![]() |
#61 | ||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
Cytat:
Na Twoim miejscu nie czekałabym do urodzin. Zresztą jak ona to przeczyta co piszesz, to na bank do "konfrontacji" dojdzie szybciej. Cytat:
A zrobisz jej, pewnie. I to jeszcze nie raz. Aż kochanie Ci przyjedzie, dorośniesz i definitywnie przejdzie Ci chęć. Tak zwykle kończą sie związki z wczesnej mlodości zbyt pochopnie przypieczętowane papierem. To nie ślub rozwalił wszystko, a to że zaczynacie dojrzewać. Zaczynacie, bo z tego co widzę daleka przed Wami droga. Pewnie po 30tce dołączycie do grona młodych rozwodników. Cóż, życie. Cytat:
![]() Tyle ode mnie, w dalszej częscie "cyrku" (na jaki się zanosi) udzielać się nie zamierzam. Tym bardziej, że ciągle mam podejrzenia, że ten wątek to czasoumilacz dla pary trolli ![]() |
||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#62 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
![]() ![]() ![]() Zaraz się wezmę hyhyhy A żona dalej śpi? ![]()
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#63 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#64 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#65 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#66 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Ej nie psujcie mi zabawy
![]()
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#67 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 583
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
I po czymś takim więcej by mnie zobaczyła. No, ale ja jej nie kocham, więc to oczywiste. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#68 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
a jak ktoś nie wierzy, wystarczy administrację poprosić o sprawdzenie IP, chociaż, dopóki _guziczek nic nie napisze to nie będzie wiadomo, ale równie dobrze można sprawdzić "profil", jak się identyfikuje przeglądarka, system operacyjny itd, itp. dobra, do wieczora sss! |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#69 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
![]() ale się wątek rozwinął... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#70 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Łii tam, nie ma do czego
![]() ![]() Mówisz ? To jeszcze to przetrenuj w wersji do małżonki, np. nie no, wypierdalaj to nikt do mnie mówił nie będzie ![]() Powodzenia. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#71 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#72 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
nie no, to trzeba by od razu na piąchy. chociaż wczoraj myślałem że zarobię metalową rurą od odkurzacza, aż miałem odruch żeby się zasłonić, strach pomyśleć, mógłbym krwią kanapę zapaćkać.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#73 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 009
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Czytam, czytam i się nadziwić nie mogę... jak to podobne do mojego związku. I chociaż diabeł tkwi w szczegółach a u nas sytuacja i poszczególne rzeczy są inne, to jednak sam wydźwięk jest podobny. Czyli błędne koło. Założę się, że to nie trol, bo pewnie moja wymiana zdań i mojego TŻ wyglądałaby podobnie
![]() Tylko taka dyskusja tak naprawdę nie ma sensu, bo można sobie wypominać bez końca a i tak postronni nie będą wiedzieć tego, co Wy. A wiadomo... każde z Was wie najlepiej. Nawarstwiło Wam się wiele rzeczy, gdzieś tam w tym wszystkim jest uczucie, ale chowa się pod wzajemnymi urazami. Wiecie, kiedy się to zaczęło? Czy nie ma jakiejś sytuacji, która gdzieś się wydarzyła, której oboje żałujecie, ale od której wszystko się zaczęło i ciągle w Was siedzi, chociaż czuliście, że dacie radę to przeskoczyć? My z TŻ dokładnie to wiemy i bardzo chcielibyśmy się dogadać, ale po prostu nie potrafimy. Nawet jak widzimy argumenty drugiej strony i jakby dobrze się nad tym zastanowić to są one sensowne, ale... no właśnie. To "ale" wszystko psuje. Można tu roztrząsać to, które z Was ma rację, ale nie da się do tego dojść, bo narobiliście prawdopodobnie tyle głupot i niepotrzebnych rzeczy, że każde ma coś do zarzucenia drugiej stronie. Autorka wychodzi na histeryczkę, ale zapewne czuje się bezsilna, nie wie co zrobić, więc emocje jej grają i nakręcają. Dodatkowo ma dużo czasu i jak to kobieta za dużo myśli i analizuje każde Twoje "pierdnięcie" ![]() Prawdę mówiąc, są dwa wyjścia i dobrze o tym wiecie. Oba trudne. 1. Rozstać się. 2. Wybaczyć sobie i spróbować przymknąć oko na pewne sprawy, wyluzować i wymagać także od siebie a nie tylko od tego drugiego. I nikt nie zagwarantuje, że po drugim wyjściu znów się nie nazbiera i że tłumione emocje nie wybuchną ze zdwojoną siłą. Ją w końcu poniesie, wypomni wszystko, co ma w głowie i stwierdzi, że nic się nie zmieniło. A Ty dla swojego świętego spokoju zgodzisz się z nią, bo nie będziesz mieć już siły ciągle walczyć. I się skończy. Lub... uda się wyluzować, ona znajdzie sobie wreszcie jakieś zajęcie i nie będziesz dla niej całym światem. I się uda ![]() Nikt za Was tego nie naprawi. A to, że tu piszecie oznacza, że oboje chcecie poprawy, tylko nie dajecie rady. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#74 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Tak sobie to czytam i wniosek nasuwa mi się jeden: miłość to nie wszystko.
Nie wystarczy kochać, żeby być razem. Potrzebna jeszcze dobra wola, wzajemny szacunek, umiejętność życia razem, poszanowanie odrębności partnera, taki czy inny wkład pracy na rzecz wspólnego dobrobytu... można by jeszcze długo pisać. U Was z tego co napisałam jest niewiele lub nic. Jeżeli w krótkim czasie nie weźmiecie d... w troki i nie zaczniecie oboje uczciwie pracować nad Waszym związkiem to się rozstańcie jak najszybciej. Uznajcie to za pomyłkę, nauczkę na przyszłość i żyjcie dalej już osobno. Na pewno szczęśliwiej.
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach. Terry Pratchett Maskarada |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#75 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
zgadzam się w 1000% ![]()
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#76 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Dlatego właśnie nie zamierzam mieć ani żony ani dzieci
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#77 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#78 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 6 025
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
tak jak myślałam, autorka już się nie odezwała...
__________________
"nie człowieka kocham mniej, lecz naturę bardziej" |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#79 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Jeśli to nie była prowokacja to się nie dziwię
![]() Pewnie już ostrzy zęby na TŻta, dostanie mu się za manipulowanie wizażankami ![]()
__________________
Gdyby wybory miały coś zmienić już dawno byłyby zakazane ... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#80 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 6 025
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
ale ten wątke pokazuje, że każdy kij ma dwa końce...
__________________
"nie człowieka kocham mniej, lecz naturę bardziej" |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#81 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#82 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
ps. na jakiej uczelni zrobiłes doktorat z wiedzy o kobietach? tak na marginesie... ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#83 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 017
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Na takiej.
Eh Noenoenoenoe............. ...... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#84 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 3 003
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
przebrnelam przez wszystkie posty i powiem tak:
mi na miejscu Autorki watku byloby tak wstyd, ze glowa mala.... wypowiedz TZta Autorki zmnienila wszystko, jak widac, zeby ocenic sytuacje w miare obiektywnie potrzebna jest relacja z obydwu stron... sorry Autorko, ale ja podziwiam Twojego meza, ze tyle z Toba wytrzymal... jak mozna do osoby, ktora ponoc sie kocha, uzywac wulgaryzmow, jak mozna mowic wyp....aj ![]() ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#85 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: z daleka:)
Wiadomości: 47
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Nie powiem, jestem w szoku po tym co przeczytałam.
Na początku do tego co napisał mój mąż: Skoro mąż nie widzi potrzeby, żeby wywlekać problemy na zewnątrz, to dlaczego ze mną wprost nie porozmawia, tylko wplątuje w to swoją mamę(moją teścową)? Przecież to oczywiste, że jeżeli trzecia osoba spojrzy na to z boku, zobaczy tylko to co widać i co się dzieje w danej chwili, to zawsze opowie się po którejś stronie. A ta druga strona zawsze będzie tą złą, bo to w drugiej stronie leży przyczyna konfliktów. I kiedy ta pierwsza strona zobaczy, że ktoś myśli tak samo jak ona, to tylko utwierdzi się w przekonaniu, że wina nie jest po jej stronie. Ciekawi mnie kiedy ostatni raz mój mąż siedział przy mnie 15 min i męczył „pogadajmy”? Chyba lekko się zagalopował i zapomniał, że może rzeczywiście tak było ale jakieś 2 lata temu. Czekam na to, żeby powiedział mi kiedy ostatnio siedział przy mnie i prosił „porozmawiajmy”. Dojazd do pracy wcale nie kosztuje mojego męża, tak jak wam tu wszystkim napisał 600zł, ale 400zł. Jeżeli ktoś chce mogę wyliczyć. Wiecie…jak odejmie się od 100zł jeden grosz, to zawsze to będzie 99,99, zawsze to będzie mało, bo nie będzie to 100. Tak samo jest w drugą stronę….koloryzować to i ja mogę, tylko po co, w jakim celu? Przeprowadziliśmy się do mojego rodzinnego domu, dlatego że denerwowało mnie że teściowie(z przewagą teściowej) ciągle się wtrącają. To nie jest coś o czym mój mąż nie wiedział, nei raz mówiłam mu że denerwuje mnie to. Sam mówił, że jak chce to się wyprowadzimy. Wiedziałam, że jak dłużej tam zostaniemy, to przez to ciągłe wtrącanie się ja stracę cierpliwość i mój szacunek do nich. Szanuję ich ale wszystko ma swoje granice. Tak i wszystko rozchodzi się o pracę. Teściowej też przeszkadza to że nie pracuję i nie boi się tego jasno okazywać, nawet przy moim mężu. I tak oto mój mąż się napędza. Dziwi mnie to, bo teściowa nie pracuje od 10 lat i jakoś sama nie stara się, żeby tę pracę znaleźć. Mój mąż tak naprawdę nic nie wie o tym czy ja szukam tej pracy czy nie, jak sam wspomniał nie ma go w domu po 14-15h (to nic że najdłużej nie było go 13,5h-tak jak już mówiłam, dodanie lub odjęcie jednej cyfry w którąś stronę zawsze to lepiej za tym przemawia) a jak przyjeżdża to jest zmęczony i nie chce mu się rozmawiać. Więc skąd może wiedzieć, co przez cały dzień robiła jego żona. A z tym PUP ostatnio to nie było tak, że ja zrezygnowałam z tego stażu na własne żądanie. Dyrektorka instytucji do której mnie skierowano z PUP, powiedziała mi na początku jasno i wyraźnie, że nawet gdybym chciała ją oszukać, że w suplemencie mam napisane, że mogę wykonywać dany zawód(który jest wymagany do tej pracy, a praca nie polegała na wklepywaniu cyferek do komputera), to i tak to wyjdzie na wierzch w momencie kiedy będę musiała przynieść jej ten suplement, czyli jeszcze przed rozpoczęciem stażu. Też mówiłam mojemu mężowi, no ale co? No nie staram się i już. Pytam więc dzisiaj mojego męża, dlaczego nie wykorzystał pewnych możliwości, a miał już dwie, nawet trzy, żeby wyjechać stąd i dostać lepszą pracę a i ja na pewno znalazłabym ją dla siebie? No dlaczego? Najłatwiej jest mówić, że ktoś robi coś źle albo czegoś nie robi, trudniej już zarzucić to sobie. Do komody to nie chce mi się już wracać, jestem w stanie zrozumieć to, że jest już stara i zepsuta, jeżeli sprawi mu to satysfakcję, to niech ją sobie wyrzuci. Aha i długopisy nie leżą w pudełku po butach, tylko w dużo mniejszym pudełku. Mogłabym wam udowodnić(robiąc zdjęcie tego pudełka), że mój mąż wyolbrzymia, tak jak i z innymi rzeczami ale czy o to chodzi? Każdy przyjmuje to co ma podane na tacy, tak samo jest tutaj, mój mąż mówi-wy wierzycie. Jeżeli chodzi o spanie. Może naprawdę spałam nie raz do 10, nawet 11. Nawet moja mama może to potwierdzić, że za czasów liceum, bardzo trudno było mi wstać rano do szkoły. Teraz nie śpię już tak długo, bo po prostu staram się od tego odzwyczajać. Jakby mój mąż nie wiedział, to wstałam dzisiaj o 7:30. A co do długiego spania, to nie jest tak, że śpię do 10 bo nie chce mi się wstać. Mam tak, że jak nie prześpię tych 10-11 godzin, to źle się czuję, w sensie takim że nie czuję się wypoczęta i cały dzień jestem ospała. Myślałam, że to kwestia organizmu ale w tamtym tygodniu byłam u lekarza(pewnie mój mąż tutaj się o tym dowie) i powiedział, że przyczyną tego i innych dolegliwości może być hormon tarczycy. Dlatego jutro umówiłam się na badanie TSH. Ale mój mąż już tego pod uwagę nie bierze. Okropnie się z tym czuję, że muszę się tłumaczyć dlaczego śpię do 10. Nie wiem w ogóle jak on mógł przedstawić mnie w świetle próżniaka. Nigdy nie dam sobie wmówić, że jestem próżniakiem i nic nie robię. Z****lam pół dnia w kuchni, żeby on miał ugotowany obiadek(z dwóch dań), piorę wszystkie jego rzeczy, swoje i rodziców, prasuję, sprzątam cały dom(moja mama nie ma czasu na sprzątanie domu) i ktoś mi mówi, że to są „drobnostki”. To że jak, że jak jestem w domu to znaczy, że nic nie robię? Bo tak się utarło, że jak żona zajmuje się domem a mąż pracuje to żona nie może być zmęczona a mąż tak? To może zamieńmy się na jeden dzień, ja pójdę za męża do pracy a on za mnie. I jak przyjdę do domu to będę chodziła naburmuszona, bo on siedział w domu i nic nie robił i raz nie nastawił prania. Dogaduje mi, że pół dnia siedzę w kuchni. To jak mam ugotować obiad? Ugotuję-źle, nie ugotuję-też źle bo nie ugotowałam. A gdybym powiedziała mu, że lubię gotować, że lubię zrobić coś co potem każdemu bardzo smakuje. Gdybym powiedziała mu, że gotowanie to moja pasja, że lubię próbować robić nowe rzeczy, a nie tylko iść na łatwiznę(jak co niektórzy) i codziennie rozbić schabowego i obrać ziemniaki. To co wtedy? Wtedy jestem jakaś gorsza bo moją pasją jest gotowanie? Gdybym była w tym zielona i nie potrafiła ugotować ani upiec, to też było by źle, bo co to za kobieta/żona która nie potrafi ugotować swojemu mężowi obiadu, ba…zrobić omleta. A z tym, że się o mnie nie stara to sam tutaj napisał, że praca praca praca praca…i jeszcze raz praca i nie będzie tańczył jak mu zagrają. A poza tym dlaczego miałby się starać dla kogoś takiego jak to sam określił „kołka” i kto według niego nie okazuje mu uczuć, bo nie dotyka go przy ludziach? Aha no i w końcu to zajeżdżanie do teściów. Mój mąż twierdzi, że pochwaliłam go za to że nie zajechał do swoich rodziców. Czy trzeba mnie podłączyć pod wykrywacz kłamstw, żeby mój mąż ciągle tego nie powtarzał, tylko uwierzył mi że ja wreszcie ucieszyłam się, że pierwszy raz(odkąd tu mieszkamy) wrócił od razu po pracy do domu? A tak to najpierw codziennie na chwilę do rodziców, bo oni tęsknią. Rozumiem, że tęsknią. A ja to już nie tęsknię? I dlaczego, te rzeczy o które proszę ja, są dla mojego męża mniej ważne od tych o które proszą teściowie? Sam napisał, że to o co proszę ja nie jest pilne. Sami widzicie, że kupno śmietanki do kawy dla mojej teściowej, było priorytetem w porównaniu do tego co chciała żona. A gdzie jest tego wyznacznik? Żebym mogła chociaż zobaczyć, jaka moja prośba jest tak pilna żeby zrobił ją pierwszą, żebym czuła że mój problem jest ważniejszy od problemu jego rodziców, że ja jestem ważniejsza. To prawda, że kiedy siedzi się w domu, to dużo się myśli, analizuje. I kiedy nie ma się z kim pogadać, to tej rozmowy pragnie się bardziej niż czegoś innego. Dlatego chciałabym żeby mąż ze mną rozmawiał od razu( żeby potem nie było jakichś niejasnych sytuacji) a tak to słyszę tylko, że jest zmęczony, nie ma ochoty na rozmowę, „nie teraz”. No i ostatnia rzecz, której nigdy ale to przenigdy nie dam sobie wmówić. To, że dałam komuś włożyć rękę pod spódnicę. Znam swoją wartość i nie dam sobie robić z siebie kogoś takiego. Jedyną ręką, jaka była pod moją spódnicą jest ręka mojego męża. Owszem, ten facet złapał mnie za tyłek i za nic więcej! Mój mąż widzi tylko to, że ja wtedy nic nie zrobiłam. Znaczy według niego powinnam była wtedy przyjść i usiąść za stół. Nie wspomniał o tym, że tańczyłam w kółku w którym były jeszcze moje dwie ciocie i wujek a według niego tańczyłam sama z tym facetem. Nie widział już tego, że ukryłam się za ciocią, żeby nie tańczyć obok tego faceta. Dlaczego więc to, że ktoś pijany złapał mnie za tyłek jest moją winą i się mnie za to karze? Aha i jeszcze to, że czasami mnie ponosi, tak przyznaje się do tego. Czasami powiem coś głupiego w złości, czego potem bardzo żałuję. Ale czy każdy jest taki święty za jakiego się uważa? Bo za chwilę wyjdę tutaj na czarną owcę, po tym że powiedziałam albo zrobiłam coś złego. Wystarczy, że będę trzymała w ręku jakiś przedmiot podczas kłótni zupełnie przypadkiem a mąż stwierdzi, że chciałam go użyć przeciwko niemu. No tak, trzymałam rurę w ręku, to dlaczego jej nie użyłam, przecież miałam najlepszą okazję? Kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą. Mój mąż powiedział, że jemu się tutaj obrabia tyłek, przepraszam a co on zrobił tutaj ze mną, czy nie obrobił tyłka swojej żonie, czy nie zrobił z niej śmierdzącego lenia, kołka bez odwzajemniania uczuć „pozwalającego” macać się po tyłku? Chyba nigdy mnie nikt tak nie obraził jak mój mąż tutaj na forum. Jest to tym bardziej bolesne, że zrobiła to osoba najbliższa memu sercu….. Nie będę się odnosiła do tych wszystkich wypowiedzi z osobna ale napiszę razem. Nie przyszłam tutaj po to, żeby ktoś mnie oceniał i obrażał. Miałam(i nadal mam) problem, więc postanowiłam wyżalić się na tym forum i zobaczyć co inni myślą o tej SUTUACJI a nie co inni myślą o mnie. Nie wiem dlaczego teraz (jak niektórzy uważają) miałabym się ukrywać, w ogóle nie odzywać, nic nie odpisywać, wstydzić się, schować się w piasek a najlepiej zniknąć na zawsze? Nie jestem tym, za kogo przedstawił mnie tutaj mój mąż, więc dlaczego miałabym bać się konfrontacji ?Dla niektórych to jak rozrywka, przyjść tutaj, zobaczyć że u kogoś jest gorzej, wchłonąć wszystko jak na tacy i jeszcze powiedzieć komuś nie znając go w ogóle, że jest nic nie warty. Nie życzę nikomu z was podobnej sytuacji. Mimo to dziękuję wszystkim za wypowiadanie się. Szczególnie Reme, która przechodzi/przechodziła to samo i jest w stanie a może nawet najlepiej to rozumie.
__________________
...nawet twój głos, nawet twoje ciało nie pomoże, gdy zgubi cię noc wszystko to nic, wszystko za mało, najważniejsze, by był przy tobie ktoś... ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#86 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#87 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: z daleka:)
Wiadomości: 47
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;22611559]ale rozmawiacie ze sobą w domu na ten temat czy tylko wylewacie żale na forum?[/QUOTE]
Obecnie, to nie rozmawiamy w ogóle, w domu się tylko mijamy.
__________________
...nawet twój głos, nawet twoje ciało nie pomoże, gdy zgubi cię noc wszystko to nic, wszystko za mało, najważniejsze, by był przy tobie ktoś... ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#88 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#89 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 4 061
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
Cytat:
Nie chcę nic mówić,ale w tym sporze nie da się znaleźć opini obiektywnej,bo każde obwinia drugiego... Poza tym,dziwne dla mnie jest w ogóle to,że zamiast siąść i pogadać,to wy żalicie się na forum...Owszem,można napomknąć słówko,dwa,ale..no przepraszam...bez przesady... Ja wychodzę z założenia,że lepiej siąść na przeciwko siebie i się zbluzgać i dojść do porozumienia niż chodzić i się boczyć. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#90 | ||||||||||||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 14
|
Dot.: Zaczynam rezygnować...z bycia z nim
a ja w ręcz przeciwnie, będę po kawałku
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
pobudka ~6:30, wyjazd 6:55, 7:30 w pracy; wyjście z pracy ~21:50 [/QUOTE] Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
nie wspomniał - wspomniał, i nie dwie ciocie tylko jedna i jeden wujek, którzy - jak powiedziałem bawili się ze sobą. Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
||||||||||||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:02.