Spotkanie męża z byłą

[Weronikapr]

Napisane przez Doris1981

W tym momencie się nie zgodzę. W pewnych sytuacjach ma się prawo powiedzieć partnerowi "nie, nie zgadzam się" i może to docenić bardziej, niż "taka jestem wyrozumiała, idź [rób co chcesz]". Ma prawo mu pokazać swoje prawdziwe uczucia, emocje, on dzięki temu ma szansę coś zrozumieć.

Dokładnie. Wczoraj rozmawiałam o tej sprawie (jak i sprawie klubów go go, bo też tu są takie wątki ostatnio) z TŻ i powiedział niemal słowo w słowo to co Doris.

[martynka89]

Wydaje mi sie, ze on dalej cos do niej czuje skoro nie obchodzi go twoje zdanie na ten temat. Sorry ale jak bym miala spotkac sie z bylym na kawie i miec przez to spiecia z obecnym partnerem albo sprawic mu tym przykrosc, to bym nie poszla.

[arachnea]

Argh....! wczoraj przedstawiłam tę sytuację z grubsza mojemu tż-owi i powiedział, że spotkanie zależałoby od tego, jaki miałby do owej byłej stosunek, czy w ogóle miałby ochotę się z nią widzie. Jednak mi tym podpadł, bo powiedział mi, że na miejscu męża starałby się przekonac swoją żonę do tego spotkania i żeby mu zaufała.... bla bla bla.... ja mam zdanie jak większośc dziewczyn, że byłe dziewczyny nie bez powodu są byłe, więc po kiego grzyba umawiac się z nimi na jakies spotkania.....

[Candy_lips]

Napisane przez Doris1981

W tym momencie się nie zgodzę. W pewnych sytuacjach ma się prawo powiedzieć partnerowi "nie, nie zgadzam się" i może to docenić bardziej, niż "taka jestem wyrozumiała, idź [rób co chcesz]". Ma prawo mu pokazać swoje prawdziwe uczucia, emocje, on dzięki temu ma szansę coś zrozumieć. Odgrzewanie kotleta pt. kolegowanie się z ex, nie jest mu potrzebne do szczęścia. A nadmierna wyrozumiałość może się odwrócić przeciwko autorce wątku i tu nie chodzi wcale o to, że on ją zdradzi z tą ex, ale chociażby o kwestię ewentualnego ich kumplowania się, niezręcznych sytuacji typu "X przyjdzie na grilla, w końcu się kolegujemy" etc. Są ludzie, których nie chcemy mieć w swoim życiu i tyle.

Skoro to nic dla niego nie znaczy, po cholerę mu ta znajomość? Na pewno ma sporo innych znajomych.

Rozumiem i też uważam, że ta znajomość jest zbędna, lecz po prostu w moim przypadku więcej w życiu traciłam ,gdy czegoś zabraniałam, lecz oczywiście to może być wyjątek i wszystko zależy od faceta. Faktycznie, ma prawo ona wyrazić swoje zdanie, to nie jest komfortowa sytuacja.

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[Rena]

Napisane przez agnstep

Mąż w swoim życiu przede mną miał z tego co opowiadał tylko jedną poważną partnerkę na której mu zależało. Byli razem kilka lat, ale ona miała inne plany na życie i go zostawiła. On długi czas cierpiał, bo zerwała z nim zaręczyny, ale w końcu (tak mówi) z tym pogodził i rozstali się przyjaźnie. Dłuższy czas nie mieli kontaktu, a teraz ona (ma już męża i dzieci) zaczyna do niego towarzysko pisać i proponować spotkanie. Ja na to spotkanie (mimo że mąż uczciwie zaproponował,, żebym tam poszła z nim) nie mam ochoty z uwagi na to że to moja bardzo odległa znajoma z podstawówki i raczej nie mam ochoty odnawiać tej znajomości.

Dla wyjaśnienia: nie chodzi o to że podejrzewam męża o zdradę. To bardziej jest zazdrość o to co było kiedyś między nimi, a czego nigdy nie było między nami.
Niestety tak wyszło że zanim był ze mną, to najpierw się kolegowaliśmy i dużo mi o uczuciach do niej opowiadał. I może gdybym tego nie wiedziała, to byłoby inaczej. Ale niestety wiem, że to jej się oświadczył sam z siebie, a nie dlatego że tak wypadało, to z nią był dużo dłużej niż ze mną, to przez nią cierpiał długo po tym jak go zostawiła. To z nią był kilka lat, a ze mną dużo krócej… I to ona była w stanie zranić jego uczucia, a ze mną nie raz chciał się rozstać przy pierwszej lepszej kłótni bez mrugnięcia okiem. Ja czuję się przy niej dużo gorsza

Dla niego to jest tylko spotkanie towarzyskie, dla mnie powrót złych wspomnień. Trudno mi jest zrozumieć jej wielką chęć do spotkania z mężem. Dlaczego nie wystarczą im emaile w których można sobie wymienić informacje? U mnie w głowie powstaje tylko jedno wielkie: po co takie spotkania?
W domu oczywiście kłótnia bo mąż moje zdanie traktuje jako ograniczanie jego wolności i zamykanie w klatce. Ja przecież nie stoję w drzwiach i powiedziałam że może iść, ale co mam zrobić że mnie to boli i tak trudno mi to zrozumieć. Jak rozwiązać tę sytuację tak żeby było między nami dobrze? Jak sobie poradzić z tym bólem i zazdrością o że to ona była jego prawdziwą miłością a do mnie uczucia rozwijał długo i początkowo niezbyt chętnie choć teraz jest super (nie będę wnikać w szczegóły), a przez to ich spotkanie i kontakty te złe wspomnienia z przeszłości wracają?

eh faceci. I Ty jestes ta zla, ktora zamyka go w klatce... no nie mam wiecej pytan.
Nie dosc ze robi Ci duza przykrosc, to jeszcze Cie obwinia. Nawet nie wiem co radzic.

[Gipssis]

Napisane przez ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d 386552d742cc4ca

Treść usunięta

Dzizas... Ja powiem tak: W tej sprawie inne podejscie do tematu beda miec 20 latki,inne 30 latki, a jeszcze inne 40 latki z 20 letnim stazem malzenskim.... To na tyle. A ze kobieta jest pokretna istota i sie doszukuje podtekstow,stosuje czarnowictwo...coz taki Nasz urok. Kazda z Nas zrobilaby to inaczej i wcale nie znaczy,ze zle. Znamy swoich parterow i wiemy,co na nich dziala,a co nie,wiec przypuszczam,ze autorka watku tez ma swoja recepte jak z tego wybrnac. Mam nadzieje,ze w podziekowaniu za Nasza fatyge napisze jak rozwiazala problem.
Pozdrawiam.
Dodam tylko,ze to co bylo X lat temu,niekoniecznie musi wrocic.Zycie i czas weryfikuje ....A po spotkaniu maz moze wrocic,przytulic swoja zone i powiedziec"Dzieki Bogu,ze Ona mnie wtedy rzuciala..."

[dawidowskasia]

Napisane przez Gipssis

Dzizas... Ja powiem tak: W tej sprawie inne podejscie do tematu beda miec 20 latki,inne 30 latki, a jeszcze inne 40 latki z 20 letnim stazem malzenskim.... To na tyle. A ze kobieta jest pokretna istota i sie doszukuje podtekstow,stosuje czarnowictwo...coz taki Nasz urok. Kazda z Nas zrobilaby to inaczej i wcale nie znaczy,ze zle. Znamy swoich parterow i wiemy,co na nich dziala,a co nie,wiec przypuszczam,ze autorka watku tez ma swoja recepte jak z tego wybrnac. Mam nadzieje,ze w podziekowaniu za Nasza fatyge napisze jak rozwiazala problem.
Pozdrawiam.
Dodam tylko,ze to co bylo X lat temu,niekoniecznie musi wrocic.Zycie i czas weryfikuje ....A po spotkaniu maz moze wrocic,przytulic swoja zone i powiedziec"Dzieki Bogu,ze Ona mnie wtedy rzuciala..."

A może twierdzić, że była to miłość jego życia i że uczucie nie wygaślo przez te wszystkie lata. Sam fakt,że mailują i smsują Zgadzam się z Fanabella

[201803290936]

Napisane przez Gipssis

(...)
Dodam tylko,ze to co bylo X lat temu,niekoniecznie musi wrocic.Zycie i czas weryfikuje ....A po spotkaniu maz moze wrocic,przytulic swoja zone i powiedziec"Dzieki Bogu,ze Ona mnie wtedy rzuciala..."

Wg Ciebie, a wg kogoś innego (w tym mnie) naprawdę fajny mąż może powiedzieć "ona chyba na głowę upadła, że myśli, że jakieś koleżeństwa z nią chcę nawiązywać. Ten rozdział jest zamknięty - koniec". Jeżeli jest chociaż cień szansy, że coś nie będzie czystym koleżeństwem, że zaczną się rozmowy "co by było gdyby...", "a pamiętasz jak mi mówiłeś...", "a pamiętasz tamten weekend we dwoje?", to po co to ruszać? Po co kusić los? On powinien teraz wiedzieć, że ma przy sobie najlepszą kobietę, kobietę w 100% dla niego, a nie dopiero jak sobie z tamtą pogada. Mam sporo kumpli-facetów, nie spotykam się z nimi pod okiem męża, ale z każdym mogę z ręką na sercu powiedzieć "to jest czyste jak łza, platoniczne koleżeństwo". Gdyby tak nie było, nie kusiłabym losu i nie robiła przykrości mojemu TŻ - to nie byłoby fair.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Doris1981

Wg Ciebie, a wg kogoś innego (w tym mnie) naprawdę fajny mąż może powiedzieć "ona chyba na głowę upadła, że myśli, że jakieś koleżeństwa z nią chcę nawiązywać. Ten rozdział jest zamknięty - koniec". Jeżeli jest chociaż cień szansy, że coś nie będzie czystym koleżeństwem, że zaczną się rozmowy "co by było gdyby...", "a pamiętasz jak mi mówiłeś...", "a pamiętasz tamten weekend we dwoje?", to po co to ruszać? Po co kusić los? On powinien teraz wiedzieć, że ma przy sobie najlepszą kobietę, kobietę w 100% dla niego, a nie dopiero jak sobie z tamtą pogada. Mam sporo kumpli-facetów, nie spotykam się z nimi pod okiem męża, ale z każdym mogę z ręką na sercu powiedzieć "to jest czyste jak łza, platoniczne koleżeństwo". Gdyby tak nie było, nie kusiłabym losu i nie robiła przykrości mojemu TŻ - to nie byłoby fair.

święte słowa!

[Hultaj]

Dlatego moim zdaniem dobrze jest mieć kolegów i jak mężulek z nudów kombinuje to zamiast się prosić o zachowania oczywiste czyli nielecenie do byłej bo pstryknęła paluszkami i wychodzić na och jędzę , radośnie umówić się na jakąś kawkę z fajnym gostkiem. Tak w ramach nieograniczania się. A tak swoją drogą to moim zdaniem jak facet chce się rozstać pod byle pretekstem to ja bym się zgodziła zamiast brać ślub.

[rendsaid]

taaa , faceci zwykle kiedy nie maja dobrego wytluczenia na swoje zachowania , uzywaja magicznego zdania " ty mnie igraniczasz "
poztym ja nie lubie uzywac przy tż " jestem zazdrosna " nie potrzebnie ich wtedy napuszamy .
poprostu - nie podoba mi sie ten pomysl - nie jest to w porzadku wobec mnie, nie idziesz i koniec . bo jaki jest cel tego spotkania
bez obrazy autorko , ale nie lubie potulnych żon , siedzacych tlumaczacych i proszących bez skutku męzowi coś. lubie babki z powerem , silne . ty tez musisz taka być . nie dopuszcz do tego spotkania - wszyscy wiemy ze stara miłość nie rdzewieje , lepiej nie ryzykować swoim małżeństwem .
powodzenia

[zip sklad]

dobrze, ze moj nie wspomina i ne ma zakus na go-go, bo wie, ze patelnia lub walkiem w łeb lub spi na wycieraczce i ma spakowane manatki, u mnie jest krotka pilka. zeby bylo smieszniej codziennie obok go-go chodze z psem na spacer, bo jest niestety blisko i po drodze.
ja bym sie nie zgodzila, ale jesli juz to moze ona zbrzydla, moze warto sprawdzic. po latach ludzie sie zmieniaja przy dzieciach i w kieracie, moze zrob sie na bostwo i jej dowal, fryzjer, pazury, ladny stroj i makijaz, babie sie moze glupio zrobi i odpusci. poza tym z jakichś przyczyn wybral Ciebie, a nie ja, wiec chyba nie ma o kogo byc ,,zazdrosnym''.

[maszToCoChcesz]

nie pozwoliłabym.

[Oliath]

No wiec zalozmy, ze w ktoryms momencie Autorka stanie przed alternatywa - albo maz idzie wbrew jej woli i pomimo ultimatum, ze jesli pojdzie, skonczy sie to kryzysem i rozstaniem, albo - ona zacisnie zeby i pojdzie z nim /nimi? Ja bym sie upierala przy spotkaniu we 4 / - ja w tej sytuacji chyba wolalabym pojsc. Chryste, oni wszyscy sa dorosli - czy ktoras z Was na miejscu takiej eks zaczynalaby wspominki przy zonie? glaskala po lapce? Nie wiem - pewnie duzo kosztowaloby mnie takie wyjscie i tu sie pojawia pytanie, czy warto... czy to, co pisze Autorka w pierwszym poscie to tylko jej kompleks i niepewnosc, czy moze jest troche tak, jak podejrzewa Falbella - ze jak sie nie ma, co sie lubi - to sie lubi, co sie ma?
Tego sie nie dowiemy, skoro nawet Autorka nie wie.
Kazdy facet ma jakies byle, a wielu ma posrod tych bylych takie niespelnione milosci, do ktorych gdzies tam pozostaje im niezdrowy sentyment. Ja mysle, ze bralabym byka za rogi, bo co mi po mezu, ktory wzdycha do bylej. Niewazne, czy by szedl na spotkanie, czy nie szedl - dla mnie taka postawa to bylby jakis sygnal do dzialania, przewartosciowan, weryfikacji... i okazja, zeby raz na zawsze, w taki czy inny sposob, rozprawic sie z przeszloscia.
Dopoki ten najciezszy rodzaj bylej zyje z dala od nas, wlasnym zyciem - dopoty nie ruszalabym goowna, zeby nie zaczelo smierdziec - i tu sie zgadzam z wiekszoscia Was, przede wszystkim z Doris
Niemniej jednak, to goowno JUZ smierdzi i na moje oko - wymaga posprzatania.

[Rena]

Napisane przez Oliath

Niewazne, czy by szedl na spotkanie, czy nie szedl - dla mnie taka postawa to bylby jakis sygnal do dzialania, przewartosciowan, weryfikacji... i okazja, zeby raz na zawsze, w taki czy inny sposob, rozprawic sie z przeszloscia.
Dopoki ten najciezszy rodzaj bylej zyje z dala od nas, wlasnym zyciem - dopoty nie ruszalabym goowna, zeby nie zaczelo smierdziec - i tu sie zgadzam z wiekszoscia Was, przede wszystkim z Doris
Niemniej jednak, to goowno JUZ smierdzi i na moje oko - wymaga posprzatania.

ja tez uwazam, ze niewazne czy w ogole do tego spotkania by doszlo. Bo problem tkwi w tym co jest w glowie meza, a takze w tym, ze rzekoma "decyzje" ma podjac zona - tyle ze to decyzja pomiedzy zlym a gorszym - podczas gdy obiektywnie to przeciez nie jej rozterka ani nawet nie jej sentyment do tej pani ex.
Niektorzy ludzie tak maja, ze zwalaja na druga strone ciezar wlasnych wahan emocjonalnych - i tam gdzie mowia "ty" tak naprawde powinno byc "ja". I dopiero przetlumaczenie zdania "Ty trzymasz mnie w klatce" na jego prawdziwa tresc "trzymam sie w klatce, czuje sie w potrzasku" nabiera sensu i prawdziwego znaczenia.

[karolson]

ciekawe co na to jej mąż?!

[agniesikk]

Napisane przez Clemence

Ja tez jestem nieco zazdrosna :P ale rzeczywiscie mozeszs powiedziec o tym swojemu męzowi.Moj chlopak tez byl troche zauroczony poprzednią partnerką i czasem czuje sie jednak gorsza pomimo jego zapewnien.. nawet w zasadzie ma jej zdjecia na kompie,ale wiem ,ze jakby ona byla inna to pewnie z naszego zwiazku nici niestety.No ale jest jaka jest i jest ze mną,jednak wspomnienie o niej jest dla mnie mdłe..

Na poczatku zwiazku tez mialam podobny problem, ze moj facet strasznie dluugo i duzo gadal o bylej. "Byla to, Monika tamto, a Monika wtedy powiedziala"... W koncu przy jakiejs klotni, jak zaczal mi gadac o moich kompleksach, ze sa dziwne i bez sensu i on ich nie rozumie, to tak sie wkur*ilam, ze wygarnelam mu wszystko o tej bylej, ze przez nia brakuje mi pewnosci w zwiazku, ze skoro ja tak wspomina, to niech do niej wraca itp. itd. Ojjj dlugo za mna biegal i mnie przepraszal, a mi duzo czasu zajelo wyleczenie sie z "syndromu bylej dziewczyny". Faceci czasem sa straszni... Klapia jezorem i rania innych

[dawidowskasia]

Napisane przez agniesikk

Na poczatku zwiazku tez mialam podobny problem, ze moj facet strasznie dluugo i duzo gadal o bylej. "Byla to, Monika tamto, a Monika wtedy powiedziala"... W koncu przy jakiejs klotni, jak zaczal mi gadac o moich kompleksach, ze sa dziwne i bez sensu i on ich nie rozumie, to tak sie wkur*ilam, ze wygarnelam mu wszystko o tej bylej, ze przez nia brakuje mi pewnosci w zwiazku, ze skoro ja tak wspomina, to niech do niej wraca itp. itd. Ojjj dlugo za mna biegal i mnie przepraszal, a mi duzo czasu zajelo wyleczenie sie z "syndromu bylej dziewczyny". Faceci czasem sa straszni... Klapia jezorem i rania innych

Mój facet przez pierwsze 2 tyg znajomości tez miał wspominki na co ja odpowiadałam _ ojej, narawdę to tak jak zZenek, Mietek już miał inne zdanie na ten temat nie wspominając o Zdzisku I tak się skończyło

[Candy_lips]

No takie mówienie przy obecnym partnerze o byłym/ byłej to coś strasznego. Mnie kiedyś się zdarzyło coś takiego, lecz raczej w formie nie wspominek, lecz wspomnienia sytuacji, żeby tamtego wyśmiać, głupia, nie pomyślałam, że faceta to zaboli. No, ale facet od razu powiedział, że Jego to boli i już nigdy tak nie robiłam, nawet jak się mówi o byłym, lecz nie ma w tym uczuć, to nowego partnera może to zaboleć, więc lepiej nic nie mówić, to zbędne.

Jednakże nie wyobrażam sobie trzymać jakichkolwiek fotek związanych z byłym chłopakiem i moim zdaniem, jeśli facet/ kobieta trzyma zdjęcia takowe, to znaczy, że jednak były/ była to nie jest zamknięty rozdział wbrew ich płomiennym zapewnieniom.

[dawidowskasia]

Napisane przez Candy_lips

No takie mówienie przy obecnym partnerze o byłym/ byłej to coś strasznego. Mnie kiedyś się zdarzyło coś takiego, lecz raczej w formie nie wspominek, lecz wspomnienia sytuacji, żeby tamtego wyśmiać, głupia, nie pomyślałam, że faceta to zaboli. No, ale facet od razu powiedział, że Jego to boli i już nigdy tak nie robiłam, nawet jak się mówi o byłym, lecz nie ma w tym uczuć, to nowego partnera może to zaboleć, więc lepiej nic nie mówić, to zbędne.

Jednakże nie wyobrażam sobie trzymać jakichkolwiek fotek związanych z byłym chłopakiem i moim zdaniem, jeśli facet/ kobieta trzyma zdjęcia takowe, to znaczy, że jednak były/ była to nie jest zamknięty rozdział wbrew ich płomiennym zapewnieniom.

to nie tak ja uznaję leczenie podobne podobnym Jeżeli on wspomina nieświadomie to ja robię to samo i go uświadamiam

[Candy_lips]

Napisane przez dawidowskasia

to nie tak ja uznaję leczenie podobne podobnym Jeżeli on wspomina nieświadomie to ja robię to samo i go uświadamiam

Rozumiem, też dobre.
A mi po prostu raz powiedział, że to nie jest ok i już nigdy nie wspomniałam., Wiadomo, że teraz liczy się tylko on, logiczne

[prettysimple]

Gdybym zobaczyła fotki byłej dziewczyny mojego mena to uu.. byłby siwy dym .

[Kimberly1919]

Zaufanie zaufaniem, wolność wolnością, a jak zależy Ci na małżeństwie to nie zgadzaj się i kropka. Nie możesz ryzykować, że jednak "coś odżyje" i pod wpływem chwili "dadzą się ponieść". Znam taką sytuację, jak Twoja: była panienka zaczęła wypisywać, kiedy nie układało jej się w małżeństwie (mąż zdradzał) i musiała poczuć się piękna, więc zaczęła wypisywać do swojego byłego, który znowu się zaangażował (a miał rodzinę, 2 dzieci). Musisz brać pod uwagę, że zdrada na takim spotkaniu nastąpi najprawdopobniej: jak nie fizyczna, to psychiczna. Pytanie, czy będziesz umiała sobie z tym poradzić?

Dziwi mnie jeszcze to, że On w ogóle chce się spotykać z byłą. Po co? Pytałaś go o to?

[mw86]

Napisane przez Kimberly1919

Zaufanie zaufaniem, wolność wolnością, a jak zależy Ci na małżeństwie to nie zgadzaj się i kropka. Nie możesz ryzykować, że jednak "coś odżyje" i pod wpływem chwili "dadzą się ponieść". Znam taką sytuację, jak Twoja: była panienka zaczęła wypisywać, kiedy nie układało jej się w małżeństwie (mąż zdradzał) i musiała poczuć się piękna, więc zaczęła wypisywać do swojego byłego, który znowu się zaangażował (a miał rodzinę, 2 dzieci). Musisz brać pod uwagę, że zdrada na takim spotkaniu nastąpi najprawdopobniej: jak nie fizyczna, to psychiczna. Pytanie, czy będziesz umiała sobie z tym poradzić?

Dziwi mnie jeszcze to, że On w ogóle chce się spotykać z byłą. Po co? Pytałaś go o to?

To pytanie akurat nie ma sensu. Bo nie ważne co małżonek odpowie i jak bardzo to będzie sensowne to dla Autorki to będzie i tak głupi argument. Więc moim zdaniem nie ma po co pytać bo odpowiedź i tak jej nie zadowoli.

[arachnea]

Pytanie za 100 punktów - gdzie jest Autorka? Naprawdę jestem ciekawa jak rozwinęła się sytuacja.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Candy_lips

Jednakże nie wyobrażam sobie trzymać jakichkolwiek fotek związanych z byłym chłopakiem i moim zdaniem, jeśli facet/ kobieta trzyma zdjęcia takowe, to znaczy, że jednak były/ była to nie jest zamknięty rozdział wbrew ich płomiennym zapewnieniom.

ee tam myślę, że to zbytnio uogólnione jest ja np. mam pozamykane rozdziały ze swoimi ex, a gdzieś na kompie znajdą się nasze zdjęcia z jakiś wycieczek, imprez czy coś, bo po co mam to usuwać? lubię sobie oglądać czasami swoje "dawne dzieje", powspominać ludzi i tyle. a takie usuwanie, pozbywanie się wszystkiego po byłych wydaje mi się robieniem czegoś pod wpływem żalu/nerwów/emocji/cierpienia.

[nellady]

Napisane przez arachnea

Pytanie za 100 punktów - gdzie jest Autorka? Naprawdę jestem ciekawa jak rozwinęła się sytuacja.

właśnie

[niebieskie_oczko]

Napisane przez arachnea

Pytanie za 100 punktów - gdzie jest Autorka? Naprawdę jestem ciekawa jak rozwinęła się sytuacja.

też mnie to ciekawi, a tu taka cisza

[garfieldek]

hmm... tez jestem ciekawa jak sprawa dalej sie potoczyla