

Napisane przez Papiszynka

Moim zdaniem sciemniaja wychodzi 2 zl dziennie taaa, napewno moze tygodniowo...

moim też jedzenie w Polsce jest dość drogie

[anka_85]

może to ta "poznańska oszczędność" (w Pyrlandii siedze już ponad dwa lata i coś mi się obiło o uszy nie obrażając nikogo że Poznaniacy to lubią niskim kosztem jechać )
tak sobie pomyślałam-może rodzice przynoszą im jakieś gotowe jedzenie,obiady ?
bo na upartego,jakby jeść w kółko najtańszą mortadele,to taka mortadela stoi 3 złote za 600 gram więc można by przeżyć.
"dieta mortadela"

edit:
\słyszałam o przypadku kolesia,który podjadał z akademickich lodówek,sam niewiele wydawał na jedzenie.
jego metodą na zabicie głodu były przeogromne ilości herbaty.
ponoć cały czas chodził z dzbankiem herbaty po akademiku

[Asi_ek]

Napisane przez anka_85

a propo tej kwoty moich znajomych - nie brakuje zera,słownie napisze - pięćdziesiąt-sześćdziesiąt złoty! naprawde.ja nie mam pojęcia jak tak można

To chyba nie mozliwe..
Moja mama wydaje tyle dziennie <czasami nawet wiecej> na podobnej wielkosci rodzinke.
Cos musi byc pomylka.
Chyba ze oni maja darmowe posilki w pracy a w domu jedza tylko i wylaczanie chleb.

Ja mieszkam z rodzicami wiec sama nie wydaje pieniadzy na jedzenie
Ot.. czasami na jakies slodycze czy inne niezdrowe przyjemnosc

[anka_85]

Napisane przez Asi_ek

To chyba nie mozliwe..
Moja mama wydaje tyle dziennie <czasami nawet wiecej> na podobnej wielkosci rodzinke.
Cos musi byc pomylka.
Chyba ze oni maja darmowe posilki w pracy a dzieci darmowe w szkole a w domu jedza tylko i wylaczanie chleb.

Ja mieszkam z rodzicami wiec sama nie wydaje pieniadzy na jedzenie
Ot.. czasami na jakies slodycze czy inne niezdrowe przyjemnosc

dzieci ci znajomi nie mają.do szkoły,czy na studia póki co nie chodzą.
ona pracuje w piekarni a on w branży nie związanej z jedzeniem:P
ja jak robię wieksze zakupy,gdzie wszystko się pokończyło - masło,herbata,mąka,jajka - słowem wszystko,potrafie wydać na jeden raz nawet 80 złoty.
bo wszystko jest drogie...
im muszą rodzice pomagać

[Papiszynka]

Napisane przez anka_85

dzieci ci znajomi nie mają.do szkoły,czy na studia póki co nie chodzą.
ona pracuje w piekarni a on w branży nie związanej z jedzeniem:P
ja jak robię wieksze zakupy,gdzie wszystko się pokończyło - masło,herbata,mąka,jajka - słowem wszystko,potrafie wydać na jeden raz nawet 80 złoty.
bo wszystko jest drogie...
im muszą rodzice pomagać

No u mnie to sie nie zdarza, zeby w markecie wydac mniej niz 100zl... A teraz znowu ma wszystko drozec Ostatnio bylam z TŻ to zaplacilismy 40zl i sie smialam ze bieda nam w oczy zaglada ale kupilismy wtedy doslownie zgrzewke wody, wedline i jakies *******y, czyli jednym slowem nic Idac do osiedlowego sklepu i kupujac podstawowe rzeczy wydaje srednio 20zl. Chyba zaczne jakis zeszyt prowadzic zeby zobaczyc ile kasy na zarcie idzie

[anka_85]

Napisane przez Papiszynka

No u mnie to sie nie zdarza, zeby w markecie wydac mniej niz 100zl... A teraz znowu ma wszystko drozec Ostatnio bylam z TŻ to zaplacilismy 40zl i sie smialam ze bieda nam w oczy zaglada ale kupilismy wtedy doslownie zgrzewke wody, wedline i jakies *******y, czyli jednym slowem nic Idac do osiedlowego sklepu i kupujac podstawowe rzeczy wydaje srednio 20zl. Chyba zaczne jakis zeszyt prowadzic zeby zobaczyc ile kasy na zarcie idzie

ile razy ja stoje przy kasie w hipermarkecie który mam pod nosem i nic,naprawde nic ciekawego nie kupie i tak jak mówisz - 4 dychy w plecy.
osiedlowy sklep,gdzie ceny są zaledwie o 20 czy 50 gr. większe niz w hipermarkecie dają ostro po kieszeni,jak się zrobi bilans na koniec miesiąca
w sumie to unikam "osiedlowego" sklepiku.
nie polaca się
czasem pójde na zakupy do osiedlowego,jak czegoś brakuje do obiadu.
ale żeby wyjechać z całym koszem zakupów to nigdy w życiu !

[Celestia]

ja to chyba za mało.... oszczedzam na ubrania

[Śnieżka]

Napisane przez calkiem-spoko

Ja tam jestem w stanie uwierzyć we wszystko, jeżeli chodzi o ludzkie oszczędności. Są tacy ludzie, którzy całe życie jedzą byle co, bo przecież "co to za różnica", a jak zaoszczędzić można!

Dokładnie znam ludzi którzy kase maja a jedza byle co,kupuja jakies przeterminowane produkty,mleko makaron serek i koniec aby sie najesc a co to niewazne,przeciez tego nie widac!
albo niedojadaja zeby dajmy na to jakies auto kupic....
u mnie w domu wrecz przeciwnie zawsze jest sa rozne rzeczy,slodycze ciasta,sa rozne dni ale ogolnie u nas jedzenie jest na pierwszym miejscu.
Zycie jest za krotkie zeby zyc na samych serkach(mowie o ludziach ktorzy maja pieniadze)i oszczedzac non stop no sorry ok kupie samochod ale jakim kosztem?
niedojedzenia?
ślinienia sie na widok czegos?bez przesady....


Mam kolezanke maja dom,samochod tata za granica,mama pracuje w szkole i np.sluchajcie sniadania nie jedza,w szkole nic nie ma,przychodza do domu po poludniu dajmy na to ok 15-16 i jedza odrazu obiad i kolacje tzn.niby obiad ale ze to juz kolacja
No jej mama stwierdzila '' po co tyle na jedzenie wydawac''?kiedy moja mama mowila o rybach....
nie wiem ja bym nie miala sily chodzic,czlowiek musi byc odżywiony zeby mial sile,natsroj,myslenie a nie...sama jestem bardzo szczupla ale jem sporo i kiedy zdarzy mi sie ze nie mam czasu to az wszystko w brzuchu mnie boli;/



Ale wszystko kosztuje,niby sie kupi pare rzeczy a cena ze hohoho
a przeciez pasowaloby zjesc jakis owoc warzywo wiecie na cos slodkiego ma sie ochote no a z drugiej strony kurde przeciez mialam kupic nowe spodnie ;P
no ale w sumie ja narazie chodze do liceum dostaje kieszonkowe i nie mam tego problemu ale jak zaczne zyc samodzielnie...

[CzarnyElf]

$50 do $70 na tydzien(2 osoby +2 psy)-(nie licze jedzenia na miescie).Niewiem czy to malo czy duzo,w sumie nie kupujemy jakichs rarytasow.Zazwyczaj kupuje skladniki na zupe,skladniki na salatki lub grilla(kurczak,losos)i kanapki oraz rzeczy tj kawa herbata,krakersy,cos slodkiego,owoce ,jogurty,pieczywo.

[architekt80]

A jak z cenami jedzenia w USA Czarny Elfie?Raczej jest tanio czy drogo?


Ja wydaje około 100.000 jenów miesięcznie

[CzarnyElf]

Napisane przez architekt80

A jak z cenami jedzenia w USA Czarny Elfie?Raczej jest tanio czy drogo?


Ja wydaje około 100.000 jenów miesięcznie

Niewiem czy jest tanio czy drogo-zalezy chyba co kto lubi.

Tak na oko podam:

Chleb- okolo $3.00
Tunczyk w puszce-$2.50(ale to taki najtanszy)
1pound wedliny(z indyka)-$9
Jogurt(taki co lubie czyli organic-okolo $2-mozna kupic i jogurt za 55 centow albo i taniej ale zawiera syrop kukurydziany)
1 pound dobrej kawy -$9
Cherbata-$2.50
Sok 1 litrowy-$6
Piersi z kurczaka(3 sztuki pakowane )-okolo $8
Paka krewetek(z ogonami)-okolo $10 (bez ogona) $20-zalezy tez od wielkosci krewetek-im wieksze tym drozsze-ogolnie owoce morza drogie .