Zaczynam rezygnować...z bycia z nim - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-10-11, 11:34   #61
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez 50 latek Pokaż wiadomość
A do siebie coś czujesz? Może jakąś odrobinę szacunku? Jakieś drobne poczucie, że jesteś mężczyzną? Może siebie też choć troszkę kochasz? Czy tylko ją? Bezwarunkowo, bez względu jak Tobą pomiata, bez patrzenia co otrzymujesz w zamian?
Nooo, właśnie ? Też jestem ciekawa.

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
tak, tylko że ona za 2 dni przeprosi i powie, że tak na prawdę nie mówiła tego poważnie, i że to tylko tak w złości było. za każdym razem jest tak samo - a ja za każdym razem mówię... żeby to był ostatni raz...
No i ? Na co liczysz po tym tju tju tju na urodzinkach ? Będzie słodko od tortu, będzie słodko od wypowiadanych w uniesieniu deklarcji, a następnego dnia kto wie...pewnie znowu będziesz szukał obrączki na dywanie.
Na Twoim miejscu nie czekałabym do urodzin. Zresztą jak ona to przeczyta co piszesz, to na bank do "konfrontacji" dojdzie szybciej.

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
zrobię jej titu titu i przy okazji będzie można pogadać, bo nastrój będzie sprzyjał. charakteru, w tym przypadku zmienić się nie da , to gwarantowane.
No właśnie. To gwarantowane.
A zrobisz jej, pewnie. I to jeszcze nie raz.
Aż kochanie Ci przyjedzie, dorośniesz i definitywnie przejdzie Ci chęć.
Tak zwykle kończą sie związki z wczesnej mlodości zbyt pochopnie przypieczętowane papierem. To nie ślub rozwalił wszystko, a to że zaczynacie dojrzewać. Zaczynacie, bo z tego co widzę daleka przed Wami droga.
Pewnie po 30tce dołączycie do grona młodych rozwodników. Cóż, życie.


Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
a z moim libido, to ona bardzo dobrze wiedziała o co chodzi, bo jakoś na tygodniu się z tym wygadaliśmy i sytuacja była raczej jasna - o co mi chodzi.
No widzisz, niby jasna, a ona znowu użyła tego argumentu i przytoczyła tę historię jako świadczącą przeciw Tobie. Dlatego albo nic nie skapowała z tej rozmowy albo nie obgadaliście sprawy do końca. Albo ma w nosie Twoje argumenty i swoje wie lepiej nie licząc się z Twoim punktem widzenia Albo to Ty nic nie zrozumiałeś.

Tyle ode mnie, w dalszej częscie "cyrku" (na jaki się zanosi) udzielać się nie zamierzam.
Tym bardziej, że ciągle mam podejrzenia, że ten wątek to czasoumilacz dla pary trolli
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:36   #62
MarudexuS
Zakorzenienie
 
Avatar MarudexuS
 
Zarejestrowany: 2003-12
Lokalizacja: Boat City
Wiadomości: 5 447
GG do MarudexuS
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
dobra, sio fe, idźcie coś robić, bo poniedziałek, 1sza godzina i nic nie zrobione, a potem trzeba robić nadgodziny
ja w pracy mam czas i nadgodzin nie robię spoko
Zaraz się wezmę hyhyhy




A żona dalej śpi?
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ...
MarudexuS jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:37   #63
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
(...)
Tyle ode mnie, w dalszej częscie "cyrku" (na jaki się zanosi) udzielać się nie zamierzam.
Tym bardziej, że ciągle mam podejrzenia, że ten wątek to czasoumilacz dla pary trolli
Lub dla jednego trolla.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:38   #64
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Lub dla jednego trolla.
Ewentualnie całej grupy
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:39   #65
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Ewentualnie całej grupy
Dobra, Sine.ira, przyznajmy się. Chociaż raz.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:40   #66
MarudexuS
Zakorzenienie
 
Avatar MarudexuS
 
Zarejestrowany: 2003-12
Lokalizacja: Boat City
Wiadomości: 5 447
GG do MarudexuS
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Ej nie psujcie mi zabawy
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ...
MarudexuS jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 11:41   #67
50 latek
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 583
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
... nie no bez przesady, może już jej tak nie demonizujmy. bo to aż po chamsku jest :/
Po chamsku mówisz??? Demonizuję mówisz??? Widocznie mamy różne rozumienie chamstwa. Dla mnie chamstwem z jej strony było to:

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
... po chwili wymieniania argumentów cisza, po czym słyszę:
"wiesz co... wypierdalaj, nie chcę cię już więcej widzieć! ****a głuchy jesteś, wypierdalaj ale już!".
I po czymś takim więcej by mnie zobaczyła. No, ale ja jej nie kocham, więc to oczywiste.
50 latek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-10-11, 11:47   #68
jejTZ_guziczek
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Tym bardziej, że ciągle mam podejrzenia, że ten wątek to czasoumilacz dla pary trolli
nie no, trollem to mnie nikt nazywał nie będzie. jak chcesz zobaczyć trola to do irlandii, oni tam podobno wierzą że w jaskiniach żyją - tak, w 21 wieku :/
a jak ktoś nie wierzy, wystarczy administrację poprosić o sprawdzenie IP, chociaż, dopóki _guziczek nic nie napisze to nie będzie wiadomo, ale równie dobrze można sprawdzić "profil", jak się identyfikuje przeglądarka, system operacyjny itd, itp.
dobra, do wieczora sss!
jejTZ_guziczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 12:08   #69
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim



ale się wątek rozwinął...
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 12:24   #70
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Dobra, Sine.ira, przyznajmy się. Chociaż raz.
Łii tam, nie ma do czego Skręciłybyśmy lepsze prowo, c`nie?

Cytat:
Napisane przez jejTZ_guziczek Pokaż wiadomość
nie no, trollem to mnie nikt nazywał nie będzie.
Mówisz ?
To jeszcze to przetrenuj w wersji do małżonki, np. nie no, wypierdalaj to nikt do mnie mówił nie będzie

Powodzenia.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 12:29   #71
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Łii tam, nie ma do czego Skręciłybyśmy lepsze prowo, c`nie?
(...)
To "oczywista oczywistość", ale dobrze jest mylić tropy, zaciemniać fakty i siać dezinformację.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-10-11, 13:56   #72
jejTZ_guziczek
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
To jeszcze to przetrenuj w wersji do małżonki, np. nie no, wypierdalaj to nikt do mnie mówił nie będzie
Powodzenia.
nie no, to trzeba by od razu na piąchy. chociaż wczoraj myślałem że zarobię metalową rurą od odkurzacza, aż miałem odruch żeby się zasłonić, strach pomyśleć, mógłbym krwią kanapę zapaćkać.
jejTZ_guziczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 14:03   #73
Reme
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 009
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Czytam, czytam i się nadziwić nie mogę... jak to podobne do mojego związku. I chociaż diabeł tkwi w szczegółach a u nas sytuacja i poszczególne rzeczy są inne, to jednak sam wydźwięk jest podobny. Czyli błędne koło. Założę się, że to nie trol, bo pewnie moja wymiana zdań i mojego TŻ wyglądałaby podobnie

Tylko taka dyskusja tak naprawdę nie ma sensu, bo można sobie wypominać bez końca a i tak postronni nie będą wiedzieć tego, co Wy. A wiadomo... każde z Was wie najlepiej.
Nawarstwiło Wam się wiele rzeczy, gdzieś tam w tym wszystkim jest uczucie, ale chowa się pod wzajemnymi urazami. Wiecie, kiedy się to zaczęło? Czy nie ma jakiejś sytuacji, która gdzieś się wydarzyła, której oboje żałujecie, ale od której wszystko się zaczęło i ciągle w Was siedzi, chociaż czuliście, że dacie radę to przeskoczyć?
My z TŻ dokładnie to wiemy i bardzo chcielibyśmy się dogadać, ale po prostu nie potrafimy. Nawet jak widzimy argumenty drugiej strony i jakby dobrze się nad tym zastanowić to są one sensowne, ale... no właśnie. To "ale" wszystko psuje.
Można tu roztrząsać to, które z Was ma rację, ale nie da się do tego dojść, bo narobiliście prawdopodobnie tyle głupot i niepotrzebnych rzeczy, że każde ma coś do zarzucenia drugiej stronie.

Autorka wychodzi na histeryczkę, ale zapewne czuje się bezsilna, nie wie co zrobić, więc emocje jej grają i nakręcają. Dodatkowo ma dużo czasu i jak to kobieta za dużo myśli i analizuje każde Twoje "pierdnięcie" Pewnie nawet jakby chciała coś przeskoczyć, to ze swoim charakterem nie potrafi i emocje zdecydowanie za często biorą górę. Ty pewnie mniej wylewny, choć jeszcze z chęcią poprawy sytuacji, ale robiący czasem coś w niewłaściwym momencie, czasem urażony jej wybrykami i nie rozumiejący podejścia, bo zapewne inaczej reagujesz niż ona. Mówisz, że ją kochasz, ale jednocześnie się męczysz i dusisz, bo rzeczywiście, ile można wytrzymywać z ciągłymi pretensjami. Oboje niesamowicie uparci, posiadający inne charaktery i dlatego nie możecie się zrozumieć. A kiedyś było tak pięknie. A skoro pięknie było i tak naprawdę uczucie się nie zmieniło, to dlaczego wciąć tak być nie może?
Prawdę mówiąc, są dwa wyjścia i dobrze o tym wiecie. Oba trudne.
1. Rozstać się.
2. Wybaczyć sobie i spróbować przymknąć oko na pewne sprawy, wyluzować i wymagać także od siebie a nie tylko od tego drugiego.

I nikt nie zagwarantuje, że po drugim wyjściu znów się nie nazbiera i że tłumione emocje nie wybuchną ze zdwojoną siłą. Ją w końcu poniesie, wypomni wszystko, co ma w głowie i stwierdzi, że nic się nie zmieniło. A Ty dla swojego świętego spokoju zgodzisz się z nią, bo nie będziesz mieć już siły ciągle walczyć. I się skończy. Lub... uda się wyluzować, ona znajdzie sobie wreszcie jakieś zajęcie i nie będziesz dla niej całym światem. I się uda
Nikt za Was tego nie naprawi. A to, że tu piszecie oznacza, że oboje chcecie poprawy, tylko nie dajecie rady.
Reme jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 14:16   #74
tennyo4
Zadomowienie
 
Avatar tennyo4
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Tak sobie to czytam i wniosek nasuwa mi się jeden: miłość to nie wszystko.

Nie wystarczy kochać, żeby być razem. Potrzebna jeszcze dobra wola, wzajemny szacunek, umiejętność życia razem, poszanowanie odrębności partnera, taki czy inny wkład pracy na rzecz wspólnego dobrobytu... można by jeszcze długo pisać.

U Was z tego co napisałam jest niewiele lub nic.

Jeżeli w krótkim czasie nie weźmiecie d... w troki i nie zaczniecie oboje uczciwie pracować nad Waszym związkiem to się rozstańcie jak najszybciej. Uznajcie to za pomyłkę, nauczkę na przyszłość i żyjcie dalej już osobno. Na pewno szczęśliwiej.
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach.

Terry Pratchett
Maskarada
tennyo4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 14:26   #75
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez tennyo4 Pokaż wiadomość
Tak sobie to czytam i wniosek nasuwa mi się jeden: miłość to nie wszystko.

Nie wystarczy kochać, żeby być razem. Potrzebna jeszcze dobra wola, wzajemny szacunek, umiejętność życia razem, poszanowanie odrębności partnera, taki czy inny wkład pracy na rzecz wspólnego dobrobytu... można by jeszcze długo pisać.

U Was z tego co napisałam jest niewiele lub nic.

Jeżeli w krótkim czasie nie weźmiecie d... w troki i nie zaczniecie oboje uczciwie pracować nad Waszym związkiem to się rozstańcie jak najszybciej. Uznajcie to za pomyłkę, nauczkę na przyszłość i żyjcie dalej już osobno. Na pewno szczęśliwiej.

zgadzam się w 1000%
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2010-10-11, 15:16   #76
Dopamine99
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Dlatego właśnie nie zamierzam mieć ani żony ani dzieci .
Dopamine99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 15:21   #77
new woman in town
Zakorzenienie
 
Avatar new woman in town
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez Dopamine99 Pokaż wiadomość
Dlatego właśnie nie zamierzam mieć ani żony ani dzieci .
hehe, przynajmniej jesteś świadomy do czego nie zostałeś stworzony
ale fakt - ludzie niedojrzali psychicznie do tego typu zwiazków,obowiązków nie powinni sie wiązac i innych unieszczęśliwiać przy okazji
new woman in town jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 15:22   #78
lachryma
Zakorzenienie
 
Avatar lachryma
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 6 025
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

tak jak myślałam, autorka już się nie odezwała...
__________________
"nie człowieka kocham mniej, lecz naturę bardziej"
lachryma jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 15:31   #79
MarudexuS
Zakorzenienie
 
Avatar MarudexuS
 
Zarejestrowany: 2003-12
Lokalizacja: Boat City
Wiadomości: 5 447
GG do MarudexuS
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez lachryma Pokaż wiadomość
tak jak myślałam, autorka już się nie odezwała...
Jeśli to nie była prowokacja to się nie dziwię
Pewnie już ostrzy zęby na TŻta, dostanie mu się za manipulowanie wizażankami
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ...
MarudexuS jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-10-11, 15:36   #80
lachryma
Zakorzenienie
 
Avatar lachryma
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 6 025
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez MarudexuS Pokaż wiadomość
Jeśli to nie była prowokacja to się nie dziwię
Pewnie już ostrzy zęby na TŻta, dostanie mu się za manipulowanie wizażankami
mi na jej miejscu byłoby po prostu wstyd.
ale ten wątke pokazuje, że każdy kij ma dwa końce...
__________________
"nie człowieka kocham mniej, lecz naturę bardziej"
lachryma jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 15:51   #81
Dopamine99
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
ale fakt - ludzie niedojrzali psychicznie do tego typu zwiazków,obowiązków nie powinni sie wiązac i innych unieszczęśliwiać przy okazji
Pudło, Skarbie. Ja po prostu uważam, że kobiety bardzo dobrze potrafią używać dzieci, seksu, słowa "miłość" i tak jak powyżej "dojrzałość psychiczna", "obowiązki" i inne - do manipulacji mężczyznami. Z dojrzałością lub niedojrzałością moje podejście akurat ma najmniej wspólnego.
Dopamine99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 16:13   #82
new woman in town
Zakorzenienie
 
Avatar new woman in town
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez Dopamine99 Pokaż wiadomość
Pudło, Skarbie. Ja po prostu uważam, że kobiety bardzo dobrze potrafią używać dzieci, seksu, słowa "miłość" i tak jak powyżej "dojrzałość psychiczna", "obowiązki" i inne - do manipulacji mężczyznami. Z dojrzałością lub niedojrzałością moje podejście akurat ma najmniej wspólnego.
skoro tak mowisz Ptysiu Miętowy to pozostaje posypać mi sobie głowę popiołem i przyznać ci racje

ps. na jakiej uczelni zrobiłes doktorat z wiedzy o kobietach? tak na marginesie...
new woman in town jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 16:17   #83
Dopamine99
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Na takiej.

Eh Noenoenoenoe............. ......
Dopamine99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 16:51   #84
Caroline1920
Zakorzenienie
 
Avatar Caroline1920
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 3 003
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

przebrnelam przez wszystkie posty i powiem tak:
mi na miejscu Autorki watku byloby tak wstyd, ze glowa mala....

wypowiedz TZta Autorki zmnienila wszystko, jak widac, zeby ocenic sytuacje w miare obiektywnie potrzebna jest relacja z obydwu stron...

sorry Autorko, ale ja podziwiam Twojego meza, ze tyle z Toba wytrzymal... jak mozna do osoby, ktora ponoc sie kocha, uzywac wulgaryzmow, jak mozna mowic wyp....aj jak mozna rzucac pierscionkiem i obraczka nie mowie tego zlosliwie ale powinnas sie leczyc, bo cos z glowa masz ewidentnie nie tak...
__________________
Caroline1920 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 18:07   #85
_guziczek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: z daleka:)
Wiadomości: 47
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Nie powiem, jestem w szoku po tym co przeczytałam.
Na początku do tego co napisał mój mąż: Skoro mąż nie widzi potrzeby, żeby wywlekać problemy na zewnątrz, to dlaczego ze mną wprost nie porozmawia, tylko wplątuje w to swoją mamę(moją teścową)? Przecież to oczywiste, że jeżeli trzecia osoba spojrzy na to z boku, zobaczy tylko to co widać i co się dzieje w danej chwili, to zawsze opowie się po którejś stronie. A ta druga strona zawsze będzie tą złą, bo to w drugiej stronie leży przyczyna konfliktów. I kiedy ta pierwsza strona zobaczy, że ktoś myśli tak samo jak ona, to tylko utwierdzi się w przekonaniu, że wina nie jest po jej stronie. Ciekawi mnie kiedy ostatni raz mój mąż siedział przy mnie 15 min i męczył „pogadajmy”? Chyba lekko się zagalopował i zapomniał, że może rzeczywiście tak było ale jakieś 2 lata temu. Czekam na to, żeby powiedział mi kiedy ostatnio siedział przy mnie i prosił „porozmawiajmy”. Dojazd do pracy wcale nie kosztuje mojego męża, tak jak wam tu wszystkim napisał 600zł, ale 400zł. Jeżeli ktoś chce mogę wyliczyć. Wiecie…jak odejmie się od 100zł jeden grosz, to zawsze to będzie 99,99, zawsze to będzie mało, bo nie będzie to 100. Tak samo jest w drugą stronę….koloryzować to i ja mogę, tylko po co, w jakim celu? Przeprowadziliśmy się do mojego rodzinnego domu, dlatego że denerwowało mnie że teściowie(z przewagą teściowej) ciągle się wtrącają. To nie jest coś o czym mój mąż nie wiedział, nei raz mówiłam mu że denerwuje mnie to. Sam mówił, że jak chce to się wyprowadzimy. Wiedziałam, że jak dłużej tam zostaniemy, to przez to ciągłe wtrącanie się ja stracę cierpliwość i mój szacunek do nich. Szanuję ich ale wszystko ma swoje granice. Tak i wszystko rozchodzi się o pracę. Teściowej też przeszkadza to że nie pracuję i nie boi się tego jasno okazywać, nawet przy moim mężu. I tak oto mój mąż się napędza. Dziwi mnie to, bo teściowa nie pracuje od 10 lat i jakoś sama nie stara się, żeby tę pracę znaleźć. Mój mąż tak naprawdę nic nie wie o tym czy ja szukam tej pracy czy nie, jak sam wspomniał nie ma go w domu po 14-15h (to nic że najdłużej nie było go 13,5h-tak jak już mówiłam, dodanie lub odjęcie jednej cyfry w którąś stronę zawsze to lepiej za tym przemawia) a jak przyjeżdża to jest zmęczony i nie chce mu się rozmawiać. Więc skąd może wiedzieć, co przez cały dzień robiła jego żona. A z tym PUP ostatnio to nie było tak, że ja zrezygnowałam z tego stażu na własne żądanie. Dyrektorka instytucji do której mnie skierowano z PUP, powiedziała mi na początku jasno i wyraźnie, że nawet gdybym chciała ją oszukać, że w suplemencie mam napisane, że mogę wykonywać dany zawód(który jest wymagany do tej pracy, a praca nie polegała na wklepywaniu cyferek do komputera), to i tak to wyjdzie na wierzch w momencie kiedy będę musiała przynieść jej ten suplement, czyli jeszcze przed rozpoczęciem stażu. Też mówiłam mojemu mężowi, no ale co? No nie staram się i już. Pytam więc dzisiaj mojego męża, dlaczego nie wykorzystał pewnych możliwości, a miał już dwie, nawet trzy, żeby wyjechać stąd i dostać lepszą pracę a i ja na pewno znalazłabym ją dla siebie? No dlaczego? Najłatwiej jest mówić, że ktoś robi coś źle albo czegoś nie robi, trudniej już zarzucić to sobie. Do komody to nie chce mi się już wracać, jestem w stanie zrozumieć to, że jest już stara i zepsuta, jeżeli sprawi mu to satysfakcję, to niech ją sobie wyrzuci. Aha i długopisy nie leżą w pudełku po butach, tylko w dużo mniejszym pudełku. Mogłabym wam udowodnić(robiąc zdjęcie tego pudełka), że mój mąż wyolbrzymia, tak jak i z innymi rzeczami ale czy o to chodzi? Każdy przyjmuje to co ma podane na tacy, tak samo jest tutaj, mój mąż mówi-wy wierzycie. Jeżeli chodzi o spanie. Może naprawdę spałam nie raz do 10, nawet 11. Nawet moja mama może to potwierdzić, że za czasów liceum, bardzo trudno było mi wstać rano do szkoły. Teraz nie śpię już tak długo, bo po prostu staram się od tego odzwyczajać. Jakby mój mąż nie wiedział, to wstałam dzisiaj o 7:30. A co do długiego spania, to nie jest tak, że śpię do 10 bo nie chce mi się wstać. Mam tak, że jak nie prześpię tych 10-11 godzin, to źle się czuję, w sensie takim że nie czuję się wypoczęta i cały dzień jestem ospała. Myślałam, że to kwestia organizmu ale w tamtym tygodniu byłam u lekarza(pewnie mój mąż tutaj się o tym dowie) i powiedział, że przyczyną tego i innych dolegliwości może być hormon tarczycy. Dlatego jutro umówiłam się na badanie TSH. Ale mój mąż już tego pod uwagę nie bierze. Okropnie się z tym czuję, że muszę się tłumaczyć dlaczego śpię do 10. Nie wiem w ogóle jak on mógł przedstawić mnie w świetle próżniaka. Nigdy nie dam sobie wmówić, że jestem próżniakiem i nic nie robię. Z****lam pół dnia w kuchni, żeby on miał ugotowany obiadek(z dwóch dań), piorę wszystkie jego rzeczy, swoje i rodziców, prasuję, sprzątam cały dom(moja mama nie ma czasu na sprzątanie domu) i ktoś mi mówi, że to są „drobnostki”. To że jak, że jak jestem w domu to znaczy, że nic nie robię? Bo tak się utarło, że jak żona zajmuje się domem a mąż pracuje to żona nie może być zmęczona a mąż tak? To może zamieńmy się na jeden dzień, ja pójdę za męża do pracy a on za mnie. I jak przyjdę do domu to będę chodziła naburmuszona, bo on siedział w domu i nic nie robił i raz nie nastawił prania. Dogaduje mi, że pół dnia siedzę w kuchni. To jak mam ugotować obiad? Ugotuję-źle, nie ugotuję-też źle bo nie ugotowałam. A gdybym powiedziała mu, że lubię gotować, że lubię zrobić coś co potem każdemu bardzo smakuje. Gdybym powiedziała mu, że gotowanie to moja pasja, że lubię próbować robić nowe rzeczy, a nie tylko iść na łatwiznę(jak co niektórzy) i codziennie rozbić schabowego i obrać ziemniaki. To co wtedy? Wtedy jestem jakaś gorsza bo moją pasją jest gotowanie? Gdybym była w tym zielona i nie potrafiła ugotować ani upiec, to też było by źle, bo co to za kobieta/żona która nie potrafi ugotować swojemu mężowi obiadu, ba…zrobić omleta. A z tym, że się o mnie nie stara to sam tutaj napisał, że praca praca praca praca…i jeszcze raz praca i nie będzie tańczył jak mu zagrają. A poza tym dlaczego miałby się starać dla kogoś takiego jak to sam określił „kołka” i kto według niego nie okazuje mu uczuć, bo nie dotyka go przy ludziach? Aha no i w końcu to zajeżdżanie do teściów. Mój mąż twierdzi, że pochwaliłam go za to że nie zajechał do swoich rodziców. Czy trzeba mnie podłączyć pod wykrywacz kłamstw, żeby mój mąż ciągle tego nie powtarzał, tylko uwierzył mi że ja wreszcie ucieszyłam się, że pierwszy raz(odkąd tu mieszkamy) wrócił od razu po pracy do domu? A tak to najpierw codziennie na chwilę do rodziców, bo oni tęsknią. Rozumiem, że tęsknią. A ja to już nie tęsknię? I dlaczego, te rzeczy o które proszę ja, są dla mojego męża mniej ważne od tych o które proszą teściowie? Sam napisał, że to o co proszę ja nie jest pilne. Sami widzicie, że kupno śmietanki do kawy dla mojej teściowej, było priorytetem w porównaniu do tego co chciała żona. A gdzie jest tego wyznacznik? Żebym mogła chociaż zobaczyć, jaka moja prośba jest tak pilna żeby zrobił ją pierwszą, żebym czuła że mój problem jest ważniejszy od problemu jego rodziców, że ja jestem ważniejsza. To prawda, że kiedy siedzi się w domu, to dużo się myśli, analizuje. I kiedy nie ma się z kim pogadać, to tej rozmowy pragnie się bardziej niż czegoś innego. Dlatego chciałabym żeby mąż ze mną rozmawiał od razu( żeby potem nie było jakichś niejasnych sytuacji) a tak to słyszę tylko, że jest zmęczony, nie ma ochoty na rozmowę, „nie teraz”. No i ostatnia rzecz, której nigdy ale to przenigdy nie dam sobie wmówić. To, że dałam komuś włożyć rękę pod spódnicę. Znam swoją wartość i nie dam sobie robić z siebie kogoś takiego. Jedyną ręką, jaka była pod moją spódnicą jest ręka mojego męża. Owszem, ten facet złapał mnie za tyłek i za nic więcej! Mój mąż widzi tylko to, że ja wtedy nic nie zrobiłam. Znaczy według niego powinnam była wtedy przyjść i usiąść za stół. Nie wspomniał o tym, że tańczyłam w kółku w którym były jeszcze moje dwie ciocie i wujek a według niego tańczyłam sama z tym facetem. Nie widział już tego, że ukryłam się za ciocią, żeby nie tańczyć obok tego faceta. Dlaczego więc to, że ktoś pijany złapał mnie za tyłek jest moją winą i się mnie za to karze?
Aha i jeszcze to, że czasami mnie ponosi, tak przyznaje się do tego. Czasami powiem coś głupiego w złości, czego potem bardzo żałuję. Ale czy każdy jest taki święty za jakiego się uważa? Bo za chwilę wyjdę tutaj na czarną owcę, po tym że powiedziałam albo zrobiłam coś złego. Wystarczy, że będę trzymała w ręku jakiś przedmiot podczas kłótni zupełnie przypadkiem a mąż stwierdzi, że chciałam go użyć przeciwko niemu. No tak, trzymałam rurę w ręku, to dlaczego jej nie użyłam, przecież miałam najlepszą okazję? Kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą. Mój mąż powiedział, że jemu się tutaj obrabia tyłek, przepraszam a co on zrobił tutaj ze mną, czy nie obrobił tyłka swojej żonie, czy nie zrobił z niej śmierdzącego lenia, kołka bez odwzajemniania uczuć „pozwalającego” macać się po tyłku? Chyba nigdy mnie nikt tak nie obraził jak mój mąż tutaj na forum. Jest to tym bardziej bolesne, że zrobiła to osoba najbliższa memu sercu…..
Nie będę się odnosiła do tych wszystkich wypowiedzi z osobna ale napiszę razem. Nie przyszłam tutaj po to, żeby ktoś mnie oceniał i obrażał. Miałam(i nadal mam) problem, więc postanowiłam wyżalić się na tym forum i zobaczyć co inni myślą o tej SUTUACJI a nie co inni myślą o mnie. Nie wiem dlaczego teraz (jak niektórzy uważają) miałabym się ukrywać, w ogóle nie odzywać, nic nie odpisywać, wstydzić się, schować się w piasek a najlepiej zniknąć na zawsze? Nie jestem tym, za kogo przedstawił mnie tutaj mój mąż, więc dlaczego miałabym bać się konfrontacji ?Dla niektórych to jak rozrywka, przyjść tutaj, zobaczyć że u kogoś jest gorzej, wchłonąć wszystko jak na tacy i jeszcze powiedzieć komuś nie znając go w ogóle, że jest nic nie warty. Nie życzę nikomu z was podobnej sytuacji. Mimo to dziękuję wszystkim za wypowiadanie się. Szczególnie Reme, która przechodzi/przechodziła to samo i jest w stanie a może nawet najlepiej to rozumie.
__________________
...nawet twój głos, nawet twoje ciało nie pomoże, gdy zgubi cię noc
wszystko to nic, wszystko za mało, najważniejsze, by był przy tob
ie ktoś...
_guziczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 18:23   #86
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez _guziczek Pokaż wiadomość
Nie powiem, jestem w szoku po tym co przeczytałam.
Na początku do tego co napisał mój mąż: Skoro mąż nie widzi potrzeby, żeby wywlekać problemy na zewnątrz, to dlaczego ze mną wprost nie porozmawia, tylko wplątuje w to swoją mamę(moją teścową)? Przecież to oczywiste, że jeżeli trzecia osoba spojrzy na to z boku, zobaczy tylko to co widać i co się dzieje w danej chwili, to zawsze opowie się po którejś stronie. A ta druga strona zawsze będzie tą złą, bo to w drugiej stronie leży przyczyna konfliktów. I kiedy ta pierwsza strona zobaczy, że ktoś myśli tak samo jak ona, to tylko utwierdzi się w przekonaniu, że wina nie jest po jej stronie. Ciekawi mnie kiedy ostatni raz mój mąż siedział przy mnie 15 min i męczył „pogadajmy”? Chyba lekko się zagalopował i zapomniał, że może rzeczywiście tak było ale jakieś 2 lata temu. Czekam na to, żeby powiedział mi kiedy ostatnio siedział przy mnie i prosił „porozmawiajmy”. Dojazd do pracy wcale nie kosztuje mojego męża, tak jak wam tu wszystkim napisał 600zł, ale 400zł. Jeżeli ktoś chce mogę wyliczyć. Wiecie…jak odejmie się od 100zł jeden grosz, to zawsze to będzie 99,99, zawsze to będzie mało, bo nie będzie to 100. Tak samo jest w drugą stronę….koloryzować to i ja mogę, tylko po co, w jakim celu? Przeprowadziliśmy się do mojego rodzinnego domu, dlatego że denerwowało mnie że teściowie(z przewagą teściowej) ciągle się wtrącają. To nie jest coś o czym mój mąż nie wiedział, nei raz mówiłam mu że denerwuje mnie to. Sam mówił, że jak chce to się wyprowadzimy. Wiedziałam, że jak dłużej tam zostaniemy, to przez to ciągłe wtrącanie się ja stracę cierpliwość i mój szacunek do nich. Szanuję ich ale wszystko ma swoje granice. Tak i wszystko rozchodzi się o pracę. Teściowej też przeszkadza to że nie pracuję i nie boi się tego jasno okazywać, nawet przy moim mężu. I tak oto mój mąż się napędza. Dziwi mnie to, bo teściowa nie pracuje od 10 lat i jakoś sama nie stara się, żeby tę pracę znaleźć. Mój mąż tak naprawdę nic nie wie o tym czy ja szukam tej pracy czy nie, jak sam wspomniał nie ma go w domu po 14-15h (to nic że najdłużej nie było go 13,5h-tak jak już mówiłam, dodanie lub odjęcie jednej cyfry w którąś stronę zawsze to lepiej za tym przemawia) a jak przyjeżdża to jest zmęczony i nie chce mu się rozmawiać. Więc skąd może wiedzieć, co przez cały dzień robiła jego żona. A z tym PUP ostatnio to nie było tak, że ja zrezygnowałam z tego stażu na własne żądanie. Dyrektorka instytucji do której mnie skierowano z PUP, powiedziała mi na początku jasno i wyraźnie, że nawet gdybym chciała ją oszukać, że w suplemencie mam napisane, że mogę wykonywać dany zawód(który jest wymagany do tej pracy, a praca nie polegała na wklepywaniu cyferek do komputera), to i tak to wyjdzie na wierzch w momencie kiedy będę musiała przynieść jej ten suplement, czyli jeszcze przed rozpoczęciem stażu. Też mówiłam mojemu mężowi, no ale co? No nie staram się i już. Pytam więc dzisiaj mojego męża, dlaczego nie wykorzystał pewnych możliwości, a miał już dwie, nawet trzy, żeby wyjechać stąd i dostać lepszą pracę a i ja na pewno znalazłabym ją dla siebie? No dlaczego? Najłatwiej jest mówić, że ktoś robi coś źle albo czegoś nie robi, trudniej już zarzucić to sobie. Do komody to nie chce mi się już wracać, jestem w stanie zrozumieć to, że jest już stara i zepsuta, jeżeli sprawi mu to satysfakcję, to niech ją sobie wyrzuci. Aha i długopisy nie leżą w pudełku po butach, tylko w dużo mniejszym pudełku. Mogłabym wam udowodnić(robiąc zdjęcie tego pudełka), że mój mąż wyolbrzymia, tak jak i z innymi rzeczami ale czy o to chodzi? Każdy przyjmuje to co ma podane na tacy, tak samo jest tutaj, mój mąż mówi-wy wierzycie. Jeżeli chodzi o spanie. Może naprawdę spałam nie raz do 10, nawet 11. Nawet moja mama może to potwierdzić, że za czasów liceum, bardzo trudno było mi wstać rano do szkoły. Teraz nie śpię już tak długo, bo po prostu staram się od tego odzwyczajać. Jakby mój mąż nie wiedział, to wstałam dzisiaj o 7:30. A co do długiego spania, to nie jest tak, że śpię do 10 bo nie chce mi się wstać. Mam tak, że jak nie prześpię tych 10-11 godzin, to źle się czuję, w sensie takim że nie czuję się wypoczęta i cały dzień jestem ospała. Myślałam, że to kwestia organizmu ale w tamtym tygodniu byłam u lekarza(pewnie mój mąż tutaj się o tym dowie) i powiedział, że przyczyną tego i innych dolegliwości może być hormon tarczycy. Dlatego jutro umówiłam się na badanie TSH. Ale mój mąż już tego pod uwagę nie bierze. Okropnie się z tym czuję, że muszę się tłumaczyć dlaczego śpię do 10. Nie wiem w ogóle jak on mógł przedstawić mnie w świetle próżniaka. Nigdy nie dam sobie wmówić, że jestem próżniakiem i nic nie robię. Z****lam pół dnia w kuchni, żeby on miał ugotowany obiadek(z dwóch dań), piorę wszystkie jego rzeczy, swoje i rodziców, prasuję, sprzątam cały dom(moja mama nie ma czasu na sprzątanie domu) i ktoś mi mówi, że to są „drobnostki”. To że jak, że jak jestem w domu to znaczy, że nic nie robię? Bo tak się utarło, że jak żona zajmuje się domem a mąż pracuje to żona nie może być zmęczona a mąż tak? To może zamieńmy się na jeden dzień, ja pójdę za męża do pracy a on za mnie. I jak przyjdę do domu to będę chodziła naburmuszona, bo on siedział w domu i nic nie robił i raz nie nastawił prania. Dogaduje mi, że pół dnia siedzę w kuchni. To jak mam ugotować obiad? Ugotuję-źle, nie ugotuję-też źle bo nie ugotowałam. A gdybym powiedziała mu, że lubię gotować, że lubię zrobić coś co potem każdemu bardzo smakuje. Gdybym powiedziała mu, że gotowanie to moja pasja, że lubię próbować robić nowe rzeczy, a nie tylko iść na łatwiznę(jak co niektórzy) i codziennie rozbić schabowego i obrać ziemniaki. To co wtedy? Wtedy jestem jakaś gorsza bo moją pasją jest gotowanie? Gdybym była w tym zielona i nie potrafiła ugotować ani upiec, to też było by źle, bo co to za kobieta/żona która nie potrafi ugotować swojemu mężowi obiadu, ba…zrobić omleta. A z tym, że się o mnie nie stara to sam tutaj napisał, że praca praca praca praca…i jeszcze raz praca i nie będzie tańczył jak mu zagrają. A poza tym dlaczego miałby się starać dla kogoś takiego jak to sam określił „kołka” i kto według niego nie okazuje mu uczuć, bo nie dotyka go przy ludziach? Aha no i w końcu to zajeżdżanie do teściów. Mój mąż twierdzi, że pochwaliłam go za to że nie zajechał do swoich rodziców. Czy trzeba mnie podłączyć pod wykrywacz kłamstw, żeby mój mąż ciągle tego nie powtarzał, tylko uwierzył mi że ja wreszcie ucieszyłam się, że pierwszy raz(odkąd tu mieszkamy) wrócił od razu po pracy do domu? A tak to najpierw codziennie na chwilę do rodziców, bo oni tęsknią. Rozumiem, że tęsknią. A ja to już nie tęsknię? I dlaczego, te rzeczy o które proszę ja, są dla mojego męża mniej ważne od tych o które proszą teściowie? Sam napisał, że to o co proszę ja nie jest pilne. Sami widzicie, że kupno śmietanki do kawy dla mojej teściowej, było priorytetem w porównaniu do tego co chciała żona. A gdzie jest tego wyznacznik? Żebym mogła chociaż zobaczyć, jaka moja prośba jest tak pilna żeby zrobił ją pierwszą, żebym czuła że mój problem jest ważniejszy od problemu jego rodziców, że ja jestem ważniejsza. To prawda, że kiedy siedzi się w domu, to dużo się myśli, analizuje. I kiedy nie ma się z kim pogadać, to tej rozmowy pragnie się bardziej niż czegoś innego. Dlatego chciałabym żeby mąż ze mną rozmawiał od razu( żeby potem nie było jakichś niejasnych sytuacji) a tak to słyszę tylko, że jest zmęczony, nie ma ochoty na rozmowę, „nie teraz”. No i ostatnia rzecz, której nigdy ale to przenigdy nie dam sobie wmówić. To, że dałam komuś włożyć rękę pod spódnicę. Znam swoją wartość i nie dam sobie robić z siebie kogoś takiego. Jedyną ręką, jaka była pod moją spódnicą jest ręka mojego męża. Owszem, ten facet złapał mnie za tyłek i za nic więcej! Mój mąż widzi tylko to, że ja wtedy nic nie zrobiłam. Znaczy według niego powinnam była wtedy przyjść i usiąść za stół. Nie wspomniał o tym, że tańczyłam w kółku w którym były jeszcze moje dwie ciocie i wujek a według niego tańczyłam sama z tym facetem. Nie widział już tego, że ukryłam się za ciocią, żeby nie tańczyć obok tego faceta. Dlaczego więc to, że ktoś pijany złapał mnie za tyłek jest moją winą i się mnie za to karze?
Aha i jeszcze to, że czasami mnie ponosi, tak przyznaje się do tego. Czasami powiem coś głupiego w złości, czego potem bardzo żałuję. Ale czy każdy jest taki święty za jakiego się uważa? Bo za chwilę wyjdę tutaj na czarną owcę, po tym że powiedziałam albo zrobiłam coś złego. Wystarczy, że będę trzymała w ręku jakiś przedmiot podczas kłótni zupełnie przypadkiem a mąż stwierdzi, że chciałam go użyć przeciwko niemu. No tak, trzymałam rurę w ręku, to dlaczego jej nie użyłam, przecież miałam najlepszą okazję? Kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą. Mój mąż powiedział, że jemu się tutaj obrabia tyłek, przepraszam a co on zrobił tutaj ze mną, czy nie obrobił tyłka swojej żonie, czy nie zrobił z niej śmierdzącego lenia, kołka bez odwzajemniania uczuć „pozwalającego” macać się po tyłku? Chyba nigdy mnie nikt tak nie obraził jak mój mąż tutaj na forum. Jest to tym bardziej bolesne, że zrobiła to osoba najbliższa memu sercu…..
Nie będę się odnosiła do tych wszystkich wypowiedzi z osobna ale napiszę razem. Nie przyszłam tutaj po to, żeby ktoś mnie oceniał i obrażał. Miałam(i nadal mam) problem, więc postanowiłam wyżalić się na tym forum i zobaczyć co inni myślą o tej SUTUACJI a nie co inni myślą o mnie. Nie wiem dlaczego teraz (jak niektórzy uważają) miałabym się ukrywać, w ogóle nie odzywać, nic nie odpisywać, wstydzić się, schować się w piasek a najlepiej zniknąć na zawsze? Nie jestem tym, za kogo przedstawił mnie tutaj mój mąż, więc dlaczego miałabym bać się konfrontacji ?Dla niektórych to jak rozrywka, przyjść tutaj, zobaczyć że u kogoś jest gorzej, wchłonąć wszystko jak na tacy i jeszcze powiedzieć komuś nie znając go w ogóle, że jest nic nie warty. Nie życzę nikomu z was podobnej sytuacji. Mimo to dziękuję wszystkim za wypowiadanie się. Szczególnie Reme, która przechodzi/przechodziła to samo i jest w stanie a może nawet najlepiej to rozumie.
ale rozmawiacie ze sobą w domu na ten temat czy tylko wylewacie żale na forum?
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 18:36   #87
_guziczek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: z daleka:)
Wiadomości: 47
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;22611559]ale rozmawiacie ze sobą w domu na ten temat czy tylko wylewacie żale na forum?[/QUOTE]
Obecnie, to nie rozmawiamy w ogóle, w domu się tylko mijamy.
__________________
...nawet twój głos, nawet twoje ciało nie pomoże, gdy zgubi cię noc
wszystko to nic, wszystko za mało, najważniejsze, by był przy tob
ie ktoś...
_guziczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 18:41   #88
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez _guziczek Pokaż wiadomość
Obecnie, to nie rozmawiamy w ogóle, w domu się tylko mijamy.
wiesz, ja na twoim miejscu, przeczytalabym wszystko co mąż napisal-i przeanalizowala to, bo jesli ciezko wam sie dogadac na zywo-to moze w ten dziwny sposob bedzie lepiej.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 19:30   #89
b80dbfebcb175f5cc16ebc14ca52adc6494c973a_67996f82093b8
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 4 061
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

Cytat:
Napisane przez _guziczek Pokaż wiadomość
Nie powiem, jestem w szoku po tym co przeczytałam.
Na początku do tego co napisał mój mąż: Skoro mąż nie widzi potrzeby, żeby wywlekać problemy na zewnątrz, to dlaczego ze mną wprost nie porozmawia, tylko wplątuje w to swoją mamę(moją teścową)? Przecież to oczywiste, że jeżeli trzecia osoba spojrzy na to z boku, zobaczy tylko to co widać i co się dzieje w danej chwili, to zawsze opowie się po którejś stronie. A ta druga strona zawsze będzie tą złą, bo to w drugiej stronie leży przyczyna konfliktów. I kiedy ta pierwsza strona zobaczy, że ktoś myśli tak samo jak ona, to tylko utwierdzi się w przekonaniu, że wina nie jest po jej stronie. Ciekawi mnie kiedy ostatni raz mój mąż siedział przy mnie 15 min i męczył „pogadajmy”? Chyba lekko się zagalopował i zapomniał, że może rzeczywiście tak było ale jakieś 2 lata temu. Czekam na to, żeby powiedział mi kiedy ostatnio siedział przy mnie i prosił „porozmawiajmy”. Dojazd do pracy wcale nie kosztuje mojego męża, tak jak wam tu wszystkim napisał 600zł, ale 400zł. Jeżeli ktoś chce mogę wyliczyć. Wiecie…jak odejmie się od 100zł jeden grosz, to zawsze to będzie 99,99, zawsze to będzie mało, bo nie będzie to 100. Tak samo jest w drugą stronę….koloryzować to i ja mogę, tylko po co, w jakim celu? Przeprowadziliśmy się do mojego rodzinnego domu, dlatego że denerwowało mnie że teściowie(z przewagą teściowej) ciągle się wtrącają. To nie jest coś o czym mój mąż nie wiedział, nei raz mówiłam mu że denerwuje mnie to. Sam mówił, że jak chce to się wyprowadzimy. Wiedziałam, że jak dłużej tam zostaniemy, to przez to ciągłe wtrącanie się ja stracę cierpliwość i mój szacunek do nich. Szanuję ich ale wszystko ma swoje granice. Tak i wszystko rozchodzi się o pracę. Teściowej też przeszkadza to że nie pracuję i nie boi się tego jasno okazywać, nawet przy moim mężu. I tak oto mój mąż się napędza. Dziwi mnie to, bo teściowa nie pracuje od 10 lat i jakoś sama nie stara się, żeby tę pracę znaleźć. Mój mąż tak naprawdę nic nie wie o tym czy ja szukam tej pracy czy nie, jak sam wspomniał nie ma go w domu po 14-15h (to nic że najdłużej nie było go 13,5h-tak jak już mówiłam, dodanie lub odjęcie jednej cyfry w którąś stronę zawsze to lepiej za tym przemawia) a jak przyjeżdża to jest zmęczony i nie chce mu się rozmawiać. Więc skąd może wiedzieć, co przez cały dzień robiła jego żona. A z tym PUP ostatnio to nie było tak, że ja zrezygnowałam z tego stażu na własne żądanie. Dyrektorka instytucji do której mnie skierowano z PUP, powiedziała mi na początku jasno i wyraźnie, że nawet gdybym chciała ją oszukać, że w suplemencie mam napisane, że mogę wykonywać dany zawód(który jest wymagany do tej pracy, a praca nie polegała na wklepywaniu cyferek do komputera), to i tak to wyjdzie na wierzch w momencie kiedy będę musiała przynieść jej ten suplement, czyli jeszcze przed rozpoczęciem stażu. Też mówiłam mojemu mężowi, no ale co? No nie staram się i już. Pytam więc dzisiaj mojego męża, dlaczego nie wykorzystał pewnych możliwości, a miał już dwie, nawet trzy, żeby wyjechać stąd i dostać lepszą pracę a i ja na pewno znalazłabym ją dla siebie? No dlaczego? Najłatwiej jest mówić, że ktoś robi coś źle albo czegoś nie robi, trudniej już zarzucić to sobie. Do komody to nie chce mi się już wracać, jestem w stanie zrozumieć to, że jest już stara i zepsuta, jeżeli sprawi mu to satysfakcję, to niech ją sobie wyrzuci. Aha i długopisy nie leżą w pudełku po butach, tylko w dużo mniejszym pudełku. Mogłabym wam udowodnić(robiąc zdjęcie tego pudełka), że mój mąż wyolbrzymia, tak jak i z innymi rzeczami ale czy o to chodzi? Każdy przyjmuje to co ma podane na tacy, tak samo jest tutaj, mój mąż mówi-wy wierzycie. Jeżeli chodzi o spanie. Może naprawdę spałam nie raz do 10, nawet 11. Nawet moja mama może to potwierdzić, że za czasów liceum, bardzo trudno było mi wstać rano do szkoły. Teraz nie śpię już tak długo, bo po prostu staram się od tego odzwyczajać. Jakby mój mąż nie wiedział, to wstałam dzisiaj o 7:30. A co do długiego spania, to nie jest tak, że śpię do 10 bo nie chce mi się wstać. Mam tak, że jak nie prześpię tych 10-11 godzin, to źle się czuję, w sensie takim że nie czuję się wypoczęta i cały dzień jestem ospała. Myślałam, że to kwestia organizmu ale w tamtym tygodniu byłam u lekarza(pewnie mój mąż tutaj się o tym dowie) i powiedział, że przyczyną tego i innych dolegliwości może być hormon tarczycy. Dlatego jutro umówiłam się na badanie TSH. Ale mój mąż już tego pod uwagę nie bierze. Okropnie się z tym czuję, że muszę się tłumaczyć dlaczego śpię do 10. Nie wiem w ogóle jak on mógł przedstawić mnie w świetle próżniaka. Nigdy nie dam sobie wmówić, że jestem próżniakiem i nic nie robię. Z****lam pół dnia w kuchni, żeby on miał ugotowany obiadek(z dwóch dań), piorę wszystkie jego rzeczy, swoje i rodziców, prasuję, sprzątam cały dom(moja mama nie ma czasu na sprzątanie domu) i ktoś mi mówi, że to są „drobnostki”. To że jak, że jak jestem w domu to znaczy, że nic nie robię? Bo tak się utarło, że jak żona zajmuje się domem a mąż pracuje to żona nie może być zmęczona a mąż tak? To może zamieńmy się na jeden dzień, ja pójdę za męża do pracy a on za mnie. I jak przyjdę do domu to będę chodziła naburmuszona, bo on siedział w domu i nic nie robił i raz nie nastawił prania. Dogaduje mi, że pół dnia siedzę w kuchni. To jak mam ugotować obiad? Ugotuję-źle, nie ugotuję-też źle bo nie ugotowałam. A gdybym powiedziała mu, że lubię gotować, że lubię zrobić coś co potem każdemu bardzo smakuje. Gdybym powiedziała mu, że gotowanie to moja pasja, że lubię próbować robić nowe rzeczy, a nie tylko iść na łatwiznę(jak co niektórzy) i codziennie rozbić schabowego i obrać ziemniaki. To co wtedy? Wtedy jestem jakaś gorsza bo moją pasją jest gotowanie? Gdybym była w tym zielona i nie potrafiła ugotować ani upiec, to też było by źle, bo co to za kobieta/żona która nie potrafi ugotować swojemu mężowi obiadu, ba…zrobić omleta. A z tym, że się o mnie nie stara to sam tutaj napisał, że praca praca praca praca…i jeszcze raz praca i nie będzie tańczył jak mu zagrają. A poza tym dlaczego miałby się starać dla kogoś takiego jak to sam określił „kołka” i kto według niego nie okazuje mu uczuć, bo nie dotyka go przy ludziach? Aha no i w końcu to zajeżdżanie do teściów. Mój mąż twierdzi, że pochwaliłam go za to że nie zajechał do swoich rodziców. Czy trzeba mnie podłączyć pod wykrywacz kłamstw, żeby mój mąż ciągle tego nie powtarzał, tylko uwierzył mi że ja wreszcie ucieszyłam się, że pierwszy raz(odkąd tu mieszkamy) wrócił od razu po pracy do domu? A tak to najpierw codziennie na chwilę do rodziców, bo oni tęsknią. Rozumiem, że tęsknią. A ja to już nie tęsknię? I dlaczego, te rzeczy o które proszę ja, są dla mojego męża mniej ważne od tych o które proszą teściowie? Sam napisał, że to o co proszę ja nie jest pilne. Sami widzicie, że kupno śmietanki do kawy dla mojej teściowej, było priorytetem w porównaniu do tego co chciała żona. A gdzie jest tego wyznacznik? Żebym mogła chociaż zobaczyć, jaka moja prośba jest tak pilna żeby zrobił ją pierwszą, żebym czuła że mój problem jest ważniejszy od problemu jego rodziców, że ja jestem ważniejsza. To prawda, że kiedy siedzi się w domu, to dużo się myśli, analizuje. I kiedy nie ma się z kim pogadać, to tej rozmowy pragnie się bardziej niż czegoś innego. Dlatego chciałabym żeby mąż ze mną rozmawiał od razu( żeby potem nie było jakichś niejasnych sytuacji) a tak to słyszę tylko, że jest zmęczony, nie ma ochoty na rozmowę, „nie teraz”. No i ostatnia rzecz, której nigdy ale to przenigdy nie dam sobie wmówić. To, że dałam komuś włożyć rękę pod spódnicę. Znam swoją wartość i nie dam sobie robić z siebie kogoś takiego. Jedyną ręką, jaka była pod moją spódnicą jest ręka mojego męża. Owszem, ten facet złapał mnie za tyłek i za nic więcej! Mój mąż widzi tylko to, że ja wtedy nic nie zrobiłam. Znaczy według niego powinnam była wtedy przyjść i usiąść za stół. Nie wspomniał o tym, że tańczyłam w kółku w którym były jeszcze moje dwie ciocie i wujek a według niego tańczyłam sama z tym facetem. Nie widział już tego, że ukryłam się za ciocią, żeby nie tańczyć obok tego faceta. Dlaczego więc to, że ktoś pijany złapał mnie za tyłek jest moją winą i się mnie za to karze?
Aha i jeszcze to, że czasami mnie ponosi, tak przyznaje się do tego. Czasami powiem coś głupiego w złości, czego potem bardzo żałuję. Ale czy każdy jest taki święty za jakiego się uważa? Bo za chwilę wyjdę tutaj na czarną owcę, po tym że powiedziałam albo zrobiłam coś złego. Wystarczy, że będę trzymała w ręku jakiś przedmiot podczas kłótni zupełnie przypadkiem a mąż stwierdzi, że chciałam go użyć przeciwko niemu. No tak, trzymałam rurę w ręku, to dlaczego jej nie użyłam, przecież miałam najlepszą okazję? Kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą. Mój mąż powiedział, że jemu się tutaj obrabia tyłek, przepraszam a co on zrobił tutaj ze mną, czy nie obrobił tyłka swojej żonie, czy nie zrobił z niej śmierdzącego lenia, kołka bez odwzajemniania uczuć „pozwalającego” macać się po tyłku? Chyba nigdy mnie nikt tak nie obraził jak mój mąż tutaj na forum. Jest to tym bardziej bolesne, że zrobiła to osoba najbliższa memu sercu…..
Nie będę się odnosiła do tych wszystkich wypowiedzi z osobna ale napiszę razem. Nie przyszłam tutaj po to, żeby ktoś mnie oceniał i obrażał. Miałam(i nadal mam) problem, więc postanowiłam wyżalić się na tym forum i zobaczyć co inni myślą o tej SUTUACJI a nie co inni myślą o mnie. Nie wiem dlaczego teraz (jak niektórzy uważają) miałabym się ukrywać, w ogóle nie odzywać, nic nie odpisywać, wstydzić się, schować się w piasek a najlepiej zniknąć na zawsze? Nie jestem tym, za kogo przedstawił mnie tutaj mój mąż, więc dlaczego miałabym bać się konfrontacji ?Dla niektórych to jak rozrywka, przyjść tutaj, zobaczyć że u kogoś jest gorzej, wchłonąć wszystko jak na tacy i jeszcze powiedzieć komuś nie znając go w ogóle, że jest nic nie warty. Nie życzę nikomu z was podobnej sytuacji. Mimo to dziękuję wszystkim za wypowiadanie się. Szczególnie Reme, która przechodzi/przechodziła to samo i jest w stanie a może nawet najlepiej to rozumie.
Skoro Twój mąż nie wie,kim jesteś i jakie jest Twoje prawdziwe "ja" to dla mnie wasze małżeństwo jest lekką pomyłką.
Nie chcę nic mówić,ale w tym sporze nie da się znaleźć opini obiektywnej,bo każde obwinia drugiego... Poza tym,dziwne dla mnie jest w ogóle to,że zamiast siąść i pogadać,to wy żalicie się na forum...Owszem,można napomknąć słówko,dwa,ale..no przepraszam...bez przesady...
Ja wychodzę z założenia,że lepiej siąść na przeciwko siebie i się zbluzgać i dojść do porozumienia niż chodzić i się boczyć.
b80dbfebcb175f5cc16ebc14ca52adc6494c973a_67996f82093b8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-11, 19:54   #90
jejTZ_guziczek
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim

a ja w ręcz przeciwnie, będę po kawałku
Cytat:
Napisane przez _guziczek Pokaż wiadomość
Nie powiem, jestem w szoku po tym co przeczytałam.
Na początku do tego co napisał mój mąż: Skoro mąż nie widzi potrzeby, żeby wywlekać problemy na zewnątrz, to dlaczego ze mną wprost nie porozmawia, tylko wplątuje w to swoją mamę(moją teścową)?
ja wplątuję ? nikt jej nie kazał przyjeżdżać, tym bardziej ja, bo wtedy nie odbierałem ŻADNYCH telefonów.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Ciekawi mnie kiedy ostatni raz mój mąż siedział przy mnie 15 min i męczył „pogadajmy”?
kiedy, kochanie ? przy ostatniej większej kłótni, czyli jakiś miesiąc temu.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Przeprowadziliśmy się do mojego rodzinnego domu, dlatego że denerwowało mnie że teściowie(z przewagą teściowej) ciągle się wtrącają.
tak, to wtrącanie denerwowało i mnie, i prawie zawsze polegało "zrób tak albo ta, ale zresztą zrób jak chcesz". nie ważne że i tak się robiło swoje, ważne że się w ogóle odzywali.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
jak sam wspomniał nie ma go w domu po 14-15h (to nic że najdłużej nie było go 13,5h-tak jak już mówiłam, dodanie lub odjęcie jednej cyfry w którąś stronę zawsze to lepiej za tym przemawia) a jak przyjeżdża to jest zmęczony i nie chce mu się rozmawiać.
proszę bardzo
pobudka ~6:30, wyjazd 6:55, 7:30 w pracy; wyjście z pracy ~21:50
[/QUOTE]

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Pytam więc dzisiaj mojego męża, dlaczego nie wykorzystał pewnych możliwości, a miał już dwie, nawet trzy, żeby wyjechać stąd i dostać lepszą pracę a i ja na pewno znalazłabym ją dla siebie? No dlaczego?
a no dlatego, że ja o tych 2-3 możliwościach nie wiem ?

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Może naprawdę spałam nie raz do 10, nawet 11. Nawet moja mama może to potwierdzić, że za czasów liceum, bardzo trudno było mi wstać rano do szkoły. Teraz nie śpię już tak długo, bo po prostu staram się od tego odzwyczajać. Jakby mój mąż nie wiedział, to wstałam dzisiaj o 7:30.
dzisiaj wyjątkowo, dla tego że była jej babcia która chciała żeby z nią pójść na targ... tak, a sprawy od mojej rodziny załatwić mi nie wolno. dla innych to się wstaje rano.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
A co do długiego spania, to nie jest tak, że śpię do 10 bo nie chce mi się wstać. Mam tak, że jak nie prześpię tych 10-11 godzin, to źle się czuję, w sensie takim że nie czuję się wypoczęta i cały dzień jestem ospała. Myślałam, że to kwestia organizmu ale w tamtym tygodniu byłam u lekarza(pewnie mój mąż tutaj się o tym dowie) i powiedział, że przyczyną tego i innych dolegliwości może być hormon tarczycy. Dlatego jutro umówiłam się na badanie TSH. Ale mój mąż już tego pod uwagę nie bierze.
dziwne, bo jak ja w sobotę śpię do 10-12 to też jestem ospały, czyli że mam coś nie tak z tarczycą ? a właśnie że mam wszystko ok, bo na rozkaz żony - że jestem śpiący - musiałem zrobić sobie badania.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Z****lam pół dnia w kuchni, żeby on miał ugotowany obiadek(z dwóch dań), piorę wszystkie jego rzeczy, swoje i rodziców, prasuję, sprzątam cały dom(moja mama nie ma czasu na sprzątanie domu) i ktoś mi mówi, że to są „drobnostki”.
ugotowany obiadek, tak jak by był gotowany tylko dla mnie. dziękuję jadł nie będę, łaski bez. i tak miałem wypominane że mi brzuch rośnie, że mam oponkę i podwójny podbródek.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Mój mąż twierdzi, że pochwaliłam go za to że nie zajechał do swoich rodziców. Czy trzeba mnie podłączyć pod wykrywacz kłamstw, żeby mój mąż ciągle tego nie powtarzał, tylko uwierzył mi że ja wreszcie ucieszyłam się, że pierwszy raz(odkąd tu mieszkamy) wrócił od razu po pracy do domu?
dziwne, to ja chyba po drodzę do domu lunatykuję, bo jakoś nie przypominam sobie żebym przez te 1.5msca zajechał więcej niż 5-6x.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Sam napisał, że to o co proszę ja nie jest pilne. Sami widzicie, że kupno śmietanki do kawy dla mojej teściowej, było priorytetem w porównaniu do tego co chciała żona.
ok, śmietankę kupowałem jakieś 3 dni.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
No i ostatnia rzecz, której nigdy ale to przenigdy nie dam sobie wmówić. To, że dałam komuś włożyć rękę pod spódnicę. Znam swoją wartość i nie dam sobie robić z siebie kogoś takiego. Jedyną ręką, jaka była pod moją spódnicą jest ręka mojego męża. Owszem, ten facet złapał mnie za tyłek i za nic więcej! Mój mąż widzi tylko to, że ja wtedy nic nie zrobiłam. Znaczy według niego powinnam była wtedy przyjść i usiąść za stół. Nie wspomniał o tym, że tańczyłam w kółku w którym były jeszcze moje dwie ciocie i wujek a według niego tańczyłam sama z tym facetem.
dokładnie, NIC wtedy nie zrobiłaś. a to nie było dotknięcie jednym palcem, tylko do kostek w górę.
nie wspomniał - wspomniał, i nie dwie ciocie tylko jedna i jeden wujek, którzy - jak powiedziałem bawili się ze sobą.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Dlaczego więc to, że ktoś pijany złapał mnie za tyłek jest moją winą i się mnie za to karze?
już ci to powiedziałem, że nie mam pretensji o to że cię złapał za tyłek, tylko o to że NIC z tym nie zrobiłaś.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Mój mąż powiedział, że jemu się tutaj obrabia tyłek, przepraszam a co on zrobił tutaj ze mną, czy nie obrobił tyłka swojej żonie, czy nie zrobił z niej śmierdzącego lenia, kołka bez odwzajemniania uczuć „pozwalającego” macać się po tyłku?
nie ja zacząłem obrabiać sobie tyłek a kołek - wyrwany z kontekstu.

Cytat:
Napisane przez _guziczek
Chyba nigdy mnie nikt tak nie obraził jak mój mąż tutaj na forum. Jest to tym bardziej bolesne, że zrobiła to osoba najbliższa memu sercu…..
nie ma to jak osobie najbliższej sercu mówi się żeby wypierdalała, że jest chamem i wieśniakiem i że nie chce się go więcej widzieć.
jejTZ_guziczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:02.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.